Skip to content

Coronawirus

1217218220222223257

Komentarz

  • Powedzcie mi mądrzy ludzie od czego zależą te fale wzrostów i spadków. No bo generalnie wygląda to trochę jak z przypadku. Od kilku dni w Pl. zaczęło spadać - pomimo tego, że dopiero dzisiaj wprowadzono nowe restrykcje. W Indiach latem mieliśmy po 300k dziennie - teraz jakieś 7k. A wyszczepienie tam malutkie, a o DDM to chyba zapomnieć można. Albo inny przykład - Estonia i Łotwa. Aby było porównanie. W listopadzie w obu szybko wzrosło. Na Łotwie wprowadzono lockdown, w Estonii nie. No i w obu mniej więcej w tym samym czasie zaczęło opadać. To trochę wygląda tak jakby se te wirusy zrobiły jakąś burzę mózgów i postanowiły no to w tym tyg. atakujemy Podlaskie, a za tydzień Mazowieckie.
  • W kwestii wirusologii nie czuję się mądry...
  • porys napisal(a):
    Powedzcie mi mądrzy ludzie od czego zależą te fale wzrostów i spadków.
    A dlaczego niby my mamy to wiedzieć? A dlaczego ktokolwiek ma to wiedzieć? Oświeceniowy kult rozumu? A fe.

  • porys napisal(a):
    Powedzcie mi mądrzy ludzie od czego zależą te fale wzrostów i spadków. No bo generalnie wygląda to trochę jak z przypadku. Od kilku dni w Pl. zaczęło spadać - pomimo tego, że dopiero dzisiaj wprowadzono nowe restrykcje. W Indiach latem mieliśmy po 300k dziennie - teraz jakieś 7k. A wyszczepienie tam malutkie, a o DDM to chyba zapomnieć można. Albo inny przykład - Estonia i Łotwa. Aby było porównanie. W listopadzie w obu szybko wzrosło. Na Łotwie wprowadzono lockdown, w Estonii nie. No i w obu mniej więcej w tym samym czasie zaczęło opadać. To trochę wygląda tak jakby se te wirusy zrobiły jakąś burzę mózgów i postanowiły no to w tym tyg. atakujemy Podlaskie, a za tydzień Mazowieckie.
    To co już wiemy na pewno to to że w każdym kraju wygląda to inaczej z powodu różnic w genetyce, gęstości zaludnienia, zurbanizowaniu, zwyczajach, obyczajach, wprowadzonych restrykcjach, porze roku, i wielu innych czynników o których wiemy i pewnie nie wiemy. Statystyki odzwierciedlają tych którzy mają objawy i poszli do lekarza, zasadniczo. A to wszystko z opóźneiniem 10-14 dni między zarażeniem a wywołaniem objawów, to nie do ogarnięcia jakimś algorytmem.
  • los napisal(a):
    porys napisal(a):
    Powedzcie mi mądrzy ludzie od czego zależą te fale wzrostów i spadków.
    A dlaczego niby my mamy to wiedzieć? A dlaczego ktokolwiek ma to wiedzieć? Oświeceniowy kult rozumu? A fe.

    Losie mogłeś napisać, że widać wirusy mają charakter kwantowy (jakiś fizyk ost. tak wspomniał) - więc będąc w superpozycji może być i tu i tam. :D Byłoby naukowo.
  • Nauka to dla mnie młotek a nie święty posążek. Używam na co dzień bez szacunku zamiast postawić na postumencie, nie dotykać i oddawać pokłony.
  • Szwagierka złapała. A Teść po fakcie dowiedział się że przeszedł. Wyglądało jak zwykłe przeziębienie z katarem i kaszlem.
  • edytowano December 2021
    prassówka

    SE, czw. 16. grudnia 2021

    nadtytuł, TYTUŁ i podtytuł
    CHORZY NA KORONAWIRUSA MASOWO KONAJĄ W DOMACH
    MÓJ JANUSZ UMARŁ
    zanim przyjechała karetka
    switaśnie fitki, trochę tekstu, gdzie w nim
    ...o ostatnich dniach jego życia: Janusz czuł się coraz gorzej, nie miał na nic sił. ... W ostatnich dniach ... W końcu zaproponowałam wezwanie karetki., ale Janusz twierdził, że ... wszystko wróci do normy. Kiedy już sama wezwałam karetkę .... Mąż uznał, że lepiej jak zostanie w domu. W dzień śmierci ... Niestety, kiedy karetka dojechała do domu ...
    romeck: takżetak właśnie Służba Zdrowia morduje ludzi w domach
    karetka dojechała, tylko pacjent nie chciał do szpitala, gdzie mordują, a ci i tak go zamordowali, w domu...
    sanitariusze podjeżdżają do domu (i pukają) dwa razy
  • Propagatorzy szeptanej propagandy, że "w szpitalach się morduje pacjentów" mają wiele istnień na sumieniu.
  • W tym przypadku pan chyba padł ofiarą niewiedzy jak zdradliwa jest to choroba, że saturacja krwi potrafi spaść w ciągu godziny do poziomu zagrazajacemu życiu i wtedy jest już za pozno - zanim przyjedzie karetka itd.
  • Raczej tak (jak pisze Przemko). Z tekstu wynika, że mąż "niejedną chorobą przetrzymał".

    Sam co pięć lat choruję na grypsko. Ciężko, lecz dużo czosnku, ibupromu, kołder i... "przetrzymuję".

    Z kowidem widać już, że tak się nie da.
  • Nic z tego nie rozumiem. Na Interii codziennie ukazują się artykuły o lekach, które ponoć mają pomagać. Już wiadomo o amantadynie, a leczą scorbolamidem i paracetamolem. I czarodziejskim słowem: "czekać". Nic dziwnego, że tyle zgonów. Od wczoraj rodzina mojej córki na kwarantannie. Jedenastoletni wnuczek przechodzi najłagodniej, nieszczepiony. Drugi wnuczek średnio, a córkę najgorzej połamało. Oboje zaszczepieni. Lekarz zalecił cudowny lek paracetamol.
  • Co wiadomo o amantadynie? Na razie wiadomo że nie ma żadnych dowodów że pomaga leczyć kowid.
  • Przemko napisal(a):
    Co wiadomo o amantadynie? Na razie wiadomo że nie ma żadnych dowodów że pomaga leczyć kowid.
    W porównaniu do innych leków jest troszkę więcej bezpośrednich świadectw wyleczeń. No i mało groźne efekty uboczne, co powinno zachęcać do "ryzyka".

    BTW- czy taką samą troskę wykazujesz wobec ludzi zabijających się statynami (podobno na nadciśnienie) czy rozwalających sobie przewód pokarmowy IPP na wrzody / zgagę?
  • Cyrylica napisal(a):
    Nic z tego nie rozumiem. Na Interii codziennie ukazują się artykuły o lekach, które ponoć mają pomagać. Już wiadomo o amantadynie, a leczą scorbolamidem i paracetamolem. I czarodziejskim słowem: "czekać". Nic dziwnego, że tyle zgonów. Od wczoraj rodzina mojej córki na kwarantannie. Jedenastoletni wnuczek przechodzi najłagodniej, nieszczepiony. Drugi wnuczek średnio, a córkę najgorzej połamało. Oboje zaszczepieni. Lekarz zalecił cudowny lek paracetamol.
    Ibuprom lepszy.

    Witamina D3 w olbrzymich dawkach, do tego cynk.

    W przypadku problemów z drogami oddechowymi- budesonid wziewnie.

    Przy takim combo i odpowiednio wczesnym reagowaniu nie ma szans na zapalenie płuc. Prawdopodobieństwo zgonu zbliża się do zera, czyli odpowiednio zaopiekowana choroba nie różni się jakoś znacząco od grypy. Śmierć w większości przypadków jest wynikiem zaniedbań i zbyt późnej reakcji. Ludzie zamiast uczyć się swojego organizmu i absolutnych podstaw o działaniu wybranych leków, czekają na łaskę dochtóra i traktują go z atencją godną kapłana w starożytnym Egipcie.
  • W porównaniu do innych leków jest troszkę więcej bezpośrednich świadectw wyleczeń.
    Ale to jest stwierdzenie na zasadzie, że w Polsce jest więcej "uleczeń" po jedzeniu jabłek, niż po liczi (a w Kolumbii po bananach). Amantadyna jest najbardziej rozpropagowana, to i świadectw jest najwięcej. Żadne badania jednak jak dotąd nie potwierdziły jej skuteczności - czyli liczba wyleczeń nie jest statystycznie wyższa, niż po placebo.

  • Gdzieś przeczytałam, że szczepionki zostały dopuszczone do użycia warunkowo, a warunkiem jest brak leku. Może teoria spiskowa, może nie.
  • Nie zrozumiałem tego wpisu. Możesz wyjaśnić? Kto stawiał warunek? Co to znaczy "brak leku"?
  • trep napisal(a):
    Nie zrozumiałem tego wpisu. Możesz wyjaśnić? Kto stawiał warunek? Co to znaczy "brak leku"?
    W jakiejś instrukcji czy opinii do szczepionki Pfizera stoi jak wół, że badania kończą się w 2023 roku, czyli musiała zostać dopuszczona do użytku warunkowo. Nie chcę prowokować, bo się na tym kompletnie nie znam. Najgorsza jest bezradność.
  • Rozumiem znaczenie słowa "warunkowo", ale nie rozumiem tego z lekiem czy jego brakiem.
  • Nie umiem inaczej wytłumaczyć. Tak przeczytałam, że dopuścili szczepienia, bo nie ma leku na covida. A kto? Ci, którzy o tym decydują.
  • Ok, teraz zrozumiałem. Dzięki.
  • edytowano December 2021
    Cyrylica napisal(a):
    Nie umiem inaczej wytłumaczyć. Tak przeczytałam, że dopuścili szczepienia, bo nie ma leku na covida. A kto? Ci, którzy o tym decydują.
    Zarządzenie ryzykiem. Jest problem, nie ma rozwiązania. Są procedury, jest szczepionka która uodparnia. Procedury są po to, żeby zminimalizować powikłania i zagrożenie. Czyli szczepionka w 100% przebadana i dopuszczona będzie w 2023-24 roku (i tak w przyspieszonym trybie). Ale mamy 2020 rok, a problem jest gigantyczny. Podejmujemy ryzyko. Gdyż potencjalne powikłania po szczepionkach puszczonych nie do końcach zgodnie z procedurą są niczym w kontekście spustoszenia jakie wyrządza covid.

    Ten sposób rozumowania jest kompletnie niezrozumiały dla ludzi, którzy nigdy nie podejmowali decyzji. Ale nie ma przypadków, gdyby oddać decyzyjność ludziom, którzy dzisiaj są np. antyszczepionkowcami zawinęli by świat w ciągu pokolenia. Ale spoko, tak się nie wydarzy, oni nie są zdolnie do niczego innego niż pierdolenie.
  • Antyszczepionkowcy mają mentalność trzylatków, im nie wolno pozwalać na decyzje w żadnych sprawach, także tych dotyczących ich samych. W normalnych czasach takimi zajmował się Darwin, teraz istotnie przeginamy z dobrotliwością.
  • edytowano December 2021
    Nie jestem antyszczepionkowcem. Nie rozumiem, dlaczego ludzi na kwarantannach leczą paracetamolem i każą czekać. Kto ma wtyki, dostanie amantadynę.
  • To dobrze, że nie rozumiesz. Tak właśnie należy podchodzić do świata.
  • Cyrylica napisal(a):
    Nie jestem antyszczepionkowcem. Nie rozumiem, dlaczego ludzi na kwarantannach leczą paracetamolem i każą czekać. Kto ma wtyki, dostanie amantadynę.
    Cyrylico, moja siostra też wierzyła w św. Amantadynę i tym podobne środki. Za to szczepienia się bała.
    Cała rodzina (mąż, dorosły syn i 2 dorastające córki) przeszła "łagodnie", tzn. grypowo i "św. Amantadyna pomogła". A sama siostra po fazie grypowej złapała fazę płucną i wylądowała pod tlenem 60l/min. na granicy śmierci. Pomogła łaska Boża, namaszczenie chorych, modlitwa setek ludzi (w tym Was) i tocilizumab. Uznany za skuteczny lek, bo... obniża prawdopodobieństwo śmierci o 5-10%. Sama amantadyna itp. specyfiki rozwaliły siostrze wątrobę, przez co na początku szpitala musiała zaczynać od odtruwania a nie leczenia przeciwwirusowego.
    Tak, że tak...

  • Dzięki, Krzychol66. Przynajmniej jakiś konkret.
  • Ciężko nazwać jeden przypadek konkretem. Kowich wymyka się regułom. Są przeciwciała - nie ma przeciwciał. Przejście choroby chroni - nie chroni. Atakuje głowę - nie atakuje głowy. Atakuje płuca - nie atakuje płuc. Powoduje zakrzepicę - nie powoduje zakrzepicy. Naprawdę nie wiadomo, jak z tym dziadostwem walczyć. Dane statystyczne pokazują jednak, że szczepiąc się minimalizujemy ryzyko ciężkiego przechodzenia, hospitalizacji, zgonu. Narażamy się jednak na (znacznie niższe) ryzyko powikłań poszczepiennych.

    Ja podchodzę do tego bridżowo - gram na największą szansę.

    Ale faktem jest, co napisał Krzychol66 - jeśli dowiodą skuteczność jakiegoś leku, to poziom tej skuteczności sempiterny nie urywa.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.