Małgorzata Rejmer - Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii
Jestem gdzieś w połowie, ale wrażenie już zrobiło. Niby człek z grubsza wiedział, co się działo pod rządami Jedynie Słusznego Komendanta Hodży, wszelako wejście w szczegół, tudzież dopuszczenie do głosu zwyczajnych ludzi z ich perspektywą, zawsze sprzyja lepszemu zrozumieniu. Historia przeplata się z dniem dzisiejszym. Przewija się nieobcy nam problem (nie)rozliczenia komunistycznych zbrodni, mózgów skutecznie wypranych z sumienia, w tym wciąż żywego uwielbiebnia dla megamorderców (jak u tego rozmówcy, co chwali się spłodzeniem poematu o zmarłym Komendancie: "Enver będzie wiecznie żywy/ Ból przepełnia nas straszliwy/ Przysięgamy: jest nam celem/ Życie aż po śmierć z Enverem [...]"). Jest więc strach, kto wygra tę wojnę o pamięć. Naród żył w koszmarze, ale też ktoś ten koszmar im na co dzień zapewniał.System narzucił torturowanie więźniów, jednak wielu strażników biło więcej niż od nich wymagano. Wielu kapowało z własnej, nieprzymuszonej woli. Dziś nikt nie czuje się winny. Brzmi znajomo, prawda?
Błoto słodsze niż miód napisal(a): Umarł był wujaszek Enver, a tu światło białe niesie się od grobu i mawiają ludzie, że widzieli, jak w ciemnościach snuł się upiór blady, ani wampir, ani mara, ale kukudh, demon głodny i spragniony, który starcom szepcze o urodzie dawnych dni, młodym o spokoju i dzielności prawi. Czterdzieści dni minęło, czterdzieści lat minie, a on będzie krążył dalej, przypominał o przelanej krwi, mamił, że tam, gdzie był terror, był też spokój, tam, gdzie była pięść, był i plan."
W "Lutrze" Brauna jest wypowiedź niemieckiej konwertytki z luteranizmu, która jak zaczęła dogłębnie studiować pisma Lutra to się tak przeraziła, że aż przeszła na katolicyzm
W_Nieszczególny napisal(a): W "Lutrze" Brauna jest wypowiedź niemieckiej konwertytki z luteranizmu, która jak zaczęła dogłębnie studiować pisma Lutra to się tak przeraziła, że aż przeszła na katolicyzm
To podziwiam, bo dzieła wszystkie Lutra mają co najmniej tyle tomów, co Lenina. No chyba że od razu trafiła na ciekawe ustępy.
Piętnaście prezentowanych tu opowiadań Stanisława Lema wybranych zostało w drodze plebiscytu wśród czytelników, z udziałem samego autora oraz wybitnego lemologa i krytyka literackiego, Jerzego Jarzębskiego, którzy wskazali swoje ulubione teksty. Nie załapałam się na Lema w latach młodości, co o tyle dziwne, że na moim wydziale niemal wszyscy pochłaniali jego twórczość. Teraz nadrabiam, ale też nie do końca i nie wszystko. Te opowiadania - cymesik. Na życzenie mogę podać spis treści. Poza wszystkim, pięknie wydanie, czyli idealna pozycja na prezent.
Roztrzaskane lustro Upadek cywilizacji zachodniej No, nie - nie przeczytałam jeszcze, ale nabyłam i jestem bardzo, bardzo zadowolona. To księga (ponad 550 stron) do dłuższego studiowania, wertowania, powracania. Powiedzieć, że niezwykle na czasie, to nic nie powiedzieć. Profesor Wojciech Roszkowski opracował rzecz monumentalną. A równocześnie napisał tę książkę przystępnym językiem - daje się czytać:)
W 80 urodziny Magrisa wracam do jego Dunaju Włoski germanista z Triestu (Triest to nie miasto, to stan umysłu) (Fini, kawa illy) napisał sagę Dunaju. Od źródeł do ujścia, zachwyt, imperialistycznie piekne
Coś dużo lżejszego. Miłośnikom kryminałów, może bardziej - sensacji, polecam świetną serię Tima Weaver'a, której bohaterem jest prywatny detektyw David Raker, zajmujący się poszukiwaniem zaginionych osób.
Pierwszy tom można sobie podarować (choć nie jest zły, tylko za dużo, jak na mój gust smęcenia nt. zmarłej żony), ale następne warto czytać w kolejności wydania. A już na pewno nie należy czytać tomu 5. lub 6. przed 4-tym, by sobie nie zepsuć przyjemności poznania rozwiązania właśnie w czwartym. W mojej opinii czwarty tom "Zniknęli na zawsze" jest zresztą najlepszy, ale nie czytałam jeszcze ostatniego, szóstego.
Tim Weaver to nowe nazwisko. Jest Brytyjczykiem, wszedł przebojem, uplasował się pomiędzy Childem i Cobenem. Trzyma się mocno. W Polsce wydaje go wyd. Albatros.
Autor "Helikoptera w ogniu" wziął na warsztat najsłynniejszą bitwę ofensywy Tet. Nie żebym się zgadzał ze wszystkimi wnioskami Autora w kwestiach pobocznych, jednakowoż sam opis tytułowej batalii robi wrażenie, głównie dzięki przytoczonym relacjom bezpośrednich uczestników dramatu, tj. żołnierzy obu stron oraz cywilów.
Nu, tu się przypomina klasyczna anegdotka, jak to na pewnym dyplomatycznym przyjęciu dwóch oficjeli wysokiego szczebla, jednego z Waszyngtonu a drugiego z Hanoi, wzięło na wojenne wspominki. Dla wyjaśnienia: pogaducha miała miejsce po roku 1975, gdy wszystko było już po ptokach (znaczy się po tzw. zjednoczeniu obu Wietnamów).
- Na wojnie nie pokonaliście nas ani razu! - nadął się Hamerykanin. - WNasi chłopcy wygrali wszystkie bitwy, prawie wszystkie potyczki! - Możliwe - zgodził się komuch. - Ale co z tego?
Swojo szoso - za złamanie warunków traktatów paryskich Wietnam powinien mieć u Amerykanów przerąbane do końca świata. Ci się za to z Wietnamem niuniają a świrują na punkcie Iranu. Amerykanie nie są normalni.
Niesamowite były podziemne korytarze - tunele drążone p. Vietkong. Sluchałam kiedyś, w delegacji będąc, wef hotelu godzinnej audycji na ten temat. Nie daj Bóg jak się wpadło w taką pułapkę. Wszystko mieli w tych korytarzach, szpitale, składy broni itp. Ich determinacja była godna podziwu.
Skorośmy są przy tunelach, to wspomnę tu starą kniżkę pp Mangolda i Penycata "Podziemna wojna", o drużynach przesławnych szczurów tunelowych. Czytając to można się nabawić klaustrofobii, arachnofobii, albo jeszczej innej fobii, bo opisy przedzierania się przez tunele są konkretne. Była tam np. niesamowita postać p. sierżanta Pete'a Rejo, emigranta z Kuby jak wulkan gorącej, któren się zapisał do DżiAjsów celem kontunuowania swej prywatnej wojny z komuną. Co będę plótł po próżnicy, ot, taki fragment:
Podziemna wojna napisal(a): "[...] Kubańczyk spędził wczesną młodość w Hawanie, strzelając od czasu do czasu do ludzi Castro i nabywając zdecydowanej niechęci do komunizmu. [...] W Wietnamie [...] w trzech różnych wypadkach Pete Rejo zaglądał śmierci w twarz, kiedy to nastąpił na minę, uruchomił jej zapalnik - a wybuch nie nastąpił. Garstka tych, którzy usłyszeli odgłos uderzającej iglicy w minie-pułapce i przeżyli, by móc o tym opowiedzieć, nie znajduje właściwie słów, by opisać chwilę jaka nastąpiła po ostrym, metalicznym dźwięku obwieszczającym zagładę. Rejo zbadał minę i przekonał się, że jest zupełnie sprawna. [...] Spędził w Wietnamie trzy lata, czyli trzy razy dłużej, niż wymagano. W tym kraju i w tunelach trzmało go uczucie perwersyjnego podniecenia, które każdy może znaleźć w zakamarkach swojej duszy, ale niewielu chce je zrealizować. W przeciwieństwie do swego dowódcy Ellisa, który chciał zdobywać jeńców i dokumenty oraz niszczyć tunele, [...] sierżant Pete Rejo przede wszystkim pragnął zabijać komunistów w tunelach."
Komentarz
Było?
Małgorzata Rejmer - Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii
Jestem gdzieś w połowie, ale wrażenie już zrobiło. Niby człek z grubsza wiedział, co się działo pod rządami Jedynie Słusznego Komendanta Hodży, wszelako wejście w szczegół, tudzież dopuszczenie do głosu zwyczajnych ludzi z ich perspektywą, zawsze sprzyja lepszemu zrozumieniu.
Historia przeplata się z dniem dzisiejszym. Przewija się nieobcy nam problem (nie)rozliczenia komunistycznych zbrodni, mózgów skutecznie wypranych z sumienia, w tym wciąż żywego uwielbiebnia dla megamorderców (jak u tego rozmówcy, co chwali się spłodzeniem poematu o zmarłym Komendancie: "Enver będzie wiecznie żywy/ Ból przepełnia nas straszliwy/ Przysięgamy: jest nam celem/ Życie aż po śmierć z Enverem [...]"). Jest więc strach, kto wygra tę wojnę o pamięć.
Naród żył w koszmarze, ale też ktoś ten koszmar im na co dzień zapewniał.System narzucił torturowanie więźniów, jednak wielu strażników biło więcej niż od nich wymagano. Wielu kapowało z własnej, nieprzymuszonej woli. Dziś nikt nie czuje się winny. Brzmi znajomo, prawda?
wątek o książkach i czytaniu
wklejam zdjęcie małej bibljoteczki podręcznej
za https://blog.tagesanzeiger.ch/sweethome/index.php/99288/ganz-aus-dem-haeuschen/
Lem i Lec
dwaj porządni żydzi ze Lwowa
Piętnaście prezentowanych tu opowiadań Stanisława Lema wybranych zostało w drodze plebiscytu wśród czytelników, z udziałem samego autora oraz wybitnego lemologa i krytyka literackiego, Jerzego Jarzębskiego, którzy wskazali swoje ulubione teksty.
Nie załapałam się na Lema w latach młodości, co o tyle dziwne, że na moim wydziale niemal wszyscy pochłaniali jego twórczość. Teraz nadrabiam, ale też nie do końca i nie wszystko.
Te opowiadania - cymesik.
Na życzenie mogę podać spis treści.
Poza wszystkim, pięknie wydanie, czyli idealna pozycja na prezent.
Andrzej Krzak - Wielka Wojna na Bałkanach
Zdobyłem w tym tygodniu, na razie zdążyłem tylko pobieżnie przekartkować. Wygląda obiecująco.
Roztrzaskane lustro
Upadek cywilizacji zachodniej
No, nie - nie przeczytałam jeszcze, ale nabyłam i jestem bardzo, bardzo zadowolona. To księga (ponad 550 stron) do dłuższego studiowania, wertowania, powracania.
Powiedzieć, że niezwykle na czasie, to nic nie powiedzieć.
Profesor Wojciech Roszkowski opracował rzecz monumentalną. A równocześnie napisał tę książkę przystępnym językiem - daje się czytać:)
Włoski germanista z Triestu (Triest to nie miasto, to stan umysłu) (Fini, kawa illy) napisał sagę Dunaju. Od źródeł do ujścia, zachwyt, imperialistycznie piekne
http://pozeracz.pl/dunaj-claudio-magris/
Miłośnikom kryminałów, może bardziej - sensacji, polecam świetną serię Tima Weaver'a, której bohaterem jest prywatny detektyw David Raker, zajmujący się poszukiwaniem zaginionych osób.
Pierwszy tom można sobie podarować (choć nie jest zły, tylko za dużo, jak na mój gust smęcenia nt. zmarłej żony), ale następne warto czytać w kolejności wydania. A już na pewno nie należy czytać tomu 5. lub 6. przed 4-tym, by sobie nie zepsuć przyjemności poznania rozwiązania właśnie w czwartym. W mojej opinii czwarty tom "Zniknęli na zawsze" jest zresztą najlepszy, ale nie czytałam jeszcze ostatniego, szóstego.
Tim Weaver to nowe nazwisko. Jest Brytyjczykiem, wszedł przebojem, uplasował się pomiędzy Childem i Cobenem. Trzyma się mocno.
W Polsce wydaje go wyd. Albatros.
mam czytac dalej, czy to nie dla mnie?
Jeszcze do tego łóżko i trzy posiłki dziennie i żyć nie umierać
Wojna na wschodzie oczami podoficera kompanii piechoty. Warto.
Mark Bowden - Hue 1968
Autor "Helikoptera w ogniu" wziął na warsztat najsłynniejszą bitwę ofensywy Tet. Nie żebym się zgadzał ze wszystkimi wnioskami Autora w kwestiach pobocznych, jednakowoż sam opis tytułowej batalii robi wrażenie, głównie dzięki przytoczonym relacjom bezpośrednich uczestników dramatu, tj. żołnierzy obu stron oraz cywilów.
O, właśnie się dowiedziałem, że Wietnamce mają podwójne tony: Huế.
Nu, tu się przypomina klasyczna anegdotka, jak to na pewnym dyplomatycznym przyjęciu dwóch oficjeli wysokiego szczebla, jednego z Waszyngtonu a drugiego z Hanoi, wzięło na wojenne wspominki.
Dla wyjaśnienia: pogaducha miała miejsce po roku 1975, gdy wszystko było już po ptokach (znaczy się po tzw. zjednoczeniu obu Wietnamów).
- Na wojnie nie pokonaliście nas ani razu! - nadął się Hamerykanin. - WNasi chłopcy wygrali wszystkie bitwy, prawie wszystkie potyczki!
- Możliwe - zgodził się komuch. - Ale co z tego?
Skorośmy są przy tunelach, to wspomnę tu starą kniżkę pp Mangolda i Penycata "Podziemna wojna", o drużynach przesławnych szczurów tunelowych. Czytając to można się nabawić klaustrofobii, arachnofobii, albo jeszczej innej fobii, bo opisy przedzierania się przez tunele są konkretne.
Była tam np. niesamowita postać p. sierżanta Pete'a Rejo, emigranta z Kuby jak wulkan gorącej, któren się zapisał do DżiAjsów celem kontunuowania swej prywatnej wojny z komuną. Co będę plótł po próżnicy, ot, taki fragment:
Równy chłop, jak gen. Jajko!