@W_Nieszczególny powiedział(a):
Ale za to jak szlachetnie brzmią przystanki na trasie (chociaż nie wiem który to Branicki został uhonorowany, mam nadzieję że nie ten zdrajca)
To phawda. Jednym z naymilszych elementów Mniasteczka Wilanów są nazwy ulic, paczpan:
Gdy powstała w Warszawie ul. Gen. Fieldorfa, mój śp. Tata postanowił pojechać na Gocław i przejść się tą ulicą. Ale była jeszcze słabo otabliczkowana, więc gdy dojechał, nie był pewien czy to tu. Podszedł więc do jakiejś mieszkanki i zapytał: "Przepraszam Panią, jak się nazywa ta ulica?" Na co ona odparła: "Do niedawna jeszcze była to ulica Bieruta. Ale teraz zmienili na jakiegoś Żyda, Fieldorfa..."
Tego nie znałem. Świetne.
Intrygującą jest też ulica Bruna, ale chyba już naprawdę na cześć niejakiego Juliana, prakomucha. Kiedyś myślałem że na cześć Giordana, też niezłe ziółko. (EDIT: widzę w Google Maps że to jednak Giordana)
Kowalskiego, Aleksandra >> dawniej Kowalskiego, Aleksandra – tak naprawdę zmianie uległa jedynie osoba patrona, gdyż dawny i nowy patron nosili te same imiona i nazwiska. Dawny patron był działaczem Komunistycznej Partii Polski, a nowy przedwojennym hokeistą. Dzięki temu uniknięto kosztów związanych z wymianą dokumentów. (do listopada 2008)
Kowalskiego, Aleksandra >> dawniej Kowalskiego, Aleksandra – tak naprawdę zmianie uległa jedynie osoba patrona, gdyż dawny i nowy patron nosili te same imiona i nazwiska. Dawny patron był działaczem Komunistycznej Partii Polski, a nowy przedwojennym hokeistą. Dzięki temu uniknięto kosztów związanych z wymianą dokumentów. (do listopada 2008)
Było już pisane o Cioci Marii z telefonu zaufania. Według jakichś szacunków uratowała 1000 osób od śmierci. Niedawno wyczytałem w Wiki, że nazwano jej imieniem ulicę. Chciałem ją wyszukać na gmaps i znalazłem nawet dwie. O dziwo obie na Śląsku. I mamy podobny przypadek, gdyż obydwie one łączą się z ulicą Sawickiej, ino innej, tzw. Hanki Sawickiej. Nie powiem, żeby sąsiedztwo to było najnaturalniejszą rzeczą pod Słońcem. Mam nadzieje, być może płonną, że to podstępny zabieg by niepostrzeżenie całość zmienić z Hanki na Marię.
Ten drugi fragment mapki to Ogrodzieniec. Na gmaps nie ma nawet imienia Maria, ale przy "Hance" jest, a wiki twierdzi, że właśnie w Ogrodzieńcu Ciocia Maria jest patronką.
No więc jest w pięknej rzymskiej willi taka szkoła, gdzie chłopięta uczą się pa łatynie i po grecku. I oczekuje się od nich, że będą się do się zwracać wzajem w tych staroświeckich językach.
Akademia Vivarium Novum (lub Accademia po włosku) w Rzymie jest jedyną uczelnią na świecie, w której studenci mogą spędzić rok lub więcej lat zanurzeni w łacinie i starożytnej grece[4]. Języki te są używane zarówno w klasie, jak i poza nią[4]. Akademią kieruje Luigi Miraglia, który według magazynu New Yorker "mówi po łacinie płynniej niż prawie ktokolwiek inny żyjący"[5].
Akademia Vivarium Novum została założona z zamiarem zachowania tradycji renesansowych szkół, ich metod nauczania i wizji świata, którą taka edukacja wspiera. Jej celem jest odrodzenie nauk humanistycznych[6] w oparciu o przekonanie, że godność (dignitas hominis) można osiągnąć jedynie poprzez ciągłe badanie samego siebie[7]. Studenci Akademii Vivarium Novum dążą do wszechstronnego opanowania łaciny i starożytnej greki[8].
Nazwa Vivarium Novum przypomina proto-humanistyczną społeczność Kasjodora, magistra officiorum Teodoryka. Vivarium było miejscem, w którym zbiegały się sztuki wyzwolone i wzniosłe aspiracje; jednocześnie przywołuje na myśl wyspę Vivara położoną w Zatoce Neapolitańskiej, gdzie po raz pierwszy powstała idea szkoły przygotowanej do oferowania zaawansowanej edukacji przyszłym pokoleniom[8].
Przetłumaczono z DeepL.com (wersja darmowa)
I co ma o tym myśleć prosty człowień, któremu sama myśl o uczeniu się języków dla snobów wydaje się aspiracyjnem marzeniem dla bogaczy? Posłałby tam kto swe chłopię, wiedząc że
Dzięki wsparciu Ministerstwa Uniwersytetu i Badań Naukowych oraz Ministerstwa Dziedzictwa Kulturowego, Akademia ma swoją siedzibę we wspaniałej Willi Falconieri, od dawna przypisywanej geniuszowi Borrominiego, gdzie co roku przyjmowanych jest pięćdziesięciu studentów ze wszystkich kontynentów w ramach programu rezydencyjnego i gdzie organizowane są konferencje, wykłady, koncerty, przedstawienia teatralne, wystawy sztuki i działania kulturalne dla szerszej publiczności, całkowicie bezpłatnie.
PS. We Włochach istnieje tradycja licei classici, jest ich kilka setek i mają opinię szkół prestiżowych. Mam znajomych absolwentów takich jednostek edukacyjnych, jeden z nich mi opowiadał, że przeżył szok na uniwersytecie, bo uczono go tylko greki, łaciny i historii tak gdzieś do roku 300, a na uniwersytecie domagali się matematyki.
W Niemcach też ciągle istnieją Hauptschulen, Realschulen und Gymnasien.
PS. We Włochach istnieje tradycja licei classici, jest ich kilka setek i mają opinię szkół prestiżowych. Mam znajomych absolwentów takich jednostek edukacyjnych, jeden z nich mi opowiadał, że przeżył szok na uniwersytecie, bo uczono go tylko greki, łaciny i historii tak gdzieś do roku 300, a na uniwersytecie domagali się matematyki.
W Niemcach też ciągle istnieją Hauptschulen, Realschulen und Gymnasien.
To jak w "profilu klasycznym" w wiadomym krakowskim liceum. Oczywiście matematyka tam była zgodnie z minimum programowym, ale była też łacina (4 g / tydz.) i starożytna greka (2 g / tydz.), z nowożytnych drugim nowożytnym oprócz angielskiego był obowiązkowo włoski (wszystkie inne klasy miały francuski lub niemiecki do wyboru), były jakieś dodatkowe godziny z kultury antycznej, historii, polskiego, historii sztuki.
Z mojego rocznika z opisanego profilu na studia dzienne dostało się 4 osoby z około 30.
Szkoła jest państwowa, więc to było za darmo oczywiście.
Idea tej klasy wydaje się była zresztą mniej szlachetna niż kształcenie w cnocie prosto od Cycerona i Sokratesa, w oryginale.
Otóż szkoła tą klasą tak to określę "dumpingowała" ranking liceów. O co on jest oparty? O olimpiady. No i można normalnie dzieciaki uczyć historii, chemii, geografii itd., kto będzie lepszy wygra. Ale jest też olimpiada z łaciny i kultury antycznej. Mając ludzi, którzy uczą się 4 godziny, a reszta liceów ma 1/2 godziny byli bezkonkurencyjni. Co roku grupka laureatów i punkty w rankingu bez wysiłku w nauczanie realnych przedmiotów.
Konkurencyjne liceum robiło tak samo, tylko z matematyki. Natomiast to ma jakiś sens, bo ta matematyka tym ludziom się potem przydawała. A łacina w takim wymiarze? Szanujmy się...
Tylko w Polsce jest to hobby kierownictwa szkoły a program matury jest jest państwowy a w Niemcach i chyba we Włochach ma to przełożenie prawne. Co roku Niemcy wyrywają sobie włosy z głowy, że szkoły średnie dają nierówne uprawnienia, co 10 lat jest wielka reforma a wszystko jak było, tak jest.
A włoskiego obowiązkowego zazdroszczę. Uczyłem się francuskiego i mogłem sobie nim buty wymościć a włoszczyzna atakuje człowieka zewsząd. Jak się potem zacząłem uczyć, to już przyswajanie języka idzie gorzej.
@los powiedział(a):
Tylko w Polsce jest to hobby kierownictwa szkoły a program matury jest jest państwowy a w Niemcach i chyba we Włochach ma to przełożenie prawne. Co roku Niemcy wyrywają sobie włosy z głowy, że szkoły średnie dają nierówne uprawnienia, co 10 lat jest wielka reforma a wszystko jak było, tak jest.
A włoskiego obowiązkowego zazdroszczę. Uczyłem się francuskiego i mogłem sobie nim buty wymościć a włoszczyzna atakuje człowieka zewsząd. Jak się potem zacząłem uczyć, to już przyswajanie języka idzie gorzej.
Ale to nie mnie, ja chodziłem do równoległej z profilem ogólnym z francuskim i angielskim. Wtedy ten włoski wydawał mi się kolejną fantazją pomysłodawcy tych klas, a dziś też bym wolał włoski (nauczyłem się trochę już po studiach), natomiast tej łaciny i greki w pakiecie nie wybierałbym ani dziś, ani wtedy.
W Polsce prawnie wydzielone z systemu o ile wiem są dwa rodzaje szkół, sportowe i artystyczne. Jak się tym jeszcze interesowałem, to nawet podlegały innymi ministrom.
@los powiedział(a):
Tylko w Polsce jest to hobby kierownictwa szkoły a program matury jest jest państwowy a w Niemcach i chyba we Włochach ma to przełożenie prawne. Co roku Niemcy wyrywają sobie włosy z głowy, że szkoły średnie dają nierówne uprawnienia, co 10 lat jest wielka reforma a wszystko jak było, tak jest.
A włoskiego obowiązkowego zazdroszczę. Uczyłem się francuskiego i mogłem sobie nim buty wymościć a włoszczyzna atakuje człowieka zewsząd. Jak się potem zacząłem uczyć, to już przyswajanie języka idzie gorzej.
Ale to nie mnie, ja chodziłem do równoległej z profilem ogólnym z francuskim i angielskim. Wtedy ten włoski wydawał mi się kolejną fantazją pomysłodawcy tych klas, a dziś też bym wolał włoski (nauczyłem się trochę już po studiach), natomiast tej łaciny i greki w pakiecie nie wybierałbym ani dziś, ani wtedy.
W Polsce prawnie wydzielone z systemu o ile wiem są dwa rodzaje szkół, sportowe i artystyczne. Jak się tym jeszcze interesowałem, to nawet podlegały innymi ministrom.
Komentarz
Thomas Ens. Co państwa obchodzi jak służba wraca do domu.
Lewaki upamiętniają rocznicę powstania Państwa Izrael pod dość osobływym hasłem:
Ale za to jak szlachetnie brzmią przystanki na trasie (chociaż nie wiem który to Branicki został uhonorowany, mam nadzieję że nie ten zdrajca)
To phawda. Jednym z naymilszych elementów Mniasteczka Wilanów są nazwy ulic, paczpan:
Godnie. Nic, tylko podkręcić wąsa i na koń, panie bracie, Aleją Rzeczypospolitej.
Ja się zastanawiam jak ci lemingowie znoszą te nazwy.
Jeden taki mój znajomek mieszka na ul. Hlonda i ścierpieć mu trudno: "No cóż to za nazwa, pfff, Hlonda, Hlonda..."
Hlodna czyli jaka? Głodna, z ukraińska?
Kurwens, no, co za ludzie, nu, emelentarnej wiedzy o herstorii sprzed 2004 niezaposiadający!!!
https://en.wikipedia.org/wiki/Holodomor
Honda ?
Godne auto, a co!
Z warszawskich ulic najbardziej zapadła mi w pamięć ulica Henryka Batuty.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Henryk_Batuta
Gdy powstała w Warszawie ul. Gen. Fieldorfa, mój śp. Tata postanowił pojechać na Gocław i przejść się tą ulicą. Ale była jeszcze słabo otabliczkowana, więc gdy dojechał, nie był pewien czy to tu. Podszedł więc do jakiejś mieszkanki i zapytał: "Przepraszam Panią, jak się nazywa ta ulica?" Na co ona odparła: "Do niedawna jeszcze była to ulica Bieruta. Ale teraz zmienili na jakiegoś Żyda, Fieldorfa..."
A ulice Jeżowa i Jagody to pies?
Tego nie znałem. Świetne.
Intrygującą jest też ulica Bruna, ale chyba już naprawdę na cześć niejakiego Juliana, prakomucha. Kiedyś myślałem że na cześć Giordana, też niezłe ziółko. (EDIT: widzę w Google Maps że to jednak Giordana)
https://warszawa.fandom.com/wiki/Dekomunizacja_ulic
To udane jest:
Teraz mieszkamy przy al.Piłsudskiego, a za dzieciństwa żony zwała się al.Lenina.
Było już pisane o Cioci Marii z telefonu zaufania. Według jakichś szacunków uratowała 1000 osób od śmierci. Niedawno wyczytałem w Wiki, że nazwano jej imieniem ulicę. Chciałem ją wyszukać na gmaps i znalazłem nawet dwie. O dziwo obie na Śląsku. I mamy podobny przypadek, gdyż obydwie one łączą się z ulicą Sawickiej, ino innej, tzw. Hanki Sawickiej. Nie powiem, żeby sąsiedztwo to było najnaturalniejszą rzeczą pod Słońcem. Mam nadzieje, być może płonną, że to podstępny zabieg by niepostrzeżenie całość zmienić z Hanki na Marię.
Ten drugi fragment mapki to Ogrodzieniec. Na gmaps nie ma nawet imienia Maria, ale przy "Hance" jest, a wiki twierdzi, że właśnie w Ogrodzieńcu Ciocia Maria jest patronką.
Dziś na przystanku autobusowym: prawie pełna paczka greckich papierosów Karelia, importowanych przez Egypt Air.
No więc jest w pięknej rzymskiej willi taka szkoła, gdzie chłopięta uczą się pa łatynie i po grecku. I oczekuje się od nich, że będą się do się zwracać wzajem w tych staroświeckich językach.
I co ma o tym myśleć prosty człowień, któremu sama myśl o uczeniu się języków dla snobów wydaje się aspiracyjnem marzeniem dla bogaczy? Posłałby tam kto swe chłopię, wiedząc że
Pomóżcie Koledzy, gdyż nie wiem, niestety!
A w czym pomóc?
PS. We Włochach istnieje tradycja licei classici, jest ich kilka setek i mają opinię szkół prestiżowych. Mam znajomych absolwentów takich jednostek edukacyjnych, jeden z nich mi opowiadał, że przeżył szok na uniwersytecie, bo uczono go tylko greki, łaciny i historii tak gdzieś do roku 300, a na uniwersytecie domagali się matematyki.
W Niemcach też ciągle istnieją Hauptschulen, Realschulen und Gymnasien.
Taka akademia pana Kleksa von Piegi
To jak w "profilu klasycznym" w wiadomym krakowskim liceum. Oczywiście matematyka tam była zgodnie z minimum programowym, ale była też łacina (4 g / tydz.) i starożytna greka (2 g / tydz.), z nowożytnych drugim nowożytnym oprócz angielskiego był obowiązkowo włoski (wszystkie inne klasy miały francuski lub niemiecki do wyboru), były jakieś dodatkowe godziny z kultury antycznej, historii, polskiego, historii sztuki.
Z mojego rocznika z opisanego profilu na studia dzienne dostało się 4 osoby z około 30.
Szkoła jest państwowa, więc to było za darmo oczywiście.
Idea tej klasy wydaje się była zresztą mniej szlachetna niż kształcenie w cnocie prosto od Cycerona i Sokratesa, w oryginale.
Otóż szkoła tą klasą tak to określę "dumpingowała" ranking liceów. O co on jest oparty? O olimpiady. No i można normalnie dzieciaki uczyć historii, chemii, geografii itd., kto będzie lepszy wygra. Ale jest też olimpiada z łaciny i kultury antycznej. Mając ludzi, którzy uczą się 4 godziny, a reszta liceów ma 1/2 godziny byli bezkonkurencyjni. Co roku grupka laureatów i punkty w rankingu bez wysiłku w nauczanie realnych przedmiotów.
Konkurencyjne liceum robiło tak samo, tylko z matematyki. Natomiast to ma jakiś sens, bo ta matematyka tym ludziom się potem przydawała. A łacina w takim wymiarze? Szanujmy się...
Tylko w Polsce jest to hobby kierownictwa szkoły a program matury jest jest państwowy a w Niemcach i chyba we Włochach ma to przełożenie prawne. Co roku Niemcy wyrywają sobie włosy z głowy, że szkoły średnie dają nierówne uprawnienia, co 10 lat jest wielka reforma a wszystko jak było, tak jest.
A włoskiego obowiązkowego zazdroszczę. Uczyłem się francuskiego i mogłem sobie nim buty wymościć a włoszczyzna atakuje człowieka zewsząd. Jak się potem zacząłem uczyć, to już przyswajanie języka idzie gorzej.
Ale to nie mnie, ja chodziłem do równoległej z profilem ogólnym z francuskim i angielskim. Wtedy ten włoski wydawał mi się kolejną fantazją pomysłodawcy tych klas, a dziś też bym wolał włoski (nauczyłem się trochę już po studiach), natomiast tej łaciny i greki w pakiecie nie wybierałbym ani dziś, ani wtedy.
W Polsce prawnie wydzielone z systemu o ile wiem są dwa rodzaje szkół, sportowe i artystyczne. Jak się tym jeszcze interesowałem, to nawet podlegały innymi ministrom.
Lingua Latina rudimenta est
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/230187/rudimenta-latinitatis-czesc-ii
a jeszcze wcześniej rolnicze i leśne
"a jeszcze wcześniej rolnicze i leśne" i morskie,które były w Min. Żeglugi
Żegluga śródlądowa
Ja zaś zostałem hoolsem jednej b. szkoły w Koninie: