Już pisałem - mam algorytm na rozwiązanie sprawy. Wystarczy wypełnić kilka pól w Excelu danymi i mamy kompletne rozwiązanie. [to będzie taki żarcik] Rząd zna tę propozycję z całą pewnością z niej skorzysta. [to był taki żarcik] Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Rząd teoretycznie - dysponując większością Sejmu i Prezydentem - to wszystko może i pytanie jak coś nazwiemy (denoniminowane czy udzielone faktycznie w innej walucie) to wiele nie zmienia. Pytanie czy powinien, tu wchodzimy najpierw w sferę moralną i pytamy czy to jest działanie moralne? Ponieważ przeciętnie osoby które mają kredyt we frankach są ponad przeciętną, to jakaś interwencja w ich obronie jest moralnie wątpliwa. Wątpliwa, co nie znaczy niedopuszczalna. Więc nalezy zapytać o skutki dla gospodarki. Jeśli te kredyty faktycznie zagrażają stabilności w poważnym zakresie (niewypłacalność banków lub znacznej części kredytobiorców), w przeciwnym wypadku rzad (ani w ogóle państwo) nie powinno ingerować.
rozum.von.keikobad Rząd teoretycznie - dysponując większością Sejmu i Prezydentem - to wszystko może i pytanie jak coś nazwiemy (denoniminowane czy udzielone faktycznie w innej walucie) to wiele nie zmienia. (..)
To jednak sporo zmienia, bo banki nigdy żadnych franków nie kupowały. To był instrument pochodny na co kontrola bankowa przymykała oko. Reszta to powrót do roku 2008. The author has edited this post (w 16.01.2015)
Koleżeństwo to jednak nie nadążą za przekazem. To wy nie wiecie że winny drogiemu Frankowi jest PiS? Jak dyskutujecie to bońcta przynajmniej na biegająco
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
"Art. 357 Jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy, sąd może po rozważeniu interesów stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego, oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy. Rozwiązując umowę sąd może w miarę potrzeby orzec o rozliczeniach stron, kierując się zasadami określonymi w zdaniu poprzedzającym." To z naszego KC. nie ma co krzyczeć frankowcy, trzeba iść do sądów. (tak na marginesie - w świetle tego przepisu przyjmowanie ceny jako podstawy wygranej przetargu jest fikcją od zawsze)
kazio nie ma co krzyczeć frankowcy, trzeba iść do sądów.
Ci od opcji poszli do sądów. Nie ma to jak masaż przepony po obiedzie. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
kazio "Art. 357 Jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy , sąd może po rozważeniu interesów stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego, oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy. Rozwiązując umowę sąd może w miarę potrzeby orzec o rozliczeniach stron, kierując się zasadami określonymi w zdaniu poprzedzającym." To z naszego KC. nie ma co krzyczeć frankowcy, trzeba iść do sądów. (tak na marginesie - w świetle tego przepisu przyjmowanie ceny jako podstawy wygranej przetargu jest fikcją od zawsze)
To proponuję od razu z wnioskiem o ubezwłasnowolnienie. Jak ktoś zawiera umowę w walucie innego państwa, to jest chyba oczywiste, że kurs tej waluty ma wpływ na wysokość świadczenia. Rebus sic stantibus stosuje się, jak wydarzy się naprawdę coś niespodziewanego istotnie uderzającego w strony umowy, np. wybuchnie wojna na terenie, przez który zgodziliśmy się coś przewieźć. A nie że ktoś zapłaci 20% wyższe raty, na co sam się wcześniej zgodził.
nie mogli przewidzieć decyzji Szwajcarii o uwolnieniu kursu franka, nie mogli też przewidzieć nadzwyczajnych okoliczności osłabienia euro. Da się udowodnić. Wolę żeby sądy wydłużały na przykład okres sprłat kredytu, zamiast miałabym dopłacać do lewych interesów frankistów z podatków.
kazio nie mogli przewidzieć decyzji Szwajcarii o uwolnieniu kursu franka, nie mogli też przewidzieć nadzwyczajnych okoliczności osłabienia euro. Da się udowodnić.
A czy przypadkiem kurs franka nie był właśnie wolny, kiedy frankowi kredyciarze brali te swoje kredyty? Kurs jak dobrze pamiętam został związany z euro po 2008 roku, kiedty Szwajcarzy się przestraszyli, że im się waluta w kryzysie za bardzo umocni. I nie żartujmy, że osłabienie euro nawet o -dziesiąt procent to są nadzwyczajne okoliczności.
kryzys systemu bankowego w USA, przerzucenie kosztów kryzysu na świat, destabilizacja, albo lepiej, ujawnienie destabilizacji strefy euro - dużo się wydarzyło z krótkim czasie. Swoją drogą super prawo dla szwagra.
kazio 1. nie mogli przewidzieć decyzji Szwajcarii o uwolnieniu kursu franka, nie mogli też przewidzieć nadzwyczajnych okoliczności osłabienia euro. Da się udowodnić. 2. Wolę żeby sądy wydłużały na przykład okres sprłat kredytu, zamiast miałabym dopłacać do lewych interesów frankistów z podatków.
Mogli przewidzieć, że zmieni się kurs waluty. Przez 20-30 lat może się wydarzyć dużo rzeczy i kurs będzie się zmieniał, w tę czy inną stronę. Jeśli ktoś nie chce być od tego uzależniony, nie powinien brać kredytu w obcej walucie. Jeśli natomiast na poważnie ktoś myślał, że kurs waluty nie może ulec zmianie należy go ubezwłasnowolnić i zamknąć w bezpieczne miejsce, bo może też nie wiedzieć, że po ulicy jeżdżą auta i się zabije. Albo nie odróżni okna od balkonu jak sędzia na szkoleniu. Wydłużanie zapłaty jest kosztem zaufania w obrocie, kosztem pozostałych klientów banków itd. I pośrednio kosztem państwa, czyli podatników. Moralnie wspieranie ludzi, którzy żyją ponad stan jest wątpliwe.
Tu jest kilka spraw do poruszenia. O tym, że kurs się może zmienić wiedzieli - to zostało nawet uwzględnione w wyliczeniach, pamiętam jak mnie kolega przekonywał wyliczeniami, że nawet gdyby franek skoczył dwukrotnie to i tak opłaca się wziąć kredyt we franku (na tamtą chwilę, nie pamiętam kiedy dokładnie to było). Inną sprawą natomiast jest jak duży biorę ten kredyt. Na fali hurraoptymizmu wczesnego Tuska, propagandy sukcesu że może być już tylko lepiej oraz że naganiaczy na nieruchomości wciskających kit, że na nieruchomościach nie można stracić (w przypadku gospodarek takich jak Polska, rozwijających się) ludzie tracili rozum i brali kredyty za duże jak na swoje możliwości. Tzn. jak na chwilę w której brali kredyt - to nie, ale uwzględniając zmieniający się kurs franka brali tylko pod uwagę jak będą wyglądały koszty takiego kredytu - nie brali jak będzie wyglądała ich sytuacja, jako spłacających taki kredyt. No bo wiadomo - sytuacja iż franek podskoczy te 2x jest bardzo mało prawdopodobna, dwa - najpewniej będę wtedy zarabiał duuużo więcej więc i tak dam radę. A nawet jeśli nie - to sprzedam, w najgorszym razie wyjdę na zero. Ja to dobrze pamiętam bo tego typu rozkminki były powszechne ok. 2004-2005, może nawe 2006 roku, były mi one wtedy dość bliskie i też tak widziałem świat - ale tylko jednym okiem, bo drugie powoli stawało się kaprawe, moherowe, i zaczynało widzieć świat nieco inaczej. A jeszcze naganiacze kredytowi i inwestycyjni! Zapomniałem o nich. W skrajnej wersji (ciekawe ile takich ludzi w rzeczywistości jest? ja znam trochę, znajomi też znają takich) człowiek brał kredyt na 4 pokoje mimo że stać go było na 2 (co będę brał 2 jak ten głupek, okazja życia!), na >100% wartości (nadwyżkę zainwestujesz pan na giełdzie, za 30 lat będziesz pan milionerem!), i we franku. Po 10 latach jest tak: nadwyżkę na giełdzie trafił szlag, 4 pokoje stoją puste bo dzieci nie ma i nie będzie, mieszkania sprzedać nie idzie, kredyt coraz większy, rata urosła, pensja mniejsza. Kurtyna! The author has edited this post (w 16.01.2015)
przemk0 Na fali hurraoptymizmu wczesnego Tuska, propagandy sukcesu że może być już tylko lepiej .... ludzie tracili rozum i brali kredyty za duże jak na swoje możliwości
przemk0 Ja to dobrze pamiętam bo tego typu rozkminki były powszechne ok. 2004-2005, może nawe 2006 roku, były mi one wtedy dość bliskie i też tak widziałem świat
Nie dziwię się, że Coryllus jest dla Kolegi ciekawym pisarzem historycznym, skoro Kolega ma takie kłopoty z chronologią ostatnich kilkunastu lat.
przemk0 : Na fali hurraoptymizmu wczesnego Tuska, propagandy sukcesu że może być już tylko lepiej .... ludzie tracili rozum i brali kredyty za duże jak na swoje możliwości
przemk0 : Ja to dobrze pamiętam bo tego typu rozkminki były powszechne ok. 2004-2005, może nawe 2006 roku, były mi one wtedy dość bliskie i też tak widziałem świat
Nie dziwię się, że Coryllus jest dla Kolegi ciekawym pisarzem historycznym, skoro Kolega ma takie kłopoty z chronologią ostatnich kilkunastu lat.
Kolega mógłby sobie oszczędzić tego przysr...ania, to nie jest Onet. W jedności siła!
"by logika i trzeźwość sądu nie stawała się pożywką dla rozpaczy udającej realizm" - Wróg Ludu
starybelf Kolega mógłby sobie oszczędzić tego przysr...ania, to nie jest Onet.
Dziękuję za kulturalną uwagę, choć rzeczywiście ma Kolega merytorycznie rację. Bzdury, które zacytowałem, trudno znaleźć nawet na Onecie. Jak rozumiem, gdy Kolega przysr...ał mi Michnikiem, i to tak od czapy, to wszystko było cacy? The author has edited this post (w 16.01.2015)
ja.z.gugla Nie dziwię się, że Coryllus jest dla Kolegi ciekawym pisarzem historycznym, skoro Kolega ma takie kłopoty z chronologią ostatnich kilkunastu lat.
ja.z.gugla : Nie dziwię się, że Coryllus jest dla Kolegi ciekawym pisarzem historycznym, skoro Kolega ma takie kłopoty z chronologią ostatnich kilkunastu lat.
Franko-temat juz był na forum i już raz napisałem: DZIĘKUJĘ mojemu przyjacielowi, wtedy doradcy kredytowemu w ING, że w styczniu 2007 roku namówił mnie na złotówki a odradzał bardzo franki....
romeck Franko-temat juz był na forum i już raz napisałem: DZIĘKUJĘ mojemu przyjacielowi, wtedy doradcy kredytowemu w ING, że w styczniu 2007 roku namówił mnie na złotówki a odradzał bardzo franki....
Czy kolega miał na myśli, że wtedy był doradcą w ING, a teraz jest doradcą gdzie indziej, czy też, że wtedy był doradcą, a teraz już nie jest? Bo skoro odradzał franki, to płynął pod prąd swojej branży...
1. Już nie jest. 2. Płynął pod prąd. 3. Dlatego już nie jest.
Argument: kredyt w walucie, w której się zarabia. Kidy pracowałem w Szkocji bardzo odczuwałem wahania kursu walut. I piękny to był rok, kiedy funt przebił 6 złotych
Nie trzeba mnie było bardzo przekonywać do kredytu złotówkowego.
Brzost Również uwarzam rze klasyfikowanie wszystkich kredytobiorców frankowych jako lemingów, jest dużym uproszczeniem.
Genetyka i wychowanie to mit. Ojciec może być mądry a mieć durne dzieci. I nie ma na to wpływu. Wszyscy, którzy wzięli kredyt we frankach to tandeciarze. Cwaniaczki z bąblem w nosie, którym wydawało się, że ograją system. Żeby była jasność, ciężko mi się to pisze, bo jedna z tych osób, które zawsze uważałem za ważne w moim życiu, zrobiła to kretyństwo. Wyszła cała mentalność, kombinowanie i zdanie się na loterię przy wyborze decydującym o następnych 30 latach życia. The author has edited this post (w 17.01.2015)
romeck Argument: kredyt w walucie, w której się zarabia.
To jest pytanie, nie odpowiedź. Generalnie chodzi o to, że 30 letnie plany trzeba oprzeć o najbardziej stabilne założenia. 30 lat to zbyt długi okres żeby rzucać kośćmi. Ale nie, Polak potrafi ...
rozum.von.keikobad To proponuję od razu z wnioskiem o ubezwłasnowolnienie.
Generalnie chodzi Rozum o mentalność. Wytłumaczył mi to kolega, pracownik PKO SA od klientów korporacyjnych, czyli znający się na rzeczy. On to wszystko argumentował od innej strony. Generalnie daliśmy sobie wmówić, że trzeba czytać umowy i je rozumieć, analizować wszystko, z drobnym druczkiem włącznie. Nie. To jest bzdura. Jeżeli powierzam swoją przyszłość i swoje pieniądze instytucji, to ona powinna zadbać, żeby wszystko było jasne i transparentne. Jeżeli nie jest, albo instytucja celowo wprowadza w błąd to te instytucje wypierdalamy w kosmos. Masowo i społecznie. Chociażby po wale z opcjami banki w Polsce powinny płonąć. Ten kolega mówił wprost, uciekaj do banków spółdzielczych, wszystko pozostałe to jedno wielkie gówno. The author has edited this post (w 17.01.2015)
Komentarz
[to będzie taki żarcik] Rząd zna tę propozycję z całą pewnością z niej skorzysta. [to był taki żarcik]
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
The author has edited this post (w 16.01.2015)
http://biznes.onet.pl/waluty/wiadomosci/wegry-moga-wygrac-na-decyzji-szwajcarii/5xmnt
Jak dyskutujecie to bońcta przynajmniej na biegająco
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby
połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą,
czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy, sąd może po rozważeniu interesów
stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego, oznaczyć sposób wykonania
zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy.
Rozwiązując umowę sąd może w miarę potrzeby orzec o rozliczeniach stron, kierując
się zasadami określonymi w zdaniu poprzedzającym."
To z naszego KC.
nie ma co krzyczeć frankowcy, trzeba iść do sądów.
(tak na marginesie - w świetle tego przepisu przyjmowanie ceny jako podstawy wygranej przetargu jest fikcją od zawsze)
Nie ma to jak masaż przepony po obiedzie.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Jak ktoś zawiera umowę w walucie innego państwa, to jest chyba oczywiste, że kurs tej waluty ma wpływ na wysokość świadczenia. Rebus sic stantibus stosuje się, jak wydarzy się naprawdę coś niespodziewanego istotnie uderzającego w strony umowy, np. wybuchnie wojna na terenie, przez który zgodziliśmy się coś przewieźć. A nie że ktoś zapłaci 20% wyższe raty, na co sam się wcześniej zgodził.
Wolę żeby sądy wydłużały na przykład okres sprłat kredytu, zamiast miałabym dopłacać do lewych interesów frankistów z podatków.
I nie żartujmy, że osłabienie euro nawet o -dziesiąt procent to są nadzwyczajne okoliczności.
Swoją drogą super prawo dla szwagra.
Jeśli natomiast
na poważnie
ktoś myślał, że kurs waluty nie może ulec zmianie należy go ubezwłasnowolnić i zamknąć w bezpieczne miejsce, bo może też nie wiedzieć, że po ulicy jeżdżą auta i się zabije. Albo nie odróżni okna od balkonu jak sędzia na szkoleniu.
Wydłużanie zapłaty jest kosztem zaufania w obrocie, kosztem pozostałych klientów banków itd. I pośrednio kosztem państwa, czyli podatników.
Moralnie wspieranie ludzi, którzy żyją ponad stan jest wątpliwe.
Ja to dobrze pamiętam bo tego typu rozkminki były powszechne ok. 2004-2005, może nawe 2006 roku, były mi one wtedy dość bliskie i też tak widziałem świat - ale tylko jednym okiem, bo drugie powoli stawało się kaprawe, moherowe, i zaczynało widzieć świat nieco inaczej.
A jeszcze naganiacze kredytowi i inwestycyjni! Zapomniałem o nich. W skrajnej wersji (ciekawe ile takich ludzi w rzeczywistości jest? ja znam trochę, znajomi też znają takich) człowiek brał kredyt na 4 pokoje mimo że stać go było na 2 (co będę brał 2 jak ten głupek, okazja życia!), na >100% wartości (nadwyżkę zainwestujesz pan na giełdzie, za 30 lat będziesz pan milionerem!), i we franku. Po 10 latach jest tak: nadwyżkę na giełdzie trafił szlag, 4 pokoje stoją puste bo dzieci nie ma i nie będzie, mieszkania sprzedać nie idzie, kredyt coraz większy, rata urosła, pensja mniejsza. Kurtyna!
The author has edited this post (w 16.01.2015)
Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
The author has edited this post (w 16.01.2015)
,taniejacy-frank-zacheca-do-zaciagania-kredytow,id,t.html?cookie=1
http://tinyurl.com/mak3zl8
http://wyborcza.pl/1
,77073,3613055.html#ixzz3Ozi55mE3
http://tinyurl.com/lt2q8zu
Wina PISu, niestety, ta narracja to nie zart...
The author has edited this post (w 16.01.2015)
Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
W jedności siła!
"by logika i trzeźwość sądu nie stawała się pożywką dla rozpaczy udającej realizm" - Wróg Ludu
Jak rozumiem, gdy Kolega przysr...ał mi Michnikiem, i to tak od czapy, to wszystko było cacy?
The author has edited this post (w 16.01.2015)
DZIĘKUJĘ
mojemu przyjacielowi, wtedy doradcy kredytowemu w ING, że w styczniu 2007 roku namówił mnie na złotówki a odradzał bardzo franki....
2. Płynął pod prąd.
3. Dlatego już nie jest.
Argument: kredyt w walucie, w której się zarabia.
Kidy pracowałem w Szkocji bardzo odczuwałem wahania kursu walut. I piękny to był rok, kiedy funt przebił 6 złotych
Nie trzeba mnie było bardzo przekonywać do kredytu złotówkowego.
The author has edited this post (w 17.01.2015)
The author has edited this post (w 17.01.2015)
The author has edited this post (w 17.01.2015)