rozum.von.keikobad I auto rozumiem kosztowało na wstępie 50 tys.? Czyli bank pożyczył 50 tys. i odzyskał 50 tys.
Rozum, albo Kolega wykazuje dobrą wolę w dyskusji, albo ją przerywamy. W każdym razie z mojej strony. Czy widziałeś kiedyś kredyt no cokolwiek wartościowego bez tzw. udziału własnego? W wypadku mieszkania jest to na ogół 20% owych teoretycznych 50 tys. Zatem bank nie pożyczył 50 tylko 40, odzyskał 50 + mieszkanie, które może mieć wartość duuuuuużo większą niż wcześniej.
A jak jest na zachód od nas - domyślam się, że nie tak jak w III RP ale czy aż tak jak w USA - że gdy jesteś niewypłacalny to możesz się po prostu wycofać, oddać nieruchomość i jesteś wolny, niezaleznie ile ona obecnie kosztuje? Rozchodzi się tu Rozum o to co jest tematem umowy między tobą a bankiem - w USA jest nią nieruchomość. Bank pożycza ci pieniądze na nieruchomość, kupujesz, potem spłacasz. Nie spłacasz - bank zabiera nieruchomość i tyle. Ryzyko ponoszą obie strony. A co jest tematem umowy w III RP? Bo na pewno nie nieruchomość. Jakie ryzyko ponosi w III RP bank? Wcale nie jest niemożliwa sytuacja, że pożyczyłeś we franku, spłacałeś x lat, spłaciłeś de facto tyle ile miałeś spłacić ale ponieważ franek podskoczył to masz do spłaty jeszcze drugie tyle. I teraz gdy nie spłacasz to co się dzieje - bank zabiera ci dom a ty musisz im go spłacić i tak, ale po raz drugi. Albo ogłosić upadłość konsumencką, i wtedy cię licytują z tego co masz. Nie jest to dość typowa dla III RP sytuacja w której biznes prowadzi się bez ryzyka? Jak budowa autostrad, na przykład, to nie jest normalne, mów co chcesz. The author has edited this post (w 18.01.2015)
Różnie. Ale generalna zasada jest jedna - państwo należy do obywateli a nie oligarchów. Oligarchowie próbują oczywiście korzystać ze swych przewag ale robią to raczej w ukryciu. W Polsce jest próba zbudowania drugich Indii - są panowie wszystkich Ariowie i Drawidowie, którzy powinni cieszyć się z przeżycia każdego kolejnego dnia. Najśmieszniejsze jest to, że Drawidom się to strasznie podoba. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
rozum.von.keikobad : I auto rozumiem kosztowało na wstępie 50 tys.? Czyli bank pożyczył 50 tys. i odzyskał 50 tys.
Rozum, albo Kolega wykazuje dobrą wolę w dyskusji, albo ją przerywamy. W każdym razie z mojej strony. Czy widziałeś kiedyś kredyt no cokolwiek wartościowego bez tzw. udziału własnego? W wypadku mieszkania jest to na ogół 20% owych teoretycznych 50 tys. Zatem bank nie pożyczył 50 tylko 40, odzyskał 50 + mieszkanie, które może mieć wartość duuuuuużo większą niż wcześniej.
Aha, czyli propozycja Koleżanki jest taka, żeby dłużnik (samochodowy) oddał 50 tys. (nominalną wartość kredytu?) oraz DODATKOWO samochód? Czyli - przekładając na nieruchomości - dłużnik powinien oddać nominalną wartość kredytu oraz DODATKOWO nieruchomość? Więc spieszę donieść, że jeżeli tak, to Koleżanka proponuje, by bank mógł egzekwować od dłużnika więcej niż to wynika z aktualnych umów. Jeśli nie tak, to proszę wyjaśnić, co gdzie źle zrozumiałem, bo naprawdę się staram
Bierecki napisał jednak inaczej Należy wprowadzić limit roszczeń z tytułu kredytu hipotecznego, maksymalnie do wartości nieruchomości, która jest kredytowana. Chodzi o to, by człowiek, który odda dom, nie był już zadłużony z tytułu kredytu hipotecznego. http://wpolityce.pl/polityka/186166-nasz-wywiad-sen-grzegorz-bierecki-przygotowuje-ustawe-ktora-ochroni-frankowiczow-kredyt-w-walucie-obcej-ma-byc-splacany-zawsze-po-kursie-z-dnia-zawarcia-umowy Jak ja to rozumiem jest wyżej napisane w przykładzie z x i y. W przykładzie z samochodem wygląda to tak, że "limit roszczeń z kredytu to wartość samochodu". Czyli nie samochód + wartość nominalna kredytu, ale sam samochód. Czy były kredyty udzielane na 100% wartości nieruchomości? Oczywiście, przecież to jest jedno ze źródeł obecnych problemów. Oczywiście Koleżanka odpowie, że wartość nieruchomości przecież rośnie. Jeśli faktycznie wartość nieruchomości rośnie, a kredyt przynajmniej przez jakiś czas jest spłacany, to pozostała do spłaty kwota powinna być niższa niż wartość nieruchomości, czyli "limit Biereckiego" jest wyższy niż faktyczny dług. Żeby "limit Biereckiego" mógł w ogóle znaleźć zastosowanie wartość nieruchomości musi spadać, o tym właśnie mówimy. Wartość wielu nieruchomości w Polsce spada i można się spodziewać, że będzie spadać, bo była bańka, z której nie do końca jeszcze zeszło powietrze. The author has edited this post (w 18.01.2015)
Ok, przefajnowałam. Bank dostaje wkład własny+wszystkie dotychczasowe spłaty+mieszkanie. Z grubsza. Ryzykiem, czy mieszkanie zyskuje, czy traci na wartości dzielą się obydwie strony. Istotą tego jest, że kredytobiorca, który odda dom, nie jest już zadłużony z tytułu kredytu hipotecznego. Bez względu na wahania kursu obcej waluty czy np. denominacji własnej.
7my Sam pomysł Biernackiego nie może chyba dotyczyć już zawartych umów.
No właśnie to jest pytanie. Z punktu widzenia prawnego i tego, co można zrobić w zgodzie z konstytucją według dotychczasowego orzecznictwa TK wygląda to tak. Co do zasady (ja tu mówię skrótowo) w zawarte umowy jednorazowe nie można ingerować z mocą wsteczną. Czyli nie można np. kazać po umowie dopłacić komuś późniejszą ustawą drugie tyle czy połowę. Z kolei w umowy o charakterze ciągłym (np. najem, dzierżawa, umowa o pracę), czyli takie, które z definicji obejmują jakiś dłuższy czas można w pewnym momencie zmienić warunki, zwłaszcza jak umowa jest na czas nieokreślony. Przykład: można zmniejszyć wymiar czasu pracy i wstecz oczywiście nikomu nie zapłacimy nadgodzin, ale na przyszłość inaczej uregulujemy także sytuację pracowników, którzy już zawarli umowy. Umowy o charakterze ciągłym mają też to do siebie, że w międzyczasie same strony dokonują pewnych modyfikacji, w trakcie trwania stosunku, czyli np. podwyższają/obniżają pensję, czynsz. Dlatego ingerencja w trwające umowy o charakterze ciągłym nie ma charakteru "skoku na kasę" jak w przypadku ingerencji w umowę sprzedaży. Teraz pytanie jakiego rodzaju umową jest kredyt. Otóż jest on umową o charakterze jednorazowym , bo raz bierzemy kasę, a jedynie świadczenie jednej strony jest rozłożone w czasie. Natomiast społeczne odczucie i że tak powiem ekonomiczna sytuacja jednej ze strony jest zbliżona bardziej do najmu.
Tymczasem Onet przypomniał nam jak tysiące, miliony zachodnich i rodzimych ekspertów protestowały przeciwko ograniczeniu zaciągania kredytów frankowych. Nawet dr Miles z Heritage Foundation, dr Tim Evans z londyńskiego Stockholm Network, a nawet profesor Booth mówili, że MUST HAVE kredyt we franku!!! Widać dobry miodek musiał być w tych kredytach skoro wszystkie te luje tak się zaangażowały w obronę marzeń Polaków. http://wiadomosci.onet.pl/frank-szwajcarski-20-razy-tak/z1psm Czołowe polskie think tanki, wspierane przez polityków, niektóre media i zagranicznych ekspertów walczyły z Narodowym Bankiem Polskim i Komisją Nadzoru Bankowego o jak największy dostęp Polaków do kredytów frankowych. Oto fragmenty raportu z sierpnia 2006 roku podsumowującego akcję „Wolność dla marzeń, wolność dla kredytów”. 1. Instytut Globalizacji uznał działania KNB (Komisji Nadzoru Bankowego, której funkcje przejęła potem Komisja Nadzoru Finansowego - ES) za szczególnie dotkliwe wobec młodych ludzi, których jedną decyzją pozbawiono możliwości realizacji marzeń o posiadaniu własnego mieszkania. W opinii Instytutu „Rekomendacja S” w bardzo niebezpieczny sposób ogranicza konkurencję na polskim rynku kredytowym. Dlatego też Instytut postanowił zainicjować kampanię społeczną „Wolność dla marzeń, wolność dla kredytów”, sprzeciwiającą się ograniczeniom w udzielaniu kredytów walutowych. Niniejszy raport jest próbą podsumowania działań Instytutu Globalizacji w ramach tej kampanii. 2. Z wprowadzenia restrykcji skorzysta jedynie wąska grupa największych banków, z których część w ogóle nie posiada kredytów walutowych w swojej ofercie (sic!). Chowając się pod przykrywką ochrony wkładów depozytowych i oszczędności, próbują wmówić Polakom, że są niedouczeni (...) 3. Instytut Globalizacji wsparł swoją akcję „Wolność dla marzeń, wolność dla kredytów”specjalistycznymi i dogłębnymi analizami skutków wprowadzenia „Rekomendacji S”,które zostały zamówione w czołowych niezależnych instytutach badawczych. Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, Centrum im. Adama Smitha oraz Foresight Strategy Advisors przygotowały krytyczne analizy, które wyraźnie wskazują na negatywne implikacje działań KNB. 4. Przesłanie raportu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkowa pt. „Skutki wprowadzenia ograniczeń w zakresie udzielania walutowych kredytów mieszkaniowych dla ludności” jest jasne i czytelne: kredyty walutowe są bezpieczniejsze zarówno dla banków, jak i dla klientów, dlatego wprowadzanie ograniczeń w ich udzielaniu nie znajduje ekonomicznego uzasadnienia (...) Zdaniem autorów raportu IBnGR, wprowadzenie ilościowych i jakościowych ograniczeń podaży walutowych kredytów hipotecznych, odbije się negatywnie na wzroście gospodarczym 5. Kamil Kajetanowicz z Centrum im. Adama Smitha uważa, że nie ma ekonomicznych podstaw do wprowadzenia restrykcji w dostępie do kredytów hipotecznych denominowanych w walutach obcych. Kajetanowicz w raporcie pod wielce wymownym tytułem „Niech KNB jak najszybciej wycofa «Rekomendację S»” stwierdził, że nowe obostrzenia spowodują wzrost kosztów dla gospodarki (..) przyczyni się to do znacznego zaburzenia podaży i popytu na rynku mieszkaniowym oraz pogorszenia koniunktury w sektorze bankowym wskutek znaczącego spadku przychodów części banków. 6. Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha, stwierdził: „Zaskakujące i nieznajdujące uzasadnienia jest wtrącanie się nadzoru [bankowego] i próba nauczania banków detalicznych prowadzenia biznesu. Niedopuszczalna jest w Polsce praktyka, że pozaparlamentarnymi zakazami próbuje się regulować to, co wolno będzie bankom. To bezpodstawna ingerencja w sferę, którą rynek powinien regulować sam. Prawo stanowi, iż można brać kredyty w dowolnej walucie. Tymczasem, gdy banki nie będą mogły udzielać kredytów walutowych mimo rosnącego na nie popytu, będzie to ingerencją w prowadzenie działalności gospodarczej. Nie można ingerować w obszar roztropności banku i jego klienta. W ocenie Centrum im. Adama Smitha, „Rekomendacja S” cofnie w rozwoju polski rynek finansowy". 7. Według raportu przygotowanego przez Pawła Kowalewskiego z Foresight Strategy Advisors, restrykcje KNB narażą na straty polskiego konsumenta. (...) Co więcej, alarmistyczny ton wypowiedzi ZBP i KNB wywoływał wrażenie, że Polska stoi na progu poważnego kryzysu walutowego, który spowoduje masową nieściągalność kredytów mieszkaniowych. Tymczasem według dostępnych analiz spodziewane jest umocnienie się złotówki w przyszłości. Wyliczenia dokonane przez Pawła Kowalewskiego wyraźnie wskazują, że koszty kredytu hipotecznego denominowanego we franku szwajcarskim, najpopularniejszego u Polaków,dorównałyby kosztom kredytu złotówkowego w sytuacji, kiedy kurs franka wzrósłby oprawie 26 procent, a stopa procentowa kredytów aż o 82%. 8. Instytut Globalizacji przygotował również swoją ocenę skutków wprowadzenia„Rekomendacji S” w życie. W raporcie pt. „Wolna konkurencja rynkowa na rynku walutowym jest korzystna dla konsumenta i gospodarki“, autorstwa Jana M. Fijora, wskazano przyczynę prac nad wprowadzeniem restrykcji w udzielaniu kredytów walutowych, którą jest chęć maksymalizacji zysków przez banki, a nie dobro konsumenta. „Mimo, iż teoretycznie złoty mógłby stracić na wartości wobec euro, franka szwajcarskiego czy dolara, trudno zakładać, że będzie to aż 50 czy 100 procentowa dewaluacja. Dopiero przy tak drastycznym spadku wyrównałyby się koszty pożyczki zaciąganej w walucie z pożyczką w złotych. Nawet najbardziej pesymistyczne przewidywania nie uzasadniają takiej dewaluacji złotego”- napisano w raporcie. 9. Nieprzejednana postawa Pana Pietraszkiewicza (Zbigniew Pietraszkiewicz jest prezesem Związku Banków Polskich - ES) stała się impulsem dla vortalu finansowego Money.pl, który rozpoczął własną akcję w obronie kredytów walutowych „Chcemy ryzykować!”. Analiza przeprowadzona przez Money.pl dowiodła, że ok.50-70 tys. polskich rodzin zostanie pozbawionych możliwości zaciągnięcia taniego kredytu walutowego w wyniku wprowadzenia restrykcji. W ramach akcji Money.pl rozpoczęto zbieranie podpisów pod protestem. Do chwili sporządzenia niniejszego dokumentu zebrano blisko 1000 indywidualnych głosów poparcia dla akcji Money.pl. 10. Kampania „Wolność dla marzeń, wolność dla kredytów” spotkała się z olbrzymim zainteresowaniem ze strony społeczeństwa oraz mediów. Działania KNB i ZBP znalazły się w polu zainteresowania powołanej 24 marca br. parlamentarnej komisji śledczej do zbadania rozstrzygnięć dotyczących przekształceń kapitałowych i własnościowych w sektorze bankowym oraz działań organów nadzoru bankowego w okresie od 4 czerwca 1989 r. do 19 marca 2006 r. Na zlecenie komisji Instytut Globalizacji przygotował szczegółowy raport opisujący działania KNB zmierzające do nałożenia ograniczeń w dostępności kredytów walutowych oraz potencjalnych skutków ich wprowadzenia. 11. Bardzo szybko też do akacji Instytutu Globalizacji dołączyło Stowarzyszenie KoLiber, które rozpoczęło na specjalnej platformie internetowej zbierać podpisy pod petycją do KNB w sprawie wycofania się z pomysłu wprowadzenia „Rekomendacji S” w życie. Do chwili przygotowania niniejszego dokumentu zebrano ponad 300 indywidualnych podpisów.Stowarzyszenie Koliber 30 czerwca br. zorganizowało także pikietę pod siedzibą Narodowego Banku Polskiego (NBP) w Warszawie w obronie kredytów denominowanych w walutach obcych. W pikiecie uczestniczyło ponad 50 sympatyków Stowarzyszenia oraz zwolenników zachowania status quo w dziedzinie udzielania kredytów walutowych. W jej trakcie przekazano na ręce Remigiusza Paszkiewicza, dyrektora gabinetu prezesa NBP, petycję wzywającą KNB do zaprzestania prac nad „Rekomendacją S” wraz z podpisami zebranymi poprzez platformę. 12. Działania Instytutu Globalizacji zostały również dostrzeżone przez polityków rządzącej partii Prawa i Sprawiedliwości. W dniu wejścia w życie „Rekomendacji S” krytycznie na jej temat wypowiedzieli się ówczesny premier, Kazimierz Marcinkiewicz, oraz ówczesny szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, Przemysław Gosiewski. Według zapewnień Przemysława Gosiewskiego, nowo powstająca Komisja Nadzoru Finansowego, która przejmie obowiązki obecnej Komisji Nadzoru Bankowego, uchyli tę rekomendację. 13. „Odcinając Polaków od globalnego rynku kredytów, rząd zmniejsza dochody obywateli. Innymi słowy odcięcie od kredytu jest kolejnym podatkiem. Im bardziej opodatkowuje się daną dziedzinę, tym mniej korzyści ona przynosi. Polscy pracownicy będą mieli mniej motywacji do pracy. Polskie rodziny będą mieszkały gorzej i uszczupli się ich własność hipoteczną. Jeśli celem polskiego rządu jest pogarszanie warunków życia obywateli – odniesie on sukces. Jeśli celem jest dobro Polski – jest to krok w odwrotnym kierunku” uważa dr Miles z Heritage Foundation. 14. Profesor Hans-Hermann Hoppe, prezydent Ludwig von Mises Institute, wskazał na polski bank centralny oraz największe banki komercyjne, jako prawdopodobnych inicjatorów działań KNB. Według profesora Hoppe’a są one zainteresowane wprowadzeniem restrykcji, ponieważ zwiększą ich znaczenie w gospodarce. „Jeśliby byli oni przekonani, że złoty i stopy procentowe złotego są konkurencyjne wobec franka szwajcarskiego, nie istniałaby potrzeba żadnych zmian przepisów. Oczywiście jest odwrotnie. To dowód, że szwajcarska polityka monetarna jest bardziej przewidywalna od polskiej” uważa prof. Hoppe. 15. Na błędne rozumowanie urzędników wskazał także znany ekonomista prof. David Friedman, syn Miltona Friedmana, laureata Nagrody Nobla z dziedziny ekonomii:„Kontrola walutowa to powszechny błąd wielu rządów. Oczywistym argumentem,dzięki któremu ludzie zawierają długoterminowe umowy, np. kredyty hipoteczne w walutach obcych, jest fakt, że zagraniczna waluta jest bardziej przewidywalna niż waluta narodowa” napisał prof. Friedman w swoim liście do Instytutu Globalizacji. 16. Próba ograniczenia przez Komisję Nadzoru Bankowego dostępności kredytów hipotecznych udzielanych w walutach obcych wydaje się być żywcem wyjęta z socjalistycznej przeszłości ” uważa doktor Tim Evans z londyńskiego Stockholm Network. 17. „Klienci i firmy zapłacą większe raty i poniosą koszty gorszych warunków udzielania kredytów. Zmniejszy się także rynek kredytów hipotecznych, możliwe będzie także pogorszenie się stabilności polskiej złotówki. Polskie firmy i indywidualni konsumenci będą musieli ponosić wyższe wydatki finansowe, zamiast przeznaczać je na inne cele np. inwestycje. Zaburzy się ponadto integracja z międzynarodowym podziałem pracy, Polska gospodarka będzie mniej konkurencyjna na rynkach globalnych” nakreślił czarny scenariusz prof. Guido Hülsmann z Université d’Angers, ekspert Ludwig von Mises Institute 18. Do podobnych wniosków doszedł profesor Philips Booth z najbardziej uznanego europejskiego instytutu spraw publicznych, Institute of Economic Affairs z Londynu.„Ograniczenia spowodują, że organizacje oraz indywidualni konsumenci nie będą mogli prawidłowo zarządzać ryzykiem, swoimi aktywami i zobowiązaniami. Zmniejszy się także konkurencyjność i wartość polskiej waluty z wszystkimi tego konsekwencjami. Wreszcie mniejszy dostęp do zagranicznego kapitału zwiększy koszty jego pozyskiwania“ 20. Doktor Alberto Mingardi z włoskiego Instituto Bruno Leoni uznał działania KNB za bardzo niebezpieczne. Doktor Leoni (tu autorzy raportu pomylili osobę z instytucją - ES) zauważył, że kontrolowanie walut obcych było popularne jedynie w ubiegłym wieku. Tymczasem:„ Polacy bardziej skorzystają na rozwiązaniach wolnorynkowych. Fakt, że najchętniej zadłużają się głównie we franku szwajcarskim dowodzi, iż poszukują oni za granic długoterminowej wiarygodności i stabilizacji” zaznaczył dr Mingardi
Jaka piekna racjonalna argumentacja. Wolnosc! A wolnosc dla Polaka jest najwazniejsza! Niech sie dzieje. Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
van.den.budenmayer Czołowe polskie think tanki, wspierane przez polityków, niektóre media i zagranicznych ekspertów walczyły z Narodowym Bankiem Polskim i Komisją Nadzoru Bankowego o jak największy dostęp Polaków do kredytów frankowych. Oto fragmenty raportu z sierpnia 2006 roku podsumowującego akcję „Wolność dla marzeń, wolność dla kredytów”...
Sadowski, Fijor, Marcinkiewicz, Hoppe... Ciepło mi się zrobiło na serduszku, że ani przez chwilę nie byłem w tym towarzystwie. Los cały czas zdecydowanie walczył przeciw walutowym kredytom hipotecznym. Jak człowiek jest socjalistą, to nawet jak się mydli, to się mydli w lepszym towarzystwie. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
W tokfm dzis rano jakis bankowiec grobowym glosem dzentelmena oglosil, ze banki w wiekszosci dokladaja do kredytow walutowych....! (Cezary Stypulkowski) I ze dzieki kredytom mielismy maly boom mieszkaniowy co podnioslo nasza mloda gospodarke. Patrzcie jak banki za nas cierpia, za nasze dobro. Strach pomyslec co sie bedzie dzialo gdy frank oslabnie. Wtedy bank bedzie musial jesc suchy chleb a okienka beda na wolnym dworze pod straganem! Narzekacie na banki a one dokladaja do nas! Oczywiscie wywiad przebiegl gladko bez zadnych kontrowersji. Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
rdr W tokfm dzis rano jakis bankowiec grobowym glosem dzentelmena oglosil, ze banki w wiekszosci dokladaja do kredytow walutowych....! (Cezary Stypulkowski)
No właśnie. Nadzór komisaryczny. Nie umieli oszacować ryzyka związanego z nowym biznesem a to nakazuje im prawo bankowe. A lud daje się kroić w plasterki i patrzy na to maślanymi oczami. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Nie mam podstaw, zeby nie wierzyc, temu co zostalo powiedziane. Okazuje sie ze banki doplacaja do kredytow! A dzieki temu ludzie maja mieszkania. Boje sie, ze banki moga zostac wygaszone lub zrestrukuryzowane przez co i tak juz uciskani bankowcy utraciliby miejsca pracy! Rzad powinien jak najszybciej dofinansowac banki, zeby te mogly utrzymywac nasza mloda, slaba ale preznie rozwijajaca sie gospodarke. EDIT: jednak ekonomia to nowa religia. Gdy pani z wywiadu uslyszal o LIBOR, o prawie bankowym, wycenie ryzka itp. zgodzila sie na wszystko. Donc Dieu existe , répondez ! EDIT2: rzad MUSI ulec wszystkim postulatom bankow, bo wyobrazcie sobie co byloby gdyby zastrajkowaly i np. zamrozily nasze oszczednosci w postaci elektronicznych impulsow? Ale jak widac bankowcy to ludzie honoru - najpierw wciskali kredyty, na ktorych teraz traca, zeby tylko podtrzymywac gospodarke. Ale sa twardzi, zaciskaja zeby, dla Ojczyzny zrobia wszystko i nie slychac ani slowa skargi ani prostestu! Szacunek. The author has edited this post (w 21.01.2015) Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
rdr Nie mam podstaw, zeby nie wierzyc, temu co zostalo powiedziane. Okazuje sie ze banki doplacaja do kredytow!
Rdr, skup się. Jesli banki doplacaja do kredytow (a tak jest), to jest poważne naruszenie prawa bankowego. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Naruszaja, ale dla dobra Ojczyzny! Jestem wyjatkowo skupiony. Po dluzszym (5 min) namysle jednak uwazam, ze rzad nie powinien pomagac bankowcom. Podejmujac prace w banku wiedzieli jakie podejmuja ryzyko i ze byc moze beda musieli cierpiec za Ojczyzne. Zawsze moga zmienic prace. Na wolnym rynku nikt ich nie zmusza zeby podejmowali sie tej trudnej, slabo platnej i niebezpiecznej pracy. Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
7my - wysoki koszt pozyskiwania przez banki finansowania w CHF.
Uprzejmie prosze o wytlumaczenie powyzszego. EDIT: do tego feralnego wzrostu kursu kredyt w CHF byl tanszy niz w PLN. PiS zatem obstajac za kredytami w CHF chcial dobrze, no chyba, ze wiedzial o feralnym wzroscie. Myslicie, ze wiedzial? The author has edited this post (w 21.01.2015) Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
rdr : Nie mam podstaw, zeby nie wierzyc, temu co zostalo powiedziane. Okazuje sie ze banki doplacaja do kredytow!
Rdr, skup się. Jesli banki doplacaja do kredytow (a tak jest), to jest poważne naruszenie prawa bankowego.
Prawdopodobnie chodzi o to, że Bank może ponosić straty na niektórych kredytach hipotecznych w CHF w okresie bieżącym z powodu: - ustawy antyspreedowej (klient spłaca kredyt frankami wymienionymi na ludzkich warunkach w kantorze), bank nie ma dodatkowych przychodów z tytułu przewalutowań przy spłacie. - wysoki koszt pozyskiwania przez banki finansowania w CHF. Trudno było jednak to przewidzieć.
Nie. Wyłącznym powodem jest kompletna nieumiejętność prowadzenie pozycji walutowej przez polskich parabanowców. Pewnie zabezpieczali tylko część ryzyka walutowego. Liczb nie znam ale znam tych ludzi i bardzo bym się zdziwił, jakby było inaczej. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
No dobrze, to zadam pytanie wprost. Jak bank moze tracic na kredycie w CHF? Zawsze wydawalo mi sie, ze bank wlasnie na kredytach zarabia (i marzach od operacji bakowych). W 2008 r. dajmy na to pozyczam 1000 CHF a realnie dostaje 2000 PLN. Oddaje co miesiac kawalek tej kwoty (po obowiazujacym kursie CHF, ktory ustala sie sam) w PLN plus marza, oprocentowanie, jakies obowiazkowe ale malo warte ubezpieczenie. Teraz, gdy kurs praktycznie sie podwoil, bank otrzymuje dwa razy wiecej w PLN. Pomijam juz metafizyczne pytanie jak odroznic, ktory impuls elektroniczny jest waluta w CHF a ktory w PLN, tzn. czy bank "rzeczywiscie" mial 1000 CHF gdy mi je pozyczal. No chyba, ze w slangu bankowcow "tracil" oznacza "mogl zarobic gdzies indziej wiecej". Ech, jednak jak widac trudno byc bankowcem i ja im wcale nie zazdroszcze... Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
rdr No dobrze, to zadam pytanie wprost. Jak bank moze tracic na kredycie w CHF?
Jak kto jest aroganckim idiotą, to piasku na Saharze nie znajdzie. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Różnie to banki robią i same też mogą się władować na minę. O ile dealerzy często są kompetentni, to kierownictwo polskich parabanków to jest czarna rozpacz. Pamiętacie - jedynym kryterium awansu jest gotowość do niegodziwości. I taki artysta może sobie wymyślić jakiś własny sposób zabezpieczania pozycji, po którym to tylko Act of Insolvency. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Dziekuje, wlasnie tego typu odpowiedzi sie spodziewalem. Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
Brzost : Również uwarzam rze klasyfikowanie wszystkich kredytobiorców frankowych jako lemingów, jest dużym uproszczeniem.
Genetyka i wychowanie to mit. Ojciec może być mądry a mieć durne dzieci. I nie ma na to wpływu. Wszyscy, którzy wzięli kredyt we frankach to tandeciarze. Cwaniaczki z bąblem w nosie, którym wydawało się, że ograją system. Żeby była jasność, ciężko mi się to pisze, bo jedna z tych osób, które zawsze uważałem za ważne w moim życiu, zrobiła to kretyństwo. Wyszła cała mentalność, kombinowanie i zdanie się na loterię przy wyborze decydującym o następnych 30 latach życia.
Cwaniaczki z bąblem w nosie, którym wydawało się, że ograją system. Kupując mieszkanie o powierzchni 34mkw nie miałam w planach ogrania systemu. chciałam w normalnych warunkach wychować dziecko, i nie mieszkać na kupie z ojcem alkoholikiem. nasze dochody były na tyle małe, że na tamtą chwilę różnica 900 a 1200 zl na racie byla dla mnie kolosalna. zawsze żyliśmy skromnie. dzieci dodzierały ubrania po dzieciach znajomych (łącznie z butami i bielizną), ja się ubierałam w taniej odzieży, wakacje były luksusem (3x w ciągu 12 lat), tanie jedzenie. nie było gazet, kina restauracji, zabawek. zastanawiam się skąd w ludziach tyle nienawiści. czytając te komentarze naprawdę zastanawiam się czy jest sens żeby taki śmieć jak ja miał prawo w tym kraju żyć. myślę że takie wredne cwaniaki i bogacze jak ja powinny zostać poddane przymusowej eutanazji. wtedy byłby problem z głowy. słabe i głupie jednostki powinny być wyeliminowane ze społeczeństwa
Proporcje. Dla jednych ludzi była to jedyna możliwość, dla innych było to kombinowanie. Zauważyłem pewną prawidłowość w realu, ludzie którzy mają kredyt we frankach, wtopili też kaskę na Amber Gold. Nie jest to zasada, ale w jakimś stopniu się sprawdza. Albo w pewnym momencie bum na spekulacje giełdowe, ale ludzi popłynęło (parę lat temu była taka moda) ! Jeżeli się przyjrzeć całości zagadnienia frankowiczów, jak myślisz jakie są proporcje ludzi, którzy nie mieli wyjścia, a tych co myśleli, że dane im będzie walnąć system ? Nie wiem, może żyjemy w różnych światach, ja obserwuję ogromną potrzebę i wiarę ludzi, że mają dar odkrywania nieprawdopodobnych szans. W materii o której nie mają zielonego pojęcia. Tak po części było wg mnie w przypadku kredytów we frankach, tak w 100 % było w przypadku wału na opcjach. I będę walczył z taką postawą ile mam sił, a że w niektórych przypadkach nie trafię - przepraszam. JORGE>
bo.oba zastanawiam się skąd w ludziach tyle nienawiści.
Poniekąd wynika to z tego, że obraz "przeciętnego frankowicza" jest kształtowany przez frankowiczów najbardziej "hałaśliwych i medialnych". A to często niestety właśnie cwaniaki. Ja sam muszę walczyć ze sobą, żeby nie postrzegać frankowych kredytobiorców przez pryzmat kilku dalszych znajomych, którzy dekadę temu chałaśliwie chełpili się jak to dzięki braniu kredytu we frankach "ograją system", a teraz równie chałaśliwie domagają się żeby "rząd coś zrobił". Przy czym akurat w tych przypadkach "dramatyczna sytuacja" oznacza rezygnaję z wyjazdu na ferie w alpach. I pewnie bym nawet się nie zastanwiał gdyby nie to, że znam też innych "frankowiczów" - którzy albo świadomie podjeli ryzyko (i dlatego było mniejsze), albo z różnych powodów* szans na kredyt w złotówkach nie mieli. Dlatego, zgadzam się z panem Rozumem, że przed podejmowaniem jakichkolwiek systemowych działan należałoby rozpoznać jakie sa proporcje różnych grup frankowych dłuzników. *W kilku znanych mi przypadkach do wziecia kredytu złotówkowego koniecne było zatrudnienie na czas nieokreślony, zaś zdolność kredytową we frankach określano na podstawie PIT-ów z ostatnich kilku lat. The author has edited this post (w 30.01.2015)
List Pawlickiego całość tu: http://wpolityce.pl/gospodarka/231803-nie-dajmy-sie-strzyc-jak-barany-czyli-list-kredytobiorcy-do-banku-dlaczego-bank-kontynuuje-proceder-nielegalnego-zawlaszczania-moich-pieniedzy "W ostatnim okresie dowiedziałem się, że tzw. kredyt hipoteczny, jaki mam w Państwa banku na mocy umowy zawartej dnia …. (nr KH…..) jest niezgodny obowiązującym w Polsce prawem. Sporządzona przez Państwa umowa, którą w swej niewiedzy podpisałem, zawiera klauzulę, której stosowanie jest prawomocnie zakazane przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów Rzeczpospolitej Polskiej. Jest to w naszej umowie Paragraf… , a dotyczy „indeksowania do CHF… zgodnie z kursem kupna CHF według Tabeli Kursów Walut Obcych obowiązującej w banku…” Zdaniem wielu ekspertów prawniczych prawomocny wyrok Sądu OKiK oznacza (nazwijmy to interpretacją A), że umowa między nami jest całkowicie nieważna. Po prostu jej nie ma i nigdy nie było. W takiej sytuacji jestem zobowiązany zwrócić Państwu całą sumę w złotych, jaką od Banku otrzymałem, oczywiście potrącając wszystkie raty jakie dotąd spłaciłem. Oczywiście – wobec nieistnienia umowy - nie ma mowy o żadnych odsetkach i żadnej marży banku, po prostu całość dokonanych przeze mnie spłat zostanie odliczona od należnej bankowi sumy. Jednak zdaniem innych ekspertów prawniczych - nazwijmy to Interpretacją B - umowa nasza obowiązuje nadal, oczywiście z wykreśleniem zakazanej w Polsce klauzuli. Nie ma żadnych wątpliwości, że umowa pozbawiona tej klauzuli jest umową w złotych, bez żadnego odniesienia do żadnej innej waluty. Przy takiej oto – korzystniejszej dla Państwa Banku – interpretacji, umowa między nami to umowa na kredyt w złotych, a ja zobowiązany będę Państwu spłacić raty złotowe za okres dnia otrzymania od Państwa środków - do dzisiaj, pokrywając niedopłatę, jeśli taka występuje." Ciekawy wątek sprawy. Ma ktoś linka do klauzuli, o której pisze Pawlicki? The author has edited this post (w 30.01.2015)
Istotnie, straszne łamańce. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Krótko mówiąc wygląda na to że banki nie zabezpieczając całej pozycji po prostu spekulowały pożyczonym klientowi frankiem żeby "dorobić"? Jeśli tak to nie ma litości.
Komentarz
Czy widziałeś kiedyś kredyt no cokolwiek wartościowego bez tzw. udziału własnego? W wypadku mieszkania jest to na ogół 20% owych teoretycznych 50 tys. Zatem bank nie pożyczył 50 tylko 40, odzyskał 50 + mieszkanie, które może mieć wartość duuuuuużo większą niż wcześniej.
Rozchodzi się tu Rozum o to co jest tematem umowy między tobą a bankiem - w USA jest nią nieruchomość. Bank pożycza ci pieniądze na nieruchomość, kupujesz, potem spłacasz. Nie spłacasz - bank zabiera nieruchomość i tyle. Ryzyko ponoszą obie strony.
A co jest tematem umowy w III RP? Bo na pewno nie nieruchomość. Jakie ryzyko ponosi w III RP bank? Wcale nie jest niemożliwa sytuacja, że pożyczyłeś we franku, spłacałeś x lat, spłaciłeś de facto tyle ile miałeś spłacić ale ponieważ franek podskoczył to masz do spłaty jeszcze drugie tyle. I teraz gdy nie spłacasz to co się dzieje - bank zabiera ci dom a ty musisz im go spłacić i tak, ale po raz drugi. Albo ogłosić upadłość konsumencką, i wtedy cię licytują z tego co masz.
Nie jest to dość typowa dla III RP sytuacja w której biznes prowadzi się bez ryzyka? Jak budowa autostrad, na przykład, to nie jest normalne, mów co chcesz.
The author has edited this post (w 18.01.2015)
W Polsce jest próba zbudowania drugich Indii - są panowie wszystkich Ariowie i Drawidowie, którzy powinni cieszyć się z przeżycia każdego kolejnego dnia. Najśmieszniejsze jest to, że Drawidom się to strasznie podoba.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Czyli - przekładając na nieruchomości - dłużnik powinien oddać nominalną wartość kredytu oraz DODATKOWO nieruchomość? Więc spieszę donieść, że jeżeli tak, to Koleżanka proponuje, by bank mógł egzekwować od dłużnika więcej niż to wynika z aktualnych umów.
Jeśli nie tak, to proszę wyjaśnić, co gdzie źle zrozumiałem, bo naprawdę się staram
Bierecki napisał jednak inaczej
Należy wprowadzić limit roszczeń z tytułu kredytu hipotecznego, maksymalnie do wartości nieruchomości, która jest kredytowana. Chodzi o to, by człowiek, który odda dom, nie był już zadłużony z tytułu kredytu hipotecznego.
http://wpolityce.pl/polityka/186166-nasz-wywiad-sen-grzegorz-bierecki-przygotowuje-ustawe-ktora-ochroni-frankowiczow-kredyt-w-walucie-obcej-ma-byc-splacany-zawsze-po-kursie-z-dnia-zawarcia-umowy
Jak ja to rozumiem jest wyżej napisane w przykładzie z x i y. W przykładzie z samochodem wygląda to tak, że "limit roszczeń z kredytu to wartość samochodu". Czyli nie samochód + wartość nominalna kredytu, ale sam samochód.
Czy były kredyty udzielane na 100% wartości nieruchomości? Oczywiście, przecież to jest jedno ze źródeł obecnych problemów. Oczywiście Koleżanka odpowie, że wartość nieruchomości przecież rośnie. Jeśli faktycznie wartość nieruchomości rośnie, a kredyt przynajmniej przez jakiś czas jest spłacany, to pozostała do spłaty kwota powinna być niższa niż wartość nieruchomości, czyli "limit Biereckiego" jest wyższy niż faktyczny dług. Żeby "limit Biereckiego" mógł w ogóle znaleźć zastosowanie wartość nieruchomości musi spadać, o tym właśnie mówimy. Wartość wielu nieruchomości w Polsce spada i można się spodziewać, że będzie spadać, bo była bańka, z której nie do końca jeszcze zeszło powietrze.
The author has edited this post (w 18.01.2015)
Istotą tego jest, że kredytobiorca, który odda dom, nie jest już zadłużony z tytułu kredytu hipotecznego. Bez względu na wahania kursu obcej waluty czy np. denominacji własnej.
Teraz pytanie jakiego rodzaju umową jest kredyt. Otóż jest on umową o charakterze
jednorazowym
, bo raz bierzemy kasę, a jedynie świadczenie jednej strony jest rozłożone w czasie. Natomiast społeczne odczucie i że tak powiem ekonomiczna sytuacja jednej ze strony jest zbliżona bardziej do najmu.
http://wiadomosci.onet.pl/frank-szwajcarski-20-razy-tak/z1psm
Czołowe polskie think tanki, wspierane przez polityków, niektóre media i zagranicznych ekspertów walczyły z Narodowym Bankiem Polskim i Komisją Nadzoru Bankowego o jak największy dostęp Polaków do kredytów frankowych. Oto fragmenty raportu z sierpnia 2006 roku podsumowującego akcję „Wolność dla marzeń, wolność dla kredytów”.
1. Instytut Globalizacji uznał działania KNB (Komisji Nadzoru Bankowego, której funkcje przejęła potem Komisja Nadzoru Finansowego - ES) za szczególnie dotkliwe wobec młodych ludzi, których jedną decyzją pozbawiono możliwości realizacji marzeń o posiadaniu własnego mieszkania. W opinii Instytutu „Rekomendacja S” w bardzo niebezpieczny sposób ogranicza konkurencję na polskim rynku kredytowym. Dlatego też Instytut postanowił zainicjować kampanię społeczną „Wolność dla marzeń, wolność dla kredytów”, sprzeciwiającą się ograniczeniom w udzielaniu kredytów walutowych. Niniejszy raport jest próbą podsumowania działań Instytutu Globalizacji w ramach tej kampanii.
2. Z wprowadzenia restrykcji skorzysta jedynie wąska grupa największych banków, z których część w ogóle nie posiada kredytów walutowych w swojej ofercie (sic!). Chowając się pod przykrywką ochrony wkładów depozytowych i oszczędności, próbują wmówić Polakom, że są niedouczeni (...)
3. Instytut Globalizacji wsparł swoją akcję „Wolność dla marzeń, wolność dla kredytów”specjalistycznymi i dogłębnymi analizami skutków wprowadzenia „Rekomendacji S”,które zostały zamówione w czołowych niezależnych instytutach badawczych. Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, Centrum im. Adama Smitha oraz Foresight Strategy Advisors przygotowały krytyczne analizy, które wyraźnie wskazują na negatywne implikacje działań KNB.
4. Przesłanie raportu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkowa pt. „Skutki wprowadzenia ograniczeń w zakresie udzielania walutowych kredytów mieszkaniowych dla ludności” jest jasne i czytelne:
kredyty walutowe są bezpieczniejsze zarówno dla banków, jak i dla klientów, dlatego wprowadzanie ograniczeń w ich udzielaniu nie znajduje ekonomicznego uzasadnienia
(...) Zdaniem autorów raportu IBnGR, wprowadzenie ilościowych i jakościowych ograniczeń podaży walutowych kredytów hipotecznych, odbije się negatywnie na wzroście gospodarczym
5. Kamil Kajetanowicz z Centrum im. Adama Smitha uważa, że nie ma ekonomicznych podstaw do wprowadzenia restrykcji w dostępie do kredytów hipotecznych denominowanych w walutach obcych. Kajetanowicz w raporcie pod wielce wymownym tytułem „Niech KNB jak najszybciej wycofa «Rekomendację S»” stwierdził, że nowe obostrzenia spowodują wzrost kosztów dla gospodarki (..) przyczyni się to do znacznego zaburzenia podaży i popytu na rynku mieszkaniowym oraz pogorszenia koniunktury w sektorze bankowym wskutek znaczącego spadku przychodów części banków.
6. Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha, stwierdził:
„Zaskakujące i nieznajdujące uzasadnienia jest wtrącanie się nadzoru [bankowego] i próba nauczania banków detalicznych prowadzenia biznesu. Niedopuszczalna jest w Polsce praktyka, że pozaparlamentarnymi zakazami próbuje się regulować to, co wolno będzie bankom. To bezpodstawna ingerencja w sferę, którą rynek powinien regulować sam.
Prawo stanowi, iż można brać kredyty w dowolnej walucie. Tymczasem, gdy banki nie będą mogły udzielać kredytów walutowych mimo rosnącego na nie popytu, będzie to ingerencją w prowadzenie działalności gospodarczej. Nie można ingerować w obszar roztropności banku i jego klienta. W ocenie Centrum im. Adama Smitha, „Rekomendacja S” cofnie w rozwoju polski rynek finansowy".
7.
Według raportu przygotowanego przez Pawła Kowalewskiego z Foresight Strategy Advisors, restrykcje KNB narażą na straty polskiego konsumenta.
(...) Co więcej, alarmistyczny ton wypowiedzi ZBP i KNB wywoływał wrażenie, że Polska stoi na progu poważnego kryzysu walutowego, który spowoduje masową nieściągalność kredytów mieszkaniowych. Tymczasem według dostępnych analiz spodziewane jest umocnienie się złotówki w przyszłości. Wyliczenia dokonane przez Pawła Kowalewskiego wyraźnie wskazują, że koszty kredytu hipotecznego denominowanego we franku szwajcarskim, najpopularniejszego u Polaków,dorównałyby kosztom kredytu złotówkowego w sytuacji, kiedy kurs franka wzrósłby oprawie 26 procent, a stopa procentowa kredytów aż o 82%.
8. Instytut Globalizacji przygotował również swoją ocenę skutków wprowadzenia„Rekomendacji S” w życie. W raporcie pt. „Wolna konkurencja rynkowa na rynku walutowym jest korzystna dla konsumenta i gospodarki“, autorstwa Jana M. Fijora, wskazano przyczynę prac nad wprowadzeniem restrykcji w udzielaniu kredytów walutowych, którą jest chęć maksymalizacji zysków przez banki, a nie dobro konsumenta. „Mimo, iż teoretycznie złoty mógłby stracić na wartości wobec euro, franka szwajcarskiego czy dolara, trudno zakładać, że będzie to aż 50 czy 100 procentowa dewaluacja. Dopiero przy tak drastycznym spadku wyrównałyby się koszty pożyczki zaciąganej w walucie z pożyczką w złotych. Nawet najbardziej pesymistyczne przewidywania nie uzasadniają takiej dewaluacji złotego”- napisano w raporcie.
9. Nieprzejednana postawa Pana Pietraszkiewicza (Zbigniew Pietraszkiewicz jest prezesem Związku Banków Polskich - ES) stała się impulsem dla vortalu finansowego Money.pl, który rozpoczął własną akcję w obronie kredytów walutowych „Chcemy ryzykować!”. Analiza przeprowadzona przez Money.pl dowiodła, że ok.50-70 tys. polskich rodzin zostanie pozbawionych możliwości zaciągnięcia taniego kredytu walutowego w wyniku wprowadzenia restrykcji. W ramach akcji Money.pl rozpoczęto zbieranie podpisów pod protestem. Do chwili sporządzenia niniejszego dokumentu zebrano blisko 1000 indywidualnych głosów poparcia dla akcji Money.pl.
10. Kampania „Wolność dla marzeń, wolność dla kredytów” spotkała się z olbrzymim zainteresowaniem ze strony społeczeństwa oraz mediów. Działania KNB i ZBP znalazły się w polu zainteresowania powołanej 24 marca br. parlamentarnej komisji śledczej do zbadania rozstrzygnięć dotyczących przekształceń kapitałowych i własnościowych w sektorze bankowym oraz działań organów nadzoru bankowego w okresie od 4 czerwca 1989 r. do 19 marca 2006 r. Na zlecenie komisji Instytut Globalizacji przygotował szczegółowy raport opisujący działania KNB zmierzające do nałożenia ograniczeń w dostępności kredytów walutowych oraz potencjalnych skutków ich wprowadzenia.
11. Bardzo szybko też do akacji Instytutu Globalizacji dołączyło Stowarzyszenie KoLiber, które rozpoczęło na specjalnej platformie internetowej zbierać podpisy pod petycją do KNB w sprawie wycofania się z pomysłu wprowadzenia „Rekomendacji S” w życie. Do chwili przygotowania niniejszego dokumentu zebrano ponad 300 indywidualnych podpisów.Stowarzyszenie Koliber 30 czerwca br. zorganizowało także pikietę pod siedzibą Narodowego Banku Polskiego (NBP) w Warszawie w obronie kredytów denominowanych w walutach obcych. W pikiecie uczestniczyło ponad 50 sympatyków Stowarzyszenia oraz zwolenników zachowania status quo w dziedzinie udzielania kredytów walutowych. W jej trakcie przekazano na ręce Remigiusza Paszkiewicza, dyrektora gabinetu prezesa NBP, petycję wzywającą KNB do zaprzestania prac nad „Rekomendacją S” wraz z podpisami zebranymi poprzez platformę.
12. Działania Instytutu Globalizacji zostały również dostrzeżone przez polityków rządzącej partii Prawa i Sprawiedliwości. W dniu wejścia w życie „Rekomendacji S” krytycznie na jej temat wypowiedzieli się ówczesny premier, Kazimierz Marcinkiewicz, oraz ówczesny szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, Przemysław Gosiewski. Według zapewnień Przemysława Gosiewskiego, nowo powstająca Komisja Nadzoru Finansowego, która przejmie obowiązki obecnej Komisji Nadzoru Bankowego, uchyli tę rekomendację.
13.
„Odcinając Polaków od globalnego rynku kredytów, rząd zmniejsza dochody obywateli. Innymi słowy odcięcie od kredytu jest kolejnym podatkiem. Im bardziej opodatkowuje się daną dziedzinę, tym mniej korzyści ona przynosi. Polscy pracownicy będą mieli mniej motywacji do pracy. Polskie rodziny będą mieszkały gorzej i uszczupli się ich własność hipoteczną. Jeśli celem polskiego rządu jest pogarszanie warunków życia obywateli – odniesie on sukces. Jeśli celem jest dobro Polski – jest to krok w odwrotnym kierunku” uważa dr Miles z Heritage Foundation.
14. Profesor Hans-Hermann Hoppe, prezydent Ludwig von Mises Institute, wskazał na polski bank centralny oraz największe banki komercyjne, jako prawdopodobnych inicjatorów działań KNB. Według profesora Hoppe’a są one zainteresowane wprowadzeniem restrykcji, ponieważ zwiększą ich znaczenie w gospodarce. „Jeśliby byli oni przekonani, że złoty i stopy procentowe złotego są konkurencyjne wobec franka szwajcarskiego, nie istniałaby potrzeba żadnych zmian przepisów. Oczywiście jest odwrotnie. To dowód, że szwajcarska polityka monetarna jest bardziej przewidywalna od polskiej” uważa prof. Hoppe.
15. Na błędne rozumowanie urzędników wskazał także znany ekonomista prof. David Friedman, syn Miltona Friedmana, laureata Nagrody Nobla z dziedziny ekonomii:„Kontrola walutowa to powszechny błąd wielu rządów. Oczywistym argumentem,dzięki któremu ludzie zawierają długoterminowe umowy, np. kredyty hipoteczne w walutach obcych, jest fakt, że zagraniczna waluta jest bardziej przewidywalna niż waluta narodowa” napisał prof. Friedman w swoim liście do Instytutu Globalizacji.
16. Próba ograniczenia przez Komisję Nadzoru Bankowego dostępności kredytów hipotecznych udzielanych w walutach obcych wydaje się być
żywcem wyjęta z socjalistycznej przeszłości
” uważa doktor Tim Evans z londyńskiego Stockholm Network.
17. „Klienci i firmy zapłacą większe raty i poniosą koszty gorszych warunków udzielania kredytów. Zmniejszy się także rynek kredytów hipotecznych, możliwe będzie także pogorszenie się stabilności polskiej złotówki. Polskie firmy i indywidualni konsumenci będą musieli ponosić wyższe wydatki finansowe, zamiast przeznaczać je na inne cele np. inwestycje. Zaburzy się ponadto integracja z międzynarodowym podziałem pracy, Polska gospodarka będzie mniej konkurencyjna na rynkach globalnych” nakreślił czarny scenariusz prof. Guido Hülsmann z Université d’Angers, ekspert Ludwig von Mises Institute
18. Do podobnych wniosków doszedł profesor Philips Booth z najbardziej uznanego europejskiego instytutu spraw publicznych, Institute of Economic Affairs z Londynu.„Ograniczenia spowodują, że organizacje oraz indywidualni konsumenci nie będą mogli prawidłowo zarządzać ryzykiem, swoimi aktywami i zobowiązaniami. Zmniejszy się także konkurencyjność i wartość polskiej waluty z wszystkimi tego konsekwencjami. Wreszcie mniejszy dostęp do zagranicznego kapitału zwiększy koszty jego pozyskiwania“
20. Doktor Alberto Mingardi z włoskiego Instituto Bruno Leoni uznał działania KNB za bardzo niebezpieczne. Doktor Leoni (tu autorzy raportu pomylili osobę z instytucją - ES) zauważył, że kontrolowanie walut obcych było popularne jedynie w ubiegłym wieku. Tymczasem:„
Polacy bardziej skorzystają na rozwiązaniach wolnorynkowych. Fakt, że najchętniej zadłużają się głównie we franku szwajcarskim dowodzi, iż poszukują oni za granic długoterminowej wiarygodności i stabilizacji”
zaznaczył dr Mingardi
Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
Ciepło mi się zrobiło na serduszku, że ani przez chwilę nie byłem w tym towarzystwie. Los cały czas zdecydowanie walczył przeciw walutowym kredytom hipotecznym.
Jak człowiek jest socjalistą, to nawet jak się mydli, to się mydli w lepszym towarzystwie.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
I ze dzieki kredytom mielismy maly boom mieszkaniowy co podnioslo nasza mloda gospodarke.
Patrzcie jak banki za nas cierpia, za nasze dobro. Strach pomyslec co sie bedzie dzialo gdy frank oslabnie. Wtedy bank bedzie musial jesc suchy chleb a okienka beda na wolnym dworze pod straganem! Narzekacie na banki a one dokladaja do nas!
Oczywiscie wywiad przebiegl gladko bez zadnych kontrowersji.
Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
mu szpilki. To nie ludzie – to wilki!
A lud daje się kroić w plasterki i patrzy na to maślanymi oczami.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
EDIT: jednak ekonomia to nowa religia. Gdy pani z wywiadu uslyszal o LIBOR, o prawie bankowym, wycenie ryzka itp. zgodzila sie na wszystko.
Donc Dieu existe
,
répondez
!
EDIT2: rzad MUSI ulec wszystkim postulatom bankow, bo wyobrazcie sobie co byloby gdyby zastrajkowaly i np. zamrozily nasze oszczednosci w postaci elektronicznych impulsow? Ale jak widac bankowcy to ludzie honoru - najpierw wciskali kredyty, na ktorych teraz traca, zeby tylko podtrzymywac gospodarke. Ale sa twardzi, zaciskaja zeby, dla Ojczyzny zrobia wszystko i nie slychac ani slowa skargi ani prostestu! Szacunek.
The author has edited this post (w 21.01.2015)
Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Po dluzszym (5 min) namysle jednak uwazam, ze rzad nie powinien pomagac bankowcom. Podejmujac prace w banku wiedzieli jakie podejmuja ryzyko i ze byc moze beda musieli cierpiec za Ojczyzne. Zawsze moga zmienic prace. Na wolnym rynku nikt ich nie zmusza zeby podejmowali sie tej trudnej, slabo platnej i niebezpiecznej pracy.
Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
EDIT: do tego feralnego wzrostu kursu kredyt w CHF byl tanszy niz w PLN. PiS zatem obstajac za kredytami w CHF chcial dobrze, no chyba, ze wiedzial o feralnym wzroscie. Myslicie, ze wiedzial?
The author has edited this post (w 21.01.2015)
Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
W 2008 r. dajmy na to pozyczam 1000 CHF a realnie dostaje 2000 PLN.
Oddaje co miesiac kawalek tej kwoty (po obowiazujacym kursie CHF, ktory ustala sie sam) w PLN plus marza, oprocentowanie, jakies obowiazkowe ale malo warte ubezpieczenie. Teraz, gdy kurs praktycznie sie podwoil, bank otrzymuje dwa razy wiecej w PLN.
Pomijam juz metafizyczne pytanie jak odroznic, ktory impuls elektroniczny jest waluta w CHF a ktory w PLN, tzn. czy bank "rzeczywiscie" mial 1000 CHF gdy mi je pozyczal.
No chyba, ze w slangu bankowcow "tracil" oznacza "mogl zarobic gdzies indziej wiecej". Ech, jednak jak widac trudno byc bankowcem i ja im wcale nie zazdroszcze...
Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
Kupując mieszkanie o powierzchni 34mkw nie miałam w planach ogrania systemu.
chciałam w normalnych warunkach wychować dziecko, i nie mieszkać na kupie z ojcem alkoholikiem.
nasze dochody były na tyle małe, że na tamtą chwilę różnica 900 a 1200 zl na racie byla dla mnie kolosalna.
zawsze żyliśmy skromnie.
dzieci dodzierały ubrania po dzieciach znajomych (łącznie z butami i bielizną), ja się ubierałam w taniej odzieży, wakacje były luksusem (3x w ciągu 12 lat), tanie jedzenie. nie było gazet, kina restauracji, zabawek.
zastanawiam się skąd w ludziach tyle nienawiści. czytając te komentarze naprawdę zastanawiam się czy jest sens żeby taki śmieć jak ja miał prawo w tym kraju żyć. myślę że takie wredne cwaniaki i bogacze jak ja powinny zostać poddane przymusowej eutanazji.
wtedy byłby problem z głowy.
słabe i głupie jednostki powinny być wyeliminowane ze społeczeństwa
JORGE>
Dlatego, zgadzam się z panem Rozumem, że przed podejmowaniem jakichkolwiek systemowych działan należałoby rozpoznać jakie sa proporcje różnych grup frankowych dłuzników.
*W kilku znanych mi przypadkach do wziecia kredytu złotówkowego koniecne było zatrudnienie na czas nieokreślony, zaś zdolność kredytową we frankach określano na podstawie PIT-ów z ostatnich kilku lat.
The author has edited this post (w 30.01.2015)
całość tu:
http://wpolityce.pl/gospodarka/231803-nie-dajmy-sie-strzyc-jak-barany-czyli-list-kredytobiorcy-do-banku-dlaczego-bank-kontynuuje-proceder-nielegalnego-zawlaszczania-moich-pieniedzy
"W ostatnim okresie dowiedziałem się, że tzw. kredyt hipoteczny, jaki mam w Państwa banku na mocy umowy zawartej dnia …. (nr KH…..) jest niezgodny obowiązującym w Polsce prawem. Sporządzona przez Państwa umowa, którą w swej niewiedzy podpisałem, zawiera klauzulę, której stosowanie jest prawomocnie zakazane przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów Rzeczpospolitej Polskiej.
Jest to w naszej umowie Paragraf… , a dotyczy „indeksowania do CHF… zgodnie z kursem kupna CHF według Tabeli Kursów Walut Obcych obowiązującej w banku…”
Zdaniem wielu ekspertów prawniczych prawomocny wyrok Sądu OKiK oznacza (nazwijmy to interpretacją A), że umowa między nami jest całkowicie nieważna. Po prostu jej nie ma i nigdy nie było. W takiej sytuacji jestem zobowiązany zwrócić Państwu całą sumę w złotych, jaką od Banku otrzymałem, oczywiście potrącając wszystkie raty jakie dotąd spłaciłem. Oczywiście – wobec nieistnienia umowy - nie ma mowy o żadnych odsetkach i żadnej marży banku, po prostu całość dokonanych przeze mnie spłat zostanie odliczona od należnej bankowi sumy.
Jednak zdaniem innych ekspertów prawniczych - nazwijmy to Interpretacją B - umowa nasza obowiązuje nadal, oczywiście z wykreśleniem zakazanej w Polsce klauzuli. Nie ma żadnych wątpliwości, że umowa pozbawiona tej klauzuli jest umową w złotych, bez żadnego odniesienia do żadnej innej waluty. Przy takiej oto – korzystniejszej dla Państwa Banku – interpretacji, umowa między nami to umowa na kredyt w złotych, a ja zobowiązany będę Państwu spłacić raty złotowe za okres dnia otrzymania od Państwa środków - do dzisiaj, pokrywając niedopłatę, jeśli taka występuje."
Ciekawy wątek sprawy. Ma ktoś linka do klauzuli, o której pisze Pawlicki?
The author has edited this post (w 30.01.2015)
http://www.stefczyk.info/blogi/przez-pryzmat-ekonomii/czy-szef-knf-moze-byc-ignorantem-z-finansow,12844941239
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Jeśli tak to nie ma litości.