Może i prezydent nie jest antyinteligentem, który najlepiej czuje się pod budką z kebabem, a w filharmonii nie wytrzymałby 20 minut... tak zresztą zakładam, jednak ma doktorat i większość życia przepracował za biurkiem.
... ale jednak co najmniej część teoretycznie przychylnych komentatorów stara się nas przekonać, że owszem, że tak trzeba, a filharmonie, teatry i w ogóle cała kultura to coś dla antypolskich elit, bo prawdziwi Polacy to chodzą na kebsa i ustawki.
Podpowiem: UW nie przegrała przez filharmonie.
@rozum.von.keikobad powiedział(a):
Może i prezydent nie jest antyinteligentem, który najlepiej czuje się pod budką z kebabem, a w filharmonii nie wytrzymałby 20 minut... tak zresztą zakładam, jednak ma doktorat i większość życia przepracował za biurkiem.
... ale jednak co najmniej część teoretycznie przychylnych komentatorów stara się nas przekonać, że owszem, że tak trzeba, a filharmonie, teatry i w ogóle cała kultura to coś dla antypolskich elit, bo prawdziwi Polacy to chodzą na kebsa i ustawki.
Podpowiem: UW nie przegrała przez filharmonie.
...dzisiaj grał pianista z Malezji, znakomicie zresztą. Przy okazji komentujący stwierdzili, że Chopin jest bardzo popularny w Malezji, są organizowane konkursy, działają towarzystwa itp.
...po prostu dobrze grają, ale nie tylko oni, cały świat gra
Etap nadsyłania zgłoszeń do kwalifikacji do Konkursu Chopinowskiego trwał od 1 października 2024 do 12 stycznia 2025 r. 642 zgłoszenia spłynęły niemal z całego świata – z 54 krajów
Komisja Kwalifikacyjna ... wyłoniła 171 artystów z 28 krajów
chodzilem od 2 miesiecy na kebaby do pobliskiej budki prowadzonej przez (Polaka) młodego studenta, już nawet ustaliliśmy jakie sosy dawać (znaczy majonez, bo to jedyny miał bez śmietany/jogurtu), i co? zaczęły się studia i zamknął budkę....
A kebsów się oczywiście nauczyłem jeść we Francji, tam wiadomo, dużo bardziej egzotycznie, ale inna nazwa tam na kebaba to "kanapka turecka" lub "kanapka grecka", więc to już całkiem całkiem europejskie danie...
Nie pamiętam, żebym raz w życiu poszedł na kebaba. Pamiętam, jak sieć Sfinx robiła się modna, to chodziło się na shoarmę (to to samo?) nie tak rzadko. Pamiętam, że Dejdusia robiła to czasami w domu, jak jeszcze gotowała (Gnojowi chyba do dziś zdarza się to przyrządzić). Ale w budce czy lokalu po keba nie byłem nigdy.
@trep powiedział(a):
Nie pamiętam, żebym raz w życiu poszedł na kebaba. Pamiętam, jak sieć Sfinx robiła się modna, to chodziło się na shoarmę (to to samo?) nie tak rzadko. Pamiętam, że Dejdusia robiła to czasami w domu, jak jeszcze gotowała (Gnojowi chyba do dziś zdarza się to przyrządzić). Ale w budce czy lokalu po keba nie byłem nigdy.
...takoż nie pamiętam
Ale po C19 słabsza pamięć i białe plamy, mogłem zapomnieć
Ja byłem chyba tylko raz, ponad ćwierć wieku temu w Nancy, gdy znajomy Francuz po pracy wyszedł ze mną do takiego lokalu. On tam się żywił bo było tanio.
@trep powiedział(a):
Nie pamiętam, żebym raz w życiu poszedł na kebaba. Pamiętam, jak sieć Sfinx robiła się modna, to chodziło się na shoarmę (to to samo?) nie tak rzadko.
Tak, to to samo. Różni się jak ziemniaki od kartofli.
Komentarz
Oczywiście że N126, klasyka foodtrucka.
W Krakowie są jeszcze kiełbaski z niebieskiej Nyski. Jakieś 4 lata temu trzymały poziom, teraz to nie wiem…
Może i prezydent nie jest antyinteligentem, który najlepiej czuje się pod budką z kebabem, a w filharmonii nie wytrzymałby 20 minut... tak zresztą zakładam, jednak ma doktorat i większość życia przepracował za biurkiem.
... ale jednak co najmniej część teoretycznie przychylnych komentatorów stara się nas przekonać, że owszem, że tak trzeba, a filharmonie, teatry i w ogóle cała kultura to coś dla antypolskich elit, bo prawdziwi Polacy to chodzą na kebsa i ustawki.
Podpowiem: UW nie przegrała przez filharmonie.
^o właśnie, to
Na pewno nie przez Chopina.
Jeśli ktoś przegrał przez Chopina, to prędzej Komorowski, ale on akurat z wręcz odwrotnego powodu niż znanie się.
No to może pogodzić obie strony Chopinem z banderolą?
Elektorat Trzaska takie żarty zresztą lata temu robił. Przeszliśmy od wódki do kebaba, dobra zmiana.
...dzisiaj grał pianista z Malezji, znakomicie zresztą. Przy okazji komentujący stwierdzili, że Chopin jest bardzo popularny w Malezji, są organizowane konkursy, działają towarzystwa itp.
Chopin to nasza największa globalna soft power
Nie kebab ani paktofonika.
Królowa Bona nie żyje!
Gdzie cytryna dojrzewa?
...optymistka z Koleżanki
...po prostu dobrze grają, ale nie tylko oni, cały świat gra
https://nifc.pl/pl/home/aktualnosci/konkurs/159
Co prawda nie fortepian a pianino ale może to uspokoi skołatane serca zaniepokojonych staczaniem się
@marniok czy to nie fałszywka AI?
Pytam, bo nie odróżniam.
Tak, to fałszywka
No nie przez filharmonię, tylko przez przekonanie o własnej wyższości.
Babola mnie spytała, czy to są bracia, bo wszyscy są identyczni. Przy okazji odświeżyliśmy sobie dowcip o Czukczach i fotografie.
chodzilem od 2 miesiecy na kebaby do pobliskiej budki prowadzonej przez (Polaka) młodego studenta, już nawet ustaliliśmy jakie sosy dawać (znaczy majonez, bo to jedyny miał bez śmietany/jogurtu), i co? zaczęły się studia i zamknął budkę....
A kebsów się oczywiście nauczyłem jeść we Francji, tam wiadomo, dużo bardziej egzotycznie, ale inna nazwa tam na kebaba to "kanapka turecka" lub "kanapka grecka", więc to już całkiem całkiem europejskie danie...
Nie jadłem od 11 września 2001 roku.
Serio, serio!
Zawziełem się i bojkotuje. Taki jestem zażarty cham, cebulak.
Ale jak mi dacie namiar na Polaka w Warszawie co ma w menu kebab wieprzowy to jak przyjadę - spróbuję!
👣
🐾
🐾
Na Podlasiu tego dobra więcej.
Nie pamiętam, żebym raz w życiu poszedł na kebaba. Pamiętam, jak sieć Sfinx robiła się modna, to chodziło się na shoarmę (to to samo?) nie tak rzadko. Pamiętam, że Dejdusia robiła to czasami w domu, jak jeszcze gotowała (Gnojowi chyba do dziś zdarza się to przyrządzić). Ale w budce czy lokalu po keba nie byłem nigdy.
...takoż nie pamiętam
Ale po C19 słabsza pamięć i białe plamy, mogłem zapomnieć
Ja byłem chyba tylko raz, ponad ćwierć wieku temu w Nancy, gdy znajomy Francuz po pracy wyszedł ze mną do takiego lokalu. On tam się żywił bo było tanio.
Dzielenie jedzenia na koszer i tref zalatuje mi (metaforycznym) czosnkiem.
Tak, to to samo. Różni się jak ziemniaki od kartofli.
Nie miałem tego na myśli. Ja mam raczej autystyczne przyzwyczajenie do potraw, które lubię.
Ale jak polubić, jak się nie zna?