Można na kolanach, ale np. wypinając na nich zadek. Tyle że na ten manewr najpewniej naszym słowikom dyplomacji braknie jaj. Bo już się posrali, co widać, słychać i czuć. Jedno dobro z tego kociokwiku pozostanie: lud został wzburzony. A lud zawsze jest ślepą siłą. Zdrowy antysemityzm wkroczył na barykady, aby paskudnemu polakożerstwu pokazać:takiego wała jak Polska cała! Jak się odczepicie, to może pogadamy. Hej!
Mocno kulturalne teksty kierowane do pariasów słyszałam też w wykonaniu takich arystokratek jak Komorowska hrabina Bigos i Krzywonos hrabina Tramwajowa. Zamarłam wonczas z podziwu i do dziś tkwię w tej niepojętej hibernacji, pragnąc rozgryźć związki między onymi typami a cywilizacją białego człowieka.
nasz ulubiony Jonnie D. To jeszcze nie jest oficjalnie potwierdzone, ale zapewniam pana, że za parę miesięcy Kneset przyzna Sprawiedliwym pensję, taką rentę od Państwa Izrael. Będą otrzymywać z Tel Awiwu pieniądze, by mogli godnie dożyć kresu swych dni. Za tą ustawą stoi Hilik Bar, który latami zarzekał się, że nigdy do tej strasznej Polski nie przyjedzie... Zmienił zdanie dopiero dzięki zorganizowanemu przeze mnie posiedzeniu Knesetu w Oświęcimiu. Później, także dzięki nam, spotkał się z polskimi Sprawiedliwymi i zrozumiał, jak koszmarna jest ich sytuacja materialna. A teraz to dzięki niemu pierwszy raz w historii Izrael wypłaci rentę ludziom, którzy nie są obywatelami tego państwa...
rzeczpospolita Aktualizacja: 11.06.2016, 17:18 Publikacja: 11.06.2016 Jonny Daniels: Żydek z monetą to niewinny obrazek. Ale i problem
Przynajmniej jedno polskie powiedzenie doczekało konkretnej graficznej ilustracji; jest nią zadowolona gęba Danielsa. Jakie to powiedzenie? Wpuścić kogoś w maliny.
W jakiej sytuacji PiS postawił teraz sędziów Trybunału Konstytucyjnego? Od dnia, w którym PAD podpisał ustawę o zmianie ustawy o IPN prominentni politycy rządowi publicznie głoszą, że Trybunał "doprecyzuje" przepisy - w domyśle co tam trzeba pouchyla. To nawet nie jest "puszczanie oka"; to ordynarne demonstrowanie pełnej dyspozycyjności sędziów Trybunału wobec ośrodka decyzji politycznych. Wszystko, co zarzucano nowemu Trybunałowi a zwłaszcza prezes Przyłębskiej, zostało w ostatnich tygodniach potwierdzone przez Kancelarię Prezydenta, MSZ, marszałka Sejmu i innych prominentów rządowych. Każde inne niż oddalenie skargi PAD w całości rozstrzygnięcie TK nie tylko, że zrujnuje opinię o sędziach TK jako sędziach ale i po prostu ludziach.
Kluczowe dla wybuchu konfliktu było spotkanie, które odbyło się 19 stycznia w Warszawie. W Polsce pojawił się wówczas Thomas K. Yazdgerdi, który w amerykańskim Departamencie Stanu odpowiada za kwestie dotyczące Holokaustu ("Special Envoy for Holocaust Issues").
W MSZ przyjęli go Maciej Pisarski, pełnomocnik ministra do spraw kontaktów z diasporą żydowską, Anna Perl z Departamentu Ameryki oraz Filip Bartkowiak z Departamentu Strategii Polityki Zagranicznej.
Rozmawiano głównie o ustawie reprywatyzacyjnej i ustawie o IPN. Po tym spotkaniu powstała notatka firmowana przez Pisarskiego. Napisano w niej jasno (pisownia oryginalna):
"TKY [czyli Thomas K. Yazdgerdi - red.] zapytał o stan prac parlamentarnych nad zmianą ustawy o IPN. Zapytał także o stan śledztwa w sprawie kontrowersyjnego artykułu J.T. Grossa w Die Welt, 13.09.2015 (w którym stwierdził, że podczas II wojny światowej "Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców"). Wyjaśniłem cel projektowych zmian w ustawie o IPN. Podkreśliłem, że w kwestii J.T. Grossa postępowanie prokuratorskie toczy się 'w sprawie', a 'nie przeciwko' i jako MSZ nie mamy wglądu w tok toczącego się postępowania. TKY powtórzył znane i wielokrotnie sygnalizowane stanowisko, że w przypadku uchwalenia zmian w ustawie o IPN, jak również w przypadku oskarżenia J.T. Grossa Dep. Stanu będzie zmuszony do wyrażenia krytycznego stanowiska".
Wspomniana notatka ze spotkania Pisarski-Yazdgerdi z 19 stycznia powstała trzy dni później - nosi datę 22 stycznia. Na tzw. rozdzielniku - czyli wśród osób, do których została skierowana - znajdują się ministrowie, wiceministrowie oraz dyrektorzy w kilku resortach. Są tam m.in. szef MSZ Jacek Czaputowicz, jego zastępcy Marek Magierowski oraz Jan Dziedziczak, prowadzący ustawę o IPN wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, prezydencki minister Wojciech Kolarski, wiceszefowa resortu kultury Małgorzata Gawin oraz Andrzej Rudlicki z MSWiA, dyrektor Departamentu Wyznań Religijnych oraz Mniejszości Narodowych (w piśmie pomylono jego nazwisko).
Tutaj nie można się już cofać - nieważne czy ustawa dobra czy zła, czy dało się to lepiej zrobić. Zmiana prawa pod wpływem wrzasku jakiegokolwiek obcego państwa to będzie klęska.
Dlaczego mamy wspierać "dobrym słowem" jakiegoś osobnika, który
Rolka napisal(a): Tutaj nie można się już cofać - nieważne czy ustawa dobra czy zła, czy dało się to lepiej zrobić. Zmiana prawa pod wpływem wrzasku jakiegokolwiek obcego państwa to będzie klęska.
Dla mnie z wiadomości ogłaszanych publicznie oraz dyskusji na forum z linkami wynika że w sprawie chodzi o pieniądze. Główna rzecz to pieniądze reprywatyzacyjne dla organizacji żydowskich głównie w USA. Przy okazji są w tym interesy Rosji i Niemiec bo każde osłabienie Polski, a szczególnie obecnego rządu, jest w ich interesie. Interesy państwa Izrael i USA są wręcz zbieżne z interesem Polski więc te państwa są w sprawę uwikłane wbrew nim i pracują przeciw sobie w interesie wyżej wymienionych. Państwo Izrael jest szarpane konfliktami wewnętrznymi i sprawa polska jest w nim rozgrywana instrumentalnie chociaż i dla Izraela i dla Polski ryzykownie. USA jest uwikłane na skutek dużych wpływów organizacji żydowskich na jego politykę i na skutek instrumentalnego rozgrywania sprawy polskiej przez tamtejszą opozycję totalną czyli Demokratów i V kolumnę u Republikanów.
Sprawę więc teoretycznie da się rozegrać korzystnie bo po stronie polskiej jest interes USA i Izraela. Scenariusz pozytywny jest z grubsza taki: - Pracują sobie różne komisje "pojednawcze' i "naukowe" i "wypracowują konsensus", - TK dość długo myśli i zaleca "doprecyzowanie" niejasnych paragrafów ustawy rodzących ryzyka złamania czegoś tam znaczy jakichś "konstytucyjnych praw i wolności" nie odrzucając jednak ustawy, a nawet ja chwaląc, - Sejm i Senat długo obradują i ustalają, miesiącami uzgadniają we wspomnianych komisjach "pojednawczych" bo przecież tego od Polski oczekiwano, - Następnie Sejm i Senat "doprecyzowują' zapisy ustawy, co sprowadza się do tego że pan Bergman może sobie bredzić co chce na temat tego co mu rzekomo mama nieboszczka o Polakach zeznała, ale nie ma prawa tego uogólniać i może być za to krytykowany i ośmieszany ile wlezie, a ci co jego wypowiedzi publikują mają obowiązek niezwłocznie publikować polemiki i sprostowania oraz że pan "profesor" Gross może sobie badać i stawiać hipotezy pod warunkiem że poda wiarygodne dowody choćby cząstkowe i że też będzie publikował niezwłocznie polemiki i sprostowania, - Dodatkowo Sejm i Senat mogą przyjąć przez aklamację uchwałę że kochają Żydów i Izrael gorącą, chociaż nie odwzajemnioną, miłością, - W międzyczasie będą trwać prace i konsultacje wewnętrzne, medialne i międzynarodowe ustaw reprywatyzacyjnych i obliczenia należnych reparacji od Niemiec, - Na finał wystawiona zostanie nota obciążająca dla Niemiec i zacznie się wściekła nawalanka medialna na ten temat w mediach krajowych i zagranicznych, - W stosownym momencie tej wrzawy zostanie uchwalona ustawa reprywatyzacyjna mocno ograniczająca odszkodowania i równocześnie otwierająca drogę dla nich dla spadkobierców zagranicznych.
Bardziej liczyłem na nagrodę w kategorii "political fiction". Co do ustawy reprywatyzacyjnej to kluczowe są, moim zdaniem, następujące elementy: - dowiedzenie tytułu do majątku przed wojną, - dowiedzenie prawa do spadku w procedurze zgodnej z prawem polskim, co najwyżej z zagraniczną pomocą prawną, ale bez automatyzmu stosowania orzeczeń zagranicznych sądów, - określenie stanu i przybliżonej wartości majątku w momencie przejęcia po III Rzeszy, a nie wedle stanu na dzień wybuchu wojny, - określenie uszczerbku na majątku dokonanego przez ZSRR (szaber prywatny i państwowy) w czasach stalinowskich, - ewentualny zwrot tylko do wysokości wartości przy przejęciu, a po rekompensaty za zniszczenia wojenne do Niemiec oraz Rosji, - ograniczenie zwrotu fizycznego tylko do przypadków gdy nie narusza to praw obecnych użytkowników, - ograniczenie zwrotu finansowego do określonego procentu zależnego do zasobności budżetu państwa ( tę zasadę można zmiękczyć poprzez rozłożenie całej rekompensaty w czasie - np na 50 lat), Oczywiście przypomnienie zasady sukcesji przez Państwo Polskie w przypadku braku udowodnionych spadkobierców.
"W czasie wzrastającej fali antysemityzmu w Europie, Polska znów staje się bezpieczną przystanią dla społeczności żydowskiej" - napisał Mateusz Morawiecki w liście do Shmuleya Boteacha, którego często nazywa się "najbardziej znanym rabbim w Ameryce. Premier podkreślił, że zarówno Polska, jak i Izrael mają obowiązek stać na straży prawdy historycznej. Treść listu jako pierwszy podał dziennik "Jerusalem Post".
i coś takiego
Samuel Salzborn: niemieckie partie zbyt długo ignorowały antysemityzm
Antysemityzm staje się w Niemczech coraz bardziej widoczny – ostrzega politolog Samuel Salzborn. Za antysemicką uznaje Alternatywę dla Niemiec.
Żydzi w Niemczech codziennie doświadczają zagrożenia ze strony prawicowych ekstremistów i islamistów – podkreśla politolog i badacz antysemityzmu Samuel Salzborn. Świadczą o tym z jednej strony obecność policji przed żydowskimi instytucjami, a z drugiej obelgi i groźby wobec członków społeczności żydowskiej – wyjaśnia w wywiadzie dla "Sueddeutsche Zeitung". Prawicowy ekstremizm i islamizm mają bardzo podobne cele. Ich ideologicznym rdzeniem jest antysemityzm, co stanowi fundamentalne zagrożenie dla Żydów, a tym samym dla całej demokracji – podkreśla.
Wszystkie partie – począwszy od Lewicy, a skończywszy na Unii chadeckiej CDU/CSU – zbyt długo ignorowały przejawy antysemityzmu – uważa Salzborn. I właśnie na tym korzysta Alternatywa dla Niemiec (AfD). Wbrew temu, co mówi o sobie sama AfD, Salzborn uważa ją za antysemickie ugrupowanie. - Na wszystkich poziomach partii można znaleźć jawnie antysemickie wypowiedzi – mówi.
Jako przykład wskazuje na posła do landowego parlamentu Badenii-Wirtembergii Wolfganga Gedeona, który wielokrotnie wyrażał się w duchu antysemityzmu, a jednak nie został wykluczony z partii. Co więcej – podkreśla Salzborn – brakuje rzeczowej krytyki antysemickich wypowiedzi. - Do tego dochodzi jeszcze historyczny rewizjonizm Bjoerna Hoecke i oświadczenia Aleksandra Gaulanda na temat roli Wehrmachtu w czasie II wojny światowej, który przecież brał udział w Zagładzie Żydów – mówi politolog. Zaznacza, że wszystko to jest w AfD tolerowane. Winne media społecznościowe
Ogólnie Salzborn widzi nie tyle wzrost antysemityzmu w społeczeństwie, co zjawisko, że przejawia się on obecnie znacznie wyraźniej. - Z badań socjologicznych wiemy, że około 15-20 procent mieszkańców Niemiec przejawia antysemickie nastawienie, ale kiedyś nie mówili o tym tak otwarcie. Zmieniło się to przez media społecznościowe typu Facebook, Twitter i YouTube – ocenia Salzborn.
Ci, którzy kiedyś pisali list do redakcji, który mógł trafić do kosza, są dziś bardziej widoczni i znacznie głośniejsi. "Dzięki mediom społecznościowym są też lepiej między sobą usieciowieni, co widać w życiu codziennym – można wziąć udział w antysemickiej demonstracji tylko, jeśli się wie, że będzie ona miała miejsce".
Komentarz
Jedno dobro z tego kociokwiku pozostanie: lud został wzburzony. A lud zawsze jest ślepą siłą. Zdrowy antysemityzm wkroczył na barykady, aby paskudnemu polakożerstwu pokazać:takiego wała jak Polska cała! Jak się odczepicie, to może pogadamy. Hej!
- Pani nie wie, kim ja jestem!
- Wiem, pijanym chu...!
Oj, zadzierało się z wielkimi, zadzierało. To byli czasy...
https://wpolityce.pl/m/polityka/383679-debata-ws-ustawy-o-polakach-ratujacych-zydow-przeniesiona-na-kolejne-posiedzenie-kuchcinski-nie-chcemy-by-jej-wartosc-zagluszyly-zle-emocje
https://m.facebook.com/groups/74795851354?view=permalink&id=10155884439086355
https://www.salon24.pl/u/fzp/848722,holokaust-dwie-konferencje-o-ktorych-mowi-sie-rzadko
To jeszcze nie jest oficjalnie potwierdzone, ale zapewniam pana, że za parę miesięcy Kneset przyzna Sprawiedliwym pensję, taką rentę od Państwa Izrael. Będą otrzymywać z Tel Awiwu pieniądze, by mogli godnie dożyć kresu swych dni. Za tą ustawą stoi Hilik Bar, który latami zarzekał się, że nigdy do tej strasznej Polski nie przyjedzie... Zmienił zdanie dopiero dzięki zorganizowanemu przeze mnie posiedzeniu Knesetu w Oświęcimiu. Później, także dzięki nam, spotkał się z polskimi Sprawiedliwymi i zrozumiał, jak koszmarna jest ich sytuacja materialna. A teraz to dzięki niemu pierwszy raz w historii Izrael wypłaci rentę ludziom, którzy nie są obywatelami tego państwa...
rzeczpospolita
Aktualizacja: 11.06.2016, 17:18
Publikacja: 11.06.2016
Jonny Daniels: Żydek z monetą to niewinny obrazek. Ale i problem
Wpuścić kogoś w maliny.
Od dnia, w którym PAD podpisał ustawę o zmianie ustawy o IPN prominentni politycy rządowi publicznie głoszą, że Trybunał "doprecyzuje" przepisy - w domyśle co tam trzeba pouchyla.
To nawet nie jest "puszczanie oka"; to ordynarne demonstrowanie pełnej dyspozycyjności sędziów Trybunału wobec ośrodka decyzji politycznych. Wszystko, co zarzucano nowemu Trybunałowi a zwłaszcza prezes Przyłębskiej, zostało w ostatnich tygodniach potwierdzone przez Kancelarię Prezydenta, MSZ, marszałka Sejmu i innych prominentów rządowych.
Każde inne niż oddalenie skargi PAD w całości rozstrzygnięcie TK nie tylko, że zrujnuje opinię o sędziach TK jako sędziach ale i po prostu ludziach.
W MSZ przyjęli go Maciej Pisarski, pełnomocnik ministra do spraw kontaktów z diasporą żydowską, Anna Perl z Departamentu Ameryki oraz Filip Bartkowiak z Departamentu Strategii Polityki Zagranicznej.
Rozmawiano głównie o ustawie reprywatyzacyjnej i ustawie o IPN. Po tym spotkaniu powstała notatka firmowana przez Pisarskiego. Napisano w niej jasno (pisownia oryginalna):
"TKY [czyli Thomas K. Yazdgerdi - red.] zapytał o stan prac parlamentarnych nad zmianą ustawy o IPN. Zapytał także o stan śledztwa w sprawie kontrowersyjnego artykułu J.T. Grossa w Die Welt, 13.09.2015 (w którym stwierdził, że podczas II wojny światowej "Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców"). Wyjaśniłem cel projektowych zmian w ustawie o IPN. Podkreśliłem, że w kwestii J.T. Grossa postępowanie prokuratorskie toczy się 'w sprawie', a 'nie przeciwko' i jako MSZ nie mamy wglądu w tok toczącego się postępowania. TKY powtórzył znane i wielokrotnie sygnalizowane stanowisko, że w przypadku uchwalenia zmian w ustawie o IPN, jak również w przypadku oskarżenia J.T. Grossa Dep. Stanu będzie zmuszony do wyrażenia krytycznego stanowiska".
Wspomniana notatka ze spotkania Pisarski-Yazdgerdi z 19 stycznia powstała trzy dni później - nosi datę 22 stycznia. Na tzw. rozdzielniku - czyli wśród osób, do których została skierowana - znajdują się ministrowie, wiceministrowie oraz dyrektorzy w kilku resortach. Są tam m.in. szef MSZ Jacek Czaputowicz, jego zastępcy Marek Magierowski oraz Jan Dziedziczak, prowadzący ustawę o IPN wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, prezydencki minister Wojciech Kolarski, wiceszefowa resortu kultury Małgorzata Gawin oraz Andrzej Rudlicki z MSWiA, dyrektor Departamentu Wyznań Religijnych oraz Mniejszości Narodowych (w piśmie pomylono jego nazwisko).
Sprawę więc teoretycznie da się rozegrać korzystnie bo po stronie polskiej jest interes USA i Izraela. Scenariusz pozytywny jest z grubsza taki:
- Pracują sobie różne komisje "pojednawcze' i "naukowe" i "wypracowują konsensus",
- TK dość długo myśli i zaleca "doprecyzowanie" niejasnych paragrafów ustawy rodzących ryzyka złamania czegoś tam znaczy jakichś "konstytucyjnych praw i wolności" nie odrzucając jednak ustawy, a nawet ja chwaląc,
- Sejm i Senat długo obradują i ustalają, miesiącami uzgadniają we wspomnianych komisjach "pojednawczych" bo przecież tego od Polski oczekiwano,
- Następnie Sejm i Senat "doprecyzowują' zapisy ustawy, co sprowadza się do tego że pan Bergman może sobie bredzić co chce na temat tego co mu rzekomo mama nieboszczka o Polakach zeznała, ale nie ma prawa tego uogólniać i może być za to krytykowany i ośmieszany ile wlezie, a ci co jego wypowiedzi publikują mają obowiązek niezwłocznie publikować polemiki i sprostowania oraz że pan "profesor" Gross może sobie badać i stawiać hipotezy pod warunkiem że poda wiarygodne dowody choćby cząstkowe i że też będzie publikował niezwłocznie polemiki i sprostowania,
- Dodatkowo Sejm i Senat mogą przyjąć przez aklamację uchwałę że kochają Żydów i Izrael gorącą, chociaż nie odwzajemnioną, miłością,
- W międzyczasie będą trwać prace i konsultacje wewnętrzne, medialne i międzynarodowe ustaw reprywatyzacyjnych i obliczenia należnych reparacji od Niemiec,
- Na finał wystawiona zostanie nota obciążająca dla Niemiec i zacznie się wściekła nawalanka medialna na ten temat w mediach krajowych i zagranicznych,
- W stosownym momencie tej wrzawy zostanie uchwalona ustawa reprywatyzacyjna mocno ograniczająca odszkodowania i równocześnie otwierająca drogę dla nich dla spadkobierców zagranicznych.
Co do ustawy reprywatyzacyjnej to kluczowe są, moim zdaniem, następujące elementy:
- dowiedzenie tytułu do majątku przed wojną,
- dowiedzenie prawa do spadku w procedurze zgodnej z prawem polskim, co najwyżej z zagraniczną pomocą prawną, ale bez automatyzmu stosowania orzeczeń zagranicznych sądów,
- określenie stanu i przybliżonej wartości majątku w momencie przejęcia po III Rzeszy, a nie wedle stanu na dzień wybuchu wojny,
- określenie uszczerbku na majątku dokonanego przez ZSRR (szaber prywatny i państwowy) w czasach stalinowskich,
- ewentualny zwrot tylko do wysokości wartości przy przejęciu, a po rekompensaty za zniszczenia wojenne do Niemiec oraz Rosji,
- ograniczenie zwrotu fizycznego tylko do przypadków gdy nie narusza to praw obecnych użytkowników,
- ograniczenie zwrotu finansowego do określonego procentu zależnego do zasobności budżetu państwa ( tę zasadę można zmiękczyć poprzez rozłożenie całej rekompensaty w czasie - np na 50 lat),
Oczywiście przypomnienie zasady sukcesji przez Państwo Polskie w przypadku braku udowodnionych spadkobierców.
i coś takiego
Samuel Salzborn: niemieckie partie zbyt długo ignorowały antysemityzm
Antysemityzm staje się w Niemczech coraz bardziej widoczny – ostrzega politolog Samuel Salzborn. Za antysemicką uznaje Alternatywę dla Niemiec.
Żydzi w Niemczech codziennie doświadczają zagrożenia ze strony prawicowych ekstremistów i islamistów – podkreśla politolog i badacz antysemityzmu Samuel Salzborn. Świadczą o tym z jednej strony obecność policji przed żydowskimi instytucjami, a z drugiej obelgi i groźby wobec członków społeczności żydowskiej – wyjaśnia w wywiadzie dla "Sueddeutsche Zeitung". Prawicowy ekstremizm i islamizm mają bardzo podobne cele. Ich ideologicznym rdzeniem jest antysemityzm, co stanowi fundamentalne zagrożenie dla Żydów, a tym samym dla całej demokracji – podkreśla.
Wszystkie partie – począwszy od Lewicy, a skończywszy na Unii chadeckiej CDU/CSU – zbyt długo ignorowały przejawy antysemityzmu – uważa Salzborn. I właśnie na tym korzysta Alternatywa dla Niemiec (AfD). Wbrew temu, co mówi o sobie sama AfD, Salzborn uważa ją za antysemickie ugrupowanie. - Na wszystkich poziomach partii można znaleźć jawnie antysemickie wypowiedzi – mówi.
Jako przykład wskazuje na posła do landowego parlamentu Badenii-Wirtembergii Wolfganga Gedeona, który wielokrotnie wyrażał się w duchu antysemityzmu, a jednak nie został wykluczony z partii. Co więcej – podkreśla Salzborn – brakuje rzeczowej krytyki antysemickich wypowiedzi. - Do tego dochodzi jeszcze historyczny rewizjonizm Bjoerna Hoecke i oświadczenia Aleksandra Gaulanda na temat roli Wehrmachtu w czasie II wojny światowej, który przecież brał udział w Zagładzie Żydów – mówi politolog. Zaznacza, że wszystko to jest w AfD tolerowane.
Winne media społecznościowe
Ogólnie Salzborn widzi nie tyle wzrost antysemityzmu w społeczeństwie, co zjawisko, że przejawia się on obecnie znacznie wyraźniej. - Z badań socjologicznych wiemy, że około 15-20 procent mieszkańców Niemiec przejawia antysemickie nastawienie, ale kiedyś nie mówili o tym tak otwarcie. Zmieniło się to przez media społecznościowe typu Facebook, Twitter i YouTube – ocenia Salzborn.
Ci, którzy kiedyś pisali list do redakcji, który mógł trafić do kosza, są dziś bardziej widoczni i znacznie głośniejsi. "Dzięki mediom społecznościowym są też lepiej między sobą usieciowieni, co widać w życiu codziennym – można wziąć udział w antysemickiej demonstracji tylko, jeśli się wie, że będzie ona miała miejsce".