los napisal(a): Świetny filmik, jest w nim tylko oszustwo, którego na szczęście Zachodniak nie zauważy - nic nie mamy wspólnego z pokazanymi tam dzielnymi ludźmi.
Kolega Los dowodzi że jest idealnym Polakiem mentalnym: narzeka i wybrzydza po mistrzowsku. Ze mną jest niestety gorzej.Pewnie ta cholerna krew niemiecka z dawnych pokoleń się odzywa i popadam to w lekki triumfalizm to w lekką depresję.Obie lekkie bo pierwiastek polski jednak pracuje.
celnik.mateusz napisal(a): Tym się różni, że pomysłowość ogranicza się do myśli, a kreatywność obejmuje kreację. Oczywiście, są to również synonimy.
Skora znaczą co innego, nie są synonimami. A to jest różnica która stanowi. Jest wielu ludzi, którzy pomysłami sypią jak karabin maszynowy ale z realizacją bywa cieniutko, oj cieniutko. Czy są to osoby zasługujące na podziw? Nie jestem pewien. By pomysły z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość to na moje oko 99,9999% zasługi, na sam pomysł zostaje reszta. W kraju marzeń materia nie stawia oporu, bo nie ma materii.
los napisal(a): Świetny filmik, jest w nim tylko oszustwo, którego na szczęście Zachodniak nie zauważy - nic nie mamy wspólnego z pokazanymi tam dzielnymi ludźmi.
W tym znaczeniu zaprzeczam - nie, nasz charakter jest diametralnie różny od charakteru bohaterów filmiku. Widać to najlepiej na końcowym napisie. Przemocy boją się Polacy jak diabeł święconej wody. Mogą błagać o wolność ale walczyć nie będą, mając do wyboru walkę i niewolę wybiorą niewolę.
Rohinja - 400 000 muzułmanów gonionych przez jeszcze bardziej pokojowo nastawionych buddystów, miny piechotne stawiane prze z Miyanmarczyków (kiedyś Birma) i BanglaDeszczyków na granicy
nie ma ropy, złota ani lotnisk dla bąbowców strategicznych, Erdogan prosi panią laureatkę Nobla o wsparcie
To widać i słychać i czuć. Najlepiej się wizualizuje w losie komunistycznych katów w wolnej (do całkiem sporego stopnia) Polsce. Sam jestem winny - spotkanego Urbana tylko zelżyłem (jeśli się da zelżyć ten obiekt). Wiem, co było wtedy w mojej duszy, i jestem dziwnie pewien, że skazę tę dzielę z praktycznie wszystkimi rodakami.
Po tamtej stronie nie jest inaczej - przy tym poziomie nienawiści i pogardy jedynie Cybie przyszło do głowy, by nadać im materialną postać. Pewnie dlatego, że wiele lat spędził w Kanadzie, Nowy Świat nie lubi myśli, które się nie materializują.
Żeby było zabawniej - tylko to jedno nas łączy i sugeruje, że jednak jesteśmy jednym narodem.
los napisal(a): W tym znaczeniu zaprzeczam - nie, nasz charakter jest diametralnie różny od charakteru bohaterów filmiku. Widać to najlepiej na końcowym napisie. Przemocy boją się Polacy jak diabeł święconej wody. Mogą błagać o wolność ale walczyć nie będą, mając do wyboru walkę i niewolę wybiorą niewolę.
Nie raz przywoływaliśmy statystykę. Nie raz doszliśmy do wniosku, że naród to nie monolit, że patrioci gotowi do poświęceń stanowią mniej niż połowę populacji (w najlepszym przypadku), mój Ojciec uważał, że dużo mniej. I mimo to możemy się szczycić, że ta mniejszość była i jest najwyższej próby. Dowód? Wystarczy porównać dzisiejszą Polskę z jakimkolwiek krajem zach. Europy zamieszkałej przez stada baranów. Nie bez powodu jesteśmy na celowniku współczesnych barbarzyńców.
Mania napisal(a): Nie raz przywoływaliśmy statystykę. Nie raz doszliśmy do wniosku, że naród to nie monolit, że patrioci gotowi do poświęceń stanowią mniej niż połowę populacji...
Poświęcenie to tylko połowa walki. Mnie idzie o tę drugą połowę.
Były takie dość fajne rozważania, prowadzone w jaskini po sąsiedzku, w sprawie Powstania Warszawskiego. I doszli tam koledzy do dość ciekawego wniosku, że mianowicie dopiero Powstanie było momentem (edit: chwilowego) dołączenia się klasy mieszczańskiej do projektu Polska. Ja sobie trochę myślę, że pobłądzili, bo takim momentem była wojna polsko - bolszewicka i Bitwa Warszawska, niemniej coś w tym jest. Patriotyzm przez wiele wieków był ekskluzywny (edit: elitarny). Szlachecki. Dopiero w ostatnim stuleciu miał szansę stać się masowym, obejmującym realnie znaczną część społeczeństwa. Druga sprawa: my ciągle nie doceniamy ogromu strat zadanych nam jako narodowi przez IIwś i początki komuny. Otóż, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że jeżeli w IIwś zginął co czwarty obywatel polski, to nie była to strata czysto losowa (1, 2, 3, do gazu wystąp), tylko zginęli przede wszystkim najzagorzalsi, najodważniejsi, najwybitniejsi patrioci. A kto ocalał? Tutejsi. Którzy się nie wychylali, w niczym nie uczestniczyli, każdego ryzyka się bali. Taki ujemny "dobór naturalny". Czego my dzisiaj możemy się spodziewać po potomkach tego doboru? Jak o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że jak na warunki, w których się znaleźliśmy, to obecnie jesteśmy w całkiem niezłym stanie. I nie można wybrzydzać.
Mania napisal(a): że patrioci gotowi do poświęceń stanowią mniej niż połowę populacji (w najlepszym przypadku), mój Ojciec uważał, że dużo mniej
3-5% historycznie, jak idzie o polskie powstania XIX-wieczne. Plus sympatycy którzy pomagali.
Ale już nie Legiony, przynajmniej jak się rozpędziły. I dobrze wiadomo dlaczego w powstaniach było kilka procent, a potem rosło. Właśnie dlatego, że patriotyczne elity zamiast wyrzekać na polski motłoch i dumnie się nadymać, chwaląc się uzyskaną darmo pozycją społeczną, jednak sporym majątkiem i wykształceniem, oraz ginąc w okopach Świętej Trójcy przestały lud uważać za motłoch i wzięły się za jego edukację i wychowanie patriotyczne. I ci chłopi pańszczyźniani oraz robole z fabryk weszli w role dawnej szlachty i ją godnie i skutecznie zastąpili. Stała się zbędna.Podobnie jak elity III RP. Mam wrażenie że niektórzy zwolennicy Dobrej Zmiany widzą ją jako zamianę tych elit na siebie. To zupełnie nie o to chodzi.
Rafał napisal(a): Mam wrażenie że niektórzy zwolennicy Dobrej Zmiany widzą ją jako zamianę tych elit na siebie. To zupełnie nie o to chodzi.
No, w tej akurat kwestii to Manitou stawia sprawę jasno. Poza jakimiś nielicznymi jednostkami, które są niezbędne do obsadzenia zarządów i rad nadzorczych, to dla nikogo konkretnego Dobra Zmiana nie będzie pomocą w karierze. Żadnej tam alternatywnej arystokracji budować nie będzie. Dobrą Zmianę można popierać wyłącznie z przyczyn ogólnoludzkich i ogólnonarodowych, bo przecie nie osobistego interesu.
Rafał napisal(a): Mam wrażenie że niektórzy zwolennicy Dobrej Zmiany widzą ją jako zamianę tych elit na siebie. To zupełnie nie o to chodzi.
No, w tej akurat kwestii to Manitou stawia sprawę jasno. Poza jakimiś nielicznymi jednostkami, które są niezbędne do obsadzenia zarządów i rad nadzorczych, to dla nikogo konkretnego Dobra Zmiana nie będzie pomocą w karierze. Żadnej tam alternatywnej arystokracji budować nie będzie. Dobrą Zmianę można popierać wyłącznie z przyczyn ogólnoludzkich i ogólnonarodowych, bo przecie nie osobistego interesu.
A czy ktoś peedział Manitou, że ta sprawa, znaczy intencji oficerów i harcowników oraz wyrobników Dobrej Zmiany, nie podlega jego woli? W tej akurat sprawie powinien przejawiać więcej rozsądku bo już wielokrotnie boleśnie się pomylił i zawiódł.
los napisal(a): Z wyjątkiem tych, którzy mogą popierać Dobrą Zmianę dla osobistego interesu, bo bo przecie nie z przyczyn ogólnoludzkich i ogólnonarodowych.
Komentarz
A może jednak nie tu?
Wielość forów
A to Polska właśnie ;-)
Zacznijmy od jaja, dawaj losie!
Znaczy ab ovo
Rohinja - 400 000 muzułmanów gonionych przez jeszcze bardziej pokojowo nastawionych buddystów, miny piechotne stawiane prze z Miyanmarczyków (kiedyś Birma) i BanglaDeszczyków na granicy
nie ma ropy, złota ani lotnisk dla bąbowców strategicznych, Erdogan prosi panią laureatkę Nobla o wsparcie
wspiera muzułłmanów, jako następca sułtanów
Po tamtej stronie nie jest inaczej - przy tym poziomie nienawiści i pogardy jedynie Cybie przyszło do głowy, by nadać im materialną postać. Pewnie dlatego, że wiele lat spędził w Kanadzie, Nowy Świat nie lubi myśli, które się nie materializują.
Żeby było zabawniej - tylko to jedno nas łączy i sugeruje, że jednak jesteśmy jednym narodem.
Druga sprawa: my ciągle nie doceniamy ogromu strat zadanych nam jako narodowi przez IIwś i początki komuny. Otóż, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że jeżeli w IIwś zginął co czwarty obywatel polski, to nie była to strata czysto losowa (1, 2, 3, do gazu wystąp), tylko zginęli przede wszystkim najzagorzalsi, najodważniejsi, najwybitniejsi patrioci. A kto ocalał? Tutejsi. Którzy się nie wychylali, w niczym nie uczestniczyli, każdego ryzyka się bali. Taki ujemny "dobór naturalny". Czego my dzisiaj możemy się spodziewać po potomkach tego doboru?
Jak o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że jak na warunki, w których się znaleźliśmy, to obecnie jesteśmy w całkiem niezłym stanie. I nie można wybrzydzać.