rozum.von.keikobad napisal(a): @peterman, tam jest porównania dla "całego rynku", czyli właśnie innych telewizji. Wychodzi, że TVN ma widownię lepiej wykształconą, bogatszą, bardziej wielkomiejską i dużo starszą niż przeciętna.
To 'bogatsze' jest bardzo specyficzne, bo to dochód w przeliczeniu na domownika, czyli mój znajomy z 3 dzieci i żoną na wychowawczym, zarabiający powyżej 20 tyś ma przeliczeniowo mniejszy dochód niż samotny junior z jego działu z pensją 6 tyś. Już kiedyś zwróciłem na to uwagę, mocno aprecjuje samotnych z przeciętnymi dochodami, jednocześnie deprecjuje wielodzietnych. Uczciwie by było używać dochodów gospodarstwa domowego, jako miernika siły nabywczej.
Dopóki podajemy, o co chodzi to nie ma nic nieuczciwego. Jest pytanie, co nam bardziej potrzebne. Otóż odbiorcom takich badań bardziej potrzebne jest to, ile ktoś może wydać na fanaberie, nam pewnie więcej powiedziałby dochód najlepiej zarabiającego członka rodziny. Ale to nie my jesteśmy głównym odbiorcą tych badań, a reklamodawcy.
Berek napisal(a): To niezupełnie o to chodzi (jeśli Los ma inne zdanie, to mnie poprawi) - osobiście uważam że to po prostu kwestia pewnej higieny życia. Dla nas, nie dla nich!
Oni tak przywykli do tego wylewania żółci i jadu, ile tylko zechcą, w miejscach publicznych, że zioną tą swoją miłością przy każdej okazji. Ale głównie dlatego, że przyzwyczailiśmy ich, że nie spotkają się z żadnym odporem, żadną krytyką, ba, z żadnym niewygodnym pytaniem.
To dodatkowo ich utwierdza w przekonaniu, że absolutnie wszyscy myślą i czują tak jak oni, zaś mityczni "wyborcy PiSu" czy tam szerzej "prawicowcy" to jakieś włochate Morloki żyjące pod ziemią i mające trzecie oko na czole. Dlatego się w ogóle nie pilnują. Nie mają hamulców, nie czują ich, bo nikt im wędzidła nie nałożył, nigdy. Co więcej, to poczucie że "można wszystko" się nasila. Dlatego taktyka "a ja tam nic nie mówię, a swoje myślę" jest moim zdaniem błędna.
Etam. Przerabiałem. Szkoda czasu i jednak nerwów, bo co jakiś czas ciśnienie się podnosi. Nie zniechęcam, bo dobrze mechanizm opisałaś, ale niekoniecznie uważam wchodzenie w interakcje za celowe. To jest kwestia skali. Żeby ukrócić te zuchwałe kurwy trzeba wzbudzić w nich świadomość, że za każdym rogiem czai się pisrior i dojedzie je, kiedy będzie trzeba. A tak nie jest i nie będzie, od czasu do czasu trafią na kogoś komu się chce, ma odwagę żyłka pęknie. Tego się nie da zrobić masowo.
Żeby była jasność, próbowałem, opisywałem tu swoje boje. Na obecną chwilę machnąłem na to ręką. A wrzucam tutaj czasami opisy sytuacji, żebyśmy wiedzieli z kim mamy do czynienia i co w ich głowach siedzi.
Nie mam już uczuć. Do nich. Nie ma nienawiści, nie ma pretensji, zero emocji. Nawet chyba przestaję ich zauważać. Ot czasami coś mnie ruszy troszkę, bardziej jako ciekawostkę. Ale, jak pisałem w wątku obok, nie zapomnę pewnych zdarzeń i generalnie nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.
No ale kto ich "dojedzie" i w jaki sposób? Czy kiedykolwiek ktoś z naszych kogoś z nich "dojechał" by dać choć odstraszsjący przykład?
Patrząc biblijnie: W Piśmie Świętym są wymieniane kategorie złych ludzi, z którymi wierzący nie powinni się mieszać w sensie nawiązywania bliższych relacji, rozmaici Amalekici, Filistyni itp
Oni tj. na przykład ci od Czarnych Marszów sa ich współczesnym odpowiednikiem - nawet tego samego Baala (ofiary z dzieci) wyznają.
O.K., to wszystko jest dość dobra ilustracja naszego problemu - tj. naszej strony. Jorgego rozumiem - mnie też często opadają ręce - ale może właśnie dlatego "ojej, nikt ich nie dojedzie" bo my z góry zakładamy, że nie warto, że to kropla w morzu, że w sumie po co się denerwować i tak dalej.
I właśnie dlatego oni czują się bezkarni, i dlatego w ogóle nie dociera do nich że ich wieczne ulewanie jadu w każdych okolicznościach - w kiosku, na ulicy, w sytuacjach zawodowych i prywatnych - jest czymś złym, niewłaściwym.
Nawet jakby to nie miało do nich dotrzeć na bazie pewnego kodu kulturowego - bo pewnie część go nie ma, po prostu - to może pomyślmy o tym jak o, przepraszam z góry za porównanie, dawaniu w pysk fornalowi. Bo jak fornal od czasu do czasu w pysk nie dostanie, to mu się wszystko pomyli, gdzie góra, a gdzie dół, i co mu wolno, a czego nie. A kto by chciał mieć do czynienia z rozzuchwalonym fornalem?
Niestety, to oznacza pracę u podstaw, Gdybyśmy wszyscy się stawiali w takich sytuacjach, to naprawdę klimat by się trochę zmienił. A tak, to przy okazji wyborów oni się naprawdę dziwują kto głosował na prawą stronę (umownie, bo PIS jednak chyba tak bardzo na prawo nie jest ) bo przecież "oni nikogo takiego nie znają ani w ich otoczeniu nikogo takiego nie ma".
Pewnie że nie ma. Bo albo patrzymy na swoje buciki, zmartwieni, ale się nie odzywamy bo może być nieprzyjemnie, albo robimy za arystokratów wędrujących na wieżę z kieliszeczkiem dobrego wina w ręce, ę ą, niechże ten motłoch na dole się gryzie a myśmy ponad to.
Tylko ten motłoch w pewnym momencie po tych arystokratów przyszedł, nieśmiało przypomnę.
A mnie to sprawia frajdę. Uwielbiam powolne, sadystyczne znęcanie się nad lemingami. Jest to niestety radość ludożercy czyli jednorazowa, bo po jednej sesji leming będzie przede mną uciekać, z jadącej windy wyskoczy, jeśli nie da się inaczej.
A propos "w ich otoczeniu nikogo takiego nie ma" ;-)
Miałem "znajomych" na fb, z dawnych lat, z którymi jak się okazuje dziś, dzieli mnie niemal wszystko. Niektórzy z nich, gdy się zorientowali w tym stanie rzeczy, natychmiast skreślili mnie z "listy znajomych". Tak więc mówią prawdę, oni bardzo się starają aby ich otoczenie było naprawdę sterylne, bez cienia "pisowskiej zarazy" i "ciemnogrodzkiego zabobonu". Gdy coś u nich napiszę, "milczą nienawistnie", tzn. zero reakcji. Być może mnie zbanowali aby w ogóle nie widzieć co piszę.
Natomiast w kręgu znajomych z pracy, wszystkie takie osoby (nie ma ich zbyt wiele po prawdzie, więc nie czują się zbyt pewnie) wiedzą, z kim mają do czynienia i jakoś muszą z tym żyć.
Oczywiście że powinno się atakować grupą. Jak się jest jeden na dwudziestu i do tego dochodzą zależności służbowe, to jest to z grubsza bez sensu.
Ale już rozmowa z jednostkami, na dodatek takimi co rokują szanse na myślenie, ma sens. Sam tak przekonałem parę osób, i to w korpo. Nawiasem mówiąc lemingi mają tak samo - jak nie są w liczebnej przewadze, to chowają się do mysiej dziury. Albo nawet jeden na jednego, jak widzą ile nie wiedzą. Oczywiście są też mechanizmy obronne w postaci zmiany tematu na kompletnie inny - ale to już sygnalizacja porażki.
IMHO w internetowych wojnach w komentarzach przyszłość należy do botów napędzanych tzw. AI, bo niezdecydowanych i słabo orientujących się (a o nich toczy się walka) nic tak nie przekonujące jak ilość stronników danej opcji, a tą najłatwiej nabić fejkowymi userami i kontami.
Zdanie powtórzone przez tysiąc botów staje się prawdą.
los napisal(a): Ale tresura ma sens. Co więcej - każdy z nich samym sobą znakomicie pokazuje, jak wspaniałe efekty daje tresura. Ale my tego nie robimy, bo nie można czegoś takiego ludziom robić. Na wojnie byśmy nie strzelali, bo jak się strzela, to można kogoś zranić a nawet zabić, a tego też nie można.
Ale tresura jest trudna. Na pozimie państwowym wymaga dlugofalowego planowania, zasobów, zbudowania instytucji, koordynacji.
Jak kto nie umie włożyć buta, niech chodzi boso. Ale niech nie narzeka, że rani się w stopy, jest mu zimno a ludzie patrzą na niego jak na idiotę.
Jeśli tak jest jak piszesz, bo tamci powinni mieć władzę. Ja mam takie trochę niczańsko-darwinowskie poglądy, uważam, że byt wyższy powinien panować nad niższym. A wyższość-niższość oceniam nie według jakiejś trudnej do zmierzenia pobożności tylko według miar tego świata.
Szkoła Podstawowa, pierwsza klasa Syna3. Rozmowa na grupie rodziców nt mikołajek, wyszedł też temat Wigilii w klasie. Wszystko fajnie aż nagle jeden z rodziców (przejrzałem profil - wściekły antykatolik i anty PiS w stylu 8* - ciężko powiedzieć co przeważa) zaczął swoje pierdolety o państwie świeckim i jak to będzie z jego dzieckiem które na Religię nie uczęszcza.
Finał jest taki że rodzice którzy na co dzień są "letnimi katolikami" lub są "wierzący niepraktykujący" zaczęli go po prostu napierdalać że co on sobie wyobraża, jakim prawem będzie narzucał większości swoją wolę, jest nietolerancyjny i w ogóle to niech spierdala.
Z Grupy na Messengeru się nie wycofał ale w temacie podwinął ogon. Zobaczymy jak się sprawa rozwinie. Powiem że chciałbym żeby zaczął dymić dalej bo się szykuje ostra jazda. Zbulwersował towarzystwo. Może zechce temat poruszyć u Dyrekcji szkoły? Byłoby miło żeby ludność tubylcza klasy mojego syna trochę utemperowała dziada. Będę wiernie sekundował i podpuszczał.
Najlepsze, że najbardziej wściekli / najbardziej 'anty' bynajmniej nie zachowują się jak zwykli agnostycy czy tam ateiści, tylko jak jednostki najdosłowniej opętane. Aż zastanawiam się, czy ich skóra w zetknięciu z wodą święconą nie zaczęłaby dymić.
Kurczę, pomnę z młodych lat takie różne wycieczki klasowe i koleżanki z domów ateistycznych, drepczące z nami podczas zwiedzania kościołów. Nie marudziły z powodu znalezienia się w sakralnej przestrzeni, a nawet czyniły interesujące próby naśladowania obyczajów tubylców - co najbardziej przypominało naukę żegnania się krzyżem w wykonaniu Roberta DeNiro w "We're not Angels" - ale liczy się zapał i intencja!
Także moi koledzy muzułmanie nie mieli specjalnie problemów z naszymi obyczajami religijnymi tudzież miejscami sacrum.
DeSantis go posunął, zlikwidował zwolnienia z podatków i skończyło się eldorado. Ale żeby nie było za różowo to wraca Bob Iger też menda, właścwie to on wyznaczył Chapeka na następce.
Komentarz
Należy pozbawiać ich komfortu. Szydzić, rechotać z ich tekstów a nawet i zrobić awanturę. Idzie tylko o to, by się poczuli nieprzyjemnie.
Berek OK.
https://www.salon24.pl/newsroom/1264261,zwolnic-za-wszelka-cene-agora-przeprowadzi-masowe-zwolnienia-takze-w-zaleznej-spolce
Zwolnienia.
Żeby była jasność, próbowałem, opisywałem tu swoje boje. Na obecną chwilę machnąłem na to ręką. A wrzucam tutaj czasami opisy sytuacji, żebyśmy wiedzieli z kim mamy do czynienia i co w ich głowach siedzi.
Nie mam już uczuć. Do nich. Nie ma nienawiści, nie ma pretensji, zero emocji. Nawet chyba przestaję ich zauważać. Ot czasami coś mnie ruszy troszkę, bardziej jako ciekawostkę. Ale, jak pisałem w wątku obok, nie zapomnę pewnych zdarzeń i generalnie nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.
Patrząc biblijnie: W Piśmie Świętym są wymieniane kategorie złych ludzi, z którymi wierzący nie powinni się mieszać w sensie nawiązywania bliższych relacji, rozmaici Amalekici, Filistyni itp
Oni tj. na przykład ci od Czarnych Marszów sa ich współczesnym odpowiednikiem - nawet tego samego Baala (ofiary z dzieci) wyznają.
I właśnie dlatego oni czują się bezkarni, i dlatego w ogóle nie dociera do nich że ich wieczne ulewanie jadu w każdych okolicznościach - w kiosku, na ulicy, w sytuacjach zawodowych i prywatnych - jest czymś złym, niewłaściwym.
Nawet jakby to nie miało do nich dotrzeć na bazie pewnego kodu kulturowego - bo pewnie część go nie ma, po prostu - to może pomyślmy o tym jak o, przepraszam z góry za porównanie, dawaniu w pysk fornalowi. Bo jak fornal od czasu do czasu w pysk nie dostanie, to mu się wszystko pomyli, gdzie góra, a gdzie dół, i co mu wolno, a czego nie.
A kto by chciał mieć do czynienia z rozzuchwalonym fornalem?
Niestety, to oznacza pracę u podstaw, Gdybyśmy wszyscy się stawiali w takich sytuacjach, to naprawdę klimat by się trochę zmienił. A tak, to przy okazji wyborów oni się naprawdę dziwują kto głosował na prawą stronę (umownie, bo PIS jednak chyba tak bardzo na prawo nie jest ) bo przecież "oni nikogo takiego nie znają ani w ich otoczeniu nikogo takiego nie ma".
Pewnie że nie ma. Bo albo patrzymy na swoje buciki, zmartwieni, ale się nie odzywamy bo może być nieprzyjemnie, albo robimy za arystokratów wędrujących na wieżę z kieliszeczkiem dobrego wina w ręce, ę ą, niechże ten motłoch na dole się gryzie a myśmy ponad to.
Tylko ten motłoch w pewnym momencie po tych arystokratów przyszedł, nieśmiało przypomnę.
Miałem "znajomych" na fb, z dawnych lat, z którymi jak się okazuje dziś, dzieli mnie niemal wszystko. Niektórzy z nich, gdy się zorientowali w tym stanie rzeczy, natychmiast skreślili mnie z "listy znajomych". Tak więc mówią prawdę, oni bardzo się starają aby ich otoczenie było naprawdę sterylne, bez cienia "pisowskiej zarazy" i "ciemnogrodzkiego zabobonu".
Gdy coś u nich napiszę, "milczą nienawistnie", tzn. zero reakcji. Być może mnie zbanowali aby w ogóle nie widzieć co piszę.
Natomiast w kręgu znajomych z pracy, wszystkie takie osoby (nie ma ich zbyt wiele po prawdzie, więc nie czują się zbyt pewnie) wiedzą, z kim mają do czynienia i jakoś muszą z tym żyć.
https://fow.pl/forum/viewtopic.php?f=16&t=9328&p=197614#p197614
https://defence24.pl/polityka-obronna/czarne-scenariusze-dla-polskich-zbrojen-francuski-bank-prognozuje?fbclid=IwAR31nxG4D-kIT9b_s7_QEHGTvRJCyp2i2pHHVilkn49GoYKyCH-KCMdxIMs
Ale już rozmowa z jednostkami, na dodatek takimi co rokują szanse na myślenie, ma sens. Sam tak przekonałem parę osób, i to w korpo.
Nawiasem mówiąc lemingi mają tak samo - jak nie są w liczebnej przewadze, to chowają się do mysiej dziury. Albo nawet jeden na jednego, jak widzą ile nie wiedzą.
Oczywiście są też mechanizmy obronne w postaci zmiany tematu na kompletnie inny - ale to już sygnalizacja porażki.
Zdanie powtórzone przez tysiąc botów staje się prawdą.
Jeśli tak jest jak piszesz, bo tamci powinni mieć władzę. Ja mam takie trochę niczańsko-darwinowskie poglądy, uważam, że byt wyższy powinien panować nad niższym. A wyższość-niższość oceniam nie według jakiejś trudnej do zmierzenia pobożności tylko według miar tego świata.
Szkoła Podstawowa, pierwsza klasa Syna3. Rozmowa na grupie rodziców nt mikołajek, wyszedł też temat Wigilii w klasie. Wszystko fajnie aż nagle jeden z rodziców (przejrzałem profil - wściekły antykatolik i anty PiS w stylu 8* - ciężko powiedzieć co przeważa) zaczął swoje pierdolety o państwie świeckim i jak to będzie z jego dzieckiem które na Religię nie uczęszcza.
Finał jest taki że rodzice którzy na co dzień są "letnimi katolikami" lub są "wierzący niepraktykujący" zaczęli go po prostu napierdalać że co on sobie wyobraża, jakim prawem będzie narzucał większości swoją wolę, jest nietolerancyjny i w ogóle to niech spierdala.
Tak że jest nadzieja.
Zobaczymy jak się sprawa rozwinie.
Powiem że chciałbym żeby zaczął dymić dalej bo się szykuje ostra jazda. Zbulwersował towarzystwo.
Może zechce temat poruszyć u Dyrekcji szkoły?
Byłoby miło żeby ludność tubylcza klasy mojego syna trochę utemperowała dziada.
Będę wiernie sekundował i podpuszczał.
Najlepsze, że najbardziej wściekli / najbardziej 'anty' bynajmniej nie zachowują się jak zwykli agnostycy czy tam ateiści, tylko jak jednostki najdosłowniej opętane. Aż zastanawiam się, czy ich skóra w zetknięciu z wodą święconą nie zaczęłaby dymić.
Kurczę, pomnę z młodych lat takie różne wycieczki klasowe i koleżanki z domów ateistycznych, drepczące z nami podczas zwiedzania kościołów. Nie marudziły z powodu znalezienia się w sakralnej przestrzeni, a nawet czyniły interesujące próby naśladowania obyczajów tubylców - co najbardziej przypominało naukę żegnania się krzyżem w wykonaniu Roberta DeNiro w "We're not Angels" - ale liczy się zapał i intencja!
Także moi koledzy muzułmanie nie mieli specjalnie problemów z naszymi obyczajami religijnymi tudzież miejscami sacrum.
A oni - najwyraźniej mają.
Co to się porobiło...
(Serio pytam.)
Albo AI to statystyka x algorytm?