romeck napisal(a): (Ale kiedy w biurze posła Polaczka walnąłem, że przestałem być "pisowcem", kiedy PJK postawił peowskiego bankstera na premiera rządu DobreZmiany....- miny obecnych BEZCENNE!!! )
Niech zgadnę, wyrażały: Ten to ma dobrze, może gadać, co myśli.
Nie wiem.... dostrzegłem popłoch, bo poseł był obok w pokoju....:)
marniok napisal(a): No ale to nic nowego. Mówiłem i mówię w pracy szczerze i twardo żem ze wsi, że kościół i wiara to ważna cześć mojego życia. Ze różaniec, że z żoną, że z dziećmi co niedziela do Kościoła to część naszej codzienności. Ze na PIS głosowałem i głosować będę, że popieram orke kasty ndzwyczajnej. Ze PO to złodzieje a Tusk największy rozpierdalacz wpierw Polski a teraz junji. I takie tam. Ze Bolek to Bolek. A Kaczor to Mistrz. I kwita. Tvn wypierdalać. MN z całą rodziną, flaga na balkonie. No jest o czym mówić. Po pracy idę do teściów i dalej swoje. Tam to nawet gorzej niż w pracy.
Powiem ci tak (żartobliwie):
Alkoholicy zawsze walą prosto w ryja!
= Ja kiedyś się krępowałem, nie wstydziłem, ale nie wychylałem. Takie-nie-wiadomo-co...
No coś w tym jest, z tym że będąc czynnym w swoim nałogu miałem kompleksy i świadomość swojej słabości blokowała mnie. Czułem się gorszy, "niegodny". Teraz mam swiadomsc swojej wartości. Wiem gdzie byłem, co zrobiłem i osiągnąłem i gdzie jestem teraz. Sądzę że każdy kto ma opory, obiekcje, jest niepewny, zbytnio się waha, zbyt liczy się z opinią otoczenia na swój temat i na to co powiedzą inni ma swój "nałóg", swój "...-izm".
Turoń napisal(a): Kiedyś Urban się zwierzył, że na takie ataki na Kościół, jakie wyczyniał w demokratycznej 3. Erpe, nie mógłby sobie pozwolić w leciech 80-ych, bo wtedy jednak smycz była krótka, i poszczekać na katolów mógł, gdy władza miała w tym interes, i zawsze w ściśle odmierzonych dawkach. Bo obawiano się tzw. następstw. Albo ówczesna władzuchna przeceniała poziom wrażliwości statystycznego Polaka, albo jednak ludzie byli wtedy inni.
Byli inni.
Słyszałem historię, jak to w jakimś zakładzie penitencjarnym - chyba obóz dla internowanych - powiesili sobie w celi krzyż. I wszedł klawisz i ich ruga. A któryś na to: "No chciałbym zobaczyć jak człowiek w mundurze z polskim orzełkiem zdejmuje Krzyż". Klawisza zatkało i się cofnął.
Jednakowoż to chyba był tylko chwyt erystyczny, w tym przypadku skuteczny. Bo żeby w ‘81 czy '82 roku na serio wierzyć, że człowiek w polskim mundurze, z orzełkiem na czapce nie byłby zdolny do czegoś tam, to już by sroga naiwność była. Nie wiem, czy pan Antoni w wojsku służył, bo tam by się różnych rzeczy napatrzył. Ale inna rzecz, że pamiętam z tych czasów mnóstwo naprawdę dzielnych ludzi. W takiej dzielności codziennej, niepomnikowej, ale przecie chwalebnej.
Owóż (pisałem to już na jednym bratnim forumku, lata temu) raz miałem tak, że mi się zwaliła na chatę gromada kumplów, sami ex-bradersinarms, znaczy się z zaliczonym Zaszczytnym Obowiązkiem wobec Ojczyzny. No i każdy miał swoją porcję przeżyć - czasem zabawnych, czasem przerażających, wiadomo. Najlepsza story była taka, jak raz wieczorkiem na kompanii falowcy rychtowali rejony (dyżury porządkowe). To się robiło będąc odzianym w piżamę. Jeden szwejo miał ci agrafkę wpiętą za pazuchę (rzecz nieregulaminowa, acz niekiedy przydatna). Oprócz piżamy i agrafki miał na sobie, znaczy się zawieszony na szyi, krzyżyk.
No i akurat przelazła na kompanię menda pod postacią „odyńca” (OD – Oficer Dyżurny). Pech chciał, że tę odpowiedzialną funkcję pełnił tego wieczora oficer z pionu wychowawczo-politycznego, nader wyczulony na kwestię przeciwstawiania się zabobonowi religijnemu. Wlazł więc, rozejrzał się, i od razu czujnem swem okiem przyuważył ów krzyżyk na szyi żołnierza służby zasadniczej. - Szeregowy, do mnie! – warknął. A potem wskazując na krzyżyk: - Zdejmij TO! Na co żołnierz: - Nie zdejmę!
(Tak se wyobrażam, że cisza musiała wtenczas śmiertelna zapaść w najbliższej okolicy, bo też sytuacja była niecodzienna)
- Nie zdejmiesz? – „odyniec” pono uśmiechnął się słodziutko. Rękę podniósł - ten człek, co mi rzecz relacjonował, myślał, że politruk za chwilę przywali chłopakowi w twarz. Ale on krzyżyk tylko mu z szyi zerwał, i rzucił na ziemię. (Rozumiecie, sam w mundurze był, i w czapce z orzełkiem, do tego nawiązuję)
Nuale wtenczas ów szwej (co nie miał na sobie munduru ani czapki z orzełkiem, tylko tę MON-wską bieda-piżamę) schylił się, krzyżyk podniósł, następnie PRZYPIĄŁ GO SOBIE AGRAFKĄ DO GOŁEJ SKÓRY NA PIERSI, po czym wycedził politrukowi w twarz: - I co, [kurka] co mi teraz zrobisz?
Lęk jest rzeczą naturalną, tylko każdy ma inną wrażliwość i nie ma sensu tego oceniać. Natomiast odwaga to działanie mimo lęku. Bez lęku nie ma cnoty odwagi. Inaczej odwagą można nazwać wszystko - przechodzenie przez ulicę, czy wiązanie sznurówek.
Ten lęk nie jest rzeczą naturalną, bo to lęk przed ciemnym pokojem, którego nie ma. To lęk słonia przed rachitycznym palikiem, do którego go przywiązano. To lęk niewolnika, który od dawna niewolnikiem nie jest ale ciągle tego nie chce przyjąć do wiadomości.
I chyba tego lęku nie da się pogodzić z chrześcijaństwem. Jeśli Bóg z nami, któż przeciw nam?
MarianoX napisal(a): Dziękuje Wam za te wpisy ma temat lęku. Ja go niestety często odczuwam i obserwuję wśród innych.
Skaczesz ze spadochronem? W takiej sytuacji też bym odczuwała lęk, dlatego nie skaczę... Sorry za trywializowanie, ale lęk przed chamstwem jest nieuzasadniony mz. "bo cham to jest cham i boi się sam". Ks. Glas mówi, że Lęk to jedno z imion demonów, Zły chce, żebyśmy się bali. Ilekroć nawiedzi Cię Niepokój, Lęk, powiedz im w duszy "won!", a przekonasz się, że odzyskasz wewnętrzny spokój i zdobędziesz przewagę nad przeciwnikiem. Podobnie działa wypowiedziana w myślach "Pod Twoją obronę", lub świadomość, że jest z Tobą Anioł Stróż. Byłam w niebezpiecznych sytuacjach, wychodziłam bez szwanku, dzięki temu, że - z automatu- pojawiał się we mnie spokój. Być może robię to instynktownie, ale jestem pewna, że można to wytrenować. "Won!" ( z łac. "Apage!" :-) ) naprawdę działa. Wypróbuj.
Ostatnio podczas sporów odnośnie tego dzieła stwierdziłem, że współczuję ekipie filmowej księży, których zna i aby nie ekstrapolowali tej patologii na resztę, bo Kościół w Polsce ma inną twarz niż Pieronka, Lemańskiego czy Charamsy.
Mania napisal(a): Tak, to były Jego pierwsze słowa.
czy to nie wymowne, ze wypowiedziane przez kogos wywolanego z komuszych ciemnosci i stajacego w swietle rozfajerwerkowanego swiata? to naprawde temat na godzinne medytacje. dobrze, zescie przypomnieli te slowa...
I chyba dotykamy sedna problemu, wspólnym mianownikiem nas Polaków, czy po tej lewej stronie, czy prawej, jest właśnie brak dobrej woli. I nie chodzi o żadne tam porozumienie się, czy jakieś inne pierdoły - w życiu codziennym jesteśmy wprost przepełnieni złą wolą. Mamy jad w głowach i duszach.
Komentarz
Teraz mam swiadomsc swojej wartości. Wiem gdzie byłem, co zrobiłem i osiągnąłem i gdzie jestem teraz.
Sądzę że każdy kto ma opory, obiekcje, jest niepewny, zbytnio się waha, zbyt liczy się z opinią otoczenia na swój temat i na to co powiedzą inni ma swój "nałóg", swój "...-izm".
Ale inna rzecz, że pamiętam z tych czasów mnóstwo naprawdę dzielnych ludzi. W takiej dzielności codziennej, niepomnikowej, ale przecie chwalebnej.
Owóż (pisałem to już na jednym bratnim forumku, lata temu) raz miałem tak, że mi się zwaliła na chatę gromada kumplów, sami ex-bradersinarms, znaczy się z zaliczonym Zaszczytnym Obowiązkiem wobec Ojczyzny. No i każdy miał swoją porcję przeżyć - czasem zabawnych, czasem przerażających, wiadomo.
Najlepsza story była taka, jak raz wieczorkiem na kompanii falowcy rychtowali rejony (dyżury porządkowe). To się robiło będąc odzianym w piżamę. Jeden szwejo miał ci agrafkę wpiętą za pazuchę (rzecz nieregulaminowa, acz niekiedy przydatna). Oprócz piżamy i agrafki miał na sobie, znaczy się zawieszony na szyi, krzyżyk.
No i akurat przelazła na kompanię menda pod postacią „odyńca” (OD – Oficer Dyżurny). Pech chciał, że tę odpowiedzialną funkcję pełnił tego wieczora oficer z pionu wychowawczo-politycznego, nader wyczulony na kwestię przeciwstawiania się zabobonowi religijnemu. Wlazł więc, rozejrzał się, i od razu czujnem swem okiem przyuważył ów krzyżyk na szyi żołnierza służby zasadniczej.
- Szeregowy, do mnie! – warknął. A potem wskazując na krzyżyk: - Zdejmij TO!
Na co żołnierz:
- Nie zdejmę!
(Tak se wyobrażam, że cisza musiała wtenczas śmiertelna zapaść w najbliższej okolicy, bo też sytuacja była niecodzienna)
- Nie zdejmiesz? – „odyniec” pono uśmiechnął się słodziutko. Rękę podniósł - ten człek, co mi rzecz relacjonował, myślał, że politruk za chwilę przywali chłopakowi w twarz. Ale on krzyżyk tylko mu z szyi zerwał, i rzucił na ziemię.
(Rozumiecie, sam w mundurze był, i w czapce z orzełkiem, do tego nawiązuję)
Nuale wtenczas ów szwej (co nie miał na sobie munduru ani czapki z orzełkiem, tylko tę MON-wską bieda-piżamę) schylił się, krzyżyk podniósł, następnie PRZYPIĄŁ GO SOBIE AGRAFKĄ DO GOŁEJ SKÓRY NA PIERSI, po czym wycedził politrukowi w twarz:
- I co, [kurka] co mi teraz zrobisz?
Dobre, nie?
Był! https://excathedra.pl/index.php?p=/discussion/10207/gloria-in-excelsis-deo-et-in-terra-pax-hominibus-bonae-voluntatis/p1
I chyba tego lęku nie da się pogodzić z chrześcijaństwem. Jeśli Bóg z nami, któż przeciw nam?
Sorry za trywializowanie, ale lęk przed chamstwem jest nieuzasadniony mz. "bo cham to jest cham i boi się sam". Ks. Glas mówi, że Lęk to jedno z imion demonów, Zły chce, żebyśmy się bali. Ilekroć nawiedzi Cię Niepokój, Lęk, powiedz im w duszy "won!", a przekonasz się, że odzyskasz wewnętrzny spokój i zdobędziesz przewagę nad przeciwnikiem. Podobnie działa wypowiedziana w myślach "Pod Twoją obronę", lub świadomość, że jest z Tobą Anioł Stróż.
Byłam w niebezpiecznych sytuacjach, wychodziłam bez szwanku, dzięki temu, że - z automatu- pojawiał się we mnie spokój. Być może robię to instynktownie, ale jestem pewna, że można to wytrenować. "Won!" ( z łac. "Apage!" :-) ) naprawdę działa. Wypróbuj.
to naprawde temat na godzinne medytacje.
dobrze, zescie przypomnieli te slowa...
"Nam, dwadzieścia wieków temu,
Całą treść i sens problemu
Raz na zawsze, wciąż od nowa,
Objawiły cztery słowa.
My już definicją tą
Nauczeni od przedszkoli.
Owe cztery słowa brzmią:
Pokój ludziom dobrej woli.
Pomyśl tylko — w konsekwencji
Co wynika z tej sentencji?
Ona nas utwierdza trwale
W naszej pokojowej roli.
Mówi: POKÓJ! POKÓJ! — ale
Tylko — ludziom dobrej woli.
Ani więcej, ani mniej,
Prawda prosta, myśl dostojna,
Mówi: Ludziom woli złej —
WOJNA! WOJNA! WIECZNA WOJNA!"
starczy mi to JORGE za niedzielne kazanie
ale na Mszę i tak pojdę