Skip to content

Smoleńsk-v.2.0.1

1356740

Komentarz

  • los napisal(a):
    Paczcie na Niesioła. Zachowuje się jak szur.
    a bo to pierwszy raz?
  • los napisal(a):
    Paczcie na Niesioła. Zachowuje się jak szur.
    Ja bym dał inny czasownik. Ale rzeczownik bym zostawił ;)
  • edytowano April 2016
    Cicho tu, a wczora-z-wieczora:
    tvn24 wyemitował fragmenty jeszcze nowszego nagrania z ostatnich minut lotu, podanych w południe przez RMF. radio-muzyka-FAKTY jeszcze raz podjęło się oczyszczenia z szumów i zakłóceń taśmy, którą już prezentowali rok wcześniej (taki ichniejszy serial radiowy chyba :/ )

    nie wiem gdzie jest nagranie (jeszcze nie znalazłem), ale Rzeczpospolota też o tym pisze.
    Zajrzałem również na Rebelyę, ale się... porzygałem i uciekłem (dwa wątki).

    Ja wiem, że rocznicowa wrzutka. Ale odnotować trzeba, bo opisuje się nowe nagranie jako przełom (czytelniejsze i o 40% więcej słów).
    Ogólnie - makowska wersja: samolot leciał (bez wybuchów) do końca, do rozbicia o ziemię...
  • Nosz kurka. Fałszowali od początku.
  • Sześć lat temu
  • @mmaria; pilotem Casy był ppłk. Krzysztof Dzido - http://www.tvp.info/24948522/
  • edytowano September 2016
    (plwania czas znów nastał) :/

    cztery dni na facebooku i już 1200 udostępnięń, pod każdym sporo polubień.
    Rozlewa się....
    https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1188914937834250&id=100001472662628
    kopiuję dla archiwizacji bardziej.

    Jerzy Grzędzielewski

    Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.
    Od momentu katastrofy pojawia się podejrzenia o spisek na życie prezydenta i zdradę stanu z obcym państwem. O bredniach głoszonych na temat katastrofy można napisać książkę lub nawet kilka. Wspomnę tylko wybrane. Pan minister Macierewicz zaraz po katastrofie twierdził, że Rosjanie na lądowanie premiera Tuska przywieźli w teczce ILS (Instrument Landing System), a na lądowanie prezydenta już nie przywieźli. Dalej Rosjanie nie odpędzili, powtarzam kuriozalne określenie „nie odpędzili”, naszego kapitana i nie zamknęli lotniska. Odpowiem panu ministrowi: ILS waży kilkaset kilogramów. Na lotnisku Okęcie był montowany 4 lata. Specjalnie wyposażony samolot kalibrował go, stabilizował ścieżkę schodzenia i centralną oś pasa. Na lotnisku Modlin instalowano ILS przez 3 lata. Koszt wyniósł 62 mln złotych. Panie Ministrze - kapitana nie odpędza się. To komary lub muchę z czoła można odpędzać. Lotniska nigdy nie zamyka się kapitanom, wyjątkiem jest sytuacja jeśli na pasie stoi inny, uszkodzony samolot. O lądowaniu lub nie decyduje tylko i wyłącznie kapitan. Pani poseł Kempa biegała po stacjach TV z rewelacją, że przyczyną katastrofy było niezabranie rosyjskiego nawigatora. Kosmiczna bzdura i kompromitacja pani poseł. Ma się to tak, jakby chirurgowi tuż przed operacją przyprowadzono salową i powiedziano, że jeśli pan doktor nie podoła, to ona pomoże przy operacji.
    Katastrofę smoleńską mozolnie, przez głupotę, brak wiedzy, chciwość i cynizm, przygotowywała polityczna czołówka PIS. Zaczęło się w 2006 roku za rządów premiera Jarosława Kaczyńskiego. W czasie publicznego wystąpienia minister obrony z PIS-u zapytany został przez oficerów-pilotów samolotu Tu 154 za Specpułku dlaczego nie ćwiczą na symulatorach. Odpowiedź była następująca i niebywale skandaliczna: „Nie, bo to ruskie symulatory”. Dla mnie powiało grozą i jęknąłem: „będziemy mieli katastrofy”. Nomen omen ten minister zginął w katastrofie smoleńskiej. Ćwiczenia na symulatorach są niebywale ważne, uratowały wiele istnień i nie do pomyślenia jest, aby z nich rezygnować. Cały świat lotniczy z nich korzysta. Prezesi nawet najbiedniejszych linii lotniczych klną, ale płacą za ćwiczenia swoich załóg. Ogrom głupoty i braku odpowiedzialności powala tu na ziemię. Mogę dać dziesiątki przykładów, ale pozostanę przy swoim doświadczeniu. W mozolnych ćwiczeniach na symulatorze wielokrotnie wraz z załogą zabiłem się. Ale przyszła jeden raz okrutna rzeczywistość. Po 10-cio godzinnym locie, niewiele minut przed lądowaniem na moim lotnisku zrobiło się tragicznie. Mgła do samej ziemi, chmury, widzialność 50 m. Do zapasowego lotniska 800 km a paliwa resztki. Panie Ministrze Macierewicz, nikt mnie nie odpędzał, nikt mi nie zamykał lotniska ale widziałem śmierć w oczach i warunki ponad moje uprawnienia i siły. Myślałem już o straży pożarnej i karetkach. Pierwszy kontakt wzrokowy z ziemią miałem na dziesięciu metrach wysokości, błysnęła zielona lampa progu pasa i centralnej linii. Do portu samodzielnie bez pomocy „Follow me” nie mogłem pokołować. Nie było cudu, tylko wyszkolona załoga po wielu godzinach treningu na symulatorze. Wracający z urlopu w Singapurze, kolega kapitan i mój instruktor, wszedł przed lądowaniem do mojego kokpitu. Natychmiast został wyproszony. Nikt w takiej sytuacji nie może być w kabinie, w odróżnieniu od tego, co nasi politycy urządzili temu biednemu pilotowi pełniącemu funkcję kapitana
    TU154. Żałość i rozpacz. Kiedy uderzycie się w piersi? Polityka PIS w imię idiotycznych i partykularnych fobii pozbawiła pilotów
    Specpułku ćwiczeń w symulatorze, obniżając bezpieczeństwo lotów w tym lotów z najważniejszymi osobami w Polsce. To był wstęp do katastrofy.
    Rok 2008. Prezydent Lech Kaczyński wraz z zaproszonymi gośćmi, prezydentami i premierami lecieli do Gruzji przez Azerbejdżan. Gruzja była w stanie wojny z Rosją. Dlatego Pan Prezydent akceptuje taką trasę. W trakcie lotu Pan Prezydent zmienia swoją decyzję i poleca kapitanowi zmianę trasy lotu wprost do Tbilisi. Kapitan odmawia, bo nie zezwalają na to przepisy, ponadto gdyby niezidentyfikowany obiekt pojawił się w strefie działań wojennych mógłby być zestrzelony przez Gruzinów lub Rosjan. Mielibyśmy przez głupotę niebywały skandal międzynarodowy i na sumieniu prezydentów i premierów. Kapitan został obrażony przez Pana Prezydenta, nazwany tchórzem. Po przylocie do Warszawy straszony konsekwencjami. A wystarczyło polecić jednemu z licznych doradców-prawników zajrzeć do prawa lotniczego i naszego AIP. Wtedy kapitan zostałby przeproszony. Nie posądzam o samodzielny, nierozsądny pomysł samego Prezydenta. W samolocie był odcięty od światowych informacji, a newsy podały, że prezydenci Francji i Rosji lecą aktualnie z Moskwy do Tbilisi w asyście myśliwców. Pewnie jakiś usłużny poddał więc panu Prezydentowi przez telefon przednią myśl zmiany trasy lotu. Po tym zdarzeniu pozostało już w Specpułku niewielu doświadczonych pilotów, którzy chcieli latać z prezydentem. Kapitan nie może odmówić lotu, ale może, np. zachorować. To była kolejna cegła przyłożona do katastrofy.
    Na lot do Smoleńska w fotelu kapitańskim zasiadł więc pilot nieposiadający w pełni uprawnień kapitańskich jak stwierdziła komisja. Opowiem jak to jest w liniach lotniczych. Na przykład jeśli ważność ćwiczeń w symulatorze przeciągnie się nawet o jeden dzień kapitan odmawia lotu. Kapitan odmówił lotu rano w słoneczny dzień do Wrocławia i z powrotem, bo zapomniano wyposażyć kokpit w ręczną, wymaganą instrukcją, latarkę. Ten młody kapitan miał rację. W tym locie mogło np. nastąpić zadymienie kabiny i ta latarka ratowałaby wszystko – odczyty przyrządów. Składam Jego Magnificencji Rektorowi Politechniki Rzeszowskiej gratulacje. Ten młody pilot od Pana wyszedł, tak jak wielu innych. Dziś latają oni jako kapitanowie w najlepszych liniach świata. Uważam, że gdyby tego młodego pilota Tu154 potraktowano jak w cywilizowanych społeczeństwach, to znaczy uszanowano jego kwalifikacje i decyzje oraz pozostawiono kokpit zamknięty, to po otrzymaniu standardowej informacji o pogodzie z wieży kontrolnej smoleńskiego lotniska i jeszcze bardziej nadzwyczajnej i dodatkowej informacji o godz. 08.24 że „warunków do przyjęcia nie ma”, to kapitan po stwierdzeniu, że na wysokości 100m nie widzi ziemi i pasa, odleciałby ma lotnisko zapasowe lub postawił samolot w krąg. Zgodnie z instrukcją wykonywania lotów. I to jest cała wiedza. Jednak chciwość, zarozumialstwo i cynizm możnych polityków zwyciężyły.
    Przed wejściem pasażerów na pokład, honorem i przywilejem kapitana jest witanie najważniejszej osoby wraz z małżonką, czyli pana Prezydenta. Odebrał ten przywilej kapitanowi Dowódca Wojsk Lotniczych – generał Błasik. Po prostu pokazał mu jego miejsce i to, że jest tu nikim – poniżające i podłe. Ja w takiej sytuacji odmówiłbym lotu. Niby niewyobrażalne, ale nie dla tych którzy wiedzą o co idzie, zwłaszcza dla pilotów. Jest to kolejna cegła budująca to nieszczęście. Na 11 minut przed katastrofą kapitan otrzymuje wiadomość że "Pan Prezydent jeszcze nie podjął decyzji co robimy dalej”. To oburzające i paraliżujące oświadczenie. To kapitan ma wiedzieć, co robić i on decyduje! To on odpowiada za życie wszystkich na pokładzie, a nie pasażer, nawet najważniejszy! Kokpit winien być absolutnie sterylny i tylko kapitan może wydawać polecenia. Tam był po prostu bałagan. Nie wiadomo było kto dowodził, kapitan nie był w stanie pozbyć się gości (intruzów) z kokpitu, samolot pędził do ziemi, nic nie było widać poniżej nieprzekraczalnych 100 m. Generał, Dowódca Wojsk Lotniczych zamiast wrzasnąć w tym momencie „do góry!” nawet nie wyrzucił i nie uciszył intruzów – horror. Pan minister Macierewicz z uporem twierdzi, że załoga zamierzała odejść na drugi krąg. Panie Ministrze, już byli tak nisko że zadziałała instalacja TAWS „Pull up, terrain ahead”. To paraliżująca informacja, każdy pilot natychmiast ucieka do góry, jeśli zdąży. A co robi załoga? Kapitan wycisza sygnalizację zmieniając nastawy wysokościomierza barycznego, tym samym pozbawiając się wskazania wysokości progu pasa – czyste samobójstwo. Robi to po to, aby sygnalizacja przy dalszym zniżaniu mu nie przeszkadzała! Chciał zobaczyć ziemię jak najszybciej przed minięciem radiolatarni. Po prostu na siłę chciał lądować. Naciski na niego, niekoniecznie słowne, były niewyobrażalnie mocne, tak aż uderzyli w ziemię 900 m od progu pasa. Dokładnie jak przez kalkę w Mirosławcu gdzie samolot CASA także uderzył 900 m przed progiem, taka sama pogoda.
    Jednak informacja od Prezydenta nie była ostatnim ani najmocniejszym ciosem dla kapitana. Najboleśniej ugodził go kolega-kapitan samolotu JAK40, który kilkanaście minut wcześniej „spadł” na pas w odległości 700 m od progu. Dlaczego spadł? Bo pogoda była już fatalna i zniżając się poniżej dopuszczalnej wysokości 100 m ujrzał ziemię będąc już nad pasem. Nie zgłosił obowiązującej formuły, że widzi pas i prosi o zgodę na lądowanie. Zrobił to bez zgody wieży. Czym to się kończy dam przykład: podczas identycznej pogody na Teneryfie kapitan B747 otrzymał zgodę z wieży na start i gdy się rozpędzał kapitan drugiego B747 bez zgody wieży w kołował na środek pasa. Wynik – 862 osoby spłonęły. Pasażerowie rejsu JAK40 winni wygrać ogromne odszkodowania za narażenie ich życia. Otóż kapitan Tu154 zapytał przez radio kolegę-kapitana JAK40 o pogodę. Ten odpowiedział, cytuję: „Pizdowata, widać 200400 m, podstawa chmur 50 m, mnie się udało, możesz próbować”. To jest haniebne. Życie Prezydenta i ponad 90 innych osób to nie rosyjska ruletka, albo się uda albo nie. Winien krzyknąć „Uciekaj jak najszybciej”. Ten kapitan bryluje teraz na salonach pana ministra Macierewicza i jest jego pupilem. Panie Ministrze, różnimy się, ja też mam swojego guru. Jest nim dr nauk technicznych, emerytowany pułkownik pilot doświadczalny Antoni Milkiewicz. Jako młody oficer-inżynier brał udział w komisji badającej katastrofy naszych IŁ62. Mimo nacisków potężnego ZSRR udowodnił winę producenta silników, narażając tym samym przyszłość swoją i swojej rodziny. Gratuluję Panie Ministrze pupila. Tak rodziła się katastrofa smoleńska, w której wybitny udział mieli politycy karmiący nas kłamstwami. Pomaga im kler, a szczególnie episkopat. Od sześciu lat słyszę z ambon: „Żądamy prawdy”. A ta prawda jest znana. Nasza znakomicie wykształcona (pozazdrościć może nam wiele państw) komisja badania wypadków lotniczych ogłosiła wyniki. Zapewniam wszystkich, gdyby rozpatrywałaby to najlepsza amerykańska komisja NTSB, to wynik byłby identyczny. Jedynie zdjęto by jakąkolwiek odpowiedzialność z pracowników wieży , tak jak zrobił to nasz sąd po katastrofie w Mirosławcu. Ponadto dowiedzielibyśmy się o treści rozmów braci tak przed katastrofą jak i w locie do Azerbejdżanu.
    Z rozgłośni toruńskiej leje się rzeka bzdur o katastrofie, a „Najważniejszy” orzekł, że jej uczestnicy byli „prowadzeni na specjalne zamordowanie”. To jest rozpaczliwie chore. Biskup zamyka z błahych powodów nie wiadomo na jak długo nam, wiernym świątynię a nie potrafi zareagować, gdy na drugi dzień po tragedii, w środku metropolii, najbardziej katoliccy dziennikarze ogłaszają światu, że Rosjanie dobijali pasażerów. Do dziś nie ma nagany kościoła ani sprostowania i przeprosin. Ja to teraz robię – przepraszam Rosjan. Każdego 10-tego dnia miesiąca na czele z duchownym, z wizerunkiem Chrystusa i Matki Bożej, z flagami narodowymi o napisach niewybrednych i ubliżających Prezydentowi Państwa i Premierowi odbywają się partyjne wiece i modły o wolną Polskę. Żadnego biskupa to nie boli. Dzisiaj upominają nas i nazywają Targowiczanami. Już zrozumiałem nauki Kościoła. Służy temu, który więcej da lub więcej obieca. Gdzie jest biskup, który mówił „Największą mądrością jest umieć jednoczyć – nie rozbijać”. Tego dzisiejsi pasterze katoliccy nawet nie wspominają. Był to prymas Wyszyński.
    Największym naszym wstydem jest zespół pana Macierewicza wraz z jego "profesorami". Otóż wszystkie komisje świata badające katastrofy lotnicze zaczynają od analizy wyszkolenia i przygotowania załogi, ostatniego wypoczynku, posiłku, sytuacji w pracy, w domu i lotu od samego przygotowania do startu. Panowie w zespole zaczynali od kolejnego wybuchu wskazanego przez guru, tak jakby samolot sam leciał. Prof. Nowaczyk oświadczył, że samolot był wprowadzony na zły pas. Panie profesorze to nie Frankfurt lub Amsterdam, w Smoleńsku jest tylko jeden pas! Dziwi się Pan, że zwolniono go z Uniwersytetu Maryland, ja dziwię się, że Pana w ogóle przyjęto. Nie wspomnę już o parówkach i różnych puszkach. Proponuję profesorom przed następnymi dociekaniami kupić godzinę lotu na symulatorze z instruktorem. Zapytać instruktora jak zachowują się piloci po sygnale „Pull up”. Podpowiem natychmiast: pełen gaz i do góry. A co robiła nasza załoga? Gnała do ziemi nadal, wyłączając sygnalizację. Żal mi bardzo rodzin ofiar po dwakroć. Za stratę bliskich i za drwiny ze strony polityków.
    Radziłbym, a szczególnie Pani poseł-mecenas, zapytać pana Prezydenta, pana Sasina, pana Łozińskiego i innych, którzy byli najbliższymi doradcami Prezydenta: jaki dureń z ich otoczenia wymyślił lotnisko Smoleńsk, stare, zdewastowane, nieczynne od dawna lotnisko wojskowe mając w pobliżu dwa międzynarodowe, cywilne, czynne i sprawne porty lotnicze! Jaki skończony dureń wsadził do jednego samolotu tyle ważnych osobistości, zamiast rozlokować w trzech środkach transportu. I nie ubezpieczył ich. Czy to też wina Tuska? Głosowałem z wielką nadzieją na mojego idola pana Lecha Kaczyńskiego – spokojnego, średniej klasy urzędnika. Zimny prysznic otrzymałem wieczorem jak prezydent elekt zameldował swojemu pierwszemu sekretarzowi wykonanie zadania. Wiedziałem, że będziemy mieli dwóch prezydentów: de jure i de facto . I tak pozostało. Było wiele zamachów na carów, bojarów, książąt, króli, papieży i prezydentów mocarstw. Pojedynczo, nie zbiorowo. Nasz Prezydent nie zagrażał nikomu, nie miał armii z bronią nuklearną. Nie był wybitnym mężem stanu, tylko mężem wspaniałej Pierwszej Damy. Nie bywał zapraszany na salony polityczne świata, ani sam nie zapraszał. Zginął przez cynizm najbliższych, ich chciwość i głupotę. Stąd dzisiaj ta żądza wynagrodzenia mu przez stawianie pomników, nazwy placów i ulic, a może wkrótce i miast. Piszę to w wielkim żalu i smutku, bo miałem sentyment do tego człowieka.

    Jerzy Grzędzielski

    Emerytowany kapitan linii lotniczych
    Pilot doświadczalny samolotowy i szybowcowy
    Instruktor samolotowy i szybowcowy
    Inspektor Wyszkolenia Lotniczego
    Oficer rezerwy Wojsk Lotniczych
    Nalot w powietrzu ponad 25.000 godzin
  • Powtórka z rozrywki. Tekst tego pana (nie wiem czy identyczny) był mocno kolportowany jakieś pół roku temu. A jak się go wpisze do wyszukiwarki, to się znajdzie paszkwil nieco podobnej treści w "listach do redakcji" gazowni z połowy maja 2010. W innych kontekstach nazwisko się nie pojawia.
    O ile kojarzę wyniki googlowania - to facet od jakiegoś czasu nie żyje.
  • Pocototutaj?
  • krzychol66 napisal(a):O ile kojarzę wyniki googlowania - to facet od jakiegoś czasu nie żyje.
    Coś dobrego jednak zrobił.
  • randolph napisal(a):
    Pocototutaj?

    Bo na Fb robi za bardzo poważny i (!)stonowany tekst i byłem zdumiony że tak wiele ludzi to lajkuje.
    Bo nie chiciało mi się kopiowac na swój dysk.
    Bo to preludium takstów (tak myślę) które będą chodzić po sieci po premierze filmu Smoleńsk.

    Bo
    jest kilka prostych zarzutów w tekście, które chciałbym skontrować faktami,
    bo paru znajomych - ech - to polubiło.
    np. ten
    Zapytać instruktora jak zachowują się piloci po sygnale „Pull up”. Podpowiem natychmiast: pełen gaz i do góry. A co robiła nasza załoga? Gnała do ziemi nadal, wyłączając sygnalizację.
  • Wiem, że wałkowane i na rebelyi i ivrp ale wtedy nie czytałem, bo za dużo emocji wokół było a kurz osiadł i mogę się.... zedukować :)
  • Szkoda że już nie żyje. Nie można go spoliczkować.
  • Po 2 latach od złożenia wniosku jest szansa na raport Rady Europy ws. katastrofy smoleńskiej. Dzisiaj poznaliśmy nazwisko autora raportu Rady Europy w sprawie tragedii Tu-154M. Jak ustalił portal niezalezna.pl za przygotowanie raportu odpowiada Pieter Omtzigt z Holandii, który pracował już przy raporcie dotyczącym zestrzelenia przez Rosjan lotu MH17.

    http://niezalezna.pl/85634-nasz-news-w-radzie-europy-ruszaja-prace-nad-raportem-smolenskim-znamy-nazwisko-autora
  • Czy ten raport ma jakąś polityczną wagę? I skąd będzie czerpał dane? Coś wiemy (chyba nic w polskich mediach nie było) o jego raporcie w sprawie MH!&?

    Ale w sumie to raczej dobrze?
  • W końcu coś nowego i konkretnego w kwestii smoleńskiej od listopada ubiegłego roku (czyli powstania rządu PiS): http://m.niezalezna.pl/85873-podkomisja-ma-nowe-dowody-ws-smolenska-zaloga-tu-154m-zostala-wprowadzona-w-blad
  • W trakcie posiedzenia Komisji Obrony Narodowej prezentując najnowsze ustalenia podkomisji smoleńskiej ujawniono, że z pokładu TU-154M tuż przed katastrofą dzwoniły do swoich bliskich dwie osoby. W tle rozmów słychać krzyki.
    http://niezalezna.pl/87937-sensacyjne-ustalenia-podkomisji-smolenskiej-z-samolotu-dzwonily-dwie-osoby-slychac-huk-i-krzyk
    Co niezwykle istotne, wątek ten został całkowicie pominięty przez komisję Millera.
    - Nasi poprzednicy ograniczyli się jedynie do stwierdzenia, czy włączenie telefonów na pokładzie było zgodne z przepisami. Nie interesował ich powód włączenia telefonów.
    Wiemy, że nawiązano dwa połączenia, w których tle słychać huk, warkot i krzyki ludzi. Dwie niezależne osoby dzwoniły z tego samolotu – ujawnia podkomisja smoleńska.
  • Wdowa po Januszu Kochanowskim przypomniała, że do Polski docierały trumny bez dokumentacji, już w Moskwie rodziny ofiar miały wątpliwości.
    - Prokuratura Wojskowa nigdy nie odpowiedziała na wnioski dotyczące wątpliwości rodzin. Wszyscy wychodzimy z oględzin z przekonaniem "to nie jest mój zmarły". Po ekshumacjach okazało się że ciała, które były szczelnie zapakowane są zanieczyszczone, z niedopałkami papierosów - mówiła.
    Bardzo mocno Kochanowska powiedziała o Ewie Kopacz.
    - Już dziś wiemy, że nazwanie Ewy Kopacz seryjną kłamczynią, nie jest przesadą
    Na zakończenie Kochanowska stwierdziła:
    - Katastrofa nie mogła mieć przebiegu wskazanego przez komisję Millera. Ciała naszych bliskich powiedziały już wiele.
    http://niezalezna.pl/87935-wstrzasajace-slowa-ewy-kochanowskiej-na-pieklo-skazali-nas-seremet-parulski
  • edytowano October 2016
    I to, co najważniejsze, czyli konkretne dowody.


    Tu dokładny widok na prezentowane slajdy
    http://wpolityce.pl/smolensk/312781-komisja-berczynskiego-nic-nie-robi-no-to-patrzcie-wazna-prezentacja-ktora-opozycji-nie-interesuje
  • zdaje się że Niemcy z BMW detonują Smoleńsk.
  • Sarmata1.2 napisal(a):
    zdaje się że Niemcy z BMW detonują Smoleńsk.
    ?
  • ...dotarł...
    :)
    Ciekawe dla mnie, który się nie zna: niemiecki wywiad przeciw rosyjskiemu.
    Czyli na wierzchu Merkel z Putinem się kochają, ale służby swoje robią?
    Czyli jednak filmy/książki sensacyjne są dobrą lekturą.
  • Czyli podejmują temat "polskiej ręki". Ciekawiutko.
  • romeck napisal(a):
    ...dotarł...
    :)
    Ciekawe dla mnie, który się nie zna: niemiecki wywiad przeciw rosyjskiemu.
    Czyli na wierzchu Merkel z Putinem się kochają, ale służby swoje robią?
    Czyli jednak filmy/książki sensacyjne są dobrą lekturą.
    Wiemy to nie od dziś! Przekonał mię o tem ostatecznie pan Wojtek od Sumlińszczaków.
  • Może też to być fałszywka nastawiona na skompromitowanie wersji. W [funkcja zaczerniona] T. [nazwisko wysokiego rangą polskiego polityka zaczernione] Niemcy sporo zainwestowali i to też po roku 2010, ujawnienie takiej zbrodni im by też zaszkodziło.
  • Ano. Tread lightly.
  • Jakoś nie mam przekonania do tych rewelacji.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.