Degrell jest nie do obrony. Ale czy za koszulki z Che też wzywają?
Co znaczy "nie do obrony"? A ja się pytam, czy na obrazku był wczesny Degrel, który jakieś tam ciekawe1 postulaty poruszał, czy późny, co jeszcze w latach 70. Adolfika miłował?
Degrell jest nie do obrony. Ale czy za koszulki z Che też wzywają?
Co znaczy "nie do obrony"? A ja się pytam, czy na obrazku był wczesny Degrel, który jakieś tam ciekawe1 postulaty poruszał, czy późny, co jeszcze w latach 70. Adolfika miłował?
Wykształcenie prawnicze to niebezpieczna i pożyteczna sprawa.
Degrell jest nie do obrony. Ale czy za koszulki z Che też wzywają?
Co znaczy "nie do obrony"? A ja się pytam, czy na obrazku był wczesny Degrel, który jakieś tam ciekawe1 postulaty poruszał, czy późny, co jeszcze w latach 70. Adolfika miłował?
Proszę pana, nikt nie wnika czy dana swastyka to wczesna swastyka czy późny Adi, szanujmy się.
I to też jest słuszne pytanie, bo kto wie, czy dana swastyka nie jest odznaką, powiedzmy, fińskiego lotnictwa albo strzelców podhalańskich. Tu trzeba trochę rozwagi, gdyż mówimy o stosowaniu ustawy karnej, a nie o oderwanych uwagach.
Powiedzmy, ło, taki Degrel to nieco propaguje to i owo:
Ale, tak se szczerze, po robociarsku pedzmy, ło taki? Taki to jakiś zupełnie anonimowy krawaciarz, bynajmniej dla mnie.
@Tomek powiedział(a):
Kolega ma papiery na adwokata? Bo jak nie to czym prędzej wyrobić.
Niestety, Okręgowa Izba Adwokacka dała mi na piśmie, że nie nadaję się do tego zawodu, gdyż nie umiem wyrażać poglądów i ich przekonująco argumentować.
@Tomek powiedział(a):
Kolega ma papiery na adwokata? Bo jak nie to czym prędzej wyrobić.
Niestety, Okręgowa Izba Adwokacka dała mi na piśmie, że nie nadaję się do tego zawodu, gdyż nie umiem wyrażać poglądów i ich przekonująco argumentować.
Może w sumie słusznie, skoro nie potrafił ich Kolega przekonująco przekonać do poglądu, że powinien zostać Kolega adwokatem.
@Tomek powiedział(a):
Kolega ma papiery na adwokata? Bo jak nie to czym prędzej wyrobić.
Niestety, Okręgowa Izba Adwokacka dała mi na piśmie, że nie nadaję się do tego zawodu, gdyż nie umiem wyrażać poglądów i ich przekonująco argumentować.
Może w sumie słusznie, skoro nie potrafił ich Kolega przekonująco przekonać do poglądu, że powinien zostać Kolega adwokatem.
Nie przekonałem, nie zostałem i już raczej nie zostanę. Chociaż któż to wie; może Sejmas przyjmnie prawomocnie i legalnie że jestem.
@Tomek powiedział(a):
Kolega ma papiery na adwokata? Bo jak nie to czym prędzej wyrobić.
Niestety, Okręgowa Izba Adwokacka dała mi na piśmie, że nie nadaję się do tego zawodu, gdyż nie umiem wyrażać poglądów i ich przekonująco argumentować.
@Tomek powiedział(a):
Kolega ma papiery na adwokata? Bo jak nie to czym prędzej wyrobić.
Niestety, Okręgowa Izba Adwokacka dała mi na piśmie, że nie nadaję się do tego zawodu, gdyż nie umiem wyrażać poglądów i ich przekonująco argumentować.
A mojego kolegę, PISiora, kasta uwaliła, dostali dosłownie piany na ryjach, kiedy miał awansować z radcy prawnego na sędziego sądu apelacyjnego. Za punkt honoru parę osób wzięło, żeby go uwalić. Ostatecznie znaleźli mu jakieś rozpoczęte postepowanie dyscyplinarne, które kiedyś było i którego nie pokazał w jakichś papierach zgłoszeniowych na sędziego, czy jakoś tak. Jego byli dobrzy koledzy śmiali się, że chciał zostać sędzią, a teraz może i nawet radcą nie będzie mógł być. Póki co jest ...
Swoją drogą szkoda. Radcą jest nierównym (organizacja 0), a sędzią mógłby być bardzo dobrym, jest piekielnie przytomny.
@Tomek powiedział(a):
Kolega ma papiery na adwokata? Bo jak nie to czym prędzej wyrobić.
Niestety, Okręgowa Izba Adwokacka dała mi na piśmie, że nie nadaję się do tego zawodu, gdyż nie umiem wyrażać poglądów i ich przekonująco argumentować.
A mojego kolegę, PISiora, kasta uwaliła, dostali dosłownie piany na ryjach, kiedy miał awansować z radcy prawnego na sędziego sądu apelacyjnego. Za punkt honoru parę osób wzięło, żeby go uwalić. Ostatecznie znaleźli mu jakieś rozpoczęte postepowanie dyscyplinarne, które kiedyś było i którego nie pokazał w jakichś papierach zgłoszeniowych na sędziego, czy jakoś tak. Jego byli dobrzy koledzy śmiali się, że chciał zostać sędzią, a teraz może i nawet radcą nie będzie mógł być. Póki co jest ...
Swoją drogą szkoda. Radcą jest nierównym (organizacja 0), a sędzią mógłby być bardzo dobrym, jest piekielnie przytomny.
Jorge, nie oceniając Twojego Kolegi (nie będę sprawdzał kto to, a danych sporo podałeś), praktycznie każdy spoza sędziów, który chce od razu wskoczyć do SO / SA będzie miał pod górkę. Z dość oczywistych względów, wielu ludzi latami stara się o awans, miejsc w SA jest niewiele i nagle dostaje ktoś obcy. To jak reakcja na "dyrektorow w teczce" za komuny. Jest młody, to myślą, że gówniarz i nie da rady. Jest stary, to myślą, że przyszedł tylko po stan spoczynku. I wreszcie, że ktoś z zewnątrz nie ma pojęcia o funkcjonowaniu sądu. To ostatnie to akurat często prawda - jak pisałem na początku Twojego kolegi nie znam, może ma pojęcie.
Oczywiście Rozum, masz rację. Awans wręcz niespotykany, wbrew wszystkiemu. Bardzo mnie bawiła ta historia, bo to rympał totalny i prawie się udało. Następnym razem...
Lubimy se robić jaja nt. tego, jak to w przeszłości lud okoliczny hersteryzował w kwestii nawozu konnego, który zamiast iść pod pieczarki użyźniał ulice wielgich miast. Tem niemniej wyglądało to srożej niż se dziś potrafimy wyobrazić:
W typowy letni poranek 1893 r. słońce zaczęło padać na Nowy Jork, rzucając długie cienie na wysokie budynki z kamienia i cegły. Miasto tętniło życiem dzięki zgiełkowi konnych pojazdów poruszających się po labiryncie nowojorskich ulic. W tym czasie nowojorczycy odbywali ponad 100 milionów podróży konnych rocznie, co było dalekie od 35 milionów dekadę wcześniej.
Nowy Jork stał się miastem koni - ponad 150 000 z nich przemierzało ulice, a każdy z nich produkował średnio 22 funty obornika dziennie. W samym mieście każdego miesiąca produkowano około 45 000 ton obornika. Na Liberty Street stos obornika osiągnął przerażającą wysokość siedmiu stóp. Puste działki zamieniły się w góry obornika o wysokości od 40 do 60 stóp.
W miarę nasilania się letnich upałów ulice miasta, pokryte warstwą obornika, zdawały się gotować, wydzielając szkodliwy smród, który trzymał miasto jako zakładnika. Cytując Edith Wharton z książki The Gilded Age Revisited: "Smród koni był wszechobecną częścią życia, niemal żywą istotą, która codziennie przenikała nasze nozdrza. Był to silny napar z obornika i moczu, wystarczający, by przyprawić o zawrót głowy nawet najbardziej odporny żołądek".
Kiedy padał deszcz, rzeki obornika zalewały ulice, często wkradając się do piwnic i zanieczyszczając domy.
Przewidywania dotyczące przyszłości "Wielkiego Kryzysu Końskiego Obornika" były ponure. Jeden z komentatorów przewidywał, że do 1930 roku końskie odchody osiągną poziom okien trzeciego piętra na Manhattanie.
Teraz też w dyskusjach co do przyszłości elektryków się odbija: "Panie do dwa tysiące dziesiąt któregoś to prundu nie będzie w miastach przez te ładowania".
Indie od roku dzierżawią port w Hajfie. Perspektywa Indii na historię Izraela i Hajfy:
The history of modern State of Israel starts with the supreme sacrifice of 900 brave Indian soldiers who died liberating the Port of Haifa from the Ottoman rule on September 23, 1918 during World War-...
"The graves of Indian soldiers in Haifa are still looked after by the Government of Israel. Their names, bravery and sacrifice taught in text books of Israel......
Organiser nie jest jakąś super jakościową gazetą, ale prezentuje jasne stanowisko najbardziej krewkich odłamów BJP, czyli partii, która trzyma wszystko w garści.
Hehe. Mój śp. Tata chodził kiedyś w młodości na lekcje francuskiego. Uczyła stara dystyngowana Francuzka, która uważała swój kraj za szczyt rozwoju cywilizacyjno-kulturowego a całą resztę świata za peryferie pogrążone w mrokach barbarzyństwa. Pewnego razu uczniowie przeczytali w gazetach o protestach francuskich rolników, którzy rozsypywali zboże na drodze albo wysypywali do morza, już dobrze nie pamiętam. I ci uczniowie przyszli do nauczycielki, z ciekawości co ona o tym sądzi. Madame skrzywiła się niemiłosiernie i ze zbolałą twarzą wyszeptała: "Nie ma na całym świecie drugiej tak durnej i beznadziejnej istoty jak francuski chłop..."
@Brzost powiedział(a):
Hehe. Mój śp. Tata chodził kiedyś w młodości na lekcje francuskiego. Uczyła stara dystyngowana Francuzka, która uważała swój kraj za szczyt rozwoju cywilizacyjno-kulturowego a całą resztę świata za peryferie pogrążone w mrokach barbarzyństwa. Pewnego razu uczniowie przeczytali w gazetach o protestach francuskich rolników, którzy rozsypywali zboże na drodze albo wysypywali do morza, już dobrze nie pamiętam. I ci uczniowie przyszli do nauczycielki, z ciekawości co ona o tym sądzi. Madame skrzywiła się niemiłosiernie i ze zbolałą twarzą wyszeptała: "Nie ma na całym świecie drugiej tak durnej i beznadziejnej istoty jak francuski chłop..."
Komentarz
A co by zrobili jakby ktoś niósł transparent: "Nie jestem niemcem ani nazistą i dlatego nie przepraszam za Jedwabne".
O Degrellu nie zapominaj.
Degrell jest nie do obrony. Ale czy za koszulki z Che też wzywają?
Co znaczy "nie do obrony"? A ja się pytam, czy na obrazku był wczesny Degrel, który jakieś tam ciekawe1 postulaty poruszał, czy późny, co jeszcze w latach 70. Adolfika miłował?
Wykształcenie prawnicze to niebezpieczna i pożyteczna sprawa.
Proszę pana, nikt nie wnika czy dana swastyka to wczesna swastyka czy późny Adi, szanujmy się.
I to też jest słuszne pytanie, bo kto wie, czy dana swastyka nie jest odznaką, powiedzmy, fińskiego lotnictwa albo strzelców podhalańskich. Tu trzeba trochę rozwagi, gdyż mówimy o stosowaniu ustawy karnej, a nie o oderwanych uwagach.
Powiedzmy, ło, taki Degrel to nieco propaguje to i owo:
Ale, tak se szczerze, po robociarsku pedzmy, ło taki? Taki to jakiś zupełnie anonimowy krawaciarz, bynajmniej dla mnie.
Kolega ma papiery na adwokata? Bo jak nie to czym prędzej wyrobić.
To skomplikowane, lol.
To proste. Ze złej rodziny Ignac był.
Pamiętam, że był jakiś użyszkodnik Rebelii, który w awiatorze miał podobiznę nazisty.
Niestety, Okręgowa Izba Adwokacka dała mi na piśmie, że nie nadaję się do tego zawodu, gdyż nie umiem wyrażać poglądów i ich przekonująco argumentować.
Może w sumie słusznie, skoro nie potrafił ich Kolega przekonująco przekonać do poglądu, że powinien zostać Kolega adwokatem.
Nie przekonałem, nie zostałem i już raczej nie zostanę. Chociaż któż to wie; może Sejmas przyjmnie prawomocnie i legalnie że jestem.
A ja się uprę z tą rodziną.
Egzaminator:
Egzaminowany:
A mojego kolegę, PISiora, kasta uwaliła, dostali dosłownie piany na ryjach, kiedy miał awansować z radcy prawnego na sędziego sądu apelacyjnego. Za punkt honoru parę osób wzięło, żeby go uwalić. Ostatecznie znaleźli mu jakieś rozpoczęte postepowanie dyscyplinarne, które kiedyś było i którego nie pokazał w jakichś papierach zgłoszeniowych na sędziego, czy jakoś tak. Jego byli dobrzy koledzy śmiali się, że chciał zostać sędzią, a teraz może i nawet radcą nie będzie mógł być. Póki co jest ...
Swoją drogą szkoda. Radcą jest nierównym (organizacja 0), a sędzią mógłby być bardzo dobrym, jest piekielnie przytomny.
Lepsze byłoby: Przecież sam mi tato kazałeś.
Jorge, nie oceniając Twojego Kolegi (nie będę sprawdzał kto to, a danych sporo podałeś), praktycznie każdy spoza sędziów, który chce od razu wskoczyć do SO / SA będzie miał pod górkę. Z dość oczywistych względów, wielu ludzi latami stara się o awans, miejsc w SA jest niewiele i nagle dostaje ktoś obcy. To jak reakcja na "dyrektorow w teczce" za komuny. Jest młody, to myślą, że gówniarz i nie da rady. Jest stary, to myślą, że przyszedł tylko po stan spoczynku. I wreszcie, że ktoś z zewnątrz nie ma pojęcia o funkcjonowaniu sądu. To ostatnie to akurat często prawda - jak pisałem na początku Twojego kolegi nie znam, może ma pojęcie.
Oczywiście Rozum, masz rację. Awans wręcz niespotykany, wbrew wszystkiemu. Bardzo mnie bawiła ta historia, bo to rympał totalny i prawie się udało. Następnym razem...
Lubimy se robić jaja nt. tego, jak to w przeszłości lud okoliczny hersteryzował w kwestii nawozu konnego, który zamiast iść pod pieczarki użyźniał ulice wielgich miast. Tem niemniej wyglądało to srożej niż se dziś potrafimy wyobrazić:
https://www.diamandis.com/blog/scaling-abundance-series-20
Prawdę rzekłszy, to w tym właśnie aromacie widzę genesis powiedzonka "Miejskie powietrze czyni człowienia wolnym".
Teraz też w dyskusjach co do przyszłości elektryków się odbija: "Panie do dwa tysiące dziesiąt któregoś to prundu nie będzie w miastach przez te ładowania".
Indie od roku dzierżawią port w Hajfie. Perspektywa Indii na historię Izraela i Hajfy:
https://organiser.org/2018/09/18/121448/bharat/ancient-port-of-modern-israel/
Organiser nie jest jakąś super jakościową gazetą, ale prezentuje jasne stanowisko najbardziej krewkich odłamów BJP, czyli partii, która trzyma wszystko w garści.
filmik:
francuscy rolnicy "strzelają" łajnem w budynek urzędu (jakiegoś?)
Wreszcie shitstorm w realu, a nie tylko wirtualny w internetach!
Skąd się bierze ta dosłowność Francuzów, gdyż nawet rewolucje robią nie jakieś tam "moralne" czy "goździków" ale od razu "po konkrecie"?
E tam, suchym łajnem strzelają, że nawet się nie przyklei. Powinni gnojówką po oknach walić.
👣
🐾
🐾
do militarjów
Hehe. Mój śp. Tata chodził kiedyś w młodości na lekcje francuskiego. Uczyła stara dystyngowana Francuzka, która uważała swój kraj za szczyt rozwoju cywilizacyjno-kulturowego a całą resztę świata za peryferie pogrążone w mrokach barbarzyństwa. Pewnego razu uczniowie przeczytali w gazetach o protestach francuskich rolników, którzy rozsypywali zboże na drodze albo wysypywali do morza, już dobrze nie pamiętam. I ci uczniowie przyszli do nauczycielki, z ciekawości co ona o tym sądzi. Madame skrzywiła się niemiłosiernie i ze zbolałą twarzą wyszeptała: "Nie ma na całym świecie drugiej tak durnej i beznadziejnej istoty jak francuski chłop..."
;-)
Znaczy, w tym też są najlepsi.
To się dzielą "patrimoine sensoriel rural", a urzędnicy nawet nie będa mogli zetrzeć, bo dostaną mandat za niszczenie dziedzictwa.