Oba. Przerywał i kłócił się z kandydatami, głównie z Trumpem. Raz - bo sam Trump to prowokował, taki ma styl, a Bidon był cichy i ułożony niczym grzeczny przedszkolak, dwa - jednak był stronniczy.
Jak dla mnie Biden to chamuś. Jak można mówić "he" o osobie, która stoi obok niego, tak jakby ta osoba była nieobecna??? Mamusia nie wychowała? No i nie poradził sobie z pytaniami o Antifę i o zaprowadzanie porządku. No i to znane nam z naszego podwórka " on dzieli naród".
peterman napisal(a): Wygrał bo nie przegrał, tak w skrócie.
Wygrał, bo zademonstrował swą miłość do Ameryki. Krzyczał, przerywał, bo o coś mu chodziło. Jeśli zagrane, to genialnie zagrane, jeśli szczere - tym lepiej.
Zauważyłem to ja - dość obojętny kibic z Europy a nie zauważyli zawodowi komentatorzy. Za dużo cynizmu?
peterman napisal(a): Wygrał bo nie przegrał, tak w skrócie.
Wygrał, bo zademonstrował swą miłość do Ameryki. Krzyczał, przerywał, bo o coś mu chodziło. Jeśli zagrane, to genialnie zagrane, jeśli szczere - tym lepiej.
Zauważyłem to ja - dość obojętny kibic z Europy a nie zauważyli zawodowi komentatorzy. Za dużo cynizmu?
O tak. Poza tym mają to na codzień i zobojętnieli. Klasa polityczna w ogóle ma tam coraz gorsze notowania, Trump przy wszystkich swoich wadach okazał się anomalią z innego wymiaru. Czy to wystarczy na ponowne zwycięstwo - nie mam pojęcia. Niemniej poziomu entuzjazmu jaki wzbudza jego kandydatura w republikańskim elektoracie nie notowano od czasów Reagana.
los napisal(a): Zauważyłem to ja - dość obojętny kibic z Europy a nie zauważyli zawodowi komentatorzy.
Oj tam, nie zauważyli. Ich zadaniem jest krzyczeć że Bidet wygrał, niezależnie od tego co się działo. I parę detali o samej debacie, by się uwiarygodnić. Mogą nawet zauważyć że Trump był lepiej ubrany, żeby nie było.
Tak to funkcjonuje u nas, do czego przywykliśmy, tak - o zgrozo - i tam. Debaty nie widziałem, uprzedzam, ale do powyższego mojego stwierdzenia, to nie było potrzebne. Tak to działa i tyle.
TecumSeh napisal(a): Oj tam, nie zauważyli. Ich zadaniem jest krzyczeć że Bidet wygrał, niezależnie od tego co się działo. I parę detali o samej debacie, by się uwiarygodnić..
Podobnie jak u nas teksty o wygraniu przez danego kandydata debaty są przez jego stronników przygotowywane jeszcze przed jej rozpoczęciem. W Stanach była parę lat temu głośna sprawa o oszustwach dziennikarza "The Times", który wypisywał fałszywe informacje i reportaże z miejsc, w których wcale nie był.
Stara zasada - Najlepsze książki o wojnie piszą ci, którzy nigdy w niej nie uczestniczyli.
los napisal(a): Zauważyłem to ja - dość obojętny kibic z Europy a nie zauważyli zawodowi komentatorzy.
Oj tam, nie zauważyli. Ich zadaniem jest krzyczeć że Bidet wygrał, niezależnie od tego co się działo. I parę detali o samej debacie, by się uwiarygodnić. Mogą nawet zauważyć że Trump był lepiej ubrany, żeby nie było.
Tak to funkcjonuje u nas, do czego przywykliśmy, tak - o zgrozo - i tam. Debaty nie widziałem, uprzedzam, ale do powyższego mojego stwierdzenia, to nie było potrzebne. Tak to działa i tyle.
Przeciw Trumpowi wystąpił cały establishment zadowolony z tego jak system działał (lub nie działał) od dekad, eliminując potencjalne zagrożenia z wyprzedzeniem. Huey P. Long i generał Patton mieli mniej szczęścia od niego, ale nie zapeszajmy.
trep napisal(a): Niezależnie od wszystkiego nie mieści mi się w głowie, jak ktoś może wybrać Bidena. Serio. Jak po jego wyborze na kandydata Syn mnie pytał, co o tym myślę, powiedziałem, że to znakomicie, bo on jest niewybieralny (tak samo się cieszyłem ze Sraczkowskiego). Jest mi bardzo smutno, że w najpotężniejszym państwie świata blisko lub ponad połowa ludzi jest w stanie na niego zagłosiować.
Ja widziałem. Generalnie bardzo słabe. Trump wydawało się że przyszedł nieprzygotowany. Był w tym jakoś autentyczny. Może to i jakaś strategia. Przerywał non-stop i Bidenowi i Wallacowi. Mówił proste, oczywiste rzeczy, trudno się było przyczepić w sumie. Ale trudno też chyba na tym budować mocną narrację dzisiaj. Jakiejś porywającej wizji nie pokazał. Raczej się przebije sposób dyskusji niż to co mówił. Ale może jest w tym jakiś sposób, to dopiero pierwsza debata. Jedyny chyba lapsus to ten ze "stand back and stand by" do proud boys. Robią z tego szum, ale trudno powiedzieć na ile to jest nośne.
Biden - stary, zmęczony człowiek. Próbował wrzucać jakieś hasła ogólniejsze, ale był bardzo mało przekonujący, jakby mu powiedzieli co ma mówić pół godziny przed debatą. Jedyne co zapamiętałem to shut up do Trumpa. W tym był autentyczny. Pół debaty wyglądał jakby miał się rozpłakać.
Z tego co piszecie Trump przyszedł jak na pierwszą debatę 4 lata temu. Ostentacyjnie łamiący rady speców od PR w celu sprawienia wrażenia bardziej autentycznego. Ryzykowne, ale jednak - bardzo trudne do obrony przez przeciwnika.
rozum.von.keikobad napisal(a): Z tego co piszecie Trump przyszedł jak na pierwszą debatę 4 lata temu. Ostentacyjnie łamiący rady speców od PR w celu sprawienia wrażenia bardziej autentycznego. Ryzykowne, ale jednak - bardzo trudne do obrony przez przeciwnika.
trep napisal(a): Niezależnie od wszystkiego nie mieści mi się w głowie, jak ktoś może wybrać Bidena. Serio. Jak po jego wyborze na kandydata Syn mnie pytał, co o tym myślę, powiedziałem, że to znakomicie, bo on jest niewybieralny (tak samo się cieszyłem ze Sraczkowskiego). Jest mi bardzo smutno, że w najpotężniejszym państwie świata blisko lub ponad połowa ludzi jest w stanie na niego zagłosiować.
trep napisal(a): Niezależnie od wszystkiego nie mieści mi się w głowie, jak ktoś może wybrać Bidena. Serio. Jak po jego wyborze na kandydata Syn mnie pytał, co o tym myślę, powiedziałem, że to znakomicie, bo on jest niewybieralny (tak samo się cieszyłem ze Sraczkowskiego). Jest mi bardzo smutno, że w najpotężniejszym państwie świata blisko lub ponad połowa ludzi jest w stanie na niego zagłosiować.
Jest to osobnik dość rozwiązły, lecz nie sposób nie zauważyć, że Ilość prawdopodobnych gwałcicieli ostatnio rośnie w zastraszającym tempie i - co niesłychanie zaskakujące - w dodatniej korelacji z zamożnością tychże.
Komentarz
No i to znane nam z naszego podwórka " on dzieli naród".
Zauważyłem to ja - dość obojętny kibic z Europy a nie zauważyli zawodowi komentatorzy. Za dużo cynizmu?
Tak to funkcjonuje u nas, do czego przywykliśmy, tak - o zgrozo - i tam.
Debaty nie widziałem, uprzedzam, ale do powyższego mojego stwierdzenia, to nie było potrzebne. Tak to działa i tyle.
Stara zasada - Najlepsze książki o wojnie piszą ci, którzy nigdy w niej nie uczestniczyli.
Generalnie bardzo słabe.
Trump wydawało się że przyszedł nieprzygotowany. Był w tym jakoś autentyczny. Może to i jakaś strategia.
Przerywał non-stop i Bidenowi i Wallacowi. Mówił proste, oczywiste rzeczy, trudno się było przyczepić w sumie. Ale trudno też chyba na tym budować mocną narrację dzisiaj. Jakiejś porywającej wizji nie pokazał. Raczej się przebije sposób dyskusji niż to co mówił. Ale może jest w tym jakiś sposób, to dopiero pierwsza debata.
Jedyny chyba lapsus to ten ze "stand back and stand by" do proud boys. Robią z tego szum, ale trudno powiedzieć na ile to jest nośne.
Biden - stary, zmęczony człowiek. Próbował wrzucać jakieś hasła ogólniejsze, ale był bardzo mało przekonujący, jakby mu powiedzieli co ma mówić pół godziny przed debatą. Jedyne co zapamiętałem to shut up do Trumpa. W tym był autentyczny.
Pół debaty wyglądał jakby miał się rozpłakać.
I rozszerzając plan - jeśli wysuwają zdemenciałego starca na front, to kto będzie podejmował decyzje?
Nie chcę patrzeć. A Manię proszę o usunięcie obrazka.
Tzn. ja nawet rozumiem samo głosowanie na Trumpa, bo coś trzeba wybrać, ale to jednak obżydliwa postać, wielokrotny rozwodnik, notoryczny kłamca i prawdopodobnie gwałciciel: https://en.m.wikipedia.org/wiki/Donald_Trump_sexual_misconduct_allegations
C'mon, man!
znajdz jeden nie pasujacy szczegol
Kosiniak z Kamyszem?