Rozmowa sprzed chwili. Tłumacze najmłodszemu synowi że być może już za niecałe 2 lata pójdzie do szkoły. Nie bardzo mu się to uśmiecha jak widzę po minie więc mówię mu ze będzie już doroślejszy niż jako przedszkolak, będzie miał swój tornister i książki, i zeszyty, i piórnik z kredkami itp itd.. Taaak - odpowiada przejęty - i będę miał zęby stałe.....nurmalnie mało nie fikłem że śmiechu. Dzieci to mają priorytety....
Mój syn 11 lat. Tata - żali się - ja bym chciał po lesie pobiegać z kolegami ,poskradać , szałasy pobudować a nikt nie chce . Wszyscy tylko telefony i konsole.
Tyle ,że ja nie szukam porady(aczkolwiek za rady dziękuję!). Podzieliłem się obserwacją . I powiem ,że wizyty kolegów syna przerażają mnie czasami . Nauczyciele na wywiadówkach gadają swoje ,psycholog szkolny swoje a dzieci siedzą po wiele godzin dziennie przyklejone. Żal mi ich naprawdę . Te dzieci już nie będą miały szansy na jakikolwiek sukces w życiu doczesnym. Żadnej .Upośledzenie rozwoju we w dzieciństwie , problemy z pamięcią koncentracją itd itp.
Ano! Pytam sie, gdzie byliscie, rodzice, kiedy mozna bylo jeszcze temu zapobiec?
Wrocław: Nastolatek próbował się zabić, bo mama chciała zabrać mu komputer. W ostatniej chwili policjantom z Wrocławia udało się uratować życie nastolatka z Wrocławia, który próbował popełnić samobójstwo, bo rodzice chcieli ograniczyć mu dostęp do komputera. Chłopiec zamknął się w łazience i próbował się zabić. Gdy policjanci przyjechali na miejsce, już nie oddychał. Gdy policjanci otrzymali zgłoszenie o awanturze w jednym z mieszkań na wrocławskich Stabłowicach natychmiast pojechali na miejsce, gdzie zastali zdenerwowaną kobietę. Jej syn zamknął się w łazience i nie chciał otworzyć drzwi - opowiada Dariusz Rajski z policji. Ponieważ chłopiec nie odpowiadał na zawołania policjantów i mamy, funkcjonariusze wyważyli drzwi i weszli do środka.
- Po sforsowaniu przeszkody, policjanci zastali nastolatka, który próbował odebrać sobie życie. Nie miał już czynności oddechowych i sytuacja była bardzo poważna. Policjanci zaczęli dramatyczną walkę o jego życie. Po chwili chłopak odzyskał oddech i gdy jego stan ustabilizował się, mundurowi ułożyli nastolatka w pozycji bezpiecznej. Karetka pogotowia była już wtedy w drodze. Z nastolatkiem nie było żadnego kontaktu, ale na szczęście z upływem czasu wracała mu świadomość. Zespół pogotowia, już przytomnego nastolatka, zabrał na dalsze badania do szpitala - relacjonuje Rajski. https://gazetawroclawska.pl/wroclaw-nastolatek-probowal-sie-zabic-bo-mama-chciala-zabrac-mu-komputer/ar/c1-14741956
SigmundvonBurak napisal(a): Tyle ,że ja nie szukam porady(aczkolwiek za rady dziękuję!). Podzieliłem się obserwacją . I powiem ,że wizyty kolegów syna przerażają mnie czasami . Nauczyciele na wywiadówkach gadają swoje ,psycholog szkolny swoje a dzieci siedzą po wiele godzin dziennie przyklejone. Żal mi ich naprawdę . Te dzieci już nie będą miały szansy na jakikolwiek sukces w życiu doczesnym. Żadnej .Upośledzenie rozwoju we w dzieciństwie , problemy z pamięcią koncentracją itd itp.
Jeszcze max. parę lat , a na fali nowoczesnej szajby parentingowej pojawi się jakiś nowy, skrajny ruch antytechnologiczny. Żeby przyjął się u nas potrzeba jeszcze, by w mądre (tzn. profesjonalne) słownictwo ubrał to jakiś autorytet jeden z drugim, żeby potem przeżuli i wypluli to ludowi rodzimi influencerzy, no i żeby można było się posiłkować przykładem jakiegoś modno-wychowawczego kraju, typu Finlandia czy Holandia.
A żeby krzymać się tematu to ostatnio podziwiając widoki podczas spaceru na Wawel spogladając na Podwale spod pomnika Kościuszki rzekł: "Ale stromizna,- trzeba będzie to zbiec"
Daję dzisiaj najmłodszemu synowi kawałek kiełbasy cienkiej i zachęcam go do zjedzenia. Zachwalam jaka zdrowa i pyszna ale coś mi jego mina mówi że nie jest zbytnio przekonany. W końcu mówię mu lekko poirytowany, "jedz, to dobra kiełbasa, swojska" Aaaa - małemu się oczy zaświeciły - z wojska! To zjem!
nie wiem co z tym dzieckiem jest nie tak ale on LUBI TRAN
kupiłem malutkiej, ona w takim wieku że bez oprorów łyka co jej damy starsi chłopcy wymiękli po kilku łyzkach, ja osobiście łykne żeby dać przykład ale powiem że śmierdzi to rybskiem niemożliwie, żona za chiny tego do ust nie weźmie
gdzieś już wcześniej pisałem że to lekoman ale takiej akcji to sie nie spodziewałem... po pierwsze specjalnie kupilismy tran mollersa dla dzieci bo byłem przekonany że to jest tak skomponowane że smak będzie dla dziecka do przyjęcia ale to jest fatalne w smaku, no żygać się chce jednym słowem po drugie zaimponowała mu butelka (ekhem.....) zielona i solidna no i nie wiem skąd ale dzieciak pierwsze co skomentował to obecnośc flagi norweskiej na etykietce - "taaa, to będzie dobre,norweska flaga" mi mówi - w przedszkolu jak widać geografia na wysokim poziomie.... po trzecie za pierwszym razem prosiłem o pomoc starszych barci żeby dali mu przykład, ci oczywiście wymyślili że zrobią se z młodego polew i dawaj do niego "młody mamy czelencz", ten jak usłyszy że wyzwanie to choćby po trupach ale musi zrobić ale efekt jest taki że teraz młody starszym robi czelendż i ci wymiękają....
Babcia miała w jednej ręce łyżkę z tranem, a w drugiej kawałek chleba do zakąszenia i ganiała mnie z tym dookoła stołu - taki horror pamiętam z mego dzieciństwa. :-&
Ale zalecam w kapsułkach, bo się mniej utlenia. Można rozgrywać!
Kapsułki też przerabialiśmy. Ale chyba do nich wrócę. Przynajmniej takie postulaty w domu słyszę. Są o wiele lepsze jeśli chodzi o podawanie dzieciom. Z tym tranem z butelki to nas doktorka w butelkę nabiła (a może nie), stwierdziła że ten z butelki jakościowo jest na pewno o wiele lepszy. Na marginesie powiem ze kapsułki mały smakosz to rozgryzał.....
Komentarz
Chociaż nie taka do końca "była" bo jako nauk-owiec zostawiła sobie pierwszy człon nazwiska :-)
=D>
https://ihpan.edu.pl/zmarli/alina-wawrzynczyk-1908-1997/
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Tłumacze najmłodszemu synowi że być może już za niecałe 2 lata pójdzie do szkoły. Nie bardzo mu się to uśmiecha jak widzę po minie więc mówię mu ze będzie już doroślejszy niż jako przedszkolak, będzie miał swój tornister i książki, i zeszyty, i piórnik z kredkami itp itd..
Taaak - odpowiada przejęty - i będę miał zęby stałe.....nurmalnie mało nie fikłem że śmiechu.
Dzieci to mają priorytety....
Tata - żali się - ja bym chciał po lesie pobiegać z kolegami ,poskradać , szałasy pobudować a nikt nie chce . Wszyscy tylko telefony i konsole.
Te dzieci już nie będą miały szansy na jakikolwiek sukces w życiu doczesnym. Żadnej .Upośledzenie rozwoju we w dzieciństwie , problemy z pamięcią koncentracją itd itp.
Pytam sie, gdzie byliscie, rodzice, kiedy mozna bylo jeszcze temu zapobiec?
Wrocław: Nastolatek próbował się zabić, bo mama chciała zabrać mu komputer.
W ostatniej chwili policjantom z Wrocławia udało się uratować życie nastolatka z Wrocławia, który próbował popełnić samobójstwo, bo rodzice chcieli ograniczyć mu dostęp do komputera. Chłopiec zamknął się w łazience i próbował się zabić. Gdy policjanci przyjechali na miejsce, już nie oddychał.
Gdy policjanci otrzymali zgłoszenie o awanturze w jednym z mieszkań na wrocławskich Stabłowicach natychmiast pojechali na miejsce, gdzie zastali zdenerwowaną kobietę. Jej syn zamknął się w łazience i nie chciał otworzyć drzwi - opowiada Dariusz Rajski z policji. Ponieważ chłopiec nie odpowiadał na zawołania policjantów i mamy, funkcjonariusze wyważyli drzwi i weszli do środka.
- Po sforsowaniu przeszkody, policjanci zastali nastolatka, który próbował odebrać sobie życie. Nie miał już czynności oddechowych i sytuacja była bardzo poważna. Policjanci zaczęli dramatyczną walkę o jego życie. Po chwili chłopak odzyskał oddech i gdy jego stan ustabilizował się, mundurowi ułożyli nastolatka w pozycji bezpiecznej. Karetka pogotowia była już wtedy w drodze. Z nastolatkiem nie było żadnego kontaktu, ale na szczęście z upływem czasu wracała mu świadomość. Zespół pogotowia, już przytomnego nastolatka, zabrał na dalsze badania do szpitala - relacjonuje Rajski.
https://gazetawroclawska.pl/wroclaw-nastolatek-probowal-sie-zabic-bo-mama-chciala-zabrac-mu-komputer/ar/c1-14741956
Żeby przyjął się u nas potrzeba jeszcze, by w mądre (tzn. profesjonalne) słownictwo ubrał to jakiś autorytet jeden z drugim, żeby potem przeżuli i wypluli to ludowi rodzimi influencerzy, no i żeby można było się posiłkować przykładem jakiegoś modno-wychowawczego kraju, typu Finlandia czy Holandia.
https://www.festiwalbiegowy.pl/trening/nie-ograniczajmy-dzieciom-biegania-ale-mowi-lekarz-ortopeda-mikolaj-wrobel#.XkVGpGhKiUk
A żeby krzymać się tematu to ostatnio podziwiając widoki podczas spaceru na Wawel spogladając na Podwale spod pomnika Kościuszki rzekł:
"Ale stromizna,- trzeba będzie to zbiec"
Aaaa - małemu się oczy zaświeciły - z wojska! To zjem!
kupiłem malutkiej, ona w takim wieku że bez oprorów łyka co jej damy
starsi chłopcy wymiękli po kilku łyzkach, ja osobiście łykne żeby dać przykład ale powiem że śmierdzi to rybskiem niemożliwie, żona za chiny tego do ust nie weźmie
gdzieś już wcześniej pisałem że to lekoman ale takiej akcji to sie nie spodziewałem...
po pierwsze specjalnie kupilismy tran mollersa dla dzieci bo byłem przekonany że to jest tak skomponowane że smak będzie dla dziecka do przyjęcia ale to jest fatalne w smaku, no żygać się chce jednym słowem
po drugie zaimponowała mu butelka (ekhem.....) zielona i solidna no i nie wiem skąd ale dzieciak pierwsze co skomentował to obecnośc flagi norweskiej na etykietce - "taaa, to będzie dobre,norweska flaga" mi mówi - w przedszkolu jak widać geografia na wysokim poziomie....
po trzecie za pierwszym razem prosiłem o pomoc starszych barci żeby dali mu przykład, ci oczywiście wymyślili że zrobią se z młodego polew i dawaj do niego "młody mamy czelencz", ten jak usłyszy że wyzwanie to choćby po trupach ale musi zrobić ale efekt jest taki że teraz młody starszym robi czelendż i ci wymiękają....
kto normalny lubi tran?
Ale zalecam w kapsułkach, bo się mniej utlenia. Można rozgrywać!
Są o wiele lepsze jeśli chodzi o podawanie dzieciom. Z tym tranem z butelki to nas doktorka w butelkę nabiła (a może nie), stwierdziła że ten z butelki jakościowo jest na pewno o wiele lepszy. Na marginesie powiem ze kapsułki mały smakosz to rozgryzał.....
Jedyny tran jaki córka jest w stanie spożyć to ten w zelkach.