Akurat ta książka opowiada głównie o jego doświadczeniach z Auschwitz.
Ja oczywiście nic o tym nie wiem, ale tym linku, który wkleiłem, różnie o tym piszą. Może ktoś go o to pytał i on coś odpowiedział? Może ktoś go pytał też o te eksperymenty i też coś odpowiedział?
Controversy
"Auschwitz survivor" testimony
In The Missing Pieces of the Puzzle: A Reflection on the Odd Career of Viktor Frankl, Professor of history Timothy Pytell of California State University, San Bernardino,[31] surveys the numerous discrepancies and omissions in Frankl's "Auschwitz survivor" account and later autobiography, which many of his contemporaries, such as Thomas Szasz, similarly have raised.[32] In Frankl's Man's Search for Meaning, the book devotes approximately half of its contents to describing Auschwitz and the psychology of its prisoners, suggesting a long stay at the death camp. However his wording is contradictory and, according to Pytell, "profoundly deceptive", as contrary to the impression Frankl gives of staying at Auschwitz for months, he was held close to the train, in the "depot prisoner" area of Auschwitz, and for no more than a few days. Frankl was neither registered at Auschwitz nor assigned a number there before being sent on to a subsidiary work camp of Dachau, known as Kaufering III, that (together with Terezín) is the true setting of much of what is described in his book.[33][34][35]
Kontrowersje
Zeznanie „ocalałego z Auschwitz”
W książce The Missing Pieces of the Puzzle: A Reflection on the Odd Career of Viktor Frankl, profesor historii Timothy Pytell z California State University, San Bernardino,[31] analizuje liczne rozbieżności i pominięcia w relacji Frankla „ocalałego z Auschwitz” i późniejszej autobiografii, które podobnie podniosło wielu współczesnych mu osób, takich jak Thomas Szasz[32]. [W książce Frankl's Man's Search for Meaning około połowa treści poświęcona jest opisowi Auschwitz i psychologii jego więźniów, co sugeruje długi pobyt w obozie zagłady. Jednak jego sformułowania są sprzeczne i według Pytella „głęboko zwodnicze”, ponieważ w przeciwieństwie do wrażenia, że Frankl przebywał w Auschwitz przez wiele miesięcy, był on przetrzymywany w pobliżu pociągu, w obszarze „więźniarki magazynowej” Auschwitz i nie dłużej niż kilka dni. Frankl nie został zarejestrowany w Auschwitz ani nie otrzymał tam numeru, zanim został wysłany do obozu pracy zależnego od Dachau, znanego jako Kaufering III, który (wraz z Terezinem) jest prawdziwym miejscem wielu wydarzeń opisanych w jego książce[33][34][35].
None of Frankl's obituaries mention the unqualified and unskilled brain lobotomy and trepanation medical experiments approved by the Nazis that Frankl performed on Jews who had committed suicide with an overdose of sedatives, in resistance to their impending arrest, imprisonment and enforced labour in the concentration camp system. The goal of these experiments were to try and revive those who had killed themselves, Frankl justified this by saying that he was trying to find ways to save the lives of Jews. Operating without any training as a surgeon, Frankl would voluntarily request of the Nazis to perform the experiments on those who had killed themselves, and once approved – published some of the details on his experiments, the methods of insertion of his chosen amphetamine drugs into the brains of these individuals, resulting in, at times, an alleged partial resuscitation, mainly in 1942 (prior to his own internment at Theresienstadt ghetto in September, later in that year). Historian Günter Bischof of Harvard University, suggests Frankl's approaching and requesting to perform lobotomy experiments could be seen as a way to "ingratiate" himself amongst the Nazis, as the latter were not, at that time, appreciative of the international scrutiny that these suicides were beginning to create, nor "suicide" being listed on arrest records.[52][53][54][11]
Żaden z nekrologów Frankla nie wspomina o niewykwalifikowanych i niewykwalifikowanych eksperymentach medycznych lobotomii mózgu i trepanacji zatwierdzonych przez nazistów, które Frankl przeprowadzał na Żydach, którzy popełnili samobójstwo z przedawkowaniem środków uspokajających, w oporze przed zbliżającym się aresztowaniem, uwięzieniem i przymusową pracą w systemie obozów koncentracyjnych. Celem tych eksperymentów była próba ożywienia tych, którzy popełnili samobójstwo, Frankl uzasadniał to tym, że próbował znaleźć sposoby na ratowanie życia Żydów. Działając bez żadnego przeszkolenia jako chirurg, Frankl dobrowolnie poprosił nazistów o przeprowadzenie eksperymentów na tych, którzy się zabili, a po uzyskaniu zgody - opublikował niektóre szczegóły swoich eksperymentów, metody wprowadzania wybranych przez siebie leków amfetaminowych do mózgów tych osób, co skutkowało czasami rzekomą częściową reanimacją, głównie w 1942 r. (przed jego własnym internowaniem w getcie Theresienstadt we wrześniu, później w tym samym roku). Historyk Günter Bischof z Uniwersytetu Harvarda sugeruje, że zwrócenie się przez Frankla z prośbą o przeprowadzenie eksperymentów lobotomii mogło być postrzegane jako sposób na „zjednanie” sobie nazistów, którzy w tamtym czasie nie doceniali międzynarodowej kontroli, jaką zaczęły wywoływać te samobójstwa, ani „samobójstwa” figurującego w rejestrach aresztowań[52][53][54][11].
Generalnie, jak tylko pojawiło się imię i nazwisko danego, wrzuciłem je w wiki, zobaczyłem pierwsze słowa "Eskimos, psychiatra" i pomyślałem "oho!". Dalsza lektura notki pokazała, że nie omyliłem się w tym osądzie.
@trep powiedział(a):
A on pomógł znaleźć ten sens? Czytałeś książkę? Możesz powiedzieć, co on wskazuje jako sens życia?
Osobiście mogę zaświadczyć, że nie warto polecać tej książki osobie o ostrym poczuciu braku sensu życia.
Jedyne co mi zostało po lekturze, to że kolo na ochotnika poszedł do koncłagru, a potem przewieszał nazwiska współwięźniów przed swoje na liście do rozwałki i tak się jakoś dotoczył.
Ja spamiętałem, że się dobrze czytało (bo krótkie) i że z punktu widzewa psychiatry starał wyłuskać co niektórym pozwalało zachować chęć przeżycia bardziej od innych, a po wszystkim stworzył logoterapie
Aaa i jeszcze jak jeden kapo troglodyta skumał się z nim jako uczonym i wrażliwym i czytał mu swoje wiersze czekając na krytykę
@trep niestety nie pomogę. Nie jestem znawcą biografii Frankla. Być to wszystko może. We wspomnianej książce padają jakieś okresy, ale czytałem na tyle dawno, że nie pamiętam.
@Szturmowiec.Rzplitej mi jest trudno o jednoznaczną ocenę. Lektura była ciekawa, ale trudno orzec czy pomocna. Szczęśliwie mam lepiej od Kolegi dobrane psychotropy.
O i jeszcze był kucharz, do którego wszyscy ustawiali się w kolejce po zupę, bo on nie patrzył kto stoi w kolejce tylko od garnka nie podnosił oczu i mieszał chochlą w coby uniknąć wyróżniania nakładaniem 'z dołu '.
@celnik.mateusz powiedział(a): @trep niestety nie pomogę. Nie jestem znawcą biografii Frankla. Być to wszystko może. We wspomnianej książce padają jakieś okresy, ale czytałem na tyle dawno, że nie pamiętam.
@Szturmowiec.Rzplitej mi jest trudno o jednoznaczną ocenę. Lektura była ciekawa, ale trudno orzec czy pomocna. Szczęśliwie mam lepiej od Kolegi dobrane psychotropy.
To może załóżcie temat o psychotropach, a nie się bujacie z tym tematem jak pinda z miesiączką po melinach na Targówku.
@celnik.mateusz powiedział(a): @trep niestety nie pomogę. Nie jestem znawcą biografii Frankla. Być to wszystko może. We wspomnianej książce padają jakieś okresy, ale czytałem na tyle dawno, że nie pamiętam.
@Szturmowiec.Rzplitej mi jest trudno o jednoznaczną ocenę. Lektura była ciekawa, ale trudno orzec czy pomocna. Szczęśliwie mam lepiej od Kolegi dobrane psychotropy.
To może załóżcie temat o psychotropach, a nie się bujacie z tym tematem jak pinda z miesiączką po melinach na Targówku.
Łooo, a Koledze co, daweczkę zmniejszyli, że tak się miota?
Mje trzęsło i trzeplo w blaszkę że Tadżycy się utożsamiają mocno z historią Persji i królem Dariuszem i emirem Samanim.
Się postanowiłem rozeznać w kołkach (tak mówiły kacapy naście lat temu na ludy z centralnej Azji) żeby ich zacząć rozróżniać i posłuchałem o Tadżykistanie od jednego bardzo kontaktowego, co miesiąc temu przyjechał do Polski, a u się pracowal na budowie i na taryfie. Opowiadał mi o czystej wodzie z gór Pamir i szczycie, który nie zostal nazwany przez Rosjan tylko przez Tadżyków na czesc emira Samaniego. I o króliku Dariuszu wladcy Persji.
@celnik.mateusz powiedział(a): @trep niestety nie pomogę. Nie jestem znawcą biografii Frankla. Być to wszystko może. We wspomnianej książce padają jakieś okresy, ale czytałem na tyle dawno, że nie pamiętam.
@Szturmowiec.Rzplitej mi jest trudno o jednoznaczną ocenę. Lektura była ciekawa, ale trudno orzec czy pomocna. Szczęśliwie mam lepiej od Kolegi dobrane psychotropy.
To może załóżcie temat o psychotropach, a nie się bujacie z tym tematem jak pinda z miesiączką po melinach na Targówku.
Łooo, a Koledze co, daweczkę zmniejszyli, że tak się miota?
Aż się piosenka przypomina:
Fluoksetyna, pramolan, imipiramina
Z kolan wstań, kolejny wiraż, klomipramina
Oksaflazon, kilogram ołowiu obciąża ciało
Kamień u szyi ciągnie Cię na dno
Ten czarny dół wypełniony smołą, to bagno opływa
Chcąc dusić, trudno się ruszyć, trudno wstać, zrobić coś z sobą
Tym trudniej, że ja nie mogę, a inni mogą
Nie potrafię chcieć, a nawet zmusić się do chcenia
Wystarczy przecież krok by to pozmieniać
Tylko ten krok jest tak bardzo nie do zrobienia
Tianeptyna, sulpiryd, zawieszony w tej cieczy bez siły
Toloksaton, karbamazepina, to jak szatan
I jego kpina z nich i nas, on nie zabija
Lecz pokazuje, wolność jest tak blisko, Ty jej nie zakosztujesz
Wystarczy sięgnąć ręką, rękę masz za ciężką
To przecież łatwe, lecz emocje jak martwe
Więc kto ma podjąć walkę
Wiloksazyna, nomifenzyna i moklobemid
Ile razy zaczynam, zaciskam zęby
By znów czuć się pusty, wyprany i zmięty
Bezsilny po raz setny, w kawałkach, w proszku
Jak namiastka, dość już
Może rozpuszczę się w alkoholu
Zmieszam i wyleję się znowu, wsiąknę w dywan
Wyschnę i wstanę w całości, nim przeciąg zdmuchnie proszek
A ktoś zdepta pozostałości?
A gdzie światło w ciemności?
Jak głęboka jest ta studnia?
Gdzie dno, by się odbić i wyrównać?
Czy spadam wciąż, czy może lecę? nie wiem
Może zapytam się tabletek?
Komentarz
Niestety nie rozumiem, o co Kolega pyta.
Controversy
"Auschwitz survivor" testimony
In The Missing Pieces of the Puzzle: A Reflection on the Odd Career of Viktor Frankl, Professor of history Timothy Pytell of California State University, San Bernardino,[31] surveys the numerous discrepancies and omissions in Frankl's "Auschwitz survivor" account and later autobiography, which many of his contemporaries, such as Thomas Szasz, similarly have raised.[32] In Frankl's Man's Search for Meaning, the book devotes approximately half of its contents to describing Auschwitz and the psychology of its prisoners, suggesting a long stay at the death camp. However his wording is contradictory and, according to Pytell, "profoundly deceptive", as contrary to the impression Frankl gives of staying at Auschwitz for months, he was held close to the train, in the "depot prisoner" area of Auschwitz, and for no more than a few days. Frankl was neither registered at Auschwitz nor assigned a number there before being sent on to a subsidiary work camp of Dachau, known as Kaufering III, that (together with Terezín) is the true setting of much of what is described in his book.[33][34][35]
Kontrowersje
Zeznanie „ocalałego z Auschwitz”
W książce The Missing Pieces of the Puzzle: A Reflection on the Odd Career of Viktor Frankl, profesor historii Timothy Pytell z California State University, San Bernardino,[31] analizuje liczne rozbieżności i pominięcia w relacji Frankla „ocalałego z Auschwitz” i późniejszej autobiografii, które podobnie podniosło wielu współczesnych mu osób, takich jak Thomas Szasz[32]. [W książce Frankl's Man's Search for Meaning około połowa treści poświęcona jest opisowi Auschwitz i psychologii jego więźniów, co sugeruje długi pobyt w obozie zagłady. Jednak jego sformułowania są sprzeczne i według Pytella „głęboko zwodnicze”, ponieważ w przeciwieństwie do wrażenia, że Frankl przebywał w Auschwitz przez wiele miesięcy, był on przetrzymywany w pobliżu pociągu, w obszarze „więźniarki magazynowej” Auschwitz i nie dłużej niż kilka dni. Frankl nie został zarejestrowany w Auschwitz ani nie otrzymał tam numeru, zanim został wysłany do obozu pracy zależnego od Dachau, znanego jako Kaufering III, który (wraz z Terezinem) jest prawdziwym miejscem wielu wydarzeń opisanych w jego książce[33][34][35].
None of Frankl's obituaries mention the unqualified and unskilled brain lobotomy and trepanation medical experiments approved by the Nazis that Frankl performed on Jews who had committed suicide with an overdose of sedatives, in resistance to their impending arrest, imprisonment and enforced labour in the concentration camp system. The goal of these experiments were to try and revive those who had killed themselves, Frankl justified this by saying that he was trying to find ways to save the lives of Jews. Operating without any training as a surgeon, Frankl would voluntarily request of the Nazis to perform the experiments on those who had killed themselves, and once approved – published some of the details on his experiments, the methods of insertion of his chosen amphetamine drugs into the brains of these individuals, resulting in, at times, an alleged partial resuscitation, mainly in 1942 (prior to his own internment at Theresienstadt ghetto in September, later in that year). Historian Günter Bischof of Harvard University, suggests Frankl's approaching and requesting to perform lobotomy experiments could be seen as a way to "ingratiate" himself amongst the Nazis, as the latter were not, at that time, appreciative of the international scrutiny that these suicides were beginning to create, nor "suicide" being listed on arrest records.[52][53][54][11]
Żaden z nekrologów Frankla nie wspomina o niewykwalifikowanych i niewykwalifikowanych eksperymentach medycznych lobotomii mózgu i trepanacji zatwierdzonych przez nazistów, które Frankl przeprowadzał na Żydach, którzy popełnili samobójstwo z przedawkowaniem środków uspokajających, w oporze przed zbliżającym się aresztowaniem, uwięzieniem i przymusową pracą w systemie obozów koncentracyjnych. Celem tych eksperymentów była próba ożywienia tych, którzy popełnili samobójstwo, Frankl uzasadniał to tym, że próbował znaleźć sposoby na ratowanie życia Żydów. Działając bez żadnego przeszkolenia jako chirurg, Frankl dobrowolnie poprosił nazistów o przeprowadzenie eksperymentów na tych, którzy się zabili, a po uzyskaniu zgody - opublikował niektóre szczegóły swoich eksperymentów, metody wprowadzania wybranych przez siebie leków amfetaminowych do mózgów tych osób, co skutkowało czasami rzekomą częściową reanimacją, głównie w 1942 r. (przed jego własnym internowaniem w getcie Theresienstadt we wrześniu, później w tym samym roku). Historyk Günter Bischof z Uniwersytetu Harvarda sugeruje, że zwrócenie się przez Frankla z prośbą o przeprowadzenie eksperymentów lobotomii mogło być postrzegane jako sposób na „zjednanie” sobie nazistów, którzy w tamtym czasie nie doceniali międzynarodowej kontroli, jaką zaczęły wywoływać te samobójstwa, ani „samobójstwa” figurującego w rejestrach aresztowań[52][53][54][11].
Generalnie, jak tylko pojawiło się imię i nazwisko danego, wrzuciłem je w wiki, zobaczyłem pierwsze słowa "Eskimos, psychiatra" i pomyślałem "oho!". Dalsza lektura notki pokazała, że nie omyliłem się w tym osądzie.
Osobiście mogę zaświadczyć, że nie warto polecać tej książki osobie o ostrym poczuciu braku sensu życia.
Jedyne co mi zostało po lekturze, to że kolo na ochotnika poszedł do koncłagru, a potem przewieszał nazwiska współwięźniów przed swoje na liście do rozwałki i tak się jakoś dotoczył.
Czyli sens życia według eskimoskiego psychiatry.
Ja spamiętałem, że się dobrze czytało (bo krótkie) i że z punktu widzewa psychiatry starał wyłuskać co niektórym pozwalało zachować chęć przeżycia bardziej od innych, a po wszystkim stworzył logoterapie
Aaa i jeszcze jak jeden kapo troglodyta skumał się z nim jako uczonym i wrażliwym i czytał mu swoje wiersze czekając na krytykę
I jak gdzieś ich przewożono pociągiem z Auschwitz i jak wiwatowali na jakimś rozdrożu jak wywnioskowali, że jadą najprawdopodobniej 'tylko' do Dachau
@trep niestety nie pomogę. Nie jestem znawcą biografii Frankla. Być to wszystko może. We wspomnianej książce padają jakieś okresy, ale czytałem na tyle dawno, że nie pamiętam.
@Szturmowiec.Rzplitej mi jest trudno o jednoznaczną ocenę. Lektura była ciekawa, ale trudno orzec czy pomocna. Szczęśliwie mam lepiej od Kolegi dobrane psychotropy.
O i jeszcze był kucharz, do którego wszyscy ustawiali się w kolejce po zupę, bo on nie patrzył kto stoi w kolejce tylko od garnka nie podnosił oczu i mieszał chochlą w coby uniknąć wyróżniania nakładaniem 'z dołu '.
To może załóżcie temat o psychotropach, a nie się bujacie z tym tematem jak pinda z miesiączką po melinach na Targówku.
Gdzieś jest lepsze miejsce niż w wątku Mòzgotrzepy?
Łooo, a Koledze co, daweczkę zmniejszyli, że tak się miota?
Targuję się.
Mje trzęsło i trzeplo w blaszkę że Tadżycy się utożsamiają mocno z historią Persji i królem Dariuszem i emirem Samanim.
Się postanowiłem rozeznać w kołkach (tak mówiły kacapy naście lat temu na ludy z centralnej Azji) żeby ich zacząć rozróżniać i posłuchałem o Tadżykistanie od jednego bardzo kontaktowego, co miesiąc temu przyjechał do Polski, a u się pracowal na budowie i na taryfie. Opowiadał mi o czystej wodzie z gór Pamir i szczycie, który nie zostal nazwany przez Rosjan tylko przez Tadżyków na czesc emira Samaniego. I o króliku Dariuszu wladcy Persji.
Aż się piosenka przypomina:
Fluoksetyna, pramolan, imipiramina
Z kolan wstań, kolejny wiraż, klomipramina
Oksaflazon, kilogram ołowiu obciąża ciało
Kamień u szyi ciągnie Cię na dno
Ten czarny dół wypełniony smołą, to bagno opływa
Chcąc dusić, trudno się ruszyć, trudno wstać, zrobić coś z sobą
Tym trudniej, że ja nie mogę, a inni mogą
Nie potrafię chcieć, a nawet zmusić się do chcenia
Wystarczy przecież krok by to pozmieniać
Tylko ten krok jest tak bardzo nie do zrobienia
Tianeptyna, sulpiryd, zawieszony w tej cieczy bez siły
Toloksaton, karbamazepina, to jak szatan
I jego kpina z nich i nas, on nie zabija
Lecz pokazuje, wolność jest tak blisko, Ty jej nie zakosztujesz
Wystarczy sięgnąć ręką, rękę masz za ciężką
To przecież łatwe, lecz emocje jak martwe
Więc kto ma podjąć walkę
Wiloksazyna, nomifenzyna i moklobemid
Ile razy zaczynam, zaciskam zęby
By znów czuć się pusty, wyprany i zmięty
Bezsilny po raz setny, w kawałkach, w proszku
Jak namiastka, dość już
Może rozpuszczę się w alkoholu
Zmieszam i wyleję się znowu, wsiąknę w dywan
Wyschnę i wstanę w całości, nim przeciąg zdmuchnie proszek
A ktoś zdepta pozostałości?
A gdzie światło w ciemności?
Jak głęboka jest ta studnia?
Gdzie dno, by się odbić i wyrównać?
Czy spadam wciąż, czy może lecę? nie wiem
Może zapytam się tabletek?