7dmy napisal(a): wg. mnie to jest problem poziomu oczekiwań, czego po tym PiSie właściwie się spodziewaliśmy.
Ja np. zawsze uważałem że PIS jest pierdołowatą centrową partią demokratyczną, o charakterze reformistycznym w stosunku do III RP, a Koledzy mieli nadzieję że PIS obali "republikę okrągłego stołu".
Ja miałem oczekiwania małe, więc to co przez te 2 lata PIS realnie zrobił jest znacznie powyżej tego.
Koledzy oczekiwali dużo, więc czują się oszukani.
Jest to tym bardziej groteskowe że ci sami ludzie którzy x lat temu broni Kaczyńskiego przed takimi zarzutami tłumacząc że nie jest święty i że to nie jest żaden zarzut dziś zarzucają mu dokładnie to samo.
Znowu nie wiem na czym polega, zdaniem Koleżeństwa, to stawanie PiSu po "złej stronie mocy". Moim zdaniem nic takiego nie ma miejsca. Widzimy natomiast pewien realizm polityczny. Realizm przejawiający się modyfikacją niektórych obietnic wyborczych. Te modyfikacje są, jak na praktykę polską i europejską, doprawdy niewielkie. Przykładem jest stosunkowo wolne i ostrożne rozwiązywanie problemu kredytów frankowych Realizm przejawiający się ustalaniem pewnej hierarchii spraw oraz kolejności działań. Przykładem, nie artykułowanym publicznie ale oczywistym, jest "najpierw uczciwe sądy, a potem oskarżenia i procesy". Realizm przejawiający się staraniem o maksymalnie dobrą ocenę inwestycyjną i finansową Polski oraz o wiarygodność sojuszniczą wobec głównego kraju NATO. Szczególnie w tym zakresie ten realizm oznacza również zgodę na pewne napięcia i konflikty zewnętrzne jak w sprawie Caracali, czy zawody zwolenników jak w sprawie wycofania się z pierwszej wersji podatku handlowego czy oporną demonopolizację i repolonizację mediów.
Owszem, jest to rozczarowanie, ale nie rozumiem dlaczego kol Los obeznany w końcu w temacie zakładał że JAKIKOLWIEK rząd postawi sie banksterom.
Ja uważam PiS za najlepszą opcję z możliwych, co wcale nie znaczy że obiektywnie dobrą.
PiS nie załatwi wielu spraw na które liczę jako katolik (np aborcja), nie załatwi wielu spraw związanych z gospodarką (w tym banków ale nie tylko, problemów jest od cholery), nie załatwi wreszcie innych spraw dla mnie osobiście ważnych, które do tego są standardem w poważnych państwach - piszę ogólnikami żeby nie robić bokotematów.
Pytanie - kto to załatwi? Z obecnej opozycji - nikt.
Co zostaje? PiS, czyli mniejsze zło, albo nie głosowanie lub jakieś kanapy (co na jedno wychodzi). Nie kupuję bo to w istocie wspieranie antypolskiej opcji.
Podobnie jak obrażania się na PiS bo Antoni wuj czy tam Jarkacz wuj jak w dyskusji o Misiewiczu.
Jedna koleżanka pro life obraziła się na PiS po akcji z Ordo Iuris bo "obiecywali a zdradzili". Teraz deklaruje głosowanie na Kukiza "bo przynajmniej nie obiecywał". A że stosunek do aborcji ma luźniejszy od PiS - a kogo to? Dla osoby bardzo pro life nieważne jest kto jak chroni życie tylko kto co obiecuje i czy dotrzymuje - elementarne.
Obyśmy, wkurwieni na strażaków że kiepsko gaszą, nie przerzucili się na podpalaczy, bo ci się doskonale wywiązują ze swoich obowiązków.
TecumSeh napisal(a): Obyśmy, wkurwieni na strażaków że kiepsko gaszą, nie przerzucili się na podpalaczy, bo ci się doskonale wywiązują ze swoich obowiązków.
TecumSeh napisal(a): Owszem, jest to rozczarowanie, ale nie rozumiem dlaczego kol Los obeznany w końcu w temacie zakładał że JAKIKOLWIEK rząd postawi sie banksterom. (...) Obyśmy, wkurwieni na strażaków że kiepsko gaszą, nie przerzucili się na podpalaczy, bo ci się doskonale wywiązują ze swoich obowiązków.
No właśnie. Naprawdę uważa kolega, że strażacy mogą się nie stawiać podpalaczom i nadal dobrze gasić?
Nie. Zapewne będą gasić kiepsko, nieskutecznie, chaotycznie a na dodatek pozwalać podpalać tu i tam. Niestety innych strażaków nie mamy, a cała reszta to podpalacze.
z wątku o dobbrej zmianie, ale cytata "eski" o przesłuchiwanym Tusku. Puenta.
znaleźliśmy się w punkcie, w którym zostaną użyte wszelkie możliwe sposoby na rozbicie PiS od środka – bo tylko to już pozostało opozycji, a zwłaszcza WSI. (...) Stąd apel: Moi mili PT Czytelnicy, zapamiętajcie to sobie i wbijcie do głowy – (...) dobra zmiana spokojnie posuwa sie naprzód i to z dużymi sukcesami.
I tak trzymać, choćby z zaciśniętymi zębami, bo inaczej nas rozwalą! Jasne?
Być może deal MM z PJK to deal zachodniego świata banskterskiego z prezesem o porzucenie post-sowieckiego państwa, bo wiedzą że już można... Nie znam intencji, (tajemnych) powiązań, osobiście w zasadzie nikogo. Pozostaje wiara. Przecież kwasi-oligarchia post-PRL właśnie pada. Rewolucji nie ma. tylko czy byśmy ją wytrzymali.
I na serio - ktoś by pomyślał trzy, cztery lata temu o Tusku w prokuraturze na ośmogodzinnej "herbatce" z adwokatem u boku suflującym kiedy może a kiedy nie odpowiadać? I Zasłaniającym się potem immunitetem?
TecumSeh napisal(a): Nie. Zapewne będą gasić kiepsko, nieskutecznie, chaotycznie a na dodatek pozwalać podpalać tu i tam. Niestety innych strażaków nie mamy, a cała reszta to podpalacze.
Była taka książka, Jak Wojtek został strażakiem - tytułowy Wojtek wyrwał sikawke zawodowemu strażakowi bo uznał że ten źle gasi pożar podczas gdy on chronił sąsiednie domy przed rozprzestrzenianiem się pożaru dalej....
No dobra - banksterzy. Na czym jednak polega to sprzyjanie banksterom przez rząd PiS ? Ja rozumiem że rząd PiS obchodzi się z nimi ostrożnie, ale czy to jest sprzyjanie? Jednak ustawa spreadowa będzie ich kosztować. Jednak podatek bankowy też. Jednak nadzór finansowy zaczyna działać i będzie w NBP. Jednak bankowy tytuł egzekucyjny został zniesiony. Pewnie dałoby się znaleźć jeszcze kilka pozytywów. Dla wielu, w tym mnie, jest nim "repolonizacja", w szczególności Pekao SA.
Polska jest mocno zadłużona i musi rolować swoje długi jeszcze wiele lat oraz jest zainteresowana jak najniższym kosztem obsługi. Zależy jej więc żywotnie na dobrych ratingach. Nie dla pijaru tylko dla sprzyjającej zaangażowaniu w Polsce polityce kredytowej banków i sprzyjającego inwestycjom w Polsce doradztwa banków dla ich klientów.Polska chce się rozwijać i potrzebuje finansowania deficytu budżetowego oraz inwestycji prywatnych. No niestety Polska potrzebuje banków i ich pieniędzy, a także ich przychylności i dobrej opinii. Same polskie pieniądze nie wystarczą.
romeck napisal(a): z wątku o dobbrej zmianie, ale cytata "eski" o przesłuchiwanym Tusku. Puenta.
znaleźliśmy się w punkcie, w którym zostaną użyte wszelkie możliwe sposoby na rozbicie PiS od środka – bo tylko to już pozostało opozycji, a zwłaszcza WSI. (...) Stąd apel: Moi mili PT Czytelnicy, zapamiętajcie to sobie i wbijcie do głowy – (...) dobra zmiana spokojnie posuwa sie naprzód i to z dużymi sukcesami.
I tak trzymać, choćby z zaciśniętymi zębami, bo inaczej nas rozwalą! Jasne?
Jasne. Jest taka sytuacja w karate, kiedy karateka próbuje rozwalić ileś tam betonowych bloków. Sztuka uda się tylko wtedy jeśli uderzy odpowiednio naprężoną ręką w odpowiedni sposób i z maksymalną siłą. Jeśli ręka ułożona jest nieprawidłowo a siła zbyt mała - delikwent rozpieprzy sobie rękę w drobny mak, a bloki pozostaną nienaruszone.
PiS jest właśnie w takim momencie, kiedy ręka jest już rozpędzona i nie da się jej zatrzymać. Jedyne racjonalne wyjście to robienie swojego, każde inne postępowanie skończy się katastrofą. Oczywiście gwarancji na rozbicie bloków nie ma, ale przynajmniej jest nadzieja.
marniok napisal(a):
TecumSeh napisal(a): Nie. Zapewne będą gasić kiepsko, nieskutecznie, chaotycznie a na dodatek pozwalać podpalać tu i tam. Niestety innych strażaków nie mamy, a cała reszta to podpalacze.
Była taka książka, Jak Wojtek został strażakiem - tytułowy Wojtek wyrwał sikawke zawodowemu strażakowi bo uznał że ten źle gasi pożar podczas gdy on chronił sąsiednie domy przed rozprzestrzenianiem się pożaru dalej....
Też fakt - może się wszyscy malkontenci (w tym ja) mylą bo nie mają pełnej wiedzy i takiego doświadczenia. Trudno mi jednak uwierzyć że PiS robi wszystko jak należy - co dalej nie zmienia faktu że nie ma nie tylko nikogo kto to zrobi lepiej, ale nie ma nikogo kto by się tego w ogóle podjął.
Rafał napisal(a): Polska jest mocno zadłużona i musi rolować swoje długi jeszcze wiele lat oraz jest zainteresowana jak najniższym kosztem obsługi. Zależy jej więc żywotnie na dobrych ratingach. (...) Same polskie pieniądze nie wystarczą.
Też tak myślę. Wkurza mnie to niezmiernie i zgrzytam zębami, ale chyba tak jest faktycznie. Ciągle jednak - patrząc na przykład Islandii, by daleko nie szukać - uważam że zdecydowanie należało przedłożyć interes własnych obywateli nad interes banków choćby w kwestii frankowej. Nie sądzę by samo to spowodowało armagedon, a franciszkanie i ich rodziny a także spora grupa w miarę bezstronnych a przytomnych obywateli doceniłaby to swoim poparciem, tak jak docenia 500+. I wtedy droga do drugiej kadencji byłaby wręcz usłana różami i żadne trzeciorzędne sprawy z Misiewiczem czy Tuskiem nie zmieniłyby tego.
Tu się zgodzę z przedmówcą. Zadłużenie zewnętrzne jest zawsze sprawą otwartą i, jak pokazała przeszłość (umożenie kilkudziesięciu procent długu przez USA), istnieją sposoby, by to odpowiednio zniwelować. Kwestia skutecznej dyplomacji czy chociażby zaangażowania kraju na arenie międzynarodowej.
Mały wtręt w kwestii franków - w najbliższym korpo-otoczeniu mniej więcej połowa frankowiczów toczy pianę gdy słyszy, że PiS miałby im jakoś pomóc. Ludzie działają jednak zgodnie ze swoją naturą, a nie interesem.
A kto mówi o pomaganiu tym debilom? Po prostu banksterzy tak się poczuli pewnie, że wsunęli jaja w imadło a PiS zrezygnował nawet z letkiego zaciśnięcia. Takie rzeczy czasem jest trudno zrozumieć.
Kuba_ napisal(a): Mały wtręt w kwestii franków - w najbliższym korpo-otoczeniu mniej więcej połowa frankowiczów toczy pianę gdy słyszy, że PiS miałby im jakoś pomóc.
los napisal(a): A kto mówi o pomaganiu tym debilom? Po prostu banksterzy tak się poczuli pewnie, że wsunęli jaja w imadło a PiS zrezygnował nawet z letkiego zaciśnięcia. Takie rzeczy czasem jest trudno zrozumieć.
Dokładnie o to chodziło. Pracuję w korpo, sporo ludzi tu ma kredyty we frankach, najczęściej są to betonowe lemingi i pies ich gwizdał.
Chodzi głównie o banki - przypomnę że kredyty we frankach były nielegalne i banki o tym doskonale wiedziały. Ale nie tylko w Polsce oni uważają że mogą wszystko - chodzi o to by na wzór Islandii pokazać im że nie mogą.
Ale kwestia zwykłych ludzi jak np moja siostra i szwagier (zwolennik PiS nota bene) też ma znaczenie. Oni w 2006 wzięli kredyt mieszkaniowy we frankach BO INNEGO BY NIE DOSTALI. Banki tak wyliczały zdolność kredytową że przy dochodach X we frankach mogłeś sobie brać 200 tysięcy złotych kredytu, w złotówkach nie dostałbyś nawet 100 tys. Kto miał odpowiednie dochody - miał wybór, kto nie miał - nie miał wyboru. Dodajmy że franków tak naprawdę NIGDY NIE BYŁO - to był kredyt w złotówkach spekulacyjnie powiązany z kursem franka. Przypominam że na początku nawet spłacanie frankami kredytu we frankach było zabronione - miałeś spłacać złotówkami według kursu który sobie bank ustalał. Potem to zaskarżono i nie pamiętam dokładnie kiedy, ale można było spłacać frankami.
Mało tego - z tego powodu mogłeś mieć po kilku latach spłacania więcej KAPITAŁU (nie odsetek) do spłacenia niż w momencie wzięcia kredytu. A to jest nielegalne.
Tu można było upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - wymierzyć sprawiedliwość bankom i przy okazji pomóc ludziom. Korpolemingi zostawmy - im się najczęściej krzywda nie dzieje, bo MIELI WYBÓR, a ponadto większość z nich jest tak czy inaczej stracona.
Nie bardzo wiem na czym owo "wymierzanie sprawiedliwości" bankom miałoby polegać. Rozumiem z tasiemcowych forumowych dyskusji, że na rekompensatach finansowych dla frankowiczów, którzy i bez nich spłacali znacznie mniej niż kredytobiorcy złotowi. Nie wiem na ile by to zagroziło stabilności banków, ale z pewnością by je zabolało i odbiło się ograniczeniem akcji kredytowej czy też jej podrożeniem. Dla gospodarki to bez sensu. Jak nie bezpośrednio to via BFG, albo w gorszym przypadku via pomoc NBP, a nawet budżetu dla zagrożonych. Jasne że wtedy można by próbować podupadłych tanio kupować. Tylko że co to za taniość jeśli zaraz trzeba dokapitalizować? Politycznie byłoby to bez sensu bo zniechęciłoby do PiS kredytobiorców złotowych z których realizujący to PiS zrobiłby frajerów w zamian robiąc dobrze frankowiczowym lemingom, którzy PiSu nienawidzą i i tak zagłosują aby "było tak jak było". Naprawdę lepiej jest trochę ogolić banki podatkiem bankowym, ograniczyć ich możliwości spekulacji np walutowych, transferów za granice do central oraz ich pozycję dominująca wobec klienta, a zwiększyć odpowiedzialność za decyzje np poprzez obowiązek wzięcia zabezpieczenia w kredycie hipotecznym z równoczesnym zwolnieniem z reszty długu i kosztów jak bywa w niektórych systemach.
TecumSeh napisal(a): wzięli kredyt mieszkaniowy we frankach BO INNEGO BY NIE DOSTALI.
To chyba nie jest wystarczający powód. O ile wiem nie ma i nie było obowiązku brania kredytu.
Aha. Zatem Twoim zdaniem można oferować trefny i NIELEGALNY produkt na rynku bo nie ma przymusu kupowania. Przy okazji eliminując (przynajmniej dla wielu) możliwość zakupu normalnego i legalnego. Przeca nie ma przymusu, to w czym problem?
Rafał napisal(a): Nie bardzo wiem na czym owo "wymierzanie sprawiedliwości" bankom miałoby polegać.
A gdyby Twoja firma oferowała trefny i nielegalny produkt, który kupiło setki tysiecy ludzi, to jaka by ją kara za to spotkała? Czy odpowiadałaby tylko firma jako podmiot czy też ludzie którzy o wprowadzeniu takiego produktu zdecydowali? Gdyby wyszło, że produkt oferuje powiedzmy 10 firm na rynku i nagle wszystkie mocno ograniczyły jego dostępność (np przez znaczne podniesienie ceny) a w zamian oferowały ów trefny substytut, na dodatek nielegalny - to jakby się to skończyło?
I dlaczego banki miałyby być inaczej traktowane niż jakakolwiek inna branża (bierzemy pod uwagę zasady i sprawiedliwość w tym momencie)? A przecież traktuje się je (nie tylko w Polsce) jak święte krowy - i wszyscy wiemy dlaczego. Bo narobią wrzasku, przykręcą kurek z pieniędzmi i/lub wpłyną na swoje macierzyste rządy i/lub agencje by nam nasrały do piaskownicy.
Rafał napisal(a): Rozumiem z tasiemcowych forumowych dyskusji, że na rekompensatach finansowych dla frankowiczów, którzy i bez nich spłacali znacznie mniej niż kredytobiorcy złotowi.
To byłby samobój - wcale nie uważam że to się powinno odbyć w ten sposób. Szczególnie że jak napisałem wyżej - część frankowiczów doskonale wiedziała co robi, miała wybór, a mimo to wzieli kredyty we frankach bo było taniej.
Kredyty możnaby np przeliczyć tak, jakby były brane w złotówkach a różnica obciążyłaby banki. Plus jakieś kary za działania niezgodne z prawem, acz tu trzebaby też sprawdzić gdzie były wtedy instytucje państwowe i dlaczego nie reagowały.
Komentarz
Ja jestem poważną osobą, ja nie prycham na "nieskuteczność."
A wiec kto jest elytą elyt IIIRP? Szczur, Janda? Wolne żarty, to durnie wypuszczani do robienia dymu. Elytą są banksterzy.
Ja uważam PiS za najlepszą opcję z możliwych, co wcale nie znaczy że obiektywnie dobrą.
PiS nie załatwi wielu spraw na które liczę jako katolik (np aborcja), nie załatwi wielu spraw związanych z gospodarką (w tym banków ale nie tylko, problemów jest od cholery), nie załatwi wreszcie innych spraw dla mnie osobiście ważnych, które do tego są standardem w poważnych państwach - piszę ogólnikami żeby nie robić bokotematów.
Pytanie - kto to załatwi?
Z obecnej opozycji - nikt.
Co zostaje?
PiS, czyli mniejsze zło, albo nie głosowanie lub jakieś kanapy (co na jedno wychodzi). Nie kupuję bo to w istocie wspieranie antypolskiej opcji.
Podobnie jak obrażania się na PiS bo Antoni wuj czy tam Jarkacz wuj jak w dyskusji o Misiewiczu.
Jedna koleżanka pro life obraziła się na PiS po akcji z Ordo Iuris bo "obiecywali a zdradzili". Teraz deklaruje głosowanie na Kukiza "bo przynajmniej nie obiecywał". A że stosunek do aborcji ma luźniejszy od PiS - a kogo to?
Dla osoby bardzo pro life nieważne jest kto jak chroni życie tylko kto co obiecuje i czy dotrzymuje - elementarne.
Obyśmy, wkurwieni na strażaków że kiepsko gaszą, nie przerzucili się na podpalaczy, bo ci się doskonale wywiązują ze swoich obowiązków.
Zapewne będą gasić kiepsko, nieskutecznie, chaotycznie a na dodatek pozwalać podpalać tu i tam.
Niestety innych strażaków nie mamy, a cała reszta to podpalacze.
To chyba nie jest dobra metoda.
Ani nie znam żadnych lepszych od nich.
Nie znam intencji, (tajemnych) powiązań, osobiście w zasadzie nikogo. Pozostaje wiara.
Przecież kwasi-oligarchia post-PRL właśnie pada. Rewolucji nie ma. tylko czy byśmy ją wytrzymali.
I na serio - ktoś by pomyślał trzy, cztery lata temu o Tusku w prokuraturze na ośmogodzinnej "herbatce" z adwokatem u boku suflującym kiedy może a kiedy nie odpowiadać? I Zasłaniającym się potem immunitetem?
Polska jest mocno zadłużona i musi rolować swoje długi jeszcze wiele lat oraz jest zainteresowana jak najniższym kosztem obsługi. Zależy jej więc żywotnie na dobrych ratingach. Nie dla pijaru tylko dla sprzyjającej zaangażowaniu w Polsce polityce kredytowej banków i sprzyjającego inwestycjom w Polsce doradztwa banków dla ich klientów.Polska chce się rozwijać i potrzebuje finansowania deficytu budżetowego oraz inwestycji prywatnych. No niestety Polska potrzebuje banków i ich pieniędzy, a także ich przychylności i dobrej opinii. Same polskie pieniądze nie wystarczą.
Jest taka sytuacja w karate, kiedy karateka próbuje rozwalić ileś tam betonowych bloków.
Sztuka uda się tylko wtedy jeśli uderzy odpowiednio naprężoną ręką w odpowiedni sposób i z maksymalną siłą.
Jeśli ręka ułożona jest nieprawidłowo a siła zbyt mała - delikwent rozpieprzy sobie rękę w drobny mak, a bloki pozostaną nienaruszone.
PiS jest właśnie w takim momencie, kiedy ręka jest już rozpędzona i nie da się jej zatrzymać. Jedyne racjonalne wyjście to robienie swojego, każde inne postępowanie skończy się katastrofą. Oczywiście gwarancji na rozbicie bloków nie ma, ale przynajmniej jest nadzieja.
Też fakt - może się wszyscy malkontenci (w tym ja) mylą bo nie mają pełnej wiedzy i takiego doświadczenia. Trudno mi jednak uwierzyć że PiS robi wszystko jak należy - co dalej nie zmienia faktu że nie ma nie tylko nikogo kto to zrobi lepiej, ale nie ma nikogo kto by się tego w ogóle podjął. Też tak myślę. Wkurza mnie to niezmiernie i zgrzytam zębami, ale chyba tak jest faktycznie. Ciągle jednak - patrząc na przykład Islandii, by daleko nie szukać - uważam że zdecydowanie należało przedłożyć interes własnych obywateli nad interes banków choćby w kwestii frankowej. Nie sądzę by samo to spowodowało armagedon, a franciszkanie i ich rodziny a także spora grupa w miarę bezstronnych a przytomnych obywateli doceniłaby to swoim poparciem, tak jak docenia 500+. I wtedy droga do drugiej kadencji byłaby wręcz usłana różami i żadne trzeciorzędne sprawy z Misiewiczem czy Tuskiem nie zmieniłyby tego.
Ale to moja ocena tylko.
Pracuję w korpo, sporo ludzi tu ma kredyty we frankach, najczęściej są to betonowe lemingi i pies ich gwizdał.
Chodzi głównie o banki - przypomnę że kredyty we frankach były nielegalne i banki o tym doskonale wiedziały. Ale nie tylko w Polsce oni uważają że mogą wszystko - chodzi o to by na wzór Islandii pokazać im że nie mogą.
Ale kwestia zwykłych ludzi jak np moja siostra i szwagier (zwolennik PiS nota bene) też ma znaczenie. Oni w 2006 wzięli kredyt mieszkaniowy we frankach BO INNEGO BY NIE DOSTALI.
Banki tak wyliczały zdolność kredytową że przy dochodach X we frankach mogłeś sobie brać 200 tysięcy złotych kredytu, w złotówkach nie dostałbyś nawet 100 tys.
Kto miał odpowiednie dochody - miał wybór, kto nie miał - nie miał wyboru.
Dodajmy że franków tak naprawdę NIGDY NIE BYŁO - to był kredyt w złotówkach spekulacyjnie powiązany z kursem franka. Przypominam że na początku nawet spłacanie frankami kredytu we frankach było zabronione - miałeś spłacać złotówkami według kursu który sobie bank ustalał. Potem to zaskarżono i nie pamiętam dokładnie kiedy, ale można było spłacać frankami.
Mało tego - z tego powodu mogłeś mieć po kilku latach spłacania więcej KAPITAŁU (nie odsetek) do spłacenia niż w momencie wzięcia kredytu. A to jest nielegalne.
Tu można było upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - wymierzyć sprawiedliwość bankom i przy okazji pomóc ludziom. Korpolemingi zostawmy - im się najczęściej krzywda nie dzieje, bo MIELI WYBÓR, a ponadto większość z nich jest tak czy inaczej stracona.
Zatem Twoim zdaniem można oferować trefny i NIELEGALNY produkt na rynku bo nie ma przymusu kupowania. Przy okazji eliminując (przynajmniej dla wielu) możliwość zakupu normalnego i legalnego.
Przeca nie ma przymusu, to w czym problem?
Gdyby wyszło, że produkt oferuje powiedzmy 10 firm na rynku i nagle wszystkie mocno ograniczyły jego dostępność (np przez znaczne podniesienie ceny) a w zamian oferowały ów trefny substytut, na dodatek nielegalny - to jakby się to skończyło?
I dlaczego banki miałyby być inaczej traktowane niż jakakolwiek inna branża (bierzemy pod uwagę zasady i sprawiedliwość w tym momencie)?
A przecież traktuje się je (nie tylko w Polsce) jak święte krowy - i wszyscy wiemy dlaczego. Bo narobią wrzasku, przykręcą kurek z pieniędzmi i/lub wpłyną na swoje macierzyste rządy i/lub agencje by nam nasrały do piaskownicy. To byłby samobój - wcale nie uważam że to się powinno odbyć w ten sposób.
Szczególnie że jak napisałem wyżej - część frankowiczów doskonale wiedziała co robi, miała wybór, a mimo to wzieli kredyty we frankach bo było taniej.
Kredyty możnaby np przeliczyć tak, jakby były brane w złotówkach a różnica obciążyłaby banki.
Plus jakieś kary za działania niezgodne z prawem, acz tu trzebaby też sprawdzić gdzie były wtedy instytucje państwowe i dlaczego nie reagowały.