mdb napisal(a): Proponowałabym zdjąć różowe okulary. Opisałeś powyżej sam jak wygląda obecna sytuacja w twojej branży: kilkuset pracowników akordowych w hotelu robotniczym i jedna pani analityk zintegrowana z zespołem pracowników w biurze.
No i co wynika z tych przykładów? Mam w firmie 3 analityków więc udział.Ukraińców wynosi 33%. W branży, jak podałem, na stanowiskach fizycznych jest do 40% Ukraińców wedle wyrywkowej oceny z wywiadów z klientami. Nie piją, nie kradną, nie mordują, dobrze pracują, niezbyt lojalni, bywa ze nie wracają z urlopu bez uprzedzenia. O co chodzi? Myślałem też o kadrze technicznej i robotnikach z Ukrainy do naszych polskich fabryk, ale na razie nie rozwijamy tego. To młody rynek i tam jest mało kadry. Na razie skupiamy się na jej szkoleniu i stabilizacji w naszych fabrykach na Ukrainie i nie proponujemy im pracy w Polsce. Jak zabraknie Polaków to się zastanowimy. Gdzie te różowe okulary? PS: Ten hotel robotniczy to jak na moje oko co najmniej przyzwoite 3 gwiazdki +. No tylko zagęszczenie nieco większe bo pokoje 3-4 osobowe.
Wynika brak warunków do integracji - po prostu, obiektywnie rzecz biorąc to jest kopia rozwiązań zachodnich sprzed kilkudziesięciu lat. A "niezbyt lojalni" oznacza, że nie wiadomo co po porzuceniu pracy z tymi ludźmi się dzieje, po prostu istnieje ryzyko, że znikają w systemie. Są szybko potrzebni kolejni pracownicy, bo poprzedni przecież znikli, więc następują kolejne naciski na liberalizację przepisów i błędne koło się zamyka. Akurat w Niemczech testuje się kolejne scenariusze. https://euroislam.pl/niemcy-ulatwia-imigracje-wszystkim-z-calego-swiata/
Stwórz polski naród, który się temu sprzeciwi. Na dziś mieszkańcy terenu między Bugiem a Odrą są całkowicie bierni. Można z nimi zrobić bez żadnego wysiłku dokładnie wszystko, także rzeczy dużo gorsze niż zasiedlenie wspomnianego terenu jakimś innym ludem.
Rafał napisal(a): Może go nieprzychylnie nadinterpretuję, albo on jest tendencyjnie interpretowany. Jakakolwiek jest przyczyna tych interpretacji - jego czy obca, na tym forum jego wypowiedzi są używane jednoznacznie jako argumenty za zamknięciem granic na imigrantów, w szczególności z Ukrainy. Te interpretacje to jest własnie skrajne uproszczenie słusznie zwane populizmem. Zostawmy więc Mecha. Może i nie jest wrogiem każdej imigracji. Lepiej by tak było.
"Może go nieprzychylnie nadinterpretuję, albo on jest tendencyjnie interpretowany. Jakakolwiek jest przyczyna tych interpretacji - jego czy obca, na tym forum jego wypowiedzi są używane jednoznacznie jako argumenty za zamknięciem granic na imigrantów, w szczególności z Ukrainy" Że co?Kolega chyba nie do mnie pije ,bo ja nigdy niczego podobnego nie sugerowałem. A wracając do tematu. to chciałem żeby Kolega się odniósł do tego artykułu
"Napływ imigrantów schładza procesy związane z nakładami inwestycyjnymi pracodawców, by zwiększyć wydajność pracy - mówi PAP ekonomista, były wiceminister finansów dr Cezary Mech komentując piątkowe dane GUS dotyczące wydajności pracy.
Główny Urząd Statystyczny podał, że wydajność pracy w przemyśle w okresie styczeń-lipiec 2018 r. wzrosła o 3,9 proc. rdr przy większym o 2,7 proc. zatrudnieniu i wzroście przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto o 7,4 proc.
"Masowy napływ imigrantów schładza procesy związane z koniecznością nakładów inwestycyjnych pracodawców w celu zwiększenia wydajności pracy pracowników. Wzrost wynagrodzeń na poziomie 7,4 proc. niedostatecznie skłania ich do tego" - powiedział Mech.
No bardzo ciekawe. Bardzo. Czyli niskie wynagrodzenia są przyczyną braku inwestycji i wzrostu wydajności. Ale podwyżka wynagrodzeń też nie zachęca do tych inwestycji wzrostu wydajności. Nawet podwyżka przekraczająca wzrost wydajności. Przecież to jest zupełnie bezpodstawny wniosek. Jeżeli już jakiś by maił być to raczej że wysokość wynagrodzeń ma mały wpływ na inwestycje. I drugi że wydajność rośnie na skutek wzrostu wynagrodzeń, ale nie wprost proporcjonalnie. Oczywiście nie ma co takich wniosków wyciągać bo za mała próba i za krótki kres analizy. Najwyraźniej sprawa jest bardziej złożona i na wysokość nakładów inwestycyjnych i wzrost wydajności pracy wpływają istotnie inne czynniki niż wynagrodzenia
Jak dodał, analizując piątkowe dane GUS można dojść do wniosku, że znacząco wzrosło zatrudnienie, podczas gdy tempo wzrostu płac realnych spadło.
No nie wiem z jakich to danych wynika bo nie z przytoczonych. &,4 % to sporo o znacznie powyżej inflacji więc i realnie sporo - tak z 6 %. Czy to znaczy że było już wyższe? A nawet jeśli spadło do tak wysokiego poziomu z jeszcze wyższego to co?
"I byłoby to takim bardzo pozytywnym sygnałem, gdyby wiązało ze wzrostem aktywności zawodowej, której wskaźnik spadł a nie z forsowaniem masowej imigracji " - podkreśla.
Jak tłumaczy, społeczeństwo w Polsce z jednej strony się starzeje, a z drugiej polityka forsowania imigracji sprawia, że pracodawcy nie mają motywacji do aktywizacji zawodowej - zarówno bezrobotnych, jak i tych, którzy przekroczyli wiek emerytalny.
"
Jakieś kolejne bałamuctwa. Przedmiotem aktywizacji są nieaktywni a nie pracodawcy. Prawda jednak że dostępność emigrantów zmniejsza napięcie na rynku pracy
Fakt, że wzrost zatrudnienia jest pochodną forsowania procesów imigracyjnych jest negatywnym czynnikiem. Ponieważ to, na czym powinno nam zależeć, to z jednej strony wzrost zatrudnienia przez aktywację bezrobotnych, a także osób, które nabyły prawa emerytalne, a z drugiej szybszy wzrost wydajności pracy czyniącej wysiłek ludzki bardziej efektywnym" - powiedział.
No i to się właśnie dzieje. Bezrobocie spada i to znacznie pomimo imigracji. No i wydajność pracy rośnie chociaż niepokoi ze wolniej niż płace. Miejmy nadzieję ze to chwilowe. Nawoływanie do aktywizacji zawodowej emerytów przy równoczesnym zamrożeniu wieku emerytalnego jest ciutkę schizofreniczne.
Zdaniem ekonomisty schładzanie dynamicznego wzrostu wydajności pracy związane jest z forsowaniem procesów imigracyjnych.
"W danych tych widać, że widać, że wzrost wydajności pracy na poziomie 3,9 proc. - w zeszłym miesiącu 3,3% nie pozwoli Polsce na przyspieszenie procesów dochodowych jak i produktywności w procesie konwergencji. W krajach Europy Zachodniej jest kilkakrotna różnica, jeśli chodzi o PKB zarówno na pracownika, jak i na obywatela w porównaniu z Polską, a wynagrodzenie jest tam dwu, a nawet trzykrotnie większe niż u nas" - wyjaśnia Mech.
No odkrywcze jak cholera. Mają wydajność wyższą niż my i place wyższe niż my. Niesamowite.Czyli co ? Podnieśmy płace ostro to i wydajność wzrośnie ostro? Skąd taki wniosek?
W ocenie ekonomisty, masowy napływ imigrantów nie sprzyja przyspieszeniu wzrostu wydajności pracy i dokonaniu procesu konwergencji.
"Polityka forsowania imigracji nakierowuje decyzje pracodawców na oszczędności w funduszu płac kosztem podjęcia nakładów inwestycyjnych sprzyjających wzrostowi wydajności pracy w Polsce" - powiedział.
Zdaniem Mecha z punktu widzenia pozycji Polski, czyli kraju, który powinien doganiać kraje o wysokich wynagrodzeniach i wysokiej wydajności pracy, "podane wskaźniki nie ukazują przyspieszenia procesów konwergencji, mimo iż mogą skłaniać do błędnych komentarzy, że w płace rosną za szybko gdyż wolniej niż wydajność pracy".
No a czemu błędnych? No i jaki dowód na tezę o forsowaniu imigracji? Po prostu nie ma hamowania imigracji z niektórych kierunków
"Zwiastują zwiększenie problemów w przyszłości związanych z akomodacją obywateli innych państw, o innej kulturze, co będzie się przejawiało w pogorszeniu stabilności społecznej i finansowej kraju" - powiedział.
No tez się obawiam. Jednak Ukraińcy sa nam dość bliscy kulturowo. Białorusini też. Arabowie i inni muzułanie mniej.
Dodał, że łatwość sprowadzenia pracowników z takich krajów, jak np. Ukraina, czy Filipiny, powoduje, że pracodawca skupia się na kontroli funduszu płac, a zatem na oszczędzaniu na wynagrodzeniu zamiast na dokonywaniu inwestycji skutkujących wyższą wydajnością pracy.
Do Polski może przyjechać jeszcze milion Ukraińców. Ile imigranci wydają w Polsce?"
To nieprawda przynajmniej w mojej branży - u klientów. Zatrudnia bardzo dużo Ukraińców i inwestuje równocześnie w podnoszenie wydajności pracy "
Znaczna część problemu z imigracja jest zupełnie gdzie indziej. U nas podobnie jak na Zachodzie ludzie nie chcą coraz częściej wykonywać pewnych prac wcale bez względu na wynagrodzenie. To są zajęcia wykluczane i rezerwowane dla ludzi 2 kategorii. Oni nie potrzebują imigrantów tylko służących. Ich lista na razie u nas jest krótka - ciężkie lub monotonne i brudne prace fizyczne - proste prace budowlane, sprzątanie, ręczne prace polowe, sprzedaż detaliczna itd. Na Zachodzie lista się wydłuża: kierowcy, obsługa hotelowa, prace pielęgniarskie i opiekuńcze, niższe funkcje biurowe, produkcja przy taśmie. I stawia się szklany lub stalowy sufit. I się ich spycha do etnicznych gett. Takie społeczeństwo musi wybuchnąć. Takie społeczeństwo nie jest jednak już w stanie bez służących żyć. To nie sprawa płac. To znacznie głębsze.
mdb napisal(a): Wynika brak warunków do integracji - po prostu, obiektywnie rzecz biorąc to jest kopia rozwiązań zachodnich sprzed kilkudziesięciu lat. A "niezbyt lojalni" oznacza, że nie wiadomo co po porzuceniu pracy z tymi ludźmi się dzieje, po prostu istnieje ryzyko, że znikają w systemie. Są szybko potrzebni kolejni pracownicy, bo poprzedni przecież znikli, więc następują kolejne naciski na liberalizację przepisów i błędne koło się zamyka. Akurat w Niemczech testuje się kolejne scenariusze. https://euroislam.pl/niemcy-ulatwia-imigracje-wszystkim-z-calego-swiata/
No więc jednak nie różowe okulary, prawda? No niezbyt lojalni - wracają do domu albo idą do innego pracodawcy w Polsce. W mojej branży na razie nie wyjeżdżają do Niemiec. Owszem słyszałem o jednej takiej historii - grupa Ukraińców opuściła pracodawcę i pojechała do Niemca. Po kilku miesiącach zaczęli wracać z prośbą o przyjęcie z powrotem. Niemiecki chleb jakoś im nie smakował chociaż mieli nań więcej EURO. Sami wrócili - Niemiec ich nie wyrzucił.
Ta ostatnia historia oraz znajomość ukraińskich realiów tam uświadamia mi jakie bywają motywy emigracji i jakiej lojalności można oczekiwać od imigranta. Otóż Ukraińcy w większości kochają swój kraj ale lekceważą swoje państwo i trochę nim gardzą, a elit się boją i też nimi gardzą, a wręcz nienawidzą. Mają po temu poważne powody. Nie przypomina to Koleżeństwu czegoś, na przykład III RP z czasów późnej UW, KLD i PO? No więc kochają ojczyznę, ale im w niej źle bo jest biedna, niesprawiedliwa i często opresyjna. Bo nie broni słabych, tylko wspiera silnych, bogatych i nieuczciwych.I znają już, w zasadzie wszyscy młodzi, UE w szczególności Polskę. Jawi im się jako raj dobrobytu, pokoju, zabawy i sprawiedliwości. W Polsce dobrze płacą, nikt się nie czepia, w pracy raczej uśmiechy i owszem wymagania ale nie ruganie i chamstwo, na ulicach się nie wyróżniają, w sklepach i restauracjach ich obsługują normalnie, koleżeństwo w pracy traktuje normalnie i z zainteresowaniem, a nie jak przybyszy z buszu, prymitywów i podludzi. Wiec przyjeżdżają i często zostają na długo, zaczynają zapuszczać korzenie. Oczywiście wciąż, czasem latami, myślą o powrocie, ale nadal nie ma do czego a tu jest po co zostać. Dla mężczyzn ważnym powodem jest ucieczka przed poborem do Donbasu. Trzeba pamiętać że w Donbasie walczy się i ginie w walce z bliskimi kuzynami - zruszczonymi Ukraińcami lub zukrainionymi Ruskimi mówiącymi sandżakiem lub wprost po rosyjsku wspieranymi przez Ruskich żołnierzy. No i walczy się za kraj który nie dba o swoich tylko ich okrada - jego elity, elity które z Rosją robią ciemne interesy na zaopatrzeniu i przemycie, mimo wojny a czasem wręcz na tej wojnie, a Prezydent nadal ma jakby nigdy nic prywatne fabryki w Rosji. Oczekiwanie od tak doświadczonych ludzi lojalności wobec nowego kraju tylko dlatego ze pozwolił pracować to nadużycie. Zawsze powtarzam że lojalność to stosunek dwustronny. To nie stosunek pan - sługa, a nawet jeśli to pan też ma obowiązek lojalności wobec sługi. Jak jest zdrajcą to sługa ma prawo go zostawić i niech się cieszy jeśli nic więcej. Na lojalność trzeba zasłużyć i ciężko oraz długo na nią pracować. Lepiej zastanówmy się co im proponujemy. Oczekując od nich lojalności za samą wizę z pozwoleniem na pracę zachowujemy się jak aroganccy i butni Niemcy ,Francuzi oraz inne nadęte nacje zachodu UE, wobec Turków, Hindusów, Marokańczyków, Albańczyków i dziesiątek innych nacji które przyjeżdżają. Nienawidzą ich bo oni na to pracują, a nie tylko czy głównie dlatego że z takim zamiarem przyjechali.
posix napisal(a): Nikogo nie musimy sprowadzać tylko dlatego, że jest nas mniej.
Oczywiście. Pisałem o tym jakiś czas temu chyba w wątku niemieckim. Można tak ale to też jest decyzja o poważnych skutkach na przyszłość. Słusznie przypomniał los że nie byłoby problemu gdybyśmy przez ostatnie 20 lat, ja napiszę że 30, mieli dzieci - wystarczająco dużo dzieci. Imigracja to jedno z możliwych rozwiązań - wypełniamy lukę i nadal się rozwijamy jako społeczeństwo i państwo. Od tego jaka to będzie imigracja zależy czy także jako naród i czy przetrwamy w pokoju wewnętrznym jako naród. Na drugim biegunie jest zamknięcie granic. To oznacza kilka dekad depopulacji w warunkach starzejącego się społeczeństwa, stagnacji lub ubożenia. To oznacza osłabianie państwa i ryzyko jego marginalizacji, a nawet pełnego uzależnienia od państwa obcych. Można i tak. Dodam ze to dość trudne bez wychodzenia z UE bo jak ktoś, Afgańczyk, Arab czy Turek, zostanie przyjęty na przykład w Niemczech i zostanie ich obywatelem to nie musi nikogo pytać o zgodę na osiedlenie się w Polsce. Tak więc i z tego powodu lepiej wypełnić tę lukę kim innym. Oczywiście można wyjść z UE.
Ukraińcy mają wprowadzony ruch bezwizowy, przy ich zatrudnieniu nie jest wymagane zezwolenie na pracę, a jedynie oświadczenie o jej powierzeniu. Po trzymiesięcznym zatrudnieniu mogą legalnie kontynuować zatrudnienie u tego samego pracodawcy, jeśli poprawnie złożą wniosek o pobyt czasowy i pracę i uzyskają stempel w paszporcie. Zatem kolejny warunek Rafała jest spełniony. Wprowadzane są kolejne ułatwienia.
W niektórych branżach - sezonowych nie ma możliwości długiego tj stałego zatrudnienia. Niektóre, jak moja, zostały uznane za sezonowe na podstawie arbitralnej decyzji urzędników i polityków którzy nigdy nie pofatygowali się od swoich biurek z na zewnątrz do ludzi poza wypadami na wiece. Po dwoch latach uporczywych tłumavczeń zmienili to ostatnio. Moze sie wiec Ukraińcy w branzy ustablilizują.
To były bardzo sławne sytuacje, gdzie np. plantator truskawek wystawiał kilkaset oświadczeń, czyli po jednym pracowniku na jeden zebrany koszyk truskawek. Uzyskanie polskiej wizy jest po prostu cenne, bo umożliwia poruszanie się po całej Unii.
Może, ale oni pracują tutaj a nie "poruszają się po Unii". Co do plantatorów i ukochanych przez prawicę "firm rodzinnych" wypowiadałem się tutaj wielokrotnie i negatywnie. Znaczna część to chciwe, bezczelne gnoje z korzeniami w głębokiej komunie i esbecji.
Zgadzając się co do meritum, to jedna uwaga techniczna : język będący mieszaniną ukraińskiego i rosyjskiego to surżyk, a Sandżak to region na granicy Serbii i Czarnogóry.
Szwed: Lepsze warunki życia i pracy zatrzymają Polaków w kraju [WYWIAD] W przedsiębiorstwach jest ostry sprzeciw związków zawodowych przeciwko zaniżaniu płac. Skarżą się, że pracodawcy traktują Ukraińców jak tanią siłę roboczą, a to utrudnia prowadzenie negocjacji o podwyżki - powiedział w wywiadzie dla DGP Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
1 stycznia 2018 r. wchodzą w życie nowe zasady zatrudniania cudzoziemców. Tymczasem pracodawcy i urzędy pracy wciąż nie wiedzą, co ich tak naprawdę czeka.
Nowelizacja ustawy została opublikowana już w sierpniu tego roku i tam zawarte są kluczowe zmiany. Natomiast prace nad wszystkimi potrzebnymi rozporządzeniami ministra rodziny, pracy i polityki społecznej zostały już zakończone. Jest ich łącznie sześć. Trwały negocjacje w sprawie ich ostatecznego kształtu.
Pracowali państwo też nad rozporządzeniem, w którym zamieszczony jest katalog państw, których obywatele mogą podjąć pracę na kilka miesięcy w Polsce bez uzyskania zezwolenia, ale jedynie w ramach uproszczonej procedury oświadczeniowej. Czy planują państwo go rozszerzyć?
Obecnie z możliwości podjęcia pracy w Polsce w ramach uproszczonej procedury oświadczeniowej mogą skorzystać obywatele sześciu państw: Ukrainy, Białorusi, Rosji, Gruzji, Mołdawii oraz Armenii. I na razie nie planujemy zmian. Obserwujemy jednak to, co się dzieje. Widzimy np., że zaczyna rosnąć zainteresowanie pracownikami z Indii. Coraz więcej osób z tych stron chce przyjeżdżać do nas do pracy. Na razie rząd pracuje nad polityką migracyjną państwa, która obejmie praktycznie wszystkie aspekty związane z cudzoziemcami, a nie tyko dotyczące rynku pracy. Gdy będą określone kierunki rozwoju w tym zakresie, będziemy podejmować decyzje odnoście do katalogu. Do tej pory głównym kryterium przy wyborze państw w nim uwzględnionych była bliskość geograficzna i kulturowa, co przy pracy krótkoterminowej ma szczególne znaczenie. Czy ostatecznie przyjęte rozwiązania pozwolą ograniczyć nadużycia w zatrudnianiu cudzoziemców? Na przykład związane z niekontrolowanym napływem Ukraińców do Polski.
Od nowego roku będą podstawy do odmowy wpisu rejestracji oświadczenia dla pozoru, czyli jeśli miałoby ono służyć innym celom niż faktyczne zatrudnienie cudzoziemca. Ponadto zgodnie z nowymi przepisami zostanie wprowadzony wymóg poświadczenia przez pracodawcę, że cudzoziemiec, który przyjechał do Polski, podjął pracę, natomiast o zakończeniu jego pracy jest możliwość poinformowania, ale nie obowiązek. Po roku obowiązywania nowych regulacji przeanalizujemy, jak się sprawdziły. Jednym z problemów może być to, że pracodawca co prawda będzie musiał poinformować urząd, czy obcokrajowiec faktycznie po przyjeździe do Polski podjął pracę, ale już nie zawsze dowiemy się, czy np. po dwóch czy trzech dniach nie rezygnował i np. pracuje gdzie indziej nielegalnie. W tym zakresie możemy stracić kontrolę nad przepływem cudzoziemców. Ktoś może nam zniknąć z systemu, a przecież chcemy mieć jasność, co się dzieje z obcokrajowcami w Polsce. Pracujemy nad wymianą danych pomiędzy odpowiednimi służbami za pośrednictwem systemu teleinformatycznego, który pozwoli śledzić np., jak cudzoziemcy zmieniają miejsca pracy, a jednocześnie szybciej reagować na nadużycia. Dlatego trzeba będzie się zastanowić, czy wprowadzić uszczelnienie polegające na tym, aby pracodawca miał obowiązek informować nie tylko o fakcie podjęcia, ale także o rezygnacji z pracy przez obcokrajowca. Zdajemy sobie sprawę, że teraz w wielu branżach brakuje pracowników, brakuje rąk do pracy, dlatego konkurują o Ukraińców, bo wiedzą, że bez nich sobie nie poradzą. A to wywołuje większą rotację cudzoziemców między różnymi zakładami, bo zaczynają przebierać w ofertach – wybierają te lepiej płatne. Z tego też powodu trzeba będzie się zastanowić, czy potrzebne jest dalsze uszczelnienie nowych przepisów.
Skoro twierdzi pan, że teraz wiele sektorów nie poradzi sobie bez cudzoziemców, to jaki jest sens wprowadzania od 1 stycznia limitowania liczby obcokrajowców w drodze rozporządzenia – np. w poszczególnych regionach czy branżach. Taką możliwość dają rządowi nowe przepisy. Czy ministerstwo zamierza z nich korzystać?
Na razie takich planów nie ma i nie ma rozporządzenia, które wprowadzałoby takie limity. Ale uważam, że takie rozwiązanie jest potrzebne, dlatego jest w ustawie przewidziana taka możliwość. Jeżeli będziemy widzieć, że w danym regionie albo branży jest nadmiar pracowników, będziemy mogli wprowadzać ograniczenia. W zakładach pracy jest ostry sprzeciw związków zawodowych przeciwko zaniżaniu płac. Skarżą się, że pracodawcy traktują Ukraińców jak tanią siłę roboczą, a to psuje im negocjacje o podwyżki. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce w jednej z firm. Związki zawodowe chciały negocjować podwyżki. Tymczasem pracodawca załatwił sobie tańszych pracowników z Ukrainy za pośrednictwem agencji zatrudnienia, a Polacy, którym warunki nie odpowiadały, mogli albo zostać na starych zasadach, albo zwolnić się z pracy. Często polscy pracownicy są wypychani do pracy za granicę, zwłaszcza do miejscowości przygranicznych. Tak się dzieje, gdy polski pracodawca nie chce mu podwyższyć pensji, bo wie, że na miejsce pracownika znajdzie tańszego obcokrajowca. To jest błędne koło. Jeżeli chcemy zatrzymać Polaków w kraju, to musimy im stwarzać lepsze warunki zarówno pracy, jak i życia. Jednym z najczęściej podawanych powodów wyjazdu Polaków za granicę jest poziom wynagrodzeń. Zatem, jeżeli go nie poprawimy, to nie zatrzymamy emigracji.
Związkowcy już zabiegają o wprowadzenie limitów na zatrudnianie cudzoziemców mimo że taka możliwość praktycznie pojawi się dopiero 1 stycznia.
Czyli w nowym roku na biurku ministra może pojawić się stos wniosków o limity, o które apelują związkowcy. Pracownicy będą na ministerstwo wywierali presję, aby odgórnie ograniczyć zatrudnianie cudzoziemców?
Takie sygnały mamy z całej Polski. Obcokrajowcy są obecnie zatrudniani w każdej branży i regionie naszego kraju. Jeszcze kilka lat temu korzystali z ich pomocy głównie rolnicy podczas zbiorów. Teraz to się zaczyna zmieniać. Rolnictwo nie jest już tutaj dominującą branżą, ale budownictwo, przemysł czy handel. Dlatego trzeba będzie się nad tymi kwestiami pochylić. Związkowcy na pewno będą domagać się ograniczeń, bo już teraz o tym głośno mówią.
Obawy związane z nowymi zasadami zatrudniania cudzoziemców mają nie tylko pracodawcy, lecz także urzędy pracy. Mogą nie podołać przepisom, zwłaszcza na początku ich obowiązywania. A to z kolei spowoduje kolejki do rejestracji oświadczeń albo wydania zezwoleń do prac sezonowych. Czy obawia się pan paraliżu urzędów pracy? To może odciąć firmy od pracowników, których tak bardzo potrzebują.
Nie mam takich obaw. Po pierwsze, urzędy pracy będą miały zapewnione środki na realizację tego zadania. Za złożenie wniosku o wydanie zezwolenia do pracy sezonowej czy rejestrację oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi trzeba będzie zapłacić 30 zł. Połowa tej kwoty trafi do starostów. To pozwoli im zapewnić dodatkowe etaty w powiatowych urzędach pracy. Po drugie, dla zminimalizowania trudności wynikających z wejścia w życie zmian przewidzieliśmy w całym 2018 r. okres przejściowy. Do końca grudnia 2018 r. jest możliwość korzystania z oświadczeń zarejestrowanych przez powiatowe urzędy pracy jeszcze w 2017 r. na starych zasadach. Będzie to dotyczyło także prac sezonowych. Obserwujemy już teraz, że część pracodawców rejestruje oświadczenia dotyczące pracy cudzoziemców w przyszłym roku. Po trzecie, już od dwóch miesięcy przeszkoleni przez nas trenerzy multiplikatorzy prowadzą w powiatowych urzędach pracy szkolenia na temat nowych zasad zatrudniania cudzoziemców. Zatem nie powinny stanowić one dla nich problemu. Urzędy powinny być przygotowane. Potrzebują wsparcia i zmian, ale w innych kwestiach, niekoniecznie związanych z zatrudnieniem cudzoziemców. Jakich?
Zależy nam na tym, aby urzędnicy byli bardziej elastyczni. Chcemy zerwać z ich mechanicznym podejściem do spraw. Nie można analizować sytuacji na rynku pracy tylko pod kątem statystycznym. Często prowadzone przez nie zadania aktywizacyjne mijają się z celem. Urzędy pracy wymagają reformy. Ale w tej kadencji, z uwagi na protesty samorządowców, wycofaliśmy się już z tego, aby ich zadania przeszły z administracji samorządowej do rządowej. Natomiast pracujemy nad nową ustawą dotyczącą rynku pracy. W dużej mierze będzie się ona opierała na dotychczasowych przepisach. Nowa ustawa będzie bardziej odpowiadała na obecne potrzeby rynku pracy, m.in. mniejszego bezrobocia, będzie bardziej elastyczna. Chcemy, aby dyrektorzy urzędów pracy nie byli tak ograniczeni, jak są obecnie. Żeby mieli więcej możliwości szybszego reagowania. Dlatego likwidujemy limity wiekowe przy korzystaniu z instrumentów rynku pracy, odejdziemy też od profilowania. Nie chcemy takiej sytuacji, jak ma miejsce dzisiaj, że przychodzi osoba i chce skorzystać ze stażu czy wsparcia na podjęcie działalności. Urząd pieniądze ma, ale wsparcia przydzielić nie może, bo zainteresowany nie spełnia warunków formalnych, np. ukończył 30 lat. Z tym musimy skończyć. Dlatego konieczne są zmiany. Nie zamierzamy z nimi zwlekać. http://www.gazetaprawna.pl/amp/1092877,szwed-lepsze-warunki-zycia-i-pracy-zatrzymaja-polakow-w-kraju-wywiad.html?__twitter_impression=true
W_Nieszczególny napisal(a): Zgadzając się co do meritum, to jedna uwaga techniczna : język będący mieszaniną ukraińskiego i rosyjskiego to surżyk, a Sandżak to region na granicy Serbii i Czarnogóry.
A co do związków zawodowych to mają takie zadania że walczą o pensje. Lepiej by się zajęły negocjacjami z pracodawcami i zakładaniem kół w zakładach prywatnych, szczególnie średnich bo w małych to chyba niewykonalne, a nie walką z Ukraińcami. Jeśli chodzi o Ukraińców to najlepiej ochronią miejsca pracy dla Polaków jak zadbają o to aby Ukraińcy byli traktowani tak samo jak oni i zarabiali za to samo takie same stawki. W mojej branży tak jest i dbają o to sami pracodawcy.
To idiotyzm że nie trzeba raportować o odejściach pracowników z Ukrainy. To rzeczywiście plaga bo pracodawca często ponosi spore koszty i poświęca duży wysiłek na zatrudnienie takiego pracownika. Niestety zwykle odchodzi on do nieuczciwego" przedsiębiorcy rodzinnego pracować u niego na czarno. Netto zarobi więcej ale państwo i uczciwy traci. Za zatrudnianie na czarno powinno być realne zagrożenie bankructwem.
Dużą nieufność budzą we mnie wszelkie agencje pracy czasowej oraz agencje organizujące obcokrajowców. Potrzeba ich istnienia wynika głownie ze zbyt skomplikowanych procedur i obawy pracodawców ze nie dadzą sobie z nimi rady. To powinny robić urzędy pracy we współpracy międzynarodowej w tym via konsulaty, a nie jacyś pośrednicy. Gdyby tak było Ukraińcy sami by przyszli do tych punktów w konsulatach, a nie do podejrzanych pośredników. Może w przyszłości to się zmieni, ale na razie są wciąż tysiące chętnych. Te agencje to tez zachodni wynalazek. Tam maja bzika na punkcie outsourcingu i pracy czasowej. Bzdura.
"Tymczasem pracodawca załatwił sobie tańszych pracowników z Ukrainy za pośrednictwem agencji zatrudnienia, a Polacy, którym warunki nie odpowiadały, mogli albo zostać na starych zasadach, albo zwolnić się z pracy. Często polscy pracownicy są wypychani do pracy za granicę, zwłaszcza do miejscowości przygranicznych. Tak się dzieje, gdy polski pracodawca nie chce mu podwyższyć pensji, bo wie, że na miejsce pracownika znajdzie tańszego obcokrajowca. To jest błędne koło. Jeżeli chcemy zatrzymać Polaków w kraju, to musimy im stwarzać lepsze warunki zarówno pracy, jak i życia. Jednym z najczęściej podawanych powodów wyjazdu Polaków za granicę jest poziom wynagrodzeń. Zatem, jeżeli go nie poprawimy, to nie zatrzymamy emigracji." Tymczasem
"...Z danych Federalnej Agencji Pracy za lipiec br. wynika, że w ciągu roku liczba zatrudnionych w Niemczech wzrosła o około 700 tys. osób. Było wśród nich 330 tys. Niemców i aż 370 tys. cudzoziemców, z których większość pochodzi z Europy Wschodniej, głównie z Polski i Rumunii – podał w niedzielę „FAS” – niedzielne wydanie „Frankfurter Allgemeine Zeitung..."
"...Bez Polaków i Rumunów w Niemczech budowano by znacznie mniej domów i mieszkań...” – czytamy w „FAS”.ttps://amp-dw-com.cdn.ampproject.org/v/s/amp.dw.com/pl/fas-polacy-lekarstwem-na-brak-r%C4%85k-do-pracy-w-rfn/a-45785115?amp_js_v=a2&_gsa=1&usqp=mq331AQECAFYAQ%3D%3D#referrer=https%3A%2F%2Fwww.google.com&_tf=%C5%B9r%C3%B3d%C5%82o%3A%20%251%24s&share=https%3A%2F%2Fwww.dw.com%2Fpl%2Ffas-polacy-lekarstwem-na-brak-r%25C4%2585k-do-pracy-w-rfn%2Fa-45785115
"...Jak twierdzi a Krzysztof Inglot, prezes agencji zatrudnienia Personnel Service, która specjalizuje się w rekrutacji pracowników z Ukrainy, Niemcy z 3-4 krotnie wyższymi zarobkami niż w Polsce, już teraz są dla wielu z nich bardzo kuszącą alternatywą. Ukraińcy, którzy od maja ubiegłego roku mogą bez wiz podróżować po całej Unii nie mogą wprawdzie legalnie pracować za Odrą, ale- zdaniem Inglota- niemieckie służby imigracyjne przymykają oko na Ukraińców zatrudnianych na czarno na budowach.
Nowe ułatwienia imigracyjne spowodują zaś, że pracownicy ze wschodu przepłyną wielką falą za Odrę Wskazuje na to niedawne badanie Otto Workforce, w którym 37 proc. Ukraińców pracujących w Polsce przyznało ,że rozważa wyjazd do pracy w innym kraju- najczęściej w Niemczech i Wielkiej Brytanii..." https://www.rp.pl/Rynek-pracy/310049964-Klopoty-na-rynku-pracy-Niemcy-zabiora-nam-Ukraincow.html
No i te agencje będą na wprzódki rekrutować Ukraińców dla Niemców. Sporo pojedzie, część potem wróci. Tak to działa. Możemy Niemcom pomóc utrudniając Ukraińcom w Polsce życie.
To zdanie o "wypychaniu polskich pracowników za granicę" przy pomocy niższych pensji dla Ukraińców Kolega przytacza drugi raz. Autor tak to interpretuje, ale przecież niżej Kolega wyjaśnił jak to działa. Jest grupa pracowników, duża dla której wynagrodzenie jest absolutnie najważniejsze i dla nieco wyższego rzucą aktualną prace i kraj i pojadą gdzie indziej. No i nic ich nie zatrzyma poza płacą na wolnym rynku pracy, a UE takim jest choć mocno niedoskonałym. Jednak na wyższe wynagrodzenie musi być pracodawcę stać, czyli musi być wydajność i tu się kółko zamyka. Inna rzecz że te 3-4 krotnie wyższe wynagrodzenia w Niemczech to już raczej przeszłość i mit. W Polsce Ukrainiec na budowie zarobi w sezonie około 4-4.500 netto na rękę, czyli ca 6.000 brutto. Na rękę to netto 1.000 EURO. Zarobi na budowie w Niemczech 3-4.000 EURO netto? No chyba nie, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę opodatkowanie w Niemczech. A nawet gdyby zarobił to jakie będzie miał koszty życia? Pewnie też ze dwa razy wyższe niż w Polsce. Tak więc zaryzykuję hipotezę że wynagrodzenie netto będzie w Niemczech dla Ukraińca góra dwa razy wyższe niż w Polsce, a dochód dyspozycyjny jeszcze mniej. Oczywiście to jest dla niego warte zastanowienia, ale nie powinno spowodować exodusu Ukraińców do Niemiec. Pewnie będzie jak w przykładzie który podałem - pierwsza duża fala i odpływ, a potem jakaś część będzie tam a większość jednak zostanie u nas, szczególnie że pensje jednak rosną.
"To zdanie o "wypychaniu polskich pracowników za granicę" przy pomocy niższych pensji dla Ukraińców Kolega przytacza drugi raz. Autor tak to interpretuje, ale przecież niżej Kolega wyjaśnił jak to działa. Jest grupa pracowników, duża dla której wynagrodzenie jest absolutnie najważniejsze i dla nieco wyższego rzucą aktualną prace i kraj i pojadą gdzie indziej. No i nic ich nie zatrzyma poza płacą na wolnym rynku pracy, a UE takim jest choć mocno niedoskonałym. Jednak na wyższe wynagrodzenie musi być pracodawcę stać, czyli musi być wydajność i tu się kółko zamyka."
To wszystko prawda. Mnie zastanawia dlaczego "Największą skłonność do emigracji mają osoby mieszkające na Mazowszu" skoro "Najlepiej zarabia się w województwie mazowieckim" Prawdopodobnie jednym z powodów (na pewno nie jedynym) jest fakt że jedna trzecia imigrantów właśnie trafia do województwa mazowieckiego, głównie do Warszawy a " "W aglomeracji Warszawy imigranci zarabiają miesięcznie o ok. 30 proc. mniej niż polscy pracownicy, ale różnica dotycząca stawki godzinowej jest większa; imigranci pracują zwykle więcej godzin niż Polacy - wynika z opublikowanego w czwartek raportu NBP."
No więc przynajmniej na Mazowszu "wypychanie polskich pracowników za granicę" przy pomocy niższych pensji dla Ukraińców " może mieć miejsce.
"Pewnie będzie jak w przykładzie który podałem - pierwsza duża fala i odpływ, a potem jakaś część będzie tam a większość jednak zostanie u nas, szczególnie że pensje jednak rosną." Chyba że Ukraińcy zaczną być wypierani przez mniej mobilnych pracowników z Indii czy Nepalu.
"W przypadku pracowników spoza Europy potrzebna jest zgoda urzędu wojewódzkiego, a gdy pracownik jest niezadowolony, zmiana pracodawcy jest możliwa, choć biurokracja jest znacznie bardziej uciążliwa i zajmuje co najmniej 30 dni, zaś w niektórych województwach nawet kilka miesięcy – dodaje Kołodziejczyk.
No może ich z Warszawy wypychają. Tyle ze trzeba by się wgłębić w te statystyki bo w Mazowieckiem średnia podbija Warszawa, a w Warszawie są branże i firmy podbijające jej średnią. Rzeczywiście zapewne Ukraińcy jeszcze nie stanowią liczącej się grupy w bankach, ubezpieczalniach, kancelariach prawnych, firmach doradczych i audytorskich oraz centralach firm czy choćby oddziałów krajowych korporacji międzynarodowych a to one pchają średnią w górę. Wszystko więc być może. Co do Nepalczyków i Hindusów to wydaje mi się to chwilowa moda, a jeśli się rozwinie to ślepą uliczką. Jeśli już to postradziecka Azja Centralna - jednak choc ruski znają, przesadnie muslimscy nie są jeśli są, bo nie wszyscy, albo Wietnam bo oni sytuację postkomuszą znają.
W_Nieszczególny napisal(a): Nie wydaje mię się, aby samo "manie dzieci" przez Polaków przez ostatnie 20 lat byłoby czymś radykalnie poprawiającym naszą sytuację. Przypuszczam raczej że tylko statystyki emigracji Polaków na zachód byłyby kilka razy większe.
Świat wyglądałby zupełnie inaczej. Inne branże by się rozwijały- np. mniej byłoby dizajnerskiego wystroju wnętrz, wszystkich takich śmakich fryzjerów, wizażystów, parkietów z ostatniego drzewka w Amazonii, klubów picia whiskey 15 lat wymaczanej w kaloszu szkockiego kloszarda, kraftowych piw o nazwie Morświn ... Deweloperzy zmuszeni byliby mieć więcej 3-4 pokojowych mieszkań. Mniej byłoby błyszczących nówka-sztuka szpanerskich aut, a więcej używanych kombi i vanów. Zamiast aptek mogłyby być klubiki sportowe, sale zabaw itp itd. Ogólnie- doszłoby do przesunięcia wydatków konsumpcyjno-zbytkowych, w stronę konsumpcji bieżąco- rodzinnej. Ot, choćby więcej żywności by kupowano.
Parę lat temu Ukrainka (!) mówiła mi- "Ale tu u was w Warszawie mało dzieci. Nie ma dzieci!"
Zaczynam dostrzegać ilościową zmianę. W Falenicy mieszkam obok placu zabaw. Coraz więcej maluchów przychodzi. Mimo, że w okolicy jest kilka innych podobnych.
W_Nieszczególny napisal(a): Nie wydaje mię się, aby samo "manie dzieci" przez Polaków przez ostatnie 20 lat byłoby czymś radykalnie poprawiającym naszą sytuację. Przypuszczam raczej że tylko statystyki emigracji Polaków na zachód byłyby kilka razy większe.
Świat wyglądałby zupełnie inaczej. Inne branże by się rozwijały- np. mniej byłoby dizajnerskiego wystroju wnętrz, wszystkich takich śmakich fryzjerów, wizażystów, parkietów z ostatniego drzewka w Amazonii, klubów picia whiskey 15 lat wymaczanej w kaloszu szkockiego kloszarda, kraftowych piw o nazwie Morświn ... Deweloperzy zmuszeni byliby mieć więcej 3-4 pokojowych mieszkań. Mniej byłoby błyszczących nówka-sztuka szpanerskich aut, a więcej używanych kombi i vanów. Zamiast aptek mogłyby być klubiki sportowe, sale zabaw itp itd. Ogólnie- doszłoby do przesunięcia wydatków konsumpcyjno-zbytkowych, w stronę konsumpcji bieżąco- rodzinnej. Ot, choćby więcej żywności by kupowano.
Parę lat temu Ukrainka (!) mówiła mi- "Ale tu u was w Warszawie mało dzieci. Nie ma dzieci!"
Bajkopisarstwo. Świat wygłądałby itd.... Spojrzmy na realia. Wg sondazu wsrod ludzi w wieku reprodukc. pierwsze miejsca zajmuje rodzina. Ale na pytanie uzupelniające: co jesli sytuacja materialna waszego malzenstwa bylaby zła - wiekszosc młodych mezczyzn deklarowala rezygnację w pierwszej kolejnosci z "mania dzieci" zamiast z mania samochodu. I co pan zrobisz? Tak jest i juz
A wiec okrzyk "rodzić dzieci, wiecej dzieci" (jak powtarzał wiele lat temu Mech) było zawsze denerwującym pohukiwaniem dopoki poza okrzykiem "rodzic dzieci" nie poszła realna propozycja, realna zmiana taka jak np. 500+.
Nie da sie rozwiazac tego problemu inaczej jak kompleksowo. I dlatego m.zd. kol. Nieszczegolny dobrze prawi.
Wałkowaliśmy temat. Na Zachodzie UE dobrobyt mają od lat 70-tych najpóźniej to jest około 50 lat. Mieli bezpieczeństwo i stabilizację. I co? Nie mają dzieci i wymierają.
A co do tego jak "świat wyglądałby", pytanie to natchło mnie przy podziwianiu niezliczonych tłumow ciągnacych przez Meksyk do USA, a przedtem tłumow wylewających sie u brzegow Europy. Mianowicie jak swiat wyglądałby, gdyby nie smartfon z internetem w kazdej ręce, i czasza anteny satelitarnej na kazdym niemal domu z dykty
Eurostat: Polska przyjęła największą liczbę imigrantów w Unii
Eurostat podał ciekawe dane. Okazuje się, że Polska w 2017 r. wydała 683 tys. pozwoleń na zamieszkanie osobom spoza UE. To najwięcej pośród wszystkich państw Wspólnoty. Najwięcej, bo aż 85,7 proc. imigrantów pochodziło z Ukrainy. Na drugim miejscu za Polską znaleźli się Niemcy (535,4 tys. zezwoleń), za nimi Wielka Brytania (517 tys.) oraz Francja (250,2 tys.). W całej Unii Europejskiej wydano rok temu o 4 proc. więcej zezwoleń na pobyt niż w 2016 r. (3,1 mln) - podaje Eurostat. Głównym powodem imigracji do naszego kraju jest podjęcie pracy zarobkowej (87 proc. pozwoleń).
Polska przyjęła największą liczbę imigrantów w Unii Polska jest na trzecim miejscu w UE pod względem liczby zezwoleń w przeliczeniu na tysiąc swoich obywateli. Wydaliśmy 18 zezwoleń na 1000 mieszkańców. Więcej od nas zezwoleń w przeliczeniu na liczbę mieszkańców wydały jedynie Malta (23) i Cypr (22), jednak oba te niewielkie kraje znajdują się bezpośrednio na szlakach wędrówek imigrantów z Afryki Płn. i Bliskiego Wschodu.
Polska najchętniej przyznaje zezwolenia na pobyt z powodu zatrudnienia (59 proc. wszystkich zezwoleń na pobyt w UE wydanych z tego powodu). 87 proc. zezwoleń wydanych przez polskie urzędy w 2017 r. zostało wydanych właśnie z powodu podjęcia pracy przez składającego wniosek. Włochy, Hiszpania i Belgia wydają większość zezwoleń z powodów rodzinnych, np. łączenia małżeństw i rodzin.
Co więcej, według raportu OECD Polska znalazła się na trzecim miejscu (zaraz po USA i Niemcach) pod względem napływu obcokrajowców do kraju.
Kolejna zaslona dymna dla rządu.Jak to było ,acha "przyjazd niby na studiowanie. ".Teraz "PO-wscy prezydenci miast " beda nam sprowadzac "islamskich migrantów"
@KrystPawlowicz Nie dajmy zamilczeć niewygodnego dla PO faktu, że PO-wscy prezydenci miast chcą wykonać swą obietnicę zawartą w "Deklaracji..." wobec UE z 2017 i wbrew interesom Polaków sprowadzić do nas islamskich migrantów Zob. ośw. B. Mazurek w spr. spotu "Bezpieczny samorząd" No właśnie.Nie dajmy sie zamilczeć .A co z tym Pani Krystyno?
Komentarz
PS: Ten hotel robotniczy to jak na moje oko co najmniej przyzwoite 3 gwiazdki +. No tylko zagęszczenie nieco większe bo pokoje 3-4 osobowe.
Akurat w Niemczech testuje się kolejne scenariusze.
https://euroislam.pl/niemcy-ulatwia-imigracje-wszystkim-z-calego-swiata/
Dziękuję za odpowiedzi.
https://www.rp.pl/Wywiady/309169941-Pradeep-Kumar-szef-fundacji-ktora-w-Indiach-propaguje-nauke-w-Polsce-Hindusi-przyjezdzaja-pakietami.html
Ta ostatnia historia oraz znajomość ukraińskich realiów tam uświadamia mi jakie bywają motywy emigracji i jakiej lojalności można oczekiwać od imigranta. Otóż Ukraińcy w większości kochają swój kraj ale lekceważą swoje państwo i trochę nim gardzą, a elit się boją i też nimi gardzą, a wręcz nienawidzą. Mają po temu poważne powody. Nie przypomina to Koleżeństwu czegoś, na przykład III RP z czasów późnej UW, KLD i PO? No więc kochają ojczyznę, ale im w niej źle bo jest biedna, niesprawiedliwa i często opresyjna. Bo nie broni słabych, tylko wspiera silnych, bogatych i nieuczciwych.I znają już, w zasadzie wszyscy młodzi, UE w szczególności Polskę. Jawi im się jako raj dobrobytu, pokoju, zabawy i sprawiedliwości. W Polsce dobrze płacą, nikt się nie czepia, w pracy raczej uśmiechy i owszem wymagania ale nie ruganie i chamstwo, na ulicach się nie wyróżniają, w sklepach i restauracjach ich obsługują normalnie, koleżeństwo w pracy traktuje normalnie i z zainteresowaniem, a nie jak przybyszy z buszu, prymitywów i podludzi. Wiec przyjeżdżają i często zostają na długo, zaczynają zapuszczać korzenie. Oczywiście wciąż, czasem latami, myślą o powrocie, ale nadal nie ma do czego a tu jest po co zostać. Dla mężczyzn ważnym powodem jest ucieczka przed poborem do Donbasu. Trzeba pamiętać że w Donbasie walczy się i ginie w walce z bliskimi kuzynami - zruszczonymi Ukraińcami lub zukrainionymi Ruskimi mówiącymi sandżakiem lub wprost po rosyjsku wspieranymi przez Ruskich żołnierzy. No i walczy się za kraj który nie dba o swoich tylko ich okrada - jego elity, elity które z Rosją robią ciemne interesy na zaopatrzeniu i przemycie, mimo wojny a czasem wręcz na tej wojnie, a Prezydent nadal ma jakby nigdy nic prywatne fabryki w Rosji. Oczekiwanie od tak doświadczonych ludzi lojalności wobec nowego kraju tylko dlatego ze pozwolił pracować to nadużycie. Zawsze powtarzam że lojalność to stosunek dwustronny. To nie stosunek pan - sługa, a nawet jeśli to pan też ma obowiązek lojalności wobec sługi. Jak jest zdrajcą to sługa ma prawo go zostawić i niech się cieszy jeśli nic więcej. Na lojalność trzeba zasłużyć i ciężko oraz długo na nią pracować. Lepiej zastanówmy się co im proponujemy. Oczekując od nich lojalności za samą wizę z pozwoleniem na pracę zachowujemy się jak aroganccy i butni Niemcy ,Francuzi oraz inne nadęte nacje zachodu UE, wobec Turków, Hindusów, Marokańczyków, Albańczyków i dziesiątek innych nacji które przyjeżdżają. Nienawidzą ich bo oni na to pracują, a nie tylko czy głównie dlatego że z takim zamiarem przyjechali.
Szwed: Lepsze warunki życia i pracy zatrzymają Polaków w kraju [WYWIAD]
W przedsiębiorstwach jest ostry sprzeciw związków zawodowych przeciwko zaniżaniu płac. Skarżą się, że pracodawcy traktują Ukraińców jak tanią siłę roboczą, a to utrudnia prowadzenie negocjacji o podwyżki - powiedział w wywiadzie dla DGP Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
1 stycznia 2018 r. wchodzą w życie nowe zasady zatrudniania cudzoziemców. Tymczasem pracodawcy i urzędy pracy wciąż nie wiedzą, co ich tak naprawdę czeka.
Nowelizacja ustawy została opublikowana już w sierpniu tego roku i tam zawarte są kluczowe zmiany. Natomiast prace nad wszystkimi potrzebnymi rozporządzeniami ministra rodziny, pracy i polityki społecznej zostały już zakończone. Jest ich łącznie sześć. Trwały negocjacje w sprawie ich ostatecznego kształtu.
Pracowali państwo też nad rozporządzeniem, w którym zamieszczony jest katalog państw, których obywatele mogą podjąć pracę na kilka miesięcy w Polsce bez uzyskania zezwolenia, ale jedynie w ramach uproszczonej procedury oświadczeniowej. Czy planują państwo go rozszerzyć?
Obecnie z możliwości podjęcia pracy w Polsce w ramach uproszczonej procedury oświadczeniowej mogą skorzystać obywatele sześciu państw: Ukrainy, Białorusi, Rosji, Gruzji, Mołdawii oraz Armenii. I na razie nie planujemy zmian. Obserwujemy jednak to, co się dzieje. Widzimy np., że zaczyna rosnąć zainteresowanie pracownikami z Indii. Coraz więcej osób z tych stron chce przyjeżdżać do nas do pracy. Na razie rząd pracuje nad polityką migracyjną państwa, która obejmie praktycznie wszystkie aspekty związane z cudzoziemcami, a nie tyko dotyczące rynku pracy. Gdy będą określone kierunki rozwoju w tym zakresie, będziemy podejmować decyzje odnoście do katalogu. Do tej pory głównym kryterium przy wyborze państw w nim uwzględnionych była bliskość geograficzna i kulturowa, co przy pracy krótkoterminowej ma szczególne znaczenie.
Czy ostatecznie przyjęte rozwiązania pozwolą ograniczyć nadużycia w zatrudnianiu cudzoziemców? Na przykład związane z niekontrolowanym napływem Ukraińców do Polski.
Od nowego roku będą podstawy do odmowy wpisu rejestracji oświadczenia dla pozoru, czyli jeśli miałoby ono służyć innym celom niż faktyczne zatrudnienie cudzoziemca. Ponadto zgodnie z nowymi przepisami zostanie wprowadzony wymóg poświadczenia przez pracodawcę, że cudzoziemiec, który przyjechał do Polski, podjął pracę, natomiast o zakończeniu jego pracy jest możliwość poinformowania, ale nie obowiązek. Po roku obowiązywania nowych regulacji przeanalizujemy, jak się sprawdziły. Jednym z problemów może być to, że pracodawca co prawda będzie musiał poinformować urząd, czy obcokrajowiec faktycznie po przyjeździe do Polski podjął pracę, ale już nie zawsze dowiemy się, czy np. po dwóch czy trzech dniach nie rezygnował i np. pracuje gdzie indziej nielegalnie. W tym zakresie możemy stracić kontrolę nad przepływem cudzoziemców. Ktoś może nam zniknąć z systemu, a przecież chcemy mieć jasność, co się dzieje z obcokrajowcami w Polsce. Pracujemy nad wymianą danych pomiędzy odpowiednimi służbami za pośrednictwem systemu teleinformatycznego, który pozwoli śledzić np., jak cudzoziemcy zmieniają miejsca pracy, a jednocześnie szybciej reagować na nadużycia. Dlatego trzeba będzie się zastanowić, czy wprowadzić uszczelnienie polegające na tym, aby pracodawca miał obowiązek informować nie tylko o fakcie podjęcia, ale także o rezygnacji z pracy przez obcokrajowca. Zdajemy sobie sprawę, że teraz w wielu branżach brakuje pracowników, brakuje rąk do pracy, dlatego konkurują o Ukraińców, bo wiedzą, że bez nich sobie nie poradzą. A to wywołuje większą rotację cudzoziemców między różnymi zakładami, bo zaczynają przebierać w ofertach – wybierają te lepiej płatne. Z tego też powodu trzeba będzie się zastanowić, czy potrzebne jest dalsze uszczelnienie nowych przepisów.
Skoro twierdzi pan, że teraz wiele sektorów nie poradzi sobie bez cudzoziemców, to jaki jest sens wprowadzania od 1 stycznia limitowania liczby obcokrajowców w drodze rozporządzenia – np. w poszczególnych regionach czy branżach. Taką możliwość dają rządowi nowe przepisy. Czy ministerstwo zamierza z nich korzystać?
Na razie takich planów nie ma i nie ma rozporządzenia, które wprowadzałoby takie limity. Ale uważam, że takie rozwiązanie jest potrzebne, dlatego jest w ustawie przewidziana taka możliwość. Jeżeli będziemy widzieć, że w danym regionie albo branży jest nadmiar pracowników, będziemy mogli wprowadzać ograniczenia. W zakładach pracy jest ostry sprzeciw związków zawodowych przeciwko zaniżaniu płac. Skarżą się, że pracodawcy traktują Ukraińców jak tanią siłę roboczą, a to psuje im negocjacje o podwyżki. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce w jednej z firm. Związki zawodowe chciały negocjować podwyżki. Tymczasem pracodawca załatwił sobie tańszych pracowników z Ukrainy za pośrednictwem agencji zatrudnienia, a Polacy, którym warunki nie odpowiadały, mogli albo zostać na starych zasadach, albo zwolnić się z pracy. Często polscy pracownicy są wypychani do pracy za granicę, zwłaszcza do miejscowości przygranicznych. Tak się dzieje, gdy polski pracodawca nie chce mu podwyższyć pensji, bo wie, że na miejsce pracownika znajdzie tańszego obcokrajowca. To jest błędne koło.
Jeżeli chcemy zatrzymać Polaków w kraju, to musimy im stwarzać lepsze warunki zarówno pracy, jak i życia. Jednym z najczęściej podawanych powodów wyjazdu Polaków za granicę jest poziom wynagrodzeń. Zatem, jeżeli go nie poprawimy, to nie zatrzymamy emigracji.
Związkowcy już zabiegają o wprowadzenie limitów na zatrudnianie cudzoziemców mimo że taka możliwość praktycznie pojawi się dopiero 1 stycznia.
Czyli w nowym roku na biurku ministra może pojawić się stos wniosków o limity, o które apelują związkowcy. Pracownicy będą na ministerstwo wywierali presję, aby odgórnie ograniczyć zatrudnianie cudzoziemców?
Takie sygnały mamy z całej Polski. Obcokrajowcy są obecnie zatrudniani w każdej branży i regionie naszego kraju. Jeszcze kilka lat temu korzystali z ich pomocy głównie rolnicy podczas zbiorów. Teraz to się zaczyna zmieniać. Rolnictwo nie jest już tutaj dominującą branżą, ale budownictwo, przemysł czy handel. Dlatego trzeba będzie się nad tymi kwestiami pochylić. Związkowcy na pewno będą domagać się ograniczeń, bo już teraz o tym głośno mówią.
Obawy związane z nowymi zasadami zatrudniania cudzoziemców mają nie tylko pracodawcy, lecz także urzędy pracy. Mogą nie podołać przepisom, zwłaszcza na początku ich obowiązywania. A to z kolei spowoduje kolejki do rejestracji oświadczeń albo wydania zezwoleń do prac sezonowych. Czy obawia się pan paraliżu urzędów pracy? To może odciąć firmy od pracowników, których tak bardzo potrzebują.
Nie mam takich obaw. Po pierwsze, urzędy pracy będą miały zapewnione środki na realizację tego zadania. Za złożenie wniosku o wydanie zezwolenia do pracy sezonowej czy rejestrację oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi trzeba będzie zapłacić 30 zł. Połowa tej kwoty trafi do starostów. To pozwoli im zapewnić dodatkowe etaty w powiatowych urzędach pracy. Po drugie, dla zminimalizowania trudności wynikających z wejścia w życie zmian przewidzieliśmy w całym 2018 r. okres przejściowy. Do końca grudnia 2018 r. jest możliwość korzystania z oświadczeń zarejestrowanych przez powiatowe urzędy pracy jeszcze w 2017 r. na starych zasadach. Będzie to dotyczyło także prac sezonowych. Obserwujemy już teraz, że część pracodawców rejestruje oświadczenia dotyczące pracy cudzoziemców w przyszłym roku. Po trzecie, już od dwóch miesięcy przeszkoleni przez nas trenerzy multiplikatorzy prowadzą w powiatowych urzędach pracy szkolenia na temat nowych zasad zatrudniania cudzoziemców. Zatem nie powinny stanowić one dla nich problemu. Urzędy powinny być przygotowane. Potrzebują wsparcia i zmian, ale w innych kwestiach, niekoniecznie związanych z zatrudnieniem cudzoziemców.
Jakich?
Zależy nam na tym, aby urzędnicy byli bardziej elastyczni. Chcemy zerwać z ich mechanicznym podejściem do spraw. Nie można analizować sytuacji na rynku pracy tylko pod kątem statystycznym. Często prowadzone przez nie zadania aktywizacyjne mijają się z celem. Urzędy pracy wymagają reformy. Ale w tej kadencji, z uwagi na protesty samorządowców, wycofaliśmy się już z tego, aby ich zadania przeszły z administracji samorządowej do rządowej. Natomiast pracujemy nad nową ustawą dotyczącą rynku pracy. W dużej mierze będzie się ona opierała na dotychczasowych przepisach. Nowa ustawa będzie bardziej odpowiadała na obecne potrzeby rynku pracy, m.in. mniejszego bezrobocia, będzie bardziej elastyczna. Chcemy, aby dyrektorzy urzędów pracy nie byli tak ograniczeni, jak są obecnie. Żeby mieli więcej możliwości szybszego reagowania. Dlatego likwidujemy limity wiekowe przy korzystaniu z instrumentów rynku pracy, odejdziemy też od profilowania. Nie chcemy takiej sytuacji, jak ma miejsce dzisiaj, że przychodzi osoba i chce skorzystać ze stażu czy wsparcia na podjęcie działalności. Urząd pieniądze ma, ale wsparcia przydzielić nie może, bo zainteresowany nie spełnia warunków formalnych, np. ukończył 30 lat. Z tym musimy skończyć. Dlatego konieczne są zmiany. Nie zamierzamy z nimi zwlekać.
http://www.gazetaprawna.pl/amp/1092877,szwed-lepsze-warunki-zycia-i-pracy-zatrzymaja-polakow-w-kraju-wywiad.html?__twitter_impression=true
To idiotyzm że nie trzeba raportować o odejściach pracowników z Ukrainy. To rzeczywiście plaga bo pracodawca często ponosi spore koszty i poświęca duży wysiłek na zatrudnienie takiego pracownika. Niestety zwykle odchodzi on do nieuczciwego" przedsiębiorcy rodzinnego pracować u niego na czarno. Netto zarobi więcej ale państwo i uczciwy traci. Za zatrudnianie na czarno powinno być realne zagrożenie bankructwem.
Dużą nieufność budzą we mnie wszelkie agencje pracy czasowej oraz agencje organizujące obcokrajowców. Potrzeba ich istnienia wynika głownie ze zbyt skomplikowanych procedur i obawy pracodawców ze nie dadzą sobie z nimi rady. To powinny robić urzędy pracy we współpracy międzynarodowej w tym via konsulaty, a nie jacyś pośrednicy. Gdyby tak było Ukraińcy sami by przyszli do tych punktów w konsulatach, a nie do podejrzanych pośredników. Może w przyszłości to się zmieni, ale na razie są wciąż tysiące chętnych. Te agencje to tez zachodni wynalazek. Tam maja bzika na punkcie outsourcingu i pracy czasowej. Bzdura.
Jeżeli chcemy zatrzymać Polaków w kraju, to musimy im stwarzać lepsze warunki zarówno pracy, jak i życia. Jednym z najczęściej podawanych powodów wyjazdu Polaków za granicę jest poziom wynagrodzeń. Zatem, jeżeli go nie poprawimy, to nie zatrzymamy emigracji."
Tymczasem
"...Z danych Federalnej Agencji Pracy za lipiec br. wynika, że w ciągu roku liczba zatrudnionych w Niemczech wzrosła o około 700 tys. osób. Było wśród nich 330 tys. Niemców i aż 370 tys. cudzoziemców, z których większość pochodzi z Europy Wschodniej, głównie z Polski i Rumunii – podał w niedzielę „FAS” – niedzielne wydanie „Frankfurter Allgemeine Zeitung..."
"...Bez Polaków i Rumunów w Niemczech budowano by znacznie mniej domów i mieszkań...” – czytamy w „FAS”.ttps://amp-dw-com.cdn.ampproject.org/v/s/amp.dw.com/pl/fas-polacy-lekarstwem-na-brak-r%C4%85k-do-pracy-w-rfn/a-45785115?amp_js_v=a2&_gsa=1&usqp=mq331AQECAFYAQ%3D%3D#referrer=https%3A%2F%2Fwww.google.com&_tf=%C5%B9r%C3%B3d%C5%82o%3A%20%251%24s&share=https%3A%2F%2Fwww.dw.com%2Fpl%2Ffas-polacy-lekarstwem-na-brak-r%25C4%2585k-do-pracy-w-rfn%2Fa-45785115
"...Jak twierdzi a Krzysztof Inglot, prezes agencji zatrudnienia Personnel Service, która specjalizuje się w rekrutacji pracowników z Ukrainy, Niemcy z 3-4 krotnie wyższymi zarobkami niż w Polsce, już teraz są dla wielu z nich bardzo kuszącą alternatywą. Ukraińcy, którzy od maja ubiegłego roku mogą bez wiz podróżować po całej Unii nie mogą wprawdzie legalnie pracować za Odrą, ale- zdaniem Inglota- niemieckie służby imigracyjne przymykają oko na Ukraińców zatrudnianych na czarno na budowach.
Nowe ułatwienia imigracyjne spowodują zaś, że pracownicy ze wschodu przepłyną wielką falą za Odrę Wskazuje na to niedawne badanie Otto Workforce, w którym 37 proc. Ukraińców pracujących w Polsce przyznało ,że rozważa wyjazd do pracy w innym kraju- najczęściej w Niemczech i Wielkiej Brytanii..."
https://www.rp.pl/Rynek-pracy/310049964-Klopoty-na-rynku-pracy-Niemcy-zabiora-nam-Ukraincow.html
To zdanie o "wypychaniu polskich pracowników za granicę" przy pomocy niższych pensji dla Ukraińców Kolega przytacza drugi raz. Autor tak to interpretuje, ale przecież niżej Kolega wyjaśnił jak to działa. Jest grupa pracowników, duża dla której wynagrodzenie jest absolutnie najważniejsze i dla nieco wyższego rzucą aktualną prace i kraj i pojadą gdzie indziej. No i nic ich nie zatrzyma poza płacą na wolnym rynku pracy, a UE takim jest choć mocno niedoskonałym. Jednak na wyższe wynagrodzenie musi być pracodawcę stać, czyli musi być wydajność i tu się kółko zamyka.
Inna rzecz że te 3-4 krotnie wyższe wynagrodzenia w Niemczech to już raczej przeszłość i mit. W Polsce Ukrainiec na budowie zarobi w sezonie około 4-4.500 netto na rękę, czyli ca 6.000 brutto. Na rękę to netto 1.000 EURO. Zarobi na budowie w Niemczech 3-4.000 EURO netto? No chyba nie, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę opodatkowanie w Niemczech. A nawet gdyby zarobił to jakie będzie miał koszty życia? Pewnie też ze dwa razy wyższe niż w Polsce. Tak więc zaryzykuję hipotezę że wynagrodzenie netto będzie w Niemczech dla Ukraińca góra dwa razy wyższe niż w Polsce, a dochód dyspozycyjny jeszcze mniej. Oczywiście to jest dla niego warte zastanowienia, ale nie powinno spowodować exodusu Ukraińców do Niemiec. Pewnie będzie jak w przykładzie który podałem - pierwsza duża fala i odpływ, a potem jakaś część będzie tam a większość jednak zostanie u nas, szczególnie że pensje jednak rosną.
To wszystko prawda. Mnie zastanawia dlaczego
"Największą skłonność do emigracji mają osoby mieszkające na Mazowszu" skoro "Najlepiej zarabia się w województwie mazowieckim"
Prawdopodobnie jednym z powodów (na pewno nie jedynym) jest fakt że jedna trzecia imigrantów właśnie trafia do województwa mazowieckiego,
głównie do Warszawy a
"
"W aglomeracji Warszawy imigranci zarabiają miesięcznie o ok. 30 proc. mniej niż polscy pracownicy, ale różnica dotycząca stawki godzinowej jest większa; imigranci pracują zwykle więcej godzin niż Polacy - wynika z opublikowanego w czwartek raportu NBP."
No więc przynajmniej na Mazowszu "wypychanie polskich pracowników za granicę" przy pomocy niższych pensji dla Ukraińców " może mieć miejsce.
https://migracje.gov.pl/statystyki/zakres/polska/typ/dokumenty/widok/mapa/rok/2018/?x=-0.0637&y=1.0911&level=1
Wynagrodzenia w Polsce według GUS - dane dla województw
https://wynagrodzenia.pl/gus/dane-wojewodzkiezytaj więcej: https:
https://www.polskieradio.pl/42/275/Artykul/1640624,NBP-w-stolicy-imigranci-zarabiaja-o-ok-30-proc-mniej-niz-Polacy
"Pewnie będzie jak w przykładzie który podałem - pierwsza duża fala i odpływ, a potem jakaś część będzie tam a większość jednak zostanie u nas, szczególnie że pensje jednak rosną."
Chyba że Ukraińcy zaczną być wypierani przez mniej mobilnych pracowników z Indii czy Nepalu.
"W przypadku pracowników spoza Europy potrzebna jest zgoda urzędu wojewódzkiego, a gdy pracownik jest niezadowolony, zmiana pracodawcy jest możliwa, choć biurokracja jest znacznie bardziej uciążliwa i zajmuje co najmniej 30 dni, zaś w niektórych województwach nawet kilka miesięcy – dodaje Kołodziejczyk.
Brak wiz dla Ukraińców może zwiększyć szarą strefę
W efekcie pracownicy sprowadzeni z Indii czy Nepalu są znacznie mniej mobilni, a więc pracodawca ma większą pewność stabilności ich pracy. A to – jak mówią eksperci – jest obecnie kluczowe dla wielu firm. Nawet bardziej niż oszczędności na wynagrodzeniu. – Pracownicy z Azji wcale nie są tacy tani. Przecież dochodzą koszty zapewnienia im mieszkań, dojazdów i opieki do czasu, gdy wdrożą się w nowe środowisko nowego kraju – tłumaczy Bartosz Loch."
https://www-gazetaprawna-pl.cdn.ampproject.org/v/www.gazetaprawna.pl/amp/1071636,nepalczyka-i-hindusa-pilnie-zatrudnie-pracownicy-z-azji-zapelniaja-wakaty-w-naszych-firmach.html?amp_js_v=a2&amp_gsa=1&usqp=mq331AQECAFYAQ==#referrer=https://www.google.com&amp_tf=Źródło: %1$s
Wszystko więc być może. Co do Nepalczyków i Hindusów to wydaje mi się to chwilowa moda, a jeśli się rozwinie to ślepą uliczką. Jeśli już to postradziecka Azja Centralna - jednak choc ruski znają, przesadnie muslimscy nie są jeśli są, bo nie wszyscy, albo Wietnam bo oni sytuację postkomuszą znają.
Inne branże by się rozwijały- np. mniej byłoby dizajnerskiego wystroju wnętrz, wszystkich takich śmakich fryzjerów, wizażystów, parkietów z ostatniego drzewka w Amazonii, klubów picia whiskey 15 lat wymaczanej w kaloszu szkockiego kloszarda, kraftowych piw o nazwie Morświn ... Deweloperzy zmuszeni byliby mieć więcej 3-4 pokojowych mieszkań. Mniej byłoby błyszczących nówka-sztuka szpanerskich aut, a więcej używanych kombi i vanów.
Zamiast aptek mogłyby być klubiki sportowe, sale zabaw itp itd.
Ogólnie- doszłoby do przesunięcia wydatków konsumpcyjno-zbytkowych, w stronę konsumpcji bieżąco- rodzinnej. Ot, choćby więcej żywności by kupowano.
Parę lat temu Ukrainka (!) mówiła mi- "Ale tu u was w Warszawie mało dzieci. Nie ma dzieci!"
Spojrzmy na realia. Wg sondazu wsrod ludzi w wieku reprodukc. pierwsze miejsca zajmuje rodzina. Ale na pytanie uzupelniające: co jesli sytuacja materialna waszego malzenstwa bylaby zła - wiekszosc młodych mezczyzn deklarowala rezygnację w pierwszej kolejnosci z "mania dzieci" zamiast z mania samochodu.
I co pan zrobisz? Tak jest i juz
A wiec okrzyk "rodzić dzieci, wiecej dzieci" (jak powtarzał wiele lat temu Mech) było zawsze denerwującym pohukiwaniem dopoki poza okrzykiem "rodzic dzieci" nie poszła realna propozycja, realna zmiana taka jak np. 500+.
Nie da sie rozwiazac tego problemu inaczej jak kompleksowo.
I dlatego m.zd. kol. Nieszczegolny dobrze prawi.
Najnowsze dane eurostatu .Jesteśmy liderem
Eurostat: Polska przyjęła największą liczbę imigrantów w Unii
Eurostat podał ciekawe dane. Okazuje się, że Polska w 2017 r. wydała 683 tys. pozwoleń na zamieszkanie osobom spoza UE. To najwięcej pośród wszystkich państw Wspólnoty. Najwięcej, bo aż 85,7 proc. imigrantów pochodziło z Ukrainy.
Na drugim miejscu za Polską znaleźli się Niemcy (535,4 tys. zezwoleń), za nimi Wielka Brytania (517 tys.) oraz Francja (250,2 tys.). W całej Unii Europejskiej wydano rok temu o 4 proc. więcej zezwoleń na pobyt niż w 2016 r. (3,1 mln) - podaje Eurostat. Głównym powodem imigracji do naszego kraju jest podjęcie pracy zarobkowej (87 proc. pozwoleń).
Polska przyjęła największą liczbę imigrantów w Unii
Polska jest na trzecim miejscu w UE pod względem liczby zezwoleń w przeliczeniu na tysiąc swoich obywateli. Wydaliśmy 18 zezwoleń na 1000 mieszkańców. Więcej od nas zezwoleń w przeliczeniu na liczbę mieszkańców wydały jedynie Malta (23) i Cypr (22), jednak oba te niewielkie kraje znajdują się bezpośrednio na szlakach wędrówek imigrantów z Afryki Płn. i Bliskiego Wschodu.
Polska najchętniej przyznaje zezwolenia na pobyt z powodu zatrudnienia (59 proc. wszystkich zezwoleń na pobyt w UE wydanych z tego powodu). 87 proc. zezwoleń wydanych przez polskie urzędy w 2017 r. zostało wydanych właśnie z powodu podjęcia pracy przez składającego wniosek. Włochy, Hiszpania i Belgia wydają większość zezwoleń z powodów rodzinnych, np. łączenia małżeństw i rodzin.
Co więcej, według raportu OECD Polska znalazła się na trzecim miejscu (zaraz po USA i Niemcach) pod względem napływu obcokrajowców do kraju.
https://businessinsider.com.pl/finanse/makroekonomia/polska-przyjela-najwieksza-liczbe-imigrantow-w-unii/tz1zj8e.amp
Cały raport.
https://ec.europa.eu/eurostat/documents/2995521/9333446/3-25102018-AP-EN.pdf/3fa5fa53-e076-4a5f-8bb5-a8075f639167
Kolejna zaslona dymna dla rządu.Jak to było ,acha "przyjazd niby na studiowanie. ".Teraz "PO-wscy prezydenci miast " beda nam sprowadzac
"islamskich migrantów"
@KrystPawlowicz
Nie dajmy zamilczeć niewygodnego dla PO faktu, że PO-wscy prezydenci miast chcą wykonać swą obietnicę zawartą w "Deklaracji..." wobec UE z 2017 i wbrew interesom Polaków sprowadzić do nas islamskich migrantów
Zob. ośw. B. Mazurek w spr. spotu "Bezpieczny samorząd"
No właśnie.Nie dajmy sie zamilczeć .A co z tym Pani Krystyno?
https://wpolityce.pl/m/polityka/400741-prof-pawlowicz-pyta-premiera-i-szefa-mswia
No chyba że to była taka gra na zwłokę, usypianie elektoratu,kupowanie czasu przed wyborami.
A swoją drogą. Ciekawe ilu potencjalnych wyborcówPiS -u zniechęcił ten spot do pójścia na wybory.Albo zachecil do glosowania na innych kandydatow.
http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/1306470,spot-wyborczy-pis-porusza-problem-nielegalnych-uchodzcow-i-bezpieczenstwa-polakow.html