Co nie? Starzy korwinowcy, ci z lat 90-tych też nie byli nadmiernie lotni ale niekiedy mieli jakiś wdzięk. Dziś ostały się jeno pajace w rodzaju Sommera, Dziambora czy Wilka.
los napisal(a): Co nie? Starzy korwinowcy, ci z lat 90-tych też nie byli nadmiernie lotni ale niekiedy mieli jakiś wdzięk. Dziś ostały się jeno pałace w rodzaju Sommera, Dziambora czy Wilka.
On zapomniał, że nie dyskutuje w gronie swoich upośledzonych kolegów. Skompromitował się totalnie kiedy na całkiem zgrabne argumenty tego drugiego o powodach noszenia maseczek i innych aspektach, opowiedział o absurdalnym zakazie przechodzenia na czerwonym świetle w Polsce i Niemczech. Taka, nie wiem, analogia ? Jego tępi koledzy pewnie by zapiali z zachwytu - szach mat, ale tu po prostu kompromitacja 10. Ogólnie sposób prowadzenia rozmowy, argumentów, nawiązań, skala demagogii niespotykana wśród cywilizowanych ludzi. Jakieś kretyńskie nawiązania do prywatne/państwowe, że niby w komunikacji nie było zakażeń pokazanych, bo to spisek. Gdyby komunikacja by była prywatna to dane pokazano by inne. Obłęd. Ale powiem wam, że lektorat PO myśli podobnie w sprawie wirusa. To jest upośledzenie mózgu.
JORGE napisal(a):. Ale powiem wam, że lektorat PO myśli podobnie w sprawie wirusa. To jest upośledzenie mózgu.
W moich kontaktach z elektoratem totalnych, to oni mają chorobę afektywną dwubiegunową lub schizofrenię, czyli to nie istnieje -> to nas zabije, rząd spiskuje-> rząd nic nie robi.
Dlatego już nie dyskutuję o tym. Ostatnio dowiedziałem się, że w Warszawie można kupić testy na COVID -19 i się zbadać aby uniknąć kwarantanny itp. Pytanie o wiarygodność zostało zbyte, że są wiarygodne, bo u jednego takiego wykryło, a on nie uwierzył i poszedł się przebadać, no i miał, więc są bardzo wiarygodne i kosztują tylko 50 zł. Inny rozbija te wirusy specjalnie zaprogramowanym emiterem fal elektromagnetycznych, które po dostrojeniu się do 'częstotliwości błony komórkowej wirusa' powodują, że ona się rozpada. itp
rozbija te wirusy specjalnie zaprogramowanym emiterem fal elektromagnetycznych, które po dostrojeniu się do 'częstotliwości błony komórkowej wirusa' powodują, że ona się rozpada. itp
Holandia przywraca restrykcje: "Bary i restauracje otwarte tylko do godz. 22, imprezy towarzyskie w domach z udziałem maksymalnie trzech osób, nakazy pracy zdalnej oraz unikania podróżowania między Amsterdamem, Rotterdamem i Hagą – miastami o najwyższym wskaźniku infekcji. We wtorek w Holandii wchodzą nowe obostrzenia w sporcie - mecze bez publiczności".
Oczywiście ultrapragmatyczni Niderlandczycy ulegli propagandzie i do dziś nie zdają sobie sprawy, że żadna pandemia nie istnieje
rozbija te wirusy specjalnie zaprogramowanym emiterem fal elektromagnetycznych, które po dostrojeniu się do 'częstotliwości błony komórkowej wirusa' powodują, że ona się rozpada. itp
Tak powiedział? Generalnie tak, odrzucam ornamentykę i pierdelety.
Brzost napisal(a): Wedle mojej wiedzy wiarygodny test kosztuje prawie 10 razy tyle i nie robi się go samemu tylko robi to lekarz z owego laboratorium.
To był zapis choroby, o nazwie 'totalna opozycja', ja nie rozpatruję ile w tym jest prawdy (z fałszywego poprzednika dowolny nastepnik, czyli może też być prawdziwy) Podpowiem: nie kupiłem.
Polska Rada Biznesu: antycovidowe zasady obowiązują tylko w teorii.
"Dlatego apelujemy do rządu o zaostrzenie polityki przestrzegania zasad antycovidowych, które obowiązują w naszym kraju tylko w teorii.
Przedsiębiorcy załączają do apelu wytyczne przygotowane przez dr. n. med. Artura Zaczyńskiego, dyrektora ds. medycznych Szpitala MSWiA.
1. Maski chirurgiczne trójwarstwowe bezwzględnie konieczne w każdych warunkach, gdzie jest więcej niż 1 osoba na stanowisku i istnieje możliwość zmniejszenia dystansu poniżej 1,5 m w czasie trwania pracy.
2. Maska ma w pełni zakrywać nos i usta. (...) 7. Zakaz łamania postanowień z firmy powinien być przedłużony do domów pracowników, zwłaszcza jeśli chodzi o dystans, unikanie przygodnych zbiorowisk, spotkań czy odwiedzin, tak jak w zakładach pracy.
(...) 11. Pomiar temperatury przy wejściach do pomieszczeń powinien przebiegać w miejscach, które są zlokalizowane w dalszej odległości od wejścia zewnętrznego. Ma to podstawowe znaczenie w eliminacji osób wychłodzonych temperaturą zewnętrzną, szczególnie podróżujących do pracy w sezonie jesienno-zimowym transportem publicznym.
(...) 14. Czujniki dystansu społecznego i pomiar temperatury za pomocą kamer termowizyjnych są dobrym uzupełnieniem czujności w zakładach zbiorowych. ...
7. Zakaz łamania postanowień z firmy powinien być przedłużony do domów pracowników, zwłaszcza jeśli chodzi o dystans, unikanie przygodnych zbiorowisk, spotkań czy odwiedzin, tak jak w zakładach pracy.
7. Zakaz łamania postanowień z firmy powinien być przedłużony do domów pracowników, zwłaszcza jeśli chodzi o dystans, unikanie przygodnych zbiorowisk, spotkań czy odwiedzin, tak jak w zakładach pracy.
Oooo, szlachta, chce zwiększyć wymiar pańszczyzny
Jeszcze zbiegostwu chłopstwa będą musieli zapobiec z tych zakładów pracy.
7. Zakaz łamania postanowień z firmy powinien być przedłużony do domów pracowników, zwłaszcza jeśli chodzi o dystans, unikanie przygodnych zbiorowisk, spotkań czy odwiedzin, tak jak w zakładach pracy.
Oooo, szlachta, chce zwiększyć wymiar pańszczyzny
Jeszcze zbiegostwu chłopstwa będą musieli zapobiec z tych zakładów pracy.
Ciekawym jak tam z lotami business class i odrzutowcami dla VIPów, kolacjami we współczesnych odpowiednikach 'U Sowy", SPA i klubach golfowych oraz "dla gentelmanów wieczorem", jachtach pełnomorskich i innych miejscach i okazja spotkań elity biznesu z pomniejszymi elitami polityki, kultury, administracji itp?
JORGE napisal(a): Test kosztuje 500 PLN i trzeba zgłosić się do laboratorium. Wg mnie to jest zbyt drogo.
Drogie to było wystartowanie z badaniami - opracowanie odczynników do testu qPCR (bo o takim mówimy). Ich dalsze wyprodukowanie już jest prostsze. Nie jestem w stanie oszacować, czy sama produkcja materiałów to koszt 1,5, 10 czy 50 zł. Rzucili się na to wszyscy, przemysł biotechowy ma swoje żniwa. Za ile firma z przykładowej Kalifornii sprzedaje? Powiedzmy, że za ok. 100-200 zł. Dorzucamy koszty wysyłki, podatek, obsługę technika-pielęgniarki przy pobraniu, obsługę aparatu i amortyzację... 500 zł wychodzi jak nic.
Ale sprawdź sobie Jorge, jakie są koszty innych badań techniką qPCR. O ile wiem żadne nie schodzą poniżej 300 zł. Nie po to straszą pandemią, żeby nie zarabiać.
Jeździł ostrożnie, a wywrócił się na niego TIR. --> albo bez sensu jeździć ostrożnie, gazuj do 100 km / h w zabudowanym i wyprzedzaj na co najmniej trzeciego, kto ma zginąć, ten zginie --> albo oszust, nie jeździł ostrożnie, bo kto ostrożny wpada pod TIRa.
A powiedz mi, zamykasz drzwi od auta albo mieszkania?
Podałem takie alternatywy, gdyż na osobistym przykładzie Ryżego Ch. widać, jaka to ściema.
Interesująco o nieistniejącym i niegroźnym wirusie napisała jedna moja znajoma na Fejsiku:
Nina Mazur Miller Bajka z cyklu: "covid to taka grypa". Ta. Jasne. Rozmawialam wczoraj ze swoim eks. Zachorowal. Zdrowy, wysportowany chłop, pracujacy przez ostatnią dekadę fizycznie (m. in. nosząc spore ciężary), zadnych "chorób towarzyszących". Niby nie przechodził ciężko, nawet w szpitalu nie był. I chuj. Ma nieodwracalnie zniszczone płuca. Nie jest w stanie nawet sam wyniesc smieci do smietnika odleglego o 30 metrow od domu. Wstanie z kanapy i przejscie do kuchni powoduje, ze traci oddech. W zasadzie jest kaleką. Dalsza praca nie wchodzi w grę, bo niby jak? Zastanawia sie, jak będzie dalej żyć, bo ewentualna renta z Social Security to kilkaset dolarow - nijak nie wystarczy na utrzymanie sie, nawet na opłacenie czynszu gdziekolwiek w USA. Ale tak, pierdolcie o "nic takiego", łaźcie bez masek, zarazajcie innych, bezmyślne egoistyczne debile. Życze wam jak najgorzej.
JORGE napisal(a): Test kosztuje 500 PLN i trzeba zgłosić się do laboratorium. Wg mnie to jest zbyt drogo.
Drogie to było wystartowanie z badaniami - opracowanie odczynników do testu qPCR (bo o takim mówimy). Ich dalsze wyprodukowanie już jest prostsze. Nie jestem w stanie oszacować, czy sama produkcja materiałów to koszt 1,5, 10 czy 50 zł. Rzucili się na to wszyscy, przemysł biotechowy ma swoje żniwa. Za ile firma z przykładowej Kalifornii sprzedaje? Powiedzmy, że za ok. 100-200 zł. Dorzucamy koszty wysyłki, podatek, obsługę technika-pielęgniarki przy pobraniu, obsługę aparatu i amortyzację... 500 zł wychodzi jak nic.
Ale sprawdź sobie Jorge, jakie są koszty innych badań techniką qPCR. O ile wiem żadne nie schodzą poniżej 300 zł. Nie po to straszą pandemią, żeby nie zarabiać.
qiz napisal(a): No i skurwysyn: - wyzdrowiał ze śmiertelnej, najgroźniejszej choroby w galaktyce albo - jak przystało na mordercę poszedł zarażać ludzi w sklepie.
albo poszedł do sklepu bo wyzdrowiał i już nie zarażał ale jest ryżym mordercą więc tak być nie mogło więc poszedł zarażać ludzi w sklepie zatem jest mordercą q.e.d.
Moja 84-letnia babcia już dwa razy bawiła w ostatnich dwóch miesiącach jako "kuracjuszka" w szpitalu. W naszym mieście (45 tys. ludzi) początkowo zrobili jednoimienny, potem, gdzieś w czerwcu, niby zmienili, ale np. pulmonologia dalej była zamknięta dla zwykłych śmiertelników, a babcię od marca męczą kaszel i duszności. No więc jak pewnego czerwcowego poranka pękło jej żebro od kaszlu, to szpital, owszem, naszprycował ją przeciwbólowymi i zrobił RTG (z którego jednak nie dało się odczytać, że żebro pękło), ale jeśli chodzi o leczenie, to bohaterzy rozłożyli tylko ręce. Tu nie ma leczenia na takie tajemnicze choroby. No ale to już podejrzewaliśmy, więc nieco wcześniej zaczęliśmy organizować badania w mieście wojewódzkim, 60 km dalej. No tam z wynikami tomografii dostała skierowanie do szpitala (tzn. właśnie w tym mieście wojewódzkim). W sumie z tego pierwszego dwutygodniowego pobytu my i ona niewiele się dowiedzieliśmy, poza tym, że jest kuracjuszką ("pomóż, bo kuracjuszka chce wysiąść" czy jakoś tak od kierowcy karetki do jakiegoś pomagiera, gdy ją wieźli na jakieś badania), histeryczką (to od lekarki, gdy babci pękło drugie żebro i się rozpłakała z bólu) i że nie ma koronawirusa. No i że te dwa żebra pęknięte. 1,5 tyg. temu udało się ją znowu zawieść do szpitala. Mówię "udało", bo miała trafić tam dopiero w ten poniedziałek, całe plecy zrobiły się jej jednak sine i nabrzmiałe. Trzeba było zareagować szybciej.
Na zerowym, w oczekiwaniu na wynik testu na koronkę, spędziła cały dzień i noc, na łóżku pokrytym jakąś ceratą, bez przykrycia (przykryła się swoim szlafrokiem). Pielęgniarka przyszła, żeby sprawdzić, co tam się dzieje, dopiero późnym wieczorem po naszym telefonie (chociaż ta, która odebrała tel., odpowiedziała opryskliwie "czego państwo chcą, takie są procedury"). Miała jeszcze szczęście, że ją przyjęli na ten oddział, jakiś starszy mężczyzna 150 km jechał na urologię, bo w piątek dostał info, że wszystko działa i cacy, że może przyjeżdżać, a jak już się wyrwał i przyjechał w poniedziałek, to przykro nam, ale urologia już zamknięta. No u babci ogarnęli wreszcie, o co biega (tzn. tak na 90%, bo w jej stanie trudno o zaawansowane badania, przy pierwszej bronchoskopii była jedną nogą po drugiej stronie): zatorowość płucna, którą zresztą wykluczyli podczas pierwszego pobytu. Bardzo niemodna przypadłość, ale bardzo groźna. Jutro wraca, oddział chorób płuc też zamykają, bo koronka się szerzy. Jakbyśmy czekali do tego minionego poniedziałku, tak jak początkowo było umówione, to byłoby już ciężko się w tym tygodniu dostać. I co by było? Hmm? U nas w mieście w szpitalu też parę dni temu wysypało koronką (z niusów wynika, że bezobjawową, a nie niszczącą płuca), więc może znowu pozamykają się na cztery spusty. Na pulmonologię będzie więc jeszcze trudniej się dostać.
---
Aha, co do tych przykrości napotykanych przez babcię w szpitalu: wiem, że gorzko, i wiem, że są w porządku lekarze i pielęgniarki, o których zresztą sama babcia opowiadała, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że żeby zebrać taką ilość anegdot o arogancji i niechęci, jaką zbiera się przez miesiąc kontaktów ze służbą zdrowia, to trzeba by przez 5 lat dzień w dzień po urzędach, sklepach i innych przybytkach publicznej użyteczności chodzić.
Komentarz
Inny rozbija te wirusy specjalnie zaprogramowanym emiterem fal elektromagnetycznych, które po dostrojeniu się do 'częstotliwości błony komórkowej wirusa' powodują, że ona się rozpada.
itp
Oczywiście ultrapragmatyczni Niderlandczycy ulegli propagandzie i do dziś nie zdają sobie sprawy, że żadna pandemia nie istnieje
Podpowiem: nie kupiłem.
"Dlatego apelujemy do rządu o zaostrzenie polityki przestrzegania zasad antycovidowych, które obowiązują w naszym kraju tylko w teorii.
Przedsiębiorcy załączają do apelu wytyczne przygotowane przez dr. n. med. Artura Zaczyńskiego, dyrektora ds. medycznych Szpitala MSWiA.
1. Maski chirurgiczne trójwarstwowe bezwzględnie konieczne w każdych warunkach, gdzie jest więcej niż 1 osoba na stanowisku i istnieje możliwość zmniejszenia dystansu poniżej 1,5 m w czasie trwania pracy.
2. Maska ma w pełni zakrywać nos i usta.
(...)
7. Zakaz łamania postanowień z firmy powinien być przedłużony do domów pracowników, zwłaszcza jeśli chodzi o dystans, unikanie przygodnych zbiorowisk, spotkań czy odwiedzin, tak jak w zakładach pracy.
(...)
11. Pomiar temperatury przy wejściach do pomieszczeń powinien przebiegać w miejscach, które są zlokalizowane w dalszej odległości od wejścia zewnętrznego. Ma to podstawowe znaczenie w eliminacji osób wychłodzonych temperaturą zewnętrzną, szczególnie podróżujących do pracy w sezonie jesienno-zimowym transportem publicznym.
(...)
14. Czujniki dystansu społecznego i pomiar temperatury za pomocą kamer termowizyjnych są dobrym uzupełnieniem czujności w zakładach zbiorowych.
...
https://businessinsider.com.pl/firmy/koronawirus-w-polsce-polska-rada-biznesu-apeluje-do-rzadu-o-zaostrzenie-polityki/tfd1pkd
https://vod.tvp.pl/video/warto-rozmawiac,29092020,49759703
Ciekawym jak tam z lotami business class i odrzutowcami dla VIPów, kolacjami we współczesnych odpowiednikach 'U Sowy", SPA i klubach golfowych oraz "dla gentelmanów wieczorem", jachtach pełnomorskich i innych miejscach i okazja spotkań elity biznesu z pomniejszymi elitami polityki, kultury, administracji itp?
Za ile firma z przykładowej Kalifornii sprzedaje? Powiedzmy, że za ok. 100-200 zł. Dorzucamy koszty wysyłki, podatek, obsługę technika-pielęgniarki przy pobraniu, obsługę aparatu i amortyzację... 500 zł wychodzi jak nic.
Ale sprawdź sobie Jorge, jakie są koszty innych badań techniką qPCR. O ile wiem żadne nie schodzą poniżej 300 zł. Nie po to straszą pandemią, żeby nie zarabiać.
- wyzdrowiał ze śmiertelnej, najgroźniejszej choroby w galaktyce
albo
- jak przystało na mordercę poszedł zarażać ludzi w sklepie.
https://www.kontrowersje.net/ostateczny_upadek_w_ukasza_ewangelisty_czy_te_oczy_mog_k_ama
https://www.kontrowersje.net/nie_solidaryzuj_si_z_idiotami_nie_okazuje_szacunku_paranoikom_do_przyjaci_zajob_w
„Warto rozmawiać” z 29 września 2020, o „pandemii”, medycynie i lekarzach w czasach zarazy
https://vod.tvp.pl/video/warto-rozmawiac,29092020,49759703
ale jest ryżym mordercą więc tak być nie mogło
więc poszedł zarażać ludzi w sklepie
zatem jest mordercą
q.e.d. Chory człowiek - Wielgucki, nie qiz.
Na zerowym, w oczekiwaniu na wynik testu na koronkę, spędziła cały dzień i noc, na łóżku pokrytym jakąś ceratą, bez przykrycia (przykryła się swoim szlafrokiem). Pielęgniarka przyszła, żeby sprawdzić, co tam się dzieje, dopiero późnym wieczorem po naszym telefonie (chociaż ta, która odebrała tel., odpowiedziała opryskliwie "czego państwo chcą, takie są procedury"). Miała jeszcze szczęście, że ją przyjęli na ten oddział, jakiś starszy mężczyzna 150 km jechał na urologię, bo w piątek dostał info, że wszystko działa i cacy, że może przyjeżdżać, a jak już się wyrwał i przyjechał w poniedziałek, to przykro nam, ale urologia już zamknięta. No u babci ogarnęli wreszcie, o co biega (tzn. tak na 90%, bo w jej stanie trudno o zaawansowane badania, przy pierwszej bronchoskopii była jedną nogą po drugiej stronie): zatorowość płucna, którą zresztą wykluczyli podczas pierwszego pobytu. Bardzo niemodna przypadłość, ale bardzo groźna. Jutro wraca, oddział chorób płuc też zamykają, bo koronka się szerzy. Jakbyśmy czekali do tego minionego poniedziałku, tak jak początkowo było umówione, to byłoby już ciężko się w tym tygodniu dostać. I co by było? Hmm? U nas w mieście w szpitalu też parę dni temu wysypało koronką (z niusów wynika, że bezobjawową, a nie niszczącą płuca), więc może znowu pozamykają się na cztery spusty. Na pulmonologię będzie więc jeszcze trudniej się dostać.
---
Aha, co do tych przykrości napotykanych przez babcię w szpitalu: wiem, że gorzko, i wiem, że są w porządku lekarze i pielęgniarki, o których zresztą sama babcia opowiadała, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że żeby zebrać taką ilość anegdot o arogancji i niechęci, jaką zbiera się przez miesiąc kontaktów ze służbą zdrowia, to trzeba by przez 5 lat dzień w dzień po urzędach, sklepach i innych przybytkach publicznej użyteczności chodzić.