Rozumiem. Ale jakby oddał kolega napięcie sztolcowe za pomocą mowy oględnej, mogłoby to być jeszcze śmieszniejsze. Komizm lubi niepasujące do siebie zestawienia.
Z więzienia wychodzi prawdziwy gangster i jest bardzo wnerwiony bo go okradziono w międzyczasie, i tak ustawia do pionu gangsterów-pozerów, w oryginale jest procent od zysków.
los napisal(a): Dokładnie. Są tacy, którzy się takimi klimatami zachwycają, ale mnie ciężko wykrzesać choć odrobinę szacunku do nich.
Twórca tego filmu Jakub Żulczyk jest oszalałym wrogiem PiSu. Nie przypadkiem.
Twórcą filmu nie jest Żulczyk tylko ów występujący na zalinkowanym fragmencie Poziomka. Co do wrogości wobec PiSu to praktycznie całe środowisko artystyczne takie jest poza nielicznymi wyjątkami.
Sam serial jest natomiast zrobiony bardzo dobrze ale to co mi się najbardziej podoba to gra aktorska. Frycz grający gangstera jest naprawdę taki mroczny że aż siarą zalatuje - nie pamiętam by taki efekt udało się osiągnąć komukolwiek w jakimkolwiek filmie gangsterskim.
A Więckiewicz jako choleryk jest po prostu mistrzem świata
Oglądałem cały serial i nawet nie zdementuję, że scena jest mocna, bo Frycz rzeczywiście wcielił się przekonująco w gangusa psychopatę, przez którego nawet widz przed ekranem czuje się nieswojo. Niemniej ten nimb „kultowości”, który przypisano tej postaci, czyniąc z jej gadek skrzydlate słowa, jest dla mnie zastanawiający (niezrozumiały? lekko żenujący?). Mam ochotę umiejscowić go na tym samym poziomie co zainteresowanie młodych ludzi tym całym Fame MMA, czy jak to się zwie, albo różnymi patologicznymi „uniwersami” (Kononowicz, Jaszczur itp.).
Może to całe „Ślepnąc od świateł” mniej mówi o rzeczywistości, nawet o jej warszawskim wycinku (a chyba takie twórcy mieli aspiracje), niż specyficzne zainteresowanie ludzi tym tworem, szczególnie zaś postacią łysego psychopaty. W ogóle to znamienne, że koniec końców z ośmiu odcinków ludzie zdają się pamiętać prawie tylko dwie sceny, tę powyższą i tę z "no i nie podobasz mi się".
Jak ten serial ujrzał światło dzienne, to trąbiono, że jest taki nowoczesny jak na polskie standardy. Chyba chodzi o kręcenie w szklanych biurowcach i snobistycznych klubach, plus dynamizowanie obrazu muzyką, i to różnych gatunków, jak dla mnie centrum i esencję stanowi jednak to samo, co zwykle w polskich filmach gangsterskich i opowiadających o półświatku: słowa „kurwa” i „pierdolić” oraz ich derywaty, którym nadaje się różne udźwiękowienie.
Miałem swego czasu stycznoś z warstwami społeczeństwa, o których większoś ludności nie zdaje sobie sprawy, ale uważam, że nie jest to nic a nic ciekawe ani wartościowe jako element cooltury.
Swoją drogą, dostrzegam pewną sprzeczność w tym, że osoby, które piszą o „zalatywaniu siarką” tej postaci, afirmatywnie ją cytują :-\" Mówię afirmatywnie, bo przecież w takim pozytywnym kontekście się pojawia (jako ktoś, sprawnie dogadał gnojkowi, ktoś mocny itp.), a nie jako antyprzykład.
trep napisal(a): Miałem swego czasu stycznoś z warstwami społeczeństwa, o których większoś ludności nie zdaje sobie sprawy, ale uważam, że nie jest to nic a nic ciekawe ani wartościowe jako element cooltury.
Ja też. Widziałem trochę jak funkcjonują bandyci. Tak ten świat wygląda, zarówno Żulczyk, jak i twórca serialu musieli oglądać go bezpośrednio, przebywać w nim. Inaczej by pewnych niuansów nie wychwycili.
Ale nawet nie o to, serial jest genialny w każdym aspekcie. Taki mały detal nawet, tam jest jedna dłuższych scen kręconych bez cięć (z ręki) w historii europejskiego kina. Wszystko musiało pyknąć a scena jest okrutna do nakręcenia, bo odbywa się na gigantycznej dyskotece (wieczór panieński).
Klimatycznie to mi bardziej się podobał 'Dom Zły' ze Sławomirem Orzechowskim, jako nie uchwytnym złem i pytaniem, co w obliczu klęski poświęcisz dla ratowania nienarodzonego dziecka.
Przemko napisal(a): Frycz jest przerażający, moim zdaniem nikt nigdy nie zagrał lepiej bandziora.
+1
Motes napisal(a): Jak ten serial ujrzał światło dzienne, to trąbiono, że jest taki nowoczesny jak na polskie standardy. Chyba chodzi o kręcenie w szklanych biurowcach i snobistycznych klubach, plus dynamizowanie obrazu muzyką, i to różnych gatunków
Chodzi o precyzję i rozmach, oraz dopieszczenie ujęć i dobrą reżyserską robotę.
Ja obejrzałem ze dwa lata po premierze, po wszystkich ochach i achach - oczywiście po pierwszych bodaj dwóch odcinkach dominowało odczucie "i czym się ci ludzie tak podniecają". Natomiast potem spojrzałem nieco z dystansu i stwierdziłem że serial jest po prostu dobry, a gra aktorska Więckiewicza i Frycza - genialna. Reszta daje radę, ale tych dwóch stworzyło naprawdę genialne role.
Motes napisal(a): Swoją drogą, dostrzegam pewną sprzeczność w tym, że osoby, które piszą o „zalatywaniu siarką” tej postaci, afirmatywnie ją cytują :-\" Mówię afirmatywnie, bo przecież w takim pozytywnym kontekście się pojawia (jako ktoś, sprawnie dogadał gnojkowi, ktoś mocny itp.), a nie jako antyprzykład.
Bo jest to sprzeczność, ale łatwa do wytłumaczenia.
W serialu Frycz naprawdę przeraża, i robi to absolutnie znakomicie. Nic na siłę, zero efekciarstwa (również twórcy serialu nie usiłowali na siłę dodawać mu grozy, za co wielki plus) - a czuć że to psychopata, zdolny do wszystkiego, piekielnie inteligentny i lubiący trzymać wszystkich na widelcu.
A z perspektywy czasu, jak się dawno serial obejrzało, wrażenie minęło, i patrzy się na cytaty oderwane z kontekstu, to śmieszy ta "herbatka z cukrem bez cytrynki" i inne takie. A już wykorzystanie "wstajesz i czekasz na moich kolegów" w memie z Dudą - absolutnie genialne:) Aż się chce by Scholz tak trząsł gaciami przed Dudą jak Piorun przed Dariem:)
Jak stosujemy cytaty i fragmenty filmów to często odrywamy je od kontekstu całego filmu, nie mówiąc o sytuacji kiedy cytat wszedł pod strzechy, a ja nawet nie oglądałem filmu (Psy np widziałem po raz pierwszy ze 4 lata temu).
JORGE napisal(a): Ja też. Widziałem trochę jak funkcjonują bandyci. Tak ten świat wygląda, zarówno Żulczyk, jak i twórca serialu musieli oglądać go bezpośrednio, przebywać w nim. Inaczej by pewnych niuansów nie wychwycili.
Żulczyk był albo handlarzem narkotyków, albo co najmniej klientem kogoś podobnego do głównego bohatera czyli Kuby. Oczywiście sama książka i serial to rzeczy wymyślone, natomiast owszem, autor miał się gdzie oswoić z klimatem.
Ogólnie, jak na tak w sumie dość paskudnego typa jakim jest Żulczyk, to serial (książki nie czytałem) ma naprawdę dość niezły wydźwięk - jest nawet motyw nawrócenia (Pioruna czyli "Poziomki") i to zrobiony zupełnie bez beki wbrew pozorom, a także w sumie słuszne przesłanie, że nie da się nie pobrudzić sobie rąk siedząc w takim syfie, a jak już tak się stanie, to już się nie wyrwiesz, choćbyś bardzo chciał.
Być może sztuka przerosła tu twórcę (nie raz tak bywało, vide Kaczmarski).
Komentarz
Twórca tego filmu Jakub Żulczyk jest oszalałym wrogiem PiSu. Nie przypadkiem.
Co do wrogości wobec PiSu to praktycznie całe środowisko artystyczne takie jest poza nielicznymi wyjątkami.
Sam serial jest natomiast zrobiony bardzo dobrze ale to co mi się najbardziej podoba to gra aktorska. Frycz grający gangstera jest naprawdę taki mroczny że aż siarą zalatuje - nie pamiętam by taki efekt udało się osiągnąć komukolwiek w jakimkolwiek filmie gangsterskim.
A Więckiewicz jako choleryk jest po prostu mistrzem świata
Może to całe „Ślepnąc od świateł” mniej mówi o rzeczywistości, nawet o jej warszawskim wycinku (a chyba takie twórcy mieli aspiracje), niż specyficzne zainteresowanie ludzi tym tworem, szczególnie zaś postacią łysego psychopaty. W ogóle to znamienne, że koniec końców z ośmiu odcinków ludzie zdają się pamiętać prawie tylko dwie sceny, tę powyższą i tę z "no i nie podobasz mi się".
Jak ten serial ujrzał światło dzienne, to trąbiono, że jest taki nowoczesny jak na polskie standardy. Chyba chodzi o kręcenie w szklanych biurowcach i snobistycznych klubach, plus dynamizowanie obrazu muzyką, i to różnych gatunków, jak dla mnie centrum i esencję stanowi jednak to samo, co zwykle w polskich filmach gangsterskich i opowiadających o półświatku: słowa „kurwa” i „pierdolić” oraz ich derywaty, którym nadaje się różne udźwiękowienie.
Poza tym nie, kolega wyżej nie wklejał tego filmu jako mema. Każde cytowanie jest teraz memem?
Ale nawet nie o to, serial jest genialny w każdym aspekcie. Taki mały detal nawet, tam jest jedna dłuższych scen kręconych bez cięć (z ręki) w historii europejskiego kina. Wszystko musiało pyknąć a scena jest okrutna do nakręcenia, bo odbywa się na gigantycznej dyskotece (wieczór panieński).
Ja obejrzałem ze dwa lata po premierze, po wszystkich ochach i achach - oczywiście po pierwszych bodaj dwóch odcinkach dominowało odczucie "i czym się ci ludzie tak podniecają". Natomiast potem spojrzałem nieco z dystansu i stwierdziłem że serial jest po prostu dobry, a gra aktorska Więckiewicza i Frycza - genialna. Reszta daje radę, ale tych dwóch stworzyło naprawdę genialne role.
W serialu Frycz naprawdę przeraża, i robi to absolutnie znakomicie. Nic na siłę, zero efekciarstwa (również twórcy serialu nie usiłowali na siłę dodawać mu grozy, za co wielki plus) - a czuć że to psychopata, zdolny do wszystkiego, piekielnie inteligentny i lubiący trzymać wszystkich na widelcu.
A z perspektywy czasu, jak się dawno serial obejrzało, wrażenie minęło, i patrzy się na cytaty oderwane z kontekstu, to śmieszy ta "herbatka z cukrem bez cytrynki" i inne takie. A już wykorzystanie "wstajesz i czekasz na moich kolegów" w memie z Dudą - absolutnie genialne:)
Aż się chce by Scholz tak trząsł gaciami przed Dudą jak Piorun przed Dariem:)
Jak stosujemy cytaty i fragmenty filmów to często odrywamy je od kontekstu całego filmu, nie mówiąc o sytuacji kiedy cytat wszedł pod strzechy, a ja nawet nie oglądałem filmu (Psy np widziałem po raz pierwszy ze 4 lata temu).
Ogólnie, jak na tak w sumie dość paskudnego typa jakim jest Żulczyk, to serial (książki nie czytałem) ma naprawdę dość niezły wydźwięk - jest nawet motyw nawrócenia (Pioruna czyli "Poziomki") i to zrobiony zupełnie bez beki wbrew pozorom, a także w sumie słuszne przesłanie, że nie da się nie pobrudzić sobie rąk siedząc w takim syfie, a jak już tak się stanie, to już się nie wyrwiesz, choćbyś bardzo chciał.
Być może sztuka przerosła tu twórcę (nie raz tak bywało, vide Kaczmarski).