A wracając do książek - dzieło o morskim ssaku jest rewelacyjne. Autor jest nieuleczalnym gazownikiem, więc jak chce panu Mateuszowi przysrać, niemożebnie go chwali, ale fakty są przytoczone rzetelnie i nawet pewne syntezy czymają się kupy. Po lekturze moje zdanie o panu Mateuszu się poprawiło, bo o złych rzeczach wiedziałem wcześniej, nie wiedziałem tylko o dobrych (które oczywiście zdaniem Gajdzińskiego też są złe).
Nie o to idzie, facet po prostu kilka lat pracował z panem Mateuszem i wiele faktów po prostu zna. Niektórych wcześniej nie znałem jak np. rejestracja jego samochodu (W2 AK44, szacun), niektóre znałem ale fajnie jest znaleźć je zestawione w jednym miejscu i uzupełnione detalami. Najgorsze są ostatnie rozdziały, nie miał już o czym pisać i snuje swoje idiosynkrazje o wszystkim i niczym. No przykro paczeć, co gaz potrafi zrobić z ludzkim umysłem! Warto przeczytać tę książkę.
Jeden z opisów necie (historycy.org) "Autor szanując dorobek Jana Tomasza Grossa udowadnia, że Gross pominął istotne konteksty opisywanych przez siebie wydarzeń" ponieważ autor to dziennikarz giewu i TP mam pewność że to była złośliwość ze strony obdarujących mnie (POKO itp, Wiosną, KE) Wyrzucić?
Emanuel Wielikowski, rodem z miasta Witebska, to taki Schliemann, tylko na polu historiografii. "Działo się to wiosną 1940 r., kiedy naszła mnie myśl, że w czasach Eksodusu, jak to jasno wynika z fragmentów Biblii, miała miejsce wielka fizyczna katastrofa". Zaczem przestudiował Emanuel wszystkie możliwe dostępne źródła starożytne, i okazało się, że czasy biblijne był to wiek straszliwego chaosu. Planety latały po Układzie jak chciały, asteroidy waliły w Ziemię jak bomby, bieguny chodziły raz tu, raz tam ("Ages in Chaos").
Z lektury "Zderzenia Światów" wynika ciekawy - chociaż nie postawiony jasno przez autora - wniosek: w on czas wszyscy mieli przerąbane. Oprócz jednych Żydów. Tym jakoś zadziwiająco się wszystko układało. A to planeta Wenus przeleciała, kiedy akurat doszli do Morza Czerwonego - wody się odessały. A to, kiedy głodowali na pustyni, ogon asteroidy pełen węglowodanów skroplił im się nad głowami manną. A to znów kiedy miasto oblegli, akurat wszedł w atmosferę żelazny meteor, rezonacyjnym sposobem mury grodu obalając. Innym razem, kiedy asyryjski tyran ich obległ, spadł na niego odłamek kosmiczny pełen patogenów.
Ilość zródeł, które Velikovsky przerobił, budzi szacunek - a było to w czasach przedinternetowych. Bardzo warto przeczytać, ja sam co raz do niej wracam.
Ten Emanuel to humorysta, czy on tak serio pisze? Gdyby planety latały jak chciały, gdzie byłyby w przyrodzie cykle? Jak odmierzano by czas? Jak powstałaby astrologia/astronomia? Jak przewidywano by zaćmienia Słońca? Itd, itp. Kosmos stworzony przez Boga jest porządkiem, harmonią.
Sorki, nie czytałam Velikowskiego, może źle odczytuję jego dzieło, bo może to satyra na materializm/racjonalizm, jak u Bułhakowa?
To jest bardzo solidna praca. Benedyktyńska robota, jeżeli chodzi o źródła. Warto ją przeczytać chociażby ze względu na tychże źródeł kompletny przegląd. Swego czasu zdrowo zamieszała. Sztandarowa pozycja szeroko pojętego "katastrofizmu" w dziejach geologicznych Ziemi, w opozycji do geologii Lyell'a - wszystko toczy się powoli, nawarstwia milionami lat, itd. Owe szaleństwo planet miało wg katastrofistów miejsce chwilowo - impaktowo, jak lubią oni taki stan nazywać. Ciekawe1, że w "Zderzeniu ..." Velikovski przewidział "gorącość" powierzchni Wenus, która została stwierdzona dopiero lądowanie sond wenusjańskich bodaj. Dlatego napisałem, ze to taki Szliman - który też wziął "Iliadę", i przeczytał dosłownie.
Mechanika nieba jest deterministyczna, obecnie jesteśmy w stanie określić położenie wszystkich bliższych obiektów niebieskich z dokładnością do kilku metrów przez ostatnie kilka tysięcy lat. Bez placetu od dyplomowanego specjalisty od mechaniki nie kupuję.
los napisal(a): Mechanika nieba jest deterministyczna, obecnie jesteśmy w stanie określić położenie wszystkich bliższych obiektów niebieskich z dokładnością do kilku metrów przez ostatnie kilka tysięcy lat. Bez placetu od dyplomowanego specjalisty od mechaniki nie kupuję.
Nie. O fizyce klasycznej wiemy wszystko i wszystko jesteśmy w stanie policzyć. Relatywizm zresztą też jest deterministyczny, niedeterministyczna jest dopiero fizyka kwantowa ale ma ona znaczenia w makroświecie a już zupełnie w astronomii.
Gdy Układ Słoneczny był uformowany - jego mechanika była precyzyjna. Musiała być. A Księżyc tak ma, że się przybliża i oddala od Ziemi. Co rozumiesz przez "czasy biblijne"? Stwarzanie świata? Cywilizację babilońską? Egipską?
Tayfal napisal(a): No to jak wiecie, to powiedzcie publiczności, gdzie znajdował się Księżyc - znając jego aktualne tempo oddalania się od Ziemi - powiedzmy, w ordowiku.
(powyższe zadał Walter Alvarez na sławnej konfie bodaj w 2006 na UCB, i nie uzyskał satysfakcjonujacej odpowiedzi. Mam nadzieję, że Alvarez spełnia wymagania placetowe Kol.losa)
Nie wiem, kto to Walter Alvarez. A położenie Księżyca w ciągu ostatnich 10 000 lat da się ustalić z dokładnością co do metra. Nie wiem nawet czy efekty relatywistyczne trzeba brać pod uwagę, przy Merkurym się bierze. Poproszę o to znajomego astronoma, jak go tylko spotkam.
Mania napisal(a): Gdy Układ Słoneczny był uformowany - jego mechanika była precyzyjna. Musiała być. A Księżyc tak ma, że się przybliża i oddala od Ziemi. Co rozumiesz przez "czasy biblijne"? Stwarzanie świata? Cywilizację babilońską? Egipską?
Układ Słoneczny był uformowany i stabilny. Na Antarktydzie i Szpicbergenie pełno szczątków dinożarłów - ciepłolubnych gadów. Z jakiegoś powodu ten świat zniknął. Nie, Księżyc tak nie ma. Sto tysięcy kilometrów niżej, i kontynenty są zalewane falami tsunami wysokości osiem tysięcy metrów, i to dwa razy dziennie, co zdaje się, wyklucza wszelkie życie - to akurat wyliczył Tollmann, ateista, więc powinno się wątpić.
Przez "czasy biblijne" rozumiem literalnie te, które były opisywane w Piśmie.
los napisal(a): Nie wiem, kto to Walter Alvarez. A położenie Księżyca w ciągu ostatnich 10 000 lat da się ustalić z dokładnością co do metra. Nie wiem nawet czy efekty relatywistyczne trzeba brać pod uwagę, przy Merkurym się bierze. Poproszę o to znajomego astronoma, jak go tylko spotkam.
"Zderzenie światów" jest obecnie w prosty sposób nie do kupienia, przynajmniej po typowym riserczu. A szkoda. Przypominam mój pogląd na różnego rodzaju nietypowe teorie. 99% to gnioty i ściema, ale jeżeli chodzi o prahistorię, kwestie potopu, przedpotopowej cywilizacji, katastrof kosmicznych wpływających na nasz rozwój, wygląda na to, że są podstawy, żeby sprawom poważnie się przyjrzeć.
Szczególnie, że uniwersytecka archeologia sama już znajduje dowody na wywrócenie do góry nogami swoich tez. Gobektli Tepe jest stanowiskiem niemożliwym, gdyż 10 tys. pne ludzie nie mieli prawa stawiać rozległych struktur megalitycznych. Jednak jego datowanie i całe stanowisko jest tak oczywiste (z różnych względów), że jego wiek już został oficjalnie klepnięty. I co ? Jajco, nie bardzo wiadomo co z tym zrobić.
W Starym Testamencie mamy historie i zjawiska, które długo były uważane za metafory. Im więcej wiemy, tym coraz bardziej wygląda to na historię spisaną jeden do jednego.
Z Gobekli Tepe jest ten problem, że stanowisko zostało wydatowane tylko C14 z jakichś palenisk w spągu. A C14 to tak zawodna metoda, że bardziej się nie da. Przynajmniej od czasu, kiedy żywą małżę wydatowano węglem 14 na trzy tysiące lat. W ogóle, nie ma żadnych pewnych metod datowania - oprócz może dendro i termoluminescencyjnej - ale to na krótkich dystansach.
los napisal(a): Nie wiem, kto to Walter Alvarez. A położenie Księżyca w ciągu ostatnich 10 000 lat da się ustalić z dokładnością co do metra. Nie wiem nawet czy efekty relatywistyczne trzeba brać pod uwagę, przy Merkurym się bierze. Poproszę o to znajomego astronoma, jak go tylko spotkam.
Kolega los poszedł już do astronoma, i ten mu powiedział, że Księzyc oddala się od Ziemi w tempie ok. 4 cm na rok. Zapytany, jak niższa orbita Księżyca wpływała na powierzchnię Ziemi, astronom odsyła losa do geologa. Geolog odpowiada losu, że z pewnością oddziaływanie było znaczne - chociażby przez wzmożenie pływów oceanicznych i wzrost aktywności wulkanicznej (bo przecież płyty tektoniczne będą mocniej szturchane) - ale jak znaczne, to on nie wie, bo nie odróżni osadów pływowych od np powodziowych, ani nie wydatuje magmy wylewowej. Niech los idzie do archeologa, bo on znajdzie "kontekst kulturowy". Archeolog na to rozkłada ręce, bo w 1980 wystrzelił wulkan St. Helen, i w parę dni utworzył warstwy geologiczne, w których artefakty z tego samego roku umieszczone były tak na górze, jak na dole tej samej warstwy. Niech los może pójdzie do historyka, oni coś może mają. Historyk - no tak, potopy, gilgamesze, Deukalion i Pyrra, ale to muszą być bajki, niech los się uda do astronoma.
Tayfal napisal(a): Kolega los poszedł już do astronoma, i ten mu powiedział, że Księzyc oddala się od Ziemi w tempie ok. 4 cm na rok.
Szyderstwo nie OK. Astronom jest kilka pięter nad chłopskim stwierdzeniem "Księżyc oddala się od Ziemi w tempie ok. 4 cm na rok", astronom ma równania i potężny komputer i zlokalizuje wszystkie ciała w Układzie Słonecznym za ostatnie 10 000 lat i na 10 000 lat do przodu z dokładnością co do metra. Nie wydaje się, by astronom chciał geologa o coś pytać.
Te problemy dla współczesnej astronomii są naukowo nieinteresujące, bo formalnie zostały rozwiązane ponad sto lat temu (Poincare) a dynamiczne mapy nieba to robiono pewnie już kilka tysięcy lat temu. Astronom dziś interesuje się kosmologią i unifikacją fizyki kwantowej z ogólną teorią względności.
Tayfal napisal(a): Kolega los poszedł już do astronoma, i ten mu powiedział, że Księzyc oddala się od Ziemi w tempie ok. 4 cm na rok.
Szyderstwo nie OK. Astronom jest kilka pięter nad chłopskim stwierdzeniem "Księżyc oddala się od Ziemi w tempie ok. 4 cm na rok", astronom ma równania i potężny komputer i zlokalizuje wszystkie ciała w Układzie Słonecznym za ostatnie 10 000 lat i na 10 000 lat do przodu z dokładnością co do metra. Nie wydaje się, by astronom chciał geologa o coś pytać.
Te problemy dla współczesnej astronomii są naukowo nieinteresujące, bo formalnie zostały rozwiązane ponad sto lat temu (Poincare) a dynamiczne mapy nieba to robiono pewnie już kilka tysięcy lat temu. Astronom dziś interesuje się kosmologią i unifikacją fizyki kwantowej z ogólną teorią względności.
Przy czym każdy ośrodek ma swój komputer z algorytmem lokalizującym
A w przerwach między szarpaniem się za rękawy po konferencjach astronom odkrywa, , że dwie części tego samego obiektu astronomicznego mogą mieć różne wartości wartości przesunięcia w widmie (Lanzetta), i zaś problem z ekspansją Uniwersum.
Geolog, Kolego, MUSI pogadać z astronomem, bo jedna z teorii powstania Księżyca tego wymaga, na przykład.
Pozycjonowanie Księżyca jest poważnym problemem astronomicznym. Misja Apollo, a także ruscy, ustawiła na na powierzchni księżyca zwierciadła zwrotne dla promieni laserowych z Ziemi - wraca z powrotem ledwo parę fotonów, cholernie trudny problem techniczny. Co więcej, Zhong https://www.colorado.edu/physics/shijie-zhong twierdzi, że tempo oddalania Księżyca od Ziemi nie jest stałe. Jakie są implikacje tego faktu, mówić nie trzeba. Czy trzeba?
Ja bardzo przepraszam, ale mnie się wydaje, że Kolega uprawia dawkinsizm.
Nie kolego, jestem po prostu profesorem nauk ścisłych i fizykę klasyczną znam dobrze. Z kwantową będzie gorzej ale efekty kwantowe w mechanice nieba nie odgrywają roli.
Komentarz
Tembardziej że pan Wictor operuje na obrazkach.
Moje zdanie o panu Mateuszu bardzo się poprawiło.
otrzymałem taki prezent
Tytuł Wielka trwoga, Marcina Zaremby
Jeden z opisów necie (historycy.org)
"Autor szanując dorobek Jana Tomasza Grossa udowadnia, że Gross pominął istotne konteksty opisywanych przez siebie wydarzeń"
ponieważ autor to dziennikarz giewu i TP mam pewność że to była złośliwość ze strony obdarujących mnie (POKO itp, Wiosną, KE)
Wyrzucić?
Emanuel Wielikowski, rodem z miasta Witebska, to taki Schliemann, tylko na polu historiografii.
"Działo się to wiosną 1940 r., kiedy naszła mnie myśl, że w czasach Eksodusu, jak to jasno wynika z fragmentów Biblii, miała miejsce wielka fizyczna katastrofa". Zaczem przestudiował Emanuel wszystkie możliwe dostępne źródła starożytne, i okazało się, że czasy biblijne był to wiek straszliwego chaosu. Planety latały po Układzie jak chciały, asteroidy waliły w Ziemię jak bomby, bieguny chodziły raz tu, raz tam ("Ages in Chaos").
Z lektury "Zderzenia Światów" wynika ciekawy - chociaż nie postawiony jasno przez autora - wniosek: w on czas wszyscy mieli przerąbane. Oprócz jednych Żydów. Tym jakoś zadziwiająco się wszystko układało. A to planeta Wenus przeleciała, kiedy akurat doszli do Morza Czerwonego - wody się odessały. A to, kiedy głodowali na pustyni, ogon asteroidy pełen węglowodanów skroplił im się nad głowami manną. A to znów kiedy miasto oblegli, akurat wszedł w atmosferę żelazny meteor, rezonacyjnym sposobem mury grodu obalając. Innym razem, kiedy asyryjski tyran ich obległ, spadł na niego odłamek kosmiczny pełen patogenów.
Ilość zródeł, które Velikovsky przerobił, budzi szacunek - a było to w czasach przedinternetowych. Bardzo warto przeczytać, ja sam co raz do niej wracam.
Gdyby planety latały jak chciały, gdzie byłyby w przyrodzie cykle? Jak odmierzano by czas? Jak powstałaby astrologia/astronomia? Jak przewidywano by zaćmienia Słońca? Itd, itp. Kosmos stworzony przez Boga jest porządkiem, harmonią.
Sorki, nie czytałam Velikowskiego, może źle odczytuję jego dzieło, bo może to satyra na materializm/racjonalizm, jak u Bułhakowa?
Sztandarowa pozycja szeroko pojętego "katastrofizmu" w dziejach geologicznych Ziemi, w opozycji do geologii Lyell'a - wszystko toczy się powoli, nawarstwia milionami lat, itd.
Owe szaleństwo planet miało wg katastrofistów miejsce chwilowo - impaktowo, jak lubią oni taki stan nazywać.
Ciekawe1, że w "Zderzeniu ..." Velikovski przewidział "gorącość" powierzchni Wenus, która została stwierdzona dopiero lądowanie sond wenusjańskich bodaj.
Dlatego napisałem, ze to taki Szliman - który też wziął "Iliadę", i przeczytał dosłownie.
A Księżyc tak ma, że się przybliża i oddala od Ziemi.
Co rozumiesz przez "czasy biblijne"? Stwarzanie świata? Cywilizację babilońską? Egipską?
Nie, Księżyc tak nie ma. Sto tysięcy kilometrów niżej, i kontynenty są zalewane falami tsunami wysokości osiem tysięcy metrów, i to dwa razy dziennie, co zdaje się, wyklucza wszelkie życie - to akurat wyliczył Tollmann, ateista, więc powinno się wątpić.
Przez "czasy biblijne" rozumiem literalnie te, które były opisywane w Piśmie.
Alvarez:
https://en.wikipedia.org/wiki/Walter_Alvarez
Szczególnie, że uniwersytecka archeologia sama już znajduje dowody na wywrócenie do góry nogami swoich tez. Gobektli Tepe jest stanowiskiem niemożliwym, gdyż 10 tys. pne ludzie nie mieli prawa stawiać rozległych struktur megalitycznych. Jednak jego datowanie i całe stanowisko jest tak oczywiste (z różnych względów), że jego wiek już został oficjalnie klepnięty. I co ? Jajco, nie bardzo wiadomo co z tym zrobić.
W Starym Testamencie mamy historie i zjawiska, które długo były uważane za metafory. Im więcej wiemy, tym coraz bardziej wygląda to na historię spisaną jeden do jednego.
W ogóle, nie ma żadnych pewnych metod datowania - oprócz może dendro i termoluminescencyjnej - ale to na krótkich dystansach.
Te problemy dla współczesnej astronomii są naukowo nieinteresujące, bo formalnie zostały rozwiązane ponad sto lat temu (Poincare) a dynamiczne mapy nieba to robiono pewnie już kilka tysięcy lat temu. Astronom dziś interesuje się kosmologią i unifikacją fizyki kwantowej z ogólną teorią względności.
Przy czym każdy ośrodek ma swój komputer z algorytmem lokalizującym
A w przerwach między szarpaniem się za rękawy po konferencjach astronom odkrywa, , że dwie części tego samego obiektu astronomicznego mogą mieć różne wartości wartości przesunięcia w widmie (Lanzetta), i zaś problem z ekspansją Uniwersum.
Geolog, Kolego, MUSI pogadać z astronomem, bo jedna z teorii powstania Księżyca tego wymaga, na przykład.
Pozycjonowanie Księżyca jest poważnym problemem astronomicznym. Misja Apollo, a także ruscy, ustawiła na na powierzchni księżyca zwierciadła zwrotne dla promieni laserowych z Ziemi - wraca z powrotem ledwo parę fotonów, cholernie trudny problem techniczny. Co więcej, Zhong https://www.colorado.edu/physics/shijie-zhong twierdzi, że tempo oddalania Księżyca od Ziemi nie jest stałe. Jakie są implikacje tego faktu, mówić nie trzeba. Czy trzeba?
Ja bardzo przepraszam, ale mnie się wydaje, że Kolega uprawia dawkinsizm.