KazioToJa napisal(a): w Poznaniu nie strajkowały licea katolickie. Coś czuję, że w tym roku będą miały nabór jak złoto.
a ja na to dzieńwcześniej:
romeck napisal(a): każdego roku sa trzy osoby na jedno miejsce do społecznej, stowarzyszenia katolickiego (przy kurii) szkoły w Chorzowie, gdzie chodzi mój syn1
JORGE napisal(a): Rozum nauczyciele są dla PiSu straceni, ich rodziny również.
90% nałóczycielstwa to było kodziarstwo, jak w więzieniach. Nic się w słupach nie zmieniło.
I tu jest pies pogrzebany. Olali ich, bo to i tak nie ich elektorat.
A może odwrotnie: olali ich chociaż im i uczniom dobrze robią bo to nie ich partia? To tak jak kodziarstwo co 500+ bierze, wyższe pensje bierze, bezrobocia przestało się bać, ale i tak głosuje na złodziei co ich na emigrację wypychali i wakacje w mieście proponowali.
Proszę mi podać jakiś dobry powód dla którego by rząd i PiS miał się podlizywać niewdzięcznym gnojom co go nienawidzą i nie olewać ich chociaż. Głupota jednak czasem boli. I bardzo dobrze.
Rzeczywiście, można i tak na to patrzeć. Pisałam, że jestem rozdarta, bo z jednej strony środowisko, z którym się, niestety, identyfikuję, z drugiej PiS, którego jestem wyborcą i od którego oczekuję czystej gry.
rozum.von.keikobad napisal(a): Jorge a tak konkretnie, ile znasz osób, które popierały PiS, a pod wpływem strajku przestały? Ja nie znam nikogo.
Nie mamy twardych danych. Ja twierdzę, że PiS straciło na tej wojnie, cześć innych tutejszych, że niekoniecznie. Nie wiemy jaki był a jaki jest rozkład głosów wśród nauczycieli. To wszystko bardziej intuicja i kwestia pewnych założeń. Zakładam, że następujące są prawidłowe:
- nie ma takiej możliwości, że podczas tak istotnych życiowych spraw, jak walka o swoje comiesięczne pieniądze, ludzie byli w stanie stanąć ponad, zachować superobiektywizm. Szczególnie, że u wszystkich nauczycieli funkcjonuje poczucie krzywdy, niedocenienia, niesprawiedliwości.
- strajki i protesty zawsze radykalizują postawy i poglądy, działa też presja grupy
- strajki i protesty to wielkie emocje, które wyolbrzymiają pewne rzeczy. Obecna minister wywołuje odruch wymiotny wśród nauczycieli. Co przekłada się na wszystkich, nawet pisiorów nauczycielskich i całe postrzeganie obecnej władzy
- zaobserwowałem, że ludzie obrażają się na PiS z naprawdę błahych powodów. Strajki są powodem bardzo poważnym.
Chcę podkreślić też jeden aspekt, to co dla nas jest oczywiste i widzimy w kontekście plusów dla rządu, zupełnie inaczej wygląda, kiedy jest się po drugiej stronie barykady. A pisoscy nauczyciele albo stanęli po tej drugiej stronie, albo musieli wykonać bardzo niewygodny szpagat, za który na równi winią Broniarza jak i rząd.
rozum.von.keikobad napisal(a): Jorge a tak konkretnie, ile znasz osób, które popierały PiS, a pod wpływem strajku przestały? Ja nie znam nikogo.
Nie mamy twardych danych. Ja twierdzę, że PiS straciło na tej wojnie.
Nie. Ludzie w większości mają głęboko dobro i zło i jakieś racje a swe interesy rozpoznają tylko w zasięgu rąk, dalej nie. Ludzie jak wszystkie pozostałe zwierzęta idą za siłą, patrzą tylko kto wygrał, kto przegrał i popierają wygranego. Totalni przegrali.
JORGE napisal(a): Rozum nauczyciele są dla PiSu straceni, ich rodziny również.
90% nałóczycielstwa to było kodziarstwo, jak w więzieniach. Nic się w słupach nie zmieniło.
I tu jest pies pogrzebany. Olali ich, bo to i tak nie ich elektorat.
To nie jest prawda, że PiS olało nauczycieli, wręcz odwrotnie. Trzeba sobie wyjaśnić pewne nieporozumienie. Podwyżka zupełnie inaczej wygląda z punktu widzenia jednostki, zupełnie inaczej z punktu widzenia instytucji, firmy, ich finansów. 15% podwyżki na wolnym rynku to jest gigant, coś co się praktycznie nie zdarza, albo jest obwarowane konkretnymi nowymi obowiązkami, poparte sukcesem, zdobyciem nowych umiejętności itp. Dla nauczycieli to plaskacz.
15% dla wszystkich nauczycieli to gigantyczne pieniądze obciążające budżet ! I co najgorsze, nieprzewidziane. To są koszty nieujęte w budżecie, na nie pieniędzy nie ma. W tym roku. Rząd zachował się bardzo racjonalnie, szanując nauczycieli, bo realnie obiecał to co może zrobić na teraz, zostawiając otwartą furtkę na przyszłość. Że na pięćset plus było, na krowy są, a na nas nauczycieli nie ma ? Polityka budżetowania działa z wyprzedzeniem. Jeżeli na początku roku pieniędzy nie założyliśmy, to jeżeli teraz chcemy dać, to może rypnąć się cały plan. Co innego w przyszłym roku.
rozum.von.keikobad napisal(a): Jorge a tak konkretnie, ile znasz osób, które popierały PiS, a pod wpływem strajku przestały? Ja nie znam nikogo.
Nie mamy twardych danych. Ja twierdzę, że PiS straciło na tej wojnie.
Nie. Ludzie w większości mają głęboko dobro i zło i jakieś racje a swe interesy rozpoznają tylko w zasięgu rąk, dalej nie. Ludzie jak wszystkie pozostałe zwierzęta idą za siłą, patrzą tylko kto wygrał, kto przegrał i popierają wygranego.
Jesteś pewien tego twierdzenia ? Bo akurat ja mam zupełnie inaczej, mnie najbardziej fascynują historię małych, którzy od czasu do czasu wygrywają, albo legendy wspaniałych bitew, w których przegrani budzą we mnie większy szacunek niż wygrani. I potrafię oficjalnie stanąć po stronie przegranych, co tu dużo gadać, tak jak prawie wszyscy tutejsi forumowicze, przez wiele lat.
Nasuwa się pytanie, a więc kim są ci mityczni "ludzie" ?
rozum.von.keikobad napisal(a): Jorge a tak konkretnie, ile znasz osób, które popierały PiS, a pod wpływem strajku przestały? Ja nie znam nikogo.
Nie mamy twardych danych. Ja twierdzę, że PiS straciło na tej wojnie.
Nie. Ludzie w większości mają głęboko dobro i zło i jakieś racje a swe interesy rozpoznają tylko w zasięgu rąk, dalej nie. Ludzie jak wszystkie pozostałe zwierzęta idą za siłą, patrzą tylko kto wygrał, kto przegrał i popierają wygranego. Totalni przegrali.
Jorge, nasze założenia są empiryczne, wszystkie badania opinii pokazywały zarówno brak poparcia większości dla protestu, ogromny brak poparcia dla odmowy klasyfikacji i spadek poparcia dla KE w czasie strajku. Dodatkowo na licznych neutralnych (albo wrecz niechętnych PiS) portalach jak np. lokalne, samorządowe mocno przeważały komentarze niechętne nauczycielom. Natomiast nauczycieli jest 700 tys., maturzystów z tego roku jakieś 250 tys., jak doliczysz ostatni rocznik gimnazjów i podstawówki to się zrówna. Więc bezpośrednio zainteresowanych po obu stronach barykady jest podobna ilość. ALE: po stronie "uczniowskiej" będzie większa neutralność i rozrzut poglądów, łatwiej ich przekonać niż nauczycielski beton, dlatego ich sympatia bardziej przełoży się na wynik wyborczy.
rozum.von.keikobad napisal(a): Jorge a tak konkretnie, ile znasz osób, które popierały PiS, a pod wpływem strajku przestały? Ja nie znam nikogo.
Nie mamy twardych danych. Ja twierdzę, że PiS straciło na tej wojnie.
Nie. Ludzie w większości mają głęboko dobro i zło i jakieś racje a swe interesy rozpoznają tylko w zasięgu rąk, dalej nie. Ludzie jak wszystkie pozostałe zwierzęta idą za siłą, patrzą tylko kto wygrał, kto przegrał i popierają wygranego.
Jesteś pewien tego twierdzenia ? Bo akurat ja mam zupełnie inaczej, mnie najbardziej fascynują historię małych, którzy od czasu do czasu wygrywają, albo legendy wspaniałych bitew, w których przegrani budzą we mnie większy szacunek niż wygrani. I potrafię oficjalnie stanąć po stronie przegranych, co tu dużo gadać, tak jak prawie wszyscy tutejsi forumowicze, przez wiele lat.
Nasuwa się pytanie, a więc kim są ci mityczni "ludzie" ?
Jorge, zobacz ilu tele-kibicow mają Barcy, Reale, Tottenhamy, Juventusy itd. Czy ich coś łączy z tymi klubami? Nie, kibucują im, bo ci wygrywają. Jako "tradycyjny" kibic lokalnej drużyny możesz gardzic takim zjawiskiem, ale ciężko je przeoczyć. W polityce też tak jest. Ludzie kibucują tym, co wygrywają.
Motywacje ludzi są przeróżne. Nietrudno wyobrazić mi sobie nauczyciela, który popierał strajk, ale i tak będzie głosował na PiS. To są oddzielne kwestie.
Cyrylica napisal(a): Rzeczywiście, można i tak na to patrzeć. Pisałam, że jestem rozdarta, bo z jednej strony środowisko, z którym się, niestety, identyfikuję, z drugiej PiS, którego jestem wyborcą i od którego oczekuję czystej gry.
A środowisko nauczycielskie to niby czysto gra??!!
A czy ktoś pamięta, że to za czasów rządu Szydło zaprzestano likwidacji szkół z tzw. przyczyn ekonomicznych? W moim sztetlu dotyczyło to 2 z 9 istniejących. Przypomnę dla porządku, że likwidacja oznacza rozwiązanie stosunku pracy wszystkich nauczycieli. W powiecie rządził PiS w koalicji z PSL decyzję cofnięto pod naciskiem władz wyższego szczebla. Jedna z uratowanych szkół przystąpiła do strajku, w drugiej {NA Szczęście od września już nie mojej) próbowano mnie upokorzyc za to, że byłem przeciwko strajkowi. Nie tylko zresztą z tego powodu i jest to temat na nieco szerszy wątek dyskusyjny. Może w ogóle lepiej o tym rozmawiać w zaciszu sal sądowych lub pokoi przesłuchań. Wracając do dyskusji okołostrajkowych - klucz do zrozumienia masowego udziału nauczycieli z gmin, w których poparcie dla PiS przekracza 60 procent leży w powiazaniach między dyrektorami i sitwa samorządowa. Większość po prostu boi się i to jest zwykły, zwierzęcy strach, ponieważ zazwyczaj w grę wchodzi coś więcej niż utrata pracy. Ludzie zeznaja w różnych miejscach, są to bardzo konkretne sprawy. Zbyt konkretne i zbyt bliskie by w tej chwili dzielić się szczegółami.
Pełna zgoda że należy wyciągnąć wnioski, z których zresztą większość jest oczywista ale trzeba też niuansować. Pisałem już, że moje zdanie o nauczycielach nie jest najlepsze. To zdanie rzecz jasna podtrzymuję. Do wspomnianych wyżej powodów dodam tylko, że pokój nauczycielski jest areną funkcjonowania dla szarych belfrów i elitarnych klubów w ramach tego samego grona. O akcesję do klubu toczy się bezpardonowa walka. Ktokolwiek chciałby pracować bez jego poparcia albo przynajmniej życzliwej neutralności musi się liczyć z tym, że jego kariera nie będzie łatwa. W końcu to klub decyduje o poparciu rady pedagogicznej i rady rodziców, często również organu prowadzącego, czyli wszystkich czynników decyzyjnych, które dzięki sile sprawczej umozliwiają dyrektorowi zostanie i bycie dyrektorem. Miernota z klubu może więc nawet decydować o losie szefa placówki, zupełnie jak w anegdotach o radzieckiej ambasadzie. Stąd też bierze się mit o tzw. "solidarności" (koniecznie w cudzysłowie i przez małe S) między nauczycielami. Bo to przecież z prawdziwą solidarnością nie ma nic wspólnego, oni (klubowicze) zawsze wypchną przed siebie tego najsłabszego, aby w razie czego poniósł konsekwencje za wszystkich.
Dyrektorów mianują samorządy, czyli de facto grupy trzymające władzę wokół wójta, burmistrza czy prezydenta miasta. Innymi słowy znaczną ich część mianują lokalne sitwy i są oni często ważnymi członkami tych sitw. Dlatego najsilniejsze strajki i ruchy antypaństwowe były i będą w szkołach w miastach totalniacko-kodziarskich. Na prowincji będą w gminach pezetelu lub lokalnych sitw o ile są antypisowskie. Bo kasa jednak idzie głównie z budżetu państwa.
Rafał napisal(a): Dyrektorów mianują samorządy, czyli de facto grupy trzymające władzę wokół wójta, burmistrza czy prezydenta miasta. Innymi słowy znaczną ich część mianują lokalne sitwy i są oni często ważnymi członkami tych sitw. Dlatego najsilniejsze strajki i ruchy antypaństwowe były i będą w szkołach w miastach totalniacko-kodziarskich. Na prowincji będą w gminach pezetelu lub lokalnych sitw o ile są antypisowskie.
+1 Ale jest jeszcze taki aspekt, że z punktu widzenia finansowego dyrektor jest nauczycielem. Ze zmniejszonym pensum, oraz z dodatkiem za pełnienie funkcji kierowniczych będącym % od wynagrodzenia zasadniczego. Dyrektor jest więc osobiście zainteresowany, aby nauczyciele w ramach strajku wyrwali jak najwięcej kasy.
Premier Szydło cos wspominała o "powrocie do starych pomysłów czy systemu." Rząd, a ściślej większość parlamentarna powinna zwiększyć kompetencje MEN w zakresie polityki kadrowej w szkołach, w tym mianowania i odwoływania dyrektorów.
Rafał napisal(a): Premier Szydło cos wspominała o "powrocie do starych pomysłów czy systemu." Rząd, a ściślej większość parlamentarna powinna zwiększyć kompetencje MEN w zakresie polityki kadrowej w szkołach, w tym mianowania i odwoływania dyrektorów.
I tego moja uwaga dotyczy, czyli oddanie władzy przy ponoszeniu kosztów utrzymania, a w obecnym strajku pojawił się postulat autonomiczności programowej. Dyscyplinowanie powinno być wprowadzane pod szczytnym hasłem przywracania szkole powagi i autorytetu, bo niegodne sposoby prowadzenia strajku oraz wątpliwej jakości tfurczość ardysdyczna ją tego pozbawiły, a jak wiadomo szkoła to wspólnota uczniów-rodziców-nauczycieli, która wymaga wzajemnego szacunku, więc rząd ten rozchwiany układ będzie naprawiał razem z rodzicami i uczniami, gdyż szkoła nie może być zawodową przechowalnią dla sfrustrowanych nieudaczników życiowych, co się nawet na kasę w Biedrze nie nadają.
I znowu wrócę do mojej starej tezy o dyktaturze tak zwanych profesjonalistów, czy raczej dyktaturkach branżowych, które trzeba wypalać ogniem i żelazem. Precz z samorządem zawodowym, sądami koleżeńskimi, wewnętrznymi autonomicznymi komisjami etyki, rankingami i certyfikacją. Najważniejsze grupy do weryfikacji i dyscyplinowania w pierwszej kolejności zgłosiły się same: sędziowie, lekarze, nauczyciele. Aha i jeszcze rolnicy wysokotowarowi od działów specjalnych co to do blokad się zabierają. Czekamy na kolejnych ochotników. To będą chyba ci od strajku budżetówki.
No i tzw. ustawa maturalna jednak okazała się być potrzebna - skorzystało z niej ponad 15 tys. maturzystów w niespełna 200 szkołach. Nie wiem, jak nauczyciele tych uczniów są w stanie spojrzeć samym sobie w oczy w lustrze.
A ja mam takie wnioski ze strajku. Męczy mnie jedna sprawa. Nie popierałam strajku, choć uważam, że postulaty były słuszne. Nie podobała mi się forma protestu i czas przed wyborami, bo to wskazuje na polityczny charakter. Ale też nie jestem zachwycona nagonką na nauczycieli, wiem, o co w niej chodzi. Wczoraj pozwoliłam sobie na pewnym forum skrytykować jeden artykuł za propagandowy charakter i dowiedziałam się, że jestem kacapem, sb-ckim wieprzem i szmaciarzem ze szkoły dla MO i SB. Olśniło mnie, że wcale nie jesteśmy lepsi od kodziarzy, jeśli chodzi o kulturę dyskusji. Tamci mnie wyzywali od pizdzielców, a nasi od kacapów, tylko dlatego, że nienawidzę propagandy, nawet jeśli jest "nasza".
Generalizowanie na podstawie jednostkowych obserwacji nieOK.
Jeżeli jednak zastosować taką metodę poznawania świata, należałoby przyjąć, że nasi tylko w połowie nie są lepsi od kodziarzy. Nieznane nasze forum zwyzywało, ale tutejsze nie.
edit: Nie tylko nie zwyzywało ale grzecznie przyjmuje kolejne opinie Szanownej Koleżanki, choć jak domniemywam, z kontekstu innych wypowiedzi w większości się z nimi nie zgadza. Tak więc krytyka "naszych" oparta na fakcie, że ktoś jeden powiedział brzydkie słowo jest niezasłużenie krzywdząca dla pozostałych, którzy dzielnie milczą lub odpowiadają najoględniej jak to tylko możliwe.
Komentarz
Chyba nikt tutaj nie da więcej, Wygrała koleżanka!
/czarny&ponury humor a'la Kłapouchy/
a ja na to dzieńwcześniej:
A może odwrotnie: olali ich chociaż im i uczniom dobrze robią bo to nie ich partia? To tak jak kodziarstwo co 500+ bierze, wyższe pensje bierze, bezrobocia przestało się bać, ale i tak głosuje na złodziei co ich na emigrację wypychali i wakacje w mieście proponowali.
Proszę mi podać jakiś dobry powód dla którego by rząd i PiS miał się podlizywać niewdzięcznym gnojom co go nienawidzą i nie olewać ich chociaż. Głupota jednak czasem boli. I bardzo dobrze.
- nie ma takiej możliwości, że podczas tak istotnych życiowych spraw, jak walka o swoje comiesięczne pieniądze, ludzie byli w stanie stanąć ponad, zachować superobiektywizm. Szczególnie, że u wszystkich nauczycieli funkcjonuje poczucie krzywdy, niedocenienia, niesprawiedliwości.
- strajki i protesty zawsze radykalizują postawy i poglądy, działa też presja grupy
- strajki i protesty to wielkie emocje, które wyolbrzymiają pewne rzeczy. Obecna minister wywołuje odruch wymiotny wśród nauczycieli. Co przekłada się na wszystkich, nawet pisiorów nauczycielskich i całe postrzeganie obecnej władzy
- zaobserwowałem, że ludzie obrażają się na PiS z naprawdę błahych powodów. Strajki są powodem bardzo poważnym.
Chcę podkreślić też jeden aspekt, to co dla nas jest oczywiste i widzimy w kontekście plusów dla rządu, zupełnie inaczej wygląda, kiedy jest się po drugiej stronie barykady. A pisoscy nauczyciele albo stanęli po tej drugiej stronie, albo musieli wykonać bardzo niewygodny szpagat, za który na równi winią Broniarza jak i rząd.
To nie jest prawda, że PiS olało nauczycieli, wręcz odwrotnie. Trzeba sobie wyjaśnić pewne nieporozumienie. Podwyżka zupełnie inaczej wygląda z punktu widzenia jednostki, zupełnie inaczej z punktu widzenia instytucji, firmy, ich finansów. 15% podwyżki na wolnym rynku to jest gigant, coś co się praktycznie nie zdarza, albo jest obwarowane konkretnymi nowymi obowiązkami, poparte sukcesem, zdobyciem nowych umiejętności itp. Dla nauczycieli to plaskacz.
15% dla wszystkich nauczycieli to gigantyczne pieniądze obciążające budżet ! I co najgorsze, nieprzewidziane. To są koszty nieujęte w budżecie, na nie pieniędzy nie ma. W tym roku. Rząd zachował się bardzo racjonalnie, szanując nauczycieli, bo realnie obiecał to co może zrobić na teraz, zostawiając otwartą furtkę na przyszłość. Że na pięćset plus było, na krowy są, a na nas nauczycieli nie ma ? Polityka budżetowania działa z wyprzedzeniem. Jeżeli na początku roku pieniędzy nie założyliśmy, to jeżeli teraz chcemy dać, to może rypnąć się cały plan. Co innego w przyszłym roku.
Jesteś pewien tego twierdzenia ? Bo akurat ja mam zupełnie inaczej, mnie najbardziej fascynują historię małych, którzy od czasu do czasu wygrywają, albo legendy wspaniałych bitew, w których przegrani budzą we mnie większy szacunek niż wygrani. I potrafię oficjalnie stanąć po stronie przegranych, co tu dużo gadać, tak jak prawie wszyscy tutejsi forumowicze, przez wiele lat.
Nasuwa się pytanie, a więc kim są ci mityczni "ludzie" ?
Tylko gentle man
Angażuje się w przegrane sprawy
ALE: po stronie "uczniowskiej" będzie większa neutralność i rozrzut poglądów, łatwiej ich przekonać niż nauczycielski beton, dlatego ich sympatia bardziej przełoży się na wynik wyborczy.
Nasuwa się pytanie, a więc kim są ci mityczni "ludzie" ?
Jorge, zobacz ilu tele-kibicow mają Barcy, Reale, Tottenhamy, Juventusy itd. Czy ich coś łączy z tymi klubami? Nie, kibucują im, bo ci wygrywają. Jako "tradycyjny" kibic lokalnej drużyny możesz gardzic takim zjawiskiem, ale ciężko je przeoczyć. W polityce też tak jest. Ludzie kibucują tym, co wygrywają.
https://mobile.twitter.com/Matka_Kurka/status/1122784560515829760
Ale jest jeszcze taki aspekt, że z punktu widzenia finansowego dyrektor jest nauczycielem. Ze zmniejszonym pensum, oraz z dodatkiem za pełnienie funkcji kierowniczych będącym % od wynagrodzenia zasadniczego. Dyrektor jest więc osobiście zainteresowany, aby nauczyciele w ramach strajku wyrwali jak najwięcej kasy.
Dyscyplinowanie powinno być wprowadzane pod szczytnym hasłem przywracania szkole powagi i autorytetu, bo niegodne sposoby prowadzenia strajku oraz wątpliwej jakości tfurczość ardysdyczna ją tego pozbawiły, a jak wiadomo szkoła to wspólnota uczniów-rodziców-nauczycieli, która wymaga wzajemnego szacunku, więc rząd ten rozchwiany układ będzie naprawiał razem z rodzicami i uczniami, gdyż szkoła nie może być zawodową przechowalnią dla sfrustrowanych nieudaczników życiowych, co się nawet na kasę w Biedrze nie nadają.
Jeżeli jednak zastosować taką metodę poznawania świata, należałoby przyjąć, że nasi tylko w połowie nie są lepsi od kodziarzy. Nieznane nasze forum zwyzywało, ale tutejsze nie.
edit:
Nie tylko nie zwyzywało ale grzecznie przyjmuje kolejne opinie Szanownej Koleżanki, choć jak domniemywam, z kontekstu innych wypowiedzi w większości się z nimi nie zgadza. Tak więc krytyka "naszych" oparta na fakcie, że ktoś jeden powiedział brzydkie słowo jest niezasłużenie krzywdząca dla pozostałych, którzy dzielnie milczą lub odpowiadają najoględniej jak to tylko możliwe.