Bbaa, nawet jeśli to spożywanie jest tak rozsądne i umiarkowane że w ogóle, to ten ogólny stan zdrowia też się pogarsza! Straszna trucizna z tego al-koholu.
ja budząc się o 5:30 leżę sobie i o 6 wstaję, o 7 wychodzę z domu. Dojazd do pracy mam godzinę ( puszczam sobie różaniec z telefonu i zmawiam jak jadę, więc czas nie jest marnowany ). O 8:00 jestem w pracy piję kawę i jestem na pełnych obrotach.
Spać chodzę o 22-23. Zasypiam natychmiast snem kamiennym.
Wyjątkiem jest niedziela kiedy pozwalam sobie na miłe leniuchowanie do 8-9.
Uczenie ludzi systemu 9-17 to jest promocja patologicznych postaw.
a kto mówił o systemie 9-17? Mówię o cywilizowanym systemie szkolnictwa dla białego człenia, czyli 09.00- 14.30. Wszystko co wcześniej i później to bantustan
Troszku wyjaśniająco:
1. Alkoholizm ma kilka postaci, o różnej etiologii. Jedna genetyczna, powoduje, że człowiek nie może przestać pić aż do odcinki lub braku środka, tak jak wzmiankowani Azjaci. Drugi rodzaj, ma pochodzenie wolicjonalne czyli nałogowe picie wynika z presji środowiska zewnętrznego (np. kompensacja napięć, koledzy, itp). To tak porządkująco, bo objawy są podobne, natomiast przebieg staczania i sposoby wyjścia różne.
2. Tolerancja na alkohol jest zmiennoosobnicza, zmienna w czasie oraz podatna na czynniki zewnętrzne, dlatego nie ma 'ogólnych' norm, uznaje się/przyjmuje się takie populacyjne ale to wynika z założenia, że coś trzeba podawać. Co oznacza, że raz wypijesz osiem piw, poprawisz miodem pitnym i pojedziesz spacerować na Wisłę, a innym razem drugie piwo cię wycina.
Potrzeba snu, wraz z wiekiem, maleje. Pewnie tak jest, natomiast co innego podają algorytmy urządzeń typu smartwatche, które 24/24 monitorują kondycję ciała. Dochodzę do wniosku, że krótszy sen to może być swego rodzaju nawyk, prymat ludzkiej woli nad potrzebami organizmu.
Mnie w młodości nie dało się wybudzić. Mogłem zawodowo spać. Dziś 5-6 h i się budzę, musiałem się tego nauczyć. Ale z energią to już różnie i dopiero kiedy zobaczyłem dane okazało się, że śpię za krótko. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że parę razy w tygodniu mam obciążający wysiłek fizyczny, który wymaga konkretnej regeneracji. Słowem, czasami budzę się rano dojechany.
A wracając do meritum wątku - alkohol to niszczyciel snu.
Natomiast tak - jest zmasowany atak na alkohol. Skończy się to tak jak z papierosami, są dostępne, ale poprzez propagandę radykalnie spadła ilość palących lub przerzucono ludzi na mniej szkodliwe elektroniki.
Co będzie zamiast alko ? Dopalacze, jakaś chemia której szkodliwość będzie radykalne niższa dla organizmu, już widzę że jutuberzy ładnie sieją. Trzeba jednak oddać, że mit nieszkodliwej trawy też został zburzony, albo jest właśnie w trakcie obalania.
Alkohol do pewnego momentu jest prospołeczny, że tak powiem, ale kończy się zawsze w samotności. W pewnym momencie (i to bardziej na początku drogi niż na jej finiszu) spotkania odbywają się dlatego, ze jest alkohol, co daje złudne uczucie wspólnotowości. Ale na tle dragów, chemii i innych gówien, nie ma porównania (chociaż oczywiście skala powoduje, że alkohol sieje spustoszenie największe ze wszystkich używek)
Sumując - czy widzę propagandę antyalkoholową ? Widzę. Ale to nie ma znaczenia, wyciągnąłem wnioski dla siebie. Nie wiem czym się kieruje dzisiejszy świat, ale ja będę silniejszy bez alkoholu.
Z badań wychodzi że znakomita większość dorosłych potrzebuje max 7 godzin snu, z wiekiem coraz mniej. Nie chodzi o samą długość ale odpowiednią długość odpowiednich faz, zwłaszcza sen głęboki (który po alkoholu jest dużo płytszy niż na trzeźwo), dodatkowo te fazy są zsynchronizowane z naszymi rytmami hormonalnymi i bardzo lubią aby sen był regularny tzn. każdego dnia mniej więcej w tych samych godzinach i oczywiście godzinach nocnych, dla większości też idealnie jeśli przynajmniej godzina snu wypadnie przed północą.
Na długość snu ma też wpływ ogólna kondycja fizyczna, różne bezdechy itd.
Z tego powodu tak destrukcyjne dla zdrowia i samopoczucia jest weekendowe imprezowanie, robimy sobie potrójną krzywdę - zatruwamy alkoholem, pogarszamy sen, rozwalamy rytmy tygodniowe.
Zapotrzebowanie na sen z wiekiem maleje, niby tak ale z drugiej strony zauważcie że starsi chodzą spać wcześniej i wcześniej się budzą po prostu. Dla młodego stary wstający o 4 rano to kosmos bo on chodzi spać nie przed północą, a tak naprawdę rodzic już o 21.00 odpala fazę ciężkich powiek. Do 4 nazbiera z 7 godzin snu - aż za głowę....
Wewnętrzny budzik to coś innego, mam to.
Choćby nie wiem jak padnięty bym był jak mam na drugi dzień wstać o 5.00 to się budzę minuta, dwie przed tą godziną. Niezależnie czy poszedłem spać o 22 czy o 1.00.
@marniok powiedział(a):
Zapotrzebowanie na sen z wiekiem maleje, niby tak ale z drugiej strony zauważcie że starsi chodzą spać wcześniej i wcześniej się budzą po prostu. Dla młodego stary wstający o 4 rano to kosmos bo on chodzi spać nie przed północą, a tak naprawdę rodzic już o 21.00 odpala fazę ciężkich powiek. Do 4 nazbiera z 7 godzin snu - aż za głowę....
Wewnętrzny budzik to coś innego, mam to.
Choćby nie wiem jak padnięty bym był jak mam na drugi dzień wstać o 5.00 to się budzę minuta, dwie przed tą godziną. Niezależnie czy poszedłem spać o 22 czy o 1.00.
Tak dokładnie jest, starsi chodzą spać wcześniej w związku z czym lepiej się wysypiaja. Jest nawet takie powiedzenie w branży tych tam lekarzy od snu, że godzina snu przez północą równa się dwóm po północy.
W moim przypadku jest to nawyk prawie nie do przełamania. Nauczyłem się rano wstawać, ale kłaść się spać o 22, pomimo wielu prób (i sukcesów we wdrażaniu nowych nawyków) nie jestem w stanie się nauczyć. Kiedy parę razy nawet udawało mi się to budziłem się o 2, organizm uznał, że to już, po przydługiej drzemce. Czas działać.
Zaczęło się filozofowanie, no to zapodajmy z tzw. mundrosci ludowej:
1. "kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje" (cała rzecz rozbija się o to co i dla kogo jest rankiem, tutaj leży ten łyżew pogrzebion ☝️)
2. "Społem, społem i zaspołem"
(popularne zachowanie stadne w Polszcze Ludowej)
Potrzeba długiego/krótkiego snu to rzecz indywidualna. Jeden potrzebuje więcej, drugi mniej. U któregoś ze Świętych wyczytałam, że dobę dzielimy na 3. I powinno być; - 8 godz. snu, 8 godz. na pracę i 8 godz. dla Boga... Mało realne, nie?
Jedno wiadomo: sen leczy. Dziś obudziłam się po 4 godzinach i poczułam ból w kolanie i stopie :-( Było ciemno, wiec postanowiłam pospać jeszcze ze dwie, trzy godzinki. Obudziłam się po 3 godzinach i - ani śladu bólu.
@Mania powiedział(a):
U któregoś ze Świętych wyczytałam, że dobę dzielimy na 3. I powinno być; - 8 godz. snu, 8 godz. na pracę i 8 godz. dla Boga... Mało realne, nie?
Dla nas mało realne, ale to dotyczyło mnichów - konkretnie od św. Benedykta. To pierwsze 8 godzin to był ogólnie odpoczynek, nie tylko sen. I żadna z tych części nie występowała jednym ciągiem.
@trep powiedział(a):
A z drugi strony Pan Bóg klarował sw. s. Faustynie że do dusz leniwych Louis Cyphre ma łatwiejszy dostęp.
To na pewno nie ulega wątpliwości, mi w kwestii "źle zapracowanych" bardziej chodziło o ludzi, którzy porzucają sprawy Boże dla choćby nawet ciężkiej pracy, ale wykonywanej dla zaspokajania pożądliwości światowych.
No tak, ale Rozum prosił o link a linka jak nie było tak nie ma.
Czyli temat - czy ograniczenie sprzedaży piwa, wina i wódki w sklepach (bo w knajpach można - wiadomo pijany w ogródku knajpianym to żaden problem, pijany na ławce po zakupie w monopolowym to trve problem) pozostaje otwarty, w sumie nie wiemy jakie to ma skutki. Jedni będą pisać o melinach i wódzie niewiadomego pochodzenia, inni może serio nawet wierzą, że już w rok spowodowało to ograniczenie nałogowych alkoholików o 10% (tak, w artykule wrzuconym przez Przemka pada i taka statystyka!).
Reszta poruszonych wątków.
Czy jest na sali lekarz? Może jest, nie wiem do końca, jaki kto ma zawód. Ale specjalistów od medycyny od groma, doskonale wiedzą, co i jak działa. Ile alkohol siedzi w mózgu, czy 21 dni czy 30 a może i więcej. Tak samo jak znali się na szczepionkach - deksametacyklina, cytoplazmohemoglobilna itd. - w jedną i drugą stronę zresztą, można odkopać. Ja lekarzem nie jestem i nie będę nawet udawał, że wiem. Wiem z doświadczenia, jak ja reaguję na określoną ilość i dlatego po konsultacji z lekarzem (!) bardzo ograniczyłem picie piwa, zwłaszcza jak chodzi o to, ile jednorazowo można wypić.
Tyle o tym, czy i jak alkohol szkodzi medycznie.
Skutki społeczne. Są cywilizacje, kultury, w których się piło dużo, piło mało i takie, w których się nie piło. Którzy odnieśli sukces i jaki? Jest świat islamu, jest Rosja i w ogóle byłe ZSRR, jest Europa zachodnia. Można porównać
Mnie tu niepokoją zresztą nie tyle same wnioski, co sposób myślenia. Alkohol jest obecny w europejskiej kulturze w zasadzie od jej początku, już w Rzymie, starożytnym Izraelu i Grecji pili wino. Przy tym, jak bardzo ze swej istoty życie społeczne jest skomplikowane, nie jesteśmy w stanie przewidzieć skutków wyeliminowania alkoholu, ale już to postulujemy, bo jakiś naukowiec coś tam "odkrył".
I na koniec wrócę do tych zakazów, bo my tu poruszamy tylko wątki czy to pomaga na porządek w mieście. A jaki jest aspekt finansowy? Bo coś mi się wydaje, że ta zainicjowana nagonka na alkohol nie ma na celu wcale zdrowia pijących tylko ich pieniądze. Mniej alkoholu sprzedanego w sklepach, to więcej w knajpach - drożej, więc z wyższym VAT, wyższą marżą, zatem i potencjalnie z wyższym PIT / CIT. Postulowane minimalne ceny na alkohol to też ten sam skutek - wyższy VAT, wyższa akcyza itd. Oczywiście to wszystko krótkoterminowo, przywołano już jak Miller obniżył akcyzę, a wpływy do budżetu wzrosły. Ale może kasy brakuje już dziś, a za dwa-trzy lata wielkim problemem będzie odurzanie się Polaków kofeiną, minimalna cena za herbatę i kawę, jak serio uważacie, że to absurdalne to nie macie wyobraźni. I serio chciałbym jednak nie podbijać tego akapitu za te dwa-trzy lata.
Opowiadam się za tezą, że ograniczenie dostępności alkoholu jest korzystne dla naszego narodu.
Obiecuję podbić wątek za 2 lata i dać znać co z minimalną ceną za herbatę i kawę w związku z odurzaniem się Polaków kofeiną.
Ale czy ja twierdzę, że nie ma badań, które cytujecie? Nie. Ja twierdzę, że nie mając wiedzy medycznej nie macie aparatu, by to zweryfikować. Pozostaje wiara w autorytet autora.
Chyba że macie tą wiedzę medyczną... Czy jest na sali lekarz?
Ps. Jeśli się pomylę co do kofeiny, to się ucieszę, jeśli wierzyć statystykom z jakichś mapek-memow, piję 4 razy więcej herbaty niż przeciętny Polak.
Komentarz
Bbaa, nawet jeśli to spożywanie jest tak rozsądne i umiarkowane że w ogóle, to ten ogólny stan zdrowia też się pogarsza! Straszna trucizna z tego al-koholu.
Śladem naszych interwencji:
> Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych
https://legalis.pl/zakaz-sprzedazy-alkoholu-na-stacjach-benzynowych/
a kto mówił o systemie 9-17? Mówię o cywilizowanym systemie szkolnictwa dla białego człenia, czyli 09.00- 14.30. Wszystko co wcześniej i później to bantustan
Troszku wyjaśniająco:
1. Alkoholizm ma kilka postaci, o różnej etiologii. Jedna genetyczna, powoduje, że człowiek nie może przestać pić aż do odcinki lub braku środka, tak jak wzmiankowani Azjaci. Drugi rodzaj, ma pochodzenie wolicjonalne czyli nałogowe picie wynika z presji środowiska zewnętrznego (np. kompensacja napięć, koledzy, itp). To tak porządkująco, bo objawy są podobne, natomiast przebieg staczania i sposoby wyjścia różne.
2. Tolerancja na alkohol jest zmiennoosobnicza, zmienna w czasie oraz podatna na czynniki zewnętrzne, dlatego nie ma 'ogólnych' norm, uznaje się/przyjmuje się takie populacyjne ale to wynika z założenia, że coś trzeba podawać. Co oznacza, że raz wypijesz osiem piw, poprawisz miodem pitnym i pojedziesz spacerować na Wisłę, a innym razem drugie piwo cię wycina.
Potrzeba snu, wraz z wiekiem, maleje. Pewnie tak jest, natomiast co innego podają algorytmy urządzeń typu smartwatche, które 24/24 monitorują kondycję ciała. Dochodzę do wniosku, że krótszy sen to może być swego rodzaju nawyk, prymat ludzkiej woli nad potrzebami organizmu.
Mnie w młodości nie dało się wybudzić. Mogłem zawodowo spać. Dziś 5-6 h i się budzę, musiałem się tego nauczyć. Ale z energią to już różnie i dopiero kiedy zobaczyłem dane okazało się, że śpię za krótko. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że parę razy w tygodniu mam obciążający wysiłek fizyczny, który wymaga konkretnej regeneracji. Słowem, czasami budzę się rano dojechany.
A wracając do meritum wątku - alkohol to niszczyciel snu.
Natomiast tak - jest zmasowany atak na alkohol. Skończy się to tak jak z papierosami, są dostępne, ale poprzez propagandę radykalnie spadła ilość palących lub przerzucono ludzi na mniej szkodliwe elektroniki.
Co będzie zamiast alko ? Dopalacze, jakaś chemia której szkodliwość będzie radykalne niższa dla organizmu, już widzę że jutuberzy ładnie sieją. Trzeba jednak oddać, że mit nieszkodliwej trawy też został zburzony, albo jest właśnie w trakcie obalania.
Alkohol do pewnego momentu jest prospołeczny, że tak powiem, ale kończy się zawsze w samotności. W pewnym momencie (i to bardziej na początku drogi niż na jej finiszu) spotkania odbywają się dlatego, ze jest alkohol, co daje złudne uczucie wspólnotowości. Ale na tle dragów, chemii i innych gówien, nie ma porównania (chociaż oczywiście skala powoduje, że alkohol sieje spustoszenie największe ze wszystkich używek)
Sumując - czy widzę propagandę antyalkoholową ? Widzę. Ale to nie ma znaczenia, wyciągnąłem wnioski dla siebie. Nie wiem czym się kieruje dzisiejszy świat, ale ja będę silniejszy bez alkoholu.
Z badań wychodzi że znakomita większość dorosłych potrzebuje max 7 godzin snu, z wiekiem coraz mniej. Nie chodzi o samą długość ale odpowiednią długość odpowiednich faz, zwłaszcza sen głęboki (który po alkoholu jest dużo płytszy niż na trzeźwo), dodatkowo te fazy są zsynchronizowane z naszymi rytmami hormonalnymi i bardzo lubią aby sen był regularny tzn. każdego dnia mniej więcej w tych samych godzinach i oczywiście godzinach nocnych, dla większości też idealnie jeśli przynajmniej godzina snu wypadnie przed północą.
Na długość snu ma też wpływ ogólna kondycja fizyczna, różne bezdechy itd.
Z tego powodu tak destrukcyjne dla zdrowia i samopoczucia jest weekendowe imprezowanie, robimy sobie potrójną krzywdę - zatruwamy alkoholem, pogarszamy sen, rozwalamy rytmy tygodniowe.
Zapotrzebowanie na sen z wiekiem maleje, niby tak ale z drugiej strony zauważcie że starsi chodzą spać wcześniej i wcześniej się budzą po prostu. Dla młodego stary wstający o 4 rano to kosmos bo on chodzi spać nie przed północą, a tak naprawdę rodzic już o 21.00 odpala fazę ciężkich powiek. Do 4 nazbiera z 7 godzin snu - aż za głowę....
Wewnętrzny budzik to coś innego, mam to.
Choćby nie wiem jak padnięty bym był jak mam na drugi dzień wstać o 5.00 to się budzę minuta, dwie przed tą godziną. Niezależnie czy poszedłem spać o 22 czy o 1.00.
7 to tylko dla leniwych. Według starożytnych:
Sex horae dormire sat est iuvenique senique, septem vix pigro, nulli concedimus octo.
Tak dokładnie jest, starsi chodzą spać wcześniej w związku z czym lepiej się wysypiaja. Jest nawet takie powiedzenie w branży tych tam lekarzy od snu, że godzina snu przez północą równa się dwóm po północy.
W moim przypadku jest to nawyk prawie nie do przełamania. Nauczyłem się rano wstawać, ale kłaść się spać o 22, pomimo wielu prób (i sukcesów we wdrażaniu nowych nawyków) nie jestem w stanie się nauczyć. Kiedy parę razy nawet udawało mi się to budziłem się o 2, organizm uznał, że to już, po przydługiej drzemce. Czas działać.
22 to bardzo dobra pora, też się tak staram chociaż przewaznie wychodzi 22:30-23:00 i wtedy budze się ok. 5:30.
Ja czytałam gdzieś, że legioniści sypiali 6, kobiety 7 dzieci 8.
Źródła nie pamiętam.
"Więcej jak pięć godzin śpią tylko głupki," mawiała Babcia Budynia, słyszałem z opowieści.
Zaczęło się filozofowanie, no to zapodajmy z tzw. mundrosci ludowej:
1. "kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje" (cała rzecz rozbija się o to co i dla kogo jest rankiem, tutaj leży ten łyżew pogrzebion ☝️)
2. "Społem, społem i zaspołem"
(popularne zachowanie stadne w Polszcze Ludowej)
No ale ten sen przed północą dotyczy czasu letniego czy zimowego?
Podejrzewam, że słonecznego.
Zegarowego. Istnieje problem jet lag przy zmianie czasu, Rozum kiedyś o tym pisał zdaje się wykładając dlaczego zmiana czasu powinna być wycofana.
Potrzeba długiego/krótkiego snu to rzecz indywidualna. Jeden potrzebuje więcej, drugi mniej. U któregoś ze Świętych wyczytałam, że dobę dzielimy na 3. I powinno być; - 8 godz. snu, 8 godz. na pracę i 8 godz. dla Boga... Mało realne, nie?
Jedno wiadomo: sen leczy. Dziś obudziłam się po 4 godzinach i poczułam ból w kolanie i stopie :-( Było ciemno, wiec postanowiłam pospać jeszcze ze dwie, trzy godzinki. Obudziłam się po 3 godzinach i - ani śladu bólu.
Tak, sen leczy ciało i duszę.
Dla nas mało realne, ale to dotyczyło mnichów - konkretnie od św. Benedykta. To pierwsze 8 godzin to był ogólnie odpoczynek, nie tylko sen. I żadna z tych części nie występowała jednym ciągiem.
Daremne jest wasze wstawanie przed świtem
i przesiadywanie do późna w nocy
Chleb spożywacie zapracowany ciężko,
a Pan i we śnie darzy swych umiłowanych.
Psalm 127
P. S.
Poprawiłem pogrubienie na właściwe (słuszna sugestia kol. Łyżeczki)
dlaczego "wysiadywanie do późna w nocy nie zostało" pogrubione?!
Bo to nie sztuka. Pfff, nawet ja potrafię.
Również zostało pominięte że w pierwszej kolejności pan darzy ciężko zapracowanym. Nie takie rzeczy wkładano w usta Panu Bogu.
To zależy nad czym pracują. bo samo bycie zapracowanym nie stanowi żadnej zasługi w sensie życia wiecznego.
A z drugi strony Pan Bóg klarował sw. s. Faustynie że do dusz leniwych Louis Cyphre ma łatwiejszy dostęp.
To na pewno nie ulega wątpliwości, mi w kwestii "źle zapracowanych" bardziej chodziło o ludzi, którzy porzucają sprawy Boże dla choćby nawet ciężkiej pracy, ale wykonywanej dla zaspokajania pożądliwości światowych.
Znalazłem chwilę by odszukać linki:
onkogenność alkoholu niezależnie od stylu picia (meta analiza, 694 źródła danych)
https://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140-6736(18)31310-2/fulltext
ile alkohol "siedzi w mózgu" (badanie eksperymentalne, skojarzenie z okresami postu w Kościele)
https://jamanetwork.com/journals/jamapsychiatry/article-abstract/2729425
o społecznych i ekonomicznych kosztach spożywania alkoholu, raport PARPA od 68 strony:
https://kcpu.gov.pl/wp-content/uploads/2022/11/czynniki-wplywajace-na-popyt-na-alkohol-w-kontekscie-kosztow-spolecznych-i-ekonomicznych-w-polsce.pdf
Opowiadam się za tezą, że ograniczenie dostępności alkoholu jest korzystne dla naszego narodu.
Obiecuję podbić wątek za 2 lata i dać znać co z minimalną ceną za herbatę i kawę w związku z odurzaniem się Polaków kofeiną.
Ale czy ja twierdzę, że nie ma badań, które cytujecie? Nie. Ja twierdzę, że nie mając wiedzy medycznej nie macie aparatu, by to zweryfikować. Pozostaje wiara w autorytet autora.
Chyba że macie tą wiedzę medyczną... Czy jest na sali lekarz?
Ps. Jeśli się pomylę co do kofeiny, to się ucieszę, jeśli wierzyć statystykom z jakichś mapek-memow, piję 4 razy więcej herbaty niż przeciętny Polak.