Skip to content

Technologia Rzplitej (dla Ignaca i nie tylko)

15678911»

Komentarz

  • @los powiedział(a):
    Przewaga informatyki nad matematyką, fizyką, ekonomią, medycyną, archeologią i innymi dyscyplinami naukowymi jest taka, że nie jest nauką. Oczywiście - są uniwersytety, wydziały, pisma naukowe i granty ale to tylko po ramach zwyczajowego sztafażu. By mieć znaczące osiągnięcia w fizyce trzeba się naprawdę wiele nauczyć, w informatyce starczy znać kilka języków programowania i mieć pomysły. Informatyka to majsterkowanie i to jeszcze lepiej - masterkowanie w materii, która nie stawia oporu, a nie studiowanie pożółkłych szpargałów obsikanych przez pokolenia myszy. Do fizyki czy matematyki trzeba przynajmniej dziesięć lat studiów, w informatyce starczą dwa czy trzy. Ma to tę wadę, że informatycy nie stoją na ramionach (wiem Ignac, barkach) poprzedników, każdy zaczyna od nowa.

    Dlatego Polska tak dobrze stoi z informatyką. Polska nauka jest w stanie katastrofalnym ale to nic nie szkodzi, informatyka nie jest nauką.

    Powyższe pewnie opisuje wycinek świata informatyki, z którym miałeś do czynienia. To prawda, znając języki programowania i nie będąc debilem można sporo, ale powyżej prostego programu/serwisu się nie podskoczy. Żeby zrobić kompilator, system operacyjny, kodek video, system bazodanowy a nawet grę komputerową trzeba wiedzieć dużo więcej i czasami pogrzebać w obsikanych szpargałach.

  • i tu czas na pytanie graniczne - skoro tak lamersko opisuje przeszłość, to czy można mu zaufać gdy opisuje teraźniejszość i perspektywy na przyszłość?

  • loslos
    edytowano 30 July

    A nie jest to tylko nauka dobrych obyczajów czy sztuczek? Polimorfizmu i dziedziczenia trzeba się uczyć, w dzieleniu zagadnienia na klasy też są dziesiątki standardów, które lepiej znać, ale ciągle to nie są giganci, którym trzeba się wspinać na ramiona czy barki.

    Aby zrozumieć rachunek prawdopodobieństwa, trzeba poznać teorię miary i równania różniczkowe, aby nauczyć się równań różniczkowych, trzeba poznać analizę funkcjonalną, aby poznać analizę funkcjonalną, trzeba poznać topologię i algebrę liniową, aby nauczyć się topologii i teorii miary, trzeba poznać teorię mnogości a każde z tego to przynajmniej 200 godzin wykładu. Są takie łańcuszki w informatyce?

  • @celnik.mateusz powiedział(a):
    Jeszcze żeby nie być gołosłownym, to patrzcie (chociaż nie polecam):

    Źródła zacofania gospodarczego Polski i Europy Środkowo-Wschodniej można wyjaśnić na wiele sposobów. Wśród wielu ważnych czynników, takich jak położenie geograficzne, warunki początkowe i historyczne zbiegi okoliczności, także instytucje oligarchiczne odegrały istotną rolę w hamowaniu rozwoju Polski. Instytucje te zostały stworzone przez szlachtę – elitę, która zmonopolizowała władzę polityczną, by mieć pełną kontrolę nad krajową polityką i gospodarką oraz nie dopuścić do powstania konkurencyjnych klas społecznych. Instytucje oligarchiczne zniechęcały do produktywnego inwestowania, przywiązując chłopów do ziemi, tworząc bariery handlowe, uprzywilejowując jedną klasę społeczną w stosunku do innych, minimalizując wpływy podatkowe i zaniedbując obronność oraz instytucje publiczne. Elity sprzed 1795 roku urzeczywistniły w Polsce libertariański sen rodem z amerykańskiej Tea Party: stworzyły kraj bez podatków, bez administracji publicznej i bez żadnych ograniczeń wolności dla warstwy uprzywilejowanej, w którym najsilniejsi rządzili, a najsłabsi byli skazani na wyginięcie. Polska szlachta rozwinęła też jedyną w swoim rodzaju koncepcję reprezentacji bez opodatkowania i władzy bez odpowiedzialności. Mimo to „złota wolność” się nie sprawdziła. Polska – niegdyś regionalne mocarstwo – jako pierwszy duży kraj w historii Europy z własnej winy upadła i zniknęła z mapy w 1795 roku.

    Hamujące wzrost instytucje współistniały z równie szkodliwą kulturą, wartościami, normami społecznymi i ideologiami. Wśród polskich elit normą była pogarda dla aktywności gospodarczej, ograniczanie mobilności społecznej i lekceważenie wartości wiedzy, postępu technicznego i edukacji. Trudno sobie wyobrazić, jak takie normy kulturowe mogłyby sprzyjać rozwojowi, a nie prowadzić do gospodarczej stagnacji. Podobna kultura panowała w pozostałych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, zwłaszcza na Węgrzech i w Rumunii, gdzie także istniała silna arystokracja. Kultura starych polskich elit przypominała tę spotykaną dzisiaj w niektórych krajach Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji, gdzie przednowoczesne, hierarchiczne struktury społeczne oraz antywzrostowa kultura nadal spowalniają rozwój.

    Paradoksalnie to zaborcy po 1795 roku narzucili Polsce instytucje o istotnym znaczeniu dla wzrostu: sprawną administracją publiczną, podstawową edukację, rządy prawa i poszanowanie własności prywatnej, dostęp do kapitału oraz stabilność polityczną[34]. Zniesiono pańszczyznę i chłopi uzyskali wreszcie swobodę poruszania się. Powstały nowe branże przemysłu, w tym hutnictwo, górnictwo węgla i branża tekstylna. Łódź stała się głównym ośrodkiem włókiennictwa w regionie, często porównywanym z Manchesterem. W efekcie terytorium Polski zaczęło się rozwijać: PKB per capita jako odsetek zachodniego wzrósł z poziomu około 40% w 1820 roku do 56% w 1910 roku, najwyższy poziom od wieków.

    Marcin Piątkowski. Zloty-wiek (pp. 161-162). Kindle Edition.

    Zabawna jest pewna nielogiczność. Piątkowski marudzi, że chłopi w zasadzie nie mieli swobody przemieszczania się i na dowód podaje szereg przywilejów szlacheckich, które tę swobodę ograniczały. A ja se myślę, że skoro trzeba było to samo wielokrotnie powtarzać na przestrzeni kilkuset lat, to może dlatego, że nie bardzo się tym chłopi przejmowali, c'nie?

    Sprzeczności jest więcej. Skoro szlachta tylko piła i ciemiężyła chłopstwo i krzewiła warcholstwo, skoro szlachta zapewniła sobie władzę, władała krajem, to w jaki sposób stała się regionalnym mocarstwem? Skoro taki głupek wioskowy jak ja widzi te sprzeczności, to jakim idiotą musi być autor tych wypocin?

  • Odtworzyłem sobie kto to zacz, Ignac kiedyś się o nim wyrażał ciepło. Faceta co innego obchodzi, ale jak pisał książkę, to musiał dać wstęp, więc na szybko zrobił ^C^P z pierwszej książki, którą znalazł. Był to akurat niemiecki podręcznik historii Polski, bo wszystkie podręczniki historii Polski są niemieckie.

  • edytowano 30 July

    @los powiedział(a):
    A nie jest to tylko nauka dobrych obyczajów czy sztuczek? Polimorfizmu i dziedziczenia trzeba się uczyć, w dzieleniu zagadnienia na klasy też są dziesiątki standardów, które lepiej znać, ale ciągle to nie są giganci, którym trzeba się wspinać na ramiona czy barki.

    Aby zrozumieć rachunek prawdopodobieństwa, trzeba poznać teorię miary i równania różniczkowe, aby nauczyć się równań różniczkowych, trzeba poznać analizę funkcjonalną, aby poznać analizę funkcjonalną, trzeba poznać topologię i algebrę liniową, aby nauczyć się topologii i teorii miary, trzeba poznać teorię mnogości a każde z tego to przynajmniej 200 godzin wykładu. Są takie łańcuszki w informatyce?

    No nie wiem z tą teorią mnogości... Prawdziwy inżynier (czyli nie informatyk) raczej sobie bez tego poradzi. Klepacz kodu bez wiedzy o teorii obliczalności też.

    Da się dostać robotę jako programista wiedząc niewiele i tworząc jakieś aplikacje biznesowe albo stronki. Ale korzysta się wtedy z systemów operacyjnych, bazodanowych, kompilatorów i innych rzeczy które stworzył ktoś, kto musiał już wiedzieć więcej.

    Przykład:

    H.264, najpopularniejszy kodek video, pomału wypierany przez H.265. Prawie wszystko na nim działa, jutub, netfliks, telewizja naziemna i satelitarna. Tu jest specyfikacja: https://www.itu.int/rec/T-REC-H.264

    Żeby ją zrozumieć, trzeba najpierw zrozumieć:

    • przestrzenie kolorów
    • coś z algebry liniowej
    • coś z przetwarzania sygnałów
    • coś z analizy spektralnej
    • pewnie masa innych rzeczy o których nie pamiętam

    A znając samo H.264 i tak nie wiemy, jak video gdzieś przesłać i wyświetlić.

    Taki dobry specjalista od tego to ma conajmniej z 15 lat doświadczenia.

  • edytowano 30 July

    @los powiedział(a):
    Pierdoły. Historyk nie powinien bezmyślenie powtarzać slogany tylko przytaczać i analizować fakty.

    Sęk w tym, że to nie jest przecie historyk.

    "Marcin Piątkowski urodził się 3 września 1975 roku w Raciborzu. Ceniony polski ekonomista, profesor Akademii Leona Koźmińskiego i starszy ekonomista Banku Światowego. Komentator ekonomiczny, publicysta w prasie polskiej i zagranicznej. Tytuł magistra finansów i bankowości zdobył w 2000 roku, w SGH w Warszawie."

    Czyli w tej dziedzinie jest takim samym ekspertem jak przypadkowo spotkany przechodzień na ulicy.

  • Tak jak Los pisze, to w zasadzie taki wstęp do książki, ale irytujący.

  • @polmisiek powiedział(a):
    No nie wiem z tą teorią mnogości...

    Miara to przeliczalnie addytywna funkcja na rodzinie zbiorów. Trzeba wiedzieć zaawasowane rzeczy z teorii mnogości, by dobrze to pokumać. Dlatego inżynierowie tak źle sobie radzą, jeśli wchodzi coś z probabilistyki jak np. biały czy kolorowy szum. Tam gdzie starczą zwykłe całki, radzą sobie dobrze.

    Jest taki dowcip, że humanista, to ktoś, kto nie zna matematyki w ogóle, a inżynier zna matematykę ale tylko do XIX wieku.

  • edytowano 31 July

    Skoro poprzednie zabory były dobre, to i następne zapewne takie będą. Ciekawe, kto inspiruje prof. Freitaga?

  • @Szturmowiec.Rzplitej za poetą Petrarką powiedział(a):
    Dostojne miasto Wenecja raduje się, jedyny dziś dom wolności, pokoju i sprawiedliwości, jedyne schronienie ludzi honoru, jedyny port, do którego mogą zawinąć targani sztormami, ścigani przez tyranów ludzie, którzy szukają dobrego życia. Wenecja - bogata w złoto, ale bogatsza w sławę, potężna w swoich zasobach, ale potężniejsza w cnocie, solidnie zbudowana na marmurze, ale stojąca solidniej na fundamencie zgody obywatelskiej, otoczona słonymi wodami, ale bezpieczniejsza dzięki soli dobrej rady!

    A ja przypomnę, że Serenissima upadła dwa lata później niż Rzplita, mieli też swoje Wojnę Północną i Konstytucję 3 Maja. Jak to wszystko podobne...

  • A propo podobieństw herstorycznych, to okazuje się, że w tymże samym miesiącu Adolfo i FDR doszli do władzy, a zaś oddali władzę także samo w tymże samym miesiącu.

  • loslos
    edytowano 8 August

    Jałowa analogia. Między Rzplitą a Serenissimą - mniej jałowa,

    PS. Ostatnio z innej okazji przerabiam tekst 'correlation is not causation.' Więc celem rozśmieszenia: korelacja filmów z Nicolasem Cage z czymś tam

  • Niby wiadomo że związku nie ma ale wiecie jak jest, niesmak pozostaje.

  • Jakieś ciekawe rozwiązanie w dziedzinie polskiego atomu. Tego się nie spodziewałem.

    https://www.ncbj.gov.pl/aktualnosci/polski-badawczy-reaktor-wysokotemperaturowy-htgr-pola-zaprojektowany-w-narodowym

  • Jak to było: niebieski laser, grafen, coś pominąłem?

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.