Adwent nastał piękny, więc coś w sam raz polecić pragnę.
Niby oczywiste oczywistości... Siostra Małgorzata Borkowska krótko mówiąc miażdży Jeszcze jej świetne a krótkie rozważania w 'Jednego potrzeba' polecam
super! baba! dzięki! to siłą wychodząca z wierności, dyscypliny, a przede wszystkim z Boga, z wiary, ze Mszy św. i brewiarza
Niemal każdy ksiądz, przynajmniej od czasu reformy soborowej, rozwija jakieś własne dziwactwa liturgiczne. Głównie wtedy, kiedy mu już przeszła pierwsza, uczuciowa pobożność, a nie wiedząc, że to jest zjawisko prawidłowe i że musi je znieść, żeby przejść na głębszy poziom, taki biedak stara się łapać tego uciekającego ptaka za ogon przez wymyślanie własnych gestów i słów, które mają rzekomo przywrócić mu świeżość przeżycia. Bo inaczej będzie „rutyna”. Jedyny skutek jest taki, że mu się utrwala rutyna dziwactw, i to już na zawsze. A wierni muszą to znosić.
Co do książki kuzyna Manii "Szklane żądło" (to nazwa jachtu) Przeczytałam z zainteresowaniem, z jakim biorę się za każdego nowego polskiego pisarza powieści sensacyjnych. Wnioski: człowiek operuje świetną polszczyzną, gładko mu wychodzą wszelkie porównania, które są smaczkiem pisaniny choć trochę pogłębionej. A sztuka ta, swoiste chandleryzmy (no bo przeca mistrz Chandler równych sobie nie miał w sztuce porównań) od lat wabi naszych twórców powieści sensacyjnych. Wyduszają więc te opisy, te porównania, wymęczają, wydłubują z pustych głów - i czuć na kilometr, że to nie naturalny powiew talentu a sobacza męka, gonienie własnego ogona. Do rzadkości należy umiejętność tworzenia tego lekko, niemal zwiewnie, jakby skądś przypływało bez wysiłku, z naturalną swobodą. Przyznam bez bicia, że okrutnie takim pisarzom zazdroszczę, bo wiem - sama od lat pisząc książki - jaka to sztuka i jak męczy niemożność znalezienia przy opisie ciekawego odpowiednika przedmiotu, sytuacji, czyjegoś wyglądu. Wszak nie napiszę np. że gość wyglądał jak rozdeptana żaba, bowiem zbyt to powszednie, szare, byle jakie. Chcąc by było przynajmniej niezłe, muszę gmerać w głowie i szukać, czasem bez skutku. Nie to, co u Chandlera, który rzuca sobie jakby od niechcenia, że facet "miał tyle wdzięku ile gacie hutnika po nocnej zmianie". Świderski ma zadatki na bardzo dobrego pisarza, jeśli chodzi właśnie o umiejętność szerokiego obrazowania, do czego wspomniane porównania są niezbędne. Ma zadatki...Bo żeby zaistniała dobra książka, w parze z talentem literackim winien iść dobry temat, coś co warte uwagi, co nawet codzienne lecz ciekawe, albo jeśli niecodzienne, to niech takim będzie. A nie temat ble ble...poderwałem niezłą dupę i rozpamiętuję to bez umiaru. Potem mi ktoś tą dupę zabił, a ja dalej rozpamiętuję - i nie dochodzę do żadnych wniosków.
Reklamują tę książkę jako niemal Hitchcocka. Ha, fantazja wydawcę poniosła. Napięcie (bo to ma być sensacja) minimalne, zaskoczeń ledwo kilka garstek. To nie jest powieść kryminalna. To powieść o fascynacji babą, ze zbrodnią z tle. Do tego jakieś niejasne wtręty o jakimś złowieszczym urządzeniu, które mogło coś tam coś tam złego bohaterom czynić (nie wytłumaczył na czym naprawdę owa złowieszczość polega i z jakiej przyczyny przez nią właśnie pojawił się drugi trup - bo motyw słabieńki). Troszkę rozpasania też jest, ale tyle co kocur marcowy napłakał, więc mówienie, że to polskie 50 twarzy Greya jest kosmiczną przesadą. (lub niezłą kryptoreklamą)
Polecam więc za język, za fascynację przyrodą, za mimo wszystko poczucie humoru, za nieatakowanie patriotyzmu czy Kościoła, co we współczesnych kryminałach wydaje się absolutną normą ( ostatnio wali coś takiego sławny już Mróz). Za wyraźny szacunek dla tego co było, za docenienie uroków życia rodzinnego: miłe wspominanie dziadka.
Dlatego uważam, że ma Bartek Świderski przed sobą ciekawą pisarską przyszłość. Ale nie w tej dziedzinie. Żadnych skomplikowanych sensacji. Do tego trzeba łba szachisty, prawnika, a nie duszy humanisty. Chociaż patrząc na okrzyczaną np. Bondę, nie ma ani tego ani tego - a bryluje, niemożebnie raz po raz kalecząc nasz piękny język wadliwą składnią i zaimkowym niechlujstwem. Nu ale jak ktoś wrzasnął, że królowa, to widać musi królowa. Łatwo się ludzie dają nabrać.
Napropo polszczyzny Bartka; był on autorem dialogów w BrzydUli; teksty Violetty Kubasińskiej przeszły do historii. Cuś dla Zazu i nie tylko:
Dobre chęci matką głupich. Nieszczęścia chodzą stadami Wepchnąć się między bułkę a zakąskę Więdnę w oczach. Wstaję z kurami, wracam z kurami Po moim martwym trupie A co mam tak siedzieć o suchej twarzy Jest między nami jakaś fizyka Od tej ciąży "alschauera" dostanę Nie jestem taka głupia jak ustawa przepisuje Jestem szczera. Nigdy nie gram na dwa ognie Obiecanki sasanki a dla głupiego... stówa Święta, święta i... po ptokach - jak to mówią Biednemu to zawsze wiatr w plecy Człowiek się stara. Orze jak noże Co będziemy drzeć koce Będę cicho jak miś pod miotłą Nie jesteś w ciąży z kim chcesz, tylko z kim jesteś! Czasami mam ochotę na słonia z kopytami. Każda potwora znajdzie swojego sponsora. W święta to człowiek człowiekowi Św. Mikołajem. To jest sprawa życia po śmierci. Morska decyzja. Raz krowie śmierć. Pies sadownika. Gość niezgody. Napaść w mroczny dzień! Wyrzucona na zbity mróz! Co się patrzysz jak sroka w granat! Kodeks murgrabiego oko za oko, sekret za sekret. Pasujemy do siebie jak dwie połówki chleba. Beze mnie wiele spraw by się posypało, jak amen w popiele. Stęk bzdur. Uczepiłeś się jak rzep psiego tyłka. Violetty Kubasińskiej się nie wystawia chyba, że w teatrze!
Teoretycznie to ja już pięć razy zdałam prawo jazdy, a praktycznie nigdy nie mieszczę się w łuku. I co się pan tak gapi? Żona biustu nie ma? A jak już będę miała własne mieszkanko, to wtedy będę spała bez makijażu. Ajax Amsterdam. FC Pronto. Acze Milan. Proszę cię, daj wychodne sweterkowi i wskocz w jakiś porządny smoking. Ja to mam czasem problem, żeby zapamiętać numer stanika. Ja tylko chciałam, żeby Pshemko poparł tę moją kandydaturę na tego pijera (pracownika PR - red). Szatanistka. Słyszałam, że jak oni wsadzą twoje zdjęcie do lodówki, to tracisz siły. A ja ostatnio taka słabiutka jestem. Zależy to chiński sprzedawca talerzy. Sraty taty. Dupa w kwiaty. Gdy zadajesz mu pytanie w rodzaju: ''Czy wiesz, że słoń to jedyny ssak, który nie umie skakać?'' Albo: ''Słyszałeś, że żyrafa potrafi sobie czyścić uszy językiem?'', uzyskujesz na moment przewagę, którą warto wykorzystać, żeby osiągnąć swój cel. Koniec z solarium. Teraz opalam się tylko na plaży, ekologicznie. Jak ktoś jest dla mnie miły, to ja mu vis a vis. Violetta Kubasińska z tej strony. Chciałam zamówić model 335. Hmm... Tak i poproszę rozmiar 75D... Wiem, że zawsze było B, ale teraz jestem oświecona. Skoro jest brzydka i gruba, to na pewno ma jeszcze kuku mamuniu, no przecież nieszczęścia chodzą parami. Pączki nierozłączki. Ja to bym się zabiła z takim lookiem, przecież żaden facet na nią nie spojrzy. Co to za życie? Bidota, ciasnota, jedna łazienka... A pralka? Najwięksi górale takiej nie pamiętają. Mieć duże wi (chodziło o deja vu).
Ula do Violi: -chcesz jagodziankę? - a z czym? - z jagodami - a to nie.
Przychodzę do ciebie z sercem na widelcu.
Nie wiedziałam, że tak ciężko być bohaterem. Jak przerabialiśmy Mickiewicza, to w ogóle tego nie rozumiałam, a teraz sama czuję się jak ten dziad Konrad. Sama przeciwko wszystkim.
Starość nie radość. Dropsy nie tik taki. Przyjadą z włoskiej ziemi do polskiej i zrobią ze mnie spagetti. Marek jest za dużego biznesu formatem. Formatu biznesem.. smenem. Na męskiej psychologii to ja zęby zjadłam
Ula: Ktoś dzwoni. Nie odbierzesz ? Viola: Dzwoni, ale nie w tym porcie Ula: Chyba kościele? Viola: W kościele na pewno.
Na pewno coś wymyślił a ja znowu martwię się na kredyt... znaczy, na zapas...
Ło, Maniu przekaż proszę wyrazy uznania dla p. Bartka. Nie wiedxiałam kto był autorem, a własnie dla tych tekstow Kubasinskiej oglądalam calą tą "brzydulę". Przekomiczne były. Aktorka mogła zabłysnąć i wykorzystala szansę.
uhrr napisal(a): Ło, Maniu przekaż proszę wyrazy uznania dla p. Bartka. Nie wiedxiałam kto był autorem, a własnie dla tych tekstow Kubasinskiej oglądalam calą tą "brzydulę". Przekomiczne były. Aktorka mogła zabłysnąć i wykorzystala szansę.
dzięki, przekażę :-) Dialogi w polskich filmach są na ogół drewniane, drętwe i sztuczne jak buzia pani Żorżety, a w BrzydUli były atutem serialu. Zrezygnowano z tłumaczenia z angielskiego, Bartek napisał wszystko po swojemu.
Brzost napisal(a): Pamiętam jeszcze: "Nie mów hop przed zachodem słońca" i "Nie rób drugiemu między drzwi"
Te dwa akurat to bardzo stare suchary (ja pierwszy raz usłyszałem je na przełomie lat 70-tych i 80-tych). Z tej samej serii było: "Trzeba innym robić na rękę, a nie wbrew", "Cukier wyrafinowany", "wyższe sfory" i cala masa podobnych...
Bez pracy nie ma sucharów. Kto pod kim dołki kopie, ten się poci. Szewc bez butów bosy. Dla chcącego pisuar. Kogo nie boli, tego w mordę. Psy szczekają, karawana pierdzi. Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim zajść w ciążę. Na pochyłe drzewo każda koza leje. Gdzie kucharek sześć, tam wzywają karetkę.
Komentarz
Niby oczywiste oczywistości...
Siostra Małgorzata Borkowska krótko mówiąc miażdży
Jeszcze jej świetne a krótkie rozważania w 'Jednego potrzeba' polecam
Przy okazji do 6.12 wydawnictwo tynieckie na wszystko ma 40% ! rabatu (cza ino kod rabatowy wkleić przy końcu zamawiania - 4DBUVIR8)
http://blog.tyniec.com.pl/ksiazki-i-e-booki-o-40-taniej-promocja-trwa-do-6-grudnia/
baba!
dzięki!
to siłą wychodząca z wierności, dyscypliny, a przede wszystkim z Boga, z wiary, ze Mszy św. i brewiarza
Niemal każdy ksiądz, przynajmniej od czasu reformy soborowej, rozwija jakieś własne dziwactwa liturgiczne. Głównie wtedy, kiedy mu już przeszła pierwsza, uczuciowa pobożność, a nie wiedząc, że to jest zjawisko prawidłowe i że musi je znieść, żeby przejść na głębszy poziom, taki biedak stara się łapać tego uciekającego ptaka za ogon przez wymyślanie własnych gestów i słów, które mają rzekomo przywrócić mu świeżość przeżycia. Bo inaczej będzie „rutyna”. Jedyny skutek jest taki, że mu się utrwala rutyna dziwactw, i to już na zawsze. A wierni muszą to znosić.
https://wiadomosci.onet.pl/religia/wiara/apel-do-duchownych-panow/25x3g2m?utm_source=detal&utm_medium=synergy&utm_campaign=allonet_detal_popularne
Niesamowita jest
Nie wiem czy to miły potencjalny prezent dla duchownego i czy wypada, ale rozważyć można co poniektórym polecić tudzież anonimowo podsunąć do lektury
Przeczytałam z zainteresowaniem, z jakim biorę się za każdego nowego polskiego pisarza powieści sensacyjnych. Wnioski: człowiek operuje świetną polszczyzną, gładko mu wychodzą wszelkie porównania, które są smaczkiem pisaniny choć trochę pogłębionej. A sztuka ta, swoiste chandleryzmy (no bo przeca mistrz Chandler równych sobie nie miał w sztuce porównań) od lat wabi naszych twórców powieści sensacyjnych. Wyduszają więc te opisy, te porównania, wymęczają, wydłubują z pustych głów - i czuć na kilometr, że to nie naturalny powiew talentu a sobacza męka, gonienie własnego ogona. Do rzadkości należy umiejętność tworzenia tego lekko, niemal zwiewnie, jakby skądś przypływało bez wysiłku, z naturalną swobodą. Przyznam bez bicia, że okrutnie takim pisarzom zazdroszczę, bo wiem - sama od lat pisząc książki - jaka to sztuka i jak męczy niemożność znalezienia przy opisie ciekawego odpowiednika przedmiotu, sytuacji, czyjegoś wyglądu. Wszak nie napiszę np. że gość wyglądał jak rozdeptana żaba, bowiem zbyt to powszednie, szare, byle jakie. Chcąc by było przynajmniej niezłe, muszę gmerać w głowie i szukać, czasem bez skutku. Nie to, co u Chandlera, który rzuca sobie jakby od niechcenia, że facet "miał tyle wdzięku ile gacie hutnika po nocnej zmianie".
Świderski ma zadatki na bardzo dobrego pisarza, jeśli chodzi właśnie o umiejętność szerokiego obrazowania, do czego wspomniane porównania są niezbędne. Ma zadatki...Bo żeby zaistniała dobra książka, w parze z talentem literackim winien iść dobry temat, coś co warte uwagi, co nawet codzienne lecz ciekawe, albo jeśli niecodzienne, to niech takim będzie. A nie temat ble ble...poderwałem niezłą dupę i rozpamiętuję to bez umiaru. Potem mi ktoś tą dupę zabił, a ja dalej rozpamiętuję - i nie dochodzę do żadnych wniosków.
Reklamują tę książkę jako niemal Hitchcocka. Ha, fantazja wydawcę poniosła. Napięcie (bo to ma być sensacja) minimalne, zaskoczeń ledwo kilka garstek. To nie jest powieść kryminalna. To powieść o fascynacji babą, ze zbrodnią z tle. Do tego jakieś niejasne wtręty o jakimś złowieszczym urządzeniu, które mogło coś tam coś tam złego bohaterom czynić (nie wytłumaczył na czym naprawdę owa złowieszczość polega i z jakiej przyczyny przez nią właśnie pojawił się drugi trup - bo motyw słabieńki). Troszkę rozpasania też jest, ale tyle co kocur marcowy napłakał, więc mówienie, że to polskie 50 twarzy Greya jest kosmiczną przesadą. (lub niezłą kryptoreklamą)
Polecam więc za język, za fascynację przyrodą, za mimo wszystko poczucie humoru, za nieatakowanie patriotyzmu czy Kościoła, co we współczesnych kryminałach wydaje się absolutną normą ( ostatnio wali coś takiego sławny już Mróz). Za wyraźny szacunek dla tego co było, za docenienie uroków życia rodzinnego: miłe wspominanie dziadka.
Dlatego uważam, że ma Bartek Świderski przed sobą ciekawą pisarską przyszłość. Ale nie w tej dziedzinie. Żadnych skomplikowanych sensacji. Do tego trzeba łba szachisty, prawnika, a nie duszy humanisty. Chociaż patrząc na okrzyczaną np. Bondę, nie ma ani tego ani tego - a bryluje, niemożebnie raz po raz kalecząc nasz piękny język wadliwą składnią i zaimkowym niechlujstwem. Nu ale jak ktoś wrzasnął, że królowa, to widać musi królowa. Łatwo się ludzie dają nabrać.
"Hillbilly Elegy"
Fantastyczna opowieść o życiu amerykańskich "white trash"- zachowaniach, moralności, wewnętrznym honorze... i o odrzuceniu przez klasę średnią.
Wielkie dzięki @ms za poleconko.
Mocne.
Cuś dla Zazu i nie tylko:
Dobre chęci matką głupich.
Nieszczęścia chodzą stadami
Wepchnąć się między bułkę a zakąskę
Więdnę w oczach. Wstaję z kurami, wracam z kurami
Po moim martwym trupie
A co mam tak siedzieć o suchej twarzy
Jest między nami jakaś fizyka
Od tej ciąży "alschauera" dostanę
Nie jestem taka głupia jak ustawa przepisuje
Jestem szczera. Nigdy nie gram na dwa ognie
Obiecanki sasanki a dla głupiego... stówa
Święta, święta i... po ptokach - jak to mówią
Biednemu to zawsze wiatr w plecy
Człowiek się stara. Orze jak noże
Co będziemy drzeć koce
Będę cicho jak miś pod miotłą
Nie jesteś w ciąży z kim chcesz, tylko z kim jesteś!
Czasami mam ochotę na słonia z kopytami.
Każda potwora znajdzie swojego sponsora.
W święta to człowiek człowiekowi Św. Mikołajem.
To jest sprawa życia po śmierci.
Morska decyzja.
Raz krowie śmierć.
Pies sadownika.
Gość niezgody.
Napaść w mroczny dzień!
Wyrzucona na zbity mróz!
Co się patrzysz jak sroka w granat!
Kodeks murgrabiego oko za oko, sekret za sekret.
Pasujemy do siebie jak dwie połówki chleba.
Beze mnie wiele spraw by się posypało, jak amen w popiele.
Stęk bzdur.
Uczepiłeś się jak rzep psiego tyłka.
Violetty Kubasińskiej się nie wystawia chyba, że w teatrze!
Aż skojarzyło mi się w podobnym typie: "Raz na wozie, raz nawozem".
"Komu w drogę temu z buta"
Niedobrze mi kiedy ich słucham
Kał z rozgrzanych ich ust bucha
Teoretycznie to ja już pięć razy zdałam prawo jazdy, a praktycznie nigdy nie mieszczę się w łuku.
I co się pan tak gapi? Żona biustu nie ma?
A jak już będę miała własne mieszkanko, to wtedy będę spała bez makijażu.
Ajax Amsterdam. FC Pronto. Acze Milan.
Proszę cię, daj wychodne sweterkowi i wskocz w jakiś porządny smoking.
Ja to mam czasem problem, żeby zapamiętać numer stanika.
Ja tylko chciałam, żeby Pshemko poparł tę moją kandydaturę na tego pijera (pracownika PR - red).
Szatanistka. Słyszałam, że jak oni wsadzą twoje zdjęcie do lodówki, to tracisz siły. A ja ostatnio taka słabiutka jestem.
Zależy to chiński sprzedawca talerzy.
Sraty taty. Dupa w kwiaty.
Gdy zadajesz mu pytanie w rodzaju: ''Czy wiesz, że słoń to jedyny ssak, który nie umie skakać?'' Albo: ''Słyszałeś, że żyrafa potrafi sobie czyścić uszy językiem?'', uzyskujesz na moment przewagę, którą warto wykorzystać, żeby osiągnąć swój cel.
Koniec z solarium. Teraz opalam się tylko na plaży, ekologicznie.
Jak ktoś jest dla mnie miły, to ja mu vis a vis.
Violetta Kubasińska z tej strony. Chciałam zamówić model 335. Hmm... Tak i poproszę rozmiar 75D... Wiem, że zawsze było B, ale teraz jestem oświecona.
Skoro jest brzydka i gruba, to na pewno ma jeszcze kuku mamuniu, no przecież nieszczęścia chodzą parami.
Pączki nierozłączki.
Ja to bym się zabiła z takim lookiem, przecież żaden facet na nią nie spojrzy. Co to za życie?
Bidota, ciasnota, jedna łazienka... A pralka? Najwięksi górale takiej nie pamiętają.
Mieć duże wi (chodziło o deja vu).
Ula do Violi:
-chcesz jagodziankę?
- a z czym?
- z jagodami
- a to nie.
Przychodzę do ciebie z sercem na widelcu.
Nie wiedziałam, że tak ciężko być bohaterem. Jak przerabialiśmy Mickiewicza, to w ogóle tego nie rozumiałam, a teraz sama czuję się jak ten dziad Konrad. Sama przeciwko wszystkim.
Starość nie radość. Dropsy nie tik taki.
Przyjadą z włoskiej ziemi do polskiej i zrobią ze mnie spagetti.
Marek jest za dużego biznesu formatem. Formatu biznesem.. smenem.
Na męskiej psychologii to ja zęby zjadłam
Ula: Ktoś dzwoni. Nie odbierzesz ?
Viola: Dzwoni, ale nie w tym porcie
Ula: Chyba kościele?
Viola: W kościele na pewno.
Na pewno coś wymyślił a ja znowu martwię się na kredyt... znaczy, na zapas...
Przekomiczne były.
Aktorka mogła zabłysnąć i wykorzystala szansę.
"Trzeba innym robić na rękę, a nie wbrew", "Cukier wyrafinowany", "wyższe sfory" i cala masa podobnych...
Bez pracy nie ma sucharów.
Kto pod kim dołki kopie, ten się poci.
Szewc bez butów bosy.
Dla chcącego pisuar.
Kogo nie boli, tego w mordę.
Psy szczekają, karawana pierdzi.
Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim zajść w ciążę.
Na pochyłe drzewo każda koza leje.
Gdzie kucharek sześć, tam wzywają karetkę.