MarianoX napisal(a): Skąd się bowiem bierze współczesny strach chrześcijan przed jakimkolwiek czynnym oporem przeciwko złu?
A to proste - bo w razie takowego, zajebią go sami swoi.
Gdy nie ma tego problemu ów strach dziwnie znika:
To raczej jest specyfika Polaków że nie stawiamy czynnego oporu złu, inne nacje mają troche inaczej. Natomiast póki co to nie bardzo jest czemu się przeciwstawić, kościołów bronilismy a poza tym nic specjalnego się nie dzieje.
To raczej jest specyfika Polaków że nie stawiamy czynnego oporu złu, inne nacje mają troche inaczej. Natomiast póki co to nie bardzo jest czemu się przeciwstawić, kościołów bronilismy a poza tym nic specjalnego się nie dzieje.
Na ćwierkaczu, podczas radosnych imprez lewactwa pod kościołami & nadchodzących wiadomości o obronie kościołów zaroiło się od tzw. zatroskanych katolików, którym nie podobało się wszystko, włącznie z faktem że niektórzy obrońcy kościołów noszą kaptury (bo się z jakimiś blokersami kojarzy, oj fuj, fi donc). No i w ogóle jakże to tak, krzywo patrzeć na bliźnich, którzy może błądzą, ale wszak w kościele od lat nam mówią że mamy być słodkopierdzący i milusi i nadstawiać drugie policzki z szybkością wiatraków. Na moje pytania, co w takim razie jeśli zacni a błądzący wiedźmowaci uczestnicy manifestacji wlezą do kościoła i np. sprofanują Najświętszy Sakrament albo choćby zniszczą ołtarz - nie udało mi się ani razu uzyskać odpowiedzi. Żadnej.
rozum.von.keikobad napisal(a): Czyli gdybologia zamiast faktów, ok.
Tak, podobnie jak używanie argumentu-pytania o partyzantkę Karola Wojtyły w kontekście chrześcijańskiej aktywności obecnie.
Wojtyła był z pokolenia kolumbów, miał 20 lat w chwili wybuchu wojny, pytanie o partyzantke jak najbardziej zasadne. Dlaczego nie poszedł? Dzisiaj wiemy że był stworzony jak i przeznaczony do większych rzeczy.
Berek napisal(a): Na ćwierkaczu, podczas radosnych imprez lewactwa pod kościołami & nadchodzących wiadomości o obronie kościołów zaroiło się od tzw. zatroskanych katolików, którym nie podobało się wszystko, włącznie z faktem że niektórzy obrońcy kościołów noszą kaptury (bo się z jakimiś blokersami kojarzy, oj fuj, fi donc). No i w ogóle jakże to tak, krzywo patrzeć na bliźnich, którzy może błądzą, ale wszak w kościele od lat nam mówią że mamy być słodkopierdzący i milusi i nadstawiać drugie policzki z szybkością wiatraków. Na moje pytania, co w takim razie jeśli zacni a błądzący wiedźmowaci uczestnicy manifestacji wlezą do kościoła i np. sprofanują Najświętszy Sakrament albo choćby zniszczą ołtarz - nie udało mi się ani razu uzyskać odpowiedzi. Żadnej.
O to to. Dokładnie o to chodzi. A także o to że mimo że rządzą nasi to jakoś jestem dziwnie spokojny że sądy i prokuratury będą działać jakby rządzili tamci. Bez reakcji z też naszej strony.
, ale wszak w kościele od lat nam mówią że mamy być słodkopierdzący i milusi i nadstawiać drugie policzki z szybkością wiatraków..
Ja w tym widze glowny problem. Zawsze kiedy komus zęby zazgrzytają, albo szczęka zacisnie, w polskim kosciele rozbrzmiewa wykastrowany głos "módlmy się" i o nadstawianiu. I oto w ten sposob, w ostatnich odruchach naturalnego sprzeciwu naród, już i tak pacyfistycznie rozleniwiony, dostaje dodatkowe upomnienie
A dzis w kościele odczytywano list pasterski w którym oczywiście wezwania do wyciągnięcie ręki w kierunku protestantów i prawosławnych oraz powstrzymania się od odczytywania Pisma Św. "w duchu fanatyzmu"...
rozum.von.keikobad napisal(a): Czyli gdybologia zamiast faktów, ok.
Tak, podobnie jak używanie argumentu-pytania o partyzantkę Karola Wojtyły w kontekście chrześcijańskiej aktywności obecnie.
W kontekście tego, że postawą trve katolicką jest jedynie aktywny, czynny, fizyczny opór wobec zła. Przypadek św. Jana Pawła II pokazuje, że możliwe są także inne postawy. Chyba że nie uważamy niemieckiej okupacji za zło... albo uznamy, że to taki heretyk.
rozum.von.keikobad napisal(a): Czyli gdybologia zamiast faktów, ok.
Tak, podobnie jak używanie argumentu-pytania o partyzantkę Karola Wojtyły w kontekście chrześcijańskiej aktywności obecnie.
W kontekście tego, że postawą trve katolicką jest jedynie aktywny, czynny, fizyczny opór wobec zła. Przypadek św. Jana Pawła II pokazuje, że możliwe są także inne postawy. Chyba że nie uważamy niemieckiej okupacji za zło... albo uznamy, że to taki heretyk.
Więcej, przypadek samego Pana Jezusa (Jan 28; przesłuchanie przed Piłatem) pokazuje że "bierny" opór także jest trve katolicki.
Jednak wszystko zależy od rozeznania (i kontekstu), które to jest różne....
W kontekście tego, że postawą trve katolicką jest jedynie aktywny, czynny, fizyczny opór wobec zła. Przypadek św. Jana Pawła II pokazuje, że możliwe są także inne postawy. Chyba że nie uważamy niemieckiej okupacji za zło... albo uznamy, że to taki heretyk.
Ciekawe, czy podczas okupacji Karol Wojtyła narzekał na ten okropny ruch oporu, który jest taki brutalny wobec Niemców; no dobrze, może ci Niemcy odrobinkę przesadzają ale trzeba być tolerancyjnym wobec bliźnich którzy błądzą ale może kiedyś się poprawią. A w ogóle to świat się zmienia i takie wulgarne, okropne wystąpienia z bronią w ręku, jakie prezentują alianci ze swoim wojskiem są bardzo nieestetyczne. Można przecież rozwiązać sprawę inaczej, np. nie prowokując wojsk niemieckich. Albo porozmawiać przy kawie. Przekonać do naszych racji.
Moment, moment. Ale analogią do takiej postawy byłaby dzisiejsza postawa "łooo jakie te obrońce kościołów bźidkie, dialogu trzeba". A nie postawa: "nie pójdę do powstania / partyzantki / na manifestację, bo z tego nic dobrego nie będzie, jest to nieskuteczne" i lepiej np. edukować we własnym zakresie, bardziej zaangażować się w życie Kościoła, dbać o rodzinę itd.
Nie, no jasne że nie chodzi mi o to, żeby od razu, zawsze i wszędzie ruszać z szabelką na armaty. Martwi mnie jednak, że gdzieś, jakoś zaginęła nam cnota heroiczna jaką jest męstwo. Oczywiście że bardzo ważne jest dbanie o rodzinę, edukacja, zaangażowanie w sprawy Kościoła... ale czasami to zwyczajnie nie wystarczy.
Dość mnie np. przerażały te przypadki kiedy jakiś szajbus robił rozwałkę podczas Mszy a wszyscy udawali, że to - że tak powiem - deszczyk pada. Owszem, najodważniejsi wymykali się do przedsionka i stamtąd dzwonili na policję, która jak wiadomo zazwyczaj dociera na miejsce po czterdziestu minutach, Kościół pełen ludzi, w tym całkiem sporo młodych facetów, naprawdę można się skrzyknąć w kilku i gościa zwyczajnie wynieść (nie mówię, żeby mu oklep robić! to różnica). No ale po pierwsze, ktoś to sfilmuje i wrzuci do netu i będą komentarze, po drugie mogą być kłopoty a ja mam rodzinę / matkę staruszkę / chomika i myszki / kolegów / pozycję zawodową / fajnych sąsiadów i nie mogę się narażać, żeby tego nie stracić, w końcu to sens mojego życia, więc wolę nie. Wieczorem pomodlę się za rozrabiającego chama a teraz będę usilnie patrzeć na witraże.
Rzecz w tym, że taka postawa rozzuchwala. Zawsze powtarzam że to straszne że na procesjach Bożego Ciała w Łodzi nie znalazła się ani jedna cudowna moherowa członkini Żywego Różańca która by przylała człowiekowi-motylowi parasolką, póki był na to czas. Konsekwencją człowieka-motyla były bowiem waginy na bluźnierczych niby-mszach parę lat później. To było testowanie. I udało im się.
Tak na marginesie, uważam że Karol Wojtyła miał rację. Nadludzkie bohaterstwo - proszę mnie poprawić, jeśli się mylę - nic nam nie dało, a zmarnowało morze najlepszej krwi. Inni w dupie to mieli, kolaborowali na potęgę, wydawali Żydów hitlerowcom, a i tak wyszli na tym lepiej od nas.
Tak, była z tego konkretna korzyść, uratowane ludzkie życia. Ale po prawdzie, rozumiem ludzi, którzy nie ratowali.
A "korzyść" z fizycznego potraktowania jakichś awanturników przed przyjazdem policji byłoby jedynie kreowanie ich na męczenników, a sprzeciwiających się na chuliganów. Że naprawdę to by nie byli chuligani? Taki przekaz poszedłby w Polskę i świat, przecież jeden z drugim tylko czeka na to, żeby coś im fizycznie zrobić, najlepiej właśnie bez oklepu.
Dalej, nie chcę być złośliwy, ale ilu takim delikwentom Koleżanka przylała już parasolką? Skoro mogła to zrobić jedna moherowa babcia, to Koleżanka też mogła. Chyba że nie wiem, jeździ na wózku czy coś.
Na chwilę schodząc z tematów kościelnych - pamiętacie strajk niepełnosprawnych? Na wstępie mieli wielkie poparcie, bo raz że mieli sporo racji co do wysokości zasiłków w tamtym czasie, a dwa są bardzo "medialni", dzieci na wózku itd. Nawet zwolennicy PiS ich popierali. Rząd ich przetrzymał, podstawił im mikrofony i po kilku tygodniach publika miała ich dość, nawet taka neutralna. Obawiam się, że jakby wysłano straż marszałkowską do pacyfikacji i "wyprowadzenia bez obicia" to byłoby wielkie oburzenie wśród publiki niezależnie od poglądów. Nie zawsze metoda "z buta" jest najskuteczniejsza.
tak, była z tego konkretna korzyść, uratowane ludzkie życia. Ale po prawdzie, rozumiem ludzi, którzy nie ratowali.
Ja też. Natomiast nie rozumiem tych, którzy na ludzi ratujących Żydów donosili - to tak na marginesie.
Dalej, nie chcę być złośliwy, ale ilu takim delikwentom Koleżanka przylała już parasolką? Skoro mogła to zrobić jedna moherowa babcia, to Koleżanka też mogła. Chyba że nie wiem, jeździ na wózku czy coś.
Po pierwsze, nie używam parasolki, po drugie, no nie zdarzyło mi się takie wydarzenie. Podobno tyleśmy warci, na ile nas sprawdzono, więc nie zapieram się... (Owszem, do dzisiaj żałuję nie zrobienia draki na mszy ze świadectwami członków ruchu Odnowy w Duchu Świętym, ale to było jednak, jakby to rzec - coś troszkę innego. :-)).
Do babci moherowej mi jeszcze daleko (oby tylko nie przeistoczyło się to w coś a'la Makukszyński: "Wysoki Sądzie, mam lat trzydzieści i długo jeszcze będę je miała!"). Ale przydarzyło mi się udać do sąsiadki wywieszającej w oknach symbole strajku kobiet (wiedźm?) i z nią przeprowadzić poważną rozmowę (bez parasolki, za to z kilkoma pytaniami) co zaskutkowało usunięciem tych ozdóbek oraz ogólnym pomieszaniem umysłowym tej młodej damy. Od czegoś trzeba zacząć.
Obawiam się, że jakby wysłano straż marszałkowską do pacyfikacji i "wyprowadzenia bez obicia" to byłoby wielkie oburzenie wśród publiki niezależnie od poglądów. Nie zawsze metoda "z buta" jest najskuteczniejsza.
Jasne, znam tę teorię. Poczekamy - zobaczymy; gorzej, że skutki wybranej drogi będę nieodwracalne. Jaka by ona nie była, oczywiście.
Ciekawy wyrok TSUE. Ovaj, okazuje się, że na Malcie może być tak, że premier powołuje sobie sędziów i Wujni nic do tego. Nie twierdzę, że ma to jakiekolwiek przełożenie na sytuację Polski, ale widać, że jeśli jakieś państwo jest silne i tupnie nogą, to Wujnia się ugnie.
A może inaczej - jak małe państewko, to sobie może więcej, bo nikogo nie rusza. A jak średnie aspirujące do bycia dużym, to trzeba je nękać, żeby za silne nie urosło.
Brzost napisal(a): A może inaczej - jak małe państewko, to sobie może więcej, bo nikogo nie rusza. A jak średnie aspirujące do bycia dużym, to trzeba je nękać, żeby za silne nie urosło.
ciekawe, czy w federacjach, jak USA , jest podobnie
Komentarz
Gdy nie ma tego problemu ów strach dziwnie znika:
Na moje pytania, co w takim razie jeśli zacni a błądzący wiedźmowaci uczestnicy manifestacji wlezą do kościoła i np. sprofanują Najświętszy Sakrament albo choćby zniszczą ołtarz - nie udało mi się ani razu uzyskać odpowiedzi. Żadnej.
A także o to że mimo że rządzą nasi to jakoś jestem dziwnie spokojny że sądy i prokuratury będą działać jakby rządzili tamci. Bez reakcji z też naszej strony.
Przypadek św. Jana Pawła II pokazuje, że możliwe są także inne postawy. Chyba że nie uważamy niemieckiej okupacji za zło... albo uznamy, że to taki heretyk.
Przypadek św. Jana Pawła II pokazuje, że możliwe są także inne postawy. Chyba że nie uważamy niemieckiej okupacji za zło... albo uznamy, że to taki heretyk.
Więcej, przypadek samego Pana Jezusa (Jan 28; przesłuchanie przed Piłatem) pokazuje że "bierny" opór także jest trve katolicki.
Jednak wszystko zależy od rozeznania (i kontekstu), które to jest różne....
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Nie, no jasne że nie chodzi mi o to, żeby od razu, zawsze i wszędzie ruszać z szabelką na armaty. Martwi mnie jednak, że gdzieś, jakoś zaginęła nam cnota heroiczna jaką jest męstwo.
Oczywiście że bardzo ważne jest dbanie o rodzinę, edukacja, zaangażowanie w sprawy Kościoła... ale czasami to zwyczajnie nie wystarczy.
Dość mnie np. przerażały te przypadki kiedy jakiś szajbus robił rozwałkę podczas Mszy a wszyscy udawali, że to - że tak powiem - deszczyk pada. Owszem, najodważniejsi wymykali się do przedsionka i stamtąd dzwonili na policję, która jak wiadomo zazwyczaj dociera na miejsce po czterdziestu minutach,
Kościół pełen ludzi, w tym całkiem sporo młodych facetów, naprawdę można się skrzyknąć w kilku i gościa zwyczajnie wynieść (nie mówię, żeby mu oklep robić! to różnica).
No ale po pierwsze, ktoś to sfilmuje i wrzuci do netu i będą komentarze, po drugie mogą być kłopoty a ja mam rodzinę / matkę staruszkę / chomika i myszki / kolegów / pozycję zawodową / fajnych sąsiadów i nie mogę się narażać, żeby tego nie stracić, w końcu to sens mojego życia, więc wolę nie.
Wieczorem pomodlę się za rozrabiającego chama a teraz będę usilnie patrzeć na witraże.
Rzecz w tym, że taka postawa rozzuchwala. Zawsze powtarzam że to straszne że na procesjach Bożego Ciała w Łodzi nie znalazła się ani jedna cudowna moherowa członkini Żywego Różańca która by przylała człowiekowi-motylowi parasolką, póki był na to czas.
Konsekwencją człowieka-motyla były bowiem waginy na bluźnierczych niby-mszach parę lat później.
To było testowanie.
I udało im się.
Nadludzkie bohaterstwo - proszę mnie poprawić, jeśli się mylę - nic nam nie dało, a zmarnowało morze najlepszej krwi.
Inni w dupie to mieli, kolaborowali na potęgę, wydawali Żydów hitlerowcom, a i tak wyszli na tym lepiej od nas.
BTW nadludzkim bohaterstwem to było m. in. ukrywanie Żydów. No to jak z tym problemem?
A "korzyść" z fizycznego potraktowania jakichś awanturników przed przyjazdem policji byłoby jedynie kreowanie ich na męczenników, a sprzeciwiających się na chuliganów. Że naprawdę to by nie byli chuligani? Taki przekaz poszedłby w Polskę i świat, przecież jeden z drugim tylko czeka na to, żeby coś im fizycznie zrobić, najlepiej właśnie bez oklepu.
Dalej, nie chcę być złośliwy, ale ilu takim delikwentom Koleżanka przylała już parasolką? Skoro mogła to zrobić jedna moherowa babcia, to Koleżanka też mogła. Chyba że nie wiem, jeździ na wózku czy coś.
Na chwilę schodząc z tematów kościelnych - pamiętacie strajk niepełnosprawnych? Na wstępie mieli wielkie poparcie, bo raz że mieli sporo racji co do wysokości zasiłków w tamtym czasie, a dwa są bardzo "medialni", dzieci na wózku itd. Nawet zwolennicy PiS ich popierali. Rząd ich przetrzymał, podstawił im mikrofony i po kilku tygodniach publika miała ich dość, nawet taka neutralna.
Obawiam się, że jakby wysłano straż marszałkowską do pacyfikacji i "wyprowadzenia bez obicia" to byłoby wielkie oburzenie wśród publiki niezależnie od poglądów.
Nie zawsze metoda "z buta" jest najskuteczniejsza.
(Owszem, do dzisiaj żałuję nie zrobienia draki na mszy ze świadectwami członków ruchu Odnowy w Duchu Świętym, ale to było jednak, jakby to rzec - coś troszkę innego. :-)).
Do babci moherowej mi jeszcze daleko (oby tylko nie przeistoczyło się to w coś a'la Makukszyński: "Wysoki Sądzie, mam lat trzydzieści i długo jeszcze będę je miała!").
Ale przydarzyło mi się udać do sąsiadki wywieszającej w oknach symbole strajku kobiet (wiedźm?) i z nią przeprowadzić poważną rozmowę (bez parasolki, za to z kilkoma pytaniami) co zaskutkowało usunięciem tych ozdóbek oraz ogólnym pomieszaniem umysłowym tej młodej damy.
Od czegoś trzeba zacząć. Jasne, znam tę teorię. Poczekamy - zobaczymy; gorzej, że skutki wybranej drogi będę nieodwracalne. Jaka by ona nie była, oczywiście.
https://www.tvp.info/53397079/przelomowy-wyrok-tsue-ws-malty-wybieranie-sedziow-przez-politykow-zgodne-z-prawem-ue-komentarz-sebastiana-kalety-dla-portalu-tvpinfo
Czy raczej gdybyśmy byli narodem tak wielkim jak Maltańczycy. Bo na dziś to bliżej nam do maltańczyków.