Po jakiś 5 latach kolejnych roczników mlodzieży przygotowującej się bierzmowania w tym roku zostałem pozytywnie zaskoczony. Wiedzą jak się zachować, jak na młodzież w tym wieku i jeszcze w grupie. Nie ma głupich zachowań, klęczenie. Parafia obejmuje trzy szkoły więc to nie jest wypadek przy pracy.
@W_Nieszczególny powiedział(a):
Czy to "popsuło" czy już "byli popsuci" i czekali na pretekst?
Bardzo dobre pytanie, Tak sobie pomyślałem (może się mylę), że jeśli gorliwy chrześcijanin nagle staje się subiektywnie przekonany, że KK z jakiegoś powodu stał się "nie halo" to powinien na logikę szukać duchowości u prawosławnych lub protestantów. Pytanie, czy ostatnio odnotowali oni jakieś znaczące przyrosty wiernych?
Bo jeśli nie - to raczej był to pretekst.
P.S. FSSPX odnotowało w ostatnich latach przyrost, ale to są wielkości rzędu kilku tysięcy osób na całą Polskę, wiec w skali odchodzących od Kościoła ilości bardzo niewielkie,
Ok, nie byli gorliwi. Ale kiedyś chodzili, teraz przestali. Jeśli serio wierzymy, że na Mszy św. dzieje się Coś dobrego i ważnego, to powinno nam zależeć, żeby było tam jak najwięcej katolików, także tych niegorliwych.
Czy sakramenty działają "z automatu"? Chyba nie. Wiara to nie magia, Msza to nie gusła.
Nie chodzi tylko o Sakramenty. Uczestnicząc we Mszy Świętej wierni mogą słuchać Słowa Bożego, które ma potężną moc. Zaprzestając uczestnictwa, odcinają się od niego.
@W_Nieszczególny powiedział(a):
Czy to "popsuło" czy już "byli popsuci" i czekali na pretekst?
Bardzo dobre pytanie, Tak sobie pomyślałem (może się mylę), że jeśli gorliwy chrześcijanin nagle staje się subiektywnie przekonany, że KK z jakiegoś powodu stał się "nie halo" to powinien na logikę szukać duchowości u prawosławnych lub protestantów. Pytanie, czy ostatnio odnotowali oni jakieś znaczące przyrosty wiernych?
Bo jeśli nie - to raczej był to pretekst.
P.S. FSSPX odnotowało w ostatnich latach przyrost, ale to są wielkości rzędu kilku tysięcy osób na całą Polskę, wiec w skali odchodzących od Kościoła ilości bardzo niewielkie,
Ok, nie byli gorliwi. Ale kiedyś chodzili, teraz przestali. Jeśli serio wierzymy, że na Mszy św. dzieje się Coś dobrego i ważnego, to powinno nam zależeć, żeby było tam jak najwięcej katolików, także tych niegorliwych.
Czy sakramenty działają "z automatu"? Chyba nie. Wiara to nie magia, Msza to nie gusła.
Jest jednak całkowicie pewnym, że kto uważając się za chrześcijanina świadomie i dobrowolnie nie korzysta z sakramentów trafi w bardzo nieciekawe miejsce.
@W_Nieszczególny powiedział(a):
Czy to "popsuło" czy już "byli popsuci" i czekali na pretekst?
Bardzo dobre pytanie, Tak sobie pomyślałem (może się mylę), że jeśli gorliwy chrześcijanin nagle staje się subiektywnie przekonany, że KK z jakiegoś powodu stał się "nie halo" to powinien na logikę szukać duchowości u prawosławnych lub protestantów. Pytanie, czy ostatnio odnotowali oni jakieś znaczące przyrosty wiernych?
Bo jeśli nie - to raczej był to pretekst.
P.S. FSSPX odnotowało w ostatnich latach przyrost, ale to są wielkości rzędu kilku tysięcy osób na całą Polskę, wiec w skali odchodzących od Kościoła ilości bardzo niewielkie,
Ok, nie byli gorliwi. Ale kiedyś chodzili, teraz przestali. Jeśli serio wierzymy, że na Mszy św. dzieje się Coś dobrego i ważnego, to powinno nam zależeć, żeby było tam jak najwięcej katolików, także tych niegorliwych.
Czy sakramenty działają "z automatu"? Chyba nie. Wiara to nie magia, Msza to nie gusła.
A za kolega historyjkę o umytym koszyku? To podobno ulubiony motyw kazań, ja sam ją słyszałem kilka razy.
@W_Nieszczególny powiedział(a):
Czy to "popsuło" czy już "byli popsuci" i czekali na pretekst?
Bardzo dobre pytanie, Tak sobie pomyślałem (może się mylę), że jeśli gorliwy chrześcijanin nagle staje się subiektywnie przekonany, że KK z jakiegoś powodu stał się "nie halo" to powinien na logikę szukać duchowości u prawosławnych lub protestantów. Pytanie, czy ostatnio odnotowali oni jakieś znaczące przyrosty wiernych?
Bo jeśli nie - to raczej był to pretekst.
P.S. FSSPX odnotowało w ostatnich latach przyrost, ale to są wielkości rzędu kilku tysięcy osób na całą Polskę, wiec w skali odchodzących od Kościoła ilości bardzo niewielkie,
Ok, nie byli gorliwi. Ale kiedyś chodzili, teraz przestali. Jeśli serio wierzymy, że na Mszy św. dzieje się Coś dobrego i ważnego, to powinno nam zależeć, żeby było tam jak najwięcej katolików, także tych niegorliwych.
Czy sakramenty działają "z automatu"? Chyba nie. Wiara to nie magia, Msza to nie gusła.
A za kolega historyjkę o umytym koszyku? To podobno ulubiony motyw kazań, ja sam ją słyszałem kilka razy.
@W_Nieszczególny powiedział(a):
Czy to "popsuło" czy już "byli popsuci" i czekali na pretekst?
Bardzo dobre pytanie, Tak sobie pomyślałem (może się mylę), że jeśli gorliwy chrześcijanin nagle staje się subiektywnie przekonany, że KK z jakiegoś powodu stał się "nie halo" to powinien na logikę szukać duchowości u prawosławnych lub protestantów. Pytanie, czy ostatnio odnotowali oni jakieś znaczące przyrosty wiernych?
Bo jeśli nie - to raczej był to pretekst.
P.S. FSSPX odnotowało w ostatnich latach przyrost, ale to są wielkości rzędu kilku tysięcy osób na całą Polskę, wiec w skali odchodzących od Kościoła ilości bardzo niewielkie,
Ok, nie byli gorliwi. Ale kiedyś chodzili, teraz przestali. Jeśli serio wierzymy, że na Mszy św. dzieje się Coś dobrego i ważnego, to powinno nam zależeć, żeby było tam jak najwięcej katolików, także tych niegorliwych.
Czy sakramenty działają "z automatu"? Chyba nie. Wiara to nie magia, Msza to nie gusła.
A za kolega historyjkę o umytym koszyku? To podobno ulubiony motyw kazań, ja sam ją słyszałem kilka razy.
Ja chyba nie znam, ale los opowiadał kiedyś że u niego sakrament zadziałała właśnie automatycznie.
@W_Nieszczególny powiedział(a):
Czy to "popsuło" czy już "byli popsuci" i czekali na pretekst?
Bardzo dobre pytanie, Tak sobie pomyślałem (może się mylę), że jeśli gorliwy chrześcijanin nagle staje się subiektywnie przekonany, że KK z jakiegoś powodu stał się "nie halo" to powinien na logikę szukać duchowości u prawosławnych lub protestantów. Pytanie, czy ostatnio odnotowali oni jakieś znaczące przyrosty wiernych?
Bo jeśli nie - to raczej był to pretekst.
P.S. FSSPX odnotowało w ostatnich latach przyrost, ale to są wielkości rzędu kilku tysięcy osób na całą Polskę, wiec w skali odchodzących od Kościoła ilości bardzo niewielkie,
Ok, nie byli gorliwi. Ale kiedyś chodzili, teraz przestali. Jeśli serio wierzymy, że na Mszy św. dzieje się Coś dobrego i ważnego, to powinno nam zależeć, żeby było tam jak najwięcej katolików, także tych niegorliwych.
Czy sakramenty działają "z automatu"? Chyba nie. Wiara to nie magia, Msza to nie gusła.
A za kolega historyjkę o umytym koszyku? To podobno ulubiony motyw kazań, ja sam ją słyszałem kilka razy.
Jest taka opowieść o pustelniku, który żył w Egipcie, nad Nilem i miał swoich uczniów. Kiedyś jeden z nich przyszedł do swojego mistrza i powiedział:
– Ojcze, odchodzę. Nie nadaję się do bycia mnichem. Starałem się bardzo, ale nic mi nie wychodzi. Czytam Pismo Świętego, ale nic z tego nie rozumiem. A jeśli nawet coś pojmę to od razu zapominam.
Pustelnik nie od razu odpowiedział. Po chwili jednak wskazując na stary, wiklinowy koszyk pod płotem powiedział do ucznia.
– Weź ten koszyk, idź nad Nil i przynieś mi w nim wody.
Uczeń zdziwił się, że wiklinowy koszyk ma posłużyć do noszenia wody, ale posłusznie poszedł i zaczerpnął z rzeki wodę. Oczywiście woda natychmiast się wylała. Wrócił więc do pustelnika z mokrym, ale pustym koszykiem.
– Idź raz jeszcze i zaczerpnij wody – pustelnik rozkazał ponownie.
Uczeń poszedł do rzeki i wrócił z pustym koszykiem. Inaczej być nie mogło. Gdy wrócił historia się powtórzyła, pustelnik wysłał ucznia z koszykiem po wodę trzeci raz, czwarty, piąty, szósty, siódmy. Uczeń wytrwale chodził, ale zawsze przynosił koszyk bez wody. Inaczej być nie mogło.
Gdy wrócił za siódmy m razem pustelnik powiedział.
– Prosiłem cię, byś przyniósł wodę. Chodziłeś po nią i czerpałeś ją wiklinowym koszykiem. Nic mi nie przyniosłeś. Przyjrzyj się jednak jak wygląda teraz ten koszyk i przypomnij sobie jak wyglądał przedtem. Był brudny, zapiaszczony. Gdy jednak tyle razy zanurzałeś go w wodzie to umył się. Nie przyniosłeś mi wody, ale koszyk dzięki wodzie stał się czysty.
@trep powiedział(a):
Nie chodzi tylko o Sakramenty. Uczestnicząc we Mszy Świętej wierni mogą słuchać Słowa Bożego, które ma potężną moc. Zaprzestając uczestnictwa, odcinają się od niego.
Zawsze budował mnie ten fragment z któregoś proroka, że Słowo nie wraca bezowocnie.
@W_Nieszczególny powiedział(a):
Czy to "popsuło" czy już "byli popsuci" i czekali na pretekst?
Bardzo dobre pytanie, Tak sobie pomyślałem (może się mylę), że jeśli gorliwy chrześcijanin nagle staje się subiektywnie przekonany, że KK z jakiegoś powodu stał się "nie halo" to powinien na logikę szukać duchowości u prawosławnych lub protestantów. Pytanie, czy ostatnio odnotowali oni jakieś znaczące przyrosty wiernych?
Bo jeśli nie - to raczej był to pretekst.
P.S. FSSPX odnotowało w ostatnich latach przyrost, ale to są wielkości rzędu kilku tysięcy osób na całą Polskę, wiec w skali odchodzących od Kościoła ilości bardzo niewielkie,
Ok, nie byli gorliwi. Ale kiedyś chodzili, teraz przestali. Jeśli serio wierzymy, że na Mszy św. dzieje się Coś dobrego i ważnego, to powinno nam zależeć, żeby było tam jak najwięcej katolików, także tych niegorliwych.
Czy sakramenty działają "z automatu"? Chyba nie. Wiara to nie magia, Msza to nie gusła.
A za kolega historyjkę o umytym koszyku? To podobno ulubiony motyw kazań, ja sam ją słyszałem kilka razy.
Jest taka opowieść o pustelniku, który żył w Egipcie, nad Nilem i miał swoich uczniów. Kiedyś jeden z nich przyszedł do swojego mistrza i powiedział:
– Ojcze, odchodzę. Nie nadaję się do bycia mnichem. Starałem się bardzo, ale nic mi nie wychodzi. Czytam Pismo Świętego, ale nic z tego nie rozumiem. A jeśli nawet coś pojmę to od razu zapominam.
Pustelnik nie od razu odpowiedział. Po chwili jednak wskazując na stary, wiklinowy koszyk pod płotem powiedział do ucznia.
– Weź ten koszyk, idź nad Nil i przynieś mi w nim wody.
Uczeń zdziwił się, że wiklinowy koszyk ma posłużyć do noszenia wody, ale posłusznie poszedł i zaczerpnął z rzeki wodę. Oczywiście woda natychmiast się wylała. Wrócił więc do pustelnika z mokrym, ale pustym koszykiem.
– Idź raz jeszcze i zaczerpnij wody – pustelnik rozkazał ponownie.
Uczeń poszedł do rzeki i wrócił z pustym koszykiem. Inaczej być nie mogło. Gdy wrócił historia się powtórzyła, pustelnik wysłał ucznia z koszykiem po wodę trzeci raz, czwarty, piąty, szósty, siódmy. Uczeń wytrwale chodził, ale zawsze przynosił koszyk bez wody. Inaczej być nie mogło.
Gdy wrócił za siódmy m razem pustelnik powiedział.
– Prosiłem cię, byś przyniósł wodę. Chodziłeś po nią i czerpałeś ją wiklinowym koszykiem. Nic mi nie przyniosłeś. Przyjrzyj się jednak jak wygląda teraz ten koszyk i przypomnij sobie jak wyglądał przedtem. Był brudny, zapiaszczony. Gdy jednak tyle razy zanurzałeś go w wodzie to umył się. Nie przyniosłeś mi wody, ale koszyk dzięki wodzie stał się czysty.
Pytanie brzmi, w którym momencie następuje zanurzenie w wodzie? Czy w momencie przejścia przez kruchtę?
KKK 1127
Sakramenty godnie celebrowane w wierze udzielają łaski, którą oznaczają (Por. Sobór Trydencki: DS 1605 i 1606). Są one skuteczne, ponieważ działa w nich sam Chrystus: to On chrzci, to On działa w sakramentach, aby udzielać łaski, jaką oznacza sakrament. Ojciec zawsze wysłuchuje modlitwy Kościoła swego Syna, który to Kościół w epiklezie każdego sakramentu wyraża swoją wiarę w moc Ducha Świętego. Jak ogień przemienia w siebie wszystko, czego dotknie, tak Duch Święty przekształca w życie Boże to, co jest poddane Jego mocy.
KKK 1128
Taki jest sens stwierdzenia Kościoła (Por. Sobór Trydencki: DS 1608). że sakramenty działają ex opere operato (dosłownie: "przez sam fakt spełnienia czynności"), czyli mocą zbawczego dzieła Chrystusa, dokonanego raz na zawsze. Wynika stąd, że "sakrament urzeczywistnia się nie przez sprawiedliwość człowieka, który go udziela lub przyjmuje, lecz przez moc Bożą" (Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, III, 68, 8). W chwili, gdy sakrament jest celebrowany zgodnie z intencją Kościoła, moc Chrystusa i Jego Ducha działa w nim i przez niego, niezależnie od osobistej świętości szafarza. Skutki sakramentów zależą jednak także od dyspozycji tego, kto je przyjmuje.
KKK 1129
Kościół naucza, że dla wierzących sakramenty Nowego Przymierza są konieczne do zbawienia (Por. Sobór Trydencki: DS 1604). "Łaska sakramentalna" jest łaską Ducha Świętego, udzieloną przez Chrystusa i właściwą każdemu sakramentowi. Duch uzdrawia i przemienia tych, którzy przyjmują sakrament, upodabniając ich do Syna Bożego. Owocem życia sakramentalnego jest to, że Duch przybrania za synów przebóstwia (Por. 2 P 1, 4. wiernych, w żywy sposób jednocząc ich z jedynym Synem, Zbawicielem.
@W_Nieszczególny powiedział(a):
Czy to "popsuło" czy już "byli popsuci" i czekali na pretekst?
Bardzo dobre pytanie, Tak sobie pomyślałem (może się mylę), że jeśli gorliwy chrześcijanin nagle staje się subiektywnie przekonany, że KK z jakiegoś powodu stał się "nie halo" to powinien na logikę szukać duchowości u prawosławnych lub protestantów. Pytanie, czy ostatnio odnotowali oni jakieś znaczące przyrosty wiernych?
Bo jeśli nie - to raczej był to pretekst.
P.S. FSSPX odnotowało w ostatnich latach przyrost, ale to są wielkości rzędu kilku tysięcy osób na całą Polskę, wiec w skali odchodzących od Kościoła ilości bardzo niewielkie,
Ok, nie byli gorliwi. Ale kiedyś chodzili, teraz przestali. Jeśli serio wierzymy, że na Mszy św. dzieje się Coś dobrego i ważnego, to powinno nam zależeć, żeby było tam jak najwięcej katolików, także tych niegorliwych.
Czy sakramenty działają "z automatu"? Chyba nie. Wiara to nie magia, Msza to nie gusła.
A za kolega historyjkę o umytym koszyku? To podobno ulubiony motyw kazań, ja sam ją słyszałem kilka razy.
Jest taka opowieść o pustelniku, który żył w Egipcie, nad Nilem i miał swoich uczniów. Kiedyś jeden z nich przyszedł do swojego mistrza i powiedział:
– Ojcze, odchodzę. Nie nadaję się do bycia mnichem. Starałem się bardzo, ale nic mi nie wychodzi. Czytam Pismo Świętego, ale nic z tego nie rozumiem. A jeśli nawet coś pojmę to od razu zapominam.
Pustelnik nie od razu odpowiedział. Po chwili jednak wskazując na stary, wiklinowy koszyk pod płotem powiedział do ucznia.
– Weź ten koszyk, idź nad Nil i przynieś mi w nim wody.
Uczeń zdziwił się, że wiklinowy koszyk ma posłużyć do noszenia wody, ale posłusznie poszedł i zaczerpnął z rzeki wodę. Oczywiście woda natychmiast się wylała. Wrócił więc do pustelnika z mokrym, ale pustym koszykiem.
– Idź raz jeszcze i zaczerpnij wody – pustelnik rozkazał ponownie.
Uczeń poszedł do rzeki i wrócił z pustym koszykiem. Inaczej być nie mogło. Gdy wrócił historia się powtórzyła, pustelnik wysłał ucznia z koszykiem po wodę trzeci raz, czwarty, piąty, szósty, siódmy. Uczeń wytrwale chodził, ale zawsze przynosił koszyk bez wody. Inaczej być nie mogło.
Gdy wrócił za siódmy m razem pustelnik powiedział.
– Prosiłem cię, byś przyniósł wodę. Chodziłeś po nią i czerpałeś ją wiklinowym koszykiem. Nic mi nie przyniosłeś. Przyjrzyj się jednak jak wygląda teraz ten koszyk i przypomnij sobie jak wyglądał przedtem. Był brudny, zapiaszczony. Gdy jednak tyle razy zanurzałeś go w wodzie to umył się. Nie przyniosłeś mi wody, ale koszyk dzięki wodzie stał się czysty.
Pytanie brzmi, w którym momencie następuje zanurzenie w wodzie? Czy w momencie przejścia przez kruchtę?
@los powiedział(a):
Talmud jest niebezpieczną literaturą. Nie idźcię tą drogą.
Zawsze mnie fascynuje, jak ludzie którzy nie są w stanie zrozumieć tak trywialnych zagadnień jak termodynamika, usiłują rozwikłać zagadnienia związane z Wiarą. Niesamowicie fascynujące to jest
@los powiedział(a):
Talmud jest niebezpieczną literaturą. Nie idźcię tą drogą.
Zawsze mnie fascynuje, jak ludzie którzy nie są w stanie zrozumieć tak trywialnych zagadnień jak termodynamika, usiłują rozwikłać zagadnienia związane z Wiarą. Niesamowicie fascynujące to jest
@los powiedział(a):
Talmud jest niebezpieczną literaturą. Nie idźcię tą drogą.
Zawsze mnie fascynuje, jak ludzie którzy nie są w stanie zrozumieć tak trywialnych zagadnień jak termodynamika, usiłują rozwikłać zagadnienia związane z Wiarą. Niesamowicie fascynujące to jest
Nie rozumiem, jaki jest związek kompetencji w jednej trudnej dziedzinie z kompetencjami w drugiej trudnej dziedzinie.
Jedyny związek jaki spostrzegam jest taki, że jeśli ktoś się w jednej dziedzinie wyrobi, znaczy ma kiepełe, znaczy jeśli się skupi, to w kilka lat ogarnie i drugą dziedzinę.
W Talmudzie zaś fascynuje mnie inna rzecz. Podivejte, tak wygląda strona z Talmudu:
Paczajcie -- cyntralnie, wielgimi literami jest Słowo Boże (Tora) i od tego zaczyna się. Następnie idzie Miszna. Tako Wiki o niej plecie:
Miszna (hebr. משנה miszna „nauczać”, „ustnie przekazywać”, „studiować”, „badać”, od שנה szana „powtarzać”, „różnić się”, „być odmiennym”; jid. Miszne[1][2]) – w judaizmie uporządkowany zbiór tekstów ustnego prawa uzupełniający Torę (Prawo pisane). Według wierzeń judaizmu stanowi ustną, niespisaną część prawa nadanego przez Boga na Synaju, tzw. Torę ustną[3][4]. Jest świętym tekstem judaizmu i jest traktowana na równi z Tanach (Biblią hebrajską)[5].
Gemara (hebr. גמרא; pol. uzupełnienie, zakończenie) – aramejskojęzyczny zbiór rabinicznych komentarzy i objaśnień uzupełniających Misznę, czyli kodeks prawa obyczajowego w judaizmie[1]. Obie części tworzą razem Talmud. Z tego względu, iż Gemara była tworzona i w Jerozolimie, i w Babilonii, istnieją dwie wersje Talmudu – babilońska i palestyńska (Gemara palestyńska zawiera mało opowieści i legend; Gemara Babilońska jest zwięzła i znalazły się w niej szeroko dyskutowane przez Żydów problemy dotyczące zasad prawa – Halacha, obejmujące Palestynę).
I te trzy teksty są główne, jak również mają swoją kolejność, hierarchię. Ale to nie koniec, gdyż dookoła tekstu głównego (Tora+Miszna+Gemara) znajduje się tekst złożony czcionką mniejszą -- Tosafot.
Tosafot, Tosafos lub Tosfot (hebr. תוספות) to średniowieczne komentarze do Talmudu. Mają one formę krytycznych i wyjaśniających glos, drukowanych, w prawie wszystkich wydaniach Talmudu, na zewnętrznym marginesie i naprzeciwko notatek Rasziego.
Autorzy Tosafot są znani jako Tosafiści; aby zapoznać się z listą, zobacz Lista Tosafistów.
Słowo tosafot dosłownie oznacza „dodatki”.
Szlomo ben Icchak (hebr. שלמה יצחקי), częściej znany pod akronimem Raszi (רשי) od Rabi Szlomo Icchaki (ur. 1040 w Troyes we Francji, zm. 1105 tamże) – Żyd aszkenazyjski, czołowy autorytet wśród komentatorów Biblii i Talmudu, kierownik jesziwy w Troyes we Francji, studiował także w akademiach w Wormacji i Moguncji.
Autor najważniejszych i cieszących się największym szacunkiem w judaizmie komentarzy do Tory, zamieszczanych we wszystkich żydowskich wydaniach Biblii. Uważa się je za natchnione. Mają charakter głównie lingwistyczny i odznaczają się prostotą.
A potem, trzcionką jeszcze mniejszą, tak że tylko młodzi ją widzą a staruchy muszą przez lupkie, komenty różnych tam żydowskich forumkowiczów, które wpadły w rękę redaktorowi.
Tak tegdy, uwarzam rze jest to znakomite narzędzie do badań nad Biblią i bym chętnie miał take przez Kościół Święty przyklepane, tak? Co więcej, z tego co słyszałem ja, jest tak, że nie musi być tak, że wszystkie te komentarze są ze sobą zgodne. Owszem, ktoś tam może napisać coś odsie i mu to wkleją na marginesie, bo w końcu kto wie, kto tu rację ma. Tak więc studiowanie Talmudu uczy krytycyzmu do tekstu pisanego, okazuje różne perspektywy i wprost zachęca, ażeby lektor nie tyle szedł ślepo za tym, co napisane, ale żeby sam zadumał się i wyrobił zdanie.
Jak nauczał xiądz profesor Waldemar Chrostowski - studiowanie Talmudu jest bardzo trudne, gdyż jego treść a forma są odpychające a do tego dzieło jest bardzo obszerne - kilkanaście tysięcy stron.
Ale kto zna staroaramejski w tych czasach? Tylko nie obiecujcie sobie za wiele - 90% komentarzy to objaśnienie znaczenia słów, można rzecz, że Talmud to wielki słownik hebrajsko-aramejski. Może to niektórych zaskoczyć ale tak od piątego wieku Żydzi nie znali hebrajskiego, dopiero masoreci rzecz uporządkowali wprowadzając odstępy między słowami i importując z aramejskiego samogłoski.
Tak tegdy, uwarzam rze jest to znakomite narzędzie do badań nad Biblią
To zależy od tego, czy chcemy wykorzystać to narzędzie do dotarcia do prawdy, czy też jedynie do wykazania że moja racja jest najmojsza, istnieje spór w doktrynie i jestem za a nawet przeciw.
Tak tegdy, uwarzam rze jest to znakomite narzędzie do badań nad Biblią i bym chętnie miał take przez Kościół Święty przyklepane, tak? Co więcej, z tego co słyszałem ja, jest tak, że nie musi być tak, że wszystkie te komentarze są ze sobą zgodne. Owszem, ktoś tam może napisać coś odsie i mu to wkleją na marginesie, bo w końcu kto wie, kto tu rację ma. Tak więc studiowanie Talmudu uczy krytycyzmu do tekstu pisanego, okazuje różne perspektywy i wprost zachęca, ażeby lektor nie tyle szedł ślepo za tym, co napisane, ale żeby sam zadumał się i wyrobił zdanie.
@lionarab powiedział(a):
Po jakiś 5 latach kolejnych roczników mlodzieży przygotowującej się bierzmowania w tym roku zostałem pozytywnie zaskoczony. Wiedzą jak się zachować, jak na młodzież w tym wieku i jeszcze w grupie. Nie ma głupich zachowań, klęczenie. Parafia obejmuje trzy szkoły więc to nie jest wypadek przy pracy.
To z Wojciecha?
Bo w Barbarze wręcz na odwrót. Od początku roku szkolnego przygotowujemy się z Synem3 do Komunii, byłem wielokrotnie na Różańcu w październiku, ostatnio często jestem na roratach i mi się włos Jerzy na głowie... młodzi (oprócz dzieci z rocznika 2015 są i strasi przygotowujący się do Bierzmowania) nie wiedzą gdzie są i po co tam są....
Ręce w kieszeniach, spacery jak po galerii, rozmowy, śmichy-chichy, operowanie telefonem. Jakaś nadpobudliwość, przebodźcowanie, nerwowość.
Zwracam uwagę, upominam czasem wręcz ganię ale to jest jak uganianie się za pchłami. Tu dwóch uciszysz tam pięciu rozrabia.
Nie wiedzą gdzie są i jak się należy zachować w tym miejscu. Nie mają nawyku bycia w kościele.
Rozmawiałem z rodzicami kolegów i koleżanek syna3 z prośbą o większe zaangażowanie i obecność co najmniej 5 z nas, dorosłych w czasie nabożeństw. Powoli ale skutek to przynosi jeśli chodzi o trzecioklasistów. Z kolei z rodzicami osób przygotowujących się do Bierzmowania kontaktu nie mam żadnego więc jest jak jest.
No i poraża obojętność wiernych na takie zachowanie, oprócz mnie zareagowały dwie czy trzy osoby - mam na myśli takie stanowcze zwrócenie uwagi. Reszta coś tam pod nosem burczy i udaje oburzenie lub odwraca głowę i udaje że nie widzi i nie słyszy.
Księża też jakoś tak nieszczególnie reagują (chyba że po fakcie biorą się za robotę, w końcu znają z nazwiska wszystkich młodych, może mają kontakt z rodzicami - nie wiem, ale "na żywo" nic...)
Kondycja ogólnie słaba.
Wiele by pisać....
@los powiedział(a):
Talmud jest niebezpieczną literaturą. Nie idźcię tą drogą.
Zawsze mnie fascynuje, jak ludzie którzy nie są w stanie zrozumieć tak trywialnych zagadnień jak termodynamika, usiłują rozwikłać zagadnienia związane z Wiarą. Niesamowicie fascynujące to jest
Nie rozumiem, jaki jest związek kompetencji w jednej trudnej dziedzinie z kompetencjami w drugiej trudnej dziedzinie.
Jedyny związek jaki spostrzegam jest taki, że jeśli ktoś się w jednej dziedzinie wyrobi, znaczy ma kiepełe, znaczy jeśli się skupi, to w kilka lat ogarnie i drugą dziedzinę.
Nie ma żadnego związku, poza wskazaną przez Ciebie skalą trudności.
A nawiązałem, bo rozważania o sakramentach przypomniały mi spory o % bąbelków w wodzie aby uznać że już wrze.
Co do Pospieszalskiego, to jego gorliwość jest zawsze, natomiast nie zawsze jest ona roztropna.
@trep powiedział(a):
Jak nauczał xiądz profesor Waldemar Chrostowski - studiowanie Talmudu jest bardzo trudne, gdyż jego treść a forma są odpychające a do tego dzieło jest bardzo obszerne - kilkanaście tysięcy stron.
No więc nie wątpię, że treść jest odpychająca, ale cheba nie cała, gdyż centralnie jest jednak Słowo Boże. Odpychać to mogą te komentarze, które za nim następują.
Natomiast forma jest, bynajmniej dla mnie, fascynująca.
Tak tegdy, uwarzam rze jest to znakomite narzędzie do badań nad Biblią
To zależy od tego, czy chcemy wykorzystać to narzędzie do dotarcia do prawdy, czy też jedynie do wykazania że moja racja jest najmojsza, istnieje spór w doktrynie i jestem za a nawet przeciw.
No wiadomo, że jak zły robi źle, to efekt ma zły.
Natomiast mam podejrzenie, że jeśli dobry robi dobrze, to może się zdarzyć dobry wynik -- no ale oczywiście nie przesądzam.
Nie wiem, czy x. prof. Chrostowski zna staroaramejski, bo to język Talmudu, hebrajski nie wystarczy. Są tłumaczenia fragmentów na angielski, nie wiem, czy jest coś po polsku. Czytanie Talmudu ma niewątpliwy urok lektury wielkiego słownika hebrajsko-aramejskiego, twardziel może przetrzyma.
Komentarz
Po jakiś 5 latach kolejnych roczników mlodzieży przygotowującej się bierzmowania w tym roku zostałem pozytywnie zaskoczony. Wiedzą jak się zachować, jak na młodzież w tym wieku i jeszcze w grupie. Nie ma głupich zachowań, klęczenie. Parafia obejmuje trzy szkoły więc to nie jest wypadek przy pracy.
Czy sakramenty działają "z automatu"? Chyba nie. Wiara to nie magia, Msza to nie gusła.
Nie chodzi tylko o Sakramenty. Uczestnicząc we Mszy Świętej wierni mogą słuchać Słowa Bożego, które ma potężną moc. Zaprzestając uczestnictwa, odcinają się od niego.
Jest jednak całkowicie pewnym, że kto uważając się za chrześcijanina świadomie i dobrowolnie nie korzysta z sakramentów trafi w bardzo nieciekawe miejsce.
A za kolega historyjkę o umytym koszyku? To podobno ulubiony motyw kazań, ja sam ją słyszałem kilka razy.
Dawasz.
Ja chyba nie znam, ale los opowiadał kiedyś że u niego sakrament zadziałała właśnie automatycznie.
Prosz https://funawi.pl/wiklinowy-koszyk/
Jest taka opowieść o pustelniku, który żył w Egipcie, nad Nilem i miał swoich uczniów. Kiedyś jeden z nich przyszedł do swojego mistrza i powiedział:
– Ojcze, odchodzę. Nie nadaję się do bycia mnichem. Starałem się bardzo, ale nic mi nie wychodzi. Czytam Pismo Świętego, ale nic z tego nie rozumiem. A jeśli nawet coś pojmę to od razu zapominam.
Pustelnik nie od razu odpowiedział. Po chwili jednak wskazując na stary, wiklinowy koszyk pod płotem powiedział do ucznia.
– Weź ten koszyk, idź nad Nil i przynieś mi w nim wody.
Uczeń zdziwił się, że wiklinowy koszyk ma posłużyć do noszenia wody, ale posłusznie poszedł i zaczerpnął z rzeki wodę. Oczywiście woda natychmiast się wylała. Wrócił więc do pustelnika z mokrym, ale pustym koszykiem.
– Idź raz jeszcze i zaczerpnij wody – pustelnik rozkazał ponownie.
Uczeń poszedł do rzeki i wrócił z pustym koszykiem. Inaczej być nie mogło. Gdy wrócił historia się powtórzyła, pustelnik wysłał ucznia z koszykiem po wodę trzeci raz, czwarty, piąty, szósty, siódmy. Uczeń wytrwale chodził, ale zawsze przynosił koszyk bez wody. Inaczej być nie mogło.
Gdy wrócił za siódmy m razem pustelnik powiedział.
– Prosiłem cię, byś przyniósł wodę. Chodziłeś po nią i czerpałeś ją wiklinowym koszykiem. Nic mi nie przyniosłeś. Przyjrzyj się jednak jak wygląda teraz ten koszyk i przypomnij sobie jak wyglądał przedtem. Był brudny, zapiaszczony. Gdy jednak tyle razy zanurzałeś go w wodzie to umył się. Nie przyniosłeś mi wody, ale koszyk dzięki wodzie stał się czysty.
Zawsze budował mnie ten fragment z któregoś proroka, że Słowo nie wraca bezowocnie.
Pytanie brzmi, w którym momencie następuje zanurzenie w wodzie? Czy w momencie przejścia przez kruchtę?
Talmudyzm nie jest właściwym podejściem.
KKK 1127
Sakramenty godnie celebrowane w wierze udzielają łaski, którą oznaczają (Por. Sobór Trydencki: DS 1605 i 1606). Są one skuteczne, ponieważ działa w nich sam Chrystus: to On chrzci, to On działa w sakramentach, aby udzielać łaski, jaką oznacza sakrament. Ojciec zawsze wysłuchuje modlitwy Kościoła swego Syna, który to Kościół w epiklezie każdego sakramentu wyraża swoją wiarę w moc Ducha Świętego. Jak ogień przemienia w siebie wszystko, czego dotknie, tak Duch Święty przekształca w życie Boże to, co jest poddane Jego mocy.
KKK 1128
Taki jest sens stwierdzenia Kościoła (Por. Sobór Trydencki: DS 1608). że sakramenty działają ex opere operato (dosłownie: "przez sam fakt spełnienia czynności"), czyli mocą zbawczego dzieła Chrystusa, dokonanego raz na zawsze. Wynika stąd, że "sakrament urzeczywistnia się nie przez sprawiedliwość człowieka, który go udziela lub przyjmuje, lecz przez moc Bożą" (Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, III, 68, 8). W chwili, gdy sakrament jest celebrowany zgodnie z intencją Kościoła, moc Chrystusa i Jego Ducha działa w nim i przez niego, niezależnie od osobistej świętości szafarza. Skutki sakramentów zależą jednak także od dyspozycji tego, kto je przyjmuje.
KKK 1129
Kościół naucza, że dla wierzących sakramenty Nowego Przymierza są konieczne do zbawienia (Por. Sobór Trydencki: DS 1604). "Łaska sakramentalna" jest łaską Ducha Świętego, udzieloną przez Chrystusa i właściwą każdemu sakramentowi. Duch uzdrawia i przemienia tych, którzy przyjmują sakrament, upodabniając ich do Syna Bożego. Owocem życia sakramentalnego jest to, że Duch przybrania za synów przebóstwia (Por. 2 P 1, 4. wiernych, w żywy sposób jednocząc ich z jedynym Synem, Zbawicielem.
A jak działa chrzest?
Talmud jest niebezpieczną literaturą. Nie idźcię tą drogą.
No właśnie.
Zawsze mnie fascynuje, jak ludzie którzy nie są w stanie zrozumieć tak trywialnych zagadnień jak termodynamika, usiłują rozwikłać zagadnienia związane z Wiarą. Niesamowicie fascynujące to jest
Fides quaerens intellectum.
to fakt
Janek wierzył w gusła i mu dupa uschła
Nie rozumiem, jaki jest związek kompetencji w jednej trudnej dziedzinie z kompetencjami w drugiej trudnej dziedzinie.
Jedyny związek jaki spostrzegam jest taki, że jeśli ktoś się w jednej dziedzinie wyrobi, znaczy ma kiepełe, znaczy jeśli się skupi, to w kilka lat ogarnie i drugą dziedzinę.
W Talmudzie zaś fascynuje mnie inna rzecz. Podivejte, tak wygląda strona z Talmudu:
Paczajcie -- cyntralnie, wielgimi literami jest Słowo Boże (Tora) i od tego zaczyna się. Następnie idzie Miszna. Tako Wiki o niej plecie:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Miszna
Dalej -- Gemara.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Gemara
I te trzy teksty są główne, jak również mają swoją kolejność, hierarchię. Ale to nie koniec, gdyż dookoła tekstu głównego (Tora+Miszna+Gemara) znajduje się tekst złożony czcionką mniejszą -- Tosafot.
https://en.wikipedia.org/wiki/Tosafot -- imaginujcież sobie, że polskiej Łajce obcy jest tak zaawansowany talmudyzm!
Poczem wspomniany już Raszi:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Szlomo_ben_Icchak
A potem, trzcionką jeszcze mniejszą, tak że tylko młodzi ją widzą a staruchy muszą przez lupkie, komenty różnych tam żydowskich forumkowiczów, które wpadły w rękę redaktorowi.
Tak tegdy, uwarzam rze jest to znakomite narzędzie do badań nad Biblią i bym chętnie miał take przez Kościół Święty przyklepane, tak? Co więcej, z tego co słyszałem ja, jest tak, że nie musi być tak, że wszystkie te komentarze są ze sobą zgodne. Owszem, ktoś tam może napisać coś odsie i mu to wkleją na marginesie, bo w końcu kto wie, kto tu rację ma. Tak więc studiowanie Talmudu uczy krytycyzmu do tekstu pisanego, okazuje różne perspektywy i wprost zachęca, ażeby lektor nie tyle szedł ślepo za tym, co napisane, ale żeby sam zadumał się i wyrobił zdanie.
Jak nauczał xiądz profesor Waldemar Chrostowski - studiowanie Talmudu jest bardzo trudne, gdyż jego treść a forma są odpychające a do tego dzieło jest bardzo obszerne - kilkanaście tysięcy stron.
Ale kto zna staroaramejski w tych czasach? Tylko nie obiecujcie sobie za wiele - 90% komentarzy to objaśnienie znaczenia słów, można rzecz, że Talmud to wielki słownik hebrajsko-aramejski. Może to niektórych zaskoczyć ale tak od piątego wieku Żydzi nie znali hebrajskiego, dopiero masoreci rzecz uporządkowali wprowadzając odstępy między słowami i importując z aramejskiego samogłoski.
Rebe, a co właściwie Talmud głosi w tej sprawie?
A co ma głosić? Pan usiądzie, pan poczeka, sze wyinterpretuje.
To zależy od tego, czy chcemy wykorzystać to narzędzie do dotarcia do prawdy, czy też jedynie do wykazania że moja racja jest najmojsza, istnieje spór w doktrynie i jestem za a nawet przeciw.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/192450/cywilizacja-zydowska
Tak że tak.
To z Wojciecha?
Bo w Barbarze wręcz na odwrót. Od początku roku szkolnego przygotowujemy się z Synem3 do Komunii, byłem wielokrotnie na Różańcu w październiku, ostatnio często jestem na roratach i mi się włos Jerzy na głowie... młodzi (oprócz dzieci z rocznika 2015 są i strasi przygotowujący się do Bierzmowania) nie wiedzą gdzie są i po co tam są....
Ręce w kieszeniach, spacery jak po galerii, rozmowy, śmichy-chichy, operowanie telefonem. Jakaś nadpobudliwość, przebodźcowanie, nerwowość.
Zwracam uwagę, upominam czasem wręcz ganię ale to jest jak uganianie się za pchłami. Tu dwóch uciszysz tam pięciu rozrabia.
Nie wiedzą gdzie są i jak się należy zachować w tym miejscu. Nie mają nawyku bycia w kościele.
Rozmawiałem z rodzicami kolegów i koleżanek syna3 z prośbą o większe zaangażowanie i obecność co najmniej 5 z nas, dorosłych w czasie nabożeństw. Powoli ale skutek to przynosi jeśli chodzi o trzecioklasistów. Z kolei z rodzicami osób przygotowujących się do Bierzmowania kontaktu nie mam żadnego więc jest jak jest.
No i poraża obojętność wiernych na takie zachowanie, oprócz mnie zareagowały dwie czy trzy osoby - mam na myśli takie stanowcze zwrócenie uwagi. Reszta coś tam pod nosem burczy i udaje oburzenie lub odwraca głowę i udaje że nie widzi i nie słyszy.
Księża też jakoś tak nieszczególnie reagują (chyba że po fakcie biorą się za robotę, w końcu znają z nazwiska wszystkich młodych, może mają kontakt z rodzicami - nie wiem, ale "na żywo" nic...)
Kondycja ogólnie słaba.
Wiele by pisać....
Nie ma żadnego związku, poza wskazaną przez Ciebie skalą trudności.
A nawiązałem, bo rozważania o sakramentach przypomniały mi spory o % bąbelków w wodzie aby uznać że już wrze.
Co do Pospieszalskiego, to jego gorliwość jest zawsze, natomiast nie zawsze jest ona roztropna.
Tak. Ja właśnie pierwszy od kilku lat widzę poprawę.
No więc nie wątpię, że treść jest odpychająca, ale cheba nie cała, gdyż centralnie jest jednak Słowo Boże. Odpychać to mogą te komentarze, które za nim następują.
Natomiast forma jest, bynajmniej dla mnie, fascynująca.
No wiadomo, że jak zły robi źle, to efekt ma zły.
Natomiast mam podejrzenie, że jeśli dobry robi dobrze, to może się zdarzyć dobry wynik -- no ale oczywiście nie przesądzam.
Nie wiem, czy x. prof. Chrostowski zna staroaramejski, bo to język Talmudu, hebrajski nie wystarczy. Są tłumaczenia fragmentów na angielski, nie wiem, czy jest coś po polsku. Czytanie Talmudu ma niewątpliwy urok lektury wielkiego słownika hebrajsko-aramejskiego, twardziel może przetrzyma.