Skip to content

Co z tym Pospieszalskim?

12223242527

Komentarz

  • Co było pierwsze: jajko czy kura?
    Dlaczego dzieciarnia robi sobie samobója? Bo brak kontaktu z kolegami, zabójcza zdalność, zamknięcie w domu, maseczki itp.?
    A może to wszystko w/w wymienione w rzeczywistości bardziej wali po rodzicach. Ci zaś odreagowują stresem, jako że starsi trudniej się przystosowują do radykalnych zmian - siła codziennych przyzwyczajeń działa mocno. Zaś stres matki czy ojca uderza w bardzo czuły instrument: dziecko. Z jego słabym systemem ocen i brakiem odporności psychicznej. Może jednak tędy droga do zrozumienia.
  • natenczas napisal(a):
    Sarmata1.2 napisal(a):
    Przemko napisal(a):
    MarianoX napisal(a):
    Sarmata1.2 napisal(a):
    Pigwa napisal(a):
    @Sarmata1.2, można krytykować, narzekać, psioczyć i protstować, ale żeby nazywać ją piekłem dzieci trzeba mieć nie po kolei w głowie.
    Powiedz to dzieciom które mają stany depresyjne dzięki zamknięciu i zdalnej szkole.
    Ile to potworne "zamknięcie" trwało i w jakim zakresie przebiegało? Storo mają takie stany to znaczy, że przede wszystkim u nich w domu jest coś nie tak.
    Depresje i samobójstwa to dzieci miały i bez nauki zdalnej, ale wiadomo - moja depresja jest lepsza niż twoja. Ciekawe też jak u wyglądała nauka zdalna gdyby nauczyciele się chętniej szczepili.
    Bardzo trudną sytuację dodatkowo pogorszyła pandemia COVID-19 i związana z tym izolacja młodych ludzi, nauka zdalna, ograniczenie kontaktów z rówieśnikami, a także obawy o zdrowie swoje i bliskich, czy też żałoba po ich stracie.

    Według Komendy Głównej Policji w 2020 r. zanotowano wzrost liczby prób samobójczych ze skutkiem śmiertelnym, podejmowanych przez osoby poniżej 18. roku życia. W 2020 r. życie odebrało sobie w Polsce aż 107 dzieci i nastolatków, rok wcześniej było to 98 przypadków.

    Ze statystyk policyjnych wynika, że problem ten dotyczy przede wszystkim osób w grupie wiekowej 13-18 lat. Oprócz prób samobójczych odnotowano również wzrost liczby samookaleczeń, zaburzeń lękowych oraz oraz depresji.


    http://bip.brpo.gov.pl/pl/content/rpo-mz-finansowanie-telefon-zaufania-dzieci

    Wiadomo, ich depresja jest lepsza niż moja. A drugiej części Twojej wypowiedzi nie zrozumiałem. Na logikę to wyglądałaby tak samo, ale może chodziło Ci o coś innego?
    W innym kontekście i w odniesieniu do innych problemów byłaby to zwykła pomyłka wynikająca ze swobodnego, że tak powiem, podejścia do logiki, metodologii, itp.

    Ale ten konkretny problem w określonych okolicznościach sprawia, że jest to nie tylko pomyłka, a prawdziwe k*restwo.
    Ktoś dla uzasadnienia swojej wizji świata wyciera sobie usto tragediami rodzin, które to tragedie mają źródło w długotrwałym i wielowymiarowym procesie budowania dzieciakom jakiegoś przeklętego i nieznanego poprzednim generacjom świata, często zbyt trudnego do dźwigania. Do budowy tego świata rękę przykłada (choćby przez zaniechanie) dorosłe otoczenie.

    Pieprzenie o kowidowych źródłach nie tylko rozgrzesza zaniechania dorosłych, ale w istocie przekierowuje uwagę od faktycznych źródeł, oddalając od wypracowania rozwiązań.


    Zaniechania rodziców, opiekunów, polityków, są oczywiste. Proepidemiści uważają że lockdownu był niepotrzebny, że dało się go uniknąć.
  • To są bardzo niewygodne pytania na obecne czasy skażone tak bardzo pychą i kultem 'JA', bo nie ma na nie odpowiedzi, które nie stawiają osobistego ego w gorszym świetle.
    Jak sam czynnik przebywania W DOMU może prowadzić do targnięcia na własne życie? A może trzeba spojrzeć ile zostało Domu w domu, a ile stał się on hotelem zaspokajającym parugodzinne potrzeby wypoczynkowe?
    Jak czynnik zwiększonej ilości czasu z rodziną może powodować problemy psychiczne i ww. zamachy na życie, jeśli w rodzinie jest choć ziarno normalnej, prozaicznej miłości?
    Jak te same negatywne konsekwencje może powodować przebywanie w środowisku szkolnym, które jeszcze we wczorajszych przekazach dnia było - często słusznie - uważane za źródło zbędnego stresu, siedlisko patologii, uwsteczniająca przechowalnia?
    Jak to samo wywołać mogły źle organizowane "lekcje zdalne" w ludziach nie odrywających oczu od elektroniki?

    Mamy -naście(?) lat różnego rodzaju zmian negatywnie wpływających na zdrowie psychiczne, z czego może większość to czas gdy problem bije po oczach, ale nie, lepiej wziąć objawiony rok temu fetysz i nim wszystko objaśnić, a niedomagania rozgrzeszyć.



  • +1 Wężykiem. Zwłaszcza to o szkole jako źródle stresu, jeszcze niedawno.
  • Moi synowie, 1 i 2, 6-o i 21-o letni praktycznie nie zauważyli lockdownu (w sensie: szerokim). Może mają fajnych rodziców i dziadków, może bo są przed- i po- szkole, a może co innego.

    Kilka lat temu (?, sześć), kiedy zauważyliśmy coś niepokojącego u syna2 (podskórnie, trudno określić; lecz babcia w końcu 'doniosła', że chyba giną jej tabletki na zatwardzenie, a Sz. idzie do kibla "poczytać sobie") PRZESZUKALIŚMY mu pokój (kilka 'strasznych' rysunków, typu jakby ilustracje upiornych snów) oraz POSZLIŚMY DO PSYCHOLOGA (sami, jako rodzice). Pytaliśmy się jak&co rozmawiać, pytać. Psycholożka odradziła na własną rękę szukać problemu, bo jak się syn kapnie, że coś wiemy, to się schowa (w sobie) i klops.

    Stanęło na tym, że musimy znaleźć sposób, jak przywlec go do gabinetu. Podstęp się udał (ja miałem 'trudny' okres chyba, kłótnie 'na cały blok' się zdarzały wraz z rękoczynami w górze), że trzeba jakoś zgasić konflikty w domu u mediatorki.
    Ale syn1 spryciula kapnął się po rodzaju zadawanych pytań, że my wiemy, co on nie chce byśmy wiedzieli. I przy najbliższym obiedzie coś tam bąknął, a my że spoko, że my wiemy od trzech miesięcy i był ' na obserwowanym', a on że spoko, bo jak mu wiemy, to mu kamień z serca&duszy. I jak ręką odjął - WYLECZONY z choroby (jakiejś duszowej).

    ---
    I może tak być, że lockdown zaostrzył "trzymanie w sobie" różnych "trudnych spraw". Jednak stawiam, że wielu rodziców wogóle nie zauważa, bo nie uważa, czegoś niepokojącego w zachowaniu swoich dzieci.

  • Znam rodziców, którzy pomstują na szkołę & kowida, problemy psychiczne dzieci bo nie radzą sobie z matematyką na poziomie PIĄTEJ (!!!) klasy pdstawówki i określeniem części mowy tworzące dopełnienia w zdaniu !!!
    I pytają skąd ja wiem takie rzeczy - no z podstawówki nr 148.
  • Przemko napisal(a):
    +1 Wężykiem. Zwłaszcza to o szkole jako źródle stresu, jeszcze niedawno.
    Ci sami "bezkompromisowi antysystemowcy" opiewajacy zalety edukacji domowej dziś piętnują...naukę w domu.

  • Z drugiej strony nauczyciele przeginają z tymi zdalnymi komunikacjami, a to sobie napiszą w niedziele wieczorem na librusie, że coś trzeba zrobić, a to wyślą wiadomość do dziecka (nie do rodzica, czwarta klasa podstawówki), a jak dzieciak to sobie ma czytać jak komórki nie ma i internetu? (oczywiście może dużo dzieci ma, ale nie powinno to być brane jako norma)
    A to zadanie z angielskiego dla drugoklasisty który po angielsku nie czyta a już ze zrozumieniem to w ogóle, zatem po prostu zadanie jest dla rodzica?
    Albo pani sobie pisze: wydrukujcie to i tamto i przynieście do szkoły, to będziemy przerabiać. No normalnie każdy ma w domu drukarnie i tylko czeka.
  • Pani_Łyżeczka napisal(a):

    Znam rodziców, którzy pomstują na szkołę & kowida, problemy psychiczne dzieci bo nie radzą sobie z matematyką na poziomie PIĄTEJ (!!!) klasy pdstawówki i określeniem części mowy tworzące dopełnienia w zdaniu !!!
    I pytają skąd ja wiem takie rzeczy - no z podstawówki nr 148.
    Autentyk sprzed miesiąca.

    SMS od nauczycielki do rodziców. Dziecko w IV klasie podstawówki.

    (z głowy): "Proszę o nauczenie dziecka tabliczki mnożenia, gdyż nie można realizować programu i są opóźnienia." (I chodzi o bratanicę żony; syn1 zaczął ją korepetywoć i jest w szoku, bo ja go uczyłem kwadratowania w... I klasie.)
  • O, bokotemat wyszedł, a to kontynuacja wątku o zdalnym nauczaniu! A gdzież to?
  • kulawy_greg napisal(a):
    Z drugiej strony nauczyciele przeginają z tymi zdalnymi komunikacjami, a to sobie napiszą w niedziele wieczorem na librusie, że coś trzeba zrobić, a to wyślą wiadomość do dziecka (nie do rodzica, czwarta klasa podstawówki), a jak dzieciak to sobie ma czytać jak komórki nie ma i internetu? (oczywiście może dużo dzieci ma, ale nie powinno to być brane jako norma)
    A to zadanie z angielskiego dla drugoklasisty który po angielsku nie czyta a już ze zrozumieniem to w ogóle, zatem po prostu zadanie jest dla rodzica?
    Albo pani sobie pisze: wydrukujcie to i tamto i przynieście do szkoły, to będziemy przerabiać. No normalnie każdy ma w domu drukarnie i tylko czeka.
    Tak, to jest zdecydowanie przejaw złej organizacji. Z drugiej strony skądinąd wiem (choć sama nie uczę), że komunikacja dyrekcji z nauczycielami wygląda tak samo, więc pewnie wszyscy już przywykli do złych praktyk.
  • MarianoX napisal(a):
    Przemko napisal(a):
    +1 Wężykiem. Zwłaszcza to o szkole jako źródle stresu, jeszcze niedawno.
    Ci sami "bezkompromisowi antysystemowcy" opiewajacy zalety edukacji domowej dziś piętnują...naukę w domu.

    Ale tak serio. Tak samo niekoniecznie znaczy to samo, a i rezultaty inne być mogą. W Amerykowie nauka zdalna właśnie otworzyła rodzicom oczy na cały syf programu nauczania wciskanego przez belferski marksis. Sprawa zrobiła się wreszcie polityczna, nauczanie domowe będzie jeszcze powszechniejsze.
  • edytowano December 2021
    MarianoX napisal(a):
    Przemko napisal(a):
    +1 Wężykiem. Zwłaszcza to o szkole jako źródle stresu, jeszcze niedawno.
    Ci sami "bezkompromisowi antysystemowcy" opiewajacy zalety edukacji domowej dziś piętnują...naukę w domu.

    Jakaś część edukacji domowej to proepidemicy, np. Elbanowscy i szeregowi również , ciekawe zjawisko ale w sumie zrozumiale.
  • Mam dużą chałupę- czy to znaczy, że mam szydzić z tych, którzy w małych mieszkaniach nie są fizycznie w stanie zorganizować codziennego lokdałnowego życia? Jak mają zapewnić dzieciom miejsce do pracy? Ciche? Spokojne? Doświetlone? I jeszcze komputer z kamerką i transferem dla każdego dziecka.

    Mam dobrze zorganizowane zajęcia ruchowe dla dzieci. Większość nawet tak PROEPIDEMICZNA, że odbywały się i odbywać będą pomimo szkodliwych zakazów. Czy to znaczy, że mam szydzić z tych, którym pozamykano 1.5 roku temudomy kultury, tańce, dżuda czy inne treningi? I zaraz znowu zamkną?

    @MarianX @Przemko - te pojazdy po edukacji domowej to do mnie, tak? Boli coś? Uwiera?
  • Przemko napisal(a):
    Jakaś część edukacji domowej to proepidemicy, np. Elbanowscy i szeregowi również , ciekawe zjawisko ale w sumie zrozumiale.
    Zależy im na dzieciach, tak naprawdę, a nie na niby. I starają się im dać to, co wartościowe.

    Btw, Elbanowscy nie mają związku z edukacją domową. Chyba musisz im przypierdolić "ruskimi onucami", bo za bardzo nie masz już innego repertuaru.

  • Mam dużą chałupę- czy to znaczy, że mam szydzić z tych, którzy w małych mieszkaniach nie są fizycznie w stanie zorganizować codziennego lokdałnowego życia?
    To klasyka tego forumka, a może jednak po prostu ludzka natura. Ale fakt, tutaj co i rusz natykam się na protestanckie z ducha "masz gorzej w życiu? pfffiiii, pewnie nie podobasz się Panu Bogu tak jak ja więc ci nie błogosławi tak, jak mnie!".
    Oczywiście nie wygłaszane dosłownie, ale - nie stać cię na elektryka za 200 koła? będziesz łazić pieszo, ha ha ha. Masz mieszkanie, nie domek? Pfff, tak to jest jak się jest leniem patentowanem, nie to co ja, Wielki Człenio Co Się Dorobił i wszystko, wobec tego, wiem lepiej.

    Najlepiej to oddaje przysłowie "syty głodnego nie zrozumie" które, tak naprawdę, mówi o szerszym zjawisku - niezdolność wyobrażenia sobie, jak mają inni. Zupełna nieumiejętność postawienia się w sytuacji innego człowieka. Co jest przejawem smutnego braku empatii, po prostu.
  • Statystyczne małżeństwo w Polsce ma półtora dziecka, jasne że ci z trójką mają problem logistyczny gdy nagle z 3-pokojowego mieszkania pracować i uczyć się musiała piątka. O oczywistościach się nie mówi, dla uproszczenia, ale dla uproszczenia nie powinniśmy zakładać złej woli ani braku empatii.
  • Nie zakładam braku empatii, tym po prostu z niektórych wypowiedzi wieje. Ale fakt, zostawmy to. @-)
  • Zmieniły sie warunki zycia a warunki mieszkaniowe nie i nie tylko pięcioosobowe rodziny mają kłopoty wielkomiejskie single z "apartamentami" na które składa się kuchniopokój i sypialnia zostały zaskoczone tym że nie bardzo jest jak pracowac z kanapy i stolika kawowego a biurko i ergonomiczny fotel nie bardzo się mieści.

    Ciasnota mieszkaniowa (zawalone klatki schodowe wózkownie, balkony) to kolejny problem, który pandemia uwypukliła.
  • qiz napisal(a):
    Mam dużą chałupę- czy to znaczy, że mam szydzić z tych, którzy w małych mieszkaniach nie są fizycznie w stanie zorganizować codziennego lokdałnowego życia? Jak mają zapewnić dzieciom miejsce do pracy? Ciche? Spokojne? Doświetlone? I jeszcze komputer z kamerką i transferem dla każdego dziecka.

    Mam dobrze zorganizowane zajęcia ruchowe dla dzieci. Większość nawet tak PROEPIDEMICZNA, że odbywały się i odbywać będą pomimo szkodliwych zakazów. Czy to znaczy, że mam szydzić z tych, którym pozamykano 1.5 roku temudomy kultury, tańce, dżuda czy inne treningi? I zaraz znowu zamkną?

    @MarianX @Przemko - te pojazdy po edukacji domowej to do mnie, tak? Boli coś? Uwiera?
    Bardzo ładny i celny cios z półobrotu w chochoła wystruganego we własnej głowie.
    Tak wykuwają się sukcesy na odcinku polemicznym.
  • @natenczas mam forumowy zakaz jazdy po adwersarzach. Podejrzewam, że niezależnie od ich podłości i nikczemności.

    Merytorycznie to szanowny nie poszalał, dyskusja szybko sprowadzona do adpersonów. Puste ręce?
  • To jest ten kłopotliwy moment, w którym cokolwiek zostanie dodane - nie przyniesie nic dobrego komukolwiek czytającemu. Nawet nie o cięte riposty tu idzie. Dlatego ciągu dalszego nie będzie.

    Do tego - taka opinia wg której w wypowiedzi z prawdy uczyniono spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością to trochę mało, żeby dzielić się tą opinią. Bez sensu. Znowu brak dobrych owoców.
    Pozostając przy swoim zdaniu upraszam o wybaczenie.
  • edytowano December 2021
    Powstał jeden z tych podziałów jak na piłsudczyków i endeków, to się już nie sklei. Na placu zabaw słychać jak dzieci powtarzają całe zdania, najwyraźniej po rodzicach, w rodzaju "i co te maseczki dają?".
  • Przemko napisal(a):
    Powstał jeden z tych podziałów jak na piłsudczyków i endeków, to się już nie sklei. Na placu zabaw słychać jak dzieci powtarzają całe zdania, najwyraźniej po rodzicach, w rodzaju "i co te maseczki dają?".
    Obawiałem się tego bardzo.
  • Że tak peem - nie bez powodu się tak stało.
  • Namawiał wszystkich na branie iwermektyny i umarł przez skutki uboczne jej przyjmowania.

    https://www.vice.com/en/article/z3mb89/ivermectin-danny-lemoi-death
  • Przemko napisal(a):
    Namawiał wszystkich na branie iwermektyny i umarł przez skutki uboczne jej przyjmowania.

    https://www.vice.com/en/article/z3mb89/ivermectin-danny-lemoi-death
    Lecz brał już od 2012 roku! Ponad dekadę...
  • Alkohol jest mniej szkodliwy.
  • Jest chociaż po tej ivermektynie humorek?
  • los napisal(a):
    Alkohol jest mniej szkodliwy.
    Ale wino też zabija:

    image
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.