los napisal(a): Ojroterrorem. I jeszcze się nie udało, poczekajmy.
CobraVerde napisal(a): No właśnie, jak tu się z tego wywikłać tak, żeby nie ponieść za dużych politycznych strat. Może niech Polacy zaczną, w razie czego zwali się wszystko na nich.
los napisal(a): Ojroterrorem. I jeszcze się nie udało, poczekajmy.
CobraVerde napisal(a): No właśnie, jak tu się z tego wywikłać tak, żeby nie ponieść za dużych politycznych strat. Może niech Polacy zaczną, w razie czego zwali się wszystko na nich.
- Herr Tusk! Ma pan kilka telefonów do wykonania.
los napisal(a): Też tak pomyślałem.
Przepraszam, nie załapałem... ?
Że Niemcy nie chcą planu odbudowy, ale chcą, żeby formalnie zablokował go ktoś inny, np. Polska.
los napisal(a): Ojroterrorem. I jeszcze się nie udało, poczekajmy.
CobraVerde napisal(a): No właśnie, jak tu się z tego wywikłać tak, żeby nie ponieść za dużych politycznych strat. Może niech Polacy zaczną, w razie czego zwali się wszystko na nich.
- Herr Tusk! Ma pan kilka telefonów do wykonania.
los napisal(a): Też tak pomyślałem.
Przepraszam, nie załapałem... ?
Że Niemcy nie chcą planu odbudowy, ale chcą, żeby formalnie zablokował go ktoś inny, np. Polska.
He he, teraz Cholendży będą musieli unieść się i oświadczyć że nie godzi dawać pieniędzy faszystom gnębiącym elgiebeta.
MarianoX napisal(a): Pantarej pantarejem, liczy się jednak to co teraz jest, a nie to, co być może ewentualnie może się zdarzyc i to raczej przy wyraźnej interwencji Niebios (np. rychłe nawrócenie Brukseli na katolicyzm).
Tu i teraz jest takie, że podmiotowość Polski się w tym momencie jakoś znacząco nie zmienia.
los napisal(a): Kolega zdaje się do hipotetycznych Stanów Zjednoczonych Europy nawiązywał, o tutej
celnik.mateusz napisal(a): W sumie nie przeszkadzałoby mi bycie obywatelem Stanów Zjednoczonych Europy.
Tak, ale Stany Zjednoczone Europy to wizja mimo wszystko bardzo odległa, należąca póki co raczej do kategorii political fiction niż jako realna możliwość. Choćby ze względu na bariery językowe. Natomiast powiedziałem tak chyba dlatego, że generalnie mało nadziei wiążę z rzeczywistością polityczną. Jakoś tak mam.
Koleżeństwo, zapewne słusznie, sprowadziło moją deklarację do sytuacji tu i teraz. No i nie przeczę, istnieję istotne różnice pomiędzy Polską a Zachodem. Ale nie jest powiedziane, że tak będzie nadal za 20 czy 50 lat. I może na tym poprzestanę, wycofując się na wygodną pozycję czytelnika.
No nie, kolego. Określenie, którego był kolega uprzejmy użyć, o tu
celnik.mateusz napisal(a): W sumie nie przeszkadzałoby mi bycie obywatelem Stanów Zjednoczonych Europy.
odnosi się do tu i teraz a nie do hipotetycznej i zupełnie nieznanej sytuacji za 20 lub 50 lat. A o ile można by się zgodzić, że póki aborcja nie jest obowiązkowa (czy dla pacjentki czy dla lekarza), chrześcijanina prawo aborcyjne może nie obchodzić, to penalizacja Biblii jest już problemem. Mydlę się?
los napisal(a): No nie, kolego. Określenie, którego był kolega uprzejmy użyć, o tu
celnik.mateusz napisal(a): W sumie nie przeszkadzałoby mi bycie obywatelem Stanów Zjednoczonych Europy.
odnosi się do tu i teraz a nie do hipotetycznej i zupełnie nieznanej sytuacji za 20 lub 50 lat. A o ile można by się zgodzić, że póki aborcja nie jest obowiązkowa (czy dla pacjentki czy dla lekarza), chrześcijanina prawo aborcyjne może nie obchodzić, to penalizacja Biblii jest już problemem. Mydlę się?
Dla chrześcijanina? Pewnie tak. Nie wiem. Nie jestem zbyt dobrym chrześcijaninem, serio. Ale myślę, że chrześcijanin ma w głowie i sercu „cura animarum”, więc jeśli coś się temu sprzeciwia, to owszem jest to problem.
celnik.mateusz napisal(a): Nie jestem zbyt dobrym chrześcijaninem.
A co to kufa ma do rzeczy? Ze swych grzechów i zasług zostanie kolega rozliczony ale dopiero później, my rozmawiamy nie o grzechach i zasługach kolegi tylko o naszych (w domyśle - chrześcijańskich) wymaganiach wobec państwa jak najbardziej ziemskiego i świeckiego, takiego tu i teraz. Św. Augustyn przedstawił taki pogląd, że obowiązki chrześcijanina są niezależne od warunków, w których mu przyszło żyć, ale nie możemy mu zarzucać, jeśli zapragnie, by te warunki nie były zanadto sprzeczne z jego chrześcijańskim powinnościami. By na ten przykład nie groziło mu poćwiartowanie za posiadanie Pisma, a jak zapragnie, by mu nie groziła nawet odsiadka, to też OK. Męczeństwo jest najwyższą formą wyznania wiary ale nie jest naganne pragnienie, by go uniknąć. Bo nawet Jezus się modlił "Ojcze, jeśli możliwe oddal ode mnie ten kielich."
los napisal(a): Ojroterrorem. I jeszcze się nie udało, poczekajmy.
CobraVerde napisal(a): No właśnie, jak tu się z tego wywikłać tak, żeby nie ponieść za dużych politycznych strat. Może niech Polacy zaczną, w razie czego zwali się wszystko na nich.
- Herr Tusk! Ma pan kilka telefonów do wykonania.
los napisal(a): Też tak pomyślałem.
Przepraszam, nie załapałem... ?
Że Niemcy nie chcą planu odbudowy, ale chcą, żeby formalnie zablokował go ktoś inny, np. Polska.
No, to właśnie sobie wpierw pomyślałem! Lecz zaraz: ale co Tusk może? Ktoś go poza Budką i Grodzkim słucha? No, Hołownia może. Ale nie Lewica i już nie PSL.
celnik.mateusz napisal(a): Nie jestem zbyt dobrym chrześcijaninem.
A co to kufa ma do rzeczy? Ze swych grzechów i zasług zostanie kolega rozliczony ale dopiero później, my rozmawiamy nie o grzechach i zasługach kolegi tylko o naszych (w domyśle - chrześcijańskich) wymaganiach wobec państwa jak najbardziej ziemskiego i świeckiego, takiego tu i teraz. Św. Augustyn przedstawił taki pogląd, że obowiązki chrześcijanina są niezależne od warunków, w których mu przyszło żyć, ale nie możemy mu zarzucać, jeśli zapragnie, by te warunki nie były zanadto sprzeczne z jego chrześcijańskim powinnościami. By na ten przykład nie groziło mu poćwiartowanie za posiadanie Pisma, a jak zapragnie, by mu nie groziła nawet odsiadka, to też OK. Męczeństwo jest najwyższą formą wyznania wiary ale nie jest naganne pragnienie, by go uniknąć. Bo nawet Jezus się modlił "Ojcze, jeśli możliwe oddal ode mnie ten kielich."
Mnie się ten pogląd bardzo podoba. A jak koledze?
Ale dlaczego zakładamy że UE przyjmie stanowisko tej tam Finlandii względem Biblii a nie Polski?
W podwątku chodzi glównie o to, że katolikowi w ogóle nie powinno być obojętne w jakim kraju - biorąc pod uwagę jego system prawny (a zwlaszcza tzw. zródla prawa) - zamieszka licząc na to, że za kilkadziesiąt lat sytuacja może się zmienić.
Przemko napisal(a): To jasne, ale Polska nie musi przyjmować stanowiska większości, przynajmniej w tej sprawie, ale naciski będą wiadomo.
Kolego, taka jest w przyrodzie zasada, że tysiąc zajebie jednego, który im się sprzeciwi - bez względu na to w jaki wzór ułożyły się kropelki atramentu na wysuszonej pulpie celulozowej.
No dobrze. Proszę potraktować mój wpis na serio, zwłaszcza proszę o to Gospodarza, i proszę o konkretne wskazówki.
Forum przesiąknięte jest wprost wpisami Losa, jak wyżej. Co do tego nie ma wątpliwości.
Powiedzmy, że się z tym zgadzam.
Powiedzmy, że chciałbym jakoś zawalczyć. Nie można (tj. można, ale to odniesie odwrotny skutek) iść walczyć samemu. Nie wygramy w pojedynkę a i łatwiej będzie takie działanie ośmieszyć, tak jak nasi ośmieszają 4-osobowe protesty starszych pań w obronie emerytur esbeckich czy coś tam.
Najpierw komisarz odgrażał się, że jakiś ruch założy. Chciałem się zapisać, ale skończyło się na sporach co do logotypu.
Była okazja, przy okazji marszów wiedźm. Bąkiewicz jakiś ruch założył. Zgłosiłem akces. Niestety, w moim województwie oni nie mają nawet koordynatora, a w mojej miejscowości w ogóle nie ma nawet wiedźm, a jeśli są, to siedzą cicho. Znowu nie udało mi się zadziałać.
Za młodu, w liceum (w SW) biegałło się na demonsztrancje. Raz mię nawet zgarli. Ale ktoś przecież te demonsztrancje musiał organizować. Wiadomo było, gdzie się spotykamy i o której. Jak przystąpić do czegoś, żeby nie być bezczynnym? Do czego przystąpić?
Obecnie moja działalność świecka ogranicza się wyłącznie do przekonywania. A to i tylko wtedy, gdy nadarzy się jakaś okazja, czyli rzadko. W realu, bo przecież w internecie się praktycznie nie da.
trep napisal(a): No dobrze. Proszę potraktować mój wpis na serio, zwłaszcza proszę o to Gospodarza, i proszę o konkretne wskazówki.
Forum przesiąknięte jest wprost wpisami Losa, jak wyżej. Co do tego nie ma wątpliwości.
Powiedzmy, że się z tym zgadzam.
Powiedzmy, że chciałbym jakoś zawalczyć. Nie można (tj. można, ale to odniesie odwrotny skutek) iść walczyć samemu. Nie wygramy w pojedynkę a i łatwiej będzie takie działanie ośmieszyć, tak jak nasi ośmieszają 4-osobowe protesty starszych pań w obronie emerytur esbeckich czy coś tam.
Najpierw komisarz odgrażał się, że jakiś ruch założy. Chciałem się zapisać, ale skończyło się na sporach co do logotypu.
Była okazja, przy okazji marszów wiedźm. Bąkiewicz jakiś ruch założył. Zgłosiłem akces. Niestety, w moim województwie oni nie mają nawet koordynatora, a w mojej miejscowości w ogóle nie ma nawet wiedźm, a jeśli są, to siedzą cicho. Znowu nie udało mi się zadziałać.
Za młodu, w liceum (w SW) biegałło się na demonsztrancje. Raz mię nawet zgarli. Ale ktoś przecież te demonsztrancje musiał organizować. Wiadomo było, gdzie się spotykamy i o której. Jak przystąpić do czegoś, żeby nie być bezczynnym? Do czego przystąpić?
Obecnie moja działalność świecka ogranicza się wyłącznie do przekonywania. A to i tylko wtedy, gdy nadarzy się jakaś okazja, czyli rzadko. W realu, bo przecież w internecie się praktycznie nie da.
Zbyt stary żeby nosić broń i walczyć jak inni – wyznaczono mi z łaski poślednią rolę kronikarza zapisuję – nie wiadomo dla kogo – dzieje oblężenia...
Obawiam się że tylko to nam zostało. Ale generalnie jestem optymistą - 40-milionowy naród po prostu nie jest w stanie trwać w tym stuporze przez pokolenia. Obudzi się albo umrze.
Komentarz
?
He he, teraz Cholendży będą musieli unieść się i oświadczyć że nie godzi dawać pieniędzy faszystom gnębiącym elgiebeta.
Koleżeństwo, zapewne słusznie, sprowadziło moją deklarację do sytuacji tu i teraz. No i nie przeczę, istnieję istotne różnice pomiędzy Polską a Zachodem. Ale nie jest powiedziane, że tak będzie nadal za 20 czy 50 lat. I może na tym poprzestanę, wycofując się na wygodną pozycję czytelnika.
Mnie się ten pogląd bardzo podoba. A jak koledze?
No, to właśnie sobie wpierw pomyślałem! Lecz zaraz: ale co Tusk może? Ktoś go poza Budką i Grodzkim słucha? No, Hołownia może. Ale nie Lewica i już nie PSL.
Forum przesiąknięte jest wprost wpisami Losa, jak wyżej. Co do tego nie ma wątpliwości.
Powiedzmy, że się z tym zgadzam.
Powiedzmy, że chciałbym jakoś zawalczyć. Nie można (tj. można, ale to odniesie odwrotny skutek) iść walczyć samemu. Nie wygramy w pojedynkę a i łatwiej będzie takie działanie ośmieszyć, tak jak nasi ośmieszają 4-osobowe protesty starszych pań w obronie emerytur esbeckich czy coś tam.
Najpierw komisarz odgrażał się, że jakiś ruch założy. Chciałem się zapisać, ale skończyło się na sporach co do logotypu.
Była okazja, przy okazji marszów wiedźm. Bąkiewicz jakiś ruch założył. Zgłosiłem akces. Niestety, w moim województwie oni nie mają nawet koordynatora, a w mojej miejscowości w ogóle nie ma nawet wiedźm, a jeśli są, to siedzą cicho. Znowu nie udało mi się zadziałać.
Za młodu, w liceum (w SW) biegałło się na demonsztrancje. Raz mię nawet zgarli. Ale ktoś przecież te demonsztrancje musiał organizować. Wiadomo było, gdzie się spotykamy i o której. Jak przystąpić do czegoś, żeby nie być bezczynnym? Do czego przystąpić?
Obecnie moja działalność świecka ogranicza się wyłącznie do przekonywania. A to i tylko wtedy, gdy nadarzy się jakaś okazja, czyli rzadko. W realu, bo przecież w internecie się praktycznie nie da.
Czo robycz?
wyznaczono mi z łaski poślednią rolę kronikarza
zapisuję – nie wiadomo dla kogo – dzieje oblężenia...
Obawiam się że tylko to nam zostało. Ale generalnie jestem optymistą - 40-milionowy naród po prostu nie jest w stanie trwać w tym stuporze przez pokolenia. Obudzi się albo umrze.