los napisal(a): Jest przynajmniej trzech Jarosławów Kaczyńskich - jest młody, zdolny polityk, który z bratem i grupą przyjaciół entuzjastycznie pracuje nad wyrwaniem Polski z komunizmu, później jest wielki człowiek, który Ojczyźnie oddał wszystko, przygnieciony nieszczęściem nad ludzkie siły nadal walczy, nie poddaje się i zwycięża, na koniec jest zgorzkniały starzec opętany przez złego ducha imieniem Mateusz. Czy zauważyliście, że ten pan zawsze był w tle, kiedy Manitou czynił coś niegodziwego?
Mimo postawienia mnie w kącie, przez Państwa, napiszę to, co miałam zamiar zrobić już wczoraj. Nie wiem czy analiza losa jest prawdziwa i czy jest uprawniona przez pogłębiona obserwację, wiedzę, i czy nie nazbyt jej Autor poddany jest emocjom negatywnym. Patrzę na wiszące obok biurka zdjęcie Piłsudskiego, autentyczną , starą fotografię, oprawiona w latach trzydziestych...Prezent od Męża. Stary, bardzo stary Marszałek idzie ścieżką błyszczącą od deszczu, pośród kwietniowego( ?) błota, drzewa są nagie, na tyłach pałacyku. Pewnie data jest pod oprawą, ale nie poważyłam sie na przerwanie kruchego szarego papieru naklejonego z tyłu ramki. Naczelnik w swoim płaszczu i czapce i półbutach,a więc wiosna. Sam. Z zaciętą twarzą z obwisłymi wąsami, ręce w kieszeniach. Piękny.
Marzyliśmy, by pojawił sie ktoś takiego pokroju, takiej charyzmy w naszych czasach, wielu marzyło.
Wydarzył sie nam czas, niezwykle brzemienny. I Jarosław Kaczyński. Nawet nie odważam sie Go zestawić z Marszałkiem, choć tak to wyglada. on pierwszy unieważnił Michnika i jego narrację. I połączyło sie to wszystko, z nim ,gdy zstąpił ...i zawiało...runęło....Jest symbolem. Być może jest już zgorzkniały i starość ( wiem jak to jest, obserwowałam mojego Ojca, patrzę na Mamę) Go dopada ale jeśli unieważniono Michnika to ja Kaczyńskiemu muszę zaufać, gdy o to prosi. Jeśli przekreślimy jego ostatnie dni, to przyznamy rację tym, którzy od lat piszą, że to tylko ruski agent. O nim i o Antonim.O wszystkich w polityce polskiej Nawet nie tym, którzy go atakują od dziesięcioleci. Ale tym, którzy nie widzą dla nas już żadnej szansy., a o Smoleńsku twierdzą , że to tylko ruska ściema. Więc choć wiem, że wszysto psieje, karleje, że sie kurczą giganci, daje mu raz jeszcze szansę. .
Widzisz, ja niestety bardzo dobrze wiem, kim jest Mateusz Morawiecki, wiedziałem to wiele lat zanim osobę poznał Jarosław Kaczyński. I nie jestem w stanie tego odwiedzieć.
Acha, obdarzenie zaufaniem kłębowiska węży jest racjonalniejsze.
Wystarczy, że całkiem spora grupa przytomnych osób z tego forum mówi, że trza ufac staremu wodzowi, na co nie mam już najmniejszej ochoty.
Po czecie primo, my - obecny i bywszy pisoski elektorat - nie mamy nic do gadania, ani w sprawie dawania szansy, ani zdejmowania ze stanowisk. Jedyne na co nam się pozwala, to raz na cztery lata dać mandat lub grzecznie odwrócić się na pięcie. To ostatnie zamierzam za jakiś czas wykonać.
randolph napisal(a): Wystarczy, że stary wuc dał mu szanse.
Wystarczy, że całkiem spora grupa przytomnych osób z tego forum mówi, że trza ufac staremu wodzowi, na co nie mam już najmniejszej ochoty.
Po czecie primo, my - obecny i bywszy pisoski elektorat - nie mamy nic do gadania, ani w sprawie dawania szansy, ani zdejmowania ze stanowisk. Jedyne na co nam się pozwala, to raz na cztery lata dać mandat lub grzecznie odwrócić się na pięcie. To ostatnie zamierzam za jakiś czas wykonać.
No mamy jednak większy wpływ niż głos raz na cztery lata. A te wady demokracji mają niewiele wspólnego z PiS jako takim czy z Jarkaczem.
celnik.mateusz napisal(a): Ciekawy jestem, czy Szanowny Randolph tutaj też widzi analogię z bibliotekarką, ale mi imponują osoby, dla których Polska jest ważniejsza od miłości własnej. Kaczyński, Szydło, Macierewicz.
Ze wstydem i pokorą przyznaję, że nie wiem o jaką analogię chodzi. Buszuje u mię pewien dziewiętnastowieczny Niemiec, któren mi wszystko chowa i zabiera.
O tutaj:
randolph napisal(a):
Burza oklasków w Sejmie. Premier Beata Szydło: To był dla mnie zaszczyt. Pozostanę w rządzie, by kontynuować Dobrą Zmianę
Szydło mydło i powidło.
Z dyrektora liceum na bibliotekarkę, ważne ze mogę nadal kontynuować swoja misje w szkolnictwie.
Ta kobieta sama się poniża i naraża na śmieszność.
los napisal(a): Miłość własna nie jest taka zła, w końcu człowiek został stworzony na czyjeś podobieństwo.
Słuszna uwaga. Tylko że chyba wiadomo, że chodziło mi o przedkładanie interesu prywatnego nad publiczny.
Ale mogłoby to być też przedłożenie doraźnej korzyści (no i co z tego że zbiorowej?) nad godność. A ona jednak jest czyimś stemplem.
Może. Ale ja nie jestem zwolennikiem przeceniania znaczenia godności. Jest ona ważna oczywiście, nie deprecjonuję. Natomiast wydaje się, że np. Judasz zachował się bardziej honorowo od św. Piotra. Dla mnie wyznacznikiem jest to, co jest w danej sytuacji obiektywnie dobre - nawet za cenę godności osobistej.
Chyba że uznamy, że to co jest dobre nie może człowieka hańbić.
Tego się nie dowiemy - czy jest to zgoda na mniejsze zło (to łajdactwo ale jak się podzielimy, to wygrają tamci a oni są jeszcze gorsi) czy rezygnacja z ego dla wspólnego dobra. Nie znamy cudzych myśli a własne też nie zawsze.
Świetne, moim zdaniem, uzupełnienie, a właściwie wypełnienie treścią hasła "zaufajcie" prezentuje Paweł Nowacki w rozmowie z Ewą Stankiewicz. Dlaczego? Bo ta rozmowa poszerza bardzo wiedzę na temat m. in. Mateusza Morawieckiego (tu jeszcze z okresu jego przedbanksterskiej działalności - negocjacje przy wchodzeniu do UE(!) i b. mocnym podkreśleniem jego negatywnej roli w aferze "frankowej" (o czym wiemy od Losa)), Jacka Czaputowicza (kiepskie perspektywy), ale przede wszystkim naświetla sprawę gen. Kraszewskiego. Tej świetlanej, najuczciwszej w armii postaci przyjętej do BBN przez Solocha a rekomendowanej przez innego, znanego ze swych kompetencji i niewątpliwych zasług dla armii min. Siemoniaka. To w drugiej części nagrania - bardzo polecam.
Paweł Nowacki na początku przyznaje, że kompletnie nie rozumie tego, co się stało i co teraz się dzieje. Miód na moje skołatane serce, co tam - na całą osobę wbijaną w glebę m. in. przez tutejszych mądrali, dla których wszystko jest jasne i na dodatek idzie w najlepszym kierunku. Znaczysie, nie tylko ja. Co za ulga...
Potem próbuje racjonalizować. A na końcu stawia panu premierowi ultimatum - trzy warunki, po których spełnieniu, jest ew. gotów mu zaufać. Myślę, że każdy może postawić swoje. Ja postawiłam. Oczywiście panu prezesowi. Oto nagranie rozmowy (ES prawie nie zabiera głosu;)
I tak ich nie poprzesz poza pierwszym (Kraszewski). Jakoś na samym końcu drugiej części.
Edit - jednak powinno być - "pewnie nie poprzesz". Tak nawiasem, ja popieram wszystkie, tylko nie stawiam jako kategorycznych warunków, poza oczywiście pierwszym (i nie tylko, ale innych nie będę wymieniać).
JORGE napisal(a): I wyłazi, wyłazi cały czas jakiś syf, a wszyscy są potrzebni, żeby rządzić trzeba mieć większość. Przecież Gowin z Żalkiem powinni być zakopani z kołkiem osikowym w sercu, a są nie do ruszenia w tej konfiguracji. Szlag mnie trafia, ale inaczej się nie da. I tak dalej, i tak dalej ...
Wszystko kupuję z wyjątkiem jednego - pan Mateusz. Zgadzam się całkowicie, że powinien być zakopany z kołkiem osikowym w sercu, nie widzę, co takiego jest w w tej konfiguracji, że jest nie do ruszenia. Ktoś mi przekonywująco wytłumaczy - kupię, póki to się nie stanie, postoję sobie z boku.
No i właśnie cały system matematy... forumowego myślenia zasadza się na aksjomacie, że "pan Mateusz" wuj, jak się odrzuci ten aksjomat, to cały system jest w najlepszym razie zbiorem jakichś nieporozumień. Piszę aksjomat, bo pogląd został uzasadniony tak właśnie jak uzasadnia się aksjomaty.
No że Pan Mateusz wuj to hipoteza. Każdy chyba przyzna że bardzo ważna. Los sporego narodu w najbliższych latach jest w znacznym stopniu zależny od tego czy jest ona prawdziwa czy nie. Kolega Los przedstawił pewne dowody na jej poparcie. Nie spierajmy się czy to były dowody czy poszlaki. Dla wielu, w tym dla mnie, nie były wystarczające. Były jednak na tyle mocne, że uzasadniały obserwację i nieufność. Nieco dokładniej obserwowałem i włączyłem nieufność. Po kilku miesiącach hipoteza wydaje mi się bardziej prawdopodobna, a nieufność uzasadniona. Martwi mnie to bo twarde dowody mogą być dla nas, w tym dla mnie, bardzo bolesne.
randolph napisal(a): Jedna mała uwaga. Aksjomatów się nie uzasadnia.
Dlatego jak napisałem, uzasadniono jak aksjomat - czyli wcale.
Dlaczego uważasz, że to my mamy cokolwiek uzasadniać, a nie nam się powinno cokolwiek wyjaśnić. Ot, choćby konieczność wymiany premiera, przeciwko czemu protestowała potężna część (pewnie większość) pisowskiego elektoratu?
Tutaj też widzę taki problem emocje vs. fakty. Ja się staram opierać na konkretach, do większości polityków nie mam jakichś wielkich emocji, a jak mam, to i tak staram się nimi bardzo nie kierować. Natomiast większość użytkowników forum operuje głównie emocjami. Emocjonalnie zżyło się z Szydło i pozbawienie jej fotela premiera odbiera osobiście, mimo że polityka rządu się nie zmieniła. A własne, emocjonalne oburzenie subiektywnie - i zapewne z pełnym przekonaniem - bierze za protesty większości elektoratu.
Myślę, że w sposobie podejścia emocje vs. fakty bierze się też źródło nieporozumień moich vs. większość użytkowników.
rozum.von.keikobad napisal(a): Tutaj też widzę taki problem emocje vs. fakty. Ja się staram opierać na konkretach, do większości polityków nie mam jakichś wielkich emocji, a jak mam, to i tak staram się nimi bardzo nie kierować. Natomiast większość użytkowników forum operuje głównie emocjami. Emocjonalnie zżyło się z Szydło i pozbawienie jej fotela premiera odbiera osobiście, mimo że polityka rządu się nie zmieniła. A własne, emocjonalne oburzenie subiektywnie - i zapewne z pełnym przekonaniem - bierze za protesty większości elektoratu.
Myślę, że w sposobie podejścia emocje vs. fakty bierze się też źródło nieporozumień moich vs. większość użytkowników.
Ogromnie emocjonalny wpis subiektywny to i - zapewne z pełnym przekonaniem - brany jako jako fakt.
rozum.von.keikobad napisal(a): 3 mln ludzi protestowało? Serio? Mogłem przegapić, ale byłoby ciężko.
Mógłbyś odpowiedzieć na pytanie, a nie robić uniki? Może jednak przegapiłeś, to nieistotne - może było ich 2,5 mln a może 0,5 - też nieistotne. Ich głos był bardzo słyszalny i nie udawaj, że byłeś głuchy. Kaczyński na pewno nie był. Na dodatek był o tych głosach informowany przez ludzi ze swojego ścisłego grona kierowniczego i to w tonie bardzo alarmującym. Zatem odpowiedz na pytanie, które Ci zadałam i które na wszelki wypadek powtórzę:
dlaczego uważasz, że to my mamy cokolwiek uzasadniać, a nie nam się powinno cokolwiek wyjaśnić.
Kilka liczb do rozważenia forumowym zwolennikom obecnej Dobrej Zmiany. Wróćmy do wyników wyborów do sejmu z 2015 r. Frekwencja = ponad 50% PiS = 5 711 687 głosów Anty- PiS = 9 081 207 (odliczyłam głosy nieważne i Brauna)
W 2016 r. żyło w Polsce ponad 6,3 mln obywateli w wieku 65 lat i powyżej. Załóżmy że do wyborów za dwa lata dożyje 6 mln. Ta grupa wyborców jest bardziej zdyscyplinowana pod względem frekwencji (nie udało mi się znaleźć dokładnych danych dot. Wyborów 2015, statystyczne wieloletnie obserwacje mówią o ponad 60%). Zatem ok. 1,8 mln wyborców z tej grupy wiekowej pójdzie(?) głosować w 2018 r. I z tej grupy na PiS głosowało 48,7%, czyli ok. 870 tys. osób. Oczywiście z dużą przewagą kobiet, bo te roczniki tak już mają – proszę sobie wyguglać statystyki.
To moja grupa wiekowa, babcie i dziadkowie – roczniki lat ok. 50-tych, a więc już mało pamiętających wydarzenia z 1956 r. Natomiast niezwykle dobrze wszystkie następne, od 68 r. zaczynając. To przedstawiciele tej grupy tworzą obecnie trzon PiS, co uświadamiam, żeby zbyt pochopnie nie zaliczać tych ludzi do zdemenciałych staruszków. I to jest również grupa najboleśniej przez ponad pół wieku, sorry, dymana przez rozmaitych Michnikoidalych zbafców luckości.
Nie będę robiła rysu historycznego, bo nie o tym chcę pisać. Moje pokolenie jest i ma prawo być najbardziej rozgoryczone, chociaż pewnie sami sobie jesteśmy winni. Bo kiedyś uwierzyliśmy Wałęsie, bo Okrągły Stół, bo … Nieważne, to już za nami.
To, co ważne, to teraz. A teraz Kaczyński rozwala idący od początku jak burza rząd Pani Premier Beaty Szydło, na dodatek w wyjątkowo podły sposób. Na jej miejsce powołuje bankstera, o którym nikt nic konkretnego powiedzieć nie umie, poza odmienianym przez wszystkie przypadki hasłem „mamy Plan Morawieckiego”. Mamy PLAN! Hasło – pustosłowie. Można powiedzieć, że jeśli ktoś chciałby w tej grupie wiekowej, o której piszę, zohydzić nazwisko pana Mateusza, to nie mógł lepiej trafić. Kaczorowi chyba rozum odebrało. O co zresztą coraz częściej go podejrzewam. PLAN. Łomatko jedyna…
Czy padło jakieś słowo uzasadnienia? Nie, motłoch się nie liczy. Przejaskrawiam? Nie. Dokładnie tak to jest odbierane wśród dużej grupy moich rówieśników. I dokładnie w takim samym stylu słynna rekonstrukcja z szokującą, przynajmniej dla niektórych, dymisją ministra ON. Uzasadnień merytorycznych ponownie brak.
Za to pada następne hasło. ZAUFAJCIE!
Ludzie kochane, uwierzcie – choćbym chciała, nie dam rady. No nie dam. Nie z tym bagażem doświadczeń i lat na karku. Koniec z zaufaniem na wiarę, na hasło, na zawołanie. Teraz pan Kaczyński będzie się musiał wielce natrudzić, żeby zaufanie, które do niego miałam, choć w części odzyskać.
To oczywiście nie oznacza mojego stanowiska wobec wyborów w 2018 r. Zaliczam siebie do podzbioru tych odwiecznie interesujących się polityką i dobrze wiem, co oznaczałby powrót totalniactwa do władzy. Również w sferze bezpośredniego zagrożenia dla niektórych polityków. Ale inni? W moim bliskim otoczeniu trzy kobiety, po wetach Dudy już mocno zdezorientowane, po dymisji p. Premier kategorycznie oświadczyły, że więcej na żadne wybory nie pójdą. Nigdy się polityką nie interesowały, życie mają po brzegi wypełnione wnukami i teraz odmawiają jakiejkolwiek rozmowy na tematy bieżące. Nawet rekonstrukcja je nie niewiele obeszła, poza dymisją AM (no, właśnie – polityka, to jedno wielkie g…o – jedyny komentarz, jaki usłyszałam). Nie pójdą na wybory, idę o zakład – przed laty też nie chodziły.
Wracam do liczb. 870 000 – to tylko jedna grupa wiekowa wyborców PiS. W stosunku do reszty trochę ponad 15%. Czy PiS może sobie pozwolić, by przez arogancję władz (poparte chamskim zachowaniem przywódcy) stracić np. 200 000 osób z tej grupy. Bo ja wiem?
Pytanie właściwie brzmi – jak liczną grupę wyborców PiS może stracić bez straty prowadzenia i samodzielnych rządów w przyszłości?
Wszystkie wasze rozważania na temat tego, co się wydarzyło, chyba starannie pomijają ten aspekt. Chociaż przyznaję, że przestałam je śledzić, więc może nie mam racji.
Acha, w bliskim otoczeniu nie znam nikogo z wyborców opozycji. W dalszym nikt nie zmienił zdania, albo ja nic o tym nie wiem. Póki co mam wynik 0:3 na niekorzyść PiS plus mocne sygnały z duuuużo młodszego pokolenia (wielbiciele AM), że jak tak, to oni wszystko mają w doopie. Nuale im się jeszcze wszystko może odmienić. Zwłaszcza jeśli młodszy przecież Błaszczak energicznie, z werwą i charyzmą poprowadzi armię.
Na koniec, na wszelki wypadek, oczywista oczywistość – ani moje otoczenie nie jest żadną, tym bardziej reprezentatywną próbą losową, ani powyższe uwagi nie są wynikami badań socjologa. Przedstawiłam kilka liczb z ogólno dostępnych statystyk i swoich, czyli subiektywnych opinii nt. mojego pokolenia. Z próbą wyjaśnienia dlaczego, jeśli zawiedzie nas Kaczyński, pozostaje nam prosty wybór - emigracja wewnętrzna. To tyle.
Jestem z tego samego pokolenia Koleżanko. Problemem jest zaufanie, ale nie nasze. Znaczy też jest, ale ja je dam. Ufam w dobre intencje i uczciwość JarKacza. Oczywiście wiem że nie jest to przywódca prostolinijny, otwarty, delikatny w stosunku do ludzi i zręczny pijarowo. Najważniejsze że może być w błędzie. Problemem jest zaufanie Jarkacza do nowego kierownictwa, a ściślej rządu. Nie wiemy z cała pewnością jakie ono jest albo jak się zachowa. Jest JarKacz zręczny i potrafi eliminować pomyłki personalne, prawda że sporym kosztem. Proszę zauważyć, że jak na razie, kierownictwa partii nie zmienił radykalnie, a i do rządu posłał zaufanych pretorian. Starego kierownictwa nie zniszczył tylko jakoś przekonał do pozostania w odwodzie i poparcia.
Postaram sie krótko , jeszcze z jednej strony. Zbyt wiele nie wiemy jacy byli dalsi autorzy i statyści sanacji . Nie było tego zbliżenia , obserwacji przez oko mediów. Nie było wszechwiedzy (/)czy też nadmiaru wiedzy znajomości tysięcy faktów, wypowiedzi, zdań i słów, reportaży od najbliższego otoczenia i kreacji w kolorowych tygodnikach. Miliony Polaków , mimo to ,maja we wdzięcznej pamięci czas dwudziestolecia, jako odradzania sie naszej Ojczyzny we wszelkich dziedzinach. Znam relację moich dziadków z tamtych czasów- mieli świadomość uczestniczenia w czymś absolutnie wyjątkowym Ale też żyli swoim cichym, pracowitym zyciem rodzin wielodzietnych. Wojna i komuna była dla nich traumą i mrokiem. . Lat 80 nie dożyli.
Druga rzecz- jeśli Naród w swej masie będzie popierał dobro, zawsze i w każdym wyborze kierując sie , jak dotąd w dziejach Polski - wiarą w Boga- wszystko, mimo rzemieślników nami zarządzających , którzy nie są ucieleśnieniem ideałów, a bywają jak " kłębowisko żmij " pójdzie w kierunku tego dobra. Wybory dobra niosą swoją mocą tych, których wybraliśmy. Wyborcy PO wybrali - gardząc i lekceważąc- zabierz babci dowód. Tusk zawładnął falą, którą sam (?) wywołał i popłynął z łódce nienawiści i szydery. Nie ufam Kaczyńskiemu , jako takiemu- wyposażona w szkiełko o oko wiadomości o Nim, musiałaby zmagać się z wszelkimi faktami z jego życia, które podszeptywałyby mi zwątpienie i niechęć. Wierzę , żwew czasach, gdy najbardziej świadoma grupa Narodu wzięła oddech i zapragnęła Polski dobrej- ktoś, kogo Bóg zezwolił na postawienie go przy sterach- nie może zrobić jakiegoś brzemiennego zła. Że z tej wiary i zaufania musi przyjąć kolejny w naszych dziejach dobry krok. Piszę tu tutaj, mimo , że nieźle mnie Państwo straszycie . Bo oprócz wiedzy szkiełka i oka, mam czucie i na nim sie nie zawiodłam w życiu ani razu. I uprzedzając nie są to fantazje histerycznej paniusi, ale kobiety stawianej w życiu przed bolesnymi i traumatycznymi wyborami życia codziennego.. Utwierdza mnie w tym jeszcze postawa Beaty Szydło. Kobiety, do której miałam zaufanie od lat, jak tylko pojawiała sie w mediach, i kiedy na forum Rebelii określano ja jako brzydką i nie mającą w sobie nic. Ona miała już to , co ludzi, których znam i podziwiam- determinację , wiarę i godność samej siebie, niezależnie od tego, co jej kto zrobi. Ona została w rządzie, firmując nadal zmianę. Bez chęci przytulenia paprotek przecież. Kompletnie bez utraty godności , poniosła ofiarę . Żadna ofiara od czasów ofiary Chrystusa nie idzie już na marne, Warto to pamiętać.
Dobrego, nie depresyjnego dnia Czytania na dziś: Temu kto prawy , ukażę zbawienie.
Zwyczajów Starego Testamentu , nie można przenosić do Nowego.
Komentarz
Mimo postawienia mnie w kącie, przez Państwa, napiszę to, co miałam zamiar zrobić już wczoraj.
Nie wiem czy analiza losa jest prawdziwa i czy jest uprawniona przez pogłębiona obserwację, wiedzę, i czy nie nazbyt jej Autor poddany jest emocjom negatywnym.
Patrzę na wiszące obok biurka zdjęcie Piłsudskiego, autentyczną , starą fotografię, oprawiona w latach trzydziestych...Prezent od Męża.
Stary, bardzo stary Marszałek idzie ścieżką błyszczącą od deszczu, pośród kwietniowego( ?) błota, drzewa są nagie, na tyłach pałacyku. Pewnie data jest pod oprawą, ale nie poważyłam sie na przerwanie kruchego szarego papieru naklejonego z tyłu ramki.
Naczelnik w swoim płaszczu i czapce i półbutach,a więc wiosna. Sam. Z zaciętą twarzą z obwisłymi wąsami, ręce w kieszeniach. Piękny.
Marzyliśmy, by pojawił sie ktoś takiego pokroju, takiej charyzmy w naszych czasach, wielu marzyło.
Wydarzył sie nam czas, niezwykle brzemienny. I Jarosław Kaczyński.
Nawet nie odważam sie Go zestawić z Marszałkiem, choć tak to wyglada.
on pierwszy unieważnił Michnika i jego narrację. I połączyło sie to wszystko, z nim ,gdy zstąpił ...i zawiało...runęło....Jest symbolem.
Być może jest już zgorzkniały i starość ( wiem jak to jest, obserwowałam mojego Ojca, patrzę na Mamę) Go dopada
ale jeśli unieważniono Michnika to ja Kaczyńskiemu muszę zaufać, gdy o to prosi.
Jeśli przekreślimy jego ostatnie dni, to przyznamy rację tym, którzy od lat piszą, że to tylko ruski agent. O nim i o Antonim.O wszystkich w polityce polskiej
Nawet nie tym, którzy go atakują od dziesięcioleci. Ale tym, którzy nie widzą dla nas już żadnej szansy., a o Smoleńsku twierdzą , że to tylko ruska ściema.
Więc choć wiem, że wszysto psieje, karleje, że sie kurczą giganci, daje mu raz jeszcze szansę.
.
Acha, obdarzenie zaufaniem kłębowiska węży jest racjonalniejsze.
Wystarczy, że całkiem spora grupa przytomnych osób z tego forum mówi, że trza ufac staremu wodzowi, na co nie mam już najmniejszej ochoty.
Po czecie primo, my - obecny i bywszy pisoski elektorat - nie mamy nic do gadania, ani w sprawie dawania szansy, ani zdejmowania ze stanowisk. Jedyne na co nam się pozwala, to raz na cztery lata dać mandat lub grzecznie odwrócić się na pięcie. To ostatnie zamierzam za jakiś czas wykonać.
Ale mogłoby to być też przedłożenie doraźnej korzyści (no i co z tego że zbiorowej?) nad godność. A ona jednak jest czyimś stemplem.
Może. Ale ja nie jestem zwolennikiem przeceniania znaczenia godności. Jest ona ważna oczywiście, nie deprecjonuję. Natomiast wydaje się, że np. Judasz zachował się bardziej honorowo od św. Piotra. Dla mnie wyznacznikiem jest to, co jest w danej sytuacji obiektywnie dobre - nawet za cenę godności osobistej.
Chyba że uznamy, że to co jest dobre nie może człowieka hańbić.
Taki wybór stał przed Bolesławem Piaseckim i potomni go generalnie nie chwalą. Z jednym wyjątkiem hehe http://www.excathedra.pl/index.php?p=/discussion/8410/apologia-boleslawa-piaseckiego
Wklejam, by pokazać, że też potrafię być realistą do granic przyzwoitości albo i dalej.
Paweł Nowacki na początku przyznaje, że kompletnie nie rozumie tego, co się stało i co teraz się dzieje.
Miód na moje skołatane serce, co tam - na całą osobę wbijaną w glebę m. in. przez tutejszych mądrali, dla których wszystko jest jasne i na dodatek idzie w najlepszym kierunku.
Znaczysie, nie tylko ja. Co za ulga...
Potem próbuje racjonalizować.
A na końcu stawia panu premierowi ultimatum - trzy warunki, po których spełnieniu, jest ew. gotów mu zaufać. Myślę, że każdy może postawić swoje. Ja postawiłam. Oczywiście panu prezesowi.
Oto nagranie rozmowy (ES prawie nie zabiera głosu;)
I tak ich nie poprzesz poza pierwszym (Kraszewski).
Jakoś na samym końcu drugiej części.
Edit - jednak powinno być - "pewnie nie poprzesz".
Tak nawiasem, ja popieram wszystkie, tylko nie stawiam jako kategorycznych warunków, poza oczywiście pierwszym (i nie tylko, ale innych nie będę wymieniać).
Piszę aksjomat, bo pogląd został uzasadniony tak właśnie jak uzasadnia się aksjomaty.
Natomiast większość użytkowników forum operuje głównie emocjami. Emocjonalnie zżyło się z Szydło i pozbawienie jej fotela premiera odbiera osobiście, mimo że polityka rządu się nie zmieniła. A własne, emocjonalne oburzenie subiektywnie - i zapewne z pełnym przekonaniem - bierze za protesty większości elektoratu.
Myślę, że w sposobie podejścia emocje vs. fakty bierze się też źródło nieporozumień moich vs. większość użytkowników.
Tak pedział jeden Błażek zes Francy.
Może jednak przegapiłeś, to nieistotne - może było ich 2,5 mln a może 0,5 - też nieistotne. Ich głos był bardzo słyszalny i nie udawaj, że byłeś głuchy. Kaczyński na pewno nie był. Na dodatek był o tych głosach informowany przez ludzi ze swojego ścisłego grona kierowniczego i to w tonie bardzo alarmującym.
Zatem odpowiedz na pytanie, które Ci zadałam i które na wszelki wypadek powtórzę:
dlaczego uważasz, że to my mamy cokolwiek uzasadniać, a nie nam się powinno cokolwiek wyjaśnić.
Wróćmy do wyników wyborów do sejmu z 2015 r.
Frekwencja = ponad 50%
PiS = 5 711 687 głosów
Anty- PiS = 9 081 207 (odliczyłam głosy nieważne i Brauna)
W 2016 r. żyło w Polsce ponad 6,3 mln obywateli w wieku 65 lat i powyżej. Załóżmy że do wyborów za dwa lata dożyje 6 mln. Ta grupa wyborców jest bardziej zdyscyplinowana pod względem frekwencji (nie udało mi się znaleźć dokładnych danych dot. Wyborów 2015, statystyczne wieloletnie obserwacje mówią o ponad 60%).
Zatem ok. 1,8 mln wyborców z tej grupy wiekowej pójdzie(?) głosować w 2018 r. I z tej grupy na PiS głosowało 48,7%, czyli ok. 870 tys. osób. Oczywiście z dużą przewagą kobiet, bo te roczniki tak już mają – proszę sobie wyguglać statystyki.
To moja grupa wiekowa, babcie i dziadkowie – roczniki lat ok. 50-tych, a więc już mało pamiętających wydarzenia z 1956 r. Natomiast niezwykle dobrze wszystkie następne, od 68 r. zaczynając. To przedstawiciele tej grupy tworzą obecnie trzon PiS, co uświadamiam, żeby zbyt pochopnie nie zaliczać tych ludzi do zdemenciałych staruszków. I to jest również grupa najboleśniej przez ponad pół wieku, sorry, dymana przez rozmaitych Michnikoidalych zbafców luckości.
Nie będę robiła rysu historycznego, bo nie o tym chcę pisać. Moje pokolenie jest i ma prawo być najbardziej rozgoryczone, chociaż pewnie sami sobie jesteśmy winni. Bo kiedyś uwierzyliśmy Wałęsie, bo Okrągły Stół, bo …
Nieważne, to już za nami.
To, co ważne, to teraz. A teraz Kaczyński rozwala idący od początku jak burza rząd Pani Premier Beaty Szydło, na dodatek w wyjątkowo podły sposób. Na jej miejsce powołuje bankstera, o którym nikt nic konkretnego powiedzieć nie umie, poza odmienianym przez wszystkie przypadki hasłem „mamy Plan Morawieckiego”.
Mamy PLAN! Hasło – pustosłowie. Można powiedzieć, że jeśli ktoś chciałby w tej grupie wiekowej, o której piszę, zohydzić nazwisko pana Mateusza, to nie mógł lepiej trafić. Kaczorowi chyba rozum odebrało. O co zresztą coraz częściej go podejrzewam. PLAN. Łomatko jedyna…
Czy padło jakieś słowo uzasadnienia? Nie, motłoch się nie liczy. Przejaskrawiam? Nie. Dokładnie tak to jest odbierane wśród dużej grupy moich rówieśników.
I dokładnie w takim samym stylu słynna rekonstrukcja z szokującą, przynajmniej dla niektórych, dymisją ministra ON. Uzasadnień merytorycznych ponownie brak.
Za to pada następne hasło. ZAUFAJCIE!
Ludzie kochane, uwierzcie – choćbym chciała, nie dam rady. No nie dam. Nie z tym bagażem doświadczeń i lat na karku. Koniec z zaufaniem na wiarę, na hasło, na zawołanie.
Teraz pan Kaczyński będzie się musiał wielce natrudzić, żeby zaufanie, które do niego miałam, choć w części odzyskać.
To oczywiście nie oznacza mojego stanowiska wobec wyborów w 2018 r. Zaliczam siebie do podzbioru tych odwiecznie interesujących się polityką i dobrze wiem, co oznaczałby powrót totalniactwa do władzy. Również w sferze bezpośredniego zagrożenia dla niektórych polityków. Ale inni? W moim bliskim otoczeniu trzy kobiety, po wetach Dudy już mocno zdezorientowane, po dymisji p. Premier kategorycznie oświadczyły, że więcej na żadne wybory nie pójdą. Nigdy się polityką nie interesowały, życie mają po brzegi wypełnione wnukami i teraz odmawiają jakiejkolwiek rozmowy na tematy bieżące. Nawet rekonstrukcja je nie niewiele obeszła, poza dymisją AM (no, właśnie – polityka, to jedno wielkie g…o – jedyny komentarz, jaki usłyszałam). Nie pójdą na wybory, idę o zakład – przed laty też nie chodziły.
Wracam do liczb.
870 000 – to tylko jedna grupa wiekowa wyborców PiS. W stosunku do reszty trochę ponad 15%. Czy PiS może sobie pozwolić, by przez arogancję władz (poparte chamskim zachowaniem przywódcy) stracić np. 200 000 osób z tej grupy. Bo ja wiem?
Pytanie właściwie brzmi – jak liczną grupę wyborców PiS może stracić bez straty prowadzenia i samodzielnych rządów w przyszłości?
Wszystkie wasze rozważania na temat tego, co się wydarzyło, chyba starannie pomijają ten aspekt. Chociaż przyznaję, że przestałam je śledzić, więc może nie mam racji.
Acha, w bliskim otoczeniu nie znam nikogo z wyborców opozycji. W dalszym nikt nie zmienił zdania, albo ja nic o tym nie wiem. Póki co mam wynik 0:3 na niekorzyść PiS plus mocne sygnały z duuuużo młodszego pokolenia (wielbiciele AM), że jak tak, to oni wszystko mają w doopie. Nuale im się jeszcze wszystko może odmienić. Zwłaszcza jeśli młodszy przecież Błaszczak energicznie, z werwą i charyzmą poprowadzi armię.
Na koniec, na wszelki wypadek, oczywista oczywistość – ani moje otoczenie nie jest żadną, tym bardziej reprezentatywną próbą losową, ani powyższe uwagi nie są wynikami badań socjologa. Przedstawiłam kilka liczb z ogólno dostępnych statystyk i swoich, czyli subiektywnych opinii nt. mojego pokolenia. Z próbą wyjaśnienia dlaczego, jeśli zawiedzie nas Kaczyński, pozostaje nam prosty wybór - emigracja wewnętrzna. To tyle.
Zbyt wiele nie wiemy jacy byli dalsi autorzy i statyści sanacji . Nie było tego zbliżenia , obserwacji przez oko mediów.
Nie było wszechwiedzy (/)czy też nadmiaru wiedzy znajomości tysięcy faktów, wypowiedzi, zdań i słów, reportaży od najbliższego otoczenia i kreacji w kolorowych tygodnikach.
Miliony Polaków , mimo to ,maja we wdzięcznej pamięci czas dwudziestolecia, jako odradzania sie naszej Ojczyzny we wszelkich dziedzinach.
Znam relację moich dziadków z tamtych czasów- mieli świadomość uczestniczenia w czymś absolutnie wyjątkowym
Ale też żyli swoim cichym, pracowitym zyciem rodzin wielodzietnych.
Wojna i komuna była dla nich traumą i mrokiem. .
Lat 80 nie dożyli.
Druga rzecz- jeśli Naród w swej masie będzie popierał dobro, zawsze i w każdym wyborze kierując sie , jak dotąd w dziejach Polski - wiarą w Boga- wszystko, mimo rzemieślników nami zarządzających , którzy nie są ucieleśnieniem ideałów, a bywają jak " kłębowisko żmij " pójdzie w kierunku tego dobra.
Wybory dobra niosą swoją mocą tych, których wybraliśmy.
Wyborcy PO wybrali - gardząc i lekceważąc- zabierz babci dowód. Tusk zawładnął falą, którą sam (?) wywołał i popłynął z łódce nienawiści i szydery.
Nie ufam Kaczyńskiemu , jako takiemu- wyposażona w szkiełko o oko wiadomości o Nim, musiałaby zmagać się z wszelkimi faktami z jego życia, które podszeptywałyby mi zwątpienie i niechęć.
Wierzę , żwew czasach, gdy najbardziej świadoma grupa Narodu wzięła oddech i zapragnęła Polski dobrej- ktoś, kogo Bóg zezwolił na postawienie go przy sterach- nie może zrobić jakiegoś brzemiennego zła.
Że z tej wiary i zaufania musi przyjąć kolejny w naszych dziejach dobry krok.
Piszę tu tutaj, mimo , że nieźle mnie Państwo straszycie .
Bo oprócz wiedzy szkiełka i oka, mam czucie i na nim sie nie zawiodłam w życiu ani razu.
I uprzedzając nie są to fantazje histerycznej paniusi, ale kobiety stawianej w życiu przed bolesnymi i traumatycznymi wyborami życia codziennego..
Utwierdza mnie w tym jeszcze postawa Beaty Szydło. Kobiety, do której miałam zaufanie od lat, jak tylko pojawiała sie w mediach, i kiedy na forum Rebelii określano ja jako brzydką i nie mającą w sobie nic.
Ona miała już to , co ludzi, których znam i podziwiam- determinację , wiarę i godność samej siebie, niezależnie od tego, co jej kto zrobi.
Ona została w rządzie, firmując nadal zmianę. Bez chęci przytulenia paprotek przecież. Kompletnie bez utraty godności , poniosła ofiarę . Żadna ofiara od czasów ofiary Chrystusa nie idzie już na marne,
Warto to pamiętać.
Dobrego, nie depresyjnego dnia
Czytania na dziś:
Temu kto prawy , ukażę zbawienie.
Zwyczajów Starego Testamentu , nie można przenosić do Nowego.