trep napisal(a): Mam Jordana Petersona w obserwowanych na TT i z niejakim zdziwieniem zauważam, iż większoś jego publikowanych ostatnio tweetów (a może tylko większoś tych, co mnie się wyświetlają) wspiera walkę z obostrzeniami kowidowymi.
Wróciłem na Twitter niedawno i też mnie to zmartwiło. Ciężko powiedzieć jak to u niego się zaczęło skorom dopiero się podłączył.
No ale dlaczego Peterson nie może mieć swojego zdania i być krytycznym wobec obostrzeń covidowych w jego własnym kraju?! Są one wiele bardziej dotkliwe niż nasze. Czy sam fakt uznania covidu za realne zagrożenie ma z automatu wymuszać na nas akceptowanie wszelkich ograniczeń z tym związanych? Nawet tych idiotycznych. Np. kolega @Wataha nie odnosi się do treści wątpliwości Petersona, tylko martwi go sam fakt zaistnienia tychże.
Otóż może mieć swoje zdanie, na co dowód, że je artykułuje, a skoro artykułuje, to znaczy, że może, cbdo.
Biega o to, że większoś swoich tweetów temu poświęca, a przecież zważywszy na tematykę, którą dotychczas raczył się zajmować, obostrzenia nie są najważniejszymi sprawami tego świata w porównaniu z nią. Mógłbym pisać dalej, ale mi się nie chce.
No tak, ale niestety sama otoczka covidowa sprawia, że dla Kanadyjczyków, więc i Petersona, jest to tak ważny temat, że siłą rzeczy dominuje w jego dyskursie.
Alexandria Ocasio-Cortez poleciała balować bez maski na Florydzie DeSantisa, złapała COVIDa i jest kupa śmiechu - niezależnie od tego czy zachorowała jeszcze w Nowym Rojku, czy dopiero w Majami.
Tim Pool spekuluje, czy Demokraci nie zaczynają powoli przestawiać pandemicznej wajchy, bo wybory prawie za pasem a sondaże marne.
Otóż może mieć swoje zdanie, na co dowód, że je artykułuje, a skoro artykułuje, to znaczy, że może, cbdo.
Biega o to, że większoś swoich tweetów temu poświęca, a przecież zważywszy na tematykę, którą dotychczas raczył się zajmować, obostrzenia nie są najważniejszymi sprawami tego świata w porównaniu z nią. Mógłbym pisać dalej, ale mi się nie chce.
"Dare to be truthful. Dare to articulate yourself, and express (or at least become aware of) what would really justify your life.” ― Jordan B. Peterson
Przy czym nie chciałbym, żeby to przerodziło się w seans nienawiści do Jordana. Nie każdy, kogo zdecydujemy się cenić, musi być tak mądry, jak najmądrzejsi z nasz. Raczej stosujmy zasadę, że kto nie przeciw nam, ten z nami.
Nuale to zastanawia, że prawie wszyscy myślący samodzielnie nagle dostają świra na punkcie ograniczeń covidowych. Żadnemu z miłośników Średniowiecza nie przyjdzie do głowy poszperać w starych szpargałach, jak wyglądały ograniczenia podczas zarazy w Średniowieczu.
los napisal(a): Nuale to zastanawia, że prawie wszyscy myślący samodzielnie nagle dostają świra na punkcie ograniczeń covidowych. Żadnemu z miłośników Średniowiecza nie przyjdzie do głowy poszperać w starych szpargałach, jak wyglądały ograniczenia podczas zarazy w Średniowieczu.
Nie no, na tej płaszczyźnie kompromisu akurat nie da się wypracować. Nie ta śmiertelność.
los napisal(a): Nuale to zastanawia, że prawie wszyscy myślący samodzielnie nagle dostają świra na punkcie ograniczeń covidowych. Żadnemu z miłośników Średniowiecza nie przyjdzie do głowy poszperać w starych szpargałach, jak wyglądały ograniczenia podczas zarazy w Średniowieczu.
Owszem można szperać, tyle że różne skarby można znaleźć. Tacy Kapucyni. Właściwie ten odłam Franciszkanów powstał na fali kolejnego ruchu obserwanckiego, z tą różnicą, że w opozycji do franciszkanów włoskich, którzy w czasie lockdownu zamykali się w swoich klasztorach. Kapucyni uznali, że to sprzeniewierzenie się regule św. Franciszka.
No ale facet, który z zawodu jest powiedzmy krytycznym myślicielem i badaczem idei, zachowuje się jakby w przypadku pandemii kompletnie nie przejął się jej skalą, dolegliwością, brakiem leku na początku czy szczepionek, potencjalnymi skutkami i wzywa wręcz do buntu przeciw obostrzeniom. No to mi się nie dodaje
A może po prostu na drodze analizy myślnej doszedł, że obostrzenia przyspieszają rozkład cywilizacji? Czy odważy się kolega dopuścić taką myśl czy to już będzie zbrodnia?
Sarmata1.2 napisal(a): A może po prostu na drodze analizy myślnej doszedł, że obostrzenia przyspieszają rozkład cywilizacji? Czy odważy się kolega dopuścić taką myśl czy to już będzie zbrodnia?
To nie pandemia, ani obostrzenia rozkładają tą cywilizację. A powiem więcej, dawno nie czułem się tak dobrze jak podczas pełnego lokdałnu. I wszystko stało się proste i na swoim miejscu.
Sarmata1.2 napisal(a): A może po prostu na drodze analizy myślnej doszedł, że obostrzenia przyspieszają rozkład cywilizacji? Czy odważy się kolega dopuścić taką myśl czy to już będzie zbrodnia?
To nie pandemia, ani obostrzenia rozkładają tą cywilizację. A powiem więcej, dawno nie czułem się tak dobrze jak podczas pełnego lokdałnu. I wszystko stało się proste i na swoim miejscu.
Tak, czekam na zderzenie z kometą ...
No i git. Koledze było dobrze, inni wpadali w depresję, tracili pracę, nie mogli iść na pogrzeb bliskich. Wszystko jest proste i na swoim miejscu.
No i git. Koledze było dobrze, inni wpadali w depresję, tracili pracę, nie mogli iść na pogrzeb bliskich. Wszystko jest proste i na swoim miejscu.
Może inaczej, dopiero kiedy lockdown się skończył musiałem znowu patrzeć jak ta cywilizacja upada. Tak, uważam okres lockdownu za normalniejszy niż zwykła codzienność. Która jest tak odpierdolona, że brak słów.
A powiem więcej, tylko trochę stonuję egzaltację. Naprawdę znam parę osób - całkiem silnych, całkiem ciekawych ludzi, dla których lockdown był bardzo dobrym okresem. Pomimo oczywistych niedogodności, niepewności, smutnej izolacji, strachu itd. Główny argument był taki - w końcu nic nie muszę. Pomimo totalnych ograniczeń poczuli się wolni jak nigdy. Ciekawe, co ?
Ale o czym to świadczy ? Tylko o świecie w którym żyjemy ...
Sarmata1.2 napisal(a): A może po prostu na drodze analizy myślnej doszedł, że obostrzenia przyspieszają rozkład cywilizacji? Czy odważy się kolega dopuścić taką myśl czy to już będzie zbrodnia?
To nie pandemia, ani obostrzenia rozkładają tą cywilizację. A powiem więcej, dawno nie czułem się tak dobrze jak podczas pełnego lokdałnu. I wszystko stało się proste i na swoim miejscu.
Tak, czekam na zderzenie z kometą ...
A nic nie mówiłeś, że wyjechałeś z Polski. No bo albo byłeś w czasie "pełnego lokdałnu" albo byłeś w Polsce.
I nie, nauka zdalna dla dzieciaków, zamknięte knajpy i lasy oraz maseczkowanie na polu to właśnie nie jest żaden lokdałn, tylko jakieś-takie obostrzenia. My przekładamy nasze polskie wyobrażenia na realne i dotkliwe lockdowny na zachodzie i wychodzi jedno wielkie nieporozumienie.
Dalej, zarazy "ze średniowiecza". Otóż w średniowieczu zarazą by nie określono czegoś, co ma śmiertelność na poziomie 1% i to nawiasem mówiąc głównie wśród takiej części populacji, która w średniowieczu już dawno nie żyła. Taki poziom śmiertelności miały zwykłe, codzienne choroby.
Czy to znaczy, że wszystkie obostrzenia teraz u nas były złe? Niekoniecznie, ale trzeba sobie zdawać sprawę ze skali - tak skali obostrzeń i skali choroby w sensie jej zaraźliwości i śmiertelności.
Komentarz
Ciężko powiedzieć jak to u niego się zaczęło skorom dopiero się podłączył.
Np. kolega @Wataha nie odnosi się do treści wątpliwości Petersona, tylko martwi go sam fakt zaistnienia tychże.
Otóż może mieć swoje zdanie, na co dowód, że je artykułuje, a skoro artykułuje, to znaczy, że może, cbdo.
Biega o to, że większoś swoich tweetów temu poświęca, a przecież zważywszy na tematykę, którą dotychczas raczył się zajmować, obostrzenia nie są najważniejszymi sprawami tego świata w porównaniu z nią. Mógłbym pisać dalej, ale mi się nie chce.
Tim Pool spekuluje, czy Demokraci nie zaczynają powoli przestawiać pandemicznej wajchy, bo wybory prawie za pasem a sondaże marne.
Widocznie to jest treść jego życia.
No to mi się nie dodaje
Tak, czekam na zderzenie z kometą ...
Ale o czym to świadczy ? Tylko o świecie w którym żyjemy ...
I nie, nauka zdalna dla dzieciaków, zamknięte knajpy i lasy oraz maseczkowanie na polu to właśnie nie jest żaden lokdałn, tylko jakieś-takie obostrzenia. My przekładamy nasze polskie wyobrażenia na realne i dotkliwe lockdowny na zachodzie i wychodzi jedno wielkie nieporozumienie.
Dalej, zarazy "ze średniowiecza". Otóż w średniowieczu zarazą by nie określono czegoś, co ma śmiertelność na poziomie 1% i to nawiasem mówiąc głównie wśród takiej części populacji, która w średniowieczu już dawno nie żyła. Taki poziom śmiertelności miały zwykłe, codzienne choroby.
Czy to znaczy, że wszystkie obostrzenia teraz u nas były złe? Niekoniecznie, ale trzeba sobie zdawać sprawę ze skali - tak skali obostrzeń i skali choroby w sensie jej zaraźliwości i śmiertelności.