Kruchy spód robię wg przepisu sp Taty 1 szklank maki 1 jajko, 1/3 szklanki cukru 1 płaska lyzeczka proszku do pieczenia pół masła opcjonalnie 1 łyzka kakao najlepszej jakosci
Masło roztopić, jajko utrzeć z cukrem i proszkiem do pieczenia, wlać masło , wsypać mąkę, rozmieszać i zamrozić. Wyjąć , poczekać pół godziny, rozwałkować i piec 25 min w 180 st. Wychodzi doskonale, kruche maślane ciasto. Z tego przepisu podwojonego piekę szarlotki, spody do sernika, kruche ciasteczka.
Mazurek kajmakowy poł paczki masła, jedna trzecia szklanki mleka, 25 dag krówek Wszystko rozgrzewamy w rondelku i mieszamy do gładkiej masy. Wylewamy na kruchy spód, najlepiej w foremce wyłożonej papierem. Dekorujemy jak dusza zapragnie. Ja maluje czekoladowe gałazki z baziami z płatków migdalów, albo układam margarytki migdałowe . Napis Alleluja z białej czekolady i do chłodu na parę dni.
Mazurek pomaranczowy. Trzy pomarańcze dobrze wyszorowane, a najlepiej wymoczone w wodzie przez noc, ocieramy skórke na tarce, obieramy dokładnie biale albedo i wyrzucamy, blendujemy owoc z skórką, smazymy z ok połową szklanki cukru i sokiem z jednej cytryny. Wychodzi doskonała , naprawdę przepyszna konfitura pomarańczowa. Wylewamy gorącą na kruchy spód i po przestygnięciu polewamy czekoladą. Ja daję gorzką z pomaranczami Lindt. Dekoryjemy czym dusza zapragnie, orzechy, migdaly, morele.
Takie mazurki to istna bomba kaloryczna, ale są tak dobre, że macham reką na centymetry talii .
Czasem robimy jeszcze chalwowy , czasem śliwkowy z bezą ale wg rankingu rodzinnego dwa , które opisalam to miszczostwo
Gdyby ktoś chciał ususzyć kwiat ale uczynić go w tym sensie nieśmiertelnym, że cały będzie jakby gumiasty i nie opadną z niego liście oraz płatki przy lekkim nuknięciu - to wystarczy wodę zmieszać z gliceryną. Albo przesycić podgrzewając, może to nawet da lepszy efekt. Mam taką różę sprzed roku i choć *uschnęła* to jest trwała. W tym roku pewnie zrobię taki eksperyment na kilku innych kwiatach.
Dawaj namiary jak to dokładnie zrobić. Zaineresowany jestem. Wpisałem w guglownicę "wystarczy wodę zmieszać z gliceryną" i wyskoczyły mnie same głupoty jakieś polecające jak zmarnować śpirytus.
Mordechlaj_Mashke napisal(a): Dawaj namiary jak to dokładnie zrobić. Zaineresowany jestem. Wpisałem w guglownicę "wystarczy wodę zmieszać z gliceryną" i wyskoczyły mnie same głupoty jakieś polecające jak zmarnować śpirytus.
Nie ma stricte dokłądnego przepisu. Czytałem dośc dużo porad jak to robić i wszyscy podawali inne proporcje. Wygląda, że każdą roślinę trzeba troche inną dawką traktować natomiast efekt uzyskuje się z grubsza zawsze ten sam - oczekiwany
Trzeba zakupić glicerynę techniczną - takiej używałem. Polecam bo jest ona tańsza niż oczyszczone gliceryny etc. Nie potrzebujemy tutaj dobrego surowca.
1.) Słabe efekty dają rośliny młode. Takie co dopiero co wyrosły. 2.) Po trzech tygodniach powinno się zakończyć pojenie kwiatu. Ja nigdy nie wyjąłem róży z dzbanka z roztworem wody z gliceryną. Także nie pali się. Dobrze jednak patrzeć czy kwiat pije tą mieszankę. u mnie ubyło połowę po 1-2 miesiącach. 3.) Proporcje są takie, że do gorącej wody wsypujemy/wlewamy ( nie pamiętam już w jakim to jest stanie skupienia ) glicerynę w ilości 1:2. Czyli np. pół szklanki gliceryny i szklanka wody. Ja zrobiłem 1:1 ? Efekt był zadowalajacy. 4.) Z 10cm ma być zanurzona łodyga. Nie zanurzamy kwiatów bo mogą chcieć się rozpuścić. Robiłem oddzielnie inny kwiatek cały na trzy tygodnie zalany i mi jakby rozmemłały się w nim płatki. 5.) Łodygi i liście znacznie lepiej się konserwują niż kwiaty. 6.) Utrwalony tak kwiat zmieni kolor po pewnym czasie na liściach i łodygach. Tym szybciej tym więcej słońca będzie na niego padać.
Żeby się nauczyć trzeba trochę poeksperymentować. Moim zdaniem efekty są ciekawe.
@Michał5; mazurki wyszły wyśmienite, zrobiłam kajmakowy i pomarańczowy. To prawda, że na 4,5 dzień są lepsze niż na świeżo. Dziś zjadłam ostatni kawałek :-*
Ponieważ kajmakowy jest baaardzo słodki, następno razo posmaruję spód mirabelkowym (kwaskawym) dżemem, zanim zaleję kajmakiem. Albo z czarnej porzeczki.
Super Maniu, że smakowały. Jak najbardziej pod kajmakową pomadę mirabelka bedzie doskonała. To zresztą niesłychanie wykwintna konfitura. Niepozrny, pogardzany owoc niesie po przesmażeniu wiele wytrawno -słodkich smakow i aromatow. Koniecznie spróbuj zrobic nalew na mirabelce. Im ciemniejsze owoce, tym lepiej. Antocyjany świetne, poprawiaja trawienie i nastrój. Jak dozyjemy to zaprponuje Ci mazurek z plewa z chałwy, bezowo śliwkwy, czekoladowo - orzechowy. Fakt, że mazurki są niebywale słodkie, ale jeśli ktoś przeszedł post jak nasi przodkowie, to raczej to doceniał Mazurki , jak kiedyś czytałam, kroiło sie na kwadraty o bardzo skąpych wymiarach. 2 na 2, 3 na 3 cm. Po to , by skosztowac każdego, i nie paść
Dwa lata temu był u mnie (i w okolicy) taki mirabelkowy wysyp, że narobiłam mnóstwo dżemów, które mam do dziś, niektóre w połączniu z jabłkami - te są najlepsze. Natomiast ostatniego lata prawie ich nie było. Mam mirabelkowy żywopłot, a i za płotem sporo drzewek, jedno ma czerwone owoce. Mam nadzieję, że po odpoczynku, tego lata znów będzie ich sporo. Mama robiła mazurek czekoladowo orzechowy z podkładem z czarnej porzeczki. No, ja kroję mazurki na malutkie kwadraty, ale przemilczę ile ich zjadam na raz :-)
@los; może doczekamy czasów, kiedy będzie można zapraszać gości. Daj Boże!
Michał5 napisal(a): Fakt, że mazurki są niebywale słodkie, ale jeśli ktoś przeszedł post jak nasi przodkowie, to raczej to doceniał
Właśnie tego nie łapię, porządny post z brakiem cukru czy miodu wyostrza smak (do tego stopnia że słodkie staje się mleko a cukier wyczuwamy nawet w cytrynie). Więc jżeli dla nas mazurki są słodkie to dla osoby po takim poście są niejadalne, dla mnie są niejadalne, do tej pory wydawało mi się że to moja mama przesadza z cukrem (zawsze przesadzała) ale wygląda że akurat w tym przypadku nie przesadza.
Ale zbieg okoliczności! Właśnie zaczełem se następne pifko obalać, jak córka przyszła i się pyta, czy chcę spróbować cuś słodkiego. Notto mówię "Sure". Dała mi jakiegoś małego pączka i malutki pojemniczek z czarnem, gięstem sosem i mówi: "You have to dip this in this". Właśnie w tem momencie gdy czytałem Przemkowego posta zamoczyłem pączusia w sosie. Mówię Wam, cuś takiego słodkiego, jak żyję, jeszcze nie jadłem! Najciekawsze, że nie wiedziałem co jem. Pytam się córki: "What the hell is this"? A ona: "That's a deep fried oreo dipped in chocolate sauce". Milion kalorii - polecam. Z piwem nie polecam. :-&
Michał5 napisal(a): Fakt, że mazurki są niebywale słodkie, ale jeśli ktoś przeszedł post jak nasi przodkowie, to raczej to doceniał
Właśnie tego nie łapię, porządny post z brakiem cukru czy miodu wyostrza smak (do tego stopnia że słodkie staje się mleko a cukier wyczuwamy nawet w cytrynie). Więc jżeli dla nas mazurki są słodkie to dla osoby po takim poście są niejadalne, dla mnie są niejadalne, do tej pory wydawało mi się że to moja mama przesadza z cukrem (zawsze przesadzała) ale wygląda że akurat w tym przypadku nie przesadza.
Porzadny post polegał też na braku mieska i jajek i sera własciwie. Jadało sie kasze, kapusniak i żur i sledzia solonego. Wiec jak podano wielkanocne sniadanie, z białą kielbasą, z szynką w kołderce ze słoniny, pieczone miesiwa, jaja i mazurki na deser, to był jak zmartwychwstanie wątłego , wyposzczonego ciała. Po zimnej procesji rezurekcyjnej, po wyczerpującycm Triduum , a przed cieżką robotą, czekajacą za drzwiami. Paradoks , że na mazurki sie sarka, a można w blatach zredukować słodkość, dodać wytrawno kwaskowe dodatki. To są polskie, tradycyjne wety wielkanocne, pieklo sie je tylko w tej porze roku, jak pierniki i miodowniki na Boże Narodzenie, a ja jestem ich orędownikiem zapamietałym
Michał5 napisal(a): Fakt, że mazurki są niebywale słodkie, ale jeśli ktoś przeszedł post jak nasi przodkowie, to raczej to doceniał
Właśnie tego nie łapię, porządny post z brakiem cukru czy miodu wyostrza smak (do tego stopnia że słodkie staje się mleko a cukier wyczuwamy nawet w cytrynie). Więc jżeli dla nas mazurki są słodkie to dla osoby po takim poście są niejadalne, dla mnie są niejadalne, do tej pory wydawało mi się że to moja mama przesadza z cukrem (zawsze przesadzała) ale wygląda że akurat w tym przypadku nie przesadza.
Porzadny post polegał też na braku mieska i jajek i sera własciwie. Jadało sie kasze, kapusniak i żur i sledzia solonego. Wiec jak podano wielkanocne sniadanie, z białą kielbasą, z szynką w kołderce ze słoniny, pieczone miesiwa, jaja i mazurki na deser, to był jak zmartwychwstanie wątłego , wyposzczonego ciała. Po zimnej procesji rezurekcyjnej, po wyczerpującycm Triduum , a przed cieżką robotą, czekajacą za drzwiami. Paradoks , że na mazurki sie sarka, a można w blatach zredukować słodkość, dodać wytrawno kwaskowe dodatki. To są polskie, tradycyjne wety wielkanocne, pieklo sie je tylko w tej porze roku, jak pierniki i miodowniki na Boże Narodzenie, a ja jestem ich orędownikiem zapamietałym
Mazurki dobrze się przechowują, całe szczęście, no i Wielkanoc ma swoją oktawę, nie trzeba wszystkiego w 2 dni zjeść.
Przemko, dokładnie tak. ponieważ pieke ich kilka, i sernik i baby drożdzowe, to bywa, że do maja w chłodnej komorze , czyli letniej kuchni , mi leżą i sa coraz lepsze. Też jestem ostrozna w obżeraniu sie słodyczami. :-c
Używając słowa kultowe nawet nie wiedziałem, że miało one podwójne dno:
.
wiki napisal(a): Obecnie rzeźba pełni również funkcje kultowe dla lokalnej społeczności rodzimowierców słowiańskich, którzy zostawiają u jej podnóża znicze oraz drobne ofiary[4][6], a niekiedy organizują przy nim obrzędy[7]. Ofiary w postaci monet i biżuterii pozostawiane są także w zagłębieniu sąsiedniego kasztanowca[7]. W kontekście tego faktu obiekt bywał miejscem działań o charakterze dyskryminacji religijnej – pozostawione przez wyznawców ofiary były niszczone, znicze zaś przestawiane pod pobliską katolicką kapliczkę[4]. W przeszłości wandale uszkadzali również fizycznie samą rzeźbę[1]
kulawy_greg napisal(a): Pod Wawelem burza rozwaliła "kultowe" drzewo, a mini-Światowid pod nim stojący nietknięty.
przy okazji
Ha! Ja byłem w tę burzę na Rynku krakowskim! Wrzucę filmiki na YT, a tu fotki.
Powaliło siedem drzew na plantach! (Znaczy sześć konarów, ale same wielkie jak drzewa.) Synowi2 zrobiłem zdjęcie na tle wyrwanych z korzeniami drzewa. Ale atrakcja!
I zrobiłem fotkę temu zabytkowemu kasztanowi (pod Wawelem).Znaczy, drewnu już...
Komentarz
Kruchy spód robię wg przepisu sp Taty
1 szklank maki
1 jajko,
1/3 szklanki cukru
1 płaska lyzeczka proszku do pieczenia
pół masła
opcjonalnie 1 łyzka kakao najlepszej jakosci
Masło roztopić, jajko utrzeć z cukrem i proszkiem do pieczenia, wlać masło , wsypać mąkę, rozmieszać i zamrozić.
Wyjąć , poczekać pół godziny, rozwałkować i piec 25 min w 180 st. Wychodzi doskonale, kruche maślane ciasto.
Z tego przepisu podwojonego piekę szarlotki, spody do sernika, kruche ciasteczka.
Mazurek kajmakowy
poł paczki masła, jedna trzecia szklanki mleka, 25 dag krówek
Wszystko rozgrzewamy w rondelku i mieszamy do gładkiej masy.
Wylewamy na kruchy spód, najlepiej w foremce wyłożonej papierem.
Dekorujemy jak dusza zapragnie. Ja maluje czekoladowe gałazki z baziami z płatków migdalów, albo układam margarytki migdałowe .
Napis Alleluja z białej czekolady i do chłodu na parę dni.
Mazurek pomaranczowy.
Trzy pomarańcze dobrze wyszorowane, a najlepiej wymoczone w wodzie przez noc, ocieramy skórke na tarce, obieramy dokładnie biale albedo i wyrzucamy, blendujemy owoc z skórką, smazymy z ok połową szklanki cukru i sokiem z jednej cytryny.
Wychodzi doskonała , naprawdę przepyszna konfitura pomarańczowa. Wylewamy gorącą na kruchy spód i po przestygnięciu polewamy czekoladą. Ja daję gorzką z pomaranczami Lindt.
Dekoryjemy czym dusza zapragnie, orzechy, migdaly, morele.
Takie mazurki to istna bomba kaloryczna, ale są tak dobre, że macham reką na centymetry talii .
Czasem robimy jeszcze chalwowy , czasem śliwkowy z bezą ale wg rankingu rodzinnego dwa , które opisalam to miszczostwo
Powodzenia!
Zimno.
Brrr...
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Zaineresowany jestem.
Wpisałem w guglownicę "wystarczy wodę zmieszać z gliceryną" i wyskoczyły mnie same głupoty jakieś polecające jak zmarnować śpirytus.
👣
🐾
🐾
Daj spokojnie "umrzeć" jej...
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Wygląda, że każdą roślinę trzeba troche inną dawką traktować natomiast efekt uzyskuje się z grubsza zawsze ten sam - oczekiwany
Trzeba zakupić glicerynę techniczną - takiej używałem. Polecam bo jest ona tańsza niż oczyszczone gliceryny etc. Nie potrzebujemy tutaj dobrego surowca.
1.) Słabe efekty dają rośliny młode. Takie co dopiero co wyrosły.
2.) Po trzech tygodniach powinno się zakończyć pojenie kwiatu. Ja nigdy nie wyjąłem róży z dzbanka z roztworem wody z gliceryną. Także nie pali się. Dobrze jednak patrzeć czy kwiat pije tą mieszankę. u mnie ubyło połowę po 1-2 miesiącach.
3.) Proporcje są takie, że do gorącej wody wsypujemy/wlewamy ( nie pamiętam już w jakim to jest stanie skupienia ) glicerynę w ilości 1:2. Czyli np. pół szklanki gliceryny i szklanka wody.
Ja zrobiłem 1:1 ? Efekt był zadowalajacy.
4.) Z 10cm ma być zanurzona łodyga. Nie zanurzamy kwiatów bo mogą chcieć się rozpuścić. Robiłem oddzielnie inny kwiatek cały na trzy tygodnie zalany i mi jakby rozmemłały się w nim płatki.
5.) Łodygi i liście znacznie lepiej się konserwują niż kwiaty.
6.) Utrwalony tak kwiat zmieni kolor po pewnym czasie na liściach i łodygach. Tym szybciej tym więcej słońca będzie na niego padać.
Żeby się nauczyć trzeba trochę poeksperymentować. Moim zdaniem efekty są ciekawe.
👣
🐾
🐾
Jak najbardziej pod kajmakową pomadę mirabelka bedzie doskonała. To zresztą niesłychanie wykwintna konfitura.
Niepozrny, pogardzany owoc niesie po przesmażeniu wiele wytrawno -słodkich smakow i aromatow.
Koniecznie spróbuj zrobic nalew na mirabelce.
Im ciemniejsze owoce, tym lepiej.
Antocyjany świetne, poprawiaja trawienie i nastrój.
Jak dozyjemy to zaprponuje Ci mazurek z plewa z chałwy, bezowo śliwkwy, czekoladowo - orzechowy.
Fakt, że mazurki są niebywale słodkie, ale jeśli ktoś przeszedł post jak nasi przodkowie, to raczej to doceniał
Mazurki , jak kiedyś czytałam, kroiło sie na kwadraty o bardzo skąpych wymiarach. 2 na 2, 3 na 3 cm.
Po to , by skosztowac każdego, i nie paść
Mama robiła mazurek czekoladowo orzechowy z podkładem z czarnej porzeczki.
No, ja kroję mazurki na malutkie kwadraty, ale przemilczę ile ich zjadam na raz :-)
@los; może doczekamy czasów, kiedy będzie można zapraszać gości. Daj Boże!
Właśnie zaczełem se następne pifko obalać, jak córka przyszła i się pyta, czy chcę spróbować cuś słodkiego. Notto mówię "Sure".
Dała mi jakiegoś małego pączka i malutki pojemniczek z czarnem, gięstem sosem i mówi: "You have to dip this in this".
Właśnie w tem momencie gdy czytałem Przemkowego posta zamoczyłem pączusia w sosie. Mówię Wam, cuś takiego słodkiego, jak żyję, jeszcze nie jadłem! Najciekawsze, że nie wiedziałem co jem. Pytam się córki: "What the hell is this"?
A ona: "That's a deep fried oreo dipped in chocolate sauce".
Milion kalorii - polecam.
Z piwem nie polecam. :-&
👣
🐾
🐾
i z tej okazji przerywnik muzyczny:
Jadało sie kasze, kapusniak i żur i sledzia solonego.
Wiec jak podano wielkanocne sniadanie, z białą kielbasą, z szynką w kołderce ze słoniny, pieczone miesiwa, jaja i mazurki na deser, to był jak zmartwychwstanie wątłego , wyposzczonego ciała.
Po zimnej procesji rezurekcyjnej, po wyczerpującycm Triduum , a przed cieżką robotą, czekajacą za drzwiami.
Paradoks , że na mazurki sie sarka, a można w blatach zredukować słodkość, dodać wytrawno kwaskowe dodatki.
To są polskie, tradycyjne wety wielkanocne, pieklo sie je tylko w tej porze roku, jak pierniki i miodowniki na Boże Narodzenie, a ja jestem ich orędownikiem zapamietałym
----------
Wczoraj po moim niebie przeleciał bocian
Jadało sie kasze, kapusniak i żur i sledzia solonego.
Wiec jak podano wielkanocne sniadanie, z białą kielbasą, z szynką w kołderce ze słoniny, pieczone miesiwa, jaja i mazurki na deser, to był jak zmartwychwstanie wątłego , wyposzczonego ciała.
Po zimnej procesji rezurekcyjnej, po wyczerpującycm Triduum , a przed cieżką robotą, czekajacą za drzwiami.
Paradoks , że na mazurki sie sarka, a można w blatach zredukować słodkość, dodać wytrawno kwaskowe dodatki.
To są polskie, tradycyjne wety wielkanocne, pieklo sie je tylko w tej porze roku, jak pierniki i miodowniki na Boże Narodzenie, a ja jestem ich orędownikiem zapamietałym
Mazurki dobrze się przechowują, całe szczęście, no i Wielkanoc ma swoją oktawę, nie trzeba wszystkiego w 2 dni zjeść.
ponieważ pieke ich kilka, i sernik i baby drożdzowe, to bywa, że do maja w chłodnej komorze , czyli letniej kuchni , mi leżą i sa coraz lepsze.
Też jestem ostrozna w obżeraniu sie słodyczami.
:-c
. No to burza była częściowo dyskryminująca.
Ha! Ja byłem w tę burzę na Rynku krakowskim!
Wrzucę filmiki na YT, a tu fotki.
Powaliło siedem drzew na plantach! (Znaczy sześć konarów, ale same wielkie jak drzewa.)
Synowi2 zrobiłem zdjęcie na tle wyrwanych z korzeniami drzewa. Ale atrakcja!
I zrobiłem fotkę temu zabytkowemu kasztanowi (pod Wawelem).Znaczy, drewnu już...