W mojej parafii niedawno zorganizowano i odbyto pielgrzymkę do Our Lady of Guadalupe. Ja nie pojechałem, ale potem trochę poczytałem i przytoczę wam kilka faktów. Tj. ja doskonale zdaję sobie sprawę, że wy to wszystko wiecie, ale może nas czyta taki głąb jak ja i się czegoś dowie.
Otóż wizerunek Maryi z Gwadelupy to jeden z trzech przedmiotów acheiropoietos - nie ludzką ręką uczynionych - obok Całunu Turyńskiego i Chusty z Manopello.
Słowo acheiropoietos zostało trzykrotnie użyte w NT.
Mk 14,58
Słyszeliśmy, jak On mówił: „Zburzę tę świątynię wzniesioną przez ludzi, a w ciągu trzech dni zbuduję inną, która nie będzie wzniesiona ludzką ręką”
2Kor 5,1
Wiemy, że kiedy namiot, w którym mieszkamy tu na ziemi, zostanie zwinięty, otrzymamy od Boga jako mieszkanie budowlę niewzniesioną rękami, lecz wieczną, w niebie.
Kol 2,11
W Nim też zostaliście obrzezani Chrystusowym obrzezaniem, a nie ludzkim obrzezaniem waszego doczesnego ciała.
Badania naukowe wykazały, że nie użyto do jego wykonania żadnych barwników, nie ma żadnych śladów malowania, nic.
Maryja ukazała się św. Janowi Dydakowi (kanonizowanemu przez JPII) i kazała mu iść do biskupa i powiedzieć mu, żeby wybudował świątynię. Ten niedowiarek zażądał znaku. Maryja ponownie ukazała się Janowi, kazała mu zebrać kwiaty. Ten próbował oponować, mówić, że jest zima, kwiatów nima. Na nic się to zdało, gdyż akurat były. Zebrał je wszystkie, podkasał swoje ubranko i tam umieszczając kwiaty udał się ponownie do biskupa. Gdy puścił rąbek swojej sukienki, kwiaty się wysypały a na niej zajaśniał słynny wizerunek.
Biskup uwierzył a sukienka stała się relikwią, do której do roku przybywają miliony.
Była zrobiona z agawy. Taka tkanina rozpada się po 20 latach zazwyczaj. Podobną tkaninę wsadzono w jakieś szkło, żeby nie narażać na żadne warunki zewnętrzne, i rozpadła się po 40 latach. Ta ma już bez kozery pincet lat.
Strój, który Maryja nosi na tym "obrazie", to strój kobiet z Ziemi Świętej z pierwszego wieku. Ani rdzenni Amerykanie ani Hiszpanie nie mogli wtedy o tym wiedzieć.
Maryja na tym wizerunku jest w stanie błogosławionym. Ktoś odkrył, że gwiazdy na połach płaszcza, na pozór w regularnym układzie rzuciku, są ułożone w kształt gwiazdozbiorów widocznych na niebie tego dnia, którego nastąpiło to objawienie, w tym miejscu. Ale jest to lustrzane ich odbicie, czyli tak, jakby ktoś patrzył na Ziemię zza tych gwiazdozbiorów.
Gwiazdy są tylko na połach płaszcza, ale gdyby na obraz nałożyć ten fragment nieba, to na czole Maryi jest akurat gwiazdozbiór Korona, na jej sercu Panna a na wysokości łona: Lew.
Lew z pokolenia Judy to określenie Pana Jezusa z Apokalipsy św. Jana.
(Ap 5,5) I mówi do mnie jeden ze Starców: "Przestań płakać: Oto zwyciężył Lew z pokolenia Judy, Odrośl Dawida, tak że otworzy księgę i siedem jej pieczęci"
Zmierzono temperaturę tkaniny i wynosi ona 36,6 st. C. Ktoś przyłożył do niej stetoskop w okolicy łona i wyczuł puls 115 uderzeń na minutę. Jest to częstotliwoś bicia serca człowieka w łonie matki.
Z tego też powodu Maryja z Guadalupe jest patronką życia nienarodzonego (a także wielu innych rzeczy - m.in. obu Ameryk).
Ktoś tam zerknął w oko Maryi i dostrzegł tam różne postaci. M.in. Jana Dydaka, biskupa i innych osób. Wizerunek biskupa jest niemal identyczny jak ten na jego malowanym portrecie. Potem dostrzeżono jakąś murzynkę i wydawało się, że po wszystkim, gdyż przecież murzyni to w Afryce. Okazało się jednak, że biskup miał czarna służącą.
W drugim oku widać wszystko to samo, ale pod nieco innym kątem. Pod takim, pod jakim człowień normalnie patrzy na ludzi odległych od niego o akurat tyle.
Wspomniany w innym wątku Edzio Werastegi (ten co nakręcił Sound of Freedom, Christiadę, Bellę, Little Boy) nazwał swoje studio (czy tam firmę) Płaszcz z Guadalupe.
Tak było, przy okazji podzielę się moim rozbawieniem, gdy widzę zwroty rdzenny Amerykanin, rdzenny Meksykanin. Mają niby one za zadanie uniknięcie słowa Indianin ale i tak opierają się na europejskich nazwach rejonów geograficznych.
@W_Nieszczególny powiedział(a):
Z Cziczimeków jego ród był, Teraz dobrze?
Niekoniecznie, gdyż trzeba ustalić, jest-li to egzonim azali też endonim, tak?
Ot, weźmy takich przykładowych czerwonoskórych Indiańców, Czirokezów:
Nazwa ludu Cherokee w języku Cherokee to Aniyvwiya (ᎠᏂᏴᏫᏯ, tłumaczone jako „Principal People”)[16]. [Innym endonimem jest Anigiduwagi (ᎠᏂᎩᏚᏩᎩ, tłumaczone jako „Ludzie z Kituwah”).[17] Tsalagi Gawonihisdi (ᏣᎳᎩ ᎦᏬᏂᎯᏍᏗ) to nazwa języka Cherokee.[18][19].
Istnieje wiele teorii, choć wszystkie niepotwierdzone, na temat pochodzenia nazwy „Cherokee”. Pierwotnie mogła ona pochodzić od jednego z konkurencyjnych plemion na tym obszarze.
Najwcześniejsza hiszpańska transliteracja nazwy, z 1755 r., została zapisana jako Tchalaquei, ale pochodzi ona z relacji związanych z wyprawą Hernando de Soto w połowie XVI w.[20] Inna teoria głosi, że „Cherokee” wywodzi się od słowa Cvlakke („chuh-log-gee”) z Dolnego Creek, ponieważ Creek również znajdowali się w tym górzystym regionie[21].
Pięć Narodów Irokezów, historycznie zamieszkujących Nowy Jork i Pensylwanię, nazywało Czirokezów Oyata'ge'ronoñ („mieszkańcy kraju jaskiń”)[22]. Możliwe, że słowo „Czirokezi” pochodzi od słowa Muscogee Creek oznaczającego „ludzi o innej mowie”, ponieważ oba ludy mówiły różnymi językami.
Przetłumaczono z DeepL.com (wersja darmowa)
Tak więc, "Czirokezi" to tyle co "Niemcy" w języku Muskogi. A tak naphawdę, należałoby na nich mówić "ᎠᏂᏴᏫᏯᎢ", co znaczy "ludzie", bo tak się zazwyczaj nazywają ludy pierwotne.
Chichimeca (hiszpański: [tʃitʃiˈmeka] ⓘ) to nazwa, którą ludy Nahua z Meksyku ogólnie stosowały do koczowniczych i półkoczowniczych ludów, które osiedliły się w dzisiejszym regionie Bajío w Meksyku. Chichimeca miała takie samo znaczenie jak rzymskie określenie „barbarzyńca”, które opisywało plemiona germańskie. Nazwa, z jej pejoratywnym znaczeniem, została przyjęta przez Imperium Hiszpańskie.
Dlaczego pejoratywnie, po prostu po ludzku gadać nie umiejo ;-)
Choć są wyjątki. Znam Niemkę z Brandenburgii, która mówi czystą literacką polszczyzną. Ale ona od 40 lat jest żoną polskiego leśnika. Niedawno ich spotkałem oboje na Powązkach, na pogrzebie naszego wspólnego dobrego znajomego.
Podobno w latach 80-tych jakiś biblista napisał książkę w której pada, że przez błąd w tłumaczeniu Pisma Świętego w jeden termin "wino" zostały zlane dwa określenia - na sok sfermentowany i sok niesfermentowany - ktoś coś na ten temat?
@Przemko powiedział(a):
Podobno w latach 80-tych jakiś biblista napisał książkę w której pada, że przez błąd w tłumaczeniu Pisma Świętego w jeden termin "wino" zostały zlane dwa określenia - na sok sfermentowany i sok niesfermentowany - ktoś coś na ten temat?
Z niektórymi współczesnymi biblistami trzeba ostrożnie, bo od lat 60-tych mają silne tendencje do wekslowania tłumaczeń w kierunku protestantyzmu i judaizmu talmudycznego w ramach nawiązywania dyskursu ekumenicznego.
Z biblijną interpretacją grzeszności homoseksualizmu też już różne tłumaczeniowe hopsztosy uskuteczniają, choćby takie, że niby to chodzi w istocie o prostytucję pederastów, a nie ową orientacje jako taką.
@Przemko powiedział(a):
Podobno w latach 80-tych jakiś biblista napisał książkę w której pada, że przez błąd w tłumaczeniu Pisma Świętego w jeden termin "wino" zostały zlane dwa określenia - na sok sfermentowany i sok niesfermentowany - ktoś coś na ten temat?
Z niektórymi współczesnymi biblistami trzeba ostrożnie, bo od lat 60-tych mają silne tendencje do wekslowania tłumaczeń w kierunku protestantyzmu i judaizmu talmudycznego w ramach nawiązywania dyskursu ekumenicznego.
Z biblijną interpretacją grzeszności homoseksualizmu też już różne tłumaczeniowe hopsztosy uskuteczniają, choćby takie, że niby to chodzi w istocie o prostytucję pederastów, a nie ową orientacje jako taką.
Bo faktycznie nie chodzi o orientację (skłonność którą się posiada na skutek różnych okoliczności, nie zawsze zawinionych) ale o świadome i dobrowolne dokonywanie aktów seksualnych z nią związanych. Św. Paweł napisał jednak wyraźnie, że nie osiągną Królestwa Bożego mężczyźni współżyjący ze sobą, nie rozróżniając, czy robią to za pieniądze czy nie.
No, św. Paweł tak napisał, ale MarianoX podkreśla, że teraz różni oszuści chcą to zmanipulować, twierdząc, że bzykanko męsko-męskie jest zasadniczo ok, jeśli nie jest prostytucją.
A przecież nawet wizyty w dark-rómach prostytucją nie są, gdyż tam nikt nikomu nie płaci. Oni się w ten sposób realizują.
Robiłem elektrykę w swym dawnym domu. Teraz z okazji remontu rozwaliłem to wszystko, popatrzyłem i podziękowałem Aniołowi Stróżowi za lata niezasłużonego życia. Ale chwali mi się, że hydrauliki nie robiłem. Wcześniej przeżyłem 20 lat na nieatestowanym piecu gazowym, Anioł Stróż też się wykazał.
Faktycznie, zanim któren włoży łapy między druty, niech surowo oceni swoje możliwości. Ale obstalować dzisiaj hydraulika do kotłowni, to koszt wynajęcia adwokata z dowodami wdzięczności dla niezawisłego sądu w cenie. Niejeden zmuszonem jest robić temy rencamy. Od pękniętej rurki pół cala, jeszcze nikt nie zginął. Chyba, że chodzi o gazrurke, to lepiej nie tykać.
Wężykiem, wężykiem!
Nie mam zamiaru nic robić, co to to nie, ale czasem przychodzi elektryk, coś tam gada a ja nic nie fersztejen i mi głupio. Podszkolę się, żebym podstawowe pojęcia choć znał.
Komentarz
W mojej parafii niedawno zorganizowano i odbyto pielgrzymkę do Our Lady of Guadalupe. Ja nie pojechałem, ale potem trochę poczytałem i przytoczę wam kilka faktów. Tj. ja doskonale zdaję sobie sprawę, że wy to wszystko wiecie, ale może nas czyta taki głąb jak ja i się czegoś dowie.
Otóż wizerunek Maryi z Gwadelupy to jeden z trzech przedmiotów acheiropoietos - nie ludzką ręką uczynionych - obok Całunu Turyńskiego i Chusty z Manopello.
Słowo acheiropoietos zostało trzykrotnie użyte w NT.
Mk 14,58
Słyszeliśmy, jak On mówił: „Zburzę tę świątynię wzniesioną przez ludzi, a w ciągu trzech dni zbuduję inną, która nie będzie wzniesiona ludzką ręką”
2Kor 5,1
Wiemy, że kiedy namiot, w którym mieszkamy tu na ziemi, zostanie zwinięty, otrzymamy od Boga jako mieszkanie budowlę niewzniesioną rękami, lecz wieczną, w niebie.
Kol 2,11
W Nim też zostaliście obrzezani Chrystusowym obrzezaniem, a nie ludzkim obrzezaniem waszego doczesnego ciała.
Badania naukowe wykazały, że nie użyto do jego wykonania żadnych barwników, nie ma żadnych śladów malowania, nic.
Maryja ukazała się św. Janowi Dydakowi (kanonizowanemu przez JPII) i kazała mu iść do biskupa i powiedzieć mu, żeby wybudował świątynię. Ten niedowiarek zażądał znaku. Maryja ponownie ukazała się Janowi, kazała mu zebrać kwiaty. Ten próbował oponować, mówić, że jest zima, kwiatów nima. Na nic się to zdało, gdyż akurat były. Zebrał je wszystkie, podkasał swoje ubranko i tam umieszczając kwiaty udał się ponownie do biskupa. Gdy puścił rąbek swojej sukienki, kwiaty się wysypały a na niej zajaśniał słynny wizerunek.
Biskup uwierzył a sukienka stała się relikwią, do której do roku przybywają miliony.
Była zrobiona z agawy. Taka tkanina rozpada się po 20 latach zazwyczaj. Podobną tkaninę wsadzono w jakieś szkło, żeby nie narażać na żadne warunki zewnętrzne, i rozpadła się po 40 latach. Ta ma już bez kozery pincet lat.
Strój, który Maryja nosi na tym "obrazie", to strój kobiet z Ziemi Świętej z pierwszego wieku. Ani rdzenni Amerykanie ani Hiszpanie nie mogli wtedy o tym wiedzieć.
Maryja na tym wizerunku jest w stanie błogosławionym. Ktoś odkrył, że gwiazdy na połach płaszcza, na pozór w regularnym układzie rzuciku, są ułożone w kształt gwiazdozbiorów widocznych na niebie tego dnia, którego nastąpiło to objawienie, w tym miejscu. Ale jest to lustrzane ich odbicie, czyli tak, jakby ktoś patrzył na Ziemię zza tych gwiazdozbiorów.
Gwiazdy są tylko na połach płaszcza, ale gdyby na obraz nałożyć ten fragment nieba, to na czole Maryi jest akurat gwiazdozbiór Korona, na jej sercu Panna a na wysokości łona: Lew.
Lew z pokolenia Judy to określenie Pana Jezusa z Apokalipsy św. Jana.
Zmierzono temperaturę tkaniny i wynosi ona 36,6 st. C. Ktoś przyłożył do niej stetoskop w okolicy łona i wyczuł puls 115 uderzeń na minutę. Jest to częstotliwoś bicia serca człowieka w łonie matki.
Z tego też powodu Maryja z Guadalupe jest patronką życia nienarodzonego (a także wielu innych rzeczy - m.in. obu Ameryk).
Ktoś tam zerknął w oko Maryi i dostrzegł tam różne postaci. M.in. Jana Dydaka, biskupa i innych osób. Wizerunek biskupa jest niemal identyczny jak ten na jego malowanym portrecie. Potem dostrzeżono jakąś murzynkę i wydawało się, że po wszystkim, gdyż przecież murzyni to w Afryce. Okazało się jednak, że biskup miał czarna służącą.
W drugim oku widać wszystko to samo, ale pod nieco innym kątem. Pod takim, pod jakim człowień normalnie patrzy na ludzi odległych od niego o akurat tyle.
Wspomniany w innym wątku Edzio Werastegi (ten co nakręcił Sound of Freedom, Christiadę, Bellę, Little Boy) nazwał swoje studio (czy tam firmę) Płaszcz z Guadalupe.
Otóż na rogu Puławskiej i Bielawskiej taka figura się znajduje. Ktoś, coś?
Mamy jakiś wątek o motoryzacji na forum poza elektromobilnością?
Zawsze możesz założyć.
Będzie ciekawy.
Szukałem i nie znalazłem właśnie. Więc chyba tak zrobię.
11 maja 1849.
https://imokotow.pl/artykul/kapliczka-z-ulicy-pulawskiej/1499503
👣
🐾
🐾
Dziękuję za ten wpis.
Zakładam że autor tekstu zebrał wszystko co o tym obiekcie wiadomo, czyli nic nie wiadomo.
No ale 11 maja to 11 maja. +
Wszędzie ci Polacy, a tutaj debel....
Juan Diego (Jan Dydak) to był rdzenny Meksykanin.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Juan_Diego
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dydak
Tak było, przy okazji podzielę się moim rozbawieniem, gdy widzę zwroty rdzenny Amerykanin, rdzenny Meksykanin. Mają niby one za zadanie uniknięcie słowa Indianin ale i tak opierają się na europejskich nazwach rejonów geograficznych.
Z Cziczimeków jego ród był, Teraz dobrze?
Niekoniecznie, gdyż trzeba ustalić, jest-li to egzonim azali też endonim, tak?
Ot, weźmy takich przykładowych czerwonoskórych Indiańców, Czirokezów:
Tak więc, "Czirokezi" to tyle co "Niemcy" w języku Muskogi. A tak naphawdę, należałoby na nich mówić "ᎠᏂᏴᏫᏯᎢ", co znaczy "ludzie", bo tak się zazwyczaj nazywają ludy pierwotne.
No i jednak owoż, doigrałeś się pan:
Ha!
Nawet jeśli, to i tak będzie bardziej precyzyjne niż Indianie. A poza tym my mówimy na Niemców Niemcy chociaż tez pejoratywne.
Dlaczego pejoratywnie, po prostu po ludzku gadać nie umiejo ;-)
Choć są wyjątki. Znam Niemkę z Brandenburgii, która mówi czystą literacką polszczyzną. Ale ona od 40 lat jest żoną polskiego leśnika. Niedawno ich spotkałem oboje na Powązkach, na pogrzebie naszego wspólnego dobrego znajomego.
Podobno w latach 80-tych jakiś biblista napisał książkę w której pada, że przez błąd w tłumaczeniu Pisma Świętego w jeden termin "wino" zostały zlane dwa określenia - na sok sfermentowany i sok niesfermentowany - ktoś coś na ten temat?
Protestanccy maniacy antyalkoholowi są zdolni do czegoś takiego.
Ciekawe1. Ovaj, moszcz pojawia się w wyszukiwarce dwajsia cztery razy, ale tylko w ST:
https://biblia.pl/szukaj.php?od=0&slowa=moszcz
Wino pojawia się 115 razy (i to bez odmiany!)
https://biblia.pl/szukaj.php?od=0&slowa=wino
Wniosek — kiedyś umieli odróżniać sok z winogron, ale ich Grecy oduczyli.
Z niektórymi współczesnymi biblistami trzeba ostrożnie, bo od lat 60-tych mają silne tendencje do wekslowania tłumaczeń w kierunku protestantyzmu i judaizmu talmudycznego w ramach nawiązywania dyskursu ekumenicznego.
Z biblijną interpretacją grzeszności homoseksualizmu też już różne tłumaczeniowe hopsztosy uskuteczniają, choćby takie, że niby to chodzi w istocie o prostytucję pederastów, a nie ową orientacje jako taką.
Wzmianka dotyczyła prawdopodobnie tej osoby https://en.wikipedia.org/wiki/Samuele_Bacchiocchi i książki "Wine in the Bible: A Biblical Study on the Use of Alcoholic Beverages" i faktycznie to protestanci, ktoś to przetłumaczył na polski, tutaj małe streszczenie i główne tezy lingwistyczne https://swietepismo.wordpress.com/2020/03/29/wino-w-biblii-fakty-ktore-nie-znales/
Bo faktycznie nie chodzi o orientację (skłonność którą się posiada na skutek różnych okoliczności, nie zawsze zawinionych) ale o świadome i dobrowolne dokonywanie aktów seksualnych z nią związanych. Św. Paweł napisał jednak wyraźnie, że nie osiągną Królestwa Bożego mężczyźni współżyjący ze sobą, nie rozróżniając, czy robią to za pieniądze czy nie.
No, św. Paweł tak napisał, ale MarianoX podkreśla, że teraz różni oszuści chcą to zmanipulować, twierdząc, że bzykanko męsko-męskie jest zasadniczo ok, jeśli nie jest prostytucją.
A przecież nawet wizyty w dark-rómach prostytucją nie są, gdyż tam nikt nikomu nie płaci. Oni się w ten sposób realizują.
Czy mógłby ktoś polecić kurs elektryki od podstaw. Przystępny, dla laika. Np. na YT, ale może być inne medium.
https://elektrykadlakazdego.pl
I niech cię ręka boska broni przed szukaniem porady na forach dla elektryków, bo pozabijasz ludzi!
Robiłem elektrykę w swym dawnym domu. Teraz z okazji remontu rozwaliłem to wszystko, popatrzyłem i podziękowałem Aniołowi Stróżowi za lata niezasłużonego życia. Ale chwali mi się, że hydrauliki nie robiłem. Wcześniej przeżyłem 20 lat na nieatestowanym piecu gazowym, Anioł Stróż też się wykazał.
Faktycznie, zanim któren włoży łapy między druty, niech surowo oceni swoje możliwości. Ale obstalować dzisiaj hydraulika do kotłowni, to koszt wynajęcia adwokata z dowodami wdzięczności dla niezawisłego sądu w cenie. Niejeden zmuszonem jest robić temy rencamy. Od pękniętej rurki pół cala, jeszcze nikt nie zginął. Chyba, że chodzi o gazrurke, to lepiej nie tykać.
Wężykiem, wężykiem!
Gazrurkę
Nie mam zamiaru nic robić, co to to nie, ale czasem przychodzi elektryk, coś tam gada a ja nic nie fersztejen i mi głupio. Podszkolę się, żebym podstawowe pojęcia choć znał.