Skip to content

Alkohol twój wróg!

1568101114

Komentarz

  • @trep powiedział(a):
    Uczyłem się (określenie trochę na wyrost) angielskiego z podręcznika L. G. Alexander i tam była taka czytanka o jaraniu:

    Po przeczytaniu artykułu o szkodliwości palenia tak się zdenerwowałem że musiałem sobie zapalić.

    Tak i tu: chyba z tego wszystkiego się dzisiaj napiję.

    Etam, nikt tu się niczym przejął. Co jest w sumie zrozumiałe, zachowania wobec alkoholu są zawsze powtarzalne.

    Niech każdy robi co uważa za stosowne, co miało być powiedziane - zostało.

  • edytowano 25 May

    Kropla drąży skałę, Duch wieje kędy chce, dobrze jest po prostu wiedzieć że jest wybór i jaki o dokładnie jest. Mnie o tych wszystkich negatywach alkoholu mówił kolega z podstawówki, 5 lat temu, przyjąłem do wiadomości, ale żeby wdrażać musiało się ułożyć w głowie.

  • Kto jeszcze nie jest przekonany, że etanol szkodzi zdrowiu, niechże kliknie vide infra.

    https://img-9gag-fun.9cache.com/photo/aE0G9ZG_460svvp9.webm

  • @JORGE powiedział(a):
    . Popadają w choroby po tęgim chlaniu weekendowym, albo 2 dniach imprezowania delikatniejszego.

    To prawda, alkohol osłabia zdrowie i odporność. Miałem podobnie, jakaś imprezka firmowa albo kilka piwek ze znajomymi i nazajutrz duże prawdopodobieństwo infekcji. Co ciekawe, podobnie miałem po bieganiu, po kilku kilometrach duże prawdopodobieństwo że złapię coś. W sumie logiczne, sport i alkohol osłabiają.

    Teraz już tak nie mam od kilku lat, po wycięciu (ponownym) migdałków w których siedziała infekcja i tylko czychała na osłabienie. Pije, biegam i nic się nie dzieje, co najwyżej boli głowa albo zakwasy :D.

  • Skoro wątek o ankoholu, a bohater, Nick Rekieta, to rozwodniony Polonus w trzecim pokoleniu - przedstawiam chyba najsłynniejszy YouTubowy upadek ostatnich dni. Alarmujące materiały na jego temat pojawiały się od miesięcy, na początku minionego tygodnia nimi wysypało, aż wreszcie przedwczoraj "Nos" trafił razem z żoną i mieszkającą z nimi kochanką do aresztu z narkotykowymi zarzutami. Podobno już odszczekuje się prześladowcom z pańskiego dworu na Locals, co oznacza że nic nie zrozumiał i upadek rodziny będzie kontynuowany.

    Tylko ich pięciorga dzieci szkoda...




    https://www.youtube.com/live/nG1yuiHSu2c?si=HA3QdjtVhNHKUPRP

  • Żona i mieszkająca z nimi kochanka? co mogło pójść źle....

  • @kulawy_greg powiedział(a):
    Żona i mieszkająca z nimi kochanka? co mogło pójść źle....

    Kochanka właśnie rozwodzi się z mężem, więc wszystko gra.

  • @Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
    OCB ŻTP?

    Ot taki youTubowy "kącik degenerata", można się rozejść.

  • edytowano 26 May

    @peterman powiedział(a):

    @kulawy_greg powiedział(a):
    Żona i mieszkająca z nimi kochanka? co mogło pójść źle....

    Kochanka właśnie rozwodzi się z mężem, więc wszystko gra.

    Nie ferujmy zbyt pospiesznych ocen, gdyż hipotetycznie może kazać się iż tzw. żona wcale nią nie jest, ponieważ małżeństwo jest nieważne od początku, a obecna tzw. kochanka dla odmiany wejdzie z wyżej pomienionym jutuberem w stan małżeński..

    Historia, również nasza krajowa, zna takie przypadki.

  • Czyja ta kochanka?

  • @MarianoX powiedział(a):

    @peterman powiedział(a):

    @kulawy_greg powiedział(a):
    Żona i mieszkająca z nimi kochanka? co mogło pójść źle....

    Kochanka właśnie rozwodzi się z mężem, więc wszystko gra.

    Nie ferujmy zbyt pospiesznych ocen, gdyż hipotetycznie może kazać się iż tzw. żona wcale nią nie jest, ponieważ małżeństwo jest nieważne od początku, a obecna tzw. kochanka dla odmiany wejdzie z wyżej pomienionym jutuberem w stan małżeński..

    Historia, również nasza krajowa, zna takie przypadki.

    Najśmieszniejsze jest, że sam Rekieta zbudował swoją karierę nie tylko na relacjonowaniu procesów Wisconsin vs Kyle Rittenhouse i Depp vs Heard - ale i na bezlitosnej szyderze z takich właśnie degeneratów i hipokrytów.

  • Nie od parady jest więc porzekadło „Nie ciesz się dziadku z cudzego upadku."

  • A mnie nostalgia dopadła

    Czysta wódka,
    cały stół w ogórkach,
    browar i gorzka żołądkowa.
    Ja zostaję tu do jutra.
    To tradycja narodowa
    jak pieprzony karp i kutia.
    Smirnof, Bols i Lodowa
    w naszej krwi jak kuroniowska zupa w nim.
    W naszych starych, w których ten ustrój żył.
    I wolnośc naszych twarzy, kiedy ten ustrój gnił.
    Wolność młodych twarzy nie zdających sobie sprawy,
    Co mimo wszystko ten ustrój w nich zostawił.
    Ustrój znikł, lecz zostawił ślad w dzielnicach Warszawy.
    W tych nawykach, które siedzą w nas jak szósty zmysł.
    Czaisz? Żaden z mych ziomów nie ustawia się na szachy.
    Wiesz, ta sama tradycja - trochę inne czasy.
    Nic prócz demokracji, nic nowego, nic.
    Co bym robił, gdyby nie ta wolność słowa dziś?
    Mógłbym palić i pić, mógłbym tak ja wszyscy tutaj.
    Pijesz browar, wódkę, inne etykiety, w lepszych ciuchach my.
    W lepszych butach. Może trochę inne cele
    to pierwsze wolne pokolenie, skażone PRL-em.

    Ref:
    To siedzi w nas jak szósty zmysł.
    Nic z tym nie zrobisz.
    Wiesz, musiałbyś się chyba gdzie indziej urodzić.
    To jest jak szósty zmysł.
    Masz go we krwi, masz go na codzień.
    To jest ten szósty zmysł, który masz w sobie.2X

    W tym kraju pijesz, gdy się cieszysz.
    Pijesz, gdy jesteś smutny.
    Ludzie zmienili miłośc do życia w miłość do wódki.
    Zmienili tylko kiedy? Historia nie pamięta.
    Szczęście na nieszczęściach, majątki na przekrętach.
    Im większy interes tym większa butelka.
    I tak wielu z nas zniewala wolność, którą mamy w rękach.
    Wolność? Nowobogackim z nią jest lepiej.
    Nie zmienili nic tylko Żytnią na Belweder
    I Królewskie na Heineken, bo są wreszcie w sklepie.
    Wreszcie. Choć wcale nie pamiętam, że nie było wcześniej.
    Choć wcale nie pamiętam, lubię melanż-opór.
    Dostałem tą inklinację w prezencie od przodków.
    Dostałem ją jako sposób spędzania czasu.
    Pezet-Noon: codzienne realia z życia Polaków.

    Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,pezet,szosty_zmysl.html

  • Ta piosenka właśnie kończy 20 lat.

  • @JORGE

    nie bierz w sumie do siebie, bo się nie znamy osobiście, więc nie wiem, co piłeś i ile. I kiedy, bo o tym "kiedy" będzie post.

    Natomiast w szerszym kontekście tego, co jeszcze szkodzi. Napisałeś, że nie lubisz alko, ale imprezy tak. Otóż huczne imprezy też szkodzą, nawet jak nie pijesz albo pijesz mało. Nie musisz się wcale upić, huczna impreza to zazwyczaj zarwana noc, w konsekwencji totalnie rozwalony rytm spania na kilka dni. Ale to przykład, bo przechodząc do meritum, większość pozytywnych objawów "powrotu sił witalnych" jaki opisujecie po odstawieniu alkoholu ja odczuwałem jak ... wracałem z nieregularnego trybu życia w regularny. Ten "nieregularny" wcale nie musiał być zresztą spowodowany jakimś piciem czy imprezowym zarywaniem nocy. Wystarczy, że jednego dnia masz zajęcia na 7.50, innego na 11.40, a kończy o 20.00. Jednego dnia masz jeden wykład i WF, w inny dzień cztery ćwiczenia z odpytywaniem. Tak wyglądają przecież przeciętny rozkład zajęć na polskich uniwerkach prawda? No i nie sprawdzamy wiedzy studentów regularnie, tylko raz na semestr ze wszystkiego, egzaminy też o dziwnych porach.
    Wakacje w domku letniskowym, gdzie możesz codziennie iść spać przed 23 i wstać o 7, dodatkowo masz umiarkowany wysiłek fizyczny, ot praca w ogródku czy kilka kilometrów spaceru po lesie (nadmierny też szkodzi) i już człowiek czuł się o niebo lepiej. Ale nawet tego nie trzeba, już wystarczyły codzienne praktyki, ale o stałych porach.
    Regularne wysypianie się, wstawanie o w miarę stałych porach, to też element zdrowego trybu życia.
    Że wtręt nie na temat? Wracamy do początku, jednak na temat, bo z alkoholem idzie też to często w parze.

  • @rozum.von.keikobad powiedział(a):
    @JORGE

    nie bierz w sumie do siebie, bo się nie znamy osobiście, więc nie wiem, co piłeś i ile. I kiedy, bo o tym "kiedy" będzie post.

    Natomiast w szerszym kontekście tego, co jeszcze szkodzi. Napisałeś, że nie lubisz alko, ale imprezy tak. Otóż huczne imprezy też szkodzą, nawet jak nie pijesz albo pijesz mało. Nie musisz się wcale upić, huczna impreza to zazwyczaj zarwana noc, w konsekwencji totalnie rozwalony rytm spania na kilka dni. Ale to przykład, bo przechodząc do meritum, większość pozytywnych objawów "powrotu sił witalnych" jaki opisujecie po odstawieniu alkoholu ja odczuwałem jak ... wracałem z nieregularnego trybu życia w regularny. Ten "nieregularny" wcale nie musiał być zresztą spowodowany jakimś piciem czy imprezowym zarywaniem nocy. Wystarczy, że jednego dnia masz zajęcia na 7.50, innego na 11.40, a kończy o 20.00. Jednego dnia masz jeden wykład i WF, w inny dzień cztery ćwiczenia z odpytywaniem. Tak wyglądają przecież przeciętny rozkład zajęć na polskich uniwerkach prawda? No i nie sprawdzamy wiedzy studentów regularnie, tylko raz na semestr ze wszystkiego, egzaminy też o dziwnych porach.
    Wakacje w domku letniskowym, gdzie możesz codziennie iść spać przed 23 i wstać o 7, dodatkowo masz umiarkowany wysiłek fizyczny, ot praca w ogródku czy kilka kilometrów spaceru po lesie (nadmierny też szkodzi) i już człowiek czuł się o niebo lepiej. Ale nawet tego nie trzeba, już wystarczyły codzienne praktyki, ale o stałych porach.
    Regularne wysypianie się, wstawanie o w miarę stałych porach, to też element zdrowego trybu życia.
    Że wtręt nie na temat? Wracamy do początku, jednak na temat, bo z alkoholem idzie też to często w parze.

    Pierwsze lekcje w szkole powinny się zaczynać najwcześniej o 09.00 rano, a nie o 08.00. Dzieciaki o 08.00 rano jeszcze są w trybie sennym, nauczyciele zresztą też

  • Rozum jak się ma 25-lat to alkohol nie męczy bardziej niż brak snu, noce też się łatwo zawala, z czasem tolerancja i na jedno i na drugie spada, po 35 roku życia alkohol staje się już gigantycznym obciążeniem dla organizmu. Zwłaszcza że przeważnie imprezuje się w weekend, zamiast odespać i zregenerować się - pogarszamy swój stan. Ogólnie masz rację że kiepski sen jest niedoceniany, pisałem kiedyś że niedospanie wiąże się nawet z cukrzycą i zawałami.

  • edytowano 26 May

    @Eden co Ty gadasz.

    ja budząc się o 5:30 leżę sobie i o 6 wstaję, o 7 wychodzę z domu. Dojazd do pracy mam godzinę ( puszczam sobie różaniec z telefonu i zmawiam jak jadę, więc czas nie jest marnowany ). O 8:00 jestem w pracy piję kawę i jestem na pełnych obrotach.

    Spać chodzę o 22-23. Zasypiam natychmiast snem kamiennym.

    Wyjątkiem jest niedziela kiedy pozwalam sobie na miłe leniuchowanie do 8-9.

    Uczenie ludzi systemu 9-17 to jest promocja patologicznych postaw.

  • @posix powiedział(a):
    @Eden co Ty gadasz.

    ja budząc się o 5:30 leżę sobie i o 6 wstaję, o 7 wychodzę z domu. Dojazd do pracy mam godzinę ( puszczam sobie różaniec z telefonu i zmawiam jak jadę, więc czas nie jest marnowany ). O 8:00 jestem w pracy piję kawę i jestem na pełnych obrotach.

    Spać chodzę o 22-23. Zasypiam natychmiast snem kamiennym.

    Wyjątkiem jest niedziela kiedy pozwalam sobie na miłe leniuchowanie do 8-9.

    Mam tak samo. Z wyjątkiem tramwaju i niedzieli. Bardzo dobrze śpię i się wysypiam.

  • @Eden,

    Ja najlepiej wspominam okres, kiedy miałem na 7.30. Czemu? Bo miałem tak codziennie. Wcześnie kładłem się spać, wcześnie wstawałem. To czy 7.30, 8.00, 9.00 jest drugorzędne, bardziej chodzi o regularność.

  • edytowano 27 May

    też miałem na 7:30 w liceum , wstawałem o 6 żeby zrobić lekcje przed szkołą (tylko wypracowania z polskiego pisałem wcześniej). Jeszcze jakieś obowiązki typu spacer z psem czy po chleb do piekarni, śniadanie i można było do szkoły...

  • Nieregularny tryb życia to moja zmora, z przyczyn zawodowych.
    Dniówki, nocki, a dzieci i obowiązki domowe to dodatkowy gwoźdź. Nie wyśpisz się jak należy po nocce bo trzeba dzieci odebrać z przedszkola czy szkoły (mam na myśli tylko dwójkę maluchów, starsi już wypadli z tego obiegu ale z innych powodów spędzają mi sen z powiek...). Rano też od razu się do łóżka nie wale tylko muszę coś dom ogarnąć (pranie, sprzątanie, większe zakupy itp - żona pracuje w systemie jednozmianowym 7-14.35). Są jeszcze sprawy urzędowe, szkolne i inne takie co przy czwórce dzieci skutecznie zajmuje minimum jeden dzień w każdym tygodniu w miesiącu.
    Nawet jak się złoży tak że mogę po nocce nic nie robić (np sobota lub niedziela rano) to wyspanie się przez dzień skutkuje zarwaniem nocy.

    Kiedyś dawno mogłem nie spać po nocce i byłem aktywny cały dzień ale młodość pozwala na takie harce. Do czasu.... teraz aktywność taka jest prawie nierealną bo robię wszystko albo byle jak albo z dużą dozą rozdrażnienia.
    Gdybym jeszcze dołożył do tego picie alkoholu to już gwarantowany koszmar osobisty, rodzinny i zawodowy.

  • Rzecz oczywista. Navigare necesse est, bebere non est necesse.

  • Ludzkie ciało potrzebuje regularności, tak działają układy hormonalne, zaburzanie rytmu zasypiania a zwłaszcza wstawania rozregulowuje cały organizm. Wstawanie w weekend 1-2 godziny później niż w ciągu tygodnia to nie jest dobry pomysł, zwróćcie uwagę czy przypadkiem nie rozwala wam to samopoczucia, niektórzy znoszą to dobrze ale niektórzy nie. Intuicyjnie zacząłem wstawać o 5:30 codziennie bo tylko tak mogłem to ustawić na cały tydzień i z miejsca dostałem wielkiego kopa energii i poprawę samopoczucia.

  • Potwierdzam, ja codziennie wstaję o 5 (praca) i tak samo wstaję w wolne dni (no może o 6) i poranne godziny są dla mnie najbardziej produktywne. Kiedyś pracowałem na zmiany (pewnie jak by mnie życie zmusiło, to bym pracował) , i podziwiam ludzi po 40 którzy wydalają tak pracować. Wprawdzie tam gdzie wtedy pracowałem to od 23-4 większość spała. Część ludzi wolała pracować tylko na Ii lub III zmianę.

  • Niektórzy wolą pracować po nocy ale czy im to służy? Pracowałem tak między 25-30 rokiem życia, źle to się skończyło. W nocy należy spać, wtedy jest optymalny czas na sen, organizm właśnie wtedy się go spodziewa, jest ciemno, jest chłodniej, ciszej, dziś już wiemy że to są warunki dobrej jakości snu, natury nie da się oszukać.

  • Ja to już tak mam, że nie tylko rano mi lepiej idzie, ale i późnym popołudniem nic umysłowego nie zrobię, taki mam odrzut. Ale to samo KM i Gnój. Jak mamy coś pilnego, terminowego, to wolimy wstać o 3 i zrobić przed robotą niż wieczorami czy po nocach.

  • Mam tak samo, na studiach uczyłam się od 3 a nie do 3 nad ranem.
    23 to mój absolutny kres.

  • Idzie na to, że wśród spożywających alkohol nawet rozsądnie i umiarkowanie, ogólny stan zdrowia po 40-tce pogarsza się.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.