Rafał napisal(a): No więc skoro są sprawdzone regulacje dotyczące obowiązkowych czy dobrowolnych ubezpieczeń to pozostaje lobbować za ich wprowadzeniem. Ja jestem za obowiązkowymi. Powód jest taki sam jak z powodzianami i rolnikami. Nie ubezpieczają się bo "jest za drogo" albo "nie stać ich bo i tak giną z nędzy". Jak przychodzą nieuchronnie duże szkody to żądają wsparcia od państwa, czyli z moich podatków.
Tak twierdził Cimoszewicz Włodzimierz (nomen omen). Tymczasem okazało się, że nie było można się ubezpieczyć, bo żadna firma nie chciała ubezpieczać zagrożonych powodzią terenów. Co do kosztów - oprócz kosztów samego ubezpieczenia trzeba też skalkulować koszty wynajmu prawników oraz koszt własnego czasu i sił poświęconych na wydarcie ewent. odszkodowania od ubezpieczyciela w sądzie. Koszty często wyższe niż wartość ubezp. majątku. Są w Polsce ludzie, którzy rzeczywiście "giną z nędzy". Tak. Nie ma się co śmiać, tak jest. Nic nie żądają, choć owszem, liczą, że w sytuacji nagłego nieszczęścia Ojczyzna nie da im zupełnie zginąć. Czy to coś złego?
Owszem to był Cimoszewicz. To nie zmienia meritum. Chodzi o sytuacje gdy można się ubezpieczyć, a nie gdy nie można. To oczywiste. Jasne, że wszystko trzeba skalkulować. Ubezpieczenie kosztuje. Prąd, surowce, wynagrodzenia tez kosztują. Czy można za nie nie płacić ? Nieuprawnione jest jednak oczekiwanie że państwo będzie jednym rekompensować nieubezpieczone straty a innym nie będzie. Jakie kryteria wyboru uprawnionych do takiej pomocy, jakie jej limity ? Tak to coś złego dokonywać takich niejasnych, politycznie wymuszanych transferów. Dlaczego mamy ponosić koszty nieubezpieczania się jakiejś grupy obywateli ? Jeśli mamy to może zapłaćmy im też za prąd, surowce i wynagrodzenia. Z pewnością im to ulży w prowadzeniu ich biznesów.
Przepraszam Rafale, tak, chodziło o Twoją wypowiedź. Odebrałem ją jako zagranie właśnie na tamtych emocjach (trzeba się było ubezpieczyć), bo w praktyce politycznej, medialnej i socjotechnicznej tak to było i jest nadal pamiętane.
Rafał napisal(a): Zgadzam się, że z kulturą u turystów "kwalifikowanych" bywa różnie. Czasem gorzej niż u ceprów i klapkowców. To jednak szerszy problem. W dzisiejszych czasach wszystko musi być "profesjonalne" i wysokiej jakości do fanatyzmu. To rodzi natręctwa i dewiacje w postaci fanatycznych "wegan i cyklistów" oraz kitesurfowców, nurków, obserwatorów ptaków i innych zbieraczy sprawności, ciekawostek oraz kolekcjonerów wyczynów. Zgadnijcie skąd to się bierze? Co to zastępuje w pustce życia? Taki fanatyzm hobbystyczny oczywiście prowadzi do łamania reguł i lekceważenia postronnych.
Ma kolega rację, z tym wręcz neurotycznym kultem profesjonalizmu. Widać to na każdym kroku. Trochę musnąłem temat w zeszłorocznej dyskusji o donoszeniu, ale może warto otworzyć osobny wątek? I jeszcze historyjka a' propos Jakoś na przełomie czerwca i lipca jadąc z Sandomierza zobaczyłem, że wśród pól na poboczu stoi samochód oznakowany trójkątem i migający awaryjnymi. Jak byłem bliżej to spostrzegłem, że przednie lewe koło ma klasyczny kapeć. Przy samochodzie stała kobieta jakby o wyglądzie jakby żywcem skopiowanym z filmowego wzorca "kobiety sukcesu" nerwowo drobiąca wokól auta i rozmawiająca przez komórkę. Zatrzymuję się więc, podchodzę do niej i rozpoczyna się taki mniej więcej dialog: - Dzień Dobry. Może pani pomóc ze zmiana koła? - A jest pan mechanikiem !?! - pytanie rzucone ostrym tonem sugerującym staropolskie pozdrowienie.. - Nie. Ale do zmiany koła, mechanik nie jest potrzebny.... - Jak pan nie jest mechanikiem to proszę mi głowy nie zawracać! - i jakiś trudny do powtórzenia strumień świadomości na temat "wiejskich złotych rączek", "polskiej bylejakości" i temu podobnych. No to powiedziałem grzecznie "Do widzenia" - na co pani nie była uprzejma odpowiedzieć - i sobie odjechałem.....
Nie wiem jak grzyb był trzymany, ale wygląda tak jakby był bliżej aparatu niż osoba, a zatem w rzeczywistości może być dużo mniejszy niż się wydaje (choć nikogo o nic nie posądzam).
Nie wiem jak grzyb był trzymany, ale wygląda tak jakby był bliżej aparatu niż osoba, a zatem w rzeczywistości może być dużo mniejszy niż się wydaje (choć nikogo o nic nie posądzam).
Ale trzymany w dłoniach, których wielkość mniej więcej widać.
Nie wiem jak grzyb był trzymany, ale wygląda tak jakby był bliżej aparatu niż osoba, a zatem w rzeczywistości może być dużo mniejszy niż się wydaje (choć nikogo o nic nie posądzam).
Ale trzymany w dłoniach, których wielkość mniej więcej widać.
No właśnie te dłonie wydają się nieproporcjonalnie duże do reszty ciała, ale różni ludzie mają różne dłonie (duże/małe) zatem z tego coś ciężko wywnioskować. Proszę o zdjęcie z grzybem na głowie
Nie wiem jak grzyb był trzymany, ale wygląda tak jakby był bliżej aparatu niż osoba, a zatem w rzeczywistości może być dużo mniejszy niż się wydaje (choć nikogo o nic nie posądzam).
Ale trzymany w dłoniach, których wielkość mniej więcej widać.
No właśnie te dłonie wydają się nieproporcjonalnie duże do reszty ciała, ale różni ludzie mają różne dłonie (duże/małe) zatem z tego coś ciężko wywnioskować. Proszę o zdjęcie z grzybem na głowie
Trochę duże dłonie a trochę zniekształcenie od obiektywu.
Oj tam oj tam. Zaraz z Ukrainy. Ja, dziecięciem będąc 10 -letnim znajszłam w lasu borowika o wadze 1 kg 38 dkg. Został sfotografowany a zdjęcie wysłane do naszej regionalnej gazety. Ten mój grzybol był ogromniasty, chyba większy od tego "ukraińca"
Komentarz
Tymczasem okazało się, że nie było można się ubezpieczyć, bo żadna firma nie chciała ubezpieczać zagrożonych powodzią terenów.
Co do kosztów - oprócz kosztów samego ubezpieczenia trzeba też skalkulować koszty wynajmu prawników oraz koszt własnego czasu i sił poświęconych na wydarcie ewent. odszkodowania od ubezpieczyciela w sądzie. Koszty często wyższe niż wartość ubezp. majątku.
Są w Polsce ludzie, którzy rzeczywiście "giną z nędzy". Tak. Nie ma się co śmiać, tak jest. Nic nie żądają, choć owszem, liczą, że w sytuacji nagłego nieszczęścia Ojczyzna nie da im zupełnie zginąć. Czy to coś złego?
Meritum zmieniła Kania pisząc o Cimoszewiczu i o sytuacji gdy ubezpieczyć się nie można. Jak nie można to nie ma zarzuty braku ubezpieczenia.
Spojrzenie PAD i te spojrzenia panów obok... :-D
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
I jeszcze historyjka a' propos
Jakoś na przełomie czerwca i lipca jadąc z Sandomierza zobaczyłem, że wśród pól na poboczu stoi samochód oznakowany trójkątem i migający awaryjnymi. Jak byłem bliżej to spostrzegłem, że przednie lewe koło ma klasyczny kapeć. Przy samochodzie stała kobieta jakby o wyglądzie jakby żywcem skopiowanym z filmowego wzorca "kobiety sukcesu" nerwowo drobiąca wokól auta i rozmawiająca przez komórkę. Zatrzymuję się więc, podchodzę do niej i rozpoczyna się taki mniej więcej dialog:
- Dzień Dobry. Może pani pomóc ze zmiana koła?
- A jest pan mechanikiem !?! - pytanie rzucone ostrym tonem sugerującym staropolskie pozdrowienie..
- Nie. Ale do zmiany koła, mechanik nie jest potrzebny....
- Jak pan nie jest mechanikiem to proszę mi głowy nie zawracać! - i jakiś trudny do powtórzenia strumień świadomości na temat "wiejskich złotych rączek", "polskiej bylejakości" i temu podobnych. No to powiedziałem grzecznie "Do widzenia" - na co pani nie była uprzejma odpowiedzieć - i sobie odjechałem.....
Proszę o zdjęcie z grzybem na głowie
nie moja
Proszę o zdjęcie z grzybem na głowie
Trochę duże dłonie a trochę zniekształcenie od obiektywu.