Naiwność Koleżeństwa jest po prostu wzruszająca. Rozumiem, że ukry nikomu nikogo z rodziny nie zamordowały?
Niemcy zamordowali. Generalnie to Polaków zamordowali kilkadziesiąt razy więcej, wiec tych rodzin skrzywdzonych przez Niemców tez jest odpowiednio więcej. Dlaczego nie ćwiczymy podskoków na każde wypowiedzenie słowa „Niemcy”? Hint: władcy marionetek.
Jakoś nie widzę tych setek tysięcy Niemców, którzy by chcieli do nas emigrować... a kontekst jest właśnie taki. Uwaga Kolegi o proporcji winy oczywiście w 100% słuszna. Widzieć rzekome czy realne zagrożenie ze strony imigrantów pracujących fizycznie u polskiego pracodawcy, a nie widzieć prób dominacji ekonomicznej przez sąsiada zza Odry. To się zaczyna od zakupów w Lidlu, a kończy na hurraakceptacji unii i jej polityki, która jest niczym innym niż niemieckim Drang nach Osten, tyle że metodami innymi niż w 1939.
Tak sobie myślę, że prawo do wyrażania przez danego obwatela troski o umęczony kraj w kontekście ukraińskim, należałoby uzależnić od nieposiadania VW, Audi, Skoda, Mercedes etc. oraz niekupowania w Lidlach i Rossmannach, nieużywania sprzętu Bosch, itd. itd.
xff napisal(a): Jakoś nie widzę tych setek tysięcy Niemców, którzy by chcieli do nas emigrować... a kontekst jest właśnie taki. Uwaga Kolegi o proporcji winy oczywiście w 100% słuszna.
Ja natomiast widzę setki Übermensch'y pragnących dominować nad ludnością tubylczą. Obserwowałem agresywne działania w celu przejmowania całych branż przez mix firm zza Odry i polskich ekspozytur tamtejszych banksterów itp. Obecnie nie spotkałem się z pozaincydentalnym zagrożeniem ze strony Ukraińców, natomiast widziałem realne przejawy kolejnej Najdłuższej Wojny Nowoczesnej Europy. Resentymentalne przyczynkarstwo najpierw mnie bawiło, potem nudziło teraz realnie irytuje. Co do migracji z Ukrainy, to od lat powtarzam historyczną paralelę, że gdy w XVII stuleciu spolonizowaliśmy im elity pustkę wypełnił drapieżny, sterowany z Moskwy żywioł. Teraz robimy to samo i bez refleksji, kto tam został i co z tego dla nas wyniknie za kilka lat. Brytole, France, Hiszpanie eksploatowali bezwzględnie kolonie ale od nich daleko położone!
Koledzy tradycyjnie od przesady do przesady. Fakt, że i ukry i niemcy mają barbarzyństwo we krwi nie oznacza, że nie można i z jednym i z drugim walczyć. Pytanie czy jest wola polityczna...
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Sądzę, że żadne z ukraińskich fryzjerów i kelnerek nie brało udziału w rzezi wołyńskiej.
Nie. Za to wielu wiele elementów majątku zawdzięcza grabieży pomordowanych Polaków. Fakt, że niemcy to samo nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Ponawiam pytanie: ilu dyskutantów broniących ukrów straciło bliskich + majątki na ukrainie?
Jeśli mierzyć liczbą ofiar relacja problemów jest jak 60:1. Jeśli mierzyć potencjałem ekonomicznym relacja problemów jest jak 33:1. Tak czy tak - nie ta sama skala.
xff napisal(a): Koledzy tradycyjnie od przesady do przesady. Fakt, że i ukry i niemcy mają barbarzyństwo we krwi nie oznacza, że nie można i z jednym i z drugim walczyć. Pytanie czy jest wola polityczna...
Po co i o co walczyć ze współczesnymi Ukraińcami? Poza tym, co było wielokrotnie podnoszone, antypolskiego fioła ma garstka (chodzi o %) ze Wschodniej Galicji, reszta to przypisy w książkach historycznych. Pamiętam ten 'masowy' rajd rowerowy.
Co do drugiego pytania, to moja rodzina jest z Mazowsza, więc nie wiem aby od Ukraińców coś wycierpieli, za to od Niemców i Rosjan to już całkiem sporo.
Humania. Nie Umania. Polskie piękne kresowe miasteczko Humań założone przez Kalinowskich, później własność Potockich (stąd słynna Zofiówka). Ważny ośrodek kultury, wcześniej potężna twierdza, mająca bronić Polski przed najazdami tureckimi.
KAnia napisal(a): Humania. Nie Umania. Polskie piękne kresowe miasteczko Humań założone przez Kalinowskich, później własność Potockich (stąd słynna Zofiówka). Ważny ośrodek kultury, wcześniej potężna twierdza, mająca bronić Polski przed najazdami tureckimi.
Po ukraińsku Umania. Proszę więc poprawiać ściślej. Znam ten Umań/ Humań zapewne lepiej niż Koleżanka. Moja firma ma tam fabrykę. Ja ją nadzoruję - prezes spółki raportuje do mnie. Ja byłem odpowiedzialny również za budowę tej fabryki od zakupu ziemi poprzez uzyskanie zezwoleń i rekrutację pracowników oraz uruchomienie do budowy rynku i osiągnięcia pełnych zdolności wytwórczych. W tym roku robimy rozbudowę razy dwa. Zatrudniamy już ponad 50 osób i dobijemy do stu. To daje mi pewne pojęcie o ludziach, ich poglądach, nastrojach, gustach, obyczajach i stosunku do Polski i Polaków tym bardziej że to jest druga nasza fabryka na - w Ukrainie. Co nieco o historii i współczesności Umania też oczywiście wiem.
Moi Ukraińcy z Dniepropietrowska mówią, że Ukraińcy z okręgu Lwowa mówią w zasadzie bardziej po polsku niż ukraińsku a z okolic Użgorodu mieszanką węgiersko - ukraińską. I ciężko im się dogadać z jednymi i drugimi, bo używają innych słów i innego akcentu. Poza tym ukraiński rosyjski też się różni od rosyjskiego literackiego i rodowity Rosjanin od razu rozpozna ukraiński akcent. Taki to wykład lingwistyczny otrzymałem od kolegów z pracy.
adaho napisal(a): Moi Ukraińcy z Dniepropietrowska mówią, że Ukraińcy z okręgu Lwowa mówią w zasadzie bardziej po polsku niż ukraińsku a z okolic Użgorodu mieszanką węgiersko - ukraińską. I ciężko im się dogadać z jednymi i drugimi, bo używają innych słów i innego akcentu. Poza tym ukraiński rosyjski też się różni od rosyjskiego literackiego i rodowity Rosjanin od razu rozpozna ukraiński akcent. Taki to wykład lingwistyczny otrzymałem od kolegów z pracy.
Czyli najprościej będzie, jak wszyscy nauczą sie polskiego.
adaho napisal(a): Moi Ukraińcy z Dniepropietrowska mówią, że Ukraińcy z okręgu Lwowa mówią w zasadzie bardziej po polsku niż ukraińsku a z okolic Użgorodu mieszanką węgiersko - ukraińską. I ciężko im się dogadać z jednymi i drugimi, bo używają innych słów i innego akcentu. Poza tym ukraiński rosyjski też się różni od rosyjskiego literackiego i rodowity Rosjanin od razu rozpozna ukraiński akcent. Taki to wykład lingwistyczny otrzymałem od kolegów z pracy.
Czyli najprościej będzie, jak wszyscy nauczą sie polskiego.
To jest cel dalekosiężny. W "moich" fabrykach na 250 osób tak z 50 osób już mówi a 150 rozumie. Prawda że więcej kolo Krzemieńca na Tarnopolszczyźnie.
Jest jedna różnica miedzy Ukraińcami a Niemcami i to zasadnicza. Za mordowanie Polaków odpowiadają tylko Wołynianie i Haliczanie i to nie wszyscy, przecież mieli też wojnę domową. Polacy przed banderowcami uciekali też na Wschód i byli tam bezpieczni. O Niemcach nie da się tego powiedzieć - wszyscy mordowali, równo Sasi i Frankowie.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Sądzę, że żadne z ukraińskich fryzjerów i kelnerek nie brało udziału w rzezi wołyńskiej.
Nie. Za to wielu wiele elementów majątku zawdzięcza grabieży pomordowanych Polaków. Fakt, że niemcy to samo nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Ponawiam pytanie: ilu dyskutantów broniących ukrów straciło bliskich + majątki na ukrainie?
Nu, jest to tak zajebiaszczy majątek, że w celu powiązania końca z końcem muszą jeździć po Mieście Słonecznym na Uberze. Tja.
KAnia napisal(a): Humania. Nie Umania. Polskie piękne kresowe miasteczko Humań założone przez Kalinowskich, później własność Potockich (stąd słynna Zofiówka). Ważny ośrodek kultury, wcześniej potężna twierdza, mająca bronić Polski przed najazdami tureckimi.
Po ukraińsku Umania. Proszę więc poprawiać ściślej. Znam ten Umań/ Humań zapewne lepiej niż Koleżanka. Moja firma ma tam fabrykę. Ja ją nadzoruję - prezes spółki raportuje do mnie. Ja byłem odpowiedzialny również za budowę tej fabryki od zakupu ziemi poprzez uzyskanie zezwoleń i rekrutację pracowników oraz uruchomienie do budowy rynku i osiągnięcia pełnych zdolności wytwórczych. W tym roku robimy rozbudowę razy dwa. Zatrudniamy już ponad 50 osób i dobijemy do stu. To daje mi pewne pojęcie o ludziach, ich poglądach, nastrojach, gustach, obyczajach i stosunku do Polski i Polaków tym bardziej że to jest druga nasza fabryka na - w Ukrainie. Co nieco o historii i współczesności Umania też oczywiście wiem.
Jakie znaczenie dla nazwy miasta ma liczba fabryk i do kogo należą? Po polsku nazwa miasta brzmi Humań, tak samo jak ukraiński Kremjaneć to po polsku Krzemieniec (tak, ten Krzemieniec Słowackiego, ze słynnym Liceum) - i właśnie tę drugą nazwę Kolega prawidłowo zastosował. Czyli potrzebna jest konsekwencja. Albo piszemy po ukraińsku i stosujemy ukraińskie nazwy dla obu miast, albo piszemy po polsku do Polaków - i konsekwentnie obydwa ważne dla polskiej kultury miasta określamy ich oryginalnymi, polskimi nazwami.
Jak na razie jeśli widać w Polsce Ukraińców, to w charakterze ciężko pracujących ludzi. Tak, wiem, że są również i tacy powiązani w mafijnych układach, ale raczej nieliczni - tam królują Rosjanie. Oczywiście o ile dobrze wiem, bo pewności mieć nie mogę. O ukraińskich oligarchach żyjących w Polsce lub "tylko" posiadających jakieś u nas firmy, gazety, koncerny nie słyszałam.
Natomiast wszędzie nie widać (to nie przejęzyczenie) Niemców w roli panów. I tylko czasem, dla niepoznaki, reprezentuje ich jakiś holenderski Timmermans, czy kreatura z innego państwa.
KAnia napisal(a): Humania. Nie Umania. Polskie piękne kresowe miasteczko Humań założone przez Kalinowskich, później własność Potockich (stąd słynna Zofiówka). Ważny ośrodek kultury, wcześniej potężna twierdza, mająca bronić Polski przed najazdami tureckimi.
Po ukraińsku Umania. Proszę więc poprawiać ściślej. Znam ten Umań/ Humań zapewne lepiej niż Koleżanka. Moja firma ma tam fabrykę. Ja ją nadzoruję - prezes spółki raportuje do mnie. Ja byłem odpowiedzialny również za budowę tej fabryki od zakupu ziemi poprzez uzyskanie zezwoleń i rekrutację pracowników oraz uruchomienie do budowy rynku i osiągnięcia pełnych zdolności wytwórczych. W tym roku robimy rozbudowę razy dwa. Zatrudniamy już ponad 50 osób i dobijemy do stu. To daje mi pewne pojęcie o ludziach, ich poglądach, nastrojach, gustach, obyczajach i stosunku do Polski i Polaków tym bardziej że to jest druga nasza fabryka na - w Ukrainie. Co nieco o historii i współczesności Umania też oczywiście wiem.
Jakie znaczenie dla nazwy miasta ma liczba fabryk i do kogo należą? Po polsku nazwa miasta brzmi Humań, tak samo jak ukraiński Kremjaneć to po polsku Krzemieniec (tak, ten Krzemieniec Słowackiego, ze słynnym Liceum) - i właśnie tę drugą nazwę Kolega prawidłowo zastosował. Czyli potrzebna jest konsekwencja. Albo piszemy po ukraińsku i stosujemy ukraińskie nazwy dla obu miast, albo piszemy po polsku do Polaków - i konsekwentnie obydwa ważne dla polskiej kultury miasta określamy ich oryginalnymi, polskimi nazwami.
Krzemieniec Ukraińcy nazywają Kremenec (taka wymowa). Fabryki mają wiele do rzeczy. Moja firma inwestuje w Ukrainie i w Polsce. Inwestycje w Kremencu i Umaniu są w Ukrainie, a nie w Polsce. Zresztą raczej kresy Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a może ruskie. Gdybym uważał że w Polsce to bym pojechał tam najpierw z armią albo wcale, a nie z pieniędzmi inwestorów. To są dawne polskie Kresy, a nie Polska. Cieszmy się że możemy tam jeździć, inwestować, mówić po polsku i wspierać polskość oraz wiarę katolicką na tych terenach. Jeśli komuś się marzy Międzymorze, a mnie się marzy, to nie będzie ono Rzeczpospolitą. Jeśli będzie to może sojuszem politycznym, gospodarczym i militarnym. Zapewne częścią jakichś większych sojuszy jak NATO i neoUE. Z pewnością nie będzie federacją, ani jednolitym państwem a już szczególnie jednego czy dwóch narodów. Dlatego jeśli czegoś można oczekiwać to co najwyżej podwójnego nazewnictwa miejscowości. Dla porządku napiszę że mówi się Kijiw i pisze Kiev, a nie Kijów. Informuję również że nikogo z mojej rodziny banderowcy nie zamordowali ani na Wołyniu ani gdzie indziej. Znam jednak takich którym zamordowali. Ukraińcy mają z nami problem bo generalnie mają problem z tożsamością, elitami i historią. Są młodym narodem, ze słabymi elitami i bez historii oraz tradycji państwowych.
Dodam jeszcze że nie jeżdżę na Ukrainę polonizować Ukraińców albo przygotowywać połączenia jej z Polską, albo odzyskania jej części przez Polskę. Wyobrażam sobie jednak zarozumiale że więcej w tych fabrykach, jako reprezentant właścicieli i ludzki szef, robię dla polskości i dobrych stosunków polsko-ukraińskich niż mocni w gębie i pryncypialni narodowcy oraz antybanderowcy.
Kto to jest antybanderowiec? Ofiara banderowca? A może ktoś taki jak banderowiec, tylko jeszcze gorszy? Brzmi jak antyesesman. Wielką przykrość sprawia mi, że Polak, piszący do Polaków, za nic ma polskie nazwy miast o polskiej genezie, które przez wieki były ważnymi ośrodkami polskiej kultury. To i Lwowa nie mogę już nazywać Lwowem? Moja babcia urodziła się w Stanisławowie. Pisząc o tym mieście muszę podawać jego aktualną nazwę?
"Krzemieniec Ukraińcy nazywają Kremenec (taka wymowa)". Nie, to jest po prostu rosyjska nazwa tego miasta - czyli zruszczona forma polskiej nazwy, pochodząca z czasów zaborów.
Koleżanka się nakręca, ale najwyraźniej nie rozumie sytuacji. No więc po kolei: -Tak znaczna część dzisiejszej Ukrainy należała do Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a sporo mniejsza do II RP. -Tak te tereny to tak zwane Kresy Wschodnie i ludność tamtejsza, a szczególnie elity, przez wieki spolonizowały się w znacznym stopniu i rozwijało się tam też polskie osadnictwo. - Pomimo powyższego ludność miejscowa, uprośćmy że pochodzenia rusińskiego, stanowiła tam większość, szczególnie na wsi, która w tamtych czasach skupiała zdecydowaną większość tejże ludności. - Tak kultura tamtych ziem, w tym materialna widoczna na każdym kroku szczególnie w miastach, była w znacznej mierze tworzona przez Polaków. Mieszała się z polską. Jednak i kultura miejscowa wchodziła w kulturę polską co widać do dziś choćby na weselach gdzie nadal są śpiewane "sokoły" i różne stylizowane dumki. - Relacje polityczne pomiędzy Polakami i Ukraińcami były złożone i pełne bolesnych wydarzeń i krzywd oraz kardynalnych błędów. I RP przegrała sprawę ukraińską, podobnie jak niepodległość, z powodu arogancji, zdrad i chciwości swoich elit. Zaborcy, w tym Rosja, tylko to wykorzystali. I RP zlekceważyła młode elity ukraińskie i nie dopuściła ich do współtworzenia stanu szlacheckiego i swojej państwowości. Zapłaciła za to ich zwrotem w kierunku Rosji, który zresztą przyniósł Ukraińcom same nieszczęścia. Za II RP też słabo wyszło bo pomimo zamiaru budowy sojuszu i Międzymorza to Polska pogrzebała nadzieje Ukraińców na niepodległości i dobiła ich młode państwo, a sowiety dały krzywą republikę sowiecką. Ukraińcy, znaczna ich część, odpowiedzieli na to w bandyckim i zbrodniczym kozackim stylu sprzymierzając się z Hitlerem i dokonując ludobójstwa polskich sąsiadów na Wołyniu. Wrogości dopełniły stalinowskie przesiedlenia w obie strony w tym akcja Wisła. - Zachodnia Ukraina została skutecznie oddzielona od Polski i połączona z Centralną i Wschodnią. Nie da się jej przyłączyć do Polski z powrotem bez wojny i rozszarpania Ukrainy. Sojusz i być może kiedyś unia jest możliwa tylko pokojowo zgodnie ze świadomie wyrażoną wolą większości obu narodów. Putin nam bardzo pomógł wzbudzając nienawiść Ukraińców do Rosji. Jest miejsce do wypełnienia. Wsadźmy miedzy bajki ich sojusz i wspólnotę kulturową z Niemcami i starym Zachodem. - Z nazwami należy być bardzo ostrożnym i delikatnym. Analogie są ułomne, ale nazywanie Umania w rozmowie z Ukraińcami Humaniem, a Iwano - Frankowska Stanisławowem trochę przypomina nazywanie Wrocławia przez Niemców w rozmowie z nami Breslau, Poznania Posen, a Łodzi Litzmanstadt. - Potępianie UPA i banderyzmu nie jest i nie powinno być równoznaczne z idiotycznym rewizjonizmem terytorialnym i rewanżyzmem. - Mity są ważne i użyteczne w życiu narodów. Może więc dobrze byłoby podkreślać i budować na mającym pewne podstawy historyczne micie wielonarodowych ukraińskich ziem, wspólnej historii i obrony przez islamem i Turcją, umiłowania wolności i walki z caratem i bolszewią, spotkaniu wschodu i zachodu i tyglu kultur tworzącym nową jakość.
A jak Koleżance tak miłe Kresy i Krzemieniec to może Koleżanka się zaangażuje w pomoc tamtejszej parafii rzymskokatolickiej w której parafianami są Polacy i Ukraińcy, dworu w którym urodził się Słowacki bo nadal słabo wyposażony i finansowany, polskiej biblioteki i domu sponsorowanego słabo przez konsulat w Łucku i wspieranego charytatywnie przez miejscowego Polaka, a mojego klienta Mariana. Gardłować i napominać łatwo, ale przyjechać i dać pieniądze oraz działać trudniej. Krzemieniec jest zapyziały i zaniedbany. Dziury w drogach, mury pokryte liszajami, budy z blachy i jakichś paneli pamiętające ZSRR, trochę zrujnowanych kołchozów i sowchozów wokół i zamknięta cukrownia. Jeden z tych sowchozów przerobiliśmy na fabrykę. Jakbyśmy naszym ciężkim sprzętem nie odśnieżali drogi to by srogą zimą do Szumska dojechać się nie dało. Wsparcie III RP dla pamiątek polskich tutaj jest żałośnie słabe. Wielkie sanktuarium w sąsiednim Poczajewie kipi złotem od rosyjskich pieniędzy. Należy do cerkwi moskiewskiej. Zbudowane przez polską rodzinę szlachecką. Jakby Liceum Krzemienieckie było kiedyś rosyjskie to jestem pewien że zainstalowany w nim Instytut Pedagogiczny byłby dobrze wyposażoną i hołubiona placówką, byłoby odnowione i odrestaurowane, byłaby tam rosyjska biblioteka, muzeum i konferencje oraz imprezy. Niczego takiego polskiego tam nie ma. W zamian są narzekania jacy to Ukraińcy głupi i nieużyci że mają przed nim pomnik Armii Czerwonej i betonowe klomby. Ciężko tam pracują i ledwo wiążą koniec z końcem. Na ich miejscu miałbym Polskę w dupie tak jak Polska ma ich. Na szczęście wciąż Polskę podziwiają. Jak długo jeszcze?
I jeszcze raz: Krzemieniec - Кременець (ros.) - Крем’янець (ukr.) od roku 1064 (pierwsza wzmianka) do trzeciego rozbioru w 1795 r. miasto POLSKIE, także w okresie Unii Polski z Litwą należące bezpośrednio do Korony Polskiej. Podczas rozbiorów ważny ośrodek polskiej kultury w zaborze rosyjskim (stąd rosyjski Кременець, nazwa, którą dziś posługują się Ukraińcy). Po odzyskaniu niepodległości do 1939 roku - polskie miasto i ważny ośrodek kultury, wielkim wysiłkiem podniesione z ruin Liceum Krzemienieckie, wspaniały rozkwit miasta do 1939 roku, a dopiero od 1945 roku w konsekwencji Jałty-Teheranu miasto zostało oderwane od Polski.
Nadanie Liceum na własność większego obszaru ziemi - terenów leśnych i mianowanie dra Marka Piekarskiego jego kuratorem było jednym z pierwszych dekretów Piłsudskiego po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, jeszcze w 1918 roku. Początkowo uczniowie - wśród których było też wiele sierot ze strasznymi doświadczeniami, z terenów dotkniętych wojnami i rewolucją październikową - musieli spać na słomie, zanim zrobili sobie sienniki (to w pamiętnikach było wspominane jako wielka radość, a jeszcze większa - zbicie pryczy), sami robili drewniane łyżki i podstawowe przedmioty codziennego użytku, uczyli się w pomieszczeniach bez stolarki okiennej, drzwiowej. Bardzo szybko jednak ruina stała się przeszłością. Mimo tego, że w 1920 znowu znalazło się na terenie ogarniętym wojną, to już w 1925 roku Liceum również pod względem materialnym kwitło - stać było tę instytucję na fundowanie stypendiów dla najbiedniejszej młodzieży i FINANSOWANIE najzdolniejszym ABSOLWENTOM studiów wyższych, a świetnie wyposażone pracownie szkolne - np. fotograficzna, geograficzna - były jednymi z najbardziej zaawansowanych technicznie w ówczesnej Europie. Uczniowie wydawali własne pismo, prowadzili pod kierunkiem znakomitego uczonego geografa - nauczyciela liceum - badania krajoznawcze i botaniczne, tworzyli chór, pomagali miejscowej ludności, organizowali imprezy kulturalne, teatr, prężnie działało harcerstwo. Właśnie harcerze w Krzemieńcu z honorami przywitali prochy Juliusza Słowackiego w 1925 roku. Idea pedagogiczna Marka Piekarskiego była taka, by rozwijać młodzież możliwie wszechstronnie, zwracając jednak uwagę na indywidualne predyspozycje i uzdolnienia każdego młodego człowieka. Np. mniej zdolni uczniowie uczyli się w szkołach, które dziś określilibyśmy mianem zawodowych - gospodarka leśna, rolnictwo, stolarstwo, później różne rzemiosła. Wszyscy mieli dostęp do wiedzy, a najzdolniejsi wielką pomoc w rozwinięciu skrzydeł pod okiem najlepszych nauczycieli - i rzeczywiście z tego korzystali. Piekarski zgromadził naprawdę kadrę świetnych specjalistów - sam był polonistą z doktoratem na UJ, uczył też j. francuskiego i osobiście zarządzał majątkiem Liceum. Jednym z harcerzy-wychowanków Marka Piekarskiego był np. Aleksander Kamiński (drużyna harcerska z Humania). Pokolenie Kolumbów - bohaterów walczących o Polskę - których wielkość dziś podziwiamy - to właśnie m.in. wychowankowie Liceum Krzemienieckiego.
W skrócie - mam taki postulat (ze względu na wrażliwość językową i potrzebę porządku logicznego, bez urazy), żeby w jednym zdaniu konsekwentnie używać nazw w jednej wersji językowej. A powyższy przykład Krzemieńca i Humania - również miasta należącego od swego początku do Korony Polskiej - pozwala przemyśleć, czy przypadkiem to nie rosyjska, zrusycyzowana forma datująca się od zaborów, ale właśnie polska nazwa, jako oryginalna i naturalna w ustach Polaka - jest tą najbardziej uzasadnioną logicznie w wypowiedzi kogoś piszącego na polskim forum, piszącego do Polaków. Przecież to jest nasze dziedzictwo - i to wielkie dziedzictwo, zobowiązujące.
Do inwektyw pod moim adresem nie będę się odnosić.
Komentarz
Widzieć rzekome czy realne zagrożenie ze strony imigrantów pracujących fizycznie u polskiego pracodawcy, a nie widzieć prób dominacji ekonomicznej przez sąsiada zza Odry. To się zaczyna od zakupów w Lidlu, a kończy na hurraakceptacji unii i jej polityki, która jest niczym innym niż niemieckim Drang nach Osten, tyle że metodami innymi niż w 1939.
Tak sobie myślę, że prawo do wyrażania przez danego obwatela troski o umęczony kraj w kontekście ukraińskim, należałoby uzależnić od nieposiadania VW, Audi, Skoda, Mercedes etc. oraz niekupowania w Lidlach i Rossmannach, nieużywania sprzętu Bosch, itd. itd.
Obecnie nie spotkałem się z pozaincydentalnym zagrożeniem ze strony Ukraińców, natomiast widziałem realne przejawy kolejnej Najdłuższej Wojny Nowoczesnej Europy.
Resentymentalne przyczynkarstwo najpierw mnie bawiło, potem nudziło teraz realnie irytuje.
Co do migracji z Ukrainy, to od lat powtarzam historyczną paralelę, że gdy w XVII stuleciu spolonizowaliśmy im elity pustkę wypełnił drapieżny, sterowany z Moskwy żywioł. Teraz robimy to samo i bez refleksji, kto tam został i co z tego dla nas wyniknie za kilka lat. Brytole, France, Hiszpanie eksploatowali bezwzględnie kolonie ale od nich daleko położone!
Poza tym, co było wielokrotnie podnoszone, antypolskiego fioła ma garstka (chodzi o %) ze Wschodniej Galicji, reszta to przypisy w książkach historycznych.
Pamiętam ten 'masowy' rajd rowerowy.
Co do drugiego pytania, to moja rodzina jest z Mazowsza, więc nie wiem aby od Ukraińców coś wycierpieli, za to od Niemców i Rosjan to już całkiem sporo.
Czyli potrzebna jest konsekwencja. Albo piszemy po ukraińsku i stosujemy ukraińskie nazwy dla obu miast, albo piszemy po polsku do Polaków - i konsekwentnie obydwa ważne dla polskiej kultury miasta określamy ich oryginalnymi, polskimi nazwami.
Natomiast wszędzie nie widać (to nie przejęzyczenie) Niemców w roli panów. I tylko czasem, dla niepoznaki, reprezentuje ich jakiś holenderski Timmermans, czy kreatura z innego państwa.
Bardzo bolesne.
I nie powiem, jaki to budzi we mnie odruch. Czasem lepiej pewnych odruchów nie nazywać.
Czyli potrzebna jest konsekwencja. Albo piszemy po ukraińsku i stosujemy ukraińskie nazwy dla obu miast, albo piszemy po polsku do Polaków - i konsekwentnie obydwa ważne dla polskiej kultury miasta określamy ich oryginalnymi, polskimi nazwami.
Krzemieniec Ukraińcy nazywają Kremenec (taka wymowa). Fabryki mają wiele do rzeczy. Moja firma inwestuje w Ukrainie i w Polsce. Inwestycje w Kremencu i Umaniu są w Ukrainie, a nie w Polsce. Zresztą raczej kresy Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a może ruskie. Gdybym uważał że w Polsce to bym pojechał tam najpierw z armią albo wcale, a nie z pieniędzmi inwestorów. To są dawne polskie Kresy, a nie Polska. Cieszmy się że możemy tam jeździć, inwestować, mówić po polsku i wspierać polskość oraz wiarę katolicką na tych terenach. Jeśli komuś się marzy Międzymorze, a mnie się marzy, to nie będzie ono Rzeczpospolitą. Jeśli będzie to może sojuszem politycznym, gospodarczym i militarnym. Zapewne częścią jakichś większych sojuszy jak NATO i neoUE. Z pewnością nie będzie federacją, ani jednolitym państwem a już szczególnie jednego czy dwóch narodów. Dlatego jeśli czegoś można oczekiwać to co najwyżej podwójnego nazewnictwa miejscowości. Dla porządku napiszę że mówi się Kijiw i pisze Kiev, a nie Kijów. Informuję również że nikogo z mojej rodziny banderowcy nie zamordowali ani na Wołyniu ani gdzie indziej. Znam jednak takich którym zamordowali. Ukraińcy mają z nami problem bo generalnie mają problem z tożsamością, elitami i historią. Są młodym narodem, ze słabymi elitami i bez historii oraz tradycji państwowych.
Dodam jeszcze że nie jeżdżę na Ukrainę polonizować Ukraińców albo przygotowywać połączenia jej z Polską, albo odzyskania jej części przez Polskę. Wyobrażam sobie jednak zarozumiale że więcej w tych fabrykach, jako reprezentant właścicieli i ludzki szef, robię dla polskości i dobrych stosunków polsko-ukraińskich niż mocni w gębie i pryncypialni narodowcy oraz antybanderowcy.
Brzmi jak antyesesman.
Wielką przykrość sprawia mi, że Polak, piszący do Polaków, za nic ma polskie nazwy miast o polskiej genezie, które przez wieki były ważnymi ośrodkami polskiej kultury. To i Lwowa nie mogę już nazywać Lwowem?
Moja babcia urodziła się w Stanisławowie. Pisząc o tym mieście muszę podawać jego aktualną nazwę?
"Krzemieniec Ukraińcy nazywają Kremenec (taka wymowa)".
Nie, to jest po prostu rosyjska nazwa tego miasta - czyli zruszczona forma polskiej nazwy, pochodząca z czasów zaborów.
-Tak znaczna część dzisiejszej Ukrainy należała do Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a sporo mniejsza do II RP.
-Tak te tereny to tak zwane Kresy Wschodnie i ludność tamtejsza, a szczególnie elity, przez wieki spolonizowały się w znacznym stopniu i rozwijało się tam też polskie osadnictwo.
- Pomimo powyższego ludność miejscowa, uprośćmy że pochodzenia rusińskiego, stanowiła tam większość, szczególnie na wsi, która w tamtych czasach skupiała zdecydowaną większość tejże ludności.
- Tak kultura tamtych ziem, w tym materialna widoczna na każdym kroku szczególnie w miastach, była w znacznej mierze tworzona przez Polaków. Mieszała się z polską. Jednak i kultura miejscowa wchodziła w kulturę polską co widać do dziś choćby na weselach gdzie nadal są śpiewane "sokoły" i różne stylizowane dumki.
- Relacje polityczne pomiędzy Polakami i Ukraińcami były złożone i pełne bolesnych wydarzeń i krzywd oraz kardynalnych błędów. I RP przegrała sprawę ukraińską, podobnie jak niepodległość, z powodu arogancji, zdrad i chciwości swoich elit. Zaborcy, w tym Rosja, tylko to wykorzystali. I RP zlekceważyła młode elity ukraińskie i nie dopuściła ich do współtworzenia stanu szlacheckiego i swojej państwowości. Zapłaciła za to ich zwrotem w kierunku Rosji, który zresztą przyniósł Ukraińcom same nieszczęścia. Za II RP też słabo wyszło bo pomimo zamiaru budowy sojuszu i Międzymorza to Polska pogrzebała nadzieje Ukraińców na niepodległości i dobiła ich młode państwo, a sowiety dały krzywą republikę sowiecką. Ukraińcy, znaczna ich część, odpowiedzieli na to w bandyckim i zbrodniczym kozackim stylu sprzymierzając się z Hitlerem i dokonując ludobójstwa polskich sąsiadów na Wołyniu. Wrogości dopełniły stalinowskie przesiedlenia w obie strony w tym akcja Wisła.
- Zachodnia Ukraina została skutecznie oddzielona od Polski i połączona z Centralną i Wschodnią. Nie da się jej przyłączyć do Polski z powrotem bez wojny i rozszarpania Ukrainy. Sojusz i być może kiedyś unia jest możliwa tylko pokojowo zgodnie ze świadomie wyrażoną wolą większości obu narodów. Putin nam bardzo pomógł wzbudzając nienawiść Ukraińców do Rosji. Jest miejsce do wypełnienia. Wsadźmy miedzy bajki ich sojusz i wspólnotę kulturową z Niemcami i starym Zachodem.
- Z nazwami należy być bardzo ostrożnym i delikatnym. Analogie są ułomne, ale nazywanie Umania w rozmowie z Ukraińcami Humaniem, a Iwano - Frankowska Stanisławowem trochę przypomina nazywanie Wrocławia przez Niemców w rozmowie z nami Breslau, Poznania Posen, a Łodzi Litzmanstadt.
- Potępianie UPA i banderyzmu nie jest i nie powinno być równoznaczne z idiotycznym rewizjonizmem terytorialnym i rewanżyzmem.
- Mity są ważne i użyteczne w życiu narodów. Może więc dobrze byłoby podkreślać i budować na mającym pewne podstawy historyczne micie wielonarodowych ukraińskich ziem, wspólnej historii i obrony przez islamem i Turcją, umiłowania wolności i walki z caratem i bolszewią, spotkaniu wschodu i zachodu i tyglu kultur tworzącym nową jakość.
A jak Koleżance tak miłe Kresy i Krzemieniec to może Koleżanka się zaangażuje w pomoc tamtejszej parafii rzymskokatolickiej w której parafianami są Polacy i Ukraińcy, dworu w którym urodził się Słowacki bo nadal słabo wyposażony i finansowany, polskiej biblioteki i domu sponsorowanego słabo przez konsulat w Łucku i wspieranego charytatywnie przez miejscowego Polaka, a mojego klienta Mariana. Gardłować i napominać łatwo, ale przyjechać i dać pieniądze oraz działać trudniej. Krzemieniec jest zapyziały i zaniedbany. Dziury w drogach, mury pokryte liszajami, budy z blachy i jakichś paneli pamiętające ZSRR, trochę zrujnowanych kołchozów i sowchozów wokół i zamknięta cukrownia. Jeden z tych sowchozów przerobiliśmy na fabrykę. Jakbyśmy naszym ciężkim sprzętem nie odśnieżali drogi to by srogą zimą do Szumska dojechać się nie dało. Wsparcie III RP dla pamiątek polskich tutaj jest żałośnie słabe. Wielkie sanktuarium w sąsiednim Poczajewie kipi złotem od rosyjskich pieniędzy. Należy do cerkwi moskiewskiej. Zbudowane przez polską rodzinę szlachecką. Jakby Liceum Krzemienieckie było kiedyś rosyjskie to jestem pewien że zainstalowany w nim Instytut Pedagogiczny byłby dobrze wyposażoną i hołubiona placówką, byłoby odnowione i odrestaurowane, byłaby tam rosyjska biblioteka, muzeum i konferencje oraz imprezy. Niczego takiego polskiego tam nie ma. W zamian są narzekania jacy to Ukraińcy głupi i nieużyci że mają przed nim pomnik Armii Czerwonej i betonowe klomby. Ciężko tam pracują i ledwo wiążą koniec z końcem. Na ich miejscu miałbym Polskę w dupie tak jak Polska ma ich. Na szczęście wciąż Polskę podziwiają. Jak długo jeszcze?
Krzemieniec - Кременець (ros.) - Крем’янець (ukr.)
od roku 1064 (pierwsza wzmianka) do trzeciego rozbioru w 1795 r. miasto POLSKIE, także w okresie Unii Polski z Litwą należące bezpośrednio do Korony Polskiej.
Podczas rozbiorów ważny ośrodek polskiej kultury w zaborze rosyjskim (stąd rosyjski Кременець, nazwa, którą dziś posługują się Ukraińcy).
Po odzyskaniu niepodległości do 1939 roku - polskie miasto i ważny ośrodek kultury, wielkim wysiłkiem podniesione z ruin Liceum Krzemienieckie, wspaniały rozkwit miasta do 1939 roku, a dopiero od 1945 roku w konsekwencji Jałty-Teheranu miasto zostało oderwane od Polski.
Nadanie Liceum na własność większego obszaru ziemi - terenów leśnych i mianowanie dra Marka Piekarskiego jego kuratorem było jednym z pierwszych dekretów Piłsudskiego po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, jeszcze w 1918 roku. Początkowo uczniowie - wśród których było też wiele sierot ze strasznymi doświadczeniami, z terenów dotkniętych wojnami i rewolucją październikową - musieli spać na słomie, zanim zrobili sobie sienniki (to w pamiętnikach było wspominane jako wielka radość, a jeszcze większa - zbicie pryczy), sami robili drewniane łyżki i podstawowe przedmioty codziennego użytku, uczyli się w pomieszczeniach bez stolarki okiennej, drzwiowej. Bardzo szybko jednak ruina stała się przeszłością. Mimo tego, że w 1920 znowu znalazło się na terenie ogarniętym wojną, to już w 1925 roku Liceum również pod względem materialnym kwitło - stać było tę instytucję na fundowanie stypendiów dla najbiedniejszej młodzieży i FINANSOWANIE najzdolniejszym ABSOLWENTOM studiów wyższych, a świetnie wyposażone pracownie szkolne - np. fotograficzna, geograficzna - były jednymi z najbardziej zaawansowanych technicznie w ówczesnej Europie. Uczniowie wydawali własne pismo, prowadzili pod kierunkiem znakomitego uczonego geografa - nauczyciela liceum - badania krajoznawcze i botaniczne, tworzyli chór, pomagali miejscowej ludności, organizowali imprezy kulturalne, teatr, prężnie działało harcerstwo. Właśnie harcerze w Krzemieńcu z honorami przywitali prochy Juliusza Słowackiego w 1925 roku.
Idea pedagogiczna Marka Piekarskiego była taka, by rozwijać młodzież możliwie wszechstronnie, zwracając jednak uwagę na indywidualne predyspozycje i uzdolnienia każdego młodego człowieka. Np. mniej zdolni uczniowie uczyli się w szkołach, które dziś określilibyśmy mianem zawodowych - gospodarka leśna, rolnictwo, stolarstwo, później różne rzemiosła. Wszyscy mieli dostęp do wiedzy, a najzdolniejsi wielką pomoc w rozwinięciu skrzydeł pod okiem najlepszych nauczycieli - i rzeczywiście z tego korzystali. Piekarski zgromadził naprawdę kadrę świetnych specjalistów - sam był polonistą z doktoratem na UJ, uczył też j. francuskiego i osobiście zarządzał majątkiem Liceum.
Jednym z harcerzy-wychowanków Marka Piekarskiego był np. Aleksander Kamiński (drużyna harcerska z Humania). Pokolenie Kolumbów - bohaterów walczących o Polskę - których wielkość dziś podziwiamy - to właśnie m.in. wychowankowie Liceum Krzemienieckiego.
W skrócie - mam taki postulat (ze względu na wrażliwość językową i potrzebę porządku logicznego, bez urazy), żeby w jednym zdaniu konsekwentnie używać nazw w jednej wersji językowej.
A powyższy przykład Krzemieńca i Humania - również miasta należącego od swego początku do Korony Polskiej - pozwala przemyśleć, czy przypadkiem to nie rosyjska, zrusycyzowana forma datująca się od zaborów, ale właśnie polska nazwa, jako oryginalna i naturalna w ustach Polaka - jest tą najbardziej uzasadnioną logicznie w wypowiedzi kogoś piszącego na polskim forum, piszącego do Polaków. Przecież to jest nasze dziedzictwo - i to wielkie dziedzictwo, zobowiązujące.
Do inwektyw pod moim adresem nie będę się odnosić.