Skip to content

Humer

1226227229231232456

Komentarz

  • Brzost napisal(a):
    Syndrom brata syna marnotrawnego wiecznie żywy. Ewangelia to genialna książka.

    Jak to łatwo się diagnozuje syndromy przez internet. Ale bawcie się tak dalej, katolicy.

    Tylko przygotujcie sobie jakąś odpowiedź, gdy o tym syndromie będą z kolei was pouczać
  • Tyle że ta przypowieść też nie ma wiele, jeśli zgoła cokolwiek, wspólnego z suknia panny młodej w ciąży. I nie ma co przywoływać że ojciec marnotrawnego dal mu bogatą suknię. Można za to przypomnieć inną o tym który wszedł niewłaściwie ubrany na ucztę. To uparte niezrozumienie, czy raczej udawanie niezrozumienia , obyczaju ubierania białej sukni na ślub jest zastanawiające. To potępienie tych którzy to rozumieją i oczekuja przestrzegania aby unikać zgorszenia jeszcze bardziej.
  • Kolejny wątek, który jest mi całkowicie obcy. No nic a nic nie potrafię się wzbudzić.
  • edytowano September 2019
    Za radą Ignaca ;)
    image

  • I jeszcze to:
    image
  • Ludzi wzbudzają różne rzeczy. Jednych popisy tolerancji utożsamianej z miłosierdziem i rozumianej jako pobłażliwość. Innych z kolei popisy powściągliwości utożsamianej z letniością i dobrymi manierami w przeciwieństwie do gorącości utożsamianej z brutalnością, bezwzględnością i grubiaństwem. Są też tacy których pobudzają, co brzmi dość paradoksalnie a jednak występuje, popisy zdystansowania, opanowania i braku emocji. Cóż różne mamy gusta.
  • Brzost napisal(a):
    Syndrom brata syna marnotrawnego wiecznie żywy. Ewangelia to genialna książka.

    A cusz Kulega pee o człowiekach kture sie zes premendytacjo pozycjonujo jakosz te syny marnotrawni albosz zagubieni owieczki?

    Nagżeszo, nagżeszo, a potym muwio "nie ruszajta mnie i nie muwta bzidko, bo akurantnie sie nawracam i mogie sie zniechemcieć".

    Wyznanie gżechów, żal za gżechy, zadoćuczynienie i pokuta. Szysko publiczne, jeślisz wcześni zgorszenie było publicznem.
  • Wałęsówna mnie ani ziębi ani grzeje. Strażnikom kodów kulturowych podaję jako okoliczność łagodzącą fakt, że rzeczona na zdjęciu nie ma welonu, więc obóżanko conajmniej na wyrost.
    BTW, moja Mama wychodząc za mąż założyła suknię w kolorze ecru, bo stwierdziła że w czystej bieli wyglądałaby jak trup.
  • edytowano September 2019
    Moja też. Ale raczej z powodu braków dostępności odpowiednich kuponów materiału (48 r.). Tata miał natomiast dopchane gazetami buty w celu nabrania wyższości nad oblubienicą i przez cały ślub się oglądał, czy mu te gazety z butów nie wyleźli. Na szczęście - nie wyleźli. :D
  • edytowano September 2019
    Ecru, to ciepły odcień bieli :) . Mój ulubiony.
    Moja matula miała do ślubu jasną sukienkę w kwiatki i brązowe buty. Też po wojnie, na Ziemiach Odzyskanych. Ślubu nikt z tego powodu nie unieważnił.

    A poważnie, to istnieje tzw. kod kulturowy. Nie jest sztywny, a jednak, raczej nie chodzi się na pogrzeby w czerwieni czy w szlafroku do kawiarni.
    Starsza panna "młoda" z dziećmi nie musi upierać się przy białej, strojnej, ślubnej sukni i welonie czy wianku. Nie wiem czemu niektóre łamią ten kod. To wygląda śmiesznie, jak osiemdziesięciolatka w leginsach i szpilkach na Mszy św. Też jej nikt tego nie zabroni, jeśli tylko da radę. Tylko po co?

    A Magda już miała swoją białą sukienkę, nieprawda?
    image


    Inna sprawa, jeśli sukienka została kupiona przed ciążą i nie ma kasy na drugą.
    Zawsze to jednak sprawa i wybory wychodzącej za mąż.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • AnnaE napisal(a):
    A poważnie, to istnieje tzw. kod kulturowy.
    +10

    Oczywizda oczywizdoś. Szmato wdziano nasię cuś komunikamy. Jak ktuś wew kościele pee cało paszczo "dupa" to tysz bydziemy muwieć "nie czepiajta sie jegusz, bo to brat zmarnotrawiony"?

  • Maria napisal(a):
    Moja też. Ale raczej z powodu braków dostępności odpowiednich kuponów materiału (48 r.). Tata miał natomiast dopchane gazetami buty w celu nabrania wyższości nad oblubienicą i przez cały ślub się oglądał, czy mu te gazety z butów nie wyleźli. Na szczęście - nie wyleźli. :D
    Moja mama, też z powodu niedostatków miała kostium ecru. Ale o fotografa się nie postarali i nie mam foto z ich ślubu. Bieda była wtedy.
  • Rafał napisal(a):
    Skoro kolor sukni to bzdet to czemu musi być biały bez względu na okoliczności?
    O!
    A mnie śmieszy w tym to, że "biała suknia" to nawet ze stu lat nie ma!

    (wygóglać sobie stroje ślubne / zdjęcia ślubne z XIX wieku, na Górnym Śląsku panna miała nie-białe! korale na przeykład)

    (a, podpowiem, moda na biel sukni ślubne datuje się na 1840 rok. kropka
    to tak jak z mantylką w stroju liturgicznym u kapłanów - przed reformą posoborową lub dziś u tradsów) - zaczęło się od chusty do podcierania potu z czoła/twarzy, a dziś ma taaaakie wytłumaczenie czym jest, ale na pewno nie jest chusteczką)


    ad rem sukni ślubnej - kolor bialy jest dla mnie modą. a mała żonka miała (ciemne) ecru/ beż :)
  • edytowano September 2019
    AnnaE napisal(a):
    Ecru, to ciepły odcień bieli :) .
    NIE!

    bo tak samo można powiedzieć o delikatnym różu, delikatnej zieleni, delikatnym seledynie, delikatnym błękicie - wszystko to odcienie bieli.
    A BIEL nie ma odcieni, Biel to WSZYSTKIE kolory tęczy (lub wszystkie częstotliwości widzialnej gamy promieniowania elektromagnetycznego)

    Acha, i na koniec dobiję:
    ta biała biel sukni ślubnych ma tak naprawdę odcień niebieskiego i to tego bardziej sinego niż błękitnego!

    Więc jeśli ecru to "ciepły odcień bieli"
    to biel (ślubna) to "zimno-trupi" odcień bieli. kropka

    Ecru to bardzo blady pomarańczowy, wręcz uładniony bielą i brakiem czerni.... brązowy!!!!!!

    wasz spektro-foto-metr romeck :))

    (acha, piszę pół żartem. pozwala się mieć własne widzenie kolorów!!!)

    (acha, tęcza ma siedem! :) )

  • Może cóś pastelowego?
  • Dyzio_znowu napisal(a):
    Może cóś pastelowego?
    Lila na ten pszykłat.
  • edytowano September 2019
    Gnębą napisal(a):
    Dyzio_znowu napisal(a):
    Może cóś pastelowego?
    Lila na ten pszykłat.
    ale ta lila jest koloru chromowatego! :/

  • Sto lat to nie jest mało. Jedno pokolenie to 20-30 lat. Tak więc sto to jest 3-5 pokoleń. Wystarczająco dużo aby coś stało się utrwaloną tradycją i weszło do kodu kulturowego. Sto lat to czas w którym najmłodsze pokolenie ma jeszcze szansę zaczerpnąć bezpośrednio, twarzą w twarz, z doświadczenia tego najstarszego. Tradycje starsze są bardzo ważne ale są już przekazywane w inny sposób - z drugiej i trzeciej ręki. Taki stary kod kulturowy to już nie tylko rodzinna opowieść i obyczaj. To cały system społeczny z kulturą zakodowaną w języku, instytucjach, edukacji, dziełach kultury materialnej. Jeśli taki system jest mocny, oparty na trwałych wartościach, jest również zdolny przyswajać elementy obce i je przekształcać, a czasem nawet dodawać im nowych znaczeń. Oczywiście skala i zgodność z zastanym są ważne, zdolności absorbcji są ograniczone. Tak więc może było w Polsce z białą suknią ślubną podobnie jak kiedyś z choinką na Boże Narodzenie. Już wspominaliśmy na tym forum że chrześcijaństwo po mistrzowsku "inkulturuje". Jak już coś jest inkulturowane i staje się elementem kodu kulturowego to jego brutalne i ostentacyjne łamanie jest sprzeciwem wobec tej kultury, a nie wobec tej z której element zaczerpnięto. (Znowu wrócę do tak oburzającego część Koleżeństwa przykładu swastyki. Jej odrzucenie jest odrzuceniem nazizmu, a nie religii i kultur Wschodu z których została zaczerpnięta. )
  • A mnie się skojarzyło z amerykańską tradycją pierścionków zaręczynowych. U nas niby też są, więc nie rozumiałem OCB, ale mnie oświecił bywały w Usiech kolega, że tam na pierścionek trzeba wydać ze trzy pensje, inaczej jest się zdechłą kutwą, a nie kandydatem na męża. I powiada, że rozruszały to w latach 30. firmy diamenciarskie, i hula do tej pory.

    Także samo suknie ślubne - jezdo nie do pomyślenia dla XIX wiecznych mieszczek, a co dopiero chłopek. Dopiero od stu lat, czyli dawna-niedawna, ktokolwiek myśli o tak szalonym wydatku na jedną imprezę. Co ciekawe, chłopu wolno gajer wynająć, babie - nie.
  • Dlatego cieszy ucięcie podobnego procederu, który na naszych oczach rozrósł się do niebotycznych rozmiarów, czyli strojów komunijnych. Wiem, że jeszcze nie wszędzie, ale w coraz większej liczbie parafii kościół wprowadza jednolite sukienki dla dziewczynek i alby dla chłopiąt.
    Żebyż jeszcze skończył się upiorny zwyczaj obdarowywania z tej okazji dzieciąteczek prezentami niemającymi żadnego związku z uroczystością! Ale to chyba przekracza wyobraźnię nurmalnego ludzia zamieszkującego nasz kraj. Ja z pewnością nie doczekam.
  • edytowano September 2019
    Maria napisal(a):
    Żebyż jeszcze skończył się upiorny zwyczaj obdarowywania z tej okazji dzieciąteczek prezentami niemającymi żadnego związku z uroczystością! Ale to chyba przekracza wyobraźnię nurmalnego ludzia zamieszkującego nasz kraj. Ja z pewnością nie doczekam.
    Dam świadectwo takie, że w kręgach warsiaskiej inteligencji katolickiej modne zrobiło się wyjeżdżanie z komunardami na wycieczko-pielgrzymkę do Rzymu, ażeby poobcować trochę ze stolicą Kościoła. To pisze świadek, który widział, i sam nawet raz wyjechał, a jego świadectwo jest prawdziwe. I nawet spotkałem w Rzymie - przypadkiem! - dwie znajome rodziny i se zrobiliśmy wspólny obchód po Watykanie.
  • Maria napisal(a):
    Dlatego cieszy ucięcie podobnego procederu, który na naszych oczach rozrósł się do niebotycznych rozmiarów, czyli strojów komunijnych. Wiem, że jeszcze nie wszędzie, ale w coraz większej liczbie parafii kościół wprowadza jednolite sukienki dla dziewczynek i alby dla chłopiąt.
    Na tym dopiero jest biznes. Sukienkami komunijnymi rządzi prawo popytu i podaży - sprzedaje sprzedawca a kupuje rodzic. Na czymś takim zarobić się nie da. Jednolite sukienki zamawia proboszcz. A wiecie jak to jest przy wspólnych zakupach organizowanych przez trzecia stronę typu inwestycje miejskie czy państwowe, prawda?
  • edytowano September 2019
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Maria napisal(a):
    Żebyż jeszcze skończył się upiorny zwyczaj obdarowywania z tej okazji dzieciąteczek prezentami niemającymi żadnego związku z uroczystością! Ale to chyba przekracza wyobraźnię nurmalnego ludzia zamieszkującego nasz kraj. Ja z pewnością nie doczekam.
    Dam świadectwo takie, że w kręgach warsiaskiej inteligencji katolickiej modne zrobiło się wyjeżdżanie z komunardami na wycieczko-pielgrzymkę do Rzymu, ażeby poobcować trochę ze stolicą Kościoła. To pisze świadek, który widział, i sam nawet raz wyjechał, a jego świadectwo jest prawdziwe. I nawet spotkałem w Rzymie - przypadkiem! - dwie znajome rodziny i se zrobiliśmy wspólny obchód po Watykanie.
    A ja dam świadectwo takie, że znam pewną rodzinę, w której prezentem komunijnym dla dzieci były pielgrzymki do miejsc związanych z ich świętymi patronami.
  • edytowano September 2019
    Pomysł mega.
    Nie wiem gdzie Julia Zuzanna i Krzysztof zyli
  • W_Nieszczególny napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Maria napisal(a):
    Żebyż jeszcze skończył się upiorny zwyczaj obdarowywania z tej okazji dzieciąteczek prezentami niemającymi żadnego związku z uroczystością! Ale to chyba przekracza wyobraźnię nurmalnego ludzia zamieszkującego nasz kraj. Ja z pewnością nie doczekam.
    Dam świadectwo takie, że w kręgach warsiaskiej inteligencji katolickiej modne zrobiło się wyjeżdżanie z komunardami na wycieczko-pielgrzymkę do Rzymu, ażeby poobcować trochę ze stolicą Kościoła. To pisze świadek, który widział, i sam nawet raz wyjechał, a jego świadectwo jest prawdziwe. I nawet spotkałem w Rzymie - przypadkiem! - dwie znajome rodziny i se zrobiliśmy wspólny obchód po Watykanie.
    A ja dam świadectwo takie, że znam pewną rodzinę, w której prezentem komunijnym dla dzieci były pielgrzymki do miejsc związanych z ich świętymi patronami.

    U mnie było combo, bo święta żyła 100 km od Rzymu :-P
  • No to jest super, ale +500 nie wystarczy na takie prezenty.
  • Do św. Mikołaja do Turcji wystarczy.
    Myra znaczy Demre.
    Efez z domkiem Matki Boski i św. Jana też ok.
    Allinclusive zimą 1500 zl

    W pewnych kręgach przez tydzień chrzestny idzie z delikwentem do Santiago (102,5 km, żeby normy wyrobić)
  • Podziwiam. Naprawdę nowe elity nam się kształtują. Bez ironii. Takie tradycje czy nowe obyczaje mi się podobają.

    Zabiorę wnuki jeśli dożyję ich Pierwszej Komunii i do tego w jakim takim zdrowiu i z zasobem finansowym wystarczającym. W tym roku trochę samolubny jestem. Córkę do Lourdes zabrałem, ale do Gietrzwałdu już nie i do Ziemi Świętej też nie biorę.
  • Rafał napisal(a):
    No to jest super, ale +500 nie wystarczy na takie prezenty.
    Na Jasną Górę wystarczy.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.