Jestem lekarzem.urodziłam czworo dzieci.Współpracownicy naigrywali się ze mnie z tego powodu.Dożyłam ,że mnie, tu,jako babcię sedeczną,ktoś znowu poucza.
jestem lekarzem.urodzilam czworo dzieci.Współpracownicy naigrywali się ze mnie z tego powodu.dożyłam,że mnie,tu,jako babcię serdeczną,ktoś znowu poucza
orez napisal(a): jestem lekarzem.urodzilam czworo dzieci.Współpracownicy naigrywali się ze mnie z tego powodu.dożyłam,że mnie,tu,jako babcię serdeczną,ktoś znowu poucza
Póki co, to Ty innych pouczasz, poza tym - lekarz nie znający podstawowych zasad polskiej interpunkcji?
Jest w Polsce diecezja, w której zakazano w pewnym czasie Mszy Świętych. Jak ta diecezja JUŻ PO tym zakazie plasowała się w oficjalnych "rankingach" zakażeń?
Ile supermarketów i dyskontów należących do zagranicznych korporacji zostało zamkniętych z powodu kwarantanny pracowników?
Plasowała się średnio, a to obszar w większości gęsto zaludniony i sąsiadujący z terenami dotkniętymi większą ilością. Mała podpowiedź: ani Ruda Śląska, ani powiaty rybnicki, wodzisławski, miasta Rybnik i Jastrzębie-Zdrój, gdzie było wtedy najwięcej przypadków NIE są w tej diecezji tylko obok.
SigmundvonBurak napisal(a): Jak komuś maska wilgotnieje po 2 minutach ,to może warto rozejrzeć się za taką z tkaniny oddychającej ?
orez napisal(a): maska...dusi.........mam 70 lat.
Przecież można się zaopatrzyć w tzw. przyłbicę. Wtedy ani nie wilgotnieje, ani nie dusi. A jednak zatrzymuje wydychane powietrze i chroni otoczenie. Nie ma zatem efektu pokazanego podczas symulacji przeprowadzonej przez fińskich badaczy: Swoją drogą, ile razy można pisać o tym samym...
Akurat tu są dokładne symulacje, że przyłbica nic nie daje (no może chroni przyłbitego, ale to przecież egoizm).
orez napisal(a): Jestem lekarzem.urodziłam czworo dzieci.Współpracownicy naigrywali się ze mnie z tego powodu.Dożyłam ,że mnie, tu,jako babcię sedeczną,ktoś znowu poucza.
Wyobraziłam sobie 70-letnią panią jeżdżącą po Polsce od jednych wnucząt do drugich, w czasie pandemii i - zareagowałam. I nie przeproszę za pouczanie, bo nie było moją intencją pouczanie, ani tym bardziej obrażanie "serdecznej babci". Podobno każdy sądzi podług siebie...
posix napisal(a): Nawet zmęczony minister z worami pod oczami pojechał sobie na wakacje i wrócił zarażony. Wcześniej jednak dał bratu dobrze zarobić
Z szacunku dla faktów - zarobić miał instruktor narciarski i handlarz bronią sprowadzający respiratory w których nie sprowadził i za które oddał zaliczkę. Brat Ministra Zdrowia w czasie kiedy tamten był jeszcze wiceministrem nauki miał projekty w NCBiR. Ponieważ właściwy wiceminister zarządzający wyjechał na delegację Szumowski przez kilka dni był formalnie osobą nadzorująca te projekty.
Liczba nowych przypadkow zaczyna wzrastac od ok 10 wrzesnia 2020.
Mozliwe przyczyny: - otwarcie szkol, - zmiana pogody/pory roku, - mutacja wirusa, - nieprzestrzeganie zasad, - oslabienie odpornosci, - kombinacja powyzszych.
EDIT: - zwiekszenie liczby testow/zmiana testu/zmiana sposobu testowania, - dane na powyzszej stronie nie sa prawdziwe, - oslabienie spowodowane typowym wzrostem zachorowan na grype.
Zimą zapowiada się prawdziwa jesień średniowiecza. Bo pieniążki się kończą. I może to jest klucz do ustawy futerkowej. I tak już nie ma wiele do stracenia. Cesarski łeb ma ten nasz prezesunio. My wyglądamy przez okienko w naszej małej króliczej norze. A on patrzy orlim okiem ze swoich dwóch wież setki dni naprzód. I widzi wielką dziurę. Otchłań Mordoru w stylu greckim.
Zaborex napisal(a): Zimą zapowiada się prawdziwa jesień średniowiecza. Bo pieniążki się kończą. I może to jest klucz do ustawy futerkowej. I tak już nie ma wiele do stracenia. Cesarski łeb ma ten nasz prezesunio. My wyglądamy przez okienko w naszej małej króliczej norze. A on patrzy orlim okiem ze swoich dwóch wież setki dni naprzód. I widzi wielką dziurę. Otchłań Mordoru w stylu greckim.
Cóż - rząd sobie nie radzi (choć pewnie się wyżywi) bo pomysły z masowym omaseczkowaniem na wolnej przestrzeni to nawet nie plaster. No, ale to nie jest zaskoczenie. Od wiosny była czas aby coś przygotować, zaplanować, przeprowadzić akcje propagandową a tak jest jak jest. No, ale ważniejsze było najpierw się porozpychać pod dywanem i wyszarpać posadki, pokrzyczeć na LGBT aby wykazać swoją "prawomyślność" itd.
A co do przyczyn - może jakby ktoś zrobił badanie jaki odsetek obecnie zakażonych nauczycieli to nauczyciele szkół średnich i zbadał to vs. szkoły podstawowe (w szczególności uwzględnił wiek nauczycieli) to może by doszedł gdzie jest główne ryzyko i wprowadził obligatoryjny model hybrydowej edukacji dla szkół średnich i pozamykał kluby nocne np. na dwa tygodnie . A potem ewentualnie powtarzał selektywne lockdowny. No, ale to wymagałoby myślenia na temat i podejmowania decyzji... A u nas kto miał zarobić to zarobił, kto chodził po szpitalach to chodził i zarażał.
Na marginesie - ktoś widział w ogóle gdzieś jakąś naszą strategię czy plan działania na czas epidemii?
Generalnie cudem (zapewnionym przez komunistów) czyli masowymi szczepieniami BCG w Polsce nie mamy jeszcze setek zgonów dziennie.
Znam takiego matematyka z jednej uczelni jaki jeszcze w czerwcu podśmiewał się z swoich kolegów z wydziału jacy opracowali model matematyczny na okoliczość wzrostu zakażeń. No teraz jakoś się nie śmieje...
Z oświatą jest słabo. To jest rzeczywiście nieprzygotowane i nie widać jakiejś rozsądnej korekty. Posyłanie na kwarantannę rodziców dzieci i innych współlokatorów z powodu choroby kogoś z rodziny jednego dziecka w klasie, jednego nauczyciela a może całej szkoły spowoduje szybko zablokowanie na stałe kilku milionów ludzi. Jasne że skład tych kilku milionów będzie zmienny ale to jest gospodarczo i społecznie mała katastrofa. Tu jest potrzebna pogłębiona analiza i środki zaradcze w szkołach i systemie nauczania szybko. Przecież muszą mieć dane do tego.
W marcu rozumiem, że zaskoczyło nas z opuszczonymi spodniami - nie tylko nas. Teraz nie ma wytłumaczeń. Chyba, że plan jest "szwedzki" tylko jakoś tak głupio się przyznać...
O jednej z „prawd” Covidowych, profesor Piotr Kuna, pulmonolog:
„No dobrze, ale pojawiły się informacje, że jeśli ktoś przejdzie COVID-19, to pozostają u takiej osoby trwałe zmiany w płucach. Brzmi dość groźnie, przyzna pan profesorze?
To nieprawda. Po pierwsze opisane przypadki COVID-19 są z grudnia ubiegłego roku, w związku z tym maksymalny okres obserwacji mógł trwać 10 miesięcy. I, rzeczywiście, z tego okresu obserwacji wynika, że u pewnej niskiej liczby chorych mogą się utrzymywać zmiany włókniste w płucach, dotyczy to jednak pojedynczych osób - mniej niż kilku na stu zakażonych. Zmiany te, stopniowo, same się wycofują. Jest kilka publikacji na ten temat: wszystkie pokazały, że w ciągu sześciu miesięcy te zmiany ustąpiły całkowicie. Natomiast to, co się jeszcze utrzymuje to obniżona jest zdolność do wymiany gazowej w płucach, innymi słowy zdolność przechodzenia tlenu do krwi. Ale te zmiany też stopniowo zanikają. Znalazłem tylko jedną publikację, opartą na piętnastu latach obserwacji u pacjentów, którzy przechorowali SARS-COV1, który był dużo gorszy niż SARS-COV2. I na 85 pacjentów obserwowanych przez 15 lat, tylko u jednego po 15 latach nadal zaobserwowano zmiany w układzie oddechowym, a u 84 te zmiany ustąpiły. Najczęstszy czas ustępowania zmian to rok. Więc perspektywa, że zostaną jakieś trwałe zmiany w płucach po przejściu SARS-COV2 jest według obecnej wiedzy mało prawdopodobna. Poza tym, jeśli ktoś przechoruje gronkowcowe zapalenie płuc lub zapalenie płuc pneumo-kokowe, czy zapalenie płuc grypowe, też ma zmiany w płucach, które się utrzymują do roku czasu. Jeszcze raz mówię: nic nowego, to jest zwykłe, wirusowe zapalenie płuc.”
Wywiadem z profesorem Kuną zachłystują się dziś od rana znajomi antycovidowcy - widać taka mądrość etapu, że głównym guru od wirusa jest niejaki pan Pawlicki który od pewnego czasu z lodówki zaczął mi wyłazić, wspierany przez, a jakże, autorytety.
Na marginesie, jeśli ktoś dusi się od maseczek i nie przepada za przyłbicami, zawsze jest opcja tzw. buffa, zwanego też w pewnych środowiskach (ku mojej niekończącej się uciesze) "taktyczną chustą tubularną".
Berek napisal(a): Wywiadem z profesorem Kuną zachłystują się dziś od rana znajomi antycovidowcy - widać taka mądrość etapu, że głównym guru od wirusa jest niejaki pan Pawlicki który od pewnego czasu z lodówki zaczął mi wyłazić, wspierany przez, a jakże, autorytety.
Na marginesie, jeśli ktoś dusi się od maseczek i nie przepada za przyłbicami, zawsze jest opcja tzw. buffa, zwanego też w pewnych środowiskach (ku mojej niekończącej się uciesze) "taktyczną chustą tubularną".
Jest jeszcze autorytet mikrobiologiczny Iwan Komarenko,
COVID-19 to świństwo, ale nie dlatego, że jest tak morderczy, ale dlatego, że łatwo się przenosi i przez to "przeskakuję" do bardziej wrażliwych. I dlatego mamy problem.
A ja jak słucham o maseczkowym pluszowem męczeństwie to mnie krew zalewa. Czy ludzie muszą tak jęczeć i marudzić każda kobieta chodząca w szpilkach i narzekająca na dyskomfort chodzenia w masce jest niewiarygodna na całej linii. I o ile "kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią" o tyle biadający mężczyzna to porażka zupełna.
I disklajmer nie chodzi mi tu o zasadność zakrywania ust i nosa lub nie, chodzi o reakcję na sytuacje mimimalnego wyjścia ze strefy komfortu o zderzenie się z niewygodą na miarę gryzących rajstopek przedszkolaka.
Komentarz
PRAESSUPONENDUM!
Liczba nowych przypadkow zaczyna wzrastac od ok 10 wrzesnia 2020.
Mozliwe przyczyny:
- otwarcie szkol,
- zmiana pogody/pory roku,
- mutacja wirusa,
- nieprzestrzeganie zasad,
- oslabienie odpornosci,
- kombinacja powyzszych.
EDIT:
- zwiekszenie liczby testow/zmiana testu/zmiana sposobu testowania,
- dane na powyzszej stronie nie sa prawdziwe,
- oslabienie spowodowane typowym wzrostem zachorowan na grype.
PS. To jest forum dyskusyjne a nie platforma blogowa. Zachęcamy do rozmowy a nie ogłaszania z ambony swoich mądrości.
A co do przyczyn - może jakby ktoś zrobił badanie jaki odsetek obecnie zakażonych nauczycieli to nauczyciele szkół średnich i zbadał to vs. szkoły podstawowe (w szczególności uwzględnił wiek nauczycieli) to może by doszedł gdzie jest główne ryzyko i wprowadził obligatoryjny model hybrydowej edukacji dla szkół średnich i pozamykał kluby nocne np. na dwa tygodnie . A potem ewentualnie powtarzał selektywne lockdowny. No, ale to wymagałoby myślenia na temat i podejmowania decyzji... A u nas kto miał zarobić to zarobił, kto chodził po szpitalach to chodził i zarażał.
Na marginesie - ktoś widział w ogóle gdzieś jakąś naszą strategię czy plan działania na czas epidemii?
Generalnie cudem (zapewnionym przez komunistów) czyli masowymi szczepieniami BCG w Polsce nie mamy jeszcze setek zgonów dziennie.
Albo matematyków?
Mój ulubiony Hugo Steinhagaus powinien być wywolany
Albo nawet na 10.
Czy ZUS to wytrzyma?
O jednej z „prawd” Covidowych, profesor Piotr Kuna, pulmonolog:
„No dobrze, ale pojawiły się informacje, że jeśli ktoś przejdzie COVID-19, to pozostają u takiej osoby trwałe zmiany w płucach. Brzmi dość groźnie, przyzna pan profesorze?
To nieprawda. Po pierwsze opisane przypadki COVID-19 są z grudnia ubiegłego roku, w związku z tym maksymalny okres obserwacji mógł trwać 10 miesięcy. I, rzeczywiście, z tego okresu obserwacji wynika, że u pewnej niskiej liczby chorych mogą się utrzymywać zmiany włókniste w płucach, dotyczy to jednak pojedynczych osób - mniej niż kilku na stu zakażonych. Zmiany te, stopniowo, same się wycofują. Jest kilka publikacji na ten temat: wszystkie pokazały, że w ciągu sześciu miesięcy te zmiany ustąpiły całkowicie. Natomiast to, co się jeszcze utrzymuje to obniżona jest zdolność do wymiany gazowej w płucach, innymi słowy zdolność przechodzenia tlenu do krwi. Ale te zmiany też stopniowo zanikają. Znalazłem tylko jedną publikację, opartą na piętnastu latach obserwacji u pacjentów, którzy przechorowali SARS-COV1, który był dużo gorszy niż SARS-COV2. I na 85 pacjentów obserwowanych przez 15 lat, tylko u jednego po 15 latach nadal zaobserwowano zmiany w układzie oddechowym, a u 84 te zmiany ustąpiły. Najczęstszy czas ustępowania zmian to rok. Więc perspektywa, że zostaną jakieś trwałe zmiany w płucach po przejściu SARS-COV2 jest według obecnej wiedzy mało prawdopodobna. Poza tym, jeśli ktoś przechoruje gronkowcowe zapalenie płuc lub zapalenie płuc pneumo-kokowe, czy zapalenie płuc grypowe, też ma zmiany w płucach, które się utrzymują do roku czasu. Jeszcze raz mówię: nic nowego, to jest zwykłe, wirusowe zapalenie płuc.”
Cała rozmowa
https://dzienniklodzki.pl/prof-kuna-samotnosc-i-brak-czulosci-niszcza-nasza-odpornosc-przeciwwirusowa/ar/c15-15222604
Na marginesie, jeśli ktoś dusi się od maseczek i nie przepada za przyłbicami, zawsze jest opcja tzw. buffa, zwanego też w pewnych środowiskach (ku mojej niekończącej się uciesze) "taktyczną chustą tubularną".
Czy ludzie muszą tak jęczeć i marudzić każda kobieta chodząca w szpilkach i narzekająca na dyskomfort chodzenia w masce jest niewiarygodna na całej linii.
I o ile "kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią" o tyle biadający mężczyzna to porażka zupełna.
I disklajmer nie chodzi mi tu o zasadność zakrywania ust i nosa lub nie, chodzi o reakcję na sytuacje mimimalnego wyjścia ze strefy komfortu o zderzenie się z niewygodą na miarę gryzących rajstopek przedszkolaka.