JORGE napisal(a): Pewien ksiądz mówiąc o przyszłości Kościoła, również w Polsce, powiedział tak - wcale nie możemy być pewni, że Kościół u nas przetrwa, W Afryce Pn, w Azji Mniejszej też był kiedyś silny Kościół. Dziś go już tam nie ma. I tu nie chodzi o analogię, bo wszystko jest u nas inne. Ale różnie to się może potoczyć, przykłady są bardzo dobre.
O wszystko w życiu trzeba walczyć. Jak te cioty chcą się położyć, poddać się na starcie (tak, starcie) to ich sprawa. Nie wypowiadają się w niczyim imieniu, tylko swoim. Nie słuchajmy ich, nie śledźmy, nie interesujmy się. A kiedy już spotkamy twarzą twarz reagujmy z furią.
Stabilizacja to kiepska sprawa. Jedno - dwa pokolenia ze zbyt dużą liczbą trwałych składników życiowego fundamentu i zanikają postawy, które to zbudowały. Zamiast koniecznej uprzednio proaktywności pojawia się pokusa pasywności, zamiast postawy budowania - konserwowanie tego co jest, zmiany zachodzące dookoła stają się coraz bardziej niezrozumiałym i budzącym lęk teatrem do biernego oglądania, a nie wspólnym doświadczeniem do chwytania jak byka za rogi. Klimat defetyzmu i pogodzenia z "niebyciem większością" właściwie też się w to wpisuje.
Jeśli spełni się scenariusz kreślony przez wspomnianego księdza to potwierdzi się nie po raz pierwszy, że zbiorowe wychodzenie z takiego stanu jest niezmiernie trudne.
dyzio napisal(a): Ja patrząc na tą epidemię bezmyślności wśród tych córek naprawdę dobrych rodziców i katolików, ten czarny cień który nadszedł na nas coraz mniej obwiniam tych rodziców.
Też jestem daleki od rzucania kamieniem w rodziców.
Ło, a propos katechona, to ciekawie poruszył jeden redaktor Szwabita, podobnież nawet psoferor. Ovaj, katechonem jest Wielgi Manitou, a odbywa się w Polszcze proces ściśle taki jak za rządów CDU, kedy to katechonem NRF był Helmuth Kohl.
Czy PiS zaraża Polaków konserwatyzmem i nacjonalizmem? Bo to kolejna wielka troska, która od lat zaprząta polskiego inteligenta.
Odwrotnie. Obserwuję to regularnie, bo jestem zwolennikiem teorii postmaternalizmu prof. Ronalda Ingleharta. On badał - zmarł kilka miesięcy temu - zmiany poglądów społeczeństw na całym świecie w okresach pięcioletnich. Fantastyczne źródło informacji. Do 2006 roku Polacy rzeczywiście stawali się coraz bardziej konserwatywni, a od tego czasu trend jest odwrotny. W niemieckim radiu w jakiejś dyskusji powiedziałem niedawno, że w Polsce występuje taki oto paradoks: społeczeństwo staje się coraz bardziej tolerancyjne, a rząd - coraz mniej. W takich kwestiach jak stosunek do gejów, LGBT, do migracji, Kościoła czy aborcji poglądy rządzącej prawicowej elity i społeczeństwa zaczynają się coraz mocniej rozchodzić. Widać to właściwie we wszystkich badaniach. I dlaczego tak jest?
Myśmy w Niemczech też to ćwiczyli w latach 80. - mam na myśli rządy Kohla, który próbował rządzić przeciwko społecznym prądom, zawracał kijem rzekę, angażował autorytet państwa w zmianę tego, co ludzie mają w głowach. Oczywiście bez efektów. To się nie udaje nawet w totalitarnych państwach. Jedną ze swoich prac naukowych pisałem o zmianach mentalności Polaków w latach 50., a dokładniej o wpływie ówczesnej propagandy na świadomość społeczną. Wtedy zaczęto prowadzić badania opinii publicznej i można dokładnie prześledzić, że komunistyczna propaganda ponosi klęskę, bo dla ludzi o wiele ważniejsze było, co sami pamiętali na przykład z przedwojennej Polski albo dowiedzieli się z opowieści rodzinnych. Czyli nawet stalinizm nie dał rady zmienić ludziom poglądów na takie, jakie chciała władza. Politycy muszą to zrozumieć. I Angela Merkel - w przeciwieństwie do Kohla - to zrozumiała. Kwestię małżeństw jednopłciowych całkowicie odpolityczniła, ogłosiła w telewizji, że w takich sprawach decyduje osobiste sumienie i nie będzie żadnej dyscypliny partyjnej. Następnego dnia opozycja przegłosowała stosowną ustawę z poparciem części rządzących konserwatystów. Kohl by zarządził dyscyplinę i ogłosił, że to sprawa wartości i jeśli ktoś chce głosować inaczej, to musi wyjść z koalicji. Kaczyński jest dziś takim Kohlem.
Żeby nie odbiegać za daleko od tematu, przekleję jeszcze opowieści p. Klausa o hranicy:
"Prawie wojna". "Wojna hybrydowa". "Zamach na polską suwerenność" - to tytuły w polskich mediach w ostatnim miesiącu. A według pana co się właściwie wydarzyło na granicy?
Seria drobnych incydentów. Drobnych?
W 2014 roku między Libią i Włochami doszło do 170 tysięcy "nielegalnych przekroczeń". Rok później między Turcją a Grecją przepłynęło ponad 885 tysięcy ludzi na statkach i łodziach. O czym w ogóle mówimy? Państwo polskie zobaczyło mysz i zatrzęsło się tak, jakby to był smok ziejący ogniem. Dziwnie było obserwować, jak większość mediów wmawia obywatelom, że parę tysięcy zmarzniętych ludzi zagraża suwerenności państwa. Tę serię drobnych incydentów - bo będę się upierał przy tym określeniu - zamieniono w konflikt niemal zbrojny. Zmilitaryzowano. I zrobiono to po coś.
Po co?
Na przykład żeby przykryć słabość instytucji państwa. Tysiące żołnierzy i policjantów wcale nie chroniło polskiej granicy przed uchodźcami, oni chronili Urzędu do Spraw Cudzoziemców przed dodatkową pracą, ośrodków dla uchodźców przed przepełnieniem, sądów przed rozpatrywaniem odwołań azylowych i polskiego MSZ przed koniecznością ogarnięcia całej logistyki. Logistyki?
Normalna reakcja państwa, które w miarę sprawnie działa, to skierowanie ludzi do obozów przejściowych lub ośrodków dla cudzoziemców. I tam się szybko sprawdza, czy mają prawo ubiegać się o azyl lub ochronę międzynarodową. Jeżeli tak, to dostają pozwolenie na pobyt - dopóki trwa konflikt, przed którym uciekli. A jeśli nie, to ich deportujemy do kraju pochodzenia. I tu jest problem. Jaki?
Taki, że większość tych ludzi trzeba by odesłać, bo nie spełniają kryteriów. Jeśli chodzi o uciekinierów z Iraku, to jedynie Jazydzi mogą argumentować, że są prześladowaną mniejszością religijną w kraju muzułmańskim, ale Kurdowie z Iraku, którzy mają autonomiczne rządy? Trudno im będzie udowodnić, że są prześladowani politycznie albo uciekają przed wojną. 80-90 procent takich wniosków zakończyłoby się deportacją, tak samo w Polsce, Francji czy Niemczech. Ale deportacje trzeba zorganizować, załatwić, wynegocjować. Podstawienie samolotów to za mało. Potrzebne są sprawne siły dyplomatyczne, żeby tamte kraje w ogóle przyjęły te samoloty, bo bardzo często nie chcą z powrotem własnych obywateli, albo mówią: dobra, przyjmiemy, ale zapłaćcie. Zanim się do samolotów ludzi zapakuje, trzeba ustalić ich personalia. Robota dla tabunu sprawnych, dobrze wyszkolonych i nie sfrustrowanych - a więc przyzwoicie opłacanych - urzędników. Jak się tego przez 30 lat nie zorganizowało, no to teraz jest klops.
Nie słyszał durny chłopina o prostej prawdzie, że jeśli poda się palec, złapią cię za rękę. Ta zasada działa w wielu sferach życia - nawet ekonomicznej. Urban, Bachmann, Tajtelbaum itd. - wszyscy tacy sami.
Dziś na spacerze widziałam, właścicieli psa "tresujących" go bez litości obrożą elektyczną (debile bez pojęcia jak jej używać, przekonani, że to urządzenie, które uczy psa rozumienie ludzkich słów) jakoś w czerwcu zeszłego roku zarzucali mi, że zbyt stanowczo, wręcz brutalnie traktuję swojego korygując szarpnięciem smyczy "pies w szelkach" podczas nauki chodzenia na smyczy i komendy "równaj" i że w'gle robota z psa zrobiłam.
Taka logika najpierw się litujemy ustępujemy a potem bohatresko walczymy z kłopotami, których można było uniknąć.
Rozczulający automatyczny tłumacz z pejsbuka: "#Białoruska agencja państwowa BELTA: #Polski Defektor Emil Chechko został znaleziony powieszony w #Minsku. "
A tak w ogóle przypomniał mi się pierwszy komiks o kapitanie Klossie - scena jak tytułowy bohater przepływa Bug i krzyczy: "Nie strzelajcie, idzie przyjaciel!"
Czort zna. W programie ochrony świadków bardzo często symuluje się śmierć chronionego. To bez znaczenia, pan Czeczko żyje lub nie ale Polsce już nie zaszkodzi.
W okolicach Imatry, na południowym wschodzie Finlandii, rozpoczęła się budowa zapory na granicy z Rosją - poinformowała we wtorek fińska straż graniczna. Powstający w ramach pilotażowego projektu trzymetrowy płot ma się rozciągać na odcinku 3 km.
Natomiast na granicy z Białorusią pojawili się biedni nachodźcy, którzy z Afryki przyszli tu z pneumatycznymi podnośnikami do rozpierania elementów chroniących granicę. Tacy zapobiegliwie zaradni!
W obliczu wojny z Ukrainą - i tej całej nieudanej na szczęście akcji zalania nas uchodźcami która byłą i jest częścią tej układanki - do tych ludzi powinno się strzelać. Kobiety, dzieci, naiwni idioci - kula w łeb i nich gniją na bagnach. W czym oni są lepsi niby od torturowanych ludzi w Buczy? Stanęli po stronie zła dla swoich korzyści, po tak długim czasie chyba każdy mógł się już dowiedzieć, jaka tu jest sytuacja. Nawet jak żyje na drugim końcu świata. Na nic więcej nie zasługują.
Jasne, to nie ta skala. Ja tylko się zachwycam, jakim kretynem trzeba być, by uznawać tych ludzi za biednych uchodźców? Jakim bydlęciem trzeba być, by mówić to publicznie?
"Składamy zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Janinę Ochojską za pomówienie leśników, jakoby potajemnie zakopywali ciała uchodźców w masowych grobach - napisał rzecznik Lasy Państwowe."
Komentarz
→ lista najstarszych i najmłodszych Jest tam i Polak, Krajewski, rocznik 1963. Najmłodszy to rocznik 1967.
Jeśli spełni się scenariusz kreślony przez wspomnianego księdza to potwierdzi się nie po raz pierwszy, że zbiorowe wychodzenie z takiego stanu jest niezmiernie trudne.
Z tym "czarnym cieniem" to zdecydowanie coś jest na rzeczy: coś niedobrego wisi w powietrzu, jakby jakiś Katechon przestał powstrzymywać
Urban, Bachmann, Tajtelbaum itd. - wszyscy tacy sami.
Taka logika najpierw się litujemy ustępujemy a potem bohatresko walczymy z kłopotami, których można było uniknąć.
"#Białoruska agencja państwowa BELTA: #Polski Defektor Emil Chechko został znaleziony powieszony w #Minsku. "
A tak w ogóle przypomniał mi się pierwszy komiks o kapitanie Klossie - scena jak tytułowy bohater przepływa Bug i krzyczy: "Nie strzelajcie, idzie przyjaciel!"
który przeszedł na stronę Białoruską, a tam opowiadał, jak Polacy biją i maltretują "uchodźców"
został znaleziony po spotkaniu z seryjnym samobójcą.
edit: pisałem pod postem gdzieś na szóstej stronie...
Choć to mało prawdopodobne.
W okolicach Imatry, na południowym wschodzie Finlandii, rozpoczęła się budowa zapory na granicy z Rosją - poinformowała we wtorek fińska straż graniczna. Powstający w ramach pilotażowego projektu trzymetrowy płot ma się rozciągać na odcinku 3 km.
Tacy zapobiegliwie zaradni!
Jasne wiem jaki by był kwik wtedy.
"Składamy zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Janinę Ochojską za pomówienie leśników, jakoby potajemnie zakopywali ciała uchodźców w masowych grobach - napisał rzecznik Lasy Państwowe."