W naszym KB bierzemy na tapet Dzieje Apostolskie, chciałem się podbudować teoretycznie, puszczam sobie dziewięciogodzinny wykład x. prof. Chrostowskiego "Na drogach św. Pawła" a YT podpowiada mi z boku różne inne filmiki. Wśród nich świeci taki tytuł:
Czy to św. Paweł napisał listy św. Pawła? Prof. Robert Wiśniewski.
Oho! - pomyślałem sobie - kolejna czerwona świnia z tytułem profesora będzie się wymandrzać, że to wszystko bujda - ale że imienia i nazwiska nie znałem, z ciekawości wbiłem sobie w gógla. Wyguglałem jeden jego wywiad, że Boże Narodzenie jest zmitologizowane - oczywiście cały w wydźwięku, że to wszystko sobie Ewangeliści wymyślili. No i (znowu z ciekawości - czyli niepotrzebnie) klikam dalej i mamy recenzję książki pana profesora pod tytułem "Wróżbiarstwo chrześcijańskie w późnym antyku, czyli jak poznać przyszłość i nie utracić zbawienia"
Oho! Będą zaraz FiM - pomyślałem.
No i w recenzji raz za razem pojawiają się zdania unoszące kąciki ust mych - stąd wpis w tym dziale.
Nowa książka znanego historyka z Uniwersytetu Warszawskiego, Roberta Wiśniewskiego, jest przekrojową syntezą podsumowującą kilkuletnie badania prowadzone nad rekonstrukcją i oceną zjawiska wróżbiarstwa w środowisku chrześcijan późnego antyku.
...
R. Wiśniewski – mimo skąpych i rozbieżnych w swej treści przekazów źródłowych – podjął także próbę oceny rozmiaru zjawiska wróżbiarstwa w chrześcijaństwie oraz ustalenia charakteru reakcji, z jaką spotykało się ono wśród hierarchii
kościelnej. Odpowiedzi udzielone w tych dwóch kwestiach są interesujące i dają
się obronić w świetle zachowanych źródeł, ale – między innymi właśnie z powodu skromności i niejednoznaczności bazy źródłowej, a więc z racji obiektywnych
– nie są to odpowiedzi jedyne i ostateczne. Pozostaje także nadal otwarta kwestia,
czy chrześcijanie stworzyli zupełnie nowy, odrębny rodzaj wróżbiarstwa, czy raczej wzorowali się na metodach pogańskich, które chcieli pogodzić z zasadami
nowej religii. Autor monografii zdaje się sytuować swoją odpowiedź pośrodku,
skłaniając się bardziej ku pierwszej możliwości i podkreślając oryginalność wróżbiarstwa chrześcijańskiego. Zastanawiam się jednak, czy nie należałoby raczej iść w kierunku drugiej możliwości, wróżbiarstwo bowiem, mimo pewnych analogii
z prorokowaniem, było z natury chrześcijaństwu obce, na co starali się zwrócić
uwagę teologowie i oficjalni przedstawiciele Kościoła. Milczenie źródeł w pewnych kwestiach lub umiarkowane przyzwalanie na niektóre praktyki dywinacyjne,
jak to widać np. w cytowanej na s. 81 wypowiedzi Augustyna z Listu 55., nie
zmienia – moim zdaniem – generalnie krytycznej oceny praktykowania wróżbiarstwa przez chrześcijan wśród znanych Ojców Kościoła i hierarchii.
...
Jak każde oryginalne ujęcie problemu recenzowana monografia prowokuje
do dyskusji i nasuwa pewne wątpliwości. Po pierwsze, kwestia tytułu. Sformułowanie „wróżbiarstwo chrześcijańskie w późnym antyku” może sugerować, że
istnieje jakiś szczególny, zinstytucjonalizowany rodzaj wróżbiarstwa w wydaniu
chrześcijańskim, właściwy tej religii, a Autor bada to zjawisko w jednym z okresów historycznych. Tymczasem mamy do czynienia z chrześcijańską mutacją
pewnego niechrześcijańskiego fenomenu, występującą wśród niektórych duchownych i wiernych, ale krytykowaną przez hierarchię jako niezgodną z duchem
chrześcijańskiej religii. Dwuznaczny jest także podtytuł „jak poznać przyszłość
i nie utracić zbawienia”, zaostrzający apetyt czytelnika oryginalnym sformułowaniem. Z jednej strony słusznie zwraca on uwagę na istnienie wśród chrześcijan
pierwszych wieków prób pogodzenia wyznawanej wiary z praktykami zaspokajającymi ludzką ciekawość spraw nieznanych bez naruszania poczucia czystego
sumienia, ale na pierwszy rzut oka może też sugerować, że w religii chrześcijańskiej jest rzeczywiście dopuszczalne godzenie wróżbiarstwa z wiernością wyznawanej doktrynie, trzeba tylko wiedzieć, jak to robić; a to byłby już zbyt daleko
posunięty wniosek, nawet jeżeli tak subiektywnie wydawało się wczesnochrześcijańskim uczestnikom i zwolennikom takich praktyk. Wolałbym więc raczej tytuł,
jaki Autor nadał jednemu ze swoich wcześniejszych artykułów – „Chrześcijanie
i wróżbiarstwo w późnej starożytności”, albo „Wróżbiarstwo w chrześcijaństwie
późnego antyku. Istota i skala zjawiska”.
...
Po drugie, nie przekonuje mnie stawianie obok siebie i traktowanie jako odmian wróżbiarstwa stosowanego przez chrześcijan tak różnych zjawisk, jak z jednej strony rzeczywiste praktyki wróżbiarskie w postaci ciągnięcia losów, wypytywania opętanych czy inkubacji, z drugiej – niezwykle złożony fenomen proroctwa, zdecydowanie wykraczający w rozumieniu judeochrześcijańskim poza
czynności przewidywania przyszłości i udzielania rad w sprawach ziemskich lub
duchowych, czy znane sytuacje zmiany drogi życiowej pod wpływem usłyszanych lub przeczytanych słów Pisma Świętego przez św. Antoniego i św. Augustyna, zaklasyfikowane jako przykład bibliomancji, czyli wróżenia z Pisma. Autor
stara się wprawdzie niuansować powyższe zjawiska, ale czyni to czasem niezbyt
wyraźnie lub zbyt późno, a konstrukcja pracy sprzyja wyliczaniu na jednym oddechu wszystkich wymienionych zachowań, powracającemu na kartach książki.
...
Po trzecie, autor próbuje ustalić i zrozumieć zarówno przyczyny postaw chrześcijan uciekających się do praktyk wróżbiarskich, jak i motywy działania krytyków
takich zachowań na gruncie chrześcijańskim, jednak ocena tych ostatnich wydaje się niekiedy pozbawiona nieco wyczucia teologicznego i jest zabarwiona mniej
lub bardziej świadomie – przynajmniej na poziomie niezbyt zręcznych sformułowań – ironią lub złośliwością. Sformułowania typu: „pohukiwania kaznodziejów
wypadały nieco blado” (s. 14), praktyki wróżbiarskie „niekiedy budziły pomruki
niechęci pisarzy i kaznodziejów” (s. 240) to niepotrzebnie zabarwione emocjonalnie zwroty trącące nieco inwektywą, mogącą sugerować, że duchowni nie rozumieli potrzeb swoich współwyznawców i ograniczali ich wolność. Krytyka wróżbiarstwa miała z pewnością swoje głębsze teologiczne uzasadnienie, związane
z istotą religii chrześcijańskiej, opartej na wierze w Opatrzność Bożą i wiążącej
tę praktykę z działaniem złych duchów, czemu zresztą Autor wielokrotnie daje
wyraz na kartach swojej książki, trudno więc określać ją równocześnie jako „pomruki niechęci” czy uzasadniać przede wszystkim obawą biskupów przed konkurencją dla swojej władzy (por. s. 58).
...
(przepraszam, że nie justuję - taki podział przekleja się z pdf)
Po czwarte, pewne wątpliwości budzi odwołujące się do tekstu źródłowego
sformułowanie Autora pojawiające się w podsumowaniu rozdziału VI zatytułowanego Wypytywanie opętanych: „W De divinatione daemonum (1-2) Augustyn opowiada, jak niektórzy chrześcijanie z Hippony – i to prawdziwie pobożni
chrześcijanie, którzy zwykli spotykać się w domu biskupa – nie widzieli nic złego
we wróżbiarstwie pogańskim, które – nawet jeśli pochodziło od złych duchów –
było jednak tolerowane przez Boga” (s. 178). Kontekst i znaczenie wypowiedzi
Augustyna wydają mi się nieco inne niż prezentuje R. Wiśniewski. Biskup Hippony istotnie toczył dysputy z wiernymi na temat pogańskiego wróżbiarstwa, zaznaczył jednak na początku traktatu, że przedstawiane przez nich opinie, przeciwne do biskupich, miały na celu uzyskanie od Augustyna kontrargumentów, które
można byłoby przedstawić poganom: „magis contradicendo quaerere viderentur,
quid paganis responderi oporteret”. Wynika z tego, że chrześcijanie goszczący
w domu biskupim widzieli we wróżbiarstwie pogańskim niebezpieczeństwo, na
które chcieli znaleźć rozumną i skuteczną odpowiedź. Niezręcznością jest też mówienie o tolerowaniu wróżbiarstwa pochodzącego od złych duchów przez Boga.
Użyta przez Augustyna forma łacińskiego czasownika „permittere” oznacza, że
Bóg daje przyzwolenie na takie działania lub je dopuszcza, to jednak nie to samo,
co tolerancja zakładająca uznawanie czy nawet akceptację, a przynajmniej wyrozumiałość wobec jakiegoś zjawiska.
...
R. Wiśniewski wykazuje znakomitą orientację w literaturze antycznej i wczesnochrześcijańskiej, jest erudytą o dużej wiedzy historycznej, którą operuje swobodnie w celu dokonania wielu pogłębionych porównawczych analiz. Z drobnych
usterek faktograficznych chciałbym tylko zwrócić uwagę na dwie sprawy:
1) egzegeza alegoryczna tekstów biblijnych święciła triumfy już w wieku
III (kiedy to w Kościele wschodnim osiągnęła swoje apogeum w twórczości
Orygenesa), a nie dopiero w wieku IV (jak pisze Autor na s. 74, powołując się
zresztą w przypisie 2. na Orygenesa), gdy powstała wobec niej opozycja w środowisku antiocheńskim; 2) na s. 227 chodzi Autorowi zapewne o cytowane wcześniej teksty Cyryla Aleksandryjskiego, a nie Cyryla Jerozolimskiego.
...
Krótkiego komentarza wymaga kwestia wykorzystania i zapisu pozycji bibliograficznych. Książka R. Wiśniewskiego jest dziełem wybitnie źródłowym,
chociaż – jak zauważa Autor we wstępnych uwagach metodologicznych – baza
źródłowa jest z jednej strony bardzo rozproszona, z drugiej – niesłychanie skąpa
(por. s. 2). Tym większe słowa uznania należą się Autorowi za żmudne wydobywanie nielicznych wzmianek o wróżbiarstwie z różnych dzieł późnego antyku. Teksty źródłowe są obficie cytowane w pracy i odnotowywane w przypisach,
a we wstępie znajduje się bardzo pożyteczna, sumaryczna charakterystyka bazy
źródłowej. Szkoda jednak, że Autor zrezygnował z tradycyjnego zestawienia najważniejszych źródeł w specjalnym wykazie bibliograficznym wraz z podaniem
wydań krytycznych, z których korzystał. Jeśli chodzi o to, co zgodnie z zapisem
Autora wyczerpuje znamiona bibliografii, czyli o współczesną literaturę przedmiotu, trzeba przyznać, że R. Wiśniewski orientuje się świetnie w najnowszym
światowym stanie badań (np. znajomość aktualnych poglądów na temat Sortes
Sanctorum czy Ewangelii Marii), uwzględnia publikacje ściśle związane z tematem i – w jego przekonaniu – najwartościowsze, unikając zbędnej abundancji
uniemożliwiającej odróżnienie pozycji ważkich od przeciętnych. Zabrakło jednak
wzmianki o przynajmniej jednym polskim opracowaniu ściśle związanym z tematyką książki. Pozycja Pawła Wygralaka pt. Stanowisko Kościoła wobec idolatrii
i magii na terenie Galii i Hiszpanii w późnej starożytności chrześcijańskiej (VI-VII
w.) (Poznań 2011), zawierająca obszerny rozdział poświęcony wróżbom i magii,
powinna zostać po pierwsze zauważona, po drugie – krytycznie oceniona, tym
bardziej, że Wygralak zna i cytuje publikacje Wiśniewskiego. P. Wygralak wykorzystał w swoim opracowaniu interesujące opracowania z kręgu hiszpańskojęzycznego, których nie cytuje R. Wiśniewski, a które z pewnością ubogaciłyby obraz wróżbiarstwa we wczesnym chrześcijaństwie: R. Sanz Serrano, Adivinación
y sociedad en la Hispania tardoromana y visigoda, „Anejos de Gerión” 2 (1989)
365-390; A. De Mier Vélez, Supersticiones y horóscopos entre cristianos visigodos y francos, „Religión y Cultura” 41 (1995) 811-839.
...
Nie spotkałem jeszcze nigdy takiego zgnojenia w taki oryginalny sposób. A teraz najlepsze:
Na pochwałę zasługuje redakcja książki od strony literackiej. Jej lektura jest
przyjemna ze względu na precyzyjny, a przy tym piękny styl i język wypowiedzi,
co – niestety – w ostatnim czasie nie jest oczywistością nawet w przypadku prac
z zakresu szeroko pojętej humanistyki.
Dumałem, co będziem pitrasić na Wigilię, bo to trzeba już listę zakupów wyrychtować a i najwyższy czas po sklepach pojeździć i różnych frykasów szukać. Shopping list niczego sobie mnie wyszedł, a że papieru A4 pod ręką nie miałwszy zaczęłem zapisywać na ręku. Zapisałem od palców aż po łokieć ale czy to człowiek wszystko spamięta? Zawsze tak jest, że w ostatniej chwili okazuje się, że czegoś brakuje.
Poza tem nie byłem pewny czy wszystkie dania wigilijne mam już obcykane, więc myślę se: zobaczę co tam ludziska pichcą, może cuś mnie jeszcze obświeci.
Wpisałem w szatkownicę "co zrobic na wigilie" no i na początku, jak Pan Bóg przykazał 12 potraw mnie się wyświetliło ale dalej skanuję oczamy a tamuj czego nie wolno robić. Oho! myślę, pewnie napiszą żeby mięcha nie żryć, albo zabaw hucznych nie urządzać ale gdzie tam! Parapsychologia i zabobon:
.
.
.
No i w końcu skumałem o co biega z tą "magią świąt", hehe
.
.
.
Zasłyszane:
-- Księże X (imię zmienione), to teraz musimy ustalić jakiś termin na błogosławienie tych nieuregulowanych par. Co ksiądz proponuje?
-- Noo, myślę, że święto Świętej Rodziny będzie odpowiednią datą.
-- Tak! Stawki za te specjalne błogosławieństwa to chyba podwoimy?
-- Oczywiście!
@trep powiedział(a):
Zasłyszane:
-- Księże X (imię zmienione), to teraz musimy ustalić jakiś termin na błogosławienie tych nieuregulowanych par. Co ksiądz proponuje?
-- Noo, myślę, że święto Świętej Rodziny będzie odpowiednią datą.
-- Tak! Stawki za te specjalne błogosławieństwa to chyba podwoimy?
-- Oczywiście!
tu zachodzi takie prawny myk - za sakramenty nie płaci się z zasady. Za to za błogosławieństwo?
Komentarz
Budyń: fotostory z happy endem.
https://scontent.fqyy1-1.fna.fbcdn.net/v/t39.30808-6/409650486_1672934843230365_4265004001081647125_n.jpg?_nc_cat=101&ccb=1-7&_nc_sid=3635dc&_nc_ohc=PmEQvmJ6lBoAX90oDGA&_nc_ht=scontent.fqyy1-1.fna&oh=00_AfBLYOpSLNPwFaDYZTDNCB2hzSxyasPqNJvn4x-SRPsSjA&oe=657CA6A4
Ojtam tajne. Wszyscy wiedzą. Przecież dlatego go wybrali.
i znowu zgoda narodowa - bycie niemieckim agentem jest powszechnie uważane za hańbiące. A czy to zgodne z europejskimi zasadami?
???
Bycie niemieckim agentem jest powszechnie uważane za najwyższy awans.
wiceminister edukacji?
Panie sędzio nie były to dobre pornusy, były śmiszne.
A to nie podpada pod szejmowanie seksworkingu?
W naszym KB bierzemy na tapet Dzieje Apostolskie, chciałem się podbudować teoretycznie, puszczam sobie dziewięciogodzinny wykład x. prof. Chrostowskiego "Na drogach św. Pawła" a YT podpowiada mi z boku różne inne filmiki. Wśród nich świeci taki tytuł:
Czy to św. Paweł napisał listy św. Pawła? Prof. Robert Wiśniewski.
Oho! - pomyślałem sobie - kolejna czerwona świnia z tytułem profesora będzie się wymandrzać, że to wszystko bujda - ale że imienia i nazwiska nie znałem, z ciekawości wbiłem sobie w gógla. Wyguglałem jeden jego wywiad, że Boże Narodzenie jest zmitologizowane - oczywiście cały w wydźwięku, że to wszystko sobie Ewangeliści wymyślili. No i (znowu z ciekawości - czyli niepotrzebnie) klikam dalej i mamy recenzję książki pana profesora pod tytułem "Wróżbiarstwo chrześcijańskie w późnym antyku, czyli jak poznać przyszłość i nie utracić zbawienia"
Oho! Będą zaraz FiM - pomyślałem.
No i w recenzji raz za razem pojawiają się zdania unoszące kąciki ust mych - stąd wpis w tym dziale.
Nie spotkałem jeszcze nigdy takiego zgnojenia w taki oryginalny sposób. A teraz najlepsze:
Dumałem, co będziem pitrasić na Wigilię, bo to trzeba już listę zakupów wyrychtować a i najwyższy czas po sklepach pojeździć i różnych frykasów szukać. Shopping list niczego sobie mnie wyszedł, a że papieru A4 pod ręką nie miałwszy zaczęłem zapisywać na ręku. Zapisałem od palców aż po łokieć ale czy to człowiek wszystko spamięta? Zawsze tak jest, że w ostatniej chwili okazuje się, że czegoś brakuje.
Poza tem nie byłem pewny czy wszystkie dania wigilijne mam już obcykane, więc myślę se: zobaczę co tam ludziska pichcą, może cuś mnie jeszcze obświeci.
Wpisałem w szatkownicę "co zrobic na wigilie" no i na początku, jak Pan Bóg przykazał 12 potraw mnie się wyświetliło ale dalej skanuję oczamy a tamuj czego nie wolno robić. Oho! myślę, pewnie napiszą żeby mięcha nie żryć, albo zabaw hucznych nie urządzać ale gdzie tam! Parapsychologia i zabobon:
.
.
.
No i w końcu skumałem o co biega z tą "magią świąt", hehe
.
.
.
👣
🐾
🐾
Żyd w sieni = pieniądze w kieszeni.
Przesądni są tylko materialiści.
Przesąd z guglownicy nie poparty zafrasowanym wzrokiem członkini żeńskiej starszyzny nie jest przekonujący właściwie to w'gle do mnie nie trafia.
I pamiętajcie: Dzisiok poniendziołek, nie wydawać piniędzy, nie płacić, nie przelewać, nie pożyczać bo się rozejdo bez umiaru bez cały tydzień.
Matka Boska albo Pan Jezus też Żydzi.
Ok.
Macierewicz na spacerniaku spotyka Jaruzelskiego:
-Panie Generale, Pan też za Smoleńsk?
-Najpierw tak myślałem, bo za Stan Wojenny na pewno nie.
Zasłyszane:
-- Księże X (imię zmienione), to teraz musimy ustalić jakiś termin na błogosławienie tych nieuregulowanych par. Co ksiądz proponuje?
-- Noo, myślę, że święto Świętej Rodziny będzie odpowiednią datą.
-- Tak! Stawki za te specjalne błogosławieństwa to chyba podwoimy?
-- Oczywiście!
Na początek to zwykle daje się ceny promocyjne. Czy prymicyjne, jakoś tak.
Katolik do Żyda:
-Zazdroszczę Wam, że potraficie się sami z siebie śmiać.
Żyd odpowiada:
-Nie tylko potrafimy, ale jeszcze mamy na to monopol.
tu zachodzi takie prawny myk - za sakramenty nie płaci się z zasady. Za to za błogosławieństwo?
Ten pierwszy ksiądz ma specyficzne poczucie humera. Często żartuje nt pieniędzy sugerując, że jest na nie łasy, choć de facto jest przeciwnie.
-Co to za miejsce? Mówiłeś, że idziemy do pubu.
-Do PAPu, tłuku!
Powinno być w - psychiatryku, ale nie mogę odnaleźć
Westernowe riposty, teksańskie prawne spory. Wszystko pisane przez pozerskich nowojorskich notgoys
To jest rympał Wieśka spod budki z piwem.
Też coś w tym stylu a nawet lepsze wg mnie....