Myślę, że to pytanie jest spoza bańki pojęciowej Jego Świątobliwości. I jego otoczenie zrobi bardzo wiele, by się tam nie dostało. Bardzo wiele znaczy bardzo wiele - zwłaszcza rzeczy, które Jego Świątobliwość deklaratywnie potępia.
Berek napisal(a): Wracając do głównego tematu, cały czas tak wygląda jakby Ukraińcy sami sobie byli winni, jednak, bo się stawiają (i zbroją na wojnę) co ich stawia w równym szeregu z ruskimi agresorami.
Powinni byli się poddać bez walki, wyszliby na fajnochrześcijan i jeszcze włos im by z głowy nie spadł, bo by tym swoim zamiłowaniem do wojenki nie zadrażnili ruskiego.
Ale... Sorry za źródło, ale sama rzecz jest mocna. Ot, taki malutki fragmencik pozwolę sobie zacytować - wywiad z gościem sporządzającym raport o zbrodniach na Donbasie.
"Chłopak nazywa się Aleksiej Milczakow, to Rosjanin z Petersburga. Dwadzieścia kilka lat. Monstrum, o profilu podręcznikowym seryjnego zabójcy. Swą obecność na portalu społecznościowym zaczął od tego, że sfotografował się ze szczeniakiem, po czym poderżnął mu gardło i częściowo go zjadł, by pokazać, że jest mężczyzną. Pojechał na ochotnika do Donbasu, został dowódcą pododdziału w batalionie „Rusicz” – to rosyjscy nacjonaliści, o poglądach słowiańsko-faszystowskich. Na Facebooku publikował swoje zdjęcia z oskórowanymi trupami. Typ zboczeńca-psychopaty. W Rosji jest fetowany jako bohater, zapraszany do telewizji jako ekspert od spraw ukraińskich."
Ukraińcy wiedzieli, że takich miłych panów będą mieli naprzeciwko. To jak z tą ich decyzją, żeby walczyć - koszer czy nie koszer?
Nie, nie wygląda. To że Franciszek nie nazywa Rosji agresorem daje mylne podstawy do uznawania, że skoro nie ma agresora to i ofiara Ukrainy jest podejrzana.
Nie masz jednak wrażenia, że ciut za dużo jest do domyślania się a ciut za mało powiedziane wprost? I że to nie do końca jest zgodne z nielitościwie jednoznacznym zaleceniem zaczynającym się od słów "Niech wasza mowa będzie..."?
Wię, wię, jak Jego Świątobliwość powie coś, na co Władimir Władimirowicz się skrzywi, to wtedy księża katoliccy w Rosji... Ciekawe666 ile takim szantażem można uzyskać?
Nie, nie wygląda. To że Franciszek nie nazywa Rosji agresorem daje mylne podstawy do uznawania, że skoro nie ma agresora to i ofiara Ukrainy jest podejrzana.
Daj spokój. Sofistyczne wykręty. Coś tam było o "tak- tak, nie- nie". Ale nie, Jego Świątobliwość musi ą, ę, bułkę przez bibułkę.
P.S. Mówimy o człowieku który przepięknie wypiął się na PRAWDZIWY kościół w Chinach. Więc w sumie nihil novi.
Pyt. Żyjemy w schemacie wojny i nie potrafimy inaczej. Ale co dalej wobec tego? Gdzie szukać nadziei na zmianę? W ONZ? W dobrej woli Gandhiego? Odp. W Chrystusie proszę pana, w Chrystusie. Aż dziw, że na tę jakby nie mówić oczywistą odpowiedź nie wpadł jakby nie było Namiestnik Chrystusa. Najciemniej jest pod latarnią?
Ponowię wszakże cytat z papieża:
To daje mi do myślenia. Jestem zasmucony. Nie uczymy się. Niech Pan zmiłuje się nad nami, nad każdym z nas.
Ewidentnie pomyślał i poszukał ratunku w Chrystusie - tym odniesieniem podsumował całość.
Pyt. Człowiek może się zbawić sam, czy jednak nie? Odp. Nie. Co gorsza - temat był poruszany przez setki lat przez całkiem mądrych ludzi, niektórzy z nich wylądowali na ołtarzach. Tak sobie myślę, że papież powinien jednak znać ich dorobek.
I wedle tego samego cytatu papież raczej zna tę prawdę i ją akceptuje.
Pyt. Czy pokój może zapanować na świecie? Odp. Nie! Jesteśmy skażeni grzechem pierworodnym i dopiero drugie nadejście Chrystusa to piętno z nas zdejmie. Nawet jak armaty zamilkną, wojny będą w duszach. Te najważniejsze wojny.
Choć wojny w sercach będą trwać aż do paruzji, mamy wszystko, co potrzebne, by w nich stale zwyciężać, a zatem osiągnąć ogólnoświatowy pokój między ludźmi choćby dziś. Chrystus jest z nami aż do skończenia świata. No, ale to kwestia tego, co mamy na myśli mówiąc o pokoju. Zgodne współżycie ludzi czy niezakłóconą żadnym zmaganiem harmonię w każdym sercu.
Chyba już nie ma wątpliwości, jak rozumieć papieża Franciszka. Sam to wystarczająco jasno przedstawił i mam nadzieję, że nie uniknie kary Bożej. Natomiast Matka Boża paradoksalnie posłużyła się właśnie nim - dla jeszcze większego upokorzenia złego - i to on poświęcił Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi. Ale mniejsza z nim, będzie próbował zniszczyć Kościół od środka, co mu się nie uda. Teraz działa już Matka Boża sama, a jest potężna, bardzo szybka i bardzo skuteczna. Jako Jej dzieci jesteśmy zaproszeni do włączenia się w Jej dzieło. Rosjanie są zupełnie zdeprawowani, stali się bestiami - cały naród, mimo to Rosja się nawróci.
Imho Papież pomylił dobroć z dobroludzizmem i trochę stał się julką jak to słusznie zauważono. Jest to skutek imho złego rozumienia podstawowych rzeczy (oj, zdarza się), i rodzi fatalne skutki, zwłaszcza jak dobroludzista uważa że bardzo szlachetne jest szukanie winy w sobie i karanie własnych ludzi, hurtowo i wszystko wybaczając wrogom. Bo biedni nieszczęśliwi, i trzeba ich rozumieć (nie to co własnych).
Ten problem mają niektórzy rodzice, chętnie krytykujące własne dzieci a usprawiedliwiające cudze. Pisano że ten problem ma JarKacz - karanie swoich i wybaczanie wrogom (acz on przy tym jest mądry i cwany, więc nie ma to aż takich skutków). No i ten problem ma Papież - i tego pokłosiem jest jego obecne stanowisko wobec wojny. Dyplomacja watykańska, nie potępianie na głos sprawcy, itp, to jedno, a dobroludzizm to drugie.
KAnia napisal(a): Natomiast Matka Boża paradoksalnie posłużyła się właśnie nim - dla jeszcze większego upokorzenia złego - i to on poświęcił Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi.
No, dość typowe - niejaki morderca chrześcijan był tym który rozpropagował chrześcijaństwo po świecie (acz się wprzódy nawrócił). Być może Franciszek nigdy nie zrozumie pewnych kwestii, ale dokonał czegoś bardzo ważnego, co nie zostało dokonane (nie wiem do końca dlaczego, ale nie zostało) przez znacznie od niego mądrzejszych poprzedników.
Rydygier napisal(a): Choć wojny w sercach będą trwać aż do paruzji, mamy wszystko, co potrzebne, by w nich stale zwyciężać, a zatem osiągnąć ogólnoświatowy pokój między ludźmi choćby dziś.
Terefere. Nic się od stworzenia świata nie zmieniło. Jaskiniowiec miał pod ręką kij i mógł nim walnąć w głowę kolegę i mógł nie walić. Pod tym względem bomba atomowa od kija nic się nie różni.
Owszem... jak dotąd. Tzn. raczej nie jest to oczekiwany przez nas bieg zdarzeń. Natomiast możliwość cały czas istnieje, czeka sobie tuż obok a każdy dostaje wszystko, czego trzeba, by po nią sięgnąć. Jest to fakt fundamentalny m. in. dlatego, iż w przeciwnym razie wszczynanie wojen nie pociągałoby za sobą winy moralnej (grzechu), bo ta zakłada dobrowolność uczynku.
No, ale skoro tak wątpimy w możliwość faktycznego zaistnienia pokoju, jaką wartość ma modlitwa o pokój? Wartość modlitwy mierzymy ufną wiarą w Bożą dobroć i wszechmoc.
Rydygier napisal(a): Ale skoro tak wątpimy w możliwość pokoju, jaką wartość ma modlitwa o pokój?
No nie, możliwość pokoju jak najbardziej istnieje, przecież pokój się zdarza. Podobnie jak wojna. My wątpimy w możliwość trwałego wyeliminowania zła z serca KAŻDEGO człowieka. W tych wątpliwościach wspieramy się nauką o wolnej woli i o grzechu pierworodnym.
Wiara w ewolucyjne samozbawienie człowieka i to człowieka nie jako jednostki tylko całej rasy ludzkiej jest paskudną herezją, nawet wiem jak się nazywa: teilhardyzm.
Cyrylica napisal(a): Mnie zastanawia, jak Papież się z tym wszystkim czuje. Raczej głąbem nie jest.
Przecieki z osób mających dostęp dłużej, sugerują, że w porównaniu z poprzednikami, nie wypada zbyt korzystnie. A opieranie się na reńskiej drodze też to potwierdza.
Rydygier napisal(a): No, ale skoro tak wątpimy w możliwość pokoju, jaką wartość ma modlitwa o pokój? Wartość modlitwy mierzymy ufną wiarą w Bożą dobroć i wszechmoc.
Rolą jednych jest ufna modlitwa, rolą innych jest czynienie stosownych przygotowań. Studium przypadku: Afryka i studnie - jeżeli zaniedbano przygotowań do obrony studni, przyjechali bandyci, studnie zasypali, za wodę każą sobie płacić, a kogo nie stać umiera z pragnienia lub zatrucia.
My wątpimy w możliwość trwałego wyeliminowania zła z serca KAŻDEGO człowieka. W tych wątpliwościach wspieramy się nauką o wolnej woli i o grzechu pierworodnym.
Pytanie jednak, czy aby sami nie przekreślamy szans nawet na trwały i powszechny pokój między ludźmi właśnie przez to, że wątpimy tutaj w Bożą wszechmoc lub dobroć? Tak, tak, Bóg chce pokoju, jest dobry i może wszystko... ale nie to. A może tego typu postawa opóźnia paruzję? W końcu ani nauka o wolnej woli ani ta o grzechu pierworodnym nie czynią takiego pokoju wykluczonym nawet, jeśli walka, by złu nie ulec, w każdym ludzkim sercu trwa.
"Panie Boże, proszę o pokój na całym świecie" modli się ufnie przed snem jakieś dziecię szczęśliwie nieświadome jeszcze, jak niestosowna to prośba.
Naturalnie nie ma tu mowy o herezji samozbawienia, skoro nie próbujemy sami, tylko prosimy Boga.
Rolą jednych jest ufna modlitwa, rolą innych jest czynienie stosownych przygotowań.
Ba. Człowiek zwykle może łączyć jedno z drugim, ale fakt, często jeden ma charyzmat ku modlitwie bardziej, drugi do czynu. Ufność winna towarzyszyć obu.
...człowiek ma wolną wolę i jest skażony grzechem pierworodnym. Co się w tej sprawie zmieniło w ciągu ostatnich 10 lat?
No raczej nie znaczenie słów "wszystko" lub "wszechmocny". Powiem tak: cudem zwykliśmy zwać akt Boga zawieszający prawa natury. Ale nawrócenie sposobu myślenia człowieka bez łamania mu wolnej woli czy usuwania skazy grzechu - TO jest cud. Skoro zatem dobrze czynimy modląc się o nawrócenie grzeszników - w czym problem?
Ja wszystko fersztejen ale pytanie brzmiało: Co w działaniu Boga się zmieniło przez ostatnie 10 lat i jaką mamy podstawę, by tak twierdzić?
Musisz przyznać, że z punktu widzenia teologii jest to ostre stwierdzenie: Jest sobie Bóg przez wieczność i jak dotąd dokonały się tylko trzy radykalne zmiany: pierwszą było stworzenie świata, drugą Przymierze a trzecią Wcielenie. Zapowiedziana jest jeszcze czwarta: Powtórne Przyjście. Niczego spektakularnego za pontyfikatu papieża Franciszka prorocy nie zapowiadali.
Tak. Ja się tu więc zastanawiam, czy to wynika z tego, iż Bóg być może chce dopuszczać aktualny bieg rzeczy czy może czeka na wystarczająco śmiałą, wytrwałą i ufną wiarę modlących się by dokonać czegoś radykalnego. W sensie - czy dane radykalne (dla oka ludzkiego) ingerencje Boga w naszą historię nie zachodzą, bo Bóg woli inaczej rzecz załatwić, czy dlatego, że my nie teges modlitewnie. Obie opcje widzą mi się możliwymi.
los napisal(a): Zapowiedziana jest jeszcze czwarta: Powtórne Przyjście. Niczego spektakularnego za pontyfikatu papieża Franciszka prorocy nie zapowiadali.
Wicie, to się tak mówi. Wszelako, jeden znany pisarz coś tam poruszał, że będzie jakiś antypapież, czy może nawet ancykrys, że będzie bestia o iluś tam głowach i pięciu ogonach, a wszystko to przez czas, czasy i połowę czasu, i tylko jechowi przejdą suchą nogą.
Tak więc tak. Cały czas coś się dzieje i cały czas masz pod ręką bardzo niejasną książkę, podatną na różne interpretacje, np. że NIP to znamię bestii 666, a zaś gwiazda Piołun to oczywiście Czarnobyl.
PS Kwerenda wikipedyjna wykazała, że owszem wszystko się zgadza, tyle że piołun to po polsku bylica piołun, a czarnobyl -- to bylica pospolita. A więc jak się chce naciągać, to wolno, prosz.
Trzeba rozróżnić pokój absolutny i pokój względny. Modląc się o pokój najczęściej mamy na myśli prośbę lokalną, dotyczącą np tego aby wróg Polski czy Ukrainy się opamiętał i zrezygnował ze swojej agresji. Modląc się o pokój absolutny tak naprawdę modlimy się o powtórne przyjście Chrystusa. Trochę jak ze zdrowiem, modlimy się o zdrowie ale wiemy że nawet jak danej osobie ustąpi dana choroba to i tak prędzej czy później umrze na inną chorobę lub po prostu ze starości, nie modlimy się o zdrowie absolutne i wieczną młodość.
Św. Ojciec Pio spowiadajac jakąś kobietę z grzechu aborcji powiedział jej, że zabiła dziecko, które gdyby się urodziło, byłoby papieżem. Jest to w dokumentacji o świętym. Skutkiem tamtej aborcji jest więc też obecny papież...
Niestety na stronie Watykanu też są te skandaliczne słowa kard. Parolina
„Społeczność międzynarodowa chce uniknąć eskalacji konfliktu, dlatego do tej pory nikt nie interweniował zbrojnie, jest jednak wielu, którzy wysyłają broń. To straszne, bo może spowodować eskalację, nad którą nie da się zapanować, ale rzecz jasna zasada samoobrony obowiązuje” – podkreślił purpurat.
Komentarz
Wię, wię, jak Jego Świątobliwość powie coś, na co Władimir Władimirowicz się skrzywi, to wtedy księża katoliccy w Rosji... Ciekawe666 ile takim szantażem można uzyskać?
Ale nie, Jego Świątobliwość musi ą, ę, bułkę przez bibułkę.
P.S. Mówimy o człowieku który przepięknie wypiął się na PRAWDZIWY kościół w Chinach. Więc w sumie nihil novi.
Rosjanie są zupełnie zdeprawowani, stali się bestiami - cały naród, mimo to Rosja się nawróci.
Ten problem mają niektórzy rodzice, chętnie krytykujące własne dzieci a usprawiedliwiające cudze.
Pisano że ten problem ma JarKacz - karanie swoich i wybaczanie wrogom (acz on przy tym jest mądry i cwany, więc nie ma to aż takich skutków).
No i ten problem ma Papież - i tego pokłosiem jest jego obecne stanowisko wobec wojny. Dyplomacja watykańska, nie potępianie na głos sprawcy, itp, to jedno, a dobroludzizm to drugie.
No, dość typowe - niejaki morderca chrześcijan był tym który rozpropagował chrześcijaństwo po świecie (acz się wprzódy nawrócił). Być może Franciszek nigdy nie zrozumie pewnych kwestii, ale dokonał czegoś bardzo ważnego, co nie zostało dokonane (nie wiem do końca dlaczego, ale nie zostało) przez znacznie od niego mądrzejszych poprzedników.
Bóg ma poczucie humera zdecydowanie:)
No, ale skoro tak wątpimy w możliwość faktycznego zaistnienia pokoju, jaką wartość ma modlitwa o pokój? Wartość modlitwy mierzymy ufną wiarą w Bożą dobroć i wszechmoc.
Wiara w ewolucyjne samozbawienie człowieka i to człowieka nie jako jednostki tylko całej rasy ludzkiej jest paskudną herezją, nawet wiem jak się nazywa: teilhardyzm.
Studium przypadku: Afryka i studnie - jeżeli zaniedbano przygotowań do obrony studni, przyjechali bandyci, studnie zasypali, za wodę każą sobie płacić, a kogo nie stać umiera z pragnienia lub zatrucia.
"Panie Boże, proszę o pokój na całym świecie" modli się ufnie przed snem jakieś dziecię szczęśliwie nieświadome jeszcze, jak niestosowna to prośba.
Naturalnie nie ma tu mowy o herezji samozbawienia, skoro nie próbujemy sami, tylko prosimy Boga. Ba. Człowiek zwykle może łączyć jedno z drugim, ale fakt, często jeden ma charyzmat ku modlitwie bardziej, drugi do czynu. Ufność winna towarzyszyć obu.
Musisz przyznać, że z punktu widzenia teologii jest to ostre stwierdzenie: Jest sobie Bóg przez wieczność i jak dotąd dokonały się tylko trzy radykalne zmiany: pierwszą było stworzenie świata, drugą Przymierze a trzecią Wcielenie. Zapowiedziana jest jeszcze czwarta: Powtórne Przyjście. Niczego spektakularnego za pontyfikatu papieża Franciszka prorocy nie zapowiadali.
Tak więc tak. Cały czas coś się dzieje i cały czas masz pod ręką bardzo niejasną książkę, podatną na różne interpretacje, np. że NIP to znamię bestii 666, a zaś gwiazda Piołun to oczywiście Czarnobyl.
PS Kwerenda wikipedyjna wykazała, że owszem wszystko się zgadza, tyle że piołun to po polsku bylica piołun, a czarnobyl -- to bylica pospolita. A więc jak się chce naciągać, to wolno, prosz.
Skutkiem tamtej aborcji jest więc też obecny papież...