No nie wiedziałem że ten Trzaskowski to taki erudyta, intelektualista i poliglota. Ale niech tam mu będzie. Tacy nie wygrywają wyborów. Prostacy takich się boją i wystrzegają. Chyba słusznie. Los napisał ąe lepiej się napić. Ja nie piję, ale twierdzę że od myślenia głowa boli. W każdym razie jeśli głowa mała.
Całe nie, ale duża nadreprezentacja takich typków w tym pokoleniu. Z mojej obserwacji wynika że kolejne już lepsze.
Pisałem o tym kilka razy jakiś czas temu. Czterdziestolatkowie - w 89-tym mieli po 10-20 lat. Wchodzili w dorosłe życie i kariery w latach 90-tych. Od komuny raczej nie ucierpieli. Rodzice zarabiali się dla nich aby mieli inne życie i lepszy start. Dostali lepsze wykształcenie darmo, w tym języki, stypendia i praktyki zagraniczne. Nabyli umiejętności wtedy rzadkich i łatwo porobili kariery, a często pieniądze. Nabrali nieuzasadnionej pewności siebie i poczucia wyższości. Pogardzają starszym pokoleniem i tym którym się gorzej powiodło. Merytorycznie są przeważnie słabi. Moralnie i emocjonalnie też.
Kolejne pokolenia miały już trudniej bo te trutnie pozajmowały pozycje i pogorszyły z platfusami warunki życia, pracy i awansu. Dlatego te nowe są, statystycznie rzecz ujmując, twardsze, silniejsze i lepiej wykształcone.
Niestety to pokolenie dochodzi do władzy. Dlatego tak ważne jest wybieranie z nich rodzynków, tej lepszej mniejszości. Z tego pokolenia jest Duda, Ziobro, Morawiecki się łapie. czyli - nie wymagajmy za wiele. Sojusz dziadków i wnuczków mógłby trochę zaradzić.
Rafał napisal(a): Całe nie, ale duża nadreprezentacja takich typków w tym pokoleniu........
Jestem z tego "pokolenia" (nieco młodszy od rzeczonego delikwenta) i nie zgodzę się z tym, że składa sie ono z ludzi pewnych siebie. To jest pokolenie jak żadne inne przeorane pedagogiką wstydu i michnikowszczyźnianą formacją która w l. 90 nie miała konkurencji medialnej (ani innej, bo przecież na uczelniach udecja z postkomuną pod rękę) więc cięła młode umysły na żywca i bez litości. W dodatku doświadczeniem pokoleniowym większości wcale nie była taka sielanka: " Rodzice zarabiali się dla nich aby mieli inne życie i lepszy start. Dostali lepsze wykształcenie darmo, w tym języki, stypendia i praktyki zagraniczne. Nabyli umiejętności wtedy rzadkich i łatwo porobili kariery, a często pieniądze." Pamiętam ciągłe obawy rodziców o to, czy zakład padnie czy nie. A świetlane perspektywy czy stypendia, to albo nieco starsi się na to załapali (tzn kiedy wchodziły korporacje itd. a oni byli już na rynku pracy i wystarczało combo "angielski+komputer"), albo kilka lat młodsi (akcesja do UE, Erasmusy itd). Ja konczyłem studia w okresie schyłkowego AWS. Za różowo dla absolwentów wcale nie było. A informacje o stypendiach czy wymianach zagranicznych (i tak dość rzadkie i skąpe) to na mojej uczelni były wieszane w gablotce w dniu upływu terminu zgłoszeń. Dziwnym jednak trafem ktoś zawsze "zdanżał". Taka swoista reglamentacja.
Jestem ze starszego pokolenia więc takich szczegółów nie znam. Tak to wygląda z mojej perspektywy. Byli więc ci co "zdanżali" jak Trzaskowski i reszta - zapewne większość. U nich - tych trzaskopodobnych przedziwna mentalna mieszanina. Też są przeorani pedagogiką wstydu. Wstydzą się i pogardzają Polską, kościołem, tradycją, babcią, prowincją polską, wsią i miasteczkiem, polską kulturą poza nową europejską spod znaku Nike lub podobnie, kuchnią, językiem, historią narodową. Budzą one w nich lęk, śmiech, politowanie, irytację, sprzeciw i szyderę. Równocześnie jednak są dumni jako Europejczycy krzewiący wśród tubylców kulturę nowoczesną i otwartą, wysokie standardy cokolwiek by to miało znaczyć. Mówią językami (zwykle słabo), wprowadzają je do mowy potocznej w postaci groteskowego żargonu, używają nowoczesnych gażdżetów, mają "pasje" jak ci z Zachodu. Mają wręcz poczucie misji cywilizacyjnej wobec tubylców - barbarzyńców. Być może sami nie widzą że ich aspiracje to przynależność do nadgorliwej tubylczej elity kolonialnej - wykonawców zadań niższej rangi zlecanych przez metropolię. Trzaskowski jest modelowym egzemplarzem tego rodzaju.
Rafał napisal(a): No nie wiedziałem że ten Trzaskowski to taki erudyta, intelektualista i poliglota. Ale niech tam mu będzie. Tacy nie wygrywają wyborów. Prostacy takich się boją i wystrzegają. Chyba słusznie. Los napisał ąe lepiej się napić. Ja nie piję, ale twierdzę że od myślenia głowa boli. W każdym razie jeśli głowa mała.
Przestań. Jaka erudycja to jest bełkot. Naprawdę dajesz się na takie chwyty nabierać ?
Rafał napisal(a): Całe nie, ale duża nadreprezentacja takich typków w tym pokoleniu. Z mojej obserwacji wynika że kolejne już lepsze.
Pisałem o tym kilka razy jakiś czas temu. Czterdziestolatkowie - w 89-tym mieli po 10-20 lat. Wchodzili w dorosłe życie i kariery w latach 90-tych. Od komuny raczej nie ucierpieli. Rodzice zarabiali się dla nich aby mieli inne życie i lepszy start. Dostali lepsze wykształcenie darmo, w tym języki, stypendia i praktyki zagraniczne. Nabyli umiejętności wtedy rzadkich i łatwo porobili kariery, a często pieniądze. Nabrali nieuzasadnionej pewności siebie i poczucia wyższości. Pogardzają starszym pokoleniem i tym którym się gorzej powiodło. Merytorycznie są przeważnie słabi. Moralnie i emocjonalnie też.
Kolejne pokolenia miały już trudniej bo te trutnie pozajmowały pozycje i pogorszyły z platfusami warunki życia, pracy i awansu. Dlatego te nowe są, statystycznie rzecz ujmując, twardsze, silniejsze i lepiej wykształcone.
Niestety to pokolenie dochodzi do władzy. Dlatego tak ważne jest wybieranie z nich rodzynków, tej lepszej mniejszości. Z tego pokolenia jest Duda, Ziobro, Morawiecki się łapie. czyli - nie wymagajmy za wiele. Sojusz dziadków i wnuczków mógłby trochę zaradzić.
No ale ten post słabo do działu humer pasuje.
Piszesz o moim pokoleniu. Dyskusja się odbyła jakiś czas temu, tu na forum, nie bardzo mam siły żeby ją powielać.
Ale ok, tak pogardzam starszymi pokoleniami. Ale nie za to jakie są, a jaką nam rzeczywistość zbudowały. Wchodzenie w dorosłość na początku lat '90 to był koszmar. Nie zdobyliśmy lepszego wykształcenia, nie mieliśmy lepszego startu, nie mieliśmy niczego pewnego. Właściwie pewny był tylko burdel. Pokazano nam jedno - kręć się i ustawiaj, bo tak tylko coś ugrasz. A jak chcesz działać wg reguł to zapraszamy na Zachód. I pojechaliśmy.
Nie mieliśmy fazy buntu, bo akurat był taki czas, że ciężko było się buntować przeciwko tym co się skutecznie zbuntowali. Oczywiście tak się nie da w pewnym wieku, dlatego bunt polegał na korwinistycznych odpałach, które bardzo ładnie wpisały się w kontestację burdelu. Korwinizm odszedł, ale antywspółnotowość we łbach pozostała.
Biorąc pod uwagę całą populację to moje pokolenie przegrało. Błyskawiczne kariery na układach, pewna umiejętność poruszania się w warunkach wiecznej niepewności to było zbyt mało, żeby ostatecznie wygrać. Widzę mnóstwo upadków wokół siebie, ale i szerzej, to jest pewna prawidłowość. Ale ci co się nie zatrzymali, albo ich nie zatrzymano już są nie do opanowania. Ja myślę, że spóźniony bunt pokolenia wchodzącego w życie na początku lat '90 właśnie ma miejsce, tylko że jest na tyle rozmyty iż ciężko go dostrzec. Sumując - nic mi nie sprawi większej przyjemności niż zgliszcza tego nie mojego świata. Każda cena jest warta żeby to zobaczyć, a już nieprawdopodobną przyjemnością będzie przyłożenie się do tej destrukcji.
Dyzio_znowu napisal(a): "Tyś mnie zabił- tyś mi książki dawał..."
Dokładnie tak. Bawi mnie ta dyskusja o pokoleniach w kontekście jakie to one są złe. Ok, ale dlaczego ? Sprawa prosta, przez zjebane pokolenia rodziców. Które albo nie potrafiły wychować, albo nie zatroszczyły się o zbudowanie sensownego świata dla swoich dzieci. Kara na wieki za to. I ta gra toczy się cały czas, 8 lat rządów PO świadczy, że rodzice mają w dupie przyszłość swoich dzieci. A jeżeli nie zdają sobie z tego sprawy to znaczy, że są debilami. Jeżeli zaś uśredniając jesteśmy debilami to już nic nam nie pomoże ...
Tak na marginesie pokoleniowej dyskusji, zauważyłem że moje pokolenie za wszelką cenę stara się rozkiminić rzeczywistość, taki nawyk, często jest to rozbijanie gówna młotkiem, bo nie wszystko trzeba zrozumieć, znaleźć przyczyny, często hamuje to działanie. Ale skąd to się wzięło ? Zderzenie ze światem w którym nic do siebie nie pasowało. Taka była Polska lat '90, kraina chaosu i absurdów. Wszyscy biegali bez ładu i składu, jednym się udawało, innym nie, ale tak do końce nikt nie wiedział dlaczego. O co tu kurwa chodzi ? - to było kluczowe pytanie mojego pokolenia. Ileż szukaliśmy sensu w sprawach i działaniach, które jak się później okazało, żadnego sensu nie miały. Właśnie to był kluczowy wniosek - jedyną szansą na sukces jest ustawienie się wśród tych biegających idiotów, bo logicznie to się zrobić nic nie da. No cóż, nieopatrznie Polska się poukładała, po części właśnie dzięki marzeniu obecnych 40 latków o świecie gdzie cokolwiek jest zrozumiałe i logiczne, ale trzeba tez przyznać, że wielu tak się wdrożyło w bieganie i lawirowanie, że z gry wypadli na zawsze.
Komentarz
Onet, Onet, Onet, Onet, Onet, Onet... Tfuuu
https://wpolityce.pl/polityka/403617-juncker-w-kiepskiej-dyspozycji-podczas-szczytu-nato-wideo
- jeden taki egzemplarz czy całe pokolenie?
Pisałem o tym kilka razy jakiś czas temu. Czterdziestolatkowie - w 89-tym mieli po 10-20 lat. Wchodzili w dorosłe życie i kariery w latach 90-tych. Od komuny raczej nie ucierpieli. Rodzice zarabiali się dla nich aby mieli inne życie i lepszy start. Dostali lepsze wykształcenie darmo, w tym języki, stypendia i praktyki zagraniczne. Nabyli umiejętności wtedy rzadkich i łatwo porobili kariery, a często pieniądze. Nabrali nieuzasadnionej pewności siebie i poczucia wyższości. Pogardzają starszym pokoleniem i tym którym się gorzej powiodło. Merytorycznie są przeważnie słabi. Moralnie i emocjonalnie też.
Kolejne pokolenia miały już trudniej bo te trutnie pozajmowały pozycje i pogorszyły z platfusami warunki życia, pracy i awansu. Dlatego te nowe są, statystycznie rzecz ujmując, twardsze, silniejsze i lepiej wykształcone.
Niestety to pokolenie dochodzi do władzy. Dlatego tak ważne jest wybieranie z nich rodzynków, tej lepszej mniejszości. Z tego pokolenia jest Duda, Ziobro, Morawiecki się łapie. czyli - nie wymagajmy za wiele. Sojusz dziadków i wnuczków mógłby trochę zaradzić.
No ale ten post słabo do działu humer pasuje.
U nich - tych trzaskopodobnych przedziwna mentalna mieszanina. Też są przeorani pedagogiką wstydu. Wstydzą się i pogardzają Polską, kościołem, tradycją, babcią, prowincją polską, wsią i miasteczkiem, polską kulturą poza nową europejską spod znaku Nike lub podobnie, kuchnią, językiem, historią narodową. Budzą one w nich lęk, śmiech, politowanie, irytację, sprzeciw i szyderę. Równocześnie jednak są dumni jako Europejczycy krzewiący wśród tubylców kulturę nowoczesną i otwartą, wysokie standardy cokolwiek by to miało znaczyć. Mówią językami (zwykle słabo), wprowadzają je do mowy potocznej w postaci groteskowego żargonu, używają nowoczesnych gażdżetów, mają "pasje" jak ci z Zachodu. Mają wręcz poczucie misji cywilizacyjnej wobec tubylców - barbarzyńców. Być może sami nie widzą że ich aspiracje to przynależność do nadgorliwej tubylczej elity kolonialnej - wykonawców zadań niższej rangi zlecanych przez metropolię. Trzaskowski jest modelowym egzemplarzem tego rodzaju.
Ale ok, tak pogardzam starszymi pokoleniami. Ale nie za to jakie są, a jaką nam rzeczywistość zbudowały. Wchodzenie w dorosłość na początku lat '90 to był koszmar. Nie zdobyliśmy lepszego wykształcenia, nie mieliśmy lepszego startu, nie mieliśmy niczego pewnego. Właściwie pewny był tylko burdel. Pokazano nam jedno - kręć się i ustawiaj, bo tak tylko coś ugrasz. A jak chcesz działać wg reguł to zapraszamy na Zachód. I pojechaliśmy.
Nie mieliśmy fazy buntu, bo akurat był taki czas, że ciężko było się buntować przeciwko tym co się skutecznie zbuntowali. Oczywiście tak się nie da w pewnym wieku, dlatego bunt polegał na korwinistycznych odpałach, które bardzo ładnie wpisały się w kontestację burdelu. Korwinizm odszedł, ale antywspółnotowość we łbach pozostała.
Biorąc pod uwagę całą populację to moje pokolenie przegrało. Błyskawiczne kariery na układach, pewna umiejętność poruszania się w warunkach wiecznej niepewności to było zbyt mało, żeby ostatecznie wygrać. Widzę mnóstwo upadków wokół siebie, ale i szerzej, to jest pewna prawidłowość. Ale ci co się nie zatrzymali, albo ich nie zatrzymano już są nie do opanowania. Ja myślę, że spóźniony bunt pokolenia wchodzącego w życie na początku lat '90 właśnie ma miejsce, tylko że jest na tyle rozmyty iż ciężko go dostrzec. Sumując - nic mi nie sprawi większej przyjemności niż zgliszcza tego nie mojego świata. Każda cena jest warta żeby to zobaczyć, a już nieprawdopodobną przyjemnością będzie przyłożenie się do tej destrukcji.