Przemko napisal(a): Zakusy decydentów na subskrybowanie szczepień można przekreślić błyskawicznie, tzn. można było, bo żadne z państw na świecie nie skorzystało. Wystarczyło by w odpowiednio krótkim czasie zaszczepiło się te tam 70 czy 80% danej populacji.
!
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Nieśmiało pragnę zwrócić uwagę co poniektórych @AnnaE@christoph, że odporności na dany patogen nie należywprost wiązać z przeciwciałami. Tzn. obecność przeciwciał świadczy o odporności, ale ich niski poziom wcale odporności nie wyklucza.
O odporności decydują limfocyty B (w tym komórki pamięci) i to one produkują przeciwciała. Nie ma prostych metod diagnostycznych oznaczania poziomu komórek odpornościowych odpowiadających konkretnej chorobie. Ich aktywacja następuje pod wpływem ekspozycji odpowiedniego antygenu.
Rozróżnienie odporności ozdrowieńców i poszczepieńców jest kwestią niewyjaśnioną. Oficjalna narracja reklamuje przewagę poszczepionizmu. Praktyka pokazuje, że może być zupełnie odwrotnie- poszczepy zapadają na kowicha równie często, jak nieszczepy, a ozdrowieńcy prawie wcale.
Kowich jest chorobą wyleczalną, są leki łagodzące przebieg, a odpowiednio wcześnie zastosowane gwarantują pełne wyleczenie.
Aby "nie obciążać przeciążonej służby zdrowia" wystarczyłoby zachęcić do samodzielnego aplikowania zastrzyków z antybiotyków. Precedens? Ależ skąd! Kobiety w ciąży same mogą sobie robić rozrzedzające krew, cukrzycy insulinę. Gdzie problem?
W ostatnich dniach szeroko komentowane były doniesienia o nowym badaniu opublikowanym 1 grudnia na łamach czasopisma Nature, które miałoby dowodzić skuteczności amantadyny w leczeniu COVID-19. Doniesienia te portal wgospodarce.pl okrasił nagłówkiem “A jednak! Amantadyna ma potencjał w leczeniu COVID-19”. Pisał też o nich portal medonet oraz TVP info. Natomiast przychodnia Optima z Przemyśla związana z Włodzimierzem Bodnarem, wpis na ten temat zatytułowała “Międzynarodowe konsorcjum naukowe rekomenduje stosowanie amantadyny w COVID-19”. Czy zatem badanie to oznacza, że w końcu udowodniono skuteczność amantadyny w leczeniu COVID-19?
Niestety, ani nie było ono opublikowane w Nature, ani nie dowodzi ono skuteczności tego leku w leczeniu pacjentów zakażonych SARS-CoV-2.
Traktowanie Pyrcia jako ałtoryteta jest pewnym nadużyciem, nieprawdaż?
qiz napisal(a): Nieśmiało pragnę zwrócić uwagę co poniektórych @AnnaE@christoph, że odporności na dany patogen nie należy wprost wiązać z przeciwciałami. Tzn. obecność przeciwciał świadczy o odporności, ale ich niski poziom wcale odporności nie wyklucza.
O odporności decydują limfocyty B (w tym komórki pamięci) i to one produkują przeciwciała. Nie ma prostych metod diagnostycznych oznaczania poziomu komórek odpornościowych odpowiadających konkretnej chorobie. Ich aktywacja następuje pod wpływem ekspozycji odpowiedniego antygenu.
Rozróżnienie odporności ozdrowieńców i poszczepieńców jest kwestią niewyjaśnioną. Oficjalna narracja reklamuje przewagę poszczepionizmu. Praktyka pokazuje, że może być zupełnie odwrotnie- poszczepy zapadają na kowicha równie często, jak nieszczepy, a ozdrowieńcy prawie wcale.
Ładnie to opisałeś. A jednak w moim otoczeniu najwięcej osób należy do grupy "PRAWIE", ja do zaszczepionych ozdrowieńców, a zaszczepieńcy są do dziś zdrowi. To nie laurka. Tak jest w małej zbiorowości. Nadal twierdzę, uczymy się wszyscy tej choroby codziennie. Nie da się jeszcze tego wirusa w pewny sposób zaszufladkować, dlatego szczepienia powinny pozostać dobrowolnymi.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
christoph napisal(a): wypowiedz USAnskiego szefa od szczepionek grużlica jest jeszcze zbyt mało popularna, nie będziemy produkowac szczepionki teraz wychodzi niemal abonament i to na całym swiecie
Po 6 dniach walki z covidem za pomocą amantadyny (która niewątpliwie zatrzymała degradacje mojego organizmu i być może to życie mi uratowała), to jednak, gdyby nie interwencja lekarzy z zakopiańskiego szpitala, moja klepsydra zasiliłaby tablicę przed cmentarzem”.
... Mam uszkodzone płuca i nerki. Reszta wyjdzie w praniu ...
Jak dodał, był „już w stanie krytycznym”, a COVID-19 poczynił w jego organizmie ogromne spustoszenie, doprowadzając do uszkodzenia płuc i nerek.
qiz napisal(a): Kowich jest chorobą wyleczalną, są leki łagodzące przebieg, a odpowiednio wcześnie zastosowane gwarantują pełne wyleczenie.
Aby "nie obciążać przeciążonej służby zdrowia" wystarczyłoby zachęcić do samodzielnego aplikowania zastrzyków z antybiotyków. Precedens? Ależ skąd! Kobiety w ciąży same mogą sobie robić rozrzedzające krew, cukrzycy insulinę. Gdzie problem?
Wogle tego nie śledzę, gdyż po prostu stosuję się do zaleceń lekarza domowego, ale akurat rzucił misie na oczodół taki wątek, gdzie czwórka lekarzy odradza antybiotyki:
Skąd się wzięło w ogóle to "długofalowe skutki szczepionek"? Nawet Zyberto o tym szczekał ostatnio. Dlaczego miałyby być jakieś długofalowe skutki? Jest to podparte czymkolwiek poza lękiem?
celnik.mateusz napisal(a): Skąd się wzięło w ogóle to "długofalowe skutki szczepionek"? Nawet Zyberto o tym szczekał ostatnio. Dlaczego miałyby być jakieś długofalowe skutki? Jest to podparte czymkolwiek poza lękiem?
qiz napisal(a): Ignorantom i mitomanom polecam "Zaszczepione dziewczęta". Słowa kluczowe: Dania, HPV, powikłania.
Temat był wspomniany tutej już kiedyś.
No ok, ale tam mówią o skutkach, które zaczęły się krótko po szczepieniu. Niepożądany odczyn poszczepienny to coś co faktycznie może wystąpić. Tylko że niektórzy boją się, że po roku, dwóch, trzech ujawnią się jakieś dodatkowe skutki szczepienia.
celnik.mateusz napisal(a): Skąd się wzięło w ogóle to "długofalowe skutki szczepionek"? Nawet Zyberto o tym szczekał ostatnio. Dlaczego miałyby być jakieś długofalowe skutki? Jest to podparte czymkolwiek poza lękiem?
A dlaczego miałyby nie być? Skoro szczepionki działają jak na razie około roku, to ciężko powiedzieć, jak zadziałają za 2, 5 czy 10 lat, zarówno w sensie pozytywnym (czy nadal będą zapewniać ochronę i jaką), jak i negatywnym (jakie będą powikłania). Nie wiadomo tego, bo ten czas jeszcze nie nastąpił.
celnik.mateusz napisal(a): Skąd się wzięło w ogóle to "długofalowe skutki szczepionek"? Nawet Zyberto o tym szczekał ostatnio. Dlaczego miałyby być jakieś długofalowe skutki? Jest to podparte czymkolwiek poza lękiem?
Poza lękiem jest jeszcze niewiedza. Szczepionki na kowid nazywane są "preparatami", "wlewami" itp. co ma sugerować że nie ma to nic wspólnego z mechanizmem działania szczepionki, że to jest jakaś nowość zarówno pod względem mechanizmu jak i samego faktu badania tego na organizmach ludzkich.
@lipka_katarzyna Jeśli pamiętacie jeszcze ostatnią burzę wywołaną badaniem w Comm.Biol. na temat amantadyny to spieszę z wiadomością, że wczoraj autorzy wprowadzili do pracy poprawki. Jak sami przyznali tytuł pracy nie odzwierciedlał wniosków badania a kilka zdań wprowadzało w błąd. 1/7 8:55 PM · 11 gru 2021·Twitter Web App
celnik.mateusz napisal(a): Skąd się wzięło w ogóle to "długofalowe skutki szczepionek"? Nawet Zyberto o tym szczekał ostatnio. Dlaczego miałyby być jakieś długofalowe skutki? Jest to podparte czymkolwiek poza lękiem?
A dlaczego miałyby nie być? Skoro szczepionki działają jak na razie około roku, to ciężko powiedzieć, jak zadziałają za 2, 5 czy 10 lat, zarówno w sensie pozytywnym (czy nadal będą zapewniać ochronę i jaką), jak i negatywnym (jakie będą powikłania). Nie wiadomo tego, bo ten czas jeszcze nie nastąpił.
To się też tyczy samego wirusa, tj. też może mieć jakieś skutki uboczne objawiające się po kilku latach. Pozostaje jakoś oszacować ryzyko. Jeśli chodzi o szczepionki mRNA, to metoda transportu mRNA jest starsza niż same szczczepionki, a mRNA w szczepionce namnaża tylko kawałek wirusa. Wydaje się mniej prawdopodobne, że takie skutki uboczne będzie miał kawałek wirusa niż cały wirus.
Autorzy artykułu o amantadynie dokonali jego korekty.
Obecnie nie ma tam stwierdzeń, że amantadyna jest obiecującym lekiem na COVID-19. Np. zamiast stwierdzenia "proponujemy użycie amantadyny jako nowatorskiego i skutecznego sposobu leczenia COVID-19" pojawiło się sformułowanie "proponujemy dalsze badanie". Ożywiona dyskusja na temat pierwotnej wersji tekstu pojawiła się po tym, gdy część środowiska naukowego wskazało, że podobne obserwacje w warunkach laboratoryjnych zaobserwowano już wiele miesięcy temu, natomiast prowadzone dotąd badania kliniczne, czyli zastosowanie amantadyny u chorych pacjentów, nie potwierdziło tych optymistycznych wniosków. W dyskusji wziął udział m.in. prof. Krzysztof Pyrć z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
celnik.mateusz napisal(a): Skąd się wzięło w ogóle to "długofalowe skutki szczepionek"? Nawet Zyberto o tym szczekał ostatnio. Dlaczego miałyby być jakieś długofalowe skutki? Jest to podparte czymkolwiek poza lękiem?
A dlaczego miałyby nie być? Skoro szczepionki działają jak na razie około roku, to ciężko powiedzieć, jak zadziałają za 2, 5 czy 10 lat, zarówno w sensie pozytywnym (czy nadal będą zapewniać ochronę i jaką), jak i negatywnym (jakie będą powikłania). Nie wiadomo tego, bo ten czas jeszcze nie nastąpił.
Wydaje mi się, że jeśli rozumie się mechanizm działania szczepionek, to można wysnuć jakieś wnioski. Mnie klarował jeden znajomek, jeszcze nie lekarz co prawda, ale student medycyny, że nie ma czegoś takiego jak długofalowe skutki szczepionek.
Oczywiście zawsze pozostaje przestrzeń na wątpliwości, bo nie wiemy wszystkiego. I mi rozchodzi się o to, czy ta przestrzeń na wątpliwości jest czymś konkretnym umocowana, czy to tylko takie stwierdzenie, że „może się wydarzyć”. Bo „może się wydarzyć”, że za tydzień będzie mróz -30 stopni, ale mamy podstawy, by zakładać inaczej.
Wypowiadam się jako zupełny laik. Po prostu pytam.
celnik.mateusz napisal(a): Skąd się wzięło w ogóle to "długofalowe skutki szczepionek"? Nawet Zyberto o tym szczekał ostatnio. Dlaczego miałyby być jakieś długofalowe skutki? Jest to podparte czymkolwiek poza lękiem?
A dlaczego miałyby nie być? Skoro szczepionki działają jak na razie około roku, to ciężko powiedzieć, jak zadziałają za 2, 5 czy 10 lat, zarówno w sensie pozytywnym (czy nadal będą zapewniać ochronę i jaką), jak i negatywnym (jakie będą powikłania). Nie wiadomo tego, bo ten czas jeszcze nie nastąpił.
(1) To się też tyczy samego wirusa, tj. też może mieć jakieś skutki uboczne objawiające się po kilku latach. (2) Pozostaje jakoś oszacować ryzyko. (3) Jeśli chodzi o szczepionki mRNA, to metoda transportu mRNA jest starsza niż same szczczepionki, a mRNA w szczepionce namnaża tylko kawałek wirusa. Wydaje się mniej prawdopodobne, że takie skutki uboczne będzie miał kawałek wirusa niż cały wirus.
(1) oczywiście (2) co zawsze podkreślam, w przeciwieństwie do "ostatnich prostych", "jedynych metod" itd. (3) nie jesteś pierwszym, który podaje ten argument, więc to nie jest osobiste, tylko ogólnie do tego argumentu. Ten argument odpowiada wyłącznie na wątpliwość dotyczącą stosowania samej "metody transporty mRNA" (więc w ogóle nie odnosi się do Astry i J&J), ale nie odpowiada na inne wątpliwości, związane z krótszą, specjalną procedurą dopuszczenia czy niewiedzą co do dalszych skutków, no i samej skuteczności. Jest znana metoda budowania mostów wiszących? Jest i to w sumie od stuleci. Czy to gwarantuje, że każdy wiszący most będzie trwały i bezpieczny? No właśnie gwarantuje tylko tyle, że sam pomysł nie eksperymentalny, ale już konkretny most to zależy od szeregu innych czynników. A teraz wyobraźmy sobie, że konkretny most został zbudowany poza obowiązującym systemem projektowania, zatwierdzania i odbierania mostów, bo był potrzebny na już. W takiej sytuacji należy raczej mówić ludziom, że ok, most jest jaki jest, ale ryzyko przejazdu nim jest mniejsze niż ryzyko utopienia się jak przechodzimy wpław, a nie "stulcie mordy, wspaniały most, wierzcie ekspertom oni nigdy się nie mylom".
Mieszamy kilka porządków w dyskusji: - COVID jako zjawisko medyczne, - COVID jako zjawisko społeczne, - zarządzanie społeczeństwem w kontekście COVID - zarządzanie oficjalną przestrzenią informacyjną w kontekście COVID jako dodatkowe utrudnienie należy uwzględnić czas, jako faktor znacząco utrudniający porównanie zachowań aktorów. Dam przykład: - obecnie maseczki i lockdown jest oficjalnie traktowane jako słabe narzędzia w walce z COVID, w marcu 2020 uznawane były jako skuteczne, bo nie znano innych, które pojawiły się w funkcji czasu.
Komentarz
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
O odporności decydują limfocyty B (w tym komórki pamięci) i to one produkują przeciwciała. Nie ma prostych metod diagnostycznych oznaczania poziomu komórek odpornościowych odpowiadających konkretnej chorobie. Ich aktywacja następuje pod wpływem ekspozycji odpowiedniego antygenu.
Rozróżnienie odporności ozdrowieńców i poszczepieńców jest kwestią niewyjaśnioną. Oficjalna narracja reklamuje przewagę poszczepionizmu. Praktyka pokazuje, że może być zupełnie odwrotnie- poszczepy zapadają na kowicha równie często, jak nieszczepy, a ozdrowieńcy prawie wcale.
Aby "nie obciążać przeciążonej służby zdrowia" wystarczyłoby zachęcić do samodzielnego aplikowania zastrzyków z antybiotyków. Precedens? Ależ skąd! Kobiety w ciąży same mogą sobie robić rozrzedzające krew, cukrzycy insulinę. Gdzie problem?
To nie laurka. Tak jest w małej zbiorowości.
Nadal twierdzę, uczymy się wszyscy tej choroby codziennie. Nie da się jeszcze tego wirusa w pewny sposób zaszufladkować, dlatego szczepienia powinny pozostać dobrowolnymi.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Temat był wspomniany tutej już kiedyś.
Skoro szczepionki działają jak na razie około roku, to ciężko powiedzieć, jak zadziałają za 2, 5 czy 10 lat, zarówno w sensie pozytywnym (czy nadal będą zapewniać ochronę i jaką), jak i negatywnym (jakie będą powikłania). Nie wiadomo tego, bo ten czas jeszcze nie nastąpił.
Jeśli pamiętacie jeszcze ostatnią burzę wywołaną badaniem w Comm.Biol. na temat amantadyny to spieszę z wiadomością, że wczoraj autorzy wprowadzili do pracy poprawki. Jak sami przyznali tytuł pracy nie odzwierciedlał wniosków badania a kilka zdań wprowadzało w błąd. 1/7
8:55 PM · 11 gru 2021·Twitter Web App
Itd. jak zwykle.
https://fakenews.pl/zdrowie/najnowsze-badanie-w-dalszym-ciagu-nie-potwierdza-skutecznosci-amantadyny-w-leczeniu-covid-19/
Pozostaje jakoś oszacować ryzyko. Jeśli chodzi o szczepionki mRNA, to metoda transportu mRNA jest starsza niż same szczczepionki, a mRNA w szczepionce namnaża tylko kawałek wirusa. Wydaje się mniej prawdopodobne, że takie skutki uboczne będzie miał kawałek wirusa niż cały wirus.
Oczywiście zawsze pozostaje przestrzeń na wątpliwości, bo nie wiemy wszystkiego. I mi rozchodzi się o to, czy ta przestrzeń na wątpliwości jest czymś konkretnym umocowana, czy to tylko takie stwierdzenie, że „może się wydarzyć”. Bo „może się wydarzyć”, że za tydzień będzie mróz -30 stopni, ale mamy podstawy, by zakładać inaczej.
Wypowiadam się jako zupełny laik. Po prostu pytam.
(2) Pozostaje jakoś oszacować ryzyko. (3) Jeśli chodzi o szczepionki mRNA, to metoda transportu mRNA jest starsza niż same szczczepionki, a mRNA w szczepionce namnaża tylko kawałek wirusa. Wydaje się mniej prawdopodobne, że takie skutki uboczne będzie miał kawałek wirusa niż cały wirus.
(1) oczywiście
(2) co zawsze podkreślam, w przeciwieństwie do "ostatnich prostych", "jedynych metod" itd.
(3) nie jesteś pierwszym, który podaje ten argument, więc to nie jest osobiste, tylko ogólnie do tego argumentu.
Ten argument odpowiada wyłącznie na wątpliwość dotyczącą stosowania samej "metody transporty mRNA" (więc w ogóle nie odnosi się do Astry i J&J), ale nie odpowiada na inne wątpliwości, związane z krótszą, specjalną procedurą dopuszczenia czy niewiedzą co do dalszych skutków, no i samej skuteczności.
Jest znana metoda budowania mostów wiszących? Jest i to w sumie od stuleci. Czy to gwarantuje, że każdy wiszący most będzie trwały i bezpieczny? No właśnie gwarantuje tylko tyle, że sam pomysł nie eksperymentalny, ale już konkretny most to zależy od szeregu innych czynników. A teraz wyobraźmy sobie, że konkretny most został zbudowany poza obowiązującym systemem projektowania, zatwierdzania i odbierania mostów, bo był potrzebny na już. W takiej sytuacji należy raczej mówić ludziom, że ok, most jest jaki jest, ale ryzyko przejazdu nim jest mniejsze niż ryzyko utopienia się jak przechodzimy wpław, a nie "stulcie mordy, wspaniały most, wierzcie ekspertom oni nigdy się nie mylom".
- COVID jako zjawisko medyczne,
- COVID jako zjawisko społeczne,
- zarządzanie społeczeństwem w kontekście COVID
- zarządzanie oficjalną przestrzenią informacyjną w kontekście COVID
jako dodatkowe utrudnienie należy uwzględnić czas, jako faktor znacząco utrudniający porównanie zachowań aktorów.
Dam przykład:
- obecnie maseczki i lockdown jest oficjalnie traktowane jako słabe narzędzia w walce z COVID, w marcu 2020 uznawane były jako skuteczne, bo nie znano innych, które pojawiły się w funkcji czasu.