Nie wyłapał. Ale jako argument za ED ten przykład nie działa, a wręcz przeciwnie, wszystko wskazuje na to, że ED w tej sytuacji zadziałałaby jeszcze gorzej.
Skąd taki wniosek, bo zupełnie nie rozumiem? Gdyby ten nauczycie siedział z dziewczyną sam na sam, to chyba szybciej by się zorientował że zupełnie odpłynęła...
polmisiek napisal(a): Nie wyłapał. Ale jako argument za ED ten przykład nie działa, a wręcz przeciwnie, wszystko wskazuje na to, że ED w tej sytuacji zadziałałaby jeszcze gorzej
Nie o to chodzi - ta rodzina w ogóle nie rozważa ED. Ale wyśmiano tu argument że "niektórzy uczą się swoim tempem". Tymczasem jak najbardziej właśnie tak jest - i gdy nie nadążają, w ramach systemu mają problem, bo gdyby nauczyciel chciał czekać na każdego, to by w rok przerobił ćwierć zaplanowanego materiału.
Pani_Łyżeczka napisal(a):
Berek napisal(a): A nauczyciel zauważył i wyłapał?
Wyłapał i ocenił. Sąsiad przyszedł i panna dogoniła klasę.
Tak było.
Pani_Łyżeczka napisal(a): Rodzice nie wyłapali bo sami nie dali by rady wiec lepiej zrzucić na nauczyciela, szkołe, system a w'gle to to jest humanistką po co jej przedmioty ścisłe no po co niech cała parę włoży w anglika to przeskoczy sama siebie.
Nie ta rodzina zupełnie - nikt nie neguje potrzeby matmy, mimo że oboje to biolodzy, ojciec nawet z doktoratem. Nikt też nie winił nauczyciela, bardziej już fakt że w dwa lata córka miała cztery różne nauczycielki.
@Tecum, Może zacznijmy od tego, znowu twierdzisz, że ktoś na forum chce "zabraniać" ED. Gdzie to przeczytałeś? Jeden użytkownik spytał resztę o opinię i reszta odpowiedziała, jedni , że im się podoba, inni, że im się nie podoba. Serio mam wrażenie, że dyskutujesz raczej z wyobrażeniami o poglądach dyskutantów.
Nikt wprost nie napisał że chce, ale było że np edukacja powinna być jednakowa dla wszystkich - poza tym że to utopia, to zakładam że nie chodziło o to że ED ma być dla wszystkich. Ja byłbym przeciw
rozum.von.keikobad napisal(a): Tak poważnie to w czasach pandemii zrobili zdalnego kangura matematycznego, wszyscy mieli pod 100%, czy w czasie pandemii tak się poprawił poziom czy to "coś innego", to chyba nie trzeba być Teslą, Mozartem czy Sokratesem, ani nawet Sherlockiem czy Poirotem.
Dzieci szkolne oszukiwały, pozbawione kontroli przed komputerem czy po prostu w domu. Hołmskulersi nie bardzo mają jak przyswoić sobie "kulturę" ściągania i oszukiwania.
rozum.von.keikobad napisal(a): Bo jak masz dzieci w wieku szkolnym, to automatycznie masz rację. 99% takich ludzi nie korzysta z ED. Czyli ED do dupy. Prawda?
qiz napisal(a): A główna oś ataku "instytucjonalnego" jest o egzaminy zdalne (które organizuje właśnie Szkoła w Chmurze). Bo kto to widział, zdalnie mogą być posiedzenia parlamentu, egzaminy magisterskie, wyroki sądowe, ale ośmiolatkowi nie wolno dodawać przed kamerką.
A nie można by zrobić spędu na czas egzaminu (ile tego jest? jeden na semestr?), i problem rozwiązany?
No to krótkie przybliżeni specyfiki SONPS (spełnianie obowiązku nauki poza szkołą): szkoła ma przeprowadzić co roku z każdego przedmiotu egzamin: pisemny i ustny. Czyli w starszych klasach podstawówki jest już całkiem sporo... razy dwa, jeśli liczyć osobno ustny i pisemny. Niektóre szkoły (Benedykt) przeginają z trudnością. Sądzę, że 95% dzieci szkolnych by po prostu nie zdało części z tych egzaminów.
A takie trochę spędy - egzaminy dla wielu uczniów na raz, na Stadionie Narodowym- robiła właśnie Chmura. No to Czarnek hejtował "edukacja domowa ma być w domu, a nie na stadionie".
" Czyli Kolega nawet nie wie że na ED też są nauczyciele. No to przynajmniej wiemy o czym rozmawiamy. "
Zakładałem, że rodzic pełni rolę nauczyciela. W sytuacji jak na lekcje dla małej grupki dzieci, czy też jednego dziecka, potrzebujemy ściągać różnych nauczycieli to musi się z tego robić dosyć droga sprawa.
W całym wątku zabrakło jakiegoś bardziej szczegółowego opisu, jak to miałoby wyglądać od strony organizacyjnej albo to po prostu przeoczyłem. Kierowałem się swoim wyobrażeniem na podstawie jakichś tam *informacji* które kiedys zasłyszałem etc.
qiz napisal(a):A takie trochę spędy - egzaminy dla wielu uczniów na raz, na Stadionie Narodowym- robiła właśnie Chmura. No to Czarnek hejtował "edukacja domowa ma być w domu, a nie na stadionie".
No i przecież była w domu. Tylko jej weryfikacja była na stadionie.
posix napisal(a):Zakładałem, że rodzic pełni rolę nauczyciela. W sytuacji jak na lekcje dla małej grupki dzieci, czy też jednego dziecka, potrzebujemy ściągać różnych nauczycieli to musi się z tego robić dosyć droga sprawa.
Podejrzewam że znacznie tańsza niż w przypadku tradycyjnej edukacji - chyba że chodzi o koszty poniesione przez rodziców. Ale to już ich suwerenny wybór.
qiz napisal(a):W całym wątku zabrakło jakiegoś bardziej szczegółowego opisu, jak to miałoby wyglądać od strony organizacyjnej albo to po prostu przeoczyłem. Kierowałem się swoim wyobrażeniem na podstawie jakichś tam *informacji* które kiedys zasłyszałem etc.
Ok, ale nie chodzi o to jakby to miało wyglądać, tylko jak wygląda. To już działa, nikomu nie przeszkadzało jak dotąd, ale PiS postanowił tradycyjnie pozrażać do siebie jakąś grupę ludzi, kompletnie bez powodu. Oni tak lubią.
Więc tak, faktycznie zdanie, że każdy powinien mieć taką samą edukację gdzieś tam padło. No i pytanie, co przez to rozumiemy? Chodziłeś do 8-klasowej podstawówki, potem do 4-letniego liceum. Czy mieliśmy taką samą edukację? Mieliśmy innych nauczycieli, może inne profile w liceum, inne języki itd. Literalnie to samo to nie było, nawet w jednej szkole, jeden miał wymagającego nauczyciela, drugi olewacza, a trzeci nauczyciela, który złamał nogę i zastępstwa z ludźmi od czego innego. W rezultacie jedna klasa była obryta z historii, inna z matmy itd., nawet bez formalnego profilowania. Tak rozumianej tożsamości nie było, nie będzie i to faktycznie jest utopia, pełna zgoda.
Natomiast rozumiane w ten sposób, że każdy musi mieć to samo minimum programowe, którego się powinien nauczyć (przynajmniej: mieć szansę się nauczyć) i być z tego sprawdzonym, to jak najbardziej popieram. No i jest pytanie czy ED to zapewnia. Może zapewniać, ale właśnie w tym celu trzeba zapewnić jakiś sposób sprawdzenia tej wiedzy, którą te dzieciaki nabywają.
W tym zakresie całkowicie nie zgadzam się z @qiz, że to może być w formie zdalnego egzaminu z domu. Nawet jeśli dziecko z ED nie spotkało się ze ściąganiem life, to nie jest wolne od skutków grzechu pierworodnego, jest grzeszne jak każdy człowiek i takie ryzyko jest zawsze. Ale więcej powiem, nawet gdyby teoria @qiza była prawdziwa, to przecież w ED są obecnie (a może i dominują) ludzie, którzy przeszli z normalnych szkół do szkół w chmurze. Czyli już gdzieś (w szkole) nauczyli się oszukiwania i ściągania, a ich egzamin będzie wyglądał jak ten kangur.
Dalszą kwestią jest finansowanie. Jeśli szkoła dostaje od państwa taką samą dotację na ucznia jak inna, to powinna też zapewniać ten sam minimalny poziom usług. Ta dotacja jest m. in. na zapewnienie pomieszczeń, ich ogrzanie, zapewnienie realnej opieki nad dziećmi. Jeśli ktoś oferuje usługę online, to jej koszty są o wiele niższe, jeśli dotacja jest taka sama, to budzi to wątpliwości co do uczciwości takiego systemu. To tak jak byś tyle samo płacił grajkom weselnym na żywo i tantiemów za puszczenie płyty.
Natomiast chyba największa różnica między nami co do ED - i tu nawiążę też do tematu obok (ale nawiążę tutaj, bo potem ten będzie łatwiej odkopać) - jest chyba co do wizji relacji katolików ze światem. Otóż i ja, i mam wrażenie @Jorge, uważamy, że katolicyzm musi funkcjonować w świecie, wychodzić do świata, chcieć zmieniać świat po swojemu. Że inaczej to nie ma sensu. Ty z kolei chyba uważasz, że optymalne jest, na ile to możliwe, odcięcie się, zamknięcie się we własnych, czystych, sterylnych środowiskach. Katolicyzm zawsze był misyjny, tworzono wspólnoty, ale też szło się do innych. Jak kraje katolickie kolonizowały, to nawracały tubylców, protestanci ich ignorowali albo wybijali. W Ameryce Łacińskiej masz miliony Indian czy mieszańców-katolików, w USA praktycznie nie masz Indian-protestantów, a i samych Indian jest jak na lekarstwo. Np. kontakt z obcymi (nie-katolikami) - jak najpóźniej, tak uważasz. A ja uważam - z zachowaniem jakiegoś bezpieczeństwa, jak najwcześniej. Młody człowiek musi mieć od początku świadomość, że są inni ludzie i jak z nimi postępować. Nauczyć w praktyce, a nie tylko w teorii. Jest też inne ryzyko, ja to zaobserwowałem na studiach. Otóż ludzie z małych środowisk, wiejskich, małych miasteczek, z przysłowiowej prowincji, jak przyjeżdżalli do Krakowa, to było łaaał i byli oszołomieni, wstydzili się swojej przynależności i bardzo szybko odchodzili od tradycyjnych wartości. Z kolei często ludzie z Krakowa, na wielki świat wystawieni od małego, nie mieli takiego szoku. Jest jakieś ryzyko, że młody człowiek trzymany pod kloszem jak zetknie się w którymś momencie z zewnętrznym światem, to coś go tam zachwyci (cokolwiek, jakaś dziewczyna, paczka znajomych albo choćby i poziom rozrywek), to wtedy radykalnie odetnie się od poprzedniego życia.
I wreszcie, ponieważ ja lubię konkrety, to serio chciałbym w końcu się dowiedzieć z przykładów innych niż anegdotyczne, jakie są efekty ED. Trochę ludzi już w takim zakończyło edukację, radzą sobie lepiej niż ich koledzy czy gorzej? Nie wiem czy są takie badania, jak są, to chętnie się zapoznam.
Ale więcej powiem, nawet gdyby teoria @qiza była prawdziwa, to przecież w ED są obecnie (a może i dominują) ludzie, którzy przeszli z normalnych szkół do szkół w chmurze. Czyli już gdzieś (w szkole) nauczyli się oszukiwania i ściągania, a ich egzamin będzie wyglądał jak ten kangur.
Zaiste, godna reklama szkolnictwa powszechnego - stacjonarnego - jako takiego. Udało się Koledze, nie ma co!
Ale więcej powiem, nawet gdyby teoria @qiza była prawdziwa, to przecież w ED są obecnie (a może i dominują) ludzie, którzy przeszli z normalnych szkół do szkół w chmurze. Czyli już gdzieś (w szkole) nauczyli się oszukiwania i ściągania, a ich egzamin będzie wyglądał jak ten kangur.
Zaiste, godna reklama szkolnictwa powszechnego - stacjonarnego - jako takiego. Udało się Koledze, nie ma co!
Droga Koleżanko, gdyby Koleżanka: 1. potrafiła czytać, 2. przeczytała mój tekst, 3. ze zrozumieniem, 4. miała ochotę normalnie wymieniać się argumentami, a nie manipulować,
...to świetnie Koleżanka wiedziałaby, że jedynie relacjonuję pogląd @qiza, z którym się nie zgadzam, co jest zaznaczone w jednym zdaniu wcześniej.
Którego z elementów 1-4 zabrakło, to już Koleżanka wie lepiej ode mnie.
Na szybko: 1. HS w USA a ED to jednak z wielu względów coś innego, tak samo zresztą jak ta cała broń palna. Serio, jak ktoś mieszka w Montanie i chce mieć bez problemów strzelbę na misia i nie chce wozić dziecka 300 km w jedną stronę do szkoły, to ja to w pełni rozumiem i absolutnie nie krytykuję. Albo jak się boi, że w szkole będzie strzelanina, czy wojny gangów, w Polsce tego raczej nie ma. 2. Z samych obrazków to widzę, że dzieciaki po HS mają zasadniczo taką samą (statystycznie) osobowość jak po szkole, a znacznie mniej angażują się jako wolontariusze.
No nie, tam jest taki pik, też bardzo interesujący, że jest różnica między dziećmi/nastolatkami, a potem young adults, i w tej grupie zaangażowanie wzrasta, by znacznie przegonić analogiczną grupę po zwykłej edukacji szkolnej.
Co do ED w USA, jasne, tam w sumie wszystko jest troszkę inne ale w którymś badaniu (chyba akurat nie w tym, w jakiejś nudnej statystyce) wychodziło że więcej uczniów na ED jest w dużych miastach. Zaskakująco dosyć.
Którego z elementów 1-4 zabrakło, to już Koleżanka wie lepiej ode mnie.
Zapewne numeru 3, bo odniosłam wrażenie, że Kolega odnosi się do całości wypowiedzi Quiza - i tak wychodziło, jakby to jednak były kolegowe słowa.
"nawet gdyby teoria @qiza była prawdziwa, to przecież w ED są obecnie (a może i dominują) ludzie, którzy przeszli z normalnych szkół do szkół w chmurze. Czyli już gdzieś (w szkole) nauczyli się oszukiwania i ściągania".
"Nawet gdyby" mnie zmyliło, znaczy się. Naprawdę wygląda jakby to Kolega założył że ludzie którzy przeszli z normalnych szkół do chmury nauczyli się (tam) ściągania i oszukiwania.
Jest historia z wynikami kangura matematycznego z czasów pandemii, prawie wszyscy na maksa.
Ja twierdzę, że to pokazuje, że egzaminy zdalne (a takie chcą robić szkoły w chmurze) są bezsensowne. @Qiz twierdził, że w ED mogą być zdalne, bo na tym kangurze ci, co ściągali, to się nieuczciwości nauczyli w szkole, a dzieciaki z ED nie miały się gdzie tego (nieuczciwości) nauczyć. Rousseau twierdził, że ludzie są dobrzy, im mniej ucywilizowani tym lepsi, to społeczeństwo, cywilizacja czyni je złymi.
Ja twierdzę, że takie tezy są błędne, zawsze jest ryzyko nieuczciwego zachowania, natura ludzka jest dobra, ale skażona grzechem pierworodnym, także dzieciaków i dzikusów. "I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym". No i ściąganie
Berek napisal(a): No nie, tam jest taki pik, też bardzo interesujący, że jest różnica między dziećmi/nastolatkami, a potem young adults, i w tej grupie zaangażowanie wzrasta, by znacznie przegonić analogiczną grupę po zwykłej edukacji szkolnej.
To nie jest głos przeciw ED, ale wzięto do porównania dwa niepodobne zbiory i bada się wpływ jednego czynnika. Jak z tego można wyciągnąć jakiekolwiek wnioski?
Ech, był taki film - "Siedmiolatki" bodajże, to było fajne! Dokument. Twórcy wracali, przez wiele lat, do tej samej grupy ludzi, zaczynano ją filmować w wielu niemowlęcym i co siedem lat, cyk! Pokazywano nam, co u nich.
Zasadniczo głównym przesłaniem wydawała się być maksyma "wyżej tyłka nie podskoczysz". W gruncie rzeczy krzepiące.
Więc tak, faktycznie zdanie, że każdy powinien mieć taką samą edukację gdzieś tam padło. No i pytanie, co przez to rozumiemy? Chodziłeś do 8-klasowej podstawówki, potem do 4-letniego liceum. Czy mieliśmy taką samą edukację? Mieliśmy innych nauczycieli, może inne profile w liceum, inne języki itd. Literalnie to samo to nie było, nawet w jednej szkole, jeden miał wymagającego nauczyciela, drugi olewacza, a trzeci nauczyciela, który złamał nogę i zastępstwa z ludźmi od czego innego. W rezultacie jedna klasa była obryta z historii, inna z matmy itd., nawet bez formalnego profilowania. Tak rozumianej tożsamości nie było, nie będzie i to faktycznie jest utopia, pełna zgoda.
Natomiast rozumiane w ten sposób, że każdy musi mieć to samo minimum programowe, którego się powinien nauczyć (przynajmniej: mieć szansę się nauczyć) i być z tego sprawdzonym, to jak najbardziej popieram. No i jest pytanie czy ED to zapewnia. Może zapewniać, ale właśnie w tym celu trzeba zapewnić jakiś sposób sprawdzenia tej wiedzy, którą te dzieciaki nabywają.
W tym zakresie całkowicie nie zgadzam się z @qiz, że to może być w formie zdalnego egzaminu z domu.
Co do minimum programowego to ED jak najbardziej to zapewnia, nie gorzej niż prywatne szkoły, a często lepiej niż publiczne. Ktoś doszedł na lekcjach historii dalej niż do II wojny światowej przed maturą? Ja nie, a z tego co słychać od nauczycieli, to i do pierwszej zdarza się nie zdążyć, a potem się oczywiście nie egzaminuje z tego, czego nie było na lekcjach (nawiasem mówiąc uważam że historia XX wieku i późniejsza powinna być osobnym przedmiotem w szkole).
Co do egzaminu - ja nie mam preferencji. Może być wyjazdowy, pod kontrolą nauczycieli - może nawet lepiej, bo się uczeń otrzaska z egzaminami typu matura, albo egzaminy na studiach, a nie kartkówka ze znanym od dawna nauczycielem i kumplami dookoła.
rozum.von.keikobad napisal(a):Dalszą kwestią jest finansowanie. Jeśli szkoła dostaje od państwa taką samą dotację na ucznia jak inna, to powinna też zapewniać ten sam minimalny poziom usług. Ta dotacja jest m. in. na zapewnienie pomieszczeń, ich ogrzanie, zapewnienie realnej opieki nad dziećmi. Jeśli ktoś oferuje usługę online, to jej koszty są o wiele niższe, jeśli dotacja jest taka sama, to budzi to wątpliwości co do uczciwości takiego systemu.
A jest taka sama? Nie znam szczegółów.
rozum.von.keikobad napisal(a):Otóż i ja, i mam wrażenie @Jorge, uważamy, że katolicyzm musi funkcjonować w świecie, wychodzić do świata, chcieć zmieniać świat po swojemu. Że inaczej to nie ma sensu.
Z ostatnim zdaniem się nie zgadzam - ma sens, nawet jakby go "zamknąć". Ale zgadzam się - funkcjonować w świecie i zmieniać świat jak najbardziej.
rozum.von.keikobad napisal(a):Ty z kolei chyba uważasz, że optymalne jest, na ile to możliwe, odcięcie się, zamknięcie się we własnych, czystych, sterylnych środowiskach.
To już Twoja (nad)interpretacja - nic takiego nie powiedziałem, ani nie miałem na myśli.
rozum.von.keikobad napisal(a):Np. kontakt z obcymi (nie-katolikami) - jak najpóźniej, tak uważasz. A ja uważam - z zachowaniem jakiegoś bezpieczeństwa, jak najwcześniej. Młody człowiek musi mieć od początku świadomość, że są inni ludzie i jak z nimi postępować.
Absolutnie nie chodzi o kontakt. Mój syn i córka, np przez sąsiedztwo, kontakt mieli z z ludźmi z zupełnie innej bajki zanim nauczyli się mówić - na placu zabaw, a potem na podwórku, gdzie wychodzili po pewnym czasie zupełnie sami. Naprawdę uważasz że ja odcinam dzieciom kontakty od ludzi niekoszernych? Nawet gdybym chciał - jak bym to niby miał zrobić?
Tu nie chodzi o brak kontaktu, ale zrozumienie co jest normalne i o presję środowiska. Jak poślesz dziecko do szkoły gdzie prawie wszyscy są zateizowani, na religię chodzi kilku uczniów z trzydziestu, lewacki jad sączy pani od polskiego, biologii, historii, a czasem nawet matematyki - i dziecko ma wrażenie że jest SAMO we wrogim środowisku - to naprawdę zdołają oprzeć się jedynie wybitne jednostki.
Mój syn w klubie piłkarskim ma pełen przekrój - patrząc na fejsowe profile, są i tęczowi, są czarne wiedźmy, są rozwiedzeni, są antyklerykały. Tylko że ma swoją grupę, wie co ważne, gdzie mu dobrze, i dokąd wrócić.
Aby móc zmieniać świat, trzeba się przede wszystkim samemu nie pogubić - to jest fundament.
rozum.von.keikobad napisal(a):Nauczyć w praktyce, a nie tylko w teorii. Jest też inne ryzyko, ja to zaobserwowałem na studiach. Otóż ludzie z małych środowisk, wiejskich, małych miasteczek, z przysłowiowej prowincji, jak przyjeżdżalli do Krakowa, to było łaaał i byli oszołomieni, wstydzili się swojej przynależności i bardzo szybko odchodzili od tradycyjnych wartości. Z kolei często ludzie z Krakowa, na wielki świat wystawieni od małego, nie mieli takiego szoku
To jest coś co nazywamy "młodzi wykształceni z wielkich miast" - szok, czy nie, grają z grubsza na jedną nutę.
rozum.von.keikobad napisal(a):Jest jakieś ryzyko, że młody człowiek trzymany pod kloszem jak zetknie się w którymś momencie z zewnętrznym światem, to coś go tam zachwyci (cokolwiek, jakaś dziewczyna, paczka znajomych albo choćby i poziom rozrywek), to wtedy radykalnie odetnie się od poprzedniego życia.
Żeby ta dyskusja miała sens, musisz przede wszystkim zrozumieć że nie chodzi o trzymanie pod kloszem.
rozum.von.keikobad napisal(a): I wreszcie, ponieważ ja lubię konkrety, to serio chciałbym w końcu się dowiedzieć z przykładów innych niż anegdotyczne, jakie są efekty ED. Trochę ludzi już w takim zakończyło edukację, radzą sobie lepiej niż ich koledzy czy gorzej? Nie wiem czy są takie badania, jak są, to chętnie się zapoznam.
Też nie wiem, przykłady mam ze środowiska znajomych, praktycznie same pozytywne. A sam nigdy nie rozważałem ED - co dalej mi nie przeszkadza uważać że powinna ona istnieć, nie powinno się jej utrudniać, a PiS (któryż to już raz?!) strzela sobie w kolano kompletnie bez powodu.
Jakeśmy gadali o możliwych zmianach w prawie dostępu do broni (postulowałem wyeliminowanie absurdów, które nie zmienią zasadniczo liczby posiadaczy, ale dadzą sygnał środowisku, że rząd jest im przychylny i ze środowiska kilkuset tysięcy ludzi, zapewne parę głosów się znajdzie a co najważniejsze - ZEROWYM kosztem), to głosy były, że to niszowa sprawa, kompletnie bez znaczenia, i szkoda czasu by się tym zajmować.
Otóż ED jest jeszcze bardziej niszowa, a czasu by zrazić do siebie jakąś grupę, oczywiście nie zabrakło.
Rozumiem, ze te "ultrapatriotyczne' środowiska strzeleckie i domowo-edukacyjne pójdą głosować na PO lub co na to samo wyjdzie - zostaną w domu, a partia Tuska ochoczo spełni ich postulaty?
los napisal(a): Monomaniacy są niebezpieczni, każdy psychiatra wam to powie.
Wyobrazam sobie hipotetyczną sytuację: mam pistolet w kalibrze 9 mm, mam jednak usilne pragnienie nabycia kolejnego w innym, większym kalibrze lub z tłumikiem lub w wersji maszynowej.
Prawo jednak mi zabrania, więc obrażam się na moje Państwo...
Ten motyw już był - strasznie dużo Polaków jest gotowych łaskawie zaakceptować Polskę ale tylko pod tym warunkiem, że będzie dokładnie taka, jaką sobie wymyślili.
los napisal(a): Ten motyw już był - strasznie dużo Polaków jest gotowych łaskawie zaakceptować Polskę ale tylko pod tym warunkiem, że będzie dokładnie taka, jaką sobie wymyślili.
Zostało to opisane już 170 lat temu:
FRASZKA (!) What man dost thou dig it for?... Hamlet 1 - Jeśli ma Polska pójść nie drogą mléczną W cało-ludzkości gromnym huraganie, Jeżeli ma być nie demokratyczną, To niech pod carem na wieki zostanie! 2 Jeśli mi Polska ma być anarchiczną, Lub socjalizmu rozwinąć pytanie, To już ja wolę tę panslawistyczną, Co pod Moskalem na wieki zostanie! 3 Tu oba dłońmi uderzą w kolana, Aż się poruszył stół, za stołem ściana, Aż się oberwał z gwoździem krzyż gipsowy I padł, jak śniegu garść... ... Koniec rozmowy. Wersal 1850
Komentarz
Może zacznijmy od tego, znowu twierdzisz, że ktoś na forum chce "zabraniać" ED. Gdzie to przeczytałeś? Jeden użytkownik spytał resztę o opinię i reszta odpowiedziała, jedni , że im się podoba, inni, że im się nie podoba. Serio mam wrażenie, że dyskutujesz raczej z wyobrażeniami o poglądach dyskutantów.
Hołmskulersi nie bardzo mają jak przyswoić sobie "kulturę" ściągania i oszukiwania.
szkoła ma przeprowadzić co roku z każdego przedmiotu egzamin: pisemny i ustny. Czyli w starszych klasach podstawówki jest już całkiem sporo... razy dwa, jeśli liczyć osobno ustny i pisemny.
Niektóre szkoły (Benedykt) przeginają z trudnością. Sądzę, że 95% dzieci szkolnych by po prostu nie zdało części z tych egzaminów.
A takie trochę spędy - egzaminy dla wielu uczniów na raz, na Stadionie Narodowym- robiła właśnie Chmura. No to Czarnek hejtował "edukacja domowa ma być w domu, a nie na stadionie".
Zakładałem, że rodzic pełni rolę nauczyciela. W sytuacji jak na lekcje dla małej grupki dzieci, czy też jednego dziecka, potrzebujemy ściągać różnych nauczycieli to musi się z tego robić dosyć droga sprawa.
W całym wątku zabrakło jakiegoś bardziej szczegółowego opisu, jak to miałoby wyglądać od strony organizacyjnej albo to po prostu przeoczyłem. Kierowałem się swoim wyobrażeniem na podstawie jakichś tam *informacji* które kiedys zasłyszałem etc.
@Tecumseh,
Więc tak, faktycznie zdanie, że każdy powinien mieć taką samą edukację gdzieś tam padło. No i pytanie, co przez to rozumiemy? Chodziłeś do 8-klasowej podstawówki, potem do 4-letniego liceum. Czy mieliśmy taką samą edukację? Mieliśmy innych nauczycieli, może inne profile w liceum, inne języki itd. Literalnie to samo to nie było, nawet w jednej szkole, jeden miał wymagającego nauczyciela, drugi olewacza, a trzeci nauczyciela, który złamał nogę i zastępstwa z ludźmi od czego innego. W rezultacie jedna klasa była obryta z historii, inna z matmy itd., nawet bez formalnego profilowania. Tak rozumianej tożsamości nie było, nie będzie i to faktycznie jest utopia, pełna zgoda.
Natomiast rozumiane w ten sposób, że każdy musi mieć to samo minimum programowe, którego się powinien nauczyć (przynajmniej: mieć szansę się nauczyć) i być z tego sprawdzonym, to jak najbardziej popieram. No i jest pytanie czy ED to zapewnia. Może zapewniać, ale właśnie w tym celu trzeba zapewnić jakiś sposób sprawdzenia tej wiedzy, którą te dzieciaki nabywają.
W tym zakresie całkowicie nie zgadzam się z @qiz, że to może być w formie zdalnego egzaminu z domu. Nawet jeśli dziecko z ED nie spotkało się ze ściąganiem life, to nie jest wolne od skutków grzechu pierworodnego, jest grzeszne jak każdy człowiek i takie ryzyko jest zawsze. Ale więcej powiem, nawet gdyby teoria @qiza była prawdziwa, to przecież w ED są obecnie (a może i dominują) ludzie, którzy przeszli z normalnych szkół do szkół w chmurze. Czyli już gdzieś (w szkole) nauczyli się oszukiwania i ściągania, a ich egzamin będzie wyglądał jak ten kangur.
Dalszą kwestią jest finansowanie. Jeśli szkoła dostaje od państwa taką samą dotację na ucznia jak inna, to powinna też zapewniać ten sam minimalny poziom usług. Ta dotacja jest m. in. na zapewnienie pomieszczeń, ich ogrzanie, zapewnienie realnej opieki nad dziećmi. Jeśli ktoś oferuje usługę online, to jej koszty są o wiele niższe, jeśli dotacja jest taka sama, to budzi to wątpliwości co do uczciwości takiego systemu. To tak jak byś tyle samo płacił grajkom weselnym na żywo i tantiemów za puszczenie płyty.
Natomiast chyba największa różnica między nami co do ED - i tu nawiążę też do tematu obok (ale nawiążę tutaj, bo potem ten będzie łatwiej odkopać) - jest chyba co do wizji relacji katolików ze światem. Otóż i ja, i mam wrażenie @Jorge, uważamy, że katolicyzm musi funkcjonować w świecie, wychodzić do świata, chcieć zmieniać świat po swojemu. Że inaczej to nie ma sensu. Ty z kolei chyba uważasz, że optymalne jest, na ile to możliwe, odcięcie się, zamknięcie się we własnych, czystych, sterylnych środowiskach. Katolicyzm zawsze był misyjny, tworzono wspólnoty, ale też szło się do innych. Jak kraje katolickie kolonizowały, to nawracały tubylców, protestanci ich ignorowali albo wybijali. W Ameryce Łacińskiej masz miliony Indian czy mieszańców-katolików, w USA praktycznie nie masz Indian-protestantów, a i samych Indian jest jak na lekarstwo.
Np. kontakt z obcymi (nie-katolikami) - jak najpóźniej, tak uważasz. A ja uważam - z zachowaniem jakiegoś bezpieczeństwa, jak najwcześniej. Młody człowiek musi mieć od początku świadomość, że są inni ludzie i jak z nimi postępować. Nauczyć w praktyce, a nie tylko w teorii. Jest też inne ryzyko, ja to zaobserwowałem na studiach. Otóż ludzie z małych środowisk, wiejskich, małych miasteczek, z przysłowiowej prowincji, jak przyjeżdżalli do Krakowa, to było łaaał i byli oszołomieni, wstydzili się swojej przynależności i bardzo szybko odchodzili od tradycyjnych wartości. Z kolei często ludzie z Krakowa, na wielki świat wystawieni od małego, nie mieli takiego szoku. Jest jakieś ryzyko, że młody człowiek trzymany pod kloszem jak zetknie się w którymś momencie z zewnętrznym światem, to coś go tam zachwyci (cokolwiek, jakaś dziewczyna, paczka znajomych albo choćby i poziom rozrywek), to wtedy radykalnie odetnie się od poprzedniego życia.
I wreszcie, ponieważ ja lubię konkrety, to serio chciałbym w końcu się dowiedzieć z przykładów innych niż anegdotyczne, jakie są efekty ED. Trochę ludzi już w takim zakończyło edukację, radzą sobie lepiej niż ich koledzy czy gorzej? Nie wiem czy są takie badania, jak są, to chętnie się zapoznam.
Udało się Koledze, nie ma co!
https://nheri.org/wp-content/uploads/2022/03/HSR372-Seiver-Pope-article-only.pdf
1. potrafiła czytać,
2. przeczytała mój tekst,
3. ze zrozumieniem,
4. miała ochotę normalnie wymieniać się argumentami, a nie manipulować,
...to świetnie Koleżanka wiedziałaby, że jedynie relacjonuję pogląd @qiza, z którym się nie zgadzam, co jest zaznaczone w jednym zdaniu wcześniej.
Którego z elementów 1-4 zabrakło, to już Koleżanka wie lepiej ode mnie.
1. HS w USA a ED to jednak z wielu względów coś innego, tak samo zresztą jak ta cała broń palna. Serio, jak ktoś mieszka w Montanie i chce mieć bez problemów strzelbę na misia i nie chce wozić dziecka 300 km w jedną stronę do szkoły, to ja to w pełni rozumiem i absolutnie nie krytykuję. Albo jak się boi, że w szkole będzie strzelanina, czy wojny gangów, w Polsce tego raczej nie ma.
2. Z samych obrazków to widzę, że dzieciaki po HS mają zasadniczo taką samą (statystycznie) osobowość jak po szkole, a znacznie mniej angażują się jako wolontariusze.
Co do ED w USA, jasne, tam w sumie wszystko jest troszkę inne ale w którymś badaniu (chyba akurat nie w tym, w jakiejś nudnej statystyce) wychodziło że więcej uczniów na ED jest w dużych miastach. Zaskakująco dosyć.
"nawet gdyby teoria @qiza była prawdziwa, to przecież w ED są obecnie (a może i dominują) ludzie, którzy przeszli z normalnych szkół do szkół w chmurze. Czyli już gdzieś (w szkole) nauczyli się oszukiwania i ściągania".
"Nawet gdyby" mnie zmyliło, znaczy się. Naprawdę wygląda jakby to Kolega założył że ludzie którzy przeszli z normalnych szkół do chmury nauczyli się (tam) ściągania i oszukiwania.
Ja twierdzę, że to pokazuje, że egzaminy zdalne (a takie chcą robić szkoły w chmurze) są bezsensowne.
@Qiz twierdził, że w ED mogą być zdalne, bo na tym kangurze ci, co ściągali, to się nieuczciwości nauczyli w szkole, a dzieciaki z ED nie miały się gdzie tego (nieuczciwości) nauczyć.
Rousseau twierdził, że ludzie są dobrzy, im mniej ucywilizowani tym lepsi, to społeczeństwo, cywilizacja czyni je złymi.
Ja twierdzę, że takie tezy są błędne, zawsze jest ryzyko nieuczciwego zachowania, natura ludzka jest dobra, ale skażona grzechem pierworodnym, także dzieciaków i dzikusów.
"I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym". No i ściąganie
Zasadniczo głównym przesłaniem wydawała się być maksyma "wyżej tyłka nie podskoczysz". W gruncie rzeczy krzepiące.
Co do egzaminu - ja nie mam preferencji. Może być wyjazdowy, pod kontrolą nauczycieli - może nawet lepiej, bo się uczeń otrzaska z egzaminami typu matura, albo egzaminy na studiach, a nie kartkówka ze znanym od dawna nauczycielem i kumplami dookoła.
A jest taka sama? Nie znam szczegółów.
Z ostatnim zdaniem się nie zgadzam - ma sens, nawet jakby go "zamknąć". Ale zgadzam się - funkcjonować w świecie i zmieniać świat jak najbardziej. To już Twoja (nad)interpretacja - nic takiego nie powiedziałem, ani nie miałem na myśli.
Absolutnie nie chodzi o kontakt. Mój syn i córka, np przez sąsiedztwo, kontakt mieli z z ludźmi z zupełnie innej bajki zanim nauczyli się mówić - na placu zabaw, a potem na podwórku, gdzie wychodzili po pewnym czasie zupełnie sami.
Naprawdę uważasz że ja odcinam dzieciom kontakty od ludzi niekoszernych? Nawet gdybym chciał - jak bym to niby miał zrobić?
Tu nie chodzi o brak kontaktu, ale zrozumienie co jest normalne i o presję środowiska. Jak poślesz dziecko do szkoły gdzie prawie wszyscy są zateizowani, na religię chodzi kilku uczniów z trzydziestu, lewacki jad sączy pani od polskiego, biologii, historii, a czasem nawet matematyki - i dziecko ma wrażenie że jest SAMO we wrogim środowisku - to naprawdę zdołają oprzeć się jedynie wybitne jednostki.
Mój syn w klubie piłkarskim ma pełen przekrój - patrząc na fejsowe profile, są i tęczowi, są czarne wiedźmy, są rozwiedzeni, są antyklerykały. Tylko że ma swoją grupę, wie co ważne, gdzie mu dobrze, i dokąd wrócić.
Aby móc zmieniać świat, trzeba się przede wszystkim samemu nie pogubić - to jest fundament. To jest coś co nazywamy "młodzi wykształceni z wielkich miast" - szok, czy nie, grają z grubsza na jedną nutę.
Żeby ta dyskusja miała sens, musisz przede wszystkim zrozumieć że nie chodzi o trzymanie pod kloszem. Też nie wiem, przykłady mam ze środowiska znajomych, praktycznie same pozytywne. A sam nigdy nie rozważałem ED - co dalej mi nie przeszkadza uważać że powinna ona istnieć, nie powinno się jej utrudniać, a PiS (któryż to już raz?!) strzela sobie w kolano kompletnie bez powodu.
Jakeśmy gadali o możliwych zmianach w prawie dostępu do broni (postulowałem wyeliminowanie absurdów, które nie zmienią zasadniczo liczby posiadaczy, ale dadzą sygnał środowisku, że rząd jest im przychylny i ze środowiska kilkuset tysięcy ludzi, zapewne parę głosów się znajdzie a co najważniejsze - ZEROWYM kosztem), to głosy były, że to niszowa sprawa, kompletnie bez znaczenia, i szkoda czasu by się tym zajmować.
Otóż ED jest jeszcze bardziej niszowa, a czasu by zrazić do siebie jakąś grupę, oczywiście nie zabrakło.
Prawo jednak mi zabrania, więc obrażam się na moje Państwo...
FRASZKA (!)
What man dost thou dig it for?...
Hamlet
1
- Jeśli ma Polska pójść nie drogą mléczną
W cało-ludzkości gromnym huraganie,
Jeżeli ma być nie demokratyczną,
To niech pod carem na wieki zostanie!
2
Jeśli mi Polska ma być anarchiczną,
Lub socjalizmu rozwinąć pytanie,
To już ja wolę tę panslawistyczną,
Co pod Moskalem na wieki zostanie!
3
Tu oba dłońmi uderzą w kolana,
Aż się poruszył stół, za stołem ściana,
Aż się oberwał z gwoździem krzyż gipsowy
I padł, jak śniegu garść...
... Koniec rozmowy.
Wersal 1850
Autor to oczywiście Cyprian Kamil Norwid.