Skip to content

Mózgotrzepy

12021222325

Komentarz

  • @los powiedział(a):
    Wielkie mi halo, angielska leksyka to 30% francuskiego, 30% łaciny i tylko 20% staroangielskiego, niekórzy wręcz twierdzą, że angielski to francuski z dziwną wymową. Francuzi nie zauważą przejścia na angielski, póki będą bałakać angielskie słowa po swojemu. Framoli derżą.

    Jest to o tyle nieprawda, że te angielskie słowa stanowią trzon a rdzeń języka angielskiego, a te wszystkie obcokrajowe to takie ozdóbki na choinkę, bez których obejść się można.

  • Posłuchaj Roba Wattsa. W tym angielskim trzonie jest zadziwiająco dużo łaciny. Nieco spatynowanej przez wieki, więc nie każdy rozpozna.

  • Pewnie że dużo, ale na honorowych pozycjach. W prostym fak ju -- niewiele.

  • No fakt, jest kilka angielskich słów w angielskim.

  • edytowano December 2024

    E, a słyszeliście o takim białostockim języku imieniem esperanto?

    Ovaj, na posiedzeniu Ligi Narodów delegacja Iranu zaproponowałła, ażeby uczynić esperantę powszechnem językiem dyplomancji i wogle międzynarodówki. Jico? Ji wszyscy się zgodzili.

    Wszyscy? Nie... jest jeszcze gdzieś na zadupiu wioska Galów, która ebnęła veto, bo się jej zdawało, że odwietrznym i zawietrznym przywilejem Fhąsuza jest, ażeby język fhancuski był językiem powszechnem, tabernak! I zaczęli czołgać esperątystów, zakazali ich na uniwersytetach i w petach i w zetach. Nawet sam Adolfik marudził w "Moim boju", że doktór Zamenhof to, jak sama nazwa wskazuje, spiskowiec żydowsko-komunistyczny.

    I tak, przez żabie przekonanie o wspaniałości własnej, przepadła wielga y piękna ideja o języku białostockiem, który cały wszechśmiot miał skomunikować, tak. Za karę żabie narzecze zostało zdegradowane do lokalnego narzecza z naleciałościami z arabszczyzny i wolofskiego.

    Stoit, wszelakoż, posmotrić.

  • Zbyt trudny. Tylko języki analityczne mają sens, aglutynacja się nie sprawdza.

    PS. Nie znam żadnego języka alternacyjnego. Może rozdzielenie fleksji i słowotwórstwa to je ono?

  • @Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
    Pewnie że dużo, ale na honorowych pozycjach. W prostym fak ju -- niewiele.

    Pewien cockney zapytał innego: So what's your fucking excuse? You just keep repeating clichés.

  • edytowano December 2024

    Od lat mnie męczyło coś takiego, co kiedyś ś.p. kol. Tecumseh poruszył tu. Chodzilo o jego rozmowę z kolegą co rzucił wyzyeajaco na koniec rozmowy, że "No pewnie, to Monte Cassino pewnie sami zdobyliśmy".

    I Tecumseh napisał coś a la: I co takiemu powiedzieć?
    I se myślałem lata, jak bym zareagował w jego sytuacji.

    W koncu wymyśliłem. "Tak. Sami"

    I se zacząłem myśleć o tym jak fajnie było by opisać historię Polski wymazując Anglię, która i tak nas nie potrzebuje, wiec my ich heh też.
    Nie chodzi o ćwiczenie z buty bardziej ćwiczenie z wyobrazni. Potem dalej z wymazywania Anglii z historii Indii, Iranu, Izraela czy Chin, dla których jakas tam Anglia w koncu i tak tylko będzie ornamencikiem z dawnej historii, o ile tak teraz juz o niej nie uczą w ichnich, azjatyckich szkołach.

  • Generalnie państwa tak postrzegają swoją historię, że starają się nie zauważać innych państw, IIWŚ przecież wygrał ZSRR, bez pomocy aliantów, bez lendleasu, sam wygrał.

  • To brzmi jak pomysł na grę towarzyską na Sylwka. Siasc dookoła stolu w 3 drużyny. Czerwoni, brunatni, niebiescy. Każda ma gumkę i ołówek. I na mapie Europy albo się dorysowuje coś do swojego kwadratu albo zmazuje przeciwnikowi.
    Ile tak można? Do znudzenia.

  • @MiejSen powiedział(a):
    To brzmi jak pomysł na grę towarzyską na Sylwka. Siasc dookoła stolu w 3 drużyny. Czerwoni, brunatni, niebiescy. Każda ma gumkę i ołówek. I na mapie Europy albo się dorysowuje coś do swojego kwadratu albo zmazuje przeciwnikowi.
    Ile tak można? Do znudzenia.

    a nie jest tak?
    turbo narodowcy co jakiś czas mają swe chwile w każdej części świata
    i nawet tutej

  • edytowano December 2024

    To kolega będzie narodowcami. A ja będę z Mc Ignacem w drużynie.
    "Żyje się tylko raz, aż do znudzenia".

  • Z racji wspomnienia św. papieża Sylwestra, nabyłem w Biedrze „zimne ognie". No i niestety okazało się, że wcale nie są takie zimne one. Ale nie o tem chciałem, tylko o etykiecie. Gdyż stoi na niej, że habryka onych ogni znajduje się w chińskim mieście Liuyang.

    I patrzam ja w Wikipedię i co ja widzę:

    https://en.m.wikipedia.org/wiki/Liuyang

    Fajerwerki i petardy pochodzą z Liuyang i zawsze było to centrum produkcji fajerwerków w Chinach, obejmujące ponad 1400 lat.[7] Sprzedaż fajerwerków przez Liuyang stanowi około połowy chińskiej sprzedaży brutto w wysokości 29,41 mld CN¥ (4,34 mld USD).[8][potrzebne pełne cytowanie][9] Liuyang jest także siedzibą Międzynarodowego Stowarzyszenia Fajerwerków.

  • Dzieciaki, nie bójcie się! To zimne ognie <łapie za palącą pałkę> aałaaaa!

  • Jedna Wietnameczka mje dziś tak młócnęła swoją pamięcią. Na chwilę byłem w jakimś wietnamskim lokalu, już wychodzę, a tu do mnie babeczka od kasy: A przepraszam, a Pan nie sprzedaje wegańskich ciastek? Uuu rzeczywiście kilka lat temu byłem w tym lokalu i rozmawiałem czy by nie chcieli. Ale że Pani pamiętała! A bo otworzyłam nowy lokal i bym potrzebowała tam na łikendy. Szybko ustaliliśmy co i jak. Potem mi sie przypomniał temat z agendy piffkowej o Wólce kosowskiej i jakie tam informacje żołci mają o nas i se myślę, że ci Wietnamczycy to wszytko w głowach przechowują po prostu, a nie potrzebują żadnych baz danych z informacjami o Polakach. gfgf

  • A tak z ciekawości, nawet nie dla kolegi pytam, te młode Wietnamki w Polsce urodzone to chajtają się z Polakami czy tylko między sobą i jaki mają pogląd na te sprawy?

    👣

    🐾
    🐾

  • Tak. To jest dobry kierunek pytań. W każdym razie trzeba drążyć w tę stronę. Kiedys miałem możliwośc w tę mniejszość głębiej wejsc, ale ja byłem wtedy chujem, a ona była najbardziej delikatnym reprezentantem tej nacji.

  • Kulega lepiej niech za głęboko nie wchodzi. W ten temat ☝️

  • Jakbym Ci tamtą lasencję pokazał to by Ci nogi się ugięły.

  • @Mordechlaj_Mashke powiedział(a):
    A tak z ciekawości, nawet nie dla kolegi pytam, te młode Wietnamki w Polsce urodzone to chajtają się z Polakami czy tylko między sobą i jaki mają pogląd na te sprawy?

    Mogie tylko dodać, że jeden mój kuzyn miał narzeczoną Wietnamkę i nawet do Wietnamu z nią jeździł. Tak więc był potencjał.

  • Wtapiają się w polskie społeczeństwo ale raczej w odwrotnej opcji: on Wietnamiec ona Polka. Dlatego mnożą się obywatele o nazwisku Nguyen (czytaj Nujen) albo Tran (czytaj Czan) o skośnych oczach ale nieznający wietnamskiego.

  • edytowano 10 January

    szkoda, kazda język to wartość doda na do obywatela

  • każdy język?
    "Lecz jak czułbyś się w tym domu czystym, oczywistym, gdyby w kuchni ktoś przy dziecku mówił po niemiecku?

  • edytowano 10 January

    @W_Nieszczególny powiedział(a):
    każdy język?
    "Lecz jak czułbyś się w tym domu czystym, oczywistym, gdyby w kuchni ktoś przy dziecku mówił po niemiecku?

    mozna zostać szpiegiem xD

    lista wrogów Rzplitey długa, zostałby węgierski, do niedawna
    i od niedługa znowu ;)

  • Bardzo ciekawa notka. Żeby uniknąć golasa, mógłbym wklejać jakieś wyjątki, ale chyba lepiej przeczytać całoś. Kto nie chce niech nie klika.

    https://en.wikipedia.org/wiki/Viktor_Frankl

  • @trep powiedział(a):
    Bardzo ciekawa notka. Żeby uniknąć golasa, mógłbym wklejać jakieś wyjątki, ale chyba lepiej przeczytać całoś. Kto nie chce niech nie klika.

    https://en.wikipedia.org/wiki/Viktor_Frankl

    We wstępie do "Człowieka w poszukiwaniu sensu" fajnie opowiada jak zaczepił go jakiś dziennikarz, pytając czy kolejne wydania książki i tłumaczenia na różne języki świadczą o sukcesie. I odpedział, że trudno traktować to jako sukces, skoro tak wielu ludzi ma problem z poczuciem sensu.

  • A on pomógł znaleźć ten sens? Czytałeś książkę? Możesz powiedzieć, co on wskazuje jako sens życia?

  • Akurat ta książka opowiada głównie o jego doświadczeniach z Auschwitz. I teza jest taka, że sens życia nie zależy od okoliczności zewnętrznych. Z tym że ten sens każdy musi odkryć samemu, nie można go odgórnie nadać.

    Mam też pod ręką stosowny cytat, ale z książki "Bóg ukryty". Z tego co pamiętam, to jest zapis jakichś jego wykładów. Przy czym należy zaznaczyć, że Frankl nie pisał z pozycji religijnych tylko jako psychiatra:
    "Jeżeli przeanalizujemy to, jak przeciętny człowiek szuka w życiu sensu, okaże się, że można tego dokonać na trzy sposoby. Pierwsza droga wiedzie przez spełnianie czynu i tworzenie dzieła, druga poprzez doświadczenie czegoś lub spotkanie kogoś; innymi słowy, sens życia można odnaleźć nie tylko w pracy, ale również w miłości. Najważniejsza jest wszakże trzecia droga: stając w obliczu losu, którego nie sposób zmienić, jesteśmy powołani, aby jak najlepiej tę sytuację wykorzystać, wznieść się ponad siebie, przerosnąć siebie, słowem – stać się innym człowiekiem. Dotyczy to także „tragicznej trójcy” – bólu, winy oraz śmierci – ponieważ każde cierpienie możemy zmienić w osobiste osiągnięcie czy nawet triumf, w poczuciu winy dostrzec szansę zmiany na lepsze, a w przejściowości życia zachętę, aby odpowiedzialnie postępować (Frankl, 1984a)".

  • edytowano 14 January

    Akurat ta książka opowiada głównie o jego doświadczeniach z Auschwitz.

    Ja oczywiście nic o tym nie wiem, ale tym linku, który wkleiłem, różnie o tym piszą. Może ktoś go o to pytał i on coś odpowiedział? Może ktoś go pytał też o te eksperymenty i też coś odpowiedział?

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.