W tym przypadku kluczowe jest wyrażenie "nagłego zamknięcia żłobka, przedszkola...". Tego czepiają się pracodawcy. Strajk w sumie był zapowiadany. No i nie może być w rodzinie innej osoby, która może zająć się dzieckiem. Tu wystarczy oświadczenie. Jak to z ZUS- kupa zaświadczeń i oświadczeń, ale do przeskoczenia. _____________________________
romeck napisal(a):
Fajnie, ale
nie rozumiem tego ZUSoskiego języka:
czy najpierw trzeba wziąć urlop? no bo jak inaczej nie przyjść do pracy? jeśli ZUS nie uzna prawa do takiego zasiłku, to tak jakbym nie pojawił sie w pracy bez uzasadnienia (nieobecność nieusprawiedliwiona)
czy wziąć urlop "na opiekę nad dizeckiem" ale z urzędu jest na chore... doczytam...
To zależy, jak jest to zorganizowane u pracodawcy. Zgłaszasz zwierzchnikowi (księgowej), jak w przypadku choroby. Dokumenty można wypełnić po powrocie. Większość płatników ma gotowy zestaw dokumentów, który trzeba wypełnić, podpisać, zostawić. Jeśli ZUS nie uzna, pracodawca nie ma prawa wpisać NN, bo zna przyczynę. Będzie to NU, bez wynagrodzenia.
Urlop na opiekę nad dzieckiem (2 dni w roku) wcale nie jest na dziecko chore. Przysługuje w każdym roku i jest na żądanie. Nie podajesz powodu. Żądasz - masz. Niewykorzystany w danym roku, przepada.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
To wszystko nie zmienia faktu że "samorządy zawodowe" czy "związki zawodowe" "profesjonalistów" to jest nauczycieli, sędziów, lekarzy, pielęgniarek, lotników, rzeczoznawców wszelkiej maści, weterynarzy, geodetów itd w sposób naturalny i spontaniczny, zgodnie ze swoim partykularnym interesem przystają do POKO i są antypisowskie. To są organizacje polityczne broniące przywilejów aby "było tak jak było".
@AnnaE no tak, dzięki... za to wykorzystam go kiedy indziej dzisiaj ja, jutro mała żonka, resztę tygodznia babcia.
ale nie każdy taką ma możliwość
jestem baaardzo ciekawy końca dnia i jutrzejszo-porannych opinii i nastroju społeczeństwa (ogólnie) bardzo bo zgadzam się z @Jorge, że to bitwa z #DobraZmiana jest
Nie słyszałem o nauczycielu dyplomowanym, który otarłby się chociaż o 5 tys. zł. wynagrodzenia brutto; stąd wszystkich znajomych nauczycieli szlag na miejscu trafia, gdy się ktoś podpiera "wzrostem wynagrodzenia średniego". Niemniej zasadnicze jest w tabelach i na paskach płac i dla każdego jest to konkret.
Z wyjątkiem stażysty wszystkie te liczby są większe od poborów profesora w PAN. Ma kto pomysł, jak tu zastrajkować? A może cała polska nauka strajkuje po cichu od 75 lat tylko nikt mi powiedział i jestem nieświadomym łamistrajkiem?
Losie, jeżeli patrzysz na wynagrodzenia "średnie", to one są wzięte z Kosmosu. Realne wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego z maksymalnym stażem to ok. 3000-3200 netto, w zależności od dodatków.
krzychol66 napisal(a): Losie, jeżeli patrzysz na wynagrodzenia "średnie", to one są wzięte z Kosmosu. Realne wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego z maksymalnym stażem to ok. 3000-3200 netto, w zależności od dodatków.
Aż sprawdziłem swoje netto. Ostatni przelew to 2 862,77 PLN.
krzychol66 napisal(a): Losie, jeżeli patrzysz na wynagrodzenia "średnie", to one są wzięte z Kosmosu. Realne wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego z maksymalnym stażem to ok. 3000-3200 netto, w zależności od dodatków.
Marzenie profesora PAN.
Nawet Nowej Polskiej Szkoły Holokaustu PAN? Zgroza, lordoza i antysemitys!
nawet nie wymyśliłbym, że ZNP ma swoje niepubliczne i prywatne szkoły!!!
I co ważne nie zatrudnia w nich zgodnie z Kartą Nauczyciela.
krzychol66 napisal(a): Losie, jeżeli patrzysz na wynagrodzenia "średnie", to one są wzięte z osmosu. Realne wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego z maksymalnym stażem to ok. 3000-3200 netto, w zależności od dodatków.
Średnią arytmetyczną ciężko wziąć "z powietrza". Poza tym 3 000 netto to 4 200 brutto. W placówce PAN, gdzie pracuje dobry znajomy zasadnicza pensja profesora to 3 800 brutto...
krzychol66 napisal(a): Losie, jeżeli patrzysz na wynagrodzenia "średnie", to one są wzięte z Kosmosu. Realne wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego z maksymalnym stażem to ok. 3000-3200 netto, w zależności od dodatków.
Marzenie profesora PAN.
Nawet mi przez myśl nie przeszło, że płace w nauce polskiej są aż tak niskie.
Niemniej, jeżeli są osoby zarabiające znacznie poniżej średniej, muszą być również osoby zarabiające powyżej. Kto to jest i za co ma płacone, skoro we wszystkich znanych przypadkach pensje są znacznie niższe, a podstawy wynagrodzeń są mocno sformalizowane i trudno wymyślić coś nowego?
Poza tym 3 000 netto to 4 200 brutto.
Oczywiście. Niemniej wchodzą w taką pensję praktycznie wszystkie dodatki, jakie można sobie wymyślić, a od oficjalnej średniej 5600 brutto nadal dzieli przepaść.
W placówce PAN, gdzie pracuje dobry znajomy zasadnicza pensja profesora to 3 800 brutto...
Wiesz, od uczonego wymagana jest pewna minimalna inteligencja a ta definiowana jest jako zdolność do postrzegania, analizy i adaptacji do zmian otoczenia https://pl.wikipedia.org/wiki/Inteligencja Ja umiem sobie radzić, dlatego twierdzę, że ten problem nie jest mój tylko udręczoney Oyczyzny. Przez siebie samą i swą populację udręczoney oczywiście.
Nie tylko. Też typowa pracownicza demagogia. MEN i generalnie statystyki i pracodawcy zawsze podają wynagrodzenia brutto. 3.200 netto to równowartość 4.497 brutto według kalkulatora wynagrodzeń: https://zarobki.pracuj.pl/kalkulator-wynagrodzen/3200-netto
Te dyskusje ze średnią i pretensje do rządu, pracodawcy i kierownika że się nie ma wypłaty netto jak średnia brutto są idiotyczne i nieuczciwe.
A średnie pewnie nie są z zasadniczych wynagrodzeń tylko z całości czyli z dodatkowymi pracami. Podejrzewam że to dowód właśnie na to że nauczyciele pracują powszechnie na ponad etat i w nadgodzinach. Dlaczego akurat oni się tak przepracowują? A może się nie przepracowują tylko mają czas na to bo mają niskie pensum? To jest chory system, którego trwanie nauczyciele własnie załatwiają szantażem czyli tym strajkiem. Najbardziej mnie wkurza że razem z chamską i bezczelna totalną nazywają to walka o godność i szacunek. A co im się naprawdę należy za takie zachowanie?
Ja nie mam szans na taki wymiar pracy dodatkowej bo pracuję po 8,5 - 9 godzin dziennie w biurze lub fabrykach, a z dojazdami 10,5 plus prace w domu tak z 1 godzinę w dzień powszedni i 2-5 godzin w weekend. Razem na pracę poświęcam więc około 60 godzin na tydzień nie licząc długich delegacji. Nie narzekam. Mam nienormowany czas pracy (nie mylić z nielimitowanym jak maja w zwyczaju pracodawcy, a mnie też teoretycznie przysługuje 40 godzin w tygodniu). Mam też zakaz konkurencji i muszę mieć zgodę pracodawcy na jakąkolwiek pracę dodatkową. Jasne że w pracy nie zasuwam non-stop tylko jadam śniadania jak zdążę, chodzę do toalety i pisuję na forum. Nauczyciele też chyba miewają przerwy między lekcjami i okienka?
Nie wiem jak wygląda szaleństwo tzw. dobrej zmiany ( )) spersonifikowanej przez Jarosława Gówina na uczelniach. Jak wygląda szaleństwo tzw. dobrej zmiany w PANie zrelacjonowałem.
Skoro już przy uczelniach jesteśmy, to dzięki zmianom Gówina dotyczącym praw autorskich, moja mama (stopień - doktor, wykłada analizę matematyczną, nadgodziny bierze tylko wtedy, kiedy jej na siłę wciskają), dostanie do łapy 400 zł więcej To strasznie przykre, że akurat dzięki Gówinowi. Nu ale mieć a nie mieć...
los napisal(a): Wiesz, od uczonego wymagana jest pewna minimalna inteligencja a ta definiowana jest też jako zdolność przystosowania się do istniejących warunków. Ja umiem sobie radzić, dlatego twierdzę, że ten problem nie jest mój tylko udręczoney Oyczyzny. Przez siebie samą i swą populację udręczoney oczywiście.
Losie, W najmniejszym stopniu nie było moim zamiarem deprecjonowanie Ciebie, ani problemu niskich wynagrodzeń w nauce polskiej. Po prostu zdziwiłeś mnie danymi stojącymi w sprzeczności z moim wyobrażeniem istniejącego stanu rzeczy. Jeżeli moje wypowiedzi można było zrozumieć inaczej, przepraszam.
Niemniej, jeżeli są osoby zarabiające znacznie poniżej średniej, muszą być również osoby zarabiające powyżej. Kto to jest i za co ma płacone, skoro we wszystkich znanych przypadkach pensje są znacznie niższe, a podstawy wynagrodzeń są mocno sformalizowane i trudno wymyślić coś nowego?
Poza tym 3 000 netto to 4 200 brutto.
Oczywiście. Niemniej wchodzą w taką pensję praktycznie wszystkie dodatki, jakie można sobie wymyślić, a od oficjalnej średniej 5600 brutto nadal dzieli przepaść
"Średnia krajowa" to bardzo złudna miara jeżeli chodzi o wynagrodzenia, bo jest to miara skrajnie wrażliwa na wartości ekstremalne. Bardziej adekwatna mediana to 4200, a modalna - najczęściej występująca - ok 2600.
krzychol66 napisal(a): .
W placówce PAN, gdzie pracuje dobry znajomy zasadnicza pensja profesora to 3 800 brutto...
Nu więc to podstawa, do której dolicza się wysługę lat (do 20%). P. jako osoba obrotna i inteligentna dorabia sobie ekstra na różnych zleceniach ale to poza pracą w Instytucie. Na swoje szczęście posiada na tyle rzadkie umiejętności, że może w kilka popołudni istotnie zwiększyć swoje dochody. Co do załączonego linka to dotyczy on uczelni, a nie instytutów PNA-owskich. Bo o istnieniu czegoś takiego gowinowscy reformatorzy po prostu zapomnieli. Do tego stopnia, że PAN-owsy uczeni muszą stosować jakąś hiper-wyrafinowaną biurokrację, żeby udowodnić, że ich praca ma częściowo charakter twórczy - pracownicy naukowi uczelni mają to 'z definicji"....
Rafale, Problem ze średnią polega głównie na tym, że wszelkie komunikaty MEN (od wielu lat, niekoniecznie od Dobrej Zmiany) dotyczące wynagrodzeń, podwyżek itd. nie dotyczą wynagrodzeń podstawowych, tylko onej mitycznej średniej. Co w tzw. "gronie nauczycielskim" powoduje... ekhem... frustrację dwojakiego rodzaju: 1. nauczyciel słyszy w telewizorni że mu podwyższono pensję o średnio 500 zł. Po czym znajduje na koncie niecałe 200. Czuje się więc oszukany. A jednocześnie nie może sobie policzyć, ile wg komunikatu powinien dostać. 2. nauczyciel słyszy w telewizorni, że jego średnia pensja wynosi kosmiczne xxx zł. Kilkadziesiąt % więcej, niż wynosi faktycznie pensja jego oraz wszystkich, których zna. W związku z tym ma poczucie, jakoby resztę społeczeństwa "poszczuto" na niego, jako zarabiającego fortunę i ciągle roszczeniowego, podczas gdy on faktycznie zarabia dość skromnie.
Ja tego nie piszę, żeby bronić nauczycieli. Ja raczej próbuję przedstawić pewien problem. Wydaje mi się - ważny przy rozgrywaniu propagandowym sprawy strajku. Jednocześnie, dla rozgryzienia tego problemu, interesuje mnie, skąd się biorą "kominy płacowe" w oświacie. Choćby dlatego, żeby móc przedstawić to znajomym nauczycielom i zmniejszyć ich... ekhem... frustrację. Może masz rację, zakładając, że chodzi o nadgodziny. Niemniej, wydaje się to mało prawdopodobne. Mamy niż demograficzny i związaną z nim nadpodaż nauczycieli. Bardziej prawdopodobne jest to, że jeden nauczyciel uczy w kilku szkołach, żeby uciułać etat, niż że znalazła się dla niego choćby jedna godzina dodatkowa. Rzecz nie dotyczy oczywiście Warszawy, gdzie jest spore tąpnięcie na rynku i nauczycieli brakuje.
los napisal(a): Wiesz, od uczonego wymagana jest pewna minimalna inteligencja a ta definiowana jest też jako zdolność przystosowania się do istniejących warunków. Ja umiem sobie radzić, dlatego twierdzę, że ten problem nie jest mój tylko udręczoney Oyczyzny. Przez siebie samą i swą populację udręczoney oczywiście.
Losie, W najmniejszym stopniu nie było moim zamiarem deprecjonowanie Ciebie, ani problemu niskich wynagrodzeń w nauce polskiej. Po prostu zdziwiłeś mnie danymi stojącymi w sprzeczności z moim wyobrażeniem istniejącego stanu rzeczy. Jeżeli moje wypowiedzi można było zrozumieć inaczej, przepraszam.
???
Do głowy mi nie przyszło, w jaki sposób mógłbyś kogoś obrazić a już tym bardziej mnie.
Wiemy pochodną czego są niskie zarobki w nauce - władza w każdym kolorze płaci tylko wtedy, kiedy dostanie porządnie po ryju, a uczeni akurat nie mają stosownej pały. Ludzie sobie oczywiście jakoś dają radę, bo ludzie zawsze sobie jakoś dają radę, najczęściej korumpując system. Po 75 latach korumpowania system jest już przegniły do kości.
Kolega z wszelkimi uprawnieniami dostaje netto (bez żadnych dodatków) ok. 3 200 zł. Dokładniejszej kwoty nie pamiętał, bo miał ją na pasku we wrześniu, ale powyżej 3100. Staż pracy - trochę ponad 20 lat. Oczywiście zarabia dużo więcej, bo dostaje dodatek za wychowawstwo, dodatek motywacyjny (w W-wie dosyć wysoki), dodatki za prowadzenie jakichś tam zajęć dodatkowych (ale bez nadgodzin) itp.
Liczy się całość, a nie składniki pensji. Wyrywanie jednego lub kilku składników i porównywanie ich z całością z komunikatu czy w innej branży jest zwyczajnie nieuczciwe. To obraża inteligencję czytelników i daje złe świadectwo samym nauczycielom bo kto jak kto ale oni powinni takie rzeczy pojmować w lot. Równie dobrze można zdejmować potrącenia na spłatę pożyczki z funduszu socjalnego, alimenty czy zajęcia komornicze i mieć pretensje do rządu że mało wyszło.
Komentarz
Są dwie możliwości. Można wziąć urlop na opiekę nad dzieckiem do lat 14 (2 dni w roku). O tyle dobry, że go pracodawca dać musi,
a druga możliwość, to tzw. Opieka nad zdrowym dzieckiem, tu szczegóły
https://kadry.infor.pl/wiadomosci/2840055,Zasilek-opiekunczy-w-razie-zamkniecia-szkoly-zlobka.html
W tym przypadku kluczowe jest wyrażenie "nagłego zamknięcia żłobka, przedszkola...".
Tego czepiają się pracodawcy. Strajk w sumie był zapowiadany. No i nie może być w rodzinie innej osoby, która może zająć się dzieckiem. Tu wystarczy oświadczenie.
Jak to z ZUS- kupa zaświadczeń i oświadczeń, ale do przeskoczenia.
_____________________________
To zależy, jak jest to zorganizowane u pracodawcy.
Zgłaszasz zwierzchnikowi (księgowej), jak w przypadku choroby.
Dokumenty można wypełnić po powrocie. Większość płatników ma gotowy zestaw dokumentów, który trzeba wypełnić, podpisać, zostawić.
Jeśli ZUS nie uzna, pracodawca nie ma prawa wpisać NN, bo zna przyczynę. Będzie to NU, bez wynagrodzenia.
Urlop na opiekę nad dzieckiem (2 dni w roku) wcale nie jest na dziecko chore.
Przysługuje w każdym roku i jest na żądanie. Nie podajesz powodu. Żądasz - masz. Niewykorzystany w danym roku, przepada.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
no tak, dzięki...
za to wykorzystam go kiedy indziej dzisiaj ja, jutro mała żonka, resztę tygodznia babcia.
ale nie każdy taką ma możliwość
jestem baaardzo ciekawy końca dnia i jutrzejszo-porannych opinii i nastroju społeczeństwa (ogólnie)
bardzo
bo zgadzam się z @Jorge, że to bitwa z #DobraZmiana jest
https://www.gov.pl/web/edukacja/porozumienie-rzadu-z-solidarnoscia
Dla mnie tajemnicą pozostaje wyliczenie wynagrodzenia średniego. Nie słyszałem o nauczycielu dyplomowanym, który otarłby się chociaż o 5 tys. zł. wynagrodzenia brutto; stąd wszystkich znajomych nauczycieli szlag na miejscu trafia, gdy się ktoś podpiera "wzrostem wynagrodzenia średniego".
Niemniej zasadnicze jest w tabelach i na paskach płac i dla każdego jest to konkret.
Ciekawe są warunki niepłacowe.
___________
M. in. przeliczają godz. lekcyjne na zegarowe.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
zakończenie roku szkolnego 2018/2019 jest 31.08.2019 r.
Który z nauczycieli zrezygnuje dla idei z tylu wypłat?
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
(powtórka)
Niemniej, chyba na zasadniczej pensji wynagrodzenie się nie kończy?
Edit:
Czy to jest pic na wodę?
https://finanse.wp.pl/zarobki-na-uczelniach-w-gore-minimum-6410-zl-dla-profesorow-6271550868891265a
Te dyskusje ze średnią i pretensje do rządu, pracodawcy i kierownika że się nie ma wypłaty netto jak średnia brutto są idiotyczne i nieuczciwe.
A średnie pewnie nie są z zasadniczych wynagrodzeń tylko z całości czyli z dodatkowymi pracami. Podejrzewam że to dowód właśnie na to że nauczyciele pracują powszechnie na ponad etat i w nadgodzinach. Dlaczego akurat oni się tak przepracowują? A może się nie przepracowują tylko mają czas na to bo mają niskie pensum? To jest chory system, którego trwanie nauczyciele własnie załatwiają szantażem czyli tym strajkiem. Najbardziej mnie wkurza że razem z chamską i bezczelna totalną nazywają to walka o godność i szacunek. A co im się naprawdę należy za takie zachowanie?
Ja nie mam szans na taki wymiar pracy dodatkowej bo pracuję po 8,5 - 9 godzin dziennie w biurze lub fabrykach, a z dojazdami 10,5 plus prace w domu tak z 1 godzinę w dzień powszedni i 2-5 godzin w weekend. Razem na pracę poświęcam więc około 60 godzin na tydzień nie licząc długich delegacji. Nie narzekam. Mam nienormowany czas pracy (nie mylić z nielimitowanym jak maja w zwyczaju pracodawcy, a mnie też teoretycznie przysługuje 40 godzin w tygodniu). Mam też zakaz konkurencji i muszę mieć zgodę pracodawcy na jakąkolwiek pracę dodatkową. Jasne że w pracy nie zasuwam non-stop tylko jadam śniadania jak zdążę, chodzę do toalety i pisuję na forum. Nauczyciele też chyba miewają przerwy między lekcjami i okienka?
W najmniejszym stopniu nie było moim zamiarem deprecjonowanie Ciebie, ani problemu niskich wynagrodzeń w nauce polskiej. Po prostu zdziwiłeś mnie danymi stojącymi w sprzeczności z moim wyobrażeniem istniejącego stanu rzeczy. Jeżeli moje wypowiedzi można było zrozumieć inaczej, przepraszam.
Oczywiście na pełnym spontanie, bo równie dobrze mogliby pokazać się bez jakichkolwiek konsekwencji w filmach krytykujących, nieprawdaż?
Nu więc to podstawa, do której dolicza się wysługę lat (do 20%). P. jako osoba obrotna i inteligentna dorabia sobie ekstra na różnych zleceniach ale to poza pracą w Instytucie. Na swoje szczęście posiada na tyle rzadkie umiejętności, że może w kilka popołudni istotnie zwiększyć swoje dochody.
Co do załączonego linka to dotyczy on uczelni, a nie instytutów PNA-owskich. Bo o istnieniu czegoś takiego gowinowscy reformatorzy po prostu zapomnieli. Do tego stopnia, że PAN-owsy uczeni muszą stosować jakąś hiper-wyrafinowaną biurokrację, żeby udowodnić, że ich praca ma częściowo charakter twórczy - pracownicy naukowi uczelni mają to 'z definicji"....
Problem ze średnią polega głównie na tym, że wszelkie komunikaty MEN (od wielu lat, niekoniecznie od Dobrej Zmiany) dotyczące wynagrodzeń, podwyżek itd. nie dotyczą wynagrodzeń podstawowych, tylko onej mitycznej średniej. Co w tzw. "gronie nauczycielskim" powoduje... ekhem... frustrację dwojakiego rodzaju:
1. nauczyciel słyszy w telewizorni że mu podwyższono pensję o średnio 500 zł. Po czym znajduje na koncie niecałe 200. Czuje się więc oszukany. A jednocześnie nie może sobie policzyć, ile wg komunikatu powinien dostać.
2. nauczyciel słyszy w telewizorni, że jego średnia pensja wynosi kosmiczne xxx zł. Kilkadziesiąt % więcej, niż wynosi faktycznie pensja jego oraz wszystkich, których zna. W związku z tym ma poczucie, jakoby resztę społeczeństwa "poszczuto" na niego, jako zarabiającego fortunę i ciągle roszczeniowego, podczas gdy on faktycznie zarabia dość skromnie.
Ja tego nie piszę, żeby bronić nauczycieli. Ja raczej próbuję przedstawić pewien problem. Wydaje mi się - ważny przy rozgrywaniu propagandowym sprawy strajku.
Jednocześnie, dla rozgryzienia tego problemu, interesuje mnie, skąd się biorą "kominy płacowe" w oświacie. Choćby dlatego, żeby móc przedstawić to znajomym nauczycielom i zmniejszyć ich... ekhem... frustrację.
Może masz rację, zakładając, że chodzi o nadgodziny. Niemniej, wydaje się to mało prawdopodobne. Mamy niż demograficzny i związaną z nim nadpodaż nauczycieli. Bardziej prawdopodobne jest to, że jeden nauczyciel uczy w kilku szkołach, żeby uciułać etat, niż że znalazła się dla niego choćby jedna godzina dodatkowa.
Rzecz nie dotyczy oczywiście Warszawy, gdzie jest spore tąpnięcie na rynku i nauczycieli brakuje.
Do głowy mi nie przyszło, w jaki sposób mógłbyś kogoś obrazić a już tym bardziej mnie.
Wiemy pochodną czego są niskie zarobki w nauce - władza w każdym kolorze płaci tylko wtedy, kiedy dostanie porządnie po ryju, a uczeni akurat nie mają stosownej pały. Ludzie sobie oczywiście jakoś dają radę, bo ludzie zawsze sobie jakoś dają radę, najczęściej korumpując system. Po 75 latach korumpowania system jest już przegniły do kości.
Oczywiście zarabia dużo więcej, bo dostaje dodatek za wychowawstwo, dodatek motywacyjny (w W-wie dosyć wysoki), dodatki za prowadzenie jakichś tam zajęć dodatkowych (ale bez nadgodzin) itp.