Było! lata 90 -te, Pielgrzymka Papieża, Homilia i od razu komentarz do niej. Zapamiętałem Geremka- "zasmuconego, zatroskanego", który "obawiał się, ze to nie są te słowa". "nie służy..." itp. Zresztą takiego wysypu antykościelnego szurostwa jak w latach 90tych nie widziałem nigdy. Czasy gdy Kukizowi akurat zlecono "Księdza proboszcza". Regularnie niszczony panteon świętych w Urzędowie, niezwykle chamskie napisy na murach, np. w naszym świętym ( https://adonai.pl/historia/?id=58 ) Kraśniku Fabrycznym mnóstwo typu: "Księża chu.e", "Pier..lić zakonnice" itp. Nawet raz kiedy w Wielki Czwartek furiat wtargnął na liturgię z krzykiem,i kilku musiało go wyprowadzać
Świetna analiza, Losie. Co zresztą jest bardzo smutne, bo mija kolejne dziesięciolecie i wpływu Ducha Świętego jakoś nie dostrzegam. Gorzej, bo chyba nawet wręcz przeciwnie.
trochę przerysowane (moja mała żonka goda w domu rodziców, a syn1 mieszka (u babci) w domu wybudowanym przez jego pra-pra-dziadka) ale prawdziwie smutne...
Polskę tworzą chłopi mieszkający w mieście od dwu pokoleń i nie odróżniający pszenicy od żyta.
a wiecie, że uczę syna2 (3,5 roku) odróżniać! Pod Kopcem rosły łany owsa. już dojrzałe, zderwaliśmy, przetraliśmy i wyjaśniłem że jak się zgniecie, to to jest to, co jego starszy brat na śniadanie - owsianka! Zrozumiał, aż się zdziwiłem. Podobnie wczoraj w sklepiku z babcią (swoją) kupował żelowe pajączki: - Ale wie pani, ja nie zabijam pająków, bo są dobre! Zjadają te wstrętne muchy!
to tak bokotematycznie.....
bo wsumie, taki bez korzeni jestem.... chłop z dziada pradziada.... przesiedlony w bydlęcych wagonach, bez rodzinnych pamiątek... bez Rodowodu, bez ziemi (na pogrzebie dziadka podliczono się: ile każdy ma w spadku ziemi u Łukaszenki...) bez "zaciągania" (mój tata uczył mnie jeszcze miękkiego "ch" i twardego "h", a prababci nie rozumiałem, tak "dziwnie mówiła"....
stąd masowa emigracja do Londynu, by myć garnki Pakistańczykom.
noszsz, celnie w każdym akapicie!
weszliśmy do restauracyjki gdzieś w śródmieściu Edynburga, po starej stronie miasta, a tam kelnerki Polki! Pytamy się - a kucharze? też sami Polacy. - No, to tylko właściciel Szkot. -Nie! Paki!!!
raste napisal(a): W tym wszystkim nie ma już wiary w Boga, ani u większości ludzi, ani u większości księży.
Najgorzej jest z biskupami.
De fakto!
Pamiętam jak jakiś czas temu było u tayszy anglikańców głosiowanie w sprawie, czy mogą być kobiety-księże. I okazało się, że u nich jest taka procedura, że żeby to przeszło, musi być większość, bodaj 2/3, w trzech komicjach: biskupów, księży i świeckich. I najtrudniej było ze świeckimi, w końcu przeszło ledwo-ledwo. Biskupi za to długą i szeroką ławą - za!
Chciałem dać Dziekoñskiego, ale zaczęli z Młynarskim coś pieprzyć od rzeczy i mi się odechciało. Wszystko można spieprzyć. Najlepszym przykładem jest spieprzenie Młynarskiego przez Młynarskiego.
Dyzio_znowu napisal(a): Z podobnym poziomem kompleksów i błędnych ocen jak u Kol. Losa dyskutować nie można. To ponad moje kompetencje umysłowe
raste napisal(a):
Dyzio_znowu napisal(a): Męcząca przewrotność. Czyli jednak w czymś wadzi. Katolik nie nadaje się na obywatela? BTW- Parę zdrowasiek i od razu kwalifikacja na mnicha klauzurowego?
Chodzi o to że to nie wystarczy. Nie wystarczy żeby zmienić oblicze Kościoła. Nie wystarczy żeby zmienić oblicze Polski. Katolików wierzących i aktywnych jest za mało. Katolicy często są bierni i bojazliwi co często słyszałem na różnych rekolekcjach: -Czemu się tak boicie?! Ano boimy się czegoś.
Inicjatywę za to często wykazują ludzie źli, podstępni i nieuczciwi. Dlaczego? Bo nie wierzą w Boga, ani w dobroć innych. Wierzą w swoje tu i teraz. Działają bo muszą. A nas wiara czyni biernymi. Paradoks
Ważne słowa. Wielokrotnie obserwowałem w miejscach pracy i na spotkaniach towarzyskich słowną agresję lewactwa. Osobiście odczuwałem pewien lęk przed ripostą na zasadzie "co ludzie powiedzą".
Miałem też taką sytuację, że gdy delikatnie skrytykowałem w pracy proPO-wskie towarzycho, podszedł do mnie pewien chłopak. Powiedział, że on się ze mną zgadza, ale prosił mnie o zachowanie dyskrecji w sprawie naszej rozmowy.
Dyzio_znowu napisal(a): Jednak chyba jest znacznie więcej świadectw wiary i ekspozycji niż choćby w latach 90-tych. Zwłaszcza w mediach to przepaść. Wtedy była tylko czasem msza papieska w jedynce i homilia na żywo kontestowana przez Geremka. Jest po prostu trochę inaczej. Dlatego nie wierzę w takie złe analizy, które zapodaje kol. Los. W ogóle odstręcza mnie jego wizja państwa na wzór najgorszych tworów współczesnych (Izrael). Może i racja, ze katolicy nie nadają się do niego. Przynajmniej ja się nie nadaje bo raczej mam głęboka tożsamość katolicką i nastawiony jestem na budowę Królestwa Bożego. Dlatego zawsze będziemy z kol. Losem wrogami.
Nie da się się budować Królestwa Bożego samą modlitwą.
"Pokój ludziom dobrej woli" oznacza, że ludziom złej woli wojna.
Dyzio_znowu napisal(a): Z podobnym poziomem kompleksów i błędnych ocen jak u Kol. Losa dyskutować nie można. To ponad moje kompetencje umysłowe
raste napisal(a):
Dyzio_znowu napisal(a): Męcząca przewrotność. Czyli jednak w czymś wadzi. Katolik nie nadaje się na obywatela? BTW- Parę zdrowasiek i od razu kwalifikacja na mnicha klauzurowego?
Chodzi o to że to nie wystarczy. Nie wystarczy żeby zmienić oblicze Kościoła. Nie wystarczy żeby zmienić oblicze Polski. Katolików wierzących i aktywnych jest za mało. Katolicy często są bierni i bojazliwi co często słyszałem na różnych rekolekcjach: -Czemu się tak boicie?! Ano boimy się czegoś.
Inicjatywę za to często wykazują ludzie źli, podstępni i nieuczciwi. Dlaczego? Bo nie wierzą w Boga, ani w dobroć innych. Wierzą w swoje tu i teraz. Działają bo muszą. A nas wiara czyni biernymi. Paradoks
Ważne słowa. Wielokrotnie obserwowałem w miejscach pracy i na spotkaniach towarzyskich słowną agresję lewactwa. Osobiście odczuwałem pewien lęk przed ripostą na zasadzie "co ludzie powiedzą".
Miałem też taką sytuację, że gdy delikatnie skrytykowałem w pracy proPO-wskie towarzycho, podszedł do mnie pewien chłopak. Powiedział, że on się ze mną zgadza, ale prosił mnie o zachowanie dyskrecji w sprawie naszej rozmowy.
Skąd się bierze ten lęk?
Trzeba się nie bać. Po tylu dyskusjach, po formacji nawet dzięki frondzie itp.nie można się bać. Ja tam od razu mówię, że kocham Kościół. Że od dziecka byłem blisko kościoła i coś mogę o nim powiedzieć i nikt mi nie będzie wciskał kitu.
Ja nie mam. Czasem tylko ulegam terrorowi grzeczności. Spotykam niewidzianą od lat krewną albo znajomą a ta przy kawie i ciasteczka zaczyna nadawać na Kaczyńskiego i PiS. Głupio tak powiedzieć: Ciociu kochana, od lat niewidziana, jesteś starą idiotką.
No ale to nic nowego. Mówiłem i mówię w pracy szczerze i twardo żem ze wsi, że kościół i wiara to ważna cześć mojego życia. Ze różaniec, że z żoną, że z dziećmi co niedziela do Kościoła to część naszej codzienności. Ze na PIS głosowałem i głosować będę, że popieram orke kasty ndzwyczajnej. Ze PO to złodzieje a Tusk największy rozpierdalacz wpierw Polski a teraz junji. I takie tam. Ze Bolek to Bolek. A Kaczor to Mistrz. I kwita. Tvn wypierdalać. MN z całą rodziną, flaga na balkonie. No jest o czym mówić. Po pracy idę do teściów i dalej swoje. Tam to nawet gorzej niż w pracy.
marniok napisal(a): No ale to nic nowego. Mówiłem i mówię w pracy szczerze i twardo żem ze wsi, że kościół i wiara to ważna cześć mojego życia. Ze różaniec, że z żoną, że z dziećmi co niedziela do Kościoła to część naszej codzienności. Ze na PIS głosowałem i głosować będę, że popieram orke kasty ndzwyczajnej. Ze PO to złodzieje a Tusk największy rozpierdalacz wpierw Polski a teraz junji. I takie tam. Ze Bolek to Bolek. A Kaczor to Mistrz. I kwita. Tvn wypierdalać. MN z całą rodziną, flaga na balkonie. No jest o czym mówić. Po pracy idę do teściów i dalej swoje. Tam to nawet gorzej niż w pracy.
Powiem ci tak (żartobliwie):
Alkoholicy zawsze walą prosto w ryja!
= Ja kiedyś się krępowałem, nie wstydziłem, ale nie wychylałem. Takie-nie-wiadomo-co... Dziś - bawi mnie zaskoczenie znajomych kiedy się dowiadują żem "niedzielny trads" i "pisowiec".
(Ale kiedy w biurze posła Polaczka walnąłem, że przestałem być "pisowcem", kiedy PJK postawił peowskiego bankstera na premiera rządu DobreZmiany....- miny obecnych BEZCENNE!!! )
romeck napisal(a): (Ale kiedy w biurze posła Polaczka walnąłem, że przestałem być "pisowcem", kiedy PJK postawił peowskiego bankstera na premiera rządu DobreZmiany....- miny obecnych BEZCENNE!!! )
Niech zgadnę, wyrażały: Ten to ma dobrze, może gadać, co myśli.
Komentarz
Nawet raz kiedy w Wielki Czwartek furiat wtargnął na liturgię z krzykiem,i kilku musiało go wyprowadzać
ale prawdziwie smutne...
Pod Kopcem rosły łany owsa.
już dojrzałe, zderwaliśmy, przetraliśmy i wyjaśniłem że jak się zgniecie, to to jest to, co jego starszy brat na śniadanie - owsianka!
Zrozumiał, aż się zdziwiłem.
Podobnie wczoraj w sklepiku z babcią (swoją) kupował żelowe pajączki: - Ale wie pani, ja nie zabijam pająków, bo są dobre! Zjadają te wstrętne muchy!
to tak bokotematycznie.....
bo wsumie, taki bez korzeni jestem....
chłop z dziada pradziada....
przesiedlony w bydlęcych wagonach, bez rodzinnych pamiątek...
bez Rodowodu, bez ziemi (na pogrzebie dziadka podliczono się: ile każdy ma w spadku ziemi u Łukaszenki...)
bez "zaciągania" (mój tata uczył mnie jeszcze miękkiego "ch" i twardego "h", a prababci nie rozumiałem, tak "dziwnie mówiła"....
weszliśmy do restauracyjki gdzieś w śródmieściu Edynburga, po starej stronie miasta,
a tam kelnerki Polki! Pytamy się - a kucharze? też sami Polacy. - No, to tylko właściciel Szkot. -Nie! Paki!!!
Pamiętam jak jakiś czas temu było u tayszy anglikańców głosiowanie w sprawie, czy mogą być kobiety-księże. I okazało się, że u nich jest taka procedura, że żeby to przeszło, musi być większość, bodaj 2/3, w trzech komicjach: biskupów, księży i świeckich. I najtrudniej było ze świeckimi, w końcu przeszło ledwo-ledwo. Biskupi za to długą i szeroką ławą - za!
Miałem też taką sytuację, że gdy delikatnie skrytykowałem w pracy proPO-wskie towarzycho, podszedł do mnie pewien chłopak. Powiedział, że on się ze mną zgadza, ale prosił mnie o zachowanie dyskrecji w sprawie naszej rozmowy.
Skąd się bierze ten lęk?
"Pokój ludziom dobrej woli" oznacza, że ludziom złej woli wojna.
Miałem też taką sytuację, że gdy delikatnie skrytykowałem w pracy proPO-wskie towarzycho, podszedł do mnie pewien chłopak. Powiedział, że on się ze mną zgadza, ale prosił mnie o zachowanie dyskrecji w sprawie naszej rozmowy.
Skąd się bierze ten lęk?
Trzeba się nie bać. Po tylu dyskusjach, po formacji nawet dzięki frondzie itp.nie można się bać. Ja tam od razu mówię, że kocham Kościół. Że od dziecka byłem blisko kościoła i coś mogę o nim powiedzieć i nikt mi nie będzie wciskał kitu.
Stopki SUBITO!
Po pracy idę do teściów i dalej swoje. Tam to nawet gorzej niż w pracy.
Alkoholicy zawsze walą prosto w ryja!
=
Ja kiedyś się krępowałem, nie wstydziłem, ale nie wychylałem. Takie-nie-wiadomo-co...
Dziś - bawi mnie zaskoczenie znajomych kiedy się dowiadują żem "niedzielny trads" i "pisowiec".
(Ale kiedy w biurze posła Polaczka walnąłem, że przestałem być "pisowcem", kiedy PJK postawił peowskiego bankstera na premiera rządu DobreZmiany....- miny obecnych BEZCENNE!!! )