Nie. To nie są dochody rodziny na osobę, tylko dochody danej konkretnej osoby. Dzieci tam w ogóle nie są brane pod uwagę, bo nie składają PITów, chociaż jest rozdział o uzyskiwanych ulgach na dzieci.
Kolega kpi czy o drogę pyta? Oczywiście że dzieci nie składają pitów a żona może nie pracować albo mieć niski dochód. Więc w zdecydowanej większości przypadków to jest dochód rodziny a nie osoby.
Mnie też. Jednak tu chodzi i liczby a nie interpretacje. PIT płaci się formalnie od dochodów indywidualnych. W praktyce, co jest oczywiste, płaci się od dochodów rodziny. Jest tak z dwóch powodów. Po pierwsze w rodzinie są osoby nie osiągające dochodów i pozostające na utrzymaniu podatnika, głównie, ale nie tylko, dzieci. Po drugie większość podatników żyje w małżeństwach i może rozliczać się razem. Zwykle małżonkowie mają różne dochody, a czasem jeden nie ma dochodów. Mnie nie wolno i nie wolno brać ulgi na dzieci.
los napisal(a): Jak gołodupce od Mikkego pyskowały o wspaniałym podatku liniowym, mnie zachwycała urocza ludzka głupota.
Zdolność zauważania faktów poza tymi najprostszymi ma góra 1% populacji, reszta potrafi tylko iść za tym, który najgłośniej krzyczy. W sumie się zgadza - naczelne to zwierzęta stadne.
Jakoś dopiero to do mnie dotarło - okazuje się, że system podatkowy w Polsce jest niemalże liniowy, wyższy próg - 32% dotyczy góra 5% społeczeństwa. Tymczasem temat podatków liniowych przez lata dominował w debacie o gospodarce. Ach! Jakże by było wspaniale, gdyby...
Są daleko ważniejsze problemy niż obecna konstrukcja podatku liniowego. Chociażby klin podatkowy, niska kwota wolna w PIT, memoriałowa, a nie kasowa metoda poboru podatków, etc.
A jakie to ma znaczenie? Przecież sam Janusz Mikke podszywający się pod herb Korwin nauczył nas, że należy sobie wymyślić idealny świat i wszystko inne nazwać socjalizmem.
celnik.mateusz napisal(a): A to ciekawe w sumie z tą metodą kasową. Orientuje się Kolega, czy gdzieś w cywilizowanym świecie tak to funkcjonuje?
U wiekszosci wiodących proszków, których mamy małpować. Metoda kasowa kłóci się z pazernością państwa i jego brakiem zamożności.
edit: W Polsce też wprowadzono do wyboru metodę "kasową" ale jeśli kontrahent nie zapłaci w terminie ustawowym, wszystko wraca do utartych kolein, tzn. sprzedawca winien uregulować podatki. Także zainteresowanie owym udogodnieniem jest podobne jak dudzianymi ustawami o "pomocy frankowiczom".
Metoda kasowa dotyczy rozrachunków między firmami i jest najlepszą znaną metodą likwidacji zatorów płatniczych. Nie zapłaciłeś - nie masz kosztów (ergo płacisz większe podatki do momentu aż nie przelejesz kontrahentowi). Sprzedawca wystawia fakturę i nie drapie się po czaszce skąd wziąć na podatki, tylko cierpliwie czeka na swoje.
W przypadku PIT4 - nie wiem jak to funkcjonuje u sąsiadów więc nie powiem.
W przypadku PIT4 w ogóle nie ma tematu, bo zaliczki płaci pracodawca (no może z wyjątkiem USA). Więc chyba sens pytania Losa to bardziej "co ma piernik do wiatraka?".
Polecam omówienie badań GUS na temat zarobków. Potem sobie liczmy pozostałe współczynniki. A no i pomogę, ta statystyka ma baaardzo szacunkowy charakter z powodu metodologii przeprowadzania badań.
Komentarz
edit:
W Polsce też wprowadzono do wyboru metodę "kasową" ale jeśli kontrahent nie zapłaci w terminie ustawowym, wszystko wraca do utartych kolein, tzn. sprzedawca winien uregulować podatki. Także zainteresowanie owym udogodnieniem jest podobne jak dudzianymi ustawami o "pomocy frankowiczom".
W przypadku PIT4 - nie wiem jak to funkcjonuje u sąsiadów więc nie powiem.
Potem sobie liczmy pozostałe współczynniki.
A no i pomogę, ta statystyka ma baaardzo szacunkowy charakter z powodu metodologii przeprowadzania badań.