Swojo szoso - to jest optymistyczne, że uwielbienie Donka i Adasia to wyrok śmierci w dziennikarstwie: nikt takiego nie będzie czytać ani słuchać. Ta ławeczka jest zarezerwowana dla Agat Młynarskich i zmieści ich tylko kilka. Straszny los Krzysztofa Leskiego (naprawdę straszny) jest dla wszystkich mementum. Dlatego wielbicielem Adasia i Donka można być tylko cichym a głośno trzeba grzmieć na mejnstrim. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Dwie sprawy: 1. A wiadomo jak tam z antenatami Mazurka? 2. Kania moim zdaniem gupia jest. Ot, taka cynglara i wyrobnica Sakiewicza. I jak na gupią babę przystało,jako że książka jest mega-hitem*, już w myślach podliczyła te kilkadziesiąt tysięcy honorariów, jak na gupio babę przystało zapomniała podzielić przez trzy. No i wyszło jej, że to się opłaca, więc zatraciła hamulce i estetyzm. I wali ostro. Będzie musiał młody Wildsztajnor ją sprowokować, upokorzyć i odsunąć na boczny tor, zobaczycie. * mam kumpla co robi w tym handlu, na okres świąteczny był to absolutny hicior księgarni prawackich i okołoprawackich, więc i w mejnstrimie pewnie sporo szło. Podobno dawno nie było takiego bestsellera.
qiz Losie, a co tam z Leskim, że taka tragedia? Anemplojment i gorzała?
I wszystko co za tym idzie czyli brak kasy i ubytki w zdrowiu. A złe wiewiórki jeszcze więcej ćwiąkają ale że nikt jeszcze nie zdementował, to nie wiem czy prawda i nie będę powtarzać. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
A jest jeszcze jaki inny poza św.p. Kazimierzem? Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Nie wiem gdzie obecna dyskusja, ja przywołałem Leskiego: https://twitter.com/LeskiPiotr Ale jesli wy już o tym z czerwonym nosem co produkował się u Sekielskiego, to nieporozumienia nie ma.
O redachtorze Leskim Krystianie używającym imienia Krzysztof była mowa. Gazetę Aborczą zakładał ale jako syn polskiego bohatera a nie sowieckiego komisarza szans na karierę tam nie miał. Bo że goj to by mu jeszcze wybaczyli. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
los O redachtorze Leskim Krystianie używającym imienia Krzysztof była mowa. Gazetę Aborczą zakładał ale jako syn polskiego bohatera a nie sowieckiego komisarza szans na karierę tam nie miał. Bo że goj to by mu jeszcze wybaczyli.
Postać tragiczna na miarę swoich czasów i ludzi tych czasów...
Tak naprawdę, to te charki nie mają żadnego znaczenia, sa jałowe. I dopóki autorzy ksiązki nie przegrają żadnej sprawy w sądzie - a nie ma ku temu powodów- wrzawa jeszcze potrwa, ale zbitka "resortowy dziennikarz" już zafunkcjonowała wśród tych, którzy nie pamiętają PRL-u - i to jest plus dodatni. Plusem dodatnim jest też ujawnienie się kolejnych estetów po prawej stronie. Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Dr Krzysztof Łazarski: „Komentując przynależność do PZPR jednego ze współautorów Resortowych dzieci, red. Mazurek winien zapoznać się z faktami, zanim zacznie rzucać oskarżenia typu „Przecież pisząc taką książkę Targalski wznosi się na Himalaje hipokryzji i komizmu .” Jerzy wstąpił do PZPR jako student, gdyż chciał zmieniać rzeczywistość (w PRL wielu wierzyło w taką drogę), ale jeszcze jako student zaczął działać w opozycji. Wiem to z pierwszej ręki, ponieważ był nie tylko moim kolegą na tym samym seminarium mgr, ale razem ze mną drukował podziemne wydawnictwa . A gdy „wybuchł” stan wojenny, Jerzy sam założył, sam pisał i drukował pierwsze numery Niepodległości. Piszę o tym nie dla pokazania jego odwagi (w zimie 1980-81 r. wymagało to wielkich „coyones”), ale tego, ze PRL-owską rzeczywistość naprawdę chciał zmieniać, a nie konserwować i czerpać z niej korzyści (jak typowe resortowe dzieci). Przeszłość jego ojca i epizod w PZPR jest tu bez znaczenia. Jerzy nigdy nie był hipokrytą! I Mazurek lepiej zrobiłby, gdyby poznał najprostsze fakty z życia Targalskiego (dostępne choćby w Wikipedii), a nie wpisywał się w prostacką nagonkę establishmentu III RP zniesławiającą polskiego patriotę. Czyż to nie hipokryzja red. Mazurek?!” Udało nam się skontaktować z dr Krzysztofem Łazarskim, dzisiaj prodziekanem Uczelni Łazarski, a w latach 70 i 80 opozycjonistą, który doskonale pamięta zaangażowanie Jerzego Targalskiego w działalność antykomunistyczną. - Umieściłem ten wpis, podpisując imieniem i nazwiskiem, bo mocno mnie zdenerwowało stwierdzenie Roberta Mazurka o „Himalajach hipokryzji”. Trzeba bowiem znać więcej faktów, aby takie sądy stawiać – tłumaczy portalowi niezalezna.pl dr Łazarski. Od niektórych wydarzeń minęło prawie 40 lat, ale Krzysztof Łazarski pamięta, że z Jerzym Targalski poznali się podczas studiów na Uniwersytecie Warszawskim. - Wspólnie chodziliśmy na seminarium. Jurek wyróżniał się wśród genialną pamięcią. Potrafił coś raz przeczytać i zapamiętać. Miał też ogromny talent do języków obcych. Zresztą później organizowano dla niego specjalne zajęcia, bo ogólny materiał opanował błyskawicznie, i najzwyczajniej się nudził na wspólnych zajęciach – opowiada dr. Łazarski. Później razem działali w opozycji. - Początkowo była nieufność, bo wiedzieliśmy, że Jurek należał do PZPR, ale bardzo szybko pozbawił nas jakichkolwiek wątpliwości. Jego zachowanie w tamtych latach i cały późniejszy życiorys pokazał, że był zdecydowanym antykomunistą. Działał razem z nami przy wydawaniu „Głosu”, zajmował się kolportażem, był bardzo aktywny i skuteczny – wspomina były opozycjonista. Później ich kontakty zerwały się, bo Krzysztof Łazarski wyjechał z Polski w 1983 r. i od tamtej pory nie utrzymywali żadnych relacji, ale do dziś ma jak najlepszą opinię o Jerzym Targalskim. - Olejnik, Żakowski, Lis to środowisko, z którym nie miałem i nie chcę mieć do czynienia, ale Roberta Mazurka czytywałem i dlatego tak zirytowały mnie tezy przez niego stawiane. Sugerowanie, że Jerzy mógłby być „resortowym dzieckiem”, jest niedorzeczne. Jeśli dobrze rozumiem określenie, to chodzi o ludzi, którzy nie tylko mają korzenie w rodzinach o PZPR-owskiej przeszłości, ale również osiągali z tego korzyści i dzięki temu robili kariery. Jerzy Targalski na pewno do nich nie należy. Zresztą członkiem partii przestał być już jako młody chłopak - podkreśla Krzysztof Łazarski.
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Acha, Skwiet jest też elegancki. Nie, żebym od razu wątpił ale dla porządku podaje. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Skwiet Tchórzostwo Zaremby polega, jak rozumiem, na tym, że nie krzyczy. On nie krzyczy, ale liberałowie się go boją.
Tak się strasznie boją, że zapraszają do TVN. A Lisiewicza się nie boją, więc nie zapraszają. Z tym krzyczeniem to też nieprawda - krzyknąć Piotrek potrafi, odwinąć się grubym słowem i w mordę dać, tylko nie w obronie byle czego a jedynie wyższych wartości. Jedna z tych wyższych wartości nazywa się Paweł Wroński i jest redachtorem Gazety Aborczej. W obronie Wrońskiego Zaremba niemal się pobił z ochroniarzem św.p. Gazowatego. Bity niby nie płoną ale w necie znalazłem tylko relacje pozbawione najsmakowitszych szczegółów. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Dawid Dziki Kamień Więc bez bełkotu i wrzasków - czepiają się mojego dziadka, bo jest Żydem. Nie. Czepiają się - bo był kanalią.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Zasadniczo podobają mi się utyskiwania iż książka tak, ale wypaczenia nie. Sęk w tym że ja tę pieśń znam doskonale od co najmniej 89 roku. Lustracja w 92? - ależ naturalnie że potrzebna, cenna, ale czemu tak (rzekomo) spaprana. Rozwiązanie WSI? Patrz wzór wyżej. Prezydentura Lecha kaczyńskiego? Wyżej! IPN Kurtyki, no może i sporo zrobił ale więcej nie zrobił. Baa.. Papież. Wspaniały pontyfikat, gdyby nie te, jak im tam, "zaniechania". I tak dalej i tak dalej. Zawracanie gitary. Najwięcej malkontentów pojawia się zawsze przy okazji spraw akurat zasadniczych, decydujących.
A spójrzcie na rzecz z drugiej strony: Zawsze mnie denerwował brak symetrii między dziennikarzem z wywiadowanym. Dziennikarz z człowieka wyciąga różne rzeczy ale sam się nie odsłoni. A Mazurek się zachował uczciwie - latami w wywiadach demaskował głupotę i podłotę różnych ważniaków. A teraz pokazał to u siebie. The author has edited this post (w 12.01.2014) Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
nurni.nurni Zasadniczo podobają mi się utyskiwania iż książka tak, ale wypaczenia nie. Sęk w tym że ja tę pieśń znam doskonale od co najmniej 89 roku. Lustracja w 92? - ależ naturalnie że potrzebna, cenna, ale czemu tak (rzekomo) spaprana. (...)
Nu, bigda w tym, że zły człowień Mazurek idzie znacznie dalej. On nie mówi, że jest spaprany spis treści (bo jest; nic z niego nie wynika), że forma literacka niezrozumiała, bo niby to słownik biograficzny, a na poły jakaś narracja. Nie, on napieprza w Kanię zgrubej rury, że córka komunistki, że głupia, i że z komuchem Targalem się kuma. To nie jest czepianie się drobiazgów, to jest atak. I jeszcze to gówniarskie "W życiu nie dorośniesz do Zaremby!" Nożesz... Mazurka zawsze za buca miałem, ale takiego pozytywnego. A tu niestety, im człeń starszy, tym więcej musi ocen rewidować.
Gerwazy a Michał Karnowski, stwierdził, że Dorota Kania powinna przeprosić p. Zarembę
Co za głupek! Zamiast pierdyknąć coś w rodzaju "Go, Dorota, go, daj komuchom jeszcze z dyńki!" - to siedzi naburmuszony, że Kania jest od Sakiewicza, a więc z konkurencji, tfu. I taki skutek.
Rozdźwięk miedzy ulicą a dziennikarskim mainstreamem jst oszałamiający. Ci goście jakoś nie mogą zakumać, że ich juz nie ma. The author has edited this post (w 13.01.2014)
mmaria Noji na wszelki wypadek wyłączył pan Michał możliwość komentowania...
Jedną możliwość komentowania zostawił - można się powstrzymać od zakupu pisma rybackiego. Budyń miał rację - oni wszyscy gardzą Kaczyńskim i PiSem i uwielbiają Michnika a zarzut do Adasia mają tylko jeden: że to uwielbienie jest bez wzajemności. Każdy z nich, jakby usłyszał ofertę etatu w Aborczej, to posikalby się ze szczęścia. No jak inaczej wyjaśnić zachowanie absurdalne ze zwykłego zdroworozsądkowego punktu widzenia: Zarówno Kania jak Karnole są na celowniku mejstrimu. Dla normalnego człowieka wróg mojego wroga jest przynajmniej moim sojusznikiem. Jeśli zarzucają Kani wszystkie najgorsze rzeczy, to czy naprawdę nie potrafili się powstrzymać jakiś miesiąc z uruchomieniem jadaczki? Koniecznie musieli śpiewać w chórku z Żakowerem? Ech, jaka piękna katastrofa... The author has edited this post (w 13.01.2014) Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
A mnie zastanawia jedna rzecz; czy po tamtej stronie taka sytuacja byłaby możliwa? Czy znazłby się tam ichni mazurek atakujący ichnią kanię. Nie jest to możliwe, nie przypominam sobie żeby ktoś z nich tak ostro postponował kogoś z tej samej strony barykady. Największe świństwa tolerują. A u nas, cholerni esteci.
Komentarz
Ale widzę jeden plus w tym wywiadzie - Dorota Kania mogła sama odpowiedzieć na insynuacje dotyczące tzw. afery pożyczkowej. Trochę się tym pocieszam.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
1. A wiadomo jak tam z antenatami Mazurka?
2. Kania moim zdaniem gupia jest. Ot, taka cynglara i wyrobnica Sakiewicza. I jak na gupią babę przystało,jako że książka jest mega-hitem*, już w myślach podliczyła te kilkadziesiąt tysięcy honorariów, jak na gupio babę przystało zapomniała podzielić przez trzy. No i wyszło jej, że to się opłaca, więc zatraciła hamulce i estetyzm. I wali ostro. Będzie musiał młody Wildsztajnor ją sprowokować, upokorzyć i odsunąć na boczny tor, zobaczycie.
* mam kumpla co robi w tym handlu, na okres świąteczny był to absolutny hicior księgarni prawackich i okołoprawackich, więc i w mejnstrimie pewnie sporo szło. Podobno dawno nie było takiego bestsellera.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
https://twitter.com/LeskiPiotr
Ale jesli wy już o tym z czerwonym nosem co produkował się u Sekielskiego, to nieporozumienia nie ma.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
„Komentując przynależność do PZPR jednego ze współautorów Resortowych dzieci, red. Mazurek winien zapoznać się z faktami, zanim zacznie rzucać oskarżenia typu „Przecież pisząc taką książkę Targalski wznosi się na Himalaje hipokryzji i komizmu
.” Jerzy wstąpił do PZPR jako student, gdyż chciał zmieniać rzeczywistość (w PRL wielu wierzyło w taką drogę), ale jeszcze jako student zaczął działać w opozycji. Wiem to z pierwszej ręki, ponieważ był nie tylko moim kolegą na tym samym seminarium mgr, ale razem ze mną drukował podziemne wydawnictwa
. A gdy „wybuchł” stan wojenny, Jerzy sam założył, sam pisał i drukował pierwsze numery Niepodległości. Piszę o tym nie dla pokazania jego odwagi (w zimie 1980-81 r. wymagało to wielkich „coyones”), ale tego, ze PRL-owską rzeczywistość naprawdę chciał zmieniać, a nie konserwować i czerpać z niej
korzyści
(jak typowe resortowe dzieci). Przeszłość jego ojca i epizod w PZPR jest tu bez znaczenia. Jerzy nigdy nie był hipokrytą! I Mazurek lepiej zrobiłby, gdyby poznał najprostsze fakty z życia Targalskiego (dostępne choćby w Wikipedii), a nie wpisywał się w prostacką nagonkę establishmentu III RP zniesławiającą polskiego patriotę. Czyż to nie hipokryzja red. Mazurek?!”
Udało nam się skontaktować z dr Krzysztofem Łazarskim, dzisiaj prodziekanem Uczelni Łazarski,
a w latach 70 i 80 opozycjonistą, który doskonale pamięta zaangażowanie Jerzego Targalskiego w działalność antykomunistyczną.
- Umieściłem ten wpis, podpisując imieniem i nazwiskiem, bo mocno mnie zdenerwowało stwierdzenie Roberta Mazurka o „Himalajach hipokryzji”. Trzeba bowiem znać więcej faktów, aby takie sądy stawiać
– tłumaczy portalowi niezalezna.pl dr Łazarski.
Od niektórych wydarzeń minęło prawie 40 lat, ale Krzysztof Łazarski pamięta, że z Jerzym Targalski poznali się podczas studiów na Uniwersytecie Warszawskim.
- Wspólnie chodziliśmy na seminarium. Jurek wyróżniał się wśród genialną pamięcią. Potrafił coś raz przeczytać i zapamiętać. Miał też ogromny talent do języków obcych. Zresztą później organizowano dla niego specjalne zajęcia, bo ogólny materiał opanował błyskawicznie, i najzwyczajniej się nudził na wspólnych zajęciach
– opowiada dr. Łazarski.
Później razem działali w opozycji.
- Początkowo była nieufność, bo wiedzieliśmy, że Jurek należał do PZPR, ale bardzo
szybko
pozbawił nas jakichkolwiek wątpliwości.
Jego zachowanie w tamtych latach i cały późniejszy życiorys pokazał, że był zdecydowanym antykomunistą. Działał razem z nami przy wydawaniu „Głosu”, zajmował się kolportażem, był bardzo aktywny i skuteczny
–
wspomina były opozycjonista.
Później ich kontakty zerwały się, bo Krzysztof Łazarski wyjechał z Polski w 1983 r. i od tamtej pory nie utrzymywali żadnych relacji, ale do dziś ma jak najlepszą opinię o Jerzym Targalskim.
- Olejnik, Żakowski, Lis to środowisko, z którym nie miałem i nie chcę mieć do czynienia, ale Roberta Mazurka czytywałem i dlatego tak zirytowały mnie tezy przez niego stawiane.
Sugerowanie, że Jerzy mógłby być „resortowym dzieckiem”, jest niedorzeczne. Jeśli dobrze rozumiem określenie, to chodzi o ludzi, którzy nie tylko mają korzenie w rodzinach o PZPR-owskiej przeszłości, ale również osiągali z tego korzyści i dzięki temu robili kariery. Jerzy Targalski na pewno do nich nie należy.
Zresztą członkiem partii przestał być już jako młody chłopak
- podkreśla Krzysztof Łazarski.
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Nie, żebym od razu wątpił ale dla porządku podaje.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Z tym krzyczeniem to też nieprawda - krzyknąć Piotrek potrafi, odwinąć się grubym słowem i w mordę dać, tylko nie w obronie byle czego a jedynie wyższych wartości. Jedna z tych wyższych wartości nazywa się Paweł Wroński i jest redachtorem Gazety Aborczej. W obronie Wrońskiego Zaremba niemal się pobił z ochroniarzem św.p. Gazowatego. Bity niby nie płoną ale w necie znalazłem tylko relacje
pozbawione najsmakowitszych szczegółów.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Szacun. Zawsze go wyżej stawiałem niż tatusia.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
i
Jerzy Sosnowski z domieszką wspomnień rodzinnych, teza Mazurek nie wuj
Sęk w tym że ja tę pieśń znam doskonale od co najmniej 89 roku.
Lustracja w 92? - ależ naturalnie że potrzebna, cenna, ale czemu tak (rzekomo) spaprana.
Rozwiązanie WSI? Patrz wzór wyżej.
Prezydentura Lecha kaczyńskiego? Wyżej!
IPN Kurtyki, no może i sporo zrobił ale więcej nie zrobił.
Baa.. Papież. Wspaniały pontyfikat, gdyby nie te, jak im tam, "zaniechania".
I tak dalej i tak dalej.
Zawracanie gitary.
Najwięcej malkontentów pojawia się zawsze przy okazji spraw akurat zasadniczych, decydujących.
Zawsze mnie denerwował brak symetrii między dziennikarzem z wywiadowanym. Dziennikarz z człowieka wyciąga różne rzeczy ale sam się nie odsłoni. A Mazurek się zachował uczciwie - latami w wywiadach demaskował głupotę i podłotę różnych ważniaków. A teraz pokazał to u siebie.
The author has edited this post (w 12.01.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
To nie jest czepianie się drobiazgów, to jest atak. I jeszcze to gówniarskie "W życiu nie dorośniesz do Zaremby!" Nożesz...
Mazurka zawsze za buca miałem, ale takiego pozytywnego. A tu niestety, im człeń starszy, tym więcej musi ocen rewidować.
Redaktoru Karnowski okazał miłosierdzie, bo nie mówił, by p. Kania przepraszała dziennikarza Mazurka za to, że "nie dorośnie do końca życia do Zaremby i jego publicyctyki"
Por.
http://wpolityce.pl/dzienniki/jak-jest-naprawde/71569-dlaczego-dorota-kania-postanowila-odwrocic-uwage-od-waznej-dyskusji-wywolanej-jej-i-dwoch-innych-autorow-ksiazka-bylo-to-przeciez-marzenie-wszystkich-ktorym-ta-publikacja-nie-jest-w-smak
The author has edited this post (w 13.01.2014)
Zamiast pierdyknąć coś w rodzaju "Go, Dorota, go, daj komuchom jeszcze z dyńki!" - to siedzi naburmuszony, że Kania jest od Sakiewicza, a więc z konkurencji, tfu. I taki skutek.
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
The author has edited this post (w 13.01.2014)
Budyń miał rację - oni wszyscy gardzą Kaczyńskim i PiSem i uwielbiają Michnika a zarzut do Adasia mają tylko jeden: że to uwielbienie jest bez wzajemności. Każdy z nich, jakby usłyszał ofertę etatu w Aborczej, to posikalby się ze szczęścia.
No jak inaczej wyjaśnić zachowanie absurdalne ze zwykłego zdroworozsądkowego punktu widzenia: Zarówno Kania jak Karnole są na celowniku mejstrimu. Dla normalnego człowieka wróg mojego wroga jest przynajmniej moim sojusznikiem. Jeśli zarzucają Kani wszystkie najgorsze rzeczy, to czy naprawdę nie potrafili się powstrzymać jakiś miesiąc z uruchomieniem jadaczki? Koniecznie musieli śpiewać w chórku z Żakowerem?
Ech, jaka piękna katastrofa...
The author has edited this post (w 13.01.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.