Skip to content

Wątek kynologiczny

1235710

Komentarz

  • @los powiedział(a):
    (..) Wszystkie dziki świata są mniej groźne niż jedna wataha wygłodniałych kundli.

    Już nie, gatunek jest w trakcie pokonywania bariery strachu przed ludźmi. Już nie tylko locha z warchlakami bywa agresywna, a z racji rozmiaru dzik jest bardzo niebezpieczny.

  • edytowano 22 July

    @marniok powiedział(a):

    @polmisiek powiedział(a):

    @JORGE powiedział(a):

    @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @JORGE powiedział(a):
    Ale jak na tle słusznego odczłowieczenia zwierząt pogodzić fakt zbierania gówna psiego i wkładania w torebkę, przez koronę stworzenia ? A ?

    Jak ci narobi w twoim ogródku to serio nikt nie wymaga sprzątania, możesz w tym spacerować. Jak narobi w parku, to chodzi o to, żeby przypadkowe dziecko się w tym nie bawiło, a przypadkowy dorosły nie upapral buta.

    Tłumaczymy to od co najmniej 3 lat, serio nadal nie dotarło?

    Zbieraj gówno zbieraj. Cywilizacja zbieraczy gówien.

    Mój dziadek na wsi sprzątał po swoich krowach. Nie wszędzie, ale jak blisko zabudowań albo w środku obory, to zawsze sprzątał (widłami).

    To jest raczej normalne.
    Krowa, inaczej niż pies czy kot, nie biega sobie luzem. Na pastwisku jest uwiązana ale tam krowi placek to nawóz, sprzątać wręcz nie wolno.
    Poza tym taki krowi placek to wagowo i rozmiarowo troszkę większy kaliber niż psi.

    Krowa nas żywi, utrzymuje przy życiu, samo porównanie psa do krowy pokazuje w jakim punkcie jesteśmy, pies jest równy dziecku i krowie, co tam równy, w oczywisty sposób lepszy!

    A poza wszystkim psie odchody nie nadają się do nawożenia roślin, można je kompostować, psie odchody mają niekorzystne ilości i stosunki ilości azotu, fosforu i potasu.

    I tutaj też dochodzimy do ciekawego problemu gdzie te kupy należy sprzątać, rolników się ściga za przenawożenie, "skażenie nawozami" i słusznie, a temat psich odchodów się ignoruje.

    https://www.cenyrolnicze.pl/wiadomosci/produkcja-roslinna/nawozy/25915-psie-odchody-to-ogromne-zrodlo-azotu-i-fosforu-ale-tylko-rolnicy-na-cenzurowanym

  • W sprzątaniu po psie chodzi o to że ten pies w ogóle jest, jak pisałem w komentarzu którzy ostatecznie skasowałem wszyscy jesteśmy libkami, nie znamy innego świata, nie umiemy inaczej myśleć. Argument "przecież posprzątane" to jest właśnie standardowy argument liberałów "nie szkodzić innym ludziom", "co ci szkodzą te małżeństwa homoseksualne, przecież to ciebie nie dotyczy", "co ci szkodzi aborcja, nie chcesz to nie rób" itd. Przesuwa się linia tolerancji na wszystko, dlatego nie ma się co dziwić że coraz więcej ludzi nie dziwią małżeństwa homoseksualne albo że coraz więcej ludzi razi mówienie że zwierzęta "zdychają" skoro nas nie dziwi że trzymanie psa w mieście dla zabawy przecież (nie ma tu żadnej realnej potrzeby ku temu) nie jest normalne. Ja wiem że zaraz ktoś wklei badania naukowe o dogoterapii, o samotności, o uczeniu dzieci obowiązkowości itp. - nie o tym mowa.

  • edytowano 22 July

    Taranem antynatalistycznego zezwierzęcenia w postaci propagowania psiecka i córkotów są w naszym kraju (cóż za niewiarygodne zaskoczenie!) środowiska feministyczne.

    To gwarancja przepchnięcia w/w agendy podobnie jak było w przypadku przedefiniowania gwałtu.

    Zraz polecą postulaty przywilejów dla rodzin "międzygatunkowych".

  • @Maria powiedział(a):

    A na moje pytanie o prawdziwe świadectwo tego co "z oczu" nie raczyłeś odpowiedzieć.

    Znowu, o ile dobrze zrozumiałem - teraz imputujesz mi kłamstwo i oczekujesz, że wysypię się w krzyżowym ogniu pytań?

    Przez psy byłem gryziony nieraz tak samo jak większość znajomych z dzieciństwa. Bycie pogryzionym przez psy bezpańskie wiązało się ze sporym kłopotem i bólem, bo trzeba było brać nieprzyjemne zastrzyki. Większość ludzi to lekceważyła, bo w latach 60-tych ludzie życie nie było tak wysoko wyceniane jak dziś. Rocznie umierało kilku ludzi na wściekliznę, co było niewielkim odsetkiem pogryzionych, niemiej śmierć jest śmierć. Roznoszenie wścieklizny też było zasługą watah bezpańskich psów.

  • Skoro ja lub moje dziecko wdepniemy w psią kupę to co?
    Jest ok?
    To może ja przekonam dzieci żeby się załatwiały na parkingu, na placu zabaw i w miejscach publicznych?

    Jadę po bandzie ale celowo!

    Skoro pies to "psiecko" (a kot to będzie"kotecko"?), nie zdycha a umiera, ma cechy "ludzkie", nle ma miotów tylko rodzi się, suka jest w ciąży no to w takim układzie jest równy w prawach i obowiązkach mojemu dziecku?

    To jest chore.

  • edytowano 22 July

    Kot to córkot. :D

    Czy to jest chore? Tak, a co?

    Ktoś z "naszych" podskoczy środowiskom feministycznym? Przedefiniowanie gwałtu łyknięto przecież "bez popitki".

  • @Przemko, zgadzam się, że psów w miastach jest o wiele za dużo. Ale rozpatrywanie tego tematu od kupy strony nie ma sensu.

  • @Pigwa powiedział(a):
    @Przemko, zgadzam się, że psów w miastach jest o wiele za dużo. Ale rozpatrywanie tego tematu od kupy strony nie ma sensu.

    Oczywiście, ale jesteśmy już dawno za punktem rozważania czy psa można, wypada, potrzeba czy nie w mieście, to nie ulega żadnym wątpliwościom że tylko faszyści mają coś przeciw. Jesteśmy w punkcie gdy zaraz nie będzie można mówić że "pies zdycha" bo to traumatyzuje dzieci, ksiądz już nie mówi na religii że psy nie pójdą do nieba, a ja sprzątam po psie, płacę podatki, co nie jest zakazane jest dozwolone i koniec dyskusji.

  • edytowano 22 July

    @Przemko powiedział(a):
    W sprzątaniu po psie chodzi o to że ten pies w ogóle jest, jak pisałem w komentarzu którzy ostatecznie skasowałem wszyscy jesteśmy libkami, nie znamy innego świata, nie umiemy inaczej myśleć. Argument "przecież posprzątane" to jest właśnie standardowy argument liberałów "nie szkodzić innym ludziom", "co ci szkodzą te małżeństwa homoseksualne, przecież to ciebie nie dotyczy", "co ci szkodzi aborcja, nie chcesz to nie rób" itd. Przesuwa się linia tolerancji na wszystko, dlatego nie ma się co dziwić że coraz więcej ludzi nie dziwią małżeństwa homoseksualne albo że coraz więcej ludzi razi mówienie że zwierzęta "zdychają" skoro nas nie dziwi że trzymanie psa w mieście dla zabawy przecież (nie ma tu żadnej realnej potrzeby ku temu) nie jest normalne. Ja wiem że zaraz ktoś wklei badania naukowe o dogoterapii, o samotności, o uczeniu dzieci obowiązkowości itp. - nie o tym mowa.

    W pisaniu na forum, słuchaniu muzyki, oglądaniu streamów / tv, jeżdżeniu na wakacje też.
    Co łączy te rzeczy? Zapewniają jakąś formę rozrywki. Tak samo jak pies.

    Kofeina też nie jest do życia niezbędna. Naprawdę chcę się w czarnych wizjach podatków na kofeinę mylić.

  • No. Właśnie chciałem to napisać. Jeżeli nie ma problemu z punktu widzewa liberalnego hasła "wolnoś mojej pięści jest ograniczona odległością od twojego nosa", to jak tłumaczyć pogląd, że nie powinno się trzymać zwierząt domowych?

    Dobrostanem tych zwierząt? To ustawiamy się po stronie zwierząt, że niby one są ważniejsze, że cierpią, że coś tam. Nb z tym cierpieniem to też jest pewnego rodzaju nieporozumienie. Jest wiele zwierząt, które wolą mieszkać w mieszkaniu niż hasać po wolności - ale to już mniejsza.

    Jeśli nie tym, to tylko moralnością. Tutaj mamy jednak dwa problemy:
    1. to, co Rozum wyżej napisał - czyli trzymanie psa/kota jest przyjemnością podobną do wielu innych przyjemności. Walka z tym będzie trudna, bo trudne czy też niemożliwe będzie określenie granicy ad absurdum. To już indywidualna kwestia indywidualnych wyrzeczeń, świętości.
    2. skoro już społeczeństwo jest tak zsekularyzowane, to walce z czworonogami w mieszkaniach za pomocą argumentów katolickich nie wróżę wielkich sukcesów.

    Więc tutaj między nami możemy sobie powiedzieć, że niedobrze jest ładować w pieska czy kotka tysięcy, jeśli nie daje się przy okazji ofiary na poprawę zdrowia czy ratowanie życia ludzi.

  • Piesek czy kotek z adopcji (czemu akurat to słowo mnie nie boli niżej) w Polsce nie kosztuje nic, z hodowli chyba od tysiąca w górę. Zostają koszty wyżywienia i weta - w zależności od miejsca zamieszkania (w W-wie wet może być droższy niż na prowincji) i rodzaju zwierzęcia to będzie nie więcej niż kilkaset złotych miesięcznie.

    Na muzykę teraz wydaje się mniej (zwłaszcza jak komuś wystarcza głośnik za 2 stówy i spotify z reklamami), ale kiedyś ludzie byli skłonni wydawać sporo - zwłaszcza w porównaniu do przeciętnych pensji. Rozrywka wideo - płatny streaming to kilkadziesiąt złotych miesięcznie, ale dobry i duży telewizor może kosztować pod 10k. Jak ktoś ma kilka streamingów to miesięczny koszt też jest odpowiednio wyższy.

    Dalej, wakacje to w zasadzie koszt nieograniczony. Oczywiście startujemy od pojechania do rodziny na wieś, co może nie kosztować nic, ale kończymy na jakiejś luksusowej egzotyce za kilkadziesiąt tysięcy od osoby.

    A i tak przecież nie weszliśmy jeszcze w świat niszowych sportów ekstremalnych i sprzętu do nich, ekskluzywnych restauracji czy kupowania drogich tzw. dzieł sztuki.

    Po co to wszystko wypisuję? Żeby dać porównanie, ile ludzie są skłonni wydać na rozrywkę. Na tym tle pies w domu to serio nie jest jakiś duży wydatek.

    Zwracam też uwagę, że ludzie trzymali zwierzęta od dawna, w różnych celach. Także w starożytności i także dla rozrywki. Mimo tego nie znajdujemy w Biblii jakiegoś potępienia trzymania zwierząt. A jak kiedyś wrzuciłem - nie podając źródła - fragment KKK o trzymaniu zwierząt to były sugestie, że trolluję.

    Na koniec historia sprzed ponad 20 lat, z liceum.
    Graliśmy w piłkę na pewnym obiekcie, nie mówię dokładnie gdzie, bo byście szukali i znajdziecie w necie, a teraz on wygląda elegancko i zupełnie inaczej. W każdym razie to jest centrum Krakowa. Wtedy wyglądał tak - była bieżnia naokoło, w środku wyasfaltowane 3 boiska - dwa do gały i jedno do kosza / siatki. I jeszcze była trawka, bez żadnych bramek, koszty czy urządzeń, wewnątrz bieżni wielkości mniej więcej jednego z tych boisk i na zewnątrz bieżni do ogrodzenia. Teren był otwarty całą dobę i tam panie z okolicy wychodziły z pieskami. Graliśmy na jednym z tych asfaltowych, ale wiadomo, piłka co jakiś czas wychodzi na aut. I kolega kopnął, ale jak już kopnął to zauważył i zawołał "uważaj, na tej piłce jest gó...", ale zanim dokończył to inny kolega odbił piłkę głową.

    Złote czasy ... i korona, nomen omen, stworzenia taka godna.

  • Adopcja - w prawie to nie jest to, co podejrzewacie. To jest dość skomplikowana procedura przyjęcia dziecka na chwilę.
    Taka procedura, żeby biologicznie czyjeś dziecko uznać za prawnie swoje nazywa się przysposobieniem.

    No i wreszcie - niektórych słów używamy tak do zwierząt, jak i do ludzi. Jak dajecie jeść dziecku, to co robicie? Karmicie. A karma to pożywienie dla ... no właśnie :) Nie ma co zmieniać języka z powodu ideologii - w obie strony.

  • Tak sobie rozmyślalam weekendowo, walcząc z chaszczami, skoro zdychanie obraża zwierzęta to określenie, kogoś: krową, świnią, wieprzem, baranem, zmija to komplement.

  • Nie, to umieranie zwierząt obraża ludzi.

  • A tak do śmiechu to wam powiem autentyk z zeszłego roku. Osobiście tego doświadczyłem.
    Dziewuszka nie grzesząca inteligencją (ale pelnoletnia że tak powiem "podwójnie plus VAT") wzięła kotka ze schroniska.
    I się kotek pochorował i trzeba było iść do weteryniarza i jakież było zdziwienie tej niewiasty że "za to się płaci?"
    "To nie jest wizyta na ZUS?!?"

    Jako smaczek dodam że głosowała na ZiS.

    Radujmy się!

  • edytowano 22 July

    Właśnie niebezpieczeństwem prób zrównania statusu (a w zasadzie samych praw, bo obowiązków z natury samej zrównać się nie da) ludzi i zwierząt będzie konsekwencja w postaci roszczeń o objęcie zwierząt darmowymi świadczeniami ze wspólnego kotła. W rezultacie będą sytuacje typu: NFZ pokrywa koszty weterynarza dla Ciapusia, a "dla pana panie Areczku" strzykawka z eutanazją boś za stary, a NFZ z gumy nie jest (zwłaszcza że Ciapusie na składki nie zarabiają).

  • Co się nie da?
    Obowiązek szkolny dla Ciapusia?
    A czemu nie?

  • https://x.com/Arteymas_/status/1814423429623493050?t=wU5P19b73iSJ9BevAApYRA&s=19

    Zastanawiam się czy reakcje tych osób na widok kogoś bliskiego ludzkiego byłyby choć zbliżone.
    Pamiętam z pierwszej mojej pracy taką sytuację gdy facet w ramach terapii opisywał realcje z członkami swojej rodziny, od żony po dzieci itp. najwięcej uczucia w jego głosie było gdy mówił o swoim....kocie.
    To w ludziach jest problem.
    Poważny.

  • edytowano 22 July

    W ogólności to zgadzam się z uwagami na temat traktowania zwierząt jak ludzi, ale przykład ze sprzątaniem kup po prostu jest nietrafiony. Wymaganie sprzątania kup to dla mnie jak wymaganie, żeby pies był na smyczy albo nosił kaganiec (przynajmniej w przypadku niektórych ras). Czyli raczej coś z nurtu idącego w drugą stronę - ograniczającego psią, eee, "wolność".

  • edytowano 22 July

    @marniok powiedział(a):

    @polmisiek powiedział(a):

    @JORGE powiedział(a):

    @rozum.von.keikobad powiedział(a):

    @JORGE powiedział(a):
    Ale jak na tle słusznego odczłowieczenia zwierząt pogodzić fakt zbierania gówna psiego i wkładania w torebkę, przez koronę stworzenia ? A ?

    Jak ci narobi w twoim ogródku to serio nikt nie wymaga sprzątania, możesz w tym spacerować. Jak narobi w parku, to chodzi o to, żeby przypadkowe dziecko się w tym nie bawiło, a przypadkowy dorosły nie upapral buta.

    Tłumaczymy to od co najmniej 3 lat, serio nadal nie dotarło?

    Zbieraj gówno zbieraj. Cywilizacja zbieraczy gówien.

    Mój dziadek na wsi sprzątał po swoich krowach. Nie wszędzie, ale jak blisko zabudowań albo w środku obory, to zawsze sprzątał (widłami).

    To jest raczej normalne.
    Krowa, inaczej niż pies czy kot, nie biega sobie luzem. Na pastwisku jest uwiązana ale tam krowi placek to nawóz, sprzątać wręcz nie wolno.
    Poza tym taki krowi placek to wagowo i rozmiarowo troszkę większy kaliber niż psi.

    Jakby pies narobił przy domu/oborze, to dziadek pewnie też by posprzątał, tyle, że łopatą. No i nie wrzucił do gnoju, bo gnój to był nawóz. O ile sprzątanie kupsk to dla mnie słaby przykład, bo ludzie wsi z moich doświadczeń raczej dążyli do czystości, to mam inne z nie tak dawna:

    • pies był zawsze na uwięzi (stąd nigdy nie miałem okazji zobaczyć w praktyce, co by zrobił dziadek, gdyby jednak pies narobił koło domu)
    • żadne (żywe) zwierzę nie miało wstępu do domu
    • świniobicie odbywało się za pomocą siekiery
    • nadmiar kociąt był zasypywany żywcem (to akurat już wtedy budziło kontrowersje)

    Biorąc pod uwagę, że mówimy o gospodarstwie leżącym mniej-więcej w epicentrum rabacji galicyjskiej, postęp jest niezły.

  • @polmisiek powiedział(a):
    W ogólności to zgadzam się z uwagami na temat traktowania zwierząt jak ludzi, ale przykład ze sprzątaniem kup po prostu jest nietrafiony. Wymaganie sprzątania kup to dla mnie jak wymaganie, żeby pies był na smyczy albo nosił kaganiec (przynajmniej w przypadku niektórych ras). Czyli raczej coś z nurtu idącego w drugą stronę - ograniczającego psią, eee, "wolność".

    Ja również jestem za czystością od kup po czworonogach.
    Ale również jestem przeciwko trzymaniu zwierząt w blokowiskach.
    Czyli w sumie wychodzi to samo ale od innej strony.

  • 7my7my
    edytowano 22 July

    Ludzie oswoili psy tysiące lat tamu, celowo je kształtowali przez co wykształciły się poszczególne rasy mające cechy potrzebne przy pracy do której dane psy były przeznaczone, albo po prostu chodziło o piękno.

    Nie ma nic bardziej ludzkiego niż hodowla psów, tak samo jak hodowla róż czy zainteresowanie astrologią.

    Między psem a człowiekiem tworzy się relacja, co również jest normalne, bo psy maja instynkt jak się do człowieka przymilać, tworzyć wspólne stado, w zależności od cech danej rasy i pracy jaką w to włoży człowiek jak człowiekowi służyć.

    A człowiek w sposób naturalny antropomorfizuje psa, dla nas piesek się uśmiecha albo martwi (choć tak naprawdę czemu ma taki np. wyraz mordy trudno powiedzieć), tym bardziej że większość ludzi od dzieciństwa ma kontakt ze zwierzętami domowymi i trudno aby dziecko to inaczej odbierało.

    Uczuciowość okazywana psu jest również czymś ludzkim i normalnym. Pies zawsze daje więcej niż bierze.

    Pies oczywiście jest tylko zwierzęciem i tak należy go traktować inaczej się go krzywdzi.

  • @polmisiek
    Nie wiem czy pamiętasz ale prawidłowy obuch siekiery u masarza miał mieć taki dospawany wypustek/klocek metalowy/niewielki prostopadłościan długości ok 1-1,5 cm.
    Prawidłowy cios w łeb świni kładł ja na miejscu jednym strzałem. Jak z pistoletu.

    Nadmiar kociąt dziadek rozwiązywał w ten sposób że ukręcał im łebki. Patrz wyżej.

  • edytowano 22 July

    Tak sobie czytam ten podwątek o sprzątaniu psich kup i mam deja vu z czasów gdy temat ten pojawił sie na starym FF.
    Bo argumnety się w zasadzie nie zmieniły:

    Za sprzątaniem po psach:

    • inny człowiek nie wejdzie w walającą się po chodniku czy trawniku psią kupę
    • bardzo uczęszczane skwerki nie będą śmierdzieć psim łajnem
    • mniejsze ryzyko złapania pasożytów przez inne psy oraz ludzi

    Przeciwko sprzątaniu:

    • Kto to widział psie gówna zbierać!?!. Cywilizacja zbieraczy gównien!...
  • @marniok

    Jednak dodajmy, że wrzucony filmik obrazuje reakcje właścicieli po odnalezieniu uprzednio zaginionego czworonoga, a nie codzienna interakcja. To jest oczywiście napisane, tyle że po hiszpańsku, nie wiem, czy wszyscy na forum hablają.

    @7my

    Nie wiem, czy Kolega miał dokładnie to na myśli, ale wyszło bardzo trafnie
    Hodowla psów --> hodowla róż --> astrologia

    Astrologia to wróżenie z ruchu gwiazd, czyli odmiana bałwochwalstwa. Astronomia to obserwowanie gwiazd i wysnuwanie na podstawie ich ruchu naukowej wiedzy o kosmosie. I tak samo jak astronomia, hodowla psów nie jest dla każdego (ja np. lubię obserwować niebo, a psa nie mam i nigdy nie miałem), ale rzeczywiście to są zachowania bardzo zakorzenione w naszej, europejskiej, w tym polskiej kulturze (czy ogólnoświatowej, ogólnoludzkiej to astronomia tak, psy - nie wiem). Chodzi tylko o to, by nie przeradzało się to w bałwochwalstwo.
    I ja tu widzę dwie skrajności - jedna, pies to zło, a w gwiazdy lepiej w ogóle nie patrzeć, druga - wróżenie z gwiazd i traktowanie psów jak ludzi (albo lepiej).

  • @rozum.von.keikobad powiedział(a):
    @marniok

    Jednak dodajmy, że wrzucony filmik obrazuje reakcje właścicieli po odnalezieniu uprzednio zaginionego czworonoga, a nie codzienna interakcja. To jest oczywiście napisane, tyle że po hiszpańsku, nie wiem, czy wszyscy na forum hablają.

    @7my

    Nie wiem, czy Kolega miał dokładnie to na myśli, ale wyszło bardzo trafnie
    Hodowla psów --> hodowla róż --> astrologia

    Astrologia to wróżenie z ruchu gwiazd, czyli odmiana bałwochwalstwa. Astronomia to obserwowanie gwiazd i wysnuwanie na podstawie ich ruchu naukowej wiedzy o kosmosie. I tak samo jak astronomia, hodowla psów nie jest dla każdego (ja np. lubię obserwować niebo, a psa nie mam i nigdy nie miałem), ale rzeczywiście to są zachowania bardzo zakorzenione w naszej, europejskiej, w tym polskiej kulturze (czy ogólnoświatowej, ogólnoludzkiej to astronomia tak, psy - nie wiem). Chodzi tylko o to, by nie przeradzało się to w bałwochwalstwo.
    I ja tu widzę dwie skrajności - jedna, pies to zło, a w gwiazdy lepiej w ogóle nie patrzeć, druga - wróżenie z gwiazd i traktowanie psów jak ludzi (albo lepiej).

    kurła no, miałem na myśli astronomię.

  • @rozum.von.keikobad
    myślę że każdy zna funkcje "przetłumacz wpis"

    A te reakcje, nawet jeśli czworonogi się odnalazły, są przesadzone. Jedynie to dziecko to mogę zrozumieć ale pozostałe to jakaś histeria (zwłaszcza ten pierwszy).

  • @7my

    tak dopuszczałem, dlatego napisałem "nie wiem czy Kolega miał dokładnie to na myśli". A resztę podtrzymuję. Astronomia jest ok, psy też, ale nie dla każdego.

    Jeszcze co do trzymania psów w blokach.
    Otóż jest to problematyczne, ale nie musi być złe. Chodzi o to, czy ktoś tym psem się zajmuje. Pies jest stadny - więc jak będzie sam siedział przez 9 godzin (8 pracy + 2 dojazdu przez cały dzień), to nie będzie za szczęśliwy, może wtedy ujadać i przeszkadzać sąsiadom. W bloku czy domu - to w zasadzie bez różnicy. Dwa - psy nie są na ogół nauczone załatwiać się w domu. Więc taki pies nie sika przez 9 godzin i to też powoduje problemy jw. (w domu to może odpadać, zostawia się psa na ogrodzie). Trzecia sprawa to, że psy śmierdzą, bardziej niż inne zwierzęta domowe, jak koty czy chomiki (choć kawie domowe - popularnie nazywane świnkami morskimi - też), ale to już tylko problem właściciela.

    Więc o ile ktoś jest w stanie zapewnić temu psu interakcję i regularne spacery, to pies w bloku wydaje się ok, np. na emeryturze czy jak ktoś ma luźną pracę zdalną.

    A teraz... czy naturalnym miejscem psa jest w ogóle dom, mieszkanie czy może buda, z łańcuchem? Otóż naturalnym miejscem dla psa jest las, bo stamtąd psy pochodzą. A skąd pochodzą koty? Z pustyni. Zarówno miejski park, wiejskie podwórko, kanapa, a w przypadku kotów to w zasadzie i cała Europa - nie jest ich naturalnym miejscem życia.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.