TecumSeh napisal(a): Czy ktoś z Forumowiczów ma w domu fotowoltaikę? A pytam bo się somsiedzi skrzykujom, firmy wybierają, itp, a ja mam ciągle dyletanty czy nie za drogo, czy ktoś mnie w wuja nie zrobi, czy zrobi solidnie itp. A mam dyletanty, bo się nie znam.
Ktoś może polecić firmę co robi w okolicach Krakowa, robi solidnie, nie robi w wuja a przy okazji nie zdziera ostatniej skóry?
Albo ma jakie argumenty że nie warto bo coś tam? Też chętnie posłucham. Na papierze wychodzi, ze warto, ale papier jak wiadomo wszystko przyjmie.
Więc? Zatem?
W mojej dalszej rodzinie mam jednego, który założył. Twierdzi, że mu się opłaciło, więc jest zadowolony. Willa (spora) w ogrodzie, nasłoneczniona. Daleko od Krakowa. Jeśli chcesz, mogę zadzwonić i go dokładniej podpytać, bo do tej pory znam relacje z ust czecich.
Ponieważ wiem od jeszcze paru osób, że też to słyszały w różnych kombinacjach (stałe jest chyba tylko to mleko, ksiądz i straszna nowina po latach) jestem tak na 99% pewien, że to coś jak słynna chińska dziewczynka. Zmyślona pomoc katechetyczna.
afropolak napisal(a): dziękuję kol. celnikowi, zwracam hednak uwagę, że wg. zalinkowanego tekstu to kuria wypowiedziała się przeciwko ważności sakramentów udzielanych przez księdza
TecumSeh napisal(a): Czy ktoś z Forumowiczów ma w domu fotowoltaikę? A pytam bo się somsiedzi skrzykujom, firmy wybierają, itp, a ja mam ciągle dyletanty czy nie za drogo, czy ktoś mnie w wuja nie zrobi, czy zrobi solidnie itp. A mam dyletanty, bo się nie znam.
Ktoś może polecić firmę co robi w okolicach Krakowa, robi solidnie, nie robi w wuja a przy okazji nie zdziera ostatniej skóry?
Albo ma jakie argumenty że nie warto bo coś tam? Też chętnie posłucham. Na papierze wychodzi, ze warto, ale papier jak wiadomo wszystko przyjmie.
Więc? Zatem?
W mojej dalszej rodzinie mam jednego, który założył. Twierdzi, że mu się opłaciło, więc jest zadowolony. Willa (spora) w ogrodzie, nasłoneczniona. Daleko od Krakowa. Jeśli chcesz, mogę zadzwonić i go dokładniej podpytać, bo do tej pory znam relacje z ust czecich.
Dzwoniłam - b. zadowolony z wykonawstwa, firma nie należy do najtańszych, ale oferuje solidne panele i cały osprzęt (czy jak to tam się nazywa).
Natomiast kuzyn ma tę instalację dopiero od kwietnia, zatem za krótko, by w jakikolwiek sposób ocenić opłacalność. Musi minąć rok użytkowania - przyjdą rachunki, będzie mógł porównać i coś powiedzieć. Jego liczni sąsiedzi, którzy założyli wcześniej, twierdzą, że się opłaca. No ale to już przekaz z trzeciej ręki i np. dla mnie mało wiarygodny.
Z ciekawostek: - kuzyn całą baterię ma zainstalowaną na ziemi, w ogrodzie, dosyć daleko od domu - obecnie nie ma już wymogu stawiania na dachu (tzn. nie wymusza tego niższy VAT); - ma kumpla, który samodzielnie przerobił całą baterię w taki sposób, że kręcąc korbką w domu, może obrócić o ileś stopni panele, dostosowując je do położenia słońca (pan Słodowy się kłania:) - PGE, które na jego terenie zarządza przesyłką prądu, pobiera 20% z jego baterii (za samą przesyłkę); - biurokracja wokół tego wszystkiego trwa nieprawdopodobnie długo (np. dopiero po dwóch miesiącach od elektronicznego złożenia jakiegoś tam wniosku, kuzyn dostał informację, że wniosek ten został zarejestrowany:)))); - kuzyn wiedział, że niektóre gminy wchodzą w programy unijne, ale świadomie omijał to z daleka (nie miałby wpływu ani na wybór firmy instalującej, ani zwłaszcza na instalowany sprzęt), chociaż oczywiście wtedy jest taniej; - natomiast można się starać o różne dofinansowania oraz ulgi podatkowe (nie dopytywałam o szczegóły...) i o takie wystąpił - patrz punkt o biurokracji:))))))))))))
@TecumSeh i @uhrr kontakt bezpośredni do przedstawiciela firmy podam Wam na priv.
no wlasnie z tekstu wynika, że zmieniono jedno słowo "ja" na "my"
Czyżby więc formułę trzeba wypowiedzieć dosłownie ? Rozumiem, że nawaźniejsze jest " w imię Ojca, itd" , ale ja, czy my ...
To właśnie spowodowało nieważność. Formuły nie wolno zmieniać. Co gorsza przy okazji wyszło na jaw, że ksiądz, który formułę zmienił robił to prawdopodobnie nagminnie przez dłuższy okres czasu, a zmiany możliwe, że były różne różniste. Ot posoborowie - liturgia własnością księdza.
no wlasnie z tekstu wynika, że zmieniono jedno słowo "ja" na "my"
Czyżby więc formułę trzeba wypowiedzieć dosłownie ? Rozumiem, że nawaźniejsze jest " w imię Ojca, itd" , ale ja, czy my ...
To właśnie spowodowało nieważność. Formuły nie wolno zmieniać. Co gorsza przy okazji wyszło na jaw, że ksiądz, który formułę zmienił robił to prawdopodobnie nagminnie przez dłuższy okres czasu, a zmiany możliwe, że były różne różniste. Ot posoborowie - liturgia własnością księdza.
no wlasnie z tekstu wynika, że zmieniono jedno słowo "ja" na "my"
Czyżby więc formułę trzeba wypowiedzieć dosłownie ? Rozumiem, że nawaźniejsze jest " w imię Ojca, itd" , ale ja, czy my ...
To właśnie spowodowało nieważność. Formuły nie wolno zmieniać. Co gorsza przy okazji wyszło na jaw, że ksiądz, który formułę zmienił robił to prawdopodobnie nagminnie przez dłuższy okres czasu, a zmiany możliwe, że były różne różniste. Ot posoborowie - liturgia własnością księdza.
Nie ma czegoś takiego jak posoborowie.
Pewnie to herezja, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu że część Koleżeństwa i hierarchii traktuje formuły sakramentalne jak zaklęcia w magii. Mnie się zdawało że sakramentów nie sprawują czarnoksiężnicy i forma jest jednak drugorzędna w stosunku do istoty.
Pewnie to herezja, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu że część Koleżeństwa i hierarchii traktuje formuły sakramentalne jak zaklęcia w magii. Mnie się zdawało że sakramentów nie sprawują czarnoksiężnicy i forma jest jednak drugorzędna w stosunku do istoty.
To jeszcze raz (i to za akatolickim onetem.peel!)
Kongregacja Nauki Wiary: kapłan (romeck: ani każdy inny człek) nie może działać w imieniu innych osób, tylko w imię Chrystusa
W dokumencie doktrynalnym Kongregacji Nauki Wiary z 6 sierpnia podkreślono, że wszelkie zmiany formuły chrztu św. są sprzeczne z nauczaniem Kościoła, który stwierdza, że "gdy ktoś chrzci, sam Chrystus chrzci" (Sob. Watykański II, konst. Sacrosanctum Concilium, n. 7.) i to sam Pan działa w udzielanym sakramencie.
Przypomniano jasne nauczanie Soboru: "nikomu innemu, choćby nawet był kapłanem, nie wolno na własną rękę niczego dodawać, ujmować ani zmieniać w liturgii" (tamże, 22 § 3), zaś kapłan musi mieć przynajmniej wolę czynienia tego, co czyni Kościół. Nie może działać w imieniu innych osób, jak tylko w imię Chrystusa, jako znak Jego obecności w udzielanym sakramencie.
Inna formuła oznacza brak zrozumienia samej natury posługi kościelnej, która jest zawsze służbą Bogu i Jego ludowi, a nie sprawowaniem władzy, która dopuszcza się wręcz manipulowania tym, co zostało powierzone Kościołowi przez akt należący do Tradycji – przypomniała Kongregacja Nauki Wiary.
Co tu magicznego i zaklęciowego? Oraz: zmiana formy pociąga zmianę istoty.
Nie. Oczywiście jest taka możliwość gdyby zmiana formy była intencjonalna. Jeśli to prosta słowna pomyłka lub przejęzyczenie to nie. Nie mogę uwierzyć że ksiądz, czyli wykształcony biblijnie i teologicznie oraz uformowany kapłan nie mający zamiaru apostazji, celowo zmienia formułę Chrztu Świętego i stawia się w pozycji Chrystusa. Oczywiście że nie. Można założyć z prawdopodobieństwem graniczącą z pewnością że jego intencją było chrzcić prawidłowo czyli in persona Christi. Tak więc formuła była językowo wadliwa ale chrzest powinien być ważny bo taki był w intencji. No chyba że są inne przesłanki, poza słownictwem, do twierdzenia inaczej. Nie zostały tu podane.
Rafał napisal(a): Nie. Oczywiście jest taka możliwość gdyby zmiana formy była intencjonalna. Jeśli to prosta słowna pomyłka lub przejęzyczenie to nie. Nie mogę uwierzyć że ksiądz, czyli wykształcony biblijnie i teologicznie oraz uformowany kapłan nie mający zamiaru apostazji, celowo zmienia formułę Chrztu Świętego i stawia się w pozycji Chrystusa. Oczywiście że nie. Można założyć z prawdopodobieństwem graniczącą z pewnością że jego intencją było chrzcić prawidłowo czyli in persona Christi. Tak więc formuła była językowo wadliwa ale chrzest powinien być ważny o taki był w intencji. No chyba że są inne przesłanki, poza słownictwem, do twierdzenia inaczej. Nie zostały tu podane.
Nic z powyższego nie zrozumiałem. _
Do ważności sakramentu oprócz intencji oraz materii (woda, zwykła (słodka, lądowa, nie morska): nie gazowana, solona, barwiona, słodzona itp) ma być zdanie wypowiedziane w pierwszej osobie. Kropka.
Rafał napisal(a): Nie. Oczywiście jest taka możliwość gdyby zmiana formy była intencjonalna. Jeśli to prosta słowna pomyłka lub przejęzyczenie to nie. Nie mogę uwierzyć że ksiądz, czyli wykształcony biblijnie i teologicznie oraz uformowany kapłan nie mający zamiaru apostazji, celowo zmienia formułę Chrztu Świętego i stawia się w pozycji Chrystusa. Oczywiście że nie. Można założyć z prawdopodobieństwem graniczącą z pewnością że jego intencją było chrzcić prawidłowo czyli in persona Christi. Tak więc formuła była językowo wadliwa ale chrzest powinien być ważny o taki był w intencji. No chyba że są inne przesłanki, poza słownictwem, do twierdzenia inaczej. Nie zostały tu podane.
Nic z powyższego nie zrozumiałem. _
Do ważności sakramentu oprócz intencji oraz materii (woda, zwykła (słodka, lądowa, nie morska): nie gazowana, solona, barwiona, słodzona itp) ma być zdanie wypowiedziane w pierwszej osobie. Kropka.
Nie sądzę aby Redemptoryści, a nawet Papież i Sobory miały moc ograniczania Miłosierdzia Bożego, w tym zmazania grzechu pierworodnego przez chrzest. Skoro jest nawet 'chrzest z krwi" pomordowanych to niby czemu pomyłka językowa miałaby standardowy unieważniać. Formuła chrztu to nie jest magiczne zaklęcie.
- nie było omyłki, tylko "radosna twórczość" "posoborowia"* - (co do magii) z Panem Jezusem nie będę się spierał, bo to wprost od Niego pochodzi nauka o chrzcie; a przy sakramentach akurat Pan Jezus "związał" się ludzkimi ułomnościami
*że aż nawet papież Jan Paweł II formalnie na piśmie musiał upominać (uważam, że coś takiego istnieje, choć istniało w zasadzie od wieków, to po II Soborze Watykańskim urosło gigantycznie**
**moi teściowie mieli zamówioną w swojej intencji mszę (50 lat małżeństwa, tydzień temu); w tem kapłan dzieli się swoją ofiarą z nimi, tzn. "dopełnia ofiarę" (spożywa Ciało Pańskie) wraz z teściami! Schodzi sprzed ołtarza, wychodzi z prezbiterium (też złamanie przepisów). Nawet ksiądz - czy prezbiter czy biskup - jeśli nie koncelebruje mszy, czeka na komunię WIERNYCH, a nie pcha się do komunii KAPŁAŃSKIEJ, ponieważ nie jest to tylko komunią, ale istotna część ZŁOŻENIA najświętszej ofiary, a którą to może złożyć tylko kapłan...
ad rem Tak więc jeśli biskup miejsca orzekł, że de facto nie było chrztu (był nieważny), to "ograniczył Miłosierdzie Boże" na polecenie/ zgodnie z władzą nadaną przez Pana Jezusa (a zupełnie inną sprawą jest, czy zgodnie z Wolą Bożą) Zwłaszcza że Kościół uznaje ważność chrztów najegzotyczniejszych "wspólnot chrześcijańskich".
Rafał napisal(a): No wiec w końcu ważny czy nieważny? Prawo dla człowieka czy człowiek dla prawa? Litera czy duch?
No przecie Roma w danej sprawie lokutnęła, po cóż Kolega jeszcze drąży.
Wychodzi na to że zostałem antypapistą.
Ale tutaj użyto formuły "My ciebie chrzcimy…" – zamiast starożytnej formuły Kościoła: "Chrzczę ciebie w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego" .
To raczej coś więcej niż zwykłe przejęzyczenie i użycie niewłaściwego zaimka..
No to może nie jestem antypapistą. A skąd wiadomo że takiej formuły użyto - z nagrania, z relacji, z zeznania księdza co chrzcił czy jakoś inaczej? A co sam księżulo zeznaje na swoją obronę czy też gwoli wyjaśnienia?
Ja właśnie rozumuję tak jak @Rafał. Wyobraźmy sobie następującą historię - za podszeptem szatańskim ksiądz zmienia słowa formuły chrzcielnej notorycznie. Nikt tego nie nagrywa, nikt więc nie może sprawdzić. I co ? Mamy całe rzesze ludzi nieświadomych tego, że nie są chrześcijanami. Really ? Biskup miejsca lokutnąlł, ale tak jakby z barana w ścianę .... No me gusta esto.
Komentarz
no wlasnie z tekstu wynika, że zmieniono jedno słowo "ja" na "my"
Czyżby więc formułę trzeba wypowiedzieć dosłownie ? Rozumiem, że nawaźniejsze jest " w imię Ojca, itd" , ale ja, czy my ...
Willa (spora) w ogrodzie, nasłoneczniona.
Daleko od Krakowa.
Jeśli chcesz, mogę zadzwonić i go dokładniej podpytać, bo do tej pory znam relacje z ust czecich.
Natomiast kuzyn ma tę instalację dopiero od kwietnia, zatem za krótko, by w jakikolwiek sposób ocenić opłacalność. Musi minąć rok użytkowania - przyjdą rachunki, będzie mógł porównać i coś powiedzieć.
Jego liczni sąsiedzi, którzy założyli wcześniej, twierdzą, że się opłaca. No ale to już przekaz z trzeciej ręki i np. dla mnie mało wiarygodny.
Z ciekawostek:
- kuzyn całą baterię ma zainstalowaną na ziemi, w ogrodzie, dosyć daleko od domu - obecnie nie ma już wymogu stawiania na dachu (tzn. nie wymusza tego niższy VAT);
- ma kumpla, który samodzielnie przerobił całą baterię w taki sposób, że kręcąc korbką w domu, może obrócić o ileś stopni panele, dostosowując je do położenia słońca (pan Słodowy się kłania:)
- PGE, które na jego terenie zarządza przesyłką prądu, pobiera 20% z jego baterii (za samą przesyłkę);
- biurokracja wokół tego wszystkiego trwa nieprawdopodobnie długo (np. dopiero po dwóch miesiącach od elektronicznego złożenia jakiegoś tam wniosku, kuzyn dostał informację, że wniosek ten został zarejestrowany:))));
- kuzyn wiedział, że niektóre gminy wchodzą w programy unijne, ale świadomie omijał to z daleka (nie miałby wpływu ani na wybór firmy instalującej, ani zwłaszcza na instalowany sprzęt), chociaż oczywiście wtedy jest taniej;
- natomiast można się starać o różne dofinansowania oraz ulgi podatkowe (nie dopytywałam o szczegóły...) i o takie wystąpił - patrz punkt o biurokracji:))))))))))))
@TecumSeh i @uhrr kontakt bezpośredni do przedstawiciela firmy podam Wam na priv.
planuje rowniez na ziemi, latwiejsza instal, konserwacja i nie obciaza dodatkowo dachu
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Pewnie to herezja, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu że część Koleżeństwa i hierarchii traktuje formuły sakramentalne jak zaklęcia w magii. Mnie się zdawało że sakramentów nie sprawują czarnoksiężnicy i forma jest jednak drugorzędna w stosunku do istoty.
_
Do ważności sakramentu oprócz intencji oraz materii (woda, zwykła (słodka, lądowa, nie morska): nie gazowana, solona, barwiona, słodzona itp) ma być zdanie wypowiedziane w pierwszej osobie. Kropka.
rozprawka w .pdf. Warunki wymagane do ważności chrztu. Redemptoryści, 2013
- (co do magii) z Panem Jezusem nie będę się spierał, bo to wprost od Niego pochodzi nauka o chrzcie;
a przy sakramentach akurat Pan Jezus "związał" się ludzkimi ułomnościami
*że aż nawet papież Jan Paweł II formalnie na piśmie musiał upominać (uważam, że coś takiego istnieje, choć istniało w zasadzie od wieków, to po II Soborze Watykańskim urosło gigantycznie**
**moi teściowie mieli zamówioną w swojej intencji mszę (50 lat małżeństwa, tydzień temu); w tem kapłan dzieli się swoją ofiarą z nimi, tzn. "dopełnia ofiarę" (spożywa Ciało Pańskie) wraz z teściami! Schodzi sprzed ołtarza, wychodzi z prezbiterium (też złamanie przepisów).
Nawet ksiądz - czy prezbiter czy biskup - jeśli nie koncelebruje mszy, czeka na komunię WIERNYCH, a nie pcha się do komunii KAPŁAŃSKIEJ, ponieważ nie jest to tylko komunią, ale istotna część ZŁOŻENIA najświętszej ofiary, a którą to może złożyć tylko kapłan...
ad rem
Tak więc jeśli biskup miejsca orzekł, że de facto nie było chrztu (był nieważny), to "ograniczył Miłosierdzie Boże" na polecenie/ zgodnie z władzą nadaną przez Pana Jezusa
(a zupełnie inną sprawą jest, czy zgodnie z Wolą Bożą)
Zwłaszcza że Kościół uznaje ważność chrztów najegzotyczniejszych "wspólnot chrześcijańskich".
A jeszcze ponad tym -- całe wydarzenie odczytuję właśnie jako działanie Opatrzności.
Ale tutaj użyto formuły "My ciebie chrzcimy…" – zamiast starożytnej formuły Kościoła: "Chrzczę ciebie w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego" .
To raczej coś więcej niż zwykłe przejęzyczenie i użycie niewłaściwego zaimka..
To raczej coś więcej niż zwykłe przejęzyczenie i użycie niewłaściwego zaimka..
No to może nie jestem antypapistą. A skąd wiadomo że takiej formuły użyto - z nagrania, z relacji, z zeznania księdza co chrzcił czy jakoś inaczej? A co sam księżulo zeznaje na swoją obronę czy też gwoli wyjaśnienia?
Wyobraźmy sobie następującą historię - za podszeptem szatańskim ksiądz zmienia słowa formuły chrzcielnej notorycznie. Nikt tego nie nagrywa, nikt więc nie może sprawdzić.
I co ? Mamy całe rzesze ludzi nieświadomych tego, że nie są chrześcijanami. Really ?
Biskup miejsca lokutnąlł, ale tak jakby z barana w ścianę ....
No me gusta esto.